Barry Trotter Universe [Gra o mundur]
: sobota, 10 lutego 2007, 13:50
Zasady jasne.
1) Nazwy postaci piszemy na górze pogrubioną czcionką.
1 1/2) Dygresje co do postępowania współ graczy piszemy pogrubione pod ksywą.
2) To co mówimy piszemy kursywą.
3) *To co myślimy piszemy w gwiazdkach.*
4) Opisujemy w 1-szej, 2-giej i 3-ciej osobie.
5) Na końcu Pogrubione piszemy pytania i odpowiedzi dotyczące MG.
Czary tworzymy i opisujemy ich działanie sami.
____________________________________________________________
____________________________________________________________
Wielu ludzi próbowało lecz niewielu się udało.
Mundur szkolny, mundur ciasny dla nas wszystkich jest za jasny.
Ronald Gier-Ty-Ch...
Czyje to zielone spodenki?
Złote myśli Jacka spod Pampoliniia
Jak smakuje niebieski?
Żul na cracku i LSD
Prolog
Hamgryz, woźny szkoły Magii i czarów-marów Hokpok miał dziś zły dzień. -K'olejny P'ierwszy w'rześnia.- Powiedział. Jako że stosunek przekleństw do normalnych słów wypowiadanych przez Hamgryza stanowił jak 10:1 tak że wszystkie przekleństwa zostaną tutaj całkowicie pominięte (ze wzglęgu na miejsce które zajmują). Porzedł chwiejnym krokiem w stronę zmurszałych tratw zwanych dumnie łodziami. Rytułał przeworzenia pierwszoroczniaków przez rzekę był tak naprawdę związany z oszczędnościami przeznaczanymi na dokarmianie drzemiącego w rzece oliarchę-ośmiornicę. Co roku conajmniej tuzin uczniów był porywany przez potwora drzemiącego w jeziorze. -D'alej p'ierwszoroczniacy! Z'biórka!- Krzyknął w stronę małej grupki jedenastoletnich dzieci. Żadnej rekacji. -D'alej k' p'arszywce!- Krzyknął w stronę małego tłumu. Po niecałym kwadransie wszyscy byli na zamku.
...
Przydział odbywał się w Wielkiej Sali, a rozdawała je pijana i połatana tiara... właściwie tiarą trudno było nazwać coś co składa się praktycznie z samych łat, ale ta umowna nazwa pozostała.
Pajace i żule, pierdykło ich czule,
zobaczycie śmierć, i głupotę więc nie pierdź,
pajace, gałgany, żule, dżokery,
was wszystkich w jezioże pozjadają szczury.
Kiedy tiara zaitonowała piosenkę wszyscy zachodzili w głowę. Wszyscy jak dziś pamiętali jej ostatnią piosenkę na początek roku.
Raz Monika młooodaaa,
raz, dwa, trzy!
Robiła mi looodaaa,
raz, dwa, trzy!
No bo każde dziecko wie!
Kto najlepiej wacka ssie!
Raz Monika młooodaaa...
Wszyscy bohaterowie tej opowieści zostali przydzieleni do Grafittonu, jednego z domów Hokpoku. Przeciwnikami domu Grafittonu był, jest i nadal będzie ślizgoryb. Obecny dyrektor szkoły Barry Trotter ma już ponad 100 lat i nadal trzyma się dobrze. Puki co. -Blah, blah, blah...- Mówił. Uczniowie oczywiście słuchali go ze stoperami w uszach. -Blah, blah... BLAH!- Od kiedy Barry stał się dyrektorem miał smykałkę do porozumiewania się z uczniami. Teraz niestety stracił ten dar. -Blaaaaaaah.- Zakończył swoją przemowę. Wszyscy wyszli z wielkiej sali. Szliście przez pewien czas za Prefektem Grafittonu. Lonem Wisielem. Widzieliście jak przeciągi szumią w jego głowie. Słychaś to było w całej szkole. Nagle bohaterowie usłyszeli szept. -Chodźcie! Mam cukierki!- Ktoś powiedział. -Mam baaardzo pyszne cukierki.- Powiedział. Wasza ochota na dojedzenie cukierków była wprost niesamowita. Straszna. Nie wiedzieliście dlaczego ale bardzo chcieliście cukierków.
...
-Idiotta!- Krzyknął pierwszy celując w Bolesuaf'a. Czar weszedł w ciało ucznia nie czsyniąc mu żadnej krzywdy. Napastników było czterech. Wszyscy uzbrojeni w różdżki. Wiedzieliście że są głupsi nawet od was. Pokonacie ich bez problemu. Matylda w kieszeni Bolesuaf'a wyskoczyła natychmiast orząc bruzdy w twarzy 3-ecio roczniaka. Walka rozgorzała na dobre.
Jak macie jakieś pytania to mój gg to 3374868. Może do zmiany czcionek lub czegoś innego.
1) Nazwy postaci piszemy na górze pogrubioną czcionką.
1 1/2) Dygresje co do postępowania współ graczy piszemy pogrubione pod ksywą.
2) To co mówimy piszemy kursywą.
3) *To co myślimy piszemy w gwiazdkach.*
4) Opisujemy w 1-szej, 2-giej i 3-ciej osobie.
5) Na końcu Pogrubione piszemy pytania i odpowiedzi dotyczące MG.
Czary tworzymy i opisujemy ich działanie sami.
____________________________________________________________
____________________________________________________________
Wielu ludzi próbowało lecz niewielu się udało.
Mundur szkolny, mundur ciasny dla nas wszystkich jest za jasny.
Ronald Gier-Ty-Ch...
Czyje to zielone spodenki?
Złote myśli Jacka spod Pampoliniia
Jak smakuje niebieski?
Żul na cracku i LSD
Prolog
Hamgryz, woźny szkoły Magii i czarów-marów Hokpok miał dziś zły dzień. -K'olejny P'ierwszy w'rześnia.- Powiedział. Jako że stosunek przekleństw do normalnych słów wypowiadanych przez Hamgryza stanowił jak 10:1 tak że wszystkie przekleństwa zostaną tutaj całkowicie pominięte (ze wzglęgu na miejsce które zajmują). Porzedł chwiejnym krokiem w stronę zmurszałych tratw zwanych dumnie łodziami. Rytułał przeworzenia pierwszoroczniaków przez rzekę był tak naprawdę związany z oszczędnościami przeznaczanymi na dokarmianie drzemiącego w rzece oliarchę-ośmiornicę. Co roku conajmniej tuzin uczniów był porywany przez potwora drzemiącego w jeziorze. -D'alej p'ierwszoroczniacy! Z'biórka!- Krzyknął w stronę małej grupki jedenastoletnich dzieci. Żadnej rekacji. -D'alej k' p'arszywce!- Krzyknął w stronę małego tłumu. Po niecałym kwadransie wszyscy byli na zamku.
...
Przydział odbywał się w Wielkiej Sali, a rozdawała je pijana i połatana tiara... właściwie tiarą trudno było nazwać coś co składa się praktycznie z samych łat, ale ta umowna nazwa pozostała.
Pajace i żule, pierdykło ich czule,
zobaczycie śmierć, i głupotę więc nie pierdź,
pajace, gałgany, żule, dżokery,
was wszystkich w jezioże pozjadają szczury.
Kiedy tiara zaitonowała piosenkę wszyscy zachodzili w głowę. Wszyscy jak dziś pamiętali jej ostatnią piosenkę na początek roku.
Raz Monika młooodaaa,
raz, dwa, trzy!
Robiła mi looodaaa,
raz, dwa, trzy!
No bo każde dziecko wie!
Kto najlepiej wacka ssie!
Raz Monika młooodaaa...
Wszyscy bohaterowie tej opowieści zostali przydzieleni do Grafittonu, jednego z domów Hokpoku. Przeciwnikami domu Grafittonu był, jest i nadal będzie ślizgoryb. Obecny dyrektor szkoły Barry Trotter ma już ponad 100 lat i nadal trzyma się dobrze. Puki co. -Blah, blah, blah...- Mówił. Uczniowie oczywiście słuchali go ze stoperami w uszach. -Blah, blah... BLAH!- Od kiedy Barry stał się dyrektorem miał smykałkę do porozumiewania się z uczniami. Teraz niestety stracił ten dar. -Blaaaaaaah.- Zakończył swoją przemowę. Wszyscy wyszli z wielkiej sali. Szliście przez pewien czas za Prefektem Grafittonu. Lonem Wisielem. Widzieliście jak przeciągi szumią w jego głowie. Słychaś to było w całej szkole. Nagle bohaterowie usłyszeli szept. -Chodźcie! Mam cukierki!- Ktoś powiedział. -Mam baaardzo pyszne cukierki.- Powiedział. Wasza ochota na dojedzenie cukierków była wprost niesamowita. Straszna. Nie wiedzieliście dlaczego ale bardzo chcieliście cukierków.
...
-Idiotta!- Krzyknął pierwszy celując w Bolesuaf'a. Czar weszedł w ciało ucznia nie czsyniąc mu żadnej krzywdy. Napastników było czterech. Wszyscy uzbrojeni w różdżki. Wiedzieliście że są głupsi nawet od was. Pokonacie ich bez problemu. Matylda w kieszeni Bolesuaf'a wyskoczyła natychmiast orząc bruzdy w twarzy 3-ecio roczniaka. Walka rozgorzała na dobre.
Jak macie jakieś pytania to mój gg to 3374868. Może do zmiany czcionek lub czegoś innego.