[DnD] Rekruci

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Ninerl »

Ninerl
-Zgadzam się na twoje warunki- odparła. *Co to może być?* myślała. *Dobrze, że będę to wiedzieć. Zwiększy to moje szance na przeżycie.*- Miło, że uważasz mnie za osobę godną zaufania. Postaram się go nie zawieść-oświadczyła.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: murmandamus »

Murmandamus i Motrax

Podróż przebiegła w zasadzie bez większych problemów, no może po za tym przeklętym obtarciem w miejscu trudno dostępnym od jazdy konnej ale trzeba było to przecierpieć, podczas treningów znów Richard obił mu wątrobę, ciekawe gdzie sięnauczył tak wymachiwać kijem. Mimo delikatnych prób grupa dalej była podzielona próby związania przy ognisku miłej atmosfery braterstwa w odziale się nie powiodło. W końcu dał spokój, pewne typy nie były zbytnio zainteresowane nawiązywaniem znajomośći a szkoda. Kolejnego dnia znów się zatrzymali na biwak i murmandamus mruknął coś do chowańca
-Doprawdy motraxie są dni gdy zazdroszczę ci twoich skrzydełek-
-OOOOO pan chciałby polatać, latanie przyjemne przyjemne nie to co chodzenie nogami motrax lubi latać- zapiszczał smoczek.
Gdy obóz został rozbity Murmandamus oddalił się z motraxem w poszukiwaniu w okolicy chrustu na opał.
-Wiesz mój mały, te żółnierskie życie takie złe to nie jest-odezwał siędo smoczka- ma smak przygody.
Smoczek przytaknął tylko panu, bo zresztą co miałwiedzieć o żołnierce był w końcy tylko pseudosmoczkiem.
-Obozy,ogniska, marsze,ćwiczenia . Coś takiego sobie wyobrażałem, nawet mi się to podoba, no może poza perspektywą walki. Myśl że musiałbym kogoś zabić nie jest przyjemna.
Ciekawe czy tamci sobie uzmysłąwiają wagę życia...
-Pan niech się nie martwi, Motrax obroni Pana. Motrax nie tak silny jak siostra Sulfras , i nie tak mądry jak braciszek Khoth ale Motrax obroni pana.
Zaklinacz uśmiechnął się ciepło do chowańca.
-Wiem wiem mój mały dzielny z ciebie pseudosmoczek.-Schylił się po kolejną gałąź-Widzisz tu chodzi o to by uzmysłowićsobie że potencjalni przeciwnicy też żyją a wojownicy nie myślą o tym.-kolejna gałąź kolejne schylenie się.-Mało kto o tym myśli aż nagle świeca życia zgaśnie i ten kto żył do tej pory cieszył się i smiał z innymi nagle jest martwą skorupą-i kolejna gałęź powędrowała do już stosiku zebranego.
-To aspekt wojaczki który mnie nie nastraja pozytywnie motraxie. A tym bardziej że mimo że stanowimy odział jedni nie dbają o współtowarzyszy i chyba wiem dlaczego tak jest motraxie.
Smoczek obleciał pana dookoła
-Dlaczego panie?
-Widzisz mój mały odział z czasem zawiązuje braterstwo, rekruci są szkoleni kilka miesięcy razem i razem wchodzą do służby i w takim odziale nawiązuje się ta więź. My nie mieliśmy szkoolenia, nas zgarnęli z ulicy i od razu wysłali na akcję? Kiedy mieliśmy zawiązać tutaj więzi przyjaźni?
-Nie wiem panie.
-No widzisz. Odział niezgrany to odział zdany na porażkę.A co widzę ieufność,wrogość odizolowanie.I na razie nic z tym nie zrobię, Gdy przyjdzie zagrożenie może być źle.-westchnął.
-Może się zmieni to jakoś.Może
Zebrał już wystarczającą ilość chrusty i wracał do obozu gdy jego oko przyciągnęło coś. Tak to był kwiat leśna lilia o białych płatkach ,kwiat który rosnął sobie w mchu w cieniu wielkiego dębu. Murmandamus przystanął i zastanowił się chwilę. Odłożył na moment chrust i zerwał kwiat, delikatnie spakował go do podręcznej torby po czym spoweotem zaniósł drewno do obozu. Gdy już zadbał o swoje obowiązki biwakowe zauważył pół drowkę wychodzącą z lasu pewnie też zajęła się zbieraniem.
-Ninierl-szepnął bezgłośnie i ruszył w jej kierunku.Gdy był koło niej wyjął lilię leśną uprzednio znalezioną i wręczył ją cokolwiek zaskoczonej dziewczynie.
-Dla ciebie pani-uśmiechnął się lekko troche nieśmiało po czym odszedł zostawiając zaskoczoną pół elfkę z kwiatem w ręce.
Motrax przez chwilę przypatrywał jej się po czym poleciał za swoim panem.


[wybiegłem ciut w przyszłość po tym jak półdrowka wróciła z rozmowy już z richardem)
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Delf »

Richard

-Zgadzam się na twoje warunki- odparła. - Miło, że uważasz mnie za osobę godną zaufania. Postaram się go nie zawieść-oświadczyła.
-Miło z twojej strony, że zechciałaś mnie wysłuchać - rozpoczął Richard. - Jak zapewne pamiętasz - kontynuował po uprzednim rozglądnięciu się naokoło - wyszedłem z namiotu sierżanta jako ostatni... nieco później niż cała grupa. Powód jest prosty - dostałem ostatni rozkaz, którego, mam nadzieję, nie będę musiał wypełniać... Otóż sierżant uprzedził mnie, że nasz oddział może zostać zaatakowany, przez - jak to określił - "Czarnego Rycerza". W walce z owym rycerzem nie mamy żadnych szans na wygraną, musielibyśmy salwować się ucieczką. Problem polega na tym, że Bradley najprawdopodobniej będzie chciał walczyć. Nie wiem, czy wynika to z fanatyzmu, czy ze zbytniej pewności siebie, ale sierżant przewidział, że to nastąpi. Dlatego wydał mi specjalny rozkaz - jeżeli tak się stanie, mam zrobić wszystko, by eskortowany dotarł bezpiecznie na miejsce. Może się to wiązać nie tylko ze złamaniem rozkazów Bradley'a, ale nawet z porzuceniem go podczas walki. Łatwo zrozumieć dlaczego ten rozkaz jest tajny - jeżeli wieść o tym dotarłaby do uszu Bradley'a, mogłoby to doprowadzić do walki wewnątrz samego oddziału. Po za tym... - zawahał się - ...po za tym mam wrażenie, że sierżant mówiąc mi o Czarnym Rycerzu sam naruszył jakąś klauzulę tajności. Niewykluczone, że gdyby ktokolwiek z armii dowiedział się o tym, wszyscy mielibyśmy poważne kłopoty. - Richard przerwał na chwilę i przykucnął by podnieść parę gałązek.
- Na początku nie chciałem mówić o tym nikomu, wiedząc, że najlepsza tajemnica to ta, o której wie najmniej osób. Ale pomyślałem sobie - co będzie, jeżeli faktycznie spotkamy Czarnego Rycerza? Próba odwodzenia Bradley'a od walki jest z góry skazana na porażkę. W razie spotkania trzeba więc będzie przekonać go, że powinien stoczyć honorowy pojedynek, a potem wycofać się chyłkiem... Tylko czy inni by mnie posłuchali? Czy uwierzyliby mi i porzucili Bradley'a? Szczerze w to wątpię... a każdy żywy członek oddziału zwiększa nasze szanse przetrwania. Dlatego właśnie zwracam się do ciebie. Nie musisz mi wierzyć na słowo, nie oczekuję tego. Może nie spotkamy Czarnego Rycerza i będziemy mogli puścić tę rozmowę w niepamięć. W przeciwnym wypadku... liczę na twoją pomoc. Jeżeli poprzesz moje słowa i potwierdzisz, że wiedziałem o Czarnym Rycerzu i dostałem rozkazy na taką sytuację, może inni nas posłuchają.
Richard westchnął ciężko i odwrócił się w kierunku lasu, patrząc nieobecnym wzrokiem na rozpościerającą się przed nim ciemność.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Wysłuchała Richarda, jego wiadomości naprawdę zaniepokoiły Ninerl.
- A nie wiesz, jakby ten Czarny Rycerz miał wyglądać? Taki ogólny opis? A nie jest chyba człowiekiem? - powiedziała. Dodała po chwili:- Porzucić Bradley'a? Czemu nie...Ja nie widzę przeszkód. Tylko musimy jakoś nauczyć resztę drużyny jakiegoś sygnału, na który wszyscy wykonaliby natychmiastwy odwrót. Bo jeśli, ten Czarny nas znajdzie, to obawiam się, że nie bedziemy mieć czasu. Co do sierżanta- naruszył klauzulę tajności... Żle to nas wróży, jesli pozornie łatwa misja się tak komplikuje. Może ktoś chce się pozbyć Dragonisa? Albo ma inny cel i do tego jesteśmy mu potrzebni? Nie podoba mi się to- skrzywiła się. Po chwili kontunowała:- Myślę, że możemy jeszcze powiedzieć Dragonisowi, w końcu to go też dotyczy. Myślę, że jeszcze Murmandamusopwi, pod warunkiem, że będzie trrzymał język za zębami. Pedro odpada, czasami zachowuje się jakby mu było brak mózgu - skrzywiła się. - A niziołek chce być giermkiem, więc sam rozumiesz... Elianusowi nie ufam, Tharivol... nie znam go, nie mam pomysłu- dodała.- Zastanów się, a ja tym czasem nazbieram chrustu, w końcu po to przyszliśmy.

Po ustaleniach dotyczących powiadomienia niektórych członków drużyny, Ninerl wróciła do obozu, z naręczem chrustu. Zmierzała właśnie do ogniska, gdy stanął przed nią Murmandamus. Wyszeptał jej imię i wręczył jej lilię. Zaskoczona dziewczyna przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć, ale zaraz uśmiechnęła się szeroko: - Dziękuję. To dla mnie?

Aha, a propos Ninerl- czy to że robisz błąd w jej imieniu, ma wynikac z gry twojej postaci, czy to tylko przeoczenie?
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Delf »

Richard

Po wysłuchaniu odpowiedzi Ninerl, Richard rozluźnił się nieco.
- Myślę, że masz rację odnośnie Dragonisa. Tylko Marmoladus mnie martwi. Z jednej strony jest bystry, z drugiej... nieprzewidywalny. Co do Elianusa, może rzeczywiście lepiej mu nic nie mówić, choć myślę, że w razie czego pójdzie z nami... Ale ostrożności nigdy za wiele. Wszystko rozbija się o to, z jakim wyprzedzeniem dowiemy się o nadejściu Czarnego Rycerza. Sierżant nie opisał mi go, ale mam wrażenie, że kiedy go zobaczymy, to go rozpoznamy. Sęk w tym, że nie możemy uciec za wcześnie, żeby nie wpaść na niego przypadkiem, ani za późno, bo może nas gonić... Wstępny plan zakłada, że napuścimy na niego Bradley'a w celu odwrócenia uwagi, ale trudno powiedzieć, czy zadziała... Na razie pozostaje tylko modlić się, żeby go szlag trafił zanim on trafi nas...
Na odchodnym Richard zwrócił się jeszcze do Ninerl - Czy mogłabyś porozmawiać z Dragonisem? Mam wrażenie, że będzie to nieco mniej podejrzane dla "pewnych osób". Ja spróbuję wybadać Marmoladusa podczas najbliższego treningu.
Zakończywszy rozmowę, Richard nazbierał chrustu, po czym udał się do obozu. Był zadowolony z osiągniętego sukcesu. Przyszłość wreszcie zaczęła rysować się w odcieniach szarości...
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: murmandamus »

Murmandamus i Motrax

-Dziękuję. To dla mnie?-usłyszał Murmandamus gdy dał leśną lilię niespodziewanie zaskoczonej dziewczynie.
-Tak to dla ciebie pani. Znalazłem go w lesie i pomyślałem że... ci się spodoba.-odpowiedział patrząc jej w oczy.-sądzę że będzie ci pasować gdy wepniesz tą lilię we włosy-dodał cicho.
Właściwie to Murmandamus potrafił poważyć się niespodziewanie czasami wobec kobiety na taki gest w odróżnieniu od sytuacji gdy rozważał czy powinien coś zrobić, czy go nie wyśmieje dama. Tutaj rozterki trwały krótko i po prostu podszedł do niej i zrobił to jak mu podpowiedział instynkt. I do baatezu z rozterkami, najwyżej zostanie zignorowany lub obśmiany albo co miał nadzieje zrobi się jej miło.

(tu zakłądam możliwość dalszej konwersacji z Ninerl jeśli będzie to w następnych postach będzie jeśli nie to murmandamus kłania się lekko i odchodzi do dalszych zajęć
działa także w przypadku po zakończeniu rozmowy jeśli ta potrwa)


Później poszedł do obozu a że do jego warty jeszcze ciut czasu było zastanowił się co ze sobą zrobić. Hm może by tak...
Podszedł do ogniska do siedzącego tam Dragonisa i Pedra.
Pedro jak zwykle zafascynowany drowami gawędził ze swoim rozmówcą choć Dragonis raczej nie był specjalnie skory do opowieści o swym ludzie.Wyjął małe pudełko z rzeźbionymi figurami do znanej gry i zapytał.
-Ma ktoś ochotę na partyjkę Shah?[przyp.autora szachów]
Tak by się rozerwać? Co wy na to? Nie jest jeszcze specjalnie późno a mamy trochę czasu przed udaniem się na spoczynek.
Począł rozkładać figury na planszy a smoczek przyglądał mu się z zaciekawieniem. Niby wiedział co robi jego pan i był na tyle bystry że wiedział jak grać ale pan go ciągle ogrywał no i ładnie rzeźbione i malowane figury wyglądały hmm smakowicie lecz wiedział że są niejadalne co przypłacił ostrą niestrawnoscią i niezadowoleniem pana dwa lata wcześniej.

[Odnośnie imienia Ninerl. Te omyłki pisarskie wynikają z tego ze mi się ciśnie na klawiaturę Niniel po prostu z Silmariliona(chociarz nawet Nienor byłoby najlepiej)]
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Ninerl »

Ninerl
-Dobrze, Dragonisem się zajmę.-odparła.
---------------------------------------------
- Jest śliczna- powiedziała cicho. - Miło, że tak uważasz.- włożyła łodyżkę kwiatu za rzemień, który spinał jej włosy. Była nieco zakłopotana, ale zadowolona z drugiej strony. Nagle się jej coś przypomniało. Powiedziała:- A właśnie....ustaliliście warty?
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: murmandamus »

Murmandamus i Motrax

Murmandamusowi milo się zrobiło gdy Ninerl spodobał się jej gest. Jednak nie warto się wachać w takich sytuacjach. Uśmiechnął się do niej gdy podziękowała.
-Cała przyjemność po mojej stronie.-odpowiedział
-A właśnie. Warty Ustaliliście?
-Nasz rycerski dowódca jeszcze o tym nic nie wspominał, ale myślę że wkrótce to się stanie jak wszyscy powrócą z szukania chrustu i skończą drobne prace obozowe.
Motrax latający sobie to tu to tam podleciał do rozmawiających.
-OO witaj pani elfko. OOO pan dał tego kwiatka pani elfce.-wypowiedział gdy usiadł na ramieniu pana.-Pan znalazł go w lesie i dał pani elfce ooo,ale czemu pani elfka nosi go za głową, dobrry smaczny kwiatek marnuje sie. Gdyby pan dał go motraxowi motrax zjadłby go, dobry kwiatek dobry, będzie elfce smakował.-Murmandamus pogłaskał smoczka.
-Cichaj motraxie. My nie jadamy kwiatów.-
-dziwne panie, my pseudosmoczki jadamy je.-
-No nic, mam nadzieje że dostanę wartę pierwszą, nie lubię się zrywać rankiem, no ale to już kwestia sir Bradleya jak zadecyduje.
Ostatnio zmieniony wtorek, 29 maja 2007, 14:44 przez murmandamus, łącznie zmieniany 1 raz.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Zorin »

Tharivol nie zwracając uwagi na resztę oparł się o jakieś oddalone drzewo i przyglądał się temu co robi reszta. Większość zbierała chrust a nieliczni czyli drow i Pedro grzali się przy ognisku. Gdy usłyszał coś na temat kto będzie wartował, podniósł się i powiedział:
-Ja będę wartował całą noc, jeżeli tylko zgodzi się na to ten nasz rycerzyk.-uśmiechnął się lekko pod nosem- I tak nie będę dzisiejszej nocy spał, wolę być czujny- powiedział po czym czekał na odpowiedź reszty, rozglądał się za Sir Bradleyam.
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Erivan »

Głos Tharivola wyrwał sir Bradleya z modlitwy.
- Taak? zapytał sennym głosem i potrząsnął głową aby się rozbudzić
- Aha warty. Oczywiście, Tharivol'u zawsze doceniam gdy ktoś jest chętny do pomocy. Swoją drogą czy ty nigdy nie śpisz? po tych słowach rozejrzał się i wskazał na Richarda
- Ty, będziesz wartował razem z nim. Potem Pedro i Murmandamus. I gdzie, do cholery, polazł ten elf?
Rzeczywiście Elianusa nie było już dosyć długo. Przez ten czas pozostali zdążyli już nazbierać sporą ilość chrustu. Co niektórzy grzali się już przy ognisku.

Sir Bradley wstał i zaczął przechadzać się wzdłuż obozowiska.
- Gdzie on jest... mruczał pod nosem
Jego spojrzenie padło na Friholda.
-Mówiłeś, zdaje się, że chciałbyś zostać moim giermkiem? Ja, oczywiście, zgadzam się. Wiadomo jednak, że to zajęcie wiąże ze sobą pewne obowiązki. Musiałbyś czyścić mojego rumaka, polerować zbroję, wycierać miecz z krwi wrogów, a przede wszystkim podczas różnego rodzaju potyczek twoim zadaniem byłoby pilnowanie moich pleców. Jeśli się sprawdzisz to postaram się abyś został pasowany jak najszybciej!

Tymczasem wasz przewodnik wciąż nie wracał, a mijała właśnie druga godzina. W tą bezgwiezdną noc las wydawał się taki obcy, fascynujący i niebezpieczny zarazem. Wtem potężny powiew wiatru prawie zagasił ognisko. Było to dziwne, gdyż odkąd tam obozowaliście nie uświadczyliście nawet lekkiego podmuchu. Murmandamus i Richard poczuli jednak coś więcej. Sprawdźcie pw chłopaki :wink: .
Pedro w tym momencie podniósł się, ziewnął, chwycił rapier pod pachę i zakomunikował.
- Idę się przejść. Przy okazji poszukam Elianusa. chłopak wszedł powoli pomiędzy drzewa, o dziwo nie zabrał ze sobą żadnego źródła światła, a nawet Ninerl, która widzi w ciemności całkiem dobrze, mogłaby mieć problem z przebrnięciem przez puszczę nocą.
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Nekonushi »

Dragonis Do'Urden

Ziewnął i powiedział do towarzyszy (tych, którzy go słuchali) - Jeśli pozwolicie, odejdę kawałek stąd. Chciałbym przez chwilę w ciszy trwać w modlitwie. Wstał od ogniska i odszedł w głąb lasu. Przystanął jeszcze by przez chwilę popatrzeć na Motraxa. "Jak ja lubię pseudosmoki .... chciałbym mieć chowańca, choćby i zwykłego". Następnie już bez dalszego ociągani odszedł. Gdy znalazł jakieś bardziej odsłonięte miejsce, usiadł i zaczął się wpatrywać w księżyc, jak to miał w zwyczaju, a następnie wyciągnął z plecaka modlitewnik i rozpoczął swoją modlitwę, część owej modlitwy szepcząc, a resztę w myślach. Kiedy dokończył zamyślił się. Prawie zapadł w Zadumę. W końcu pomyślał, że warto wrócić do towarzyszy - nie może się ciągle od nich izolować. Wstał i wyruszył w kierunku obozu.
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: murmandamus »

Murmandamus i Motrax

Murmandamus doświadczył zaniepokojenia. Coś jakby...wyczuł...dziwne. Chwilę potem Pedro lekkomyślnie zakomunikował.
-Idę się przejść.
Murmandamus otworzył usta by coś powiedzieć potem rzucił się w kierunku Pedra zanim ten wyjdzie z obozu.
-Stój Pedro do diabła! Nie Sam!-krzyknął starając Pedra.

[tu staram się go złapać ale jeśli opuścił już obóz i zniknął nie gonie o tylko wracam do innych]

-Poczułem nagle coś niedobrego. Coś jakby zapach magii, posmak.Nie potrafię tego określić ale coś własnie takiego. Znam ten posmak bo często podobny towarzyszył mojej wrażliwości na magię. Nie oddalajmy się chwilowo i najlepiej powiadommy sir Bradleya.-rzucił okiem na smoczka- Motraxie odnajdz Bradleya i powiedz że coś się chyba swięci!
Następnie wysłał jeszcze telepatyczne polecenie chowańcowi-powiedz richadowi że poczułem.Spytaj Czy on też?

Murmandamus był wyczulony na magię, wrodzone zdolnosci a potem pobyt w akademii nauczył go że taki posmak magii niespodziewanie nie zdarza się naturalnie. Mogło to świadczyć o tym że w pobliżu coś lub ktoś użył magii. I to nie był chyba Richard. Jego posmak aury był inny.
-Bądzmy ostrożni przyjaciele, nie chcę pochopnie wzbudzać niepokoju ale lepiej być przygotowanym.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Delf »

Richard

Sir Bradley wskazał na Richarda
- Ty, będziesz wartował razem z nim. Potem Pedro i Murmandamus. I gdzie, do cholery, polazł ten elf?
*Świetnie,* pomyślał Richard, *może wreszcie dowiem się coś o tym milczku.*

Wtem potężny powiew wiatru prawie zagasił ognisko. Było to dziwne, gdyż odkąd tam obozowaliście nie uświadczyliście nawet lekkiego podmuchu. Murmandamus i Richard poczuli jednak coś więcej.
Richard wzdrygnął się. Uczucie było znajome... miało posmak porażki...
- Mam wrażenie, że nasz elf coś znalazł - powiedział. - Albo coś znalazło naszego elfa - dodał pod nosem.

- Jeśli pozwolicie, odejdę kawałek stąd. Chciałbym przez chwilę w ciszy trwać w modlitwie.
- My tu ryzykujemy za niego życiem, a on się oddala, żeby się pomodlić - westchnął cicho Richard. -Omen, masz obserwować go cały czas. W razie niebezpieczeństwa, wiesz co robić - kruk skinął głową wysłuchawszy polecenia i poleciał za Dragonisem.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Ninerl »

Ninerl
- Też mogę wartować- oznajmiła. - Nie ma sensu, byś był na nogach całą noc, Tharivolu- popatrzyła na człowieka.
Bradley ocknął się wreszcie i wyznaczył kolejność wart.
Usłyszała jego wypowiedź na teamt elfa- wzruszyła ramionami. "Sam o siebie zadba" pomyślała.
Siedziała dalej, milcząc. Przewodnik nie wracał. Ninerl już miała powiedzieć, że przydałoby się go poszukać. Perdo nagle wstał i oznajmił, że idzie się przejść. To samo powiedział Dragonis. Ninerl siedziała dalej, nagle ją coś tknęło.
- Dragonisie, nie dochodź daleko. Pedro poczekaj, poszukamy go razem- powiedziała. W tym momencie gwałtowny podmuch wiatru, nie wiadomo skąd, prawie zgasił ognisko. Czarodziej poderwał się i krzyknął do Pedra, ale ten już zniknął. Ninerl poderwała się gwałtownie i wydobyła kuszę. Murmandamus powiedział coś na temat użycia magii.
- Ktoś używał magii?- spytała zaniepokojona. Wodziła wzrokiem po otaczającym ich lesie. Richard potwierdził słowa czarodzieja.
- Jestem za tym, by poszukac Dragonisa. W końcu on jest tu istotny- oświadczyła. - Sam kruk jest przydatny, ale może sobie nie poradzić.- dodała. - Proponuję znaleźć najpierw drowa, a potem ruszyć na poszukiwanie reszty. Dobrze, że ognisko prawie zgasło. Jesteśmy mniej widoczni. Co robimy? Szybko, nie zastanawiajcie się długo- ponaglała towarzyszy. Nadal trzymała napiętą kuszę i wpartywała się w mrok lasu, starając się użyć swego widzenia, dziedzictwa po ojcu.

Z tego co wiem, to Ninerl używa raczej podczerwieni, niż standardowego widzenia w ciemnościach. Chyba, że preferujesz zasady z najnowszej edycji...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Turek »

Frihold Carmund
-„A niech się kłócą kto ma wartować, ja poczekam.”- pomyślał siedząc przy ognisku i pogryzając suchara.
- Mówiłem.- odpowiedział rycerzowi.-Zobaczymy cz podczas wyprawy się sprawdzę
Gdy podmuch zgasił ognisko Frihold poderwał się z ziemi i chwycił za topór.
- Cholera co się dzieje?- mruknął mocniej ściskając broń.- Ma ktoś z was może hubkę i krzesiwo lub coś innego czym można podpalić ognisko?- spytał towarzyszy.
Carmund wytężał słuch na wszystkiego co się działo wokół, w tej chwili był zdany jedynie na swoje uszy.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Zorin »

Tharivol ,,Księżycowy Szept"

* Psia krew! Ja im mówię że chcę sam wartować, a Ci mi nagle z pomocą idą. Trudno będę musiał całą noc spędzić z którymś z tych żołnierzyków.*- pomyślał, opierając się o jakieś drzewo.
Noc zbliżała się wielkimi krokami a reszta jego kompanów bawiła się w coś czego on nie rozumiał, niektórzy się mdlili, inni włóczyli po lesie, a jeszcze inni, z nim na czele nie robili nic. :D Lecz jemu to odpowiadało nie wiedział jeszcze do końca czemu akurat jego wysłali na taką dziwną misję w której nie mógł znaleźć sobie nic do roboty. On był stworzony do czegoś innego i teraz żałował że nie wspomniał o tym przełożonym, że jest stworzony do ZABIJANIA, a nie do włóczenia się po lesie z jakimś drowem i różnymi innymi ciekawymi postaciami. Lecz jednak złożył ten zasrany podpis pod tym pismem i teraz będzie musiał spędzić tą służbę, która od chwili podpisu przestała mu się podobać. Zabójca czekał więc pod drzewem mając nadzieję że w końcu będzie mógł się czymś zająć.
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Erivan »

Murmandamus nie zdołał dogonić Pedra. Z lasu dobiegł tylko jego pewny siebie głos.
- Nie bój się o mnie, potrafię o siebie zadbać. Poza tym naprawdę muszę się przejść.

-Zostawcie go zawołał Bradley i tak chciałem wysłać kogoś aby poszukał naszego przewodnika. kątem oka dostrzeł oddalającego się Dragonisa.
- Jego za to lepiej popilnujcie, trzeba dmuchać na zimne. W końcu dbanie o jego zdrowie to nasza misja.

Ninerl wpatrywała się w mrok. Pot zrosił jej czoło. Obóz był obserwowany. W mroku czaiło się kilka sylwetek. Gdy półdrowka miała właśnie powiedzieć o tym reszcie, w ziemię koło jej prawej stopy wbił się bełt z kuszy.
- Co do... wrzasnął Bradley i zerwał się z posłania trzymając w ręku ciężki półtorak.

W tym momencie z lasu wyszedł mężczyzna w czarnej, podobnej do tej, którą nosi Richard, szacie. Był to wątły człowiek, jego wiek ciężko było oszacować w tym świetle. Towarzyszyły mu dwie człekokształtne istoty. Długie ogony, szare futro pokrywające ich ciało i podłużne twarze zdradzały, że są to zmiennokształtni, szczurołaki. Obaj trzymali kusze gotowe do strzału.
- Przyszliśmy po drowa! zakomunikował osobnik w czerni
- I weźmiemy go za waszym pozwoleniem lub też bez niego.
Z mroku lasu dobiegły was odgłosy wyciąganego z pochew oręża.
Zablokowany