[WH - Freestyle] Drużyna Pierwsza

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Ouzaru

[WH - Freestyle] Drużyna Pierwsza

Post autor: Ouzaru »

Parsival

Spokojny sen w małej chacie przerwało ci pukanie do drzwi. Wyrwany ze snu pochwyciłeś kostur i wyjrzałeś na zewnątrz. Twym oczom ukazała się mile wyglądająca dziewczyna o alabastrowej skórze, ciemnych oczach i długich czarnych włosach.
- Na imię mam Kage, druidzie - zaczęła kłaniając się. - Twe usługi są teraz najbardziej potrzebne w Nuln, gdzie życie pewnej osoby jest zagrożone. Udaj się pod ten adres, błagam, śpiesz się.
To mówiąc wręczyła ci niewielki kawałek pergaminu, gdzie napisana była jedynie nazwa karczmy.
"Czarny Smok"

'Pewniak'

Gdy poszedłeś za Livrianem, chwilę później doszliście do traktu. Czekał tam jeszcze jeden elf, nieco zmieszany i chyba zagubiony. Twój towarzysz pośpiesznie wytłumaczył, iż jest to jego stary, dobry znajomy, który będzie im towarzyszył w drodze do Nuln.

Zaknafein

Livrian zostawił cię na chwilę tylko po to, by po kilku minutach wrócić z pewnym mężczyzną. Nie podobało ci się to za bardzo, ale cóż. Ufałeś temu elfowi, jako jedna z niewielu osób on nigdy cię nie zawiódł i nie oszukał. A osoba o tak miłym usposobieniu, jak Livrian, zapewne miała na świecie więcej przyjaciół niż wrogów.

Fryderyk

Strudzony swą wędrówką w końcu dotarłeś do jakiejś mile wyglądającej karczmy. 'Czarny Smok' wyróżniał się na tle innych domów, gdyż była to trzypiętrowa, niezwykle zadbana budowla. Nie miałeś ochoty znów spać w jakimś przytułku nieszczęśników, więc dziarsko przekroczyłeś ręcznie rzeźbione, drewniane drzwi.
Ku twemu zdziwieniu spostrzegłeś, iż przebywają tu praktycznie same elfy. Nie zraziły się one jednak na twój widok, wręcz przeciwnie, zostałeś miło i ciepło przywitany przez karczmarza.
Zamówiwszy wino siadłeś przy jednym ze stolików i począłeś obserwować przygotowania do jakiejś biesiady chyba. Panowało lekkie zamieszanie, młoda dziewczyna przechadzała się z jednego kąta w drugi i co chwila patrzyła na drzwi. Podszedł do niej czarnoskóry elf i kładąc rękę na ramieniu rzekł:
- Spokojnie, przyjdą. Idę na górę.
Słowa wypowiadał powoli, jakby wspólna mowa sprawiała mu trudność.

Mandir

Będąc w swym ulubionym miejscu, karczmie 'Czarny Smok' obserwowałeś pojawienie się dość dziwnej osoby. W ogóle cały dzień dzisiaj działy się dziwne rzeczy, ot choćby ta śliczna dziewczyna, która usilnie starała się zorganizować jakieś spotkanie w sali głównej. Intrygowało cię to niemiłosiernie, z daleka wietrzyłeś jakąś interesującą przygodę. Z jej słów wynikało, że niedługo ludzie powinni zacząć się schodzić.


Niech każdy zwróci uwagę, do której sesji należy. Ci, których dziś pominęłam dołączają nieco później. W tej chwili napisałam tylko kilka słów, oby zostało mi wybaczone :) Możecie winić Hik'a, który dopiero teraz mnie do kompa puścił!
:evil:
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Post autor: Zaknafein »

Zaknafein
Niewysoki elf o złotych włosach rozglądał się na boki swoimi wielkimi zielonymi oczami. Czekając na Livriana raz po raz zerkał w gąszcz zaciekawiony szmerem wiatru lub przemknięciem jakiegoś zwierzątka przez krzaki. Chwilę później, gdy opatulał się zabrudzonym, niegdyś ciemnozielonym płaszczem z lasu wyłonił się Livrian. Ale niestety nie wyszedł z niego sam. Szedł za nim jakiś człowiek. Zaknafein szybko zarzucił lutnię na plecy i zwrócił się w ich stronę. Człowiek, mimo iż miał przyjazną twarz wydawał mu się, groźny. Uspokoił go dopiero przyjaciel, zapewniający że ten człowiek, wyglądający Zakowi na trapera lub myśliwego jest w porządku. Gdy dowiedział się, że będzie On z Nimi podróżował, uniósł dłoń w powitalnym geście.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Fryderyk Wilhelm

Sam nie wiedział dlaczego, ale na usta cisnął mu się uśmiech. Rzadko mu się to zdarzało, a i wtedy starał się go powstrzymać, bo przydawał jego wychudzonej twarzy wygląd wyszczerzonego czerepu.
Upił łyk wina, czerwonego jak krew. Jak krew elfów. Inaczej czerwonego, niż krew ludzi...
Widział wiele śmierci. Często w niej pomagał. Tym, którzy umrzeć nie chcieli, i tym, którzych bliscy umarli zbyt szybko.
Poprawił kaptur fioletowej szaty, który nierówno ułożył się na plecach, przeczesał cieniutkimi jak patyczki palcami czarne, długie włosy i rozejrzał się dookoła oczami fioletowymi jak szlachetne ametysty.
Jednak się uśmiechnął. Te elfy miały w sobie jakiś taki wewnętrzny optymizm...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Post autor: Filippo »

Kessen Mais

Kessen od dobrych kilku godzin siedział przy jednym ze stolików w sali głównej. Przyglądał się krzątającej Kage i jej czarnoskóremu towarzyszowi. Odpiął miecz i oparł go o stolik, rozparł się wygodniej na krześle. Stukając kielichem o usta i rozkoszując się zapachem wina rozmyślał nad wczorajszym spotkaniem. Jego wzrok spoczywał po kolei na przybywających w ciągu ostatniej godziny. 'Którego z Was też tu wezwała?' - kołatało mu się po głowie.
Obrazek
liego
Majtek
Majtek
Posty: 136
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 17:04

Post autor: liego »

Mandir

W ustronnym miejscu siedział elf jego głowę przykrywał kaptur spod którego osoby postronne mogły zobaczyć jedynie pare kosmyków prawie białych włosów. Na ławce obok leżał jego łuk i kołczan a rękę trzymał z przyzwyczajenia w pobliżu misternie wykonanego sztyletu. Przyglądał się jak to miał w zwyczaju pozornie ospale i bez zainteresowania wydarzeniom w karczmie. Ale jego bystry wzrok wyłapywał nawet najmniejsze szczegóły. Sączył małymi łyczkami dobre wino, ze starego podniszczonego kieliszka. Miał nadzieję, że zwerbuje się do jakiegoś zadania, przeżyje jakąś przygodę i najwyraźniej miał rację. To co zaobserwował w tym niedługim czasie to całe poruszenie, dawało mu nadzieję na długo oczekiwaną przygodę. Zwrócił uwagę na tę prześliczną dziewczynę, która najwyraźniej przynajmniej częściowo odpowiadała za to całe zamieszanie. Gdy skończyło mu się wino poprosił barmana o jeszcze jedno. Zaraz po odejściu barmana Mandir wyłapał z hałasu głos owej dziewczyny, mówiącej coś o organizowaniu jakiegoś spotkania w sali głównej. Teraz był już prawie pewien, że weźcie zacznie się coś dziać, i nie będzie to coś małego ale wydarzenie na większą skalę. Postanowił więc przyłączyć się do tego przedsięwzięcia czekał tylko na odpowiednią chwilę.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Aria

Do karczmy "Czarny Smok" spokojnie wkroczyła niewysoka, szczupła osóbka. Dziewczyna wyglądała na oko na jakieś 15 lub 16 lat. Ciemnoblond włosy miała związane w króciutką kitkę, a zawadiacko przycięta grzywka przesłaniała prawe oko. Ubrana była w obcisłe spodnie z brązowego płótna, nieco przydużą koszulę wciśniętą do spodni spiętych paskiem ze srebrną ozdobną skrzączką oraz skórzaną kurtkę. Na ramiona miała dodatkowo narzucony płaszcz z ciemnozielonego materiału idealnie pasujący kolorystycznie do jej dużych oczu. Na nogach miała wysokie, czarne buty z miękkiej skóry na niedużym obcasie. Do ciężkiego pasa przecinającego jej wąskie dziewczęce biodra przymocowany miała długi miecz o wąskiej głowni. Przez prawe ramię miała nonszalancko przewieszony plecak, w którym zapewne nosiła cały swój dobytek. Szła powoli choć pewnie z lewą ręką schowaną w kieszeni, prawą zaś odzianą w czarną, skórzaną rękawiczkę, podtrzymywała plecak na ramieniu. Minę miała zaciętą, gdy tak szła między stołami, by w końcu usiąść, do któregoś ze stolików. Plecak uderzył o podłogę, a Aria westchnęła zmęczona. Nie czekała długo na kogoś, kto zwróciłby na nią swoją uwagę. Podeszła do niej jedna z kelnerek. Wymiana zdań między nimi była krótka. Gdy kelnerka sobie poszła, Aria była uboższa o jedną złotą monetę i wyraźnie poirytowana. Kiedy jednak na stół wjechało pełne zamówienie uspokoiła się i zaczęła jeść podany posiłek obficie popijając piwem. Kiedy cała porcja jajecznicy zniknęła bez śladu dziewczyna zadowolona usiadła wygodniej na krześle zakładając lewy łokieć za oparcie, a w prawej dłoni dzierżąc kufel piwa. Rozejrzała się po gościach gospody. Musiała potrzasnąć głową, by przestać teraz przeglądać bywalców gospody w kategoriach "frajerów do obrobienia", a skupić się na wczorajszych słowach dziewczyny... Zaraz, jak ona miała? Aha! Kage! Tak, Kage... Skupić się na słowach dziewczyny i rozważyć jej propozycję. Poważnie ją rozważyć. Fundusze się kończyły, a dziewczyna nie miała w sumie żadnej konkretnej roboty na oku... Poza tym studentka akademii wzbudziła zainteresowanie Arii... Nagle Kage znalazła się w zasięgu wzroku drobnej dziewczyny kończącej właśnie swoje piwo. W pierwszej chwili Aria mało nie wylała na siebie resztki piwa, gdyż zaskoczona za mocno przechyliła kufel. Coś tu się kroiło... Dziewczyna postanowiła poczekać. Wszak i tak miała się spotkać z Kage pod Akademią dzisiejszego wieczoru więc jeżeli spotkają się wcześniej to chyba nic się nie stanie, nie? Tym bardziej, że Aria miała zamiar przyjąć propozycję Kage i podjąć się zleconej pracy. Siedziała dalej na swoim miejscu zamawiając drugie piwo i czekając. Kage prawie na pewno niedługo ją zauważy. Siedziała przecież na widoku. Poza tym... Ech cóż... Wyróżniała się na tle innych gości karczmy... Niewiele osób było tak niskiego wzrostu (ok. 155cm), wyglądając przy tym tak dziecinnie i beztrosko piło alkohol...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Spojrzał na posłańca. Starał się zanotować wszystkie szczegóły. Dziecko. Zaczął. Pochodzisz z Nuln? Jeżeli uzyskał odpowiedź twierdzącą to pyta się czy dziewczyna nie chce się z nim tam udać. Nie zależnie od odpowiedzi udaje się w stronę karczmy postukując swoim kosturem. Wchodząc do pomieszczenia skłonił lekko głowę i przytrzymał rondo jego zielonego kapelusza. W zielonym stroju przypominał bardziej Leokorpusa niż kapłana druidzkiego o wyższym stopniu wtajemniczenia. Słyszał jak daleko w lesie wyje Bożena. Jego wilk albinos był z różnych względów nazywany przez ludzi Białym Kłem. Do dziś Parsival nie może się zorientować, dlaczego. Zajął miejsce przy stoliku.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Parsival, Aria, Mandir, Kessen, Fryderyk

Kage kręciła się niespokojnie, co chwila zerkając na drzwi i wydając kolejne polecenia kelnerkom. Goście widząc zamieszanie i przygotowania poczęli wychodzić z karczmy lub udawać się do swych pokoi. Sala główna systematycznie, powoli cichła.
To, jak bogato i pięknie była ta karczma urządzona, często zapierało dech w piersiach nawet elfom. Choć z zewnątrz obudowana kamieniem, w środku ściany miała przykryte ręcznie rzeźbionymi deskami w typowo elfickie motywy. Liście i łodygi fantazyjnie się ze sobą splatały, gdzieniegdzie zza drzew lub krzewów wyglądało zaciekawione zwierzę. Uchwycone i na wieki zatrzymane w pozie, zdawało się czuć bezpiecznie, przyglądało się zebranym podróżnikom.
Bujna zielona roślinność i kosze z kwiatami zdobiły rogi sali głównej i sufit. Girlandy liści i kolorowego kwiecia okrywały przestrzeń ponad głowami, dając poczucie bezpiecznego schronienia wśród poszycia leśnego. Delikatna woń przyrody unosiła się i mieszała z zapachem potraw oraz zapalonych różanych świec.
Na każdym stole spoczywał śnieżnobiały obrus tkany elficką ręka i zdobiony na brzegach najdelikatniejszą koronką. Pośrodku obrusu znajdował się niewielki wazon ze świeżymi kwiatami i po bokach dwa świeczniki. Ich delikatne zdobienia zostały oddane z największą precyzją i pozłocone.
Krzesła miały obicie z białego jedwabiu, haftowane zieloną i złotą nicią w powtarzający się motyw liści. Zasłony w oknach zostały wykonane w ten sam sposób i podpięte po obu stronach grubym, pozłacanym sznurem. Przepych tego miejsca zaskakiwał, lecz był on zadziwiająco delikatny w swej prostocie i skromny zarazem. Ktokolwiek urządzał to miejsce, musiał mieć dużo pieniędzy i ciekawe poczucie gustu i dobrego smaku.
Kelnerki, elfki, przesunęły kilka stołów pod ściany i zsunęły dwa większe stoliki razem. Ich długie, szmaragdowe suknie szeleściły przy każdym ruchu, rozpuszczone i lekko upięte do tyłu włosy falowały złocistymi kaskadami. Pojawił się też bard, który siadając w rogu zaczął stroić swą lutnię.

Dziewczyna w końcu zauważyła Arię, jej widok trochę ją zaskoczył. Podeszła szybko do niej i przywitała się.
- Mam nadzieję, że już się zdecydowałaś? - spytała uśmiechając się niepewnie. - Namyśl się i przyłącz do nas, jak już podejmiesz decyzję i w końcu ktoś przybędzie.
To mówiąc spojrzała znów na drzwi, w których pojawił się Druid. Ucieszona podeszła do niego i witając się zaprosiła do przygotowanych stołów.
- Czekamy jeszcze na kilka osób - wyjaśniła i zaprowadziła mężczyznę do połączonych stołów.
Spojrzała przelotnie po osobach, które zostały jeszcze w sali głównej, jej wzrok zatrzymał się na chwilę na Kessen'ie. Przyglądała mu się w zamyśleniu, lecz karczmarz rozproszył ją wołając do siebie. Kage podeszła do niego i zaczęli przyciszoną rozmowę.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Jaki żem przezorny. :) Już w poprzednim poście napisałem, że siadam. :D


Usiadł, rozejrzał się wokoło, po czym poprosił o odrobinę piwa.*

*wiecie, dlaczego w średniowieczu ludzie pili głównie piwo? Bo nieprzygotowywana woda zawierała bakterie. Żołnierze w Iraku nie piją piwa, (pomimo że woda szybko się psuje), ale elektrolizowaną, pełną soli mineralnych wodą. Jak smakuje, nie wiem.


Oglądał jak ponętne elfki krzątały się wokoło stołu. Nie robiło to wrażenia na kapłanie druidzkim. On już nie czuł pożądania (hihihi... Celibat :lol: ) gdyż całe swoje życie powierzył wielkiej matce. -Przepraszam. Czy mój wilk mógłby się schronić w środku? Obiecuję, że nic złego się nie stanie. Powiedział. Jeżeli odpowiedź była twierdząca to pokierował napływ swoich myśli ku Bożenie. "*Przyjdź do ludzkiej nory. Nic ci się nie stanie.*" Jeżeli odpowiedź elfów była przecząca to nic nie robił. Położył zielony kapelusz na stole i rozpuścił swoje nadwyraz długie i czarne włosy.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Parsival

Kelnerka spojrzała się na Druida lekko zdziwiona. Skłoniła się odpowiadając:
- Tutaj każdy może przebywać ze swym zwierzęcym towarzyszem.
Po tych słowach Parsival wezwał wilka. Zwierzę niechętnie i ostrożnie weszło do miasta, szybkimi susami przemierzając jego zatłoczone ulice. Dało się słyszeć przerażone krzyki ludności, gdy dziki wilk wielkości niedźwiedzia biegł w stronę karczmy.
Zdyszane zwierzę wbiegło ze skulonym ogonem i schroniło się pod stołem, przy którym siedział Druid. Walnął grzbietem o blat i stolik z łoskotem przewrócił się na podłogę. Wystraszony wilk wyskoczył stamtąd jak poparzony i zaczął szukać lepszej kryjówki. W końcu wbiegł za bar i przyciskając się do nóg karczmarza wcisnął łeb pod szynkwas. Jego ciałem targnęła trząsawka.
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

"*Bożena! Spokój!*" Powiedział i posłał ku jej głowie setki pięknych obrazów. "*Spokojnie... Nie ma się, czego bać.*" Pogłaskał ją za uchem. "*Spokojnie malutka, nic już się nie stanie.*" Złapał ją za skórę na grzbiecie. Bardzo to lubiła. Nie siłowała się. Usiadła koło krzesła Druida. Miała podniesioną głowę. "Chciałabym mięsa." Usłyszał jej prośbę w umyśle. "*Spokojnie. Zaraz się coś znajdzie.*" Spojrzał na wilczycę. "*Zostań na miejscu. Nikogo nie atakuj, siedź na ogonie.*" Powstał lekko. Przepraszam! Eee... Moja wilczyca chciałaby zjeść kawałek mięsa. Znalazłoby się coś dla niej? Spytał się głaszcząc swojego chowańca za uchem.

Ech... Ozaru... Aleś ty mściwa. Będę się pilnował.

Jeśli dostaję mięso to przytrzymuję i uspokajam wilczycę, aby się nie rzuciła do żarcia. Jak już podadzą to nakładam wszystko na drewnianą miskę i kładę na ziemi. "*Jedz spokojnie, a obiecuję ci, że jeszcze dziś razem zapolujemy na jelenie.*" Zmotywował wilczycę. "*Nie zachowuj się niespokojnie. Nie wykonuj żadnych szybkich i gwałtownych ruchów. Jeżeli ktoś ci się nie spodoba to nie warcz i nie rzucaj się na niego tylko mi o tym powiedz.*" Przesłał jej zobrazowane schematy zachowań, jakie ma robić lub nie robić. Zajęło im to kilka minut... Nie więcej niż ćwierć kwadransa, podczas, którego postronny widz widział jak wilczyca wielkości niedźwiedzia patrzy w oczy wysokiemu człowiekowi ubranemu w zielony strój. Wilczyca wyglądała na prawie cywilizowaną. Zaczęła się nawet domagać czesania.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
liego
Majtek
Majtek
Posty: 136
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 17:04

Post autor: liego »

Mandir

To co działo się w karczmie powoli zaczęło coraz bardziej interesować Mandira. Zwykli codzienni bywalcy czując, że nie są tu potrzebni powoli zaczęli opuszczać główną salę. Zostało już naprawdę niewiele osób. Karczmarz wraz z kelnerkami przygotowywali stoły na jakieś spotkanie, które niebawem miało sie tu odbyć, i które wywołuje takie zamieszanie. Mandir bywał tu często i nie spotkał się do tej pory aby karczmarz zgodził sie na takie spotkanie. Tym bardziej, że były to godziny popołudniowe i zwykle zaczynało się schodzić coraz więcej osób. Po całej karczmie kręciła się niespokojnie ta piękna dziewczyna. Wzbudzała ona w elfie duże zainteresowanie. Postanowił dowiedzieć się o niej czegoś więcej i zawołał najbliższą z kelnerek. Gdy podeszła spytał się jej. - Wiesz może czym spowodowane jest to poruszenie? Musiało wydarzyć się coś ważnego...- Mówiąc te słowa odchylił trochę kaptur by spojrzeć w oczy pięknej elfce.
Filippo
Majtek
Majtek
Posty: 123
Rejestracja: niedziela, 7 stycznia 2007, 22:36
Numer GG: 2343993
Lokalizacja: Gród Bydgoszcz
Kontakt:

Post autor: Filippo »

Kessen
Gdy wielki wilk wpadł do sali Kessen odruchowo złapał za miecz, lecz po chwili widząc jak nerwowy jest zwierzak spokojnie odłożył go na miejsce. Dopił wino i zabierając miecz podszedł do połączonych stołów
- Piękne zwierzę - Skłonił się uprzejmie driudowi i zajął miejsce, starając się przezornie trzymać w bezpiecznej odległości od wilka.
Zamówił więcej wina i dalej czekał w milczeniu na przybycie reszty gości. Raz po raz rzucając okiem na Kage.
Obrazek
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Parsival

Wilczyca, choć wystraszona, zaufała swemu opiekunowi. Na jego szczęście nikt nie zareagował na nią w negatywny sposób, elfy zdawały się być przyzwyczajone do obecności tego typu 'chowańców'. A i Bożena powoli się uspokajała i nabierała zaufania do istot ją otaczających. Jakaś kelnerka przechodząc obok niej podrapała ją za uszami, na co wilczyca zareagowała radosnym machnięciem ogona. Karczmarz zdawał się być nawet zadowolony obecnością tak szlachetnego stworzenia i co chwila przynosił coraz to smakowitsze, świeże kawałki mięsiwa.
Druid powoli zaczął zasługiwać sobie na szacunek w oczach zebranych, którzy szanowali osoby umiejące docenić piękno otaczającego świata. Tylko wrażliwa i spokojna osoba mogła tak oswoić i ułożyć wilka.
Po kilku minutach Bożena zachowywała się nadzwyczaj spokojnie, wstała nawet na chwilę by wszystko i wszystkich dokładnie obwąchać. Bard zaczął swą cichą pieśń i zwierzę przez chwilę mu się bacznie przyglądało i przysłuchiwało.
"Podoba mi się tutaj" - Parsival usłyszał w swych myślach i poczuł nić sympatii wilczycy do elfów. Traktowała ich teraz jak przyjaciół. Postanowiła się z niektórymi przywitać.

Mandir

Elfka uśmiechnęła się rozpoznając jednego ze stałych bywalców. Zawsze spokojny i grzeczny, nigdy nie sprawiał kłopotów.
- Pani Kage zbiera najdzielniejszych, by chronić pewną ważną osobę, ale nie wolno mi o tym mówić... - mrugnęła okiem do elfa i chichocząc poszła w swoją stronę.
Mandir oparł się wygodniej o poręcz krzesła i zwiesił dłoń swobodnie wzdłuż swego ciała. Zaiste, brzmiało to ciekawie. Chyba kilka osób się poważnie spóźniało, bądź w ogóle nie miało zamiaru się pojawić. Gdyby tak rzeczywiście było, zapewne szukałaby innych chętnych, a wtedy może by się nawet załapał na przygodę?
Gdy tak rozmyślał, coś zimnego i mokrego dotknęło jego dłoni. Poskoczył lekko wystraszony i spojrzał w tamtą stronę. Ku jego zaskoczeniu zobaczył wilczycę, która kładąc po sobie uszy spoglądała na niego jakby pytając:
'Czy zrobiłam coś złego?'
Pogłaskał go czochrając nieco sierść na jej dużym łbie i nagrodzony kilkoma machnięciami ogona został zostawiony w spokoju.

Kessen

Mężczyzna obserwował, jak wilczyca podchodzi do każdego i 'wita się' po swojemu. Nie czekał długo, ażeby i jego spotkał ten sam zaszczyt. Poklepał ją delikatnie po biodrze i zaraz tego pożałował. Bożena stanęła na tylnych łapach, przednie zarzuciła mu na ramiona i polizała Kessen'a po nosie.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Fryderyk Wilhelm

Nie miał zamiaru opuszczać karczmy, chyba że zostanie z niej wyproszony, i dlatego zastanawiał się czemu ci wszyscy ludzi wychodzą... Cóż. Ludzie stają się o wiele łatwiejsi do zrozumienia, gdy umrą. Elfy też. Właściwie, po śmierci prawie niczym się nie różnią.
Wzruszył ramionami.
A potem nagle do środka wpadł ten olbrzymi wilk. Mag sięgnął po swoją kosę...
...Została przy koniu.
Wilk wpadł pod stolik.
Palce Fryderyka ułożyły się bezwiednie w zaklęcie Kosy Żniwiarza.
Potwór miotał się po pomieszczeniu.
Ostatnie słowa zaklęcia wypłynęły z ust czarodzieja.
Białowłose monstrum schowało się za kontuarem.
Kosa, w całości złożona z ametystowej energii, zalśniła w dłoni Fryderyka...
Ale zwierzak okazał się należeć do druida. Mag odetchnął z ulgą, rozpraszając zaklęcie i siadając z powrotem przy stoliku. Bał się takich stworzeń... Z ludźmi można sobie poradzić. Koty są miłe. Inne czworonogi nie stwarzają zagrożnia. Ale psy i wilki... Bał się ich.
To już nie był ten sam strach, co wiele lat temu, zanim został magiem. Teraz paranie się fioletowym wiatrem magii przytłumiło w nim również i to uczucie. Ale wciąż troszkę tego zostało.
Gdy wilczyca podeszła do niego, aż skulił się ze strachu...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
liego
Majtek
Majtek
Posty: 136
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 17:04

Post autor: liego »

Mandir

Odpowiedź jednej z ładniejszych kelnerek w karczmie spowodowała wstąpienie na wargi Mandira lekkiego uśmiechu. Przygotowywane od jakiegoś czasu spotkanie najwyraźniej odwlekało się z powodu braku niektórych z zaproszonych gości, a to dawało mu nadzieję na zaciągnięcie się do tego zadania. Oddany rozmyślaniom nie zauważył nawet zbliżającej się wielkiej wilczycy wzbudzającej zainteresowanie całej karczmy. Wzdrygnął sie gdy jego dłoni dotknął mokry i wilgotny nos wielkiej wilczycy. Wilczyca, która wyczuła strach u Mandira i wyraźnie poczuła się winna. Pogłaskał ją delikatnie. 'Nie nic sie nie stało. Ne zauważyłem cię po prostu!' I pozwolił odejść. Wyszukał wzrokiem właściciela pięknego zwierzęcia i krzyknął do niego. -Piękna wilczyca.-
Skończył wino jednym niedużym łykiem. Wstał i zaczął się zbierać zarzucił na plecy kołczan i długi łuk. Był misternie wykonany z drewna jesionowego. Postanowił porozmawiać z dziewczyną odpowiedzialną za całe to zamieszanie. Zdjął z głowy kaptur i zbliżył się do niej.
Ukłonił się uprzejmie i powiedział. -Witaj piękna Pani, Jestem Mandir "Elitarny Łucznik";.-Zaczął bardzo uprzejmie.- Słyszałem że Pani potrzebuje pomocy... Jeśli to prawda to może mógłbym się przydać?-
scorez
Kok
Kok
Posty: 1183
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
Numer GG: 3374868
Lokalizacja: otchłań

Post autor: scorez »

Parsival Gaveriell Galadium

Wiem... piękne stworzenie. Powiedział Kessenowi leżącemu na ziemi. Pomógł mu wstać ściągając Bożenę za sierść. "*No zejdź z niego bo go jeszcze zadusisz.*" Parsival Gaveriell Galadium, miło mi. Powiedział podążając za Bożeną. Nie bój się magu. Spokojnie. Widziałem jak chciałeś uspokoić Bożenę. Dziękuję ci. Nie bój się jej. Ona mimo to że wyczuwa strach to nic tobie nie zrobi. Dostała ode mnie ścisłe polecenia jak ma się zachować. Uśmiechnął się. Podał magowi rękę. Parsival Gaveriell Galadium. Poszedł dalej trzymając wilczycę za sierść na karku. Podeszła w końcu do Mandir'a. Dała poczochrać się po głowie. Witam, nie musi mi się pan drzeć do uszu. Ja mam dobry słuch. Uśmiechnął się i puścił oko do elfa. Poszedł dalej.

Liego... napisałeś swojego posta koło pół minuty zanim ja skończyłem swojego.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
Zablokowany