[Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Matt_92 »

John

Nowojorczyk słuchał uważnie słów Kaznodziei. Plan był dobry, ale trochę głupio było mu zostawiać Evana samego. Obiecał sobie, że nie będzie się oddalał, zmieni jedynie pozycję i pomoże handlarzowi.
-Dobra. Prowadź- powiedział do Wielebnego i wsadził pistolet za kołnierz, upewniając się, że jakoś się będzie trzymał. Bał się, że spluwa wypadnie, więc zasunął suwak kamizelki, dzięki czemu broń trochę trzymała się w tamtym miejscu.
Wyszedł przed Gregory'm, ale milczał- pozwolił mu mówić, nie chciał powiedzieć czegoś, za co mieliby zginąć. Kaznodzieja był chyba lepszym negocjatorem. Uniósł ręce do góry. Nie spuszczał wzroku z mutantów. Szedł wzdluż ściany, obok sekciarza.
-Powodzenia- szepnął do Evana. -Zaraz wrócimy.
A d'yaebl aep arse!
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Mutasy rzuciły do siebie kilka krzyków w swoim języku, nie spuszczając Evana z oczu ani nie przestając do niego mierzyć. Potem znowu zaczęły krzyczeć głośniej. Wtedy klecha i żołnierz opuścili grotę, mając nadzieję, że twory Molocha ich przepuszczą. Początkowo wydawało się, że faktycznie tak będzie, jednak kiedy podeszli do ściany kanionu stało się kilka rzeczy. Najpierw Evan znowu rzucił parę inwektyw w kierunku nieprzyjaciół, potem huknął wystrzał, a tuż przed ich głowami wystrzeliła fontanna piachu, który wpadł Johnowi do oczu. Jeden z odmieńców, ten, który wystrzelił, krzyknął do was w łamanym angielskim: - Wy iść od nie! Iść nie! Wy tu zostaje! Wy być puchar naprzeciw przegrany. Przewodnik przyjść, wy przewodnik z on walczyć. A wy jeden i jeden być puchar naprzeciw przegrany! Iść od nie!
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Matt_92 »

John

Gdy John usłyszał huk, odruchowo przychylił się nieco. Jednak nie udało mu się zasłonić przed piachem, gdyż ręce nadal trzymał w górze. Ziarna kłuły żołnierza w oczy, nowojorczyk poczuł, że zaczyna łzawić. Jedną ręką przetarł powieki.
-Chyba nie damy rady zwiać w ten sposób- szepnął do Kaznodziei, zły na całą sytuację, kłujący piach, bandę mutantów i -przede wszystkim -na Generała Kałasznikowa, który pośrednio przyczynił się do zmniejszenia ich szans na ucieczkę do minimum.
-Nie zdążymy uciec przed serią z karabinu.- stwierdził i odwócił głowę do Wielebnego. -Ale jeśli zostaniemy, a Evan wygra, to może ujdziemy cali.- zauważył. -Co robimy?
A d'yaebl aep arse!
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Szasza »

Evan

Widocznie plan wypalił. Teraz pozostało miec nadzieję, że tym "przewodnikiem" nie jest jakiś zadrutowany cyborg.
Eavn zaczął przygotowywać się psychicznie i fizycznie do pojedynku. Musiał uspokoić się, rozciągnąć i przećwiczyć cięcia, a co najważniejsze nałożyć maskę. Zdjął plecak i wygrzebał z niego wyżłobioną bruzdami po cięciach maskę hokejową.
Nałożył ją. Była dla niego czymś więcej niż tylko osłoną na twarz. Była jego talizmanem i świadkiem wszystkich jego zleceń. Od razu poczuł się bezpieczniej.
Obrazek
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Czas upływał. Minuty mijały, a "przewodnika" nie było widać. W końcu jednak z końca kanionu uniosły się krzyki mutasów, a pilnujący was odmieńcy rozstąpili się. Spomiędzy nich wyszedł jeden nieco większy, otoczony gromadką innych, brechczących się i wrzeszczących. Gestem dłoni odesłał ich na bok. Miał jakieś dwa metry wzrostu, zaś ubrany był tylko w skórzane portki, znoszone adidasy i dziwaczne nakrycie głowy. Kiedyś zapewne był to pluszowy cylinder z jakiegoś baru szybkiej obsługi, teraz jednak aż błyszczy się od tego całego żelastwa, jakie w niego wpakowały mutasy - są tam kolce, łańcuchy, sprężyny... Mutant ma żółtą, gąbczastą skórę, pokrytą jakimś błyszczącym śluzem. Spojrzał na Evana z kpiącym wyrazem twarzy.
- To jest ten ich SZEF? - krzyknął do swoich. - Wygląda, jakby go wyciągnęli ze śmietnika! - Mutanty zaczęły się śmiać, choć z ich spojrzeń wynikało, że nie do końca rozumieją, co mówi ich "przewodnik". - Daję wam słowo, - kontynuował przywódca - że zaraz odeślę go w dokładnie to samo miejsce. Coca! Daj mi mój topór! - Machnął ręką, na co jeden z jego popleczników wyciągnął z torby słusznych rozmiarów topór rzeźnicki na długim trzonku. - A ty, fagasie, - szef mutasów znów zwrócił się do Evana - lepiej się dwa razy się na przyszłość zastanów, zanim zaczniesz skakać do prawdziwych facetów. Masz jakieś ostanie słowa?
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Szasza »

Evan

Nie było aż tak źle. Gąbczasty może i był duży, brzydki i wyszczekany, ale Evan miał z nim większe szanse niźli z całą ich bandą, lub kabelkami w panelu przy drzwiach. Postanowił walczyc z nim zachowując jak największy dystans. Mutant wyraźnie chciał jeszcze pokonwersowac przed śmiercią ;) , ale Evanowi mowa się nie kleiła. Był zbytnio wnerwiony obrotem sytuacji. Zamiast tego pokazał mutantowi jak wygląda niezmutowany palec serdeczny i burknął-Pi***ol się!-po czym ustawił się w pozycji bojowej.
Obrazek
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

- No dobra - powiedział mutas. - Sam tego chciałeś. Ale najpierw powiem ci, o co się lejemy. Nie żebym ci pozwalał negocjować, ale myślę, że chcesz wiedzieć, na wypadek, żebyśmy potem nie mieli nieporozumień. Jeżeli ja wygram, twoi kumple idą ze mną, a ty zostajesz w tym piachu. Jeżeli ty wyślesz mnie do diabła, to spytam się go, jak dużo piekła już im zamarzło. Bo to się stanie nieco wcześniej, niż ty mnie pokonasz... Ale gdyby tak się stało, to możesz zabrać siebie i swoich kumpli w cholerę, bylebyśmy cię tu już więcej nie widzieli. No dobra, zaczynajmy.
Spory gnojek. I chyba silny. To nie będzie łatwe. Mimo osłony, jaką daje ci maska, czujesz, że nogi się pod tobą uginają. Kurde, tym toporem mógłby ci obciąć łeb jak kurczakowi. Jasna cholera, właśnie zdałeś sobie sprawę, że tkwisz w naprawdę głębokim bagnie. Mutant podchodzi do ciebie, trzymając w łapach toporzysko. Już nie można się wycofać...
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Matt_92 »

John

Chłopak z zapartym tchem obserwował całe wydarzenie. Przyglądał się uważnie mutantom.
*Cholera, jeśli Evan wygra, to jaką mamy pewność że oni nas wypuszczą?*- pomyślał i poczuł, że z twarzy powoli odpływa mu krew. Na karku wciąż czuł chłód pistoletu. Odwrócił się w stronę Gregory'ego.
-Nie myślałem że się uda- szepnął i uśmiechnął się lekko. Chyba jednak szczęście było po ich stronie.
A d'yaebl aep arse!
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Szasza »

Evan
Nie odpowiadał.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie tyle jest po kolana w gównie, co jego wyciągnięta ręka ledwie wystaje nad powierzchnię gówna. W gówno wpakował się, gdy tyko załapał się na tą karawanę. Teraz szedł prostą drogą na której końcu czekała śmierć jego lub szefa mutantów. Nie było odwrotu. Nie było innej możliwości. Albo zabije mutasa, albo zginie. Ucieczka nie wchodziła w grę. Musiał znaleźć przewagę nad gąbczastym mutantem. Mutant był cholernie pewny siebie a on... nie, to nie był dobry przykład. Może tak! Mutant był wielki i na pewno kwadratowy w ruchach, on był mniejszy i bardziej zwinny. Topór jest bronią, której jeden cios wystarczy by zabić, ale na dłuższą metę machanie nim męczy i jest powolny. Z mieczem nie ma (aż) takich problemów.
Wykorzystując te prawidła Evan postanowił unikać pierwszych ciosów mutanta, poczekać aż nabierze zbytniej pewności siebie i uzna, że Evan nie zaatakuje, po czym w odpowiednim momencie zalać mutanta gradem cięć i chlastać go bez wytchnienia tak długo, aż będzie miał pewność, że nie wstanie.
Przygotował się więc chłopak do odskoku pozorując gardę.
Obrazek
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Evan ustąpił mutantowi pierwszeństwa, mając nadzieję, że nie będzie tego żałował. Ten jednak tylko splunął, chwycił mocniej topór i dopadł do zabójcy. Jego ciosy były potężne, z zamachu, wyraźnie chciał skończyć tę walkę jednym, decydującym uderzeniem. Pierwszego ciosu człowiek zdołał uniknąć, zaś przy drugim, niecelnym, odsunął się, czekając na lepszą sytuację do ataku. Odpowiedzią przeciwnika był cios, zadany z potężnego zamachu, zdolny ściąć głowę człowieka na raz, jednak zwinniejszy człowiek szybko kucnął, unikając i tego zagrożenia. Potem znowu - świst topora, unik i odskok. Mutant się wściekł, szybko ciął na odlew, potem po łuku i z półobrotu, ale Evan nadal unikał uderzeń. Dla widzów było jasne, że to nie mogło trwać wiecznie, któryś musiał w końcu przegrać... Były to ułamki sekund, ale zdawały się być wiecznością.
Człowiek ujrzał błysk, odruchowo obrócił się, wytrącając przeciwnika z równowagi i ciął. Ostrze wbiło się w mutanta, ale niezbyt głęboko, a i przechodziło przez niego z niejaką trudnością. Zaczął kontratakować, tnąc kataną przez bok przeciwnika. O ile normalny człowiek miałby problemy po tym ciosie, to mutas nawet nie drgnął. Wydawało się, że tylko się wkurzył i znowu przeszedł do ataku. Ale Evan wiedział już, jak unikać topora. Kiedy tylko kawał stali ominął go, bez opamiętania uderzył w ramię przewodnika. Tym razem widać było, że to nie jest uderzenie ot, tak, ale prawdziwy cios, jednak wciąż nie dość mocny. Zabójca nie odpuszczał, jego pierwsze uderzenie napotkało na zastawę, ale drugie porządnie wbiło się w głowę wroga.
Wyglądało na to, że mutant naprawdę zobaczył, że ma szansę przegrać. Nie dał Evanowi czasu na odpowiedź, zaczął uderzać słabiej, ale za to szybciej, jakby chciał natychmiast przerwać to żałosne przedstawienie. Człowiek zaczął zwijać się jak w ukropie, żeby zdążyć z osłonami, i jakoś mu się to udawało. Powoli zaczynał kontrolować sytuację, nogi przestały mu drżeć, serce walić jak oszalałe... Wyprowadził nawet celny cios, który mutanta tylko zadrasnął, ale dzięki niemu to dziecko Molocha musiało przejść do obrony choć na chwilę. Przeciwnik tego nawet nie zauważył, dalej uderzał... ale teraz mogli tak długo: cios, unik, zastawa, cios...
Inne mutanty zagrzewały swojego czempiona do walki, ludzie patrzyli ze zgrozą, jak ich przyszłość wisi na włosku. Ale to człowiek wygrywał, niezgrabny nieprzyjaciel nie mógł go dosięgnąć, a on powoli, powoli robił mu w ciele coraz to nowe dziurki, choć niewielkie. W końcu nieludź wyglądał rzeczywiście jak gąbka, z której po prostu ciekła ciurkiem krew. Wreszcie podniósł swój topór do kolejnego ataku... I upadł na ziemię bez przytomności. Był blady jak śmierć na chorągwi... Mutanty ryknęły żałośnie. Dwóch z nich rzuciło się, aby ściągnąć truchło z pobojowiska, reszta gestami kazała wam odejść.
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Matt_92 »

John

Żołnierz z zapartym tchem przyglądał się walczącym. Prawie krzyknął z radości gdy martwe cielsko mutanta osunęło się na ziemię. Ale zacisnął mocno powieki, bojąc się, że mutanty nie dotrzymają obietnicy i zaczną walić do nich jak do tarcz na strzelnicy. Na skroni poczuł spływającą powoli kroplę potu. Przez dłuższą chwilę trzymał oczy zamknięte wydawało mu się, że mijały wtedy wieki. Gdy nie usłyszał strzału otworzył jedno oko. Potem drugie.
*Chyba jednak dotrzymają słowa*- pomyślał.
Rozejrzał się, uniósł wzrok w górę.
-Dziękuję- szepnął cicho, patrząc w niebo i ocierając pot z twarzy. Odwrócił się do Gregory'ego. -Powinni dać nam już spokój, prawda?- spytał i uśmiechnął się. Wyciągnął powoli trzymany za kołnierzem pistolet i wsunął do kabury. -Na szczęście, okazał się niepotrzebny.
Popatrzył na Evana. Uśmiechnął się szerzej.
-Jak dojdziemy do jakiejś osady, to stawiam Ci piwo.
A d'yaebl aep arse!
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Szasza »

Evan

Widocznie piekło zamarzło. Oto on, który miał wątpliwości, czy przed śmiercią zdoła choćby zadrasnąć mutanta, by nie zginać jak ostatni leszcz, stał nad jego ścierwem niedraśnięty. Jeśli ktoś istnieje tam na górze, to widocznie zostawił go przy życiu, aby jeszcze się z niego ponaśmiewać. W ciągu tych dwóch dni zdążyło się tak wiele, ale nie czas był to czas na rozkminki.
Evan włożył maskę i miecz do plecaka, zarzucił go na plecy, po czym wyrwał z ziemi siekierę szefa mutasów jako dowód, że zabił śmiecia. Odpowiedział mutasom gestem oznaczającym, że już sobie idzie, po czym ruszył w stronę najbliższej osady, targając za sobą wielgachny topór.
Po przejściu kilku metrów zagadał go John. Nie wiedział czy to przez to, że dopiero co dotarła do niego ironia sytuacji, czy z nerwów, ale buchnął szaleńczym śmiechem. Wciąż czuł na plecach oddech mutantów i wiedział, że w obecnej sytuacji to niestosowne, lecz nie mógł się powstrzymac. Trzymając się za brzuch i podpierając się na toporze kontynuował drogę.
Obrazek
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Odeszliście ledwie kilka metrów, kiedy zza waszych pleców rozległ się gromki krzyk: - Zostaw topór ty! Teraz!
Kiedy odwróciliście się, aby spojrzeć na krzyczącego, zobaczyliście jeszcze więcej mutantów, niż wcześniej. Wszystkie mierzyły w Evana z rozmaitych pukawek, były wśród nich pistolety, karabiny, peemy... Ogólnie rzecz ujmując, gdyby nacisnąć na te wszystkie spusty, mielibyście niewąsko przerąbane. A odmieńcy domagają się topora, który ciągnie za sobą jeden z was...
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Szasza »

Evan

Podnosząc topór miał nadzieję, że pokaże go w mieście i przy akompaniamencie ohachów klechy i Johna pochwali się, że ubił szefa bandy mutków. Miał w planie również zmianę stroju, aby jako gladiator stac się bardziej przekonującym. Jednak z kałachem się nie dyskutuje. Upuścił topór i ruszył w dalszą drogę.
Obrazek
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Matt_92 »

John

Nowojorczyk odwrócił się i zanim zdążył zrobić trzy kroki, usłyszał krzyk mutantów. Obrócił tylko głowę. Zobaczył, że Evan zostawił topór.
-Fanty fantami, ale nasze życie chyba jest warte więcej niż jeden topór.- powiedział, po raz kolejny ocierając pot z czoła. -Ale nie martw się, masz dwóch naocznych świadków.- zaznaczył i uśmiechnął się do niego. -To co teraz robimy?- zapytał, patrząc wyczekująco na Kaznodzieję i powoli idąc do przodu.
A d'yaebl aep arse!
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Tevery Best »

Trójka "wspaniałych" powoli ruszyła w kierunku majaczącego na horyzoncie miasta. Pueblo - tak właśnie się nazywało. Żwir chrzęścił nieco weselej pod nogami, kiedy myśleli o pokonanym przywódcy mutantów - i o cudem unikniętej śmierci. O tajemniczych drzwiach i nieuniknionym odwecie reszty plemienia - zwłaszcza gdyby zachciało im się wrócić na jego teren - woleli nie myśleć.

Rozdział I
Światełko w tunelu




Osa wreszcie osiągnął cel swojej podróży - a przynajmniej takie stwierdzenie podsuwała mu lektura wielkiej tablicy z napisem "PUEBLO" przed wjazdem do mieściny. Poniżej nazwy osiedla, wybudowanego wśród gruzów willowej dzielnicy przedwojennego miasta, rozpisano tutejsze prawa:
  • 1. Nie kraść, s<zamazane>syny, bo obetniemy wam łapska!
    2. Żadnych burd i rozbojów, albo wylatujecie stąd.
    3. Za zabójstwo karzemy śmiercią.
    4. Mutanty Molocha mogą już zawracać. Nie chcemy was tu!
    5. Wszelkie skargi i wątpliwości roztrząsa Przełożony Zbieraczy Jackson.
    6. (wygląda na dopisane nieco później, innym stylem pisma) Za noszenie odbezpieczonej broni na obszarze miasta grozi grzywna. Kosy też schowajcie.
Jackson - to ten właśnie menel miał odebrać paczkę. Tylko gdzie go można znaleźć? Dziewczyna, którą kurier przywiózł ze sobą, nagle wyparowała - zanim zdążył zareagować, wmieszała się w tłum i zniknęła. Za tablicą zaś była już szeroka ulica, główna arteria miasta. W miarę jak Osa jechał wzdłuż niej, stojące obok budynki okazywały się albo zaldunione przez rodziny z dziećmi - które to swoją drogą patrzyły na niego spode łba - albo wymiecione do czysta ze wszystkiego, co przedstawiało jakąś wartość. Kiedy ulica się skończyła, okazało się, że nie bez powodu - przed kurierem i jego dzielnym motocyklem ukazał się bowiem mały placyk. Po jego lewej stronie, na planie półksiężyca, znajdowały się na nim namioty, z których największy, środkowy, miał dumny napis "Gildia Zbieraczy". Ponadto w stojącym nieco z tyłu budynku był bar, a obok - dom felczera, na środku placu zaś wykopano studnię. Ogólnie "nawierzchnia" raczej nie zachęca do rozpędzania się - śmieci, dzieci, dorośli, karłowate krzaki i dziury w starym asfalcie. Teraz trzeba tylko znaleźć tego dziada Jacksona i zgarnąć umówione 75 gambli... Albo i coś więcej.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Neuroshima] - Pozostać Człowiekiem

Post autor: Delf »

Początkujący kurier mógłby na miejscu Osy popędzić prosto do szumnie nazwanej "Gildii Zbieraczy" i radośnie oświadczyć, że ma paczkę dla Przełożonego. Osa jednak wiedział z własnego doświadczenia, że może to się skończyć nieciekawie jeżeli na przykład szefa nie będzie, ale trafi się jakiś nadmiernie ambitny podwładny... Najlepiej udać się zasięgnąć języka, a kto w takiej dziurze może wiedzieć o miejscowych niż barman? Chyba tylko ksiądz proboszcz, jeżeli są wyjątkowo religijni.
Chłopak zwolnił do spacerowego tempa i okrążył placyk rozglądając się uważnie. Zatrzymał się dopiero pod samym budynkiem baru, wyłączył silnik i wyjął kluczyk ze stacyjki. Świadom, że takie zabezpieczenie est na pustyni warte mniej niż zeszłoroczny piach, sięgnął do skrzynki z narzędziami po odpowiedni klucz i już po chwili zbiornik z paliwem znajdował się w jego plecaku. Nie mógłby sobie pozwolić na dłuższy marsz z takim balastem, o krótkim biegu nawet nie wspominając, ale też nie miał zamiaru tego robić. Przynajmniej nikt teraz nie odjedzie jego ukochaną Vespą.
Skończywszy pracę Osa zmierzył po raz ostatni wzrokiem budynek, wziął głęboki oddech i wkroczył do środka, będąc zdeterminowany wypić cokolwiek się tutaj pija i wypytać barmana o podstawowe informacje o Pueblo, oraz, oczywiście, o szanownego pana Jacksona.
Zablokowany