[WH - Freestyle] Drużyna Druga
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Stópkowy Tawerniak
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 10 listopada 2004, 10:30
- Numer GG: 2863670
- Lokalizacja: Podmrok
- Kontakt:
Ethel Furie
-Wzywałes, Zaznafaarze? - nie krył uśmiechu, po tym, jak popatrzył na ich miny, materialuzując się uprzednio. -Jeżeli macie ochote odpoczywać, w porządku, ale czasu na sen nie będzie wiele. Z rana ruch będzie duży, po południu, wolę nie mówic. Dlatego też, mimo wszystkiego, atak w mieście wydaje mi po stokroć lepszy, niż w terenie. - zamyślił się moment, po czym powiedział. -Póki jeszcze mamy noc - westchnął - ..wyjście z miasta, przy mojej pomocy da się załatwić. Oczywiście, jeżeli zdecydujecie, zaznaczam, zdecydujecie się zaatakować na trakcie. - chciał dać im do zrozumienia, że za dnia, jego pomoc będzie znikoma.
Skończywszy mówić spojrzał na towarzyszy. Każda forma ataku będzie dobra, o ile będzie skuteczna. Nie wiedział, który wariant im doradzić. Zastanawiał się nad Baltazarem. Co będzie z jego 'bratem', gdy powierzone im zadanie legnie w gruzach? Wolał o tym nie myśleć. Miał już swój scenariusz. Nie przewidywał innego. Spojrzał na Igora i Ninerl, potem znowu na Zaznafaara. Wiedział, ze Baltazar także się tu pojawi.
-Szczerze.. - zaczął znowu wampir - Nie wiem, jak Wam doradzić, moi drodzy. Będąc szczerym, nie obchodzi mnie, czy uda się wam to zadanie, czy też nie. Mimo tego.. - zawahał się chwilę, bo przez myśl przemknęła mu postać jego ucznia. -..życzę powodzenia. Jeżeli zaatakujecie otwarcie, oczekujcie odpowiedzi.. hardej, tak samo zapalczywej, jak Wasz atak. Dlatego myślę, że najlepiej zrobić to podstępem... - zatrzymał się na chwilę. -Krzywda tak prawego człowieka jakim jest Livrian obchodzi aż nad to, czy cierpi żebrak, czy ktoś inny. - spojrzał na Ninerl. -Można by zaimprowizować scenę, w którek kobieta byłaby ofiarą, bronioną przez towarzysza, a parszywcem, który chce zabić oboje, może to być na przykład mąż, chcący ukarać żonę i kochanka. - zasępił się na chwilę. Pomysł wydał mu się jednak mało realny, chociaż? Czy na pewno? Czemu miało by się nie udać?
-Wzywałes, Zaznafaarze? - nie krył uśmiechu, po tym, jak popatrzył na ich miny, materialuzując się uprzednio. -Jeżeli macie ochote odpoczywać, w porządku, ale czasu na sen nie będzie wiele. Z rana ruch będzie duży, po południu, wolę nie mówic. Dlatego też, mimo wszystkiego, atak w mieście wydaje mi po stokroć lepszy, niż w terenie. - zamyślił się moment, po czym powiedział. -Póki jeszcze mamy noc - westchnął - ..wyjście z miasta, przy mojej pomocy da się załatwić. Oczywiście, jeżeli zdecydujecie, zaznaczam, zdecydujecie się zaatakować na trakcie. - chciał dać im do zrozumienia, że za dnia, jego pomoc będzie znikoma.
Skończywszy mówić spojrzał na towarzyszy. Każda forma ataku będzie dobra, o ile będzie skuteczna. Nie wiedział, który wariant im doradzić. Zastanawiał się nad Baltazarem. Co będzie z jego 'bratem', gdy powierzone im zadanie legnie w gruzach? Wolał o tym nie myśleć. Miał już swój scenariusz. Nie przewidywał innego. Spojrzał na Igora i Ninerl, potem znowu na Zaznafaara. Wiedział, ze Baltazar także się tu pojawi.
-Szczerze.. - zaczął znowu wampir - Nie wiem, jak Wam doradzić, moi drodzy. Będąc szczerym, nie obchodzi mnie, czy uda się wam to zadanie, czy też nie. Mimo tego.. - zawahał się chwilę, bo przez myśl przemknęła mu postać jego ucznia. -..życzę powodzenia. Jeżeli zaatakujecie otwarcie, oczekujcie odpowiedzi.. hardej, tak samo zapalczywej, jak Wasz atak. Dlatego myślę, że najlepiej zrobić to podstępem... - zatrzymał się na chwilę. -Krzywda tak prawego człowieka jakim jest Livrian obchodzi aż nad to, czy cierpi żebrak, czy ktoś inny. - spojrzał na Ninerl. -Można by zaimprowizować scenę, w którek kobieta byłaby ofiarą, bronioną przez towarzysza, a parszywcem, który chce zabić oboje, może to być na przykład mąż, chcący ukarać żonę i kochanka. - zasępił się na chwilę. Pomysł wydał mu się jednak mało realny, chociaż? Czy na pewno? Czemu miało by się nie udać?
Ostatnio zmieniony środa, 24 stycznia 2007, 16:11 przez Soulfein, łącznie zmieniany 1 raz.
...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
-Dla mnie też odpada zabicie strażników. W końcu nie jest to normalne, żeby nagle brama się w nocy otwierała, na pewno zwróci to uwagę. A jak wyjaśnić pobyt Straży na trakcie? Od tego są strażnicy dróg, a nie miejscy- powiedziała Ninerl do Igora. Następnie zwróciła się w stronę wampira: - Ja byłam za atakiem w mieście, poddałam się tylko woli większości. A nie wiem czy są tak naiwni, żeby na przykład nabrać się na "ratowanie damy w opresji". Czy jesteś w stanie znaleźć ujście kanałów z miasta na tyle duże, żebyśmy zdołali nim przejść? Rzecz jasna, bez żadnej kraty na końcu. Wracając do straży poza miastem- pewnie będzie ich dużo na trakcie- zamyśliła się- W końcu to tuż pod miastem i spory ruch podróżnych. Szkoda, że jest tak mało czasu, optowałabym za otruciem tego elfa. A któryś z was zna się na truciznach? Pewnie nie...- westchnęła. Ona owszem znała, ale tylko niektóre, na pewno nie potrafiła ich uważyć. Kupić i dobrze użyć, to co innego.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Stópkowy Tawerniak
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 10 listopada 2004, 10:30
- Numer GG: 2863670
- Lokalizacja: Podmrok
- Kontakt:
Ethel Furie
Wampir spokojnie postąpił dwa kroki w ich stronę. Chciał, żeby to co powie, było dla nich jasne. Musiał to powiedzieć, chciał, bo wiedział, że się uda.
-Jeżeli Wasze zadanie się nie powiedzie.. - napiął dolną wargę. -.. to ja będę tym - między innymi - który będzie Was w tych kanałach ścigał. Mimo tego, 'zapadnięcie się pod ziemię' złym sposobem ucieczki nie jest. Jeżeli misja się powiedzie, dobrze dla Was, a kanały.. hmmm.. którekolwiek bedą pod ręką, wtedy najlepiej zrobić 'siup' - wykonał dłonią ruch szybujący z góry na dół. -Mimo tego, jeżeli zadanie będzie wykonane profesjonalnie, to nie będzie powodu obierać kanałów, jako wyjścia ucieczki.
Noc miała się ku końcowi, nie wiedział, czy zdąży jeszcze odnaleźć Livriana, czy jest sens. Wiadomo było, że w końcu trafi do Nuln. Sam wpadnie w paszczę lwa. Czyżby? Mnóstwo pytań kołatało się w jego głowie, drugie tyle zadawali mu jego 'podopieczni'.
-Najelpiej będzie, jeżeli złapiecie parę godzin snu, bądź nie kładźcie się w ogóle. Do Was należy wybór. Mimo tego, w przeciągu tego czasu przygotujcie się na wielką, bądź skrytą potyczkę. Liczcie się z tym, że kolejnej, tak wspaniałej nocy możecie nie dożyć.
Wypowiadając te słowa rozpłyną się jakby w powietrzu, mała, niezbyt gęsta mgiełka ruszyła przed siebie, wznosząc się na dach, któregoś z budynków.
Wampir spokojnie postąpił dwa kroki w ich stronę. Chciał, żeby to co powie, było dla nich jasne. Musiał to powiedzieć, chciał, bo wiedział, że się uda.
-Jeżeli Wasze zadanie się nie powiedzie.. - napiął dolną wargę. -.. to ja będę tym - między innymi - który będzie Was w tych kanałach ścigał. Mimo tego, 'zapadnięcie się pod ziemię' złym sposobem ucieczki nie jest. Jeżeli misja się powiedzie, dobrze dla Was, a kanały.. hmmm.. którekolwiek bedą pod ręką, wtedy najlepiej zrobić 'siup' - wykonał dłonią ruch szybujący z góry na dół. -Mimo tego, jeżeli zadanie będzie wykonane profesjonalnie, to nie będzie powodu obierać kanałów, jako wyjścia ucieczki.
Noc miała się ku końcowi, nie wiedział, czy zdąży jeszcze odnaleźć Livriana, czy jest sens. Wiadomo było, że w końcu trafi do Nuln. Sam wpadnie w paszczę lwa. Czyżby? Mnóstwo pytań kołatało się w jego głowie, drugie tyle zadawali mu jego 'podopieczni'.
-Najelpiej będzie, jeżeli złapiecie parę godzin snu, bądź nie kładźcie się w ogóle. Do Was należy wybór. Mimo tego, w przeciągu tego czasu przygotujcie się na wielką, bądź skrytą potyczkę. Liczcie się z tym, że kolejnej, tak wspaniałej nocy możecie nie dożyć.
Wypowiadając te słowa rozpłyną się jakby w powietrzu, mała, niezbyt gęsta mgiełka ruszyła przed siebie, wznosząc się na dach, któregoś z budynków.
...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Zanzafaar:
-Umie pocieszyć, co?- skinął głowa na wampira. -Możemy de facto zaaranżować jakąś scenkę. Tylko kto zagra "tego złego" co?- zapytał i westchnął. -W końcu będzie na celu wszystkich strażników wokół. Jeśli reszta w tym momencie zaatakuje, to jest spora szansa, ze pacjent stanie się poduszką na szpilki...- stwierdził szlachcic.
-Skoro nasz nokturnalny przyjaciel stwierdził, ze w mieście będzie wygodniej zastawić pułapkę, to chyba pójdę za jego zaleceniem. Sam się nie znam specjalnie na tego typu rzeczach... tylko na logice- powiedział. Spojrzał na Ninerl. -Wiesz co, Nin? Chyba spędzę najbliższą noc w tej elfickiej tawernie...- uśmiechnął się nieco. -Podaruje sobie odrobinę luksusu przed akcją... może jakiś masaż czy cos w tym kierunku...- opamiętał się. -Nieważne... rozglądnę się jeszcze po mieście i tam się udam. Jakieś wytyczne co do następnego naszego spotkania?- zapytał.
-Umie pocieszyć, co?- skinął głowa na wampira. -Możemy de facto zaaranżować jakąś scenkę. Tylko kto zagra "tego złego" co?- zapytał i westchnął. -W końcu będzie na celu wszystkich strażników wokół. Jeśli reszta w tym momencie zaatakuje, to jest spora szansa, ze pacjent stanie się poduszką na szpilki...- stwierdził szlachcic.
-Skoro nasz nokturnalny przyjaciel stwierdził, ze w mieście będzie wygodniej zastawić pułapkę, to chyba pójdę za jego zaleceniem. Sam się nie znam specjalnie na tego typu rzeczach... tylko na logice- powiedział. Spojrzał na Ninerl. -Wiesz co, Nin? Chyba spędzę najbliższą noc w tej elfickiej tawernie...- uśmiechnął się nieco. -Podaruje sobie odrobinę luksusu przed akcją... może jakiś masaż czy cos w tym kierunku...- opamiętał się. -Nieważne... rozglądnę się jeszcze po mieście i tam się udam. Jakieś wytyczne co do następnego naszego spotkania?- zapytał.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
-Myślę, że warto użyć tego sposobu ratowania niewiasty. Mam hmm, pewną zdolność maskarady siebie- ja będę żoną, ty Zannzafarze myślę, że domniemanym mężem- heh, biedny szlachcic, któremu przyprawiono rogi. A kto ma byc tym rzekomym kochankiem? Jakaś propozycja? W dodatku, Zaanzafarze może ciebie ogarnąć na przykład hmm, szał i zaatakujesz "mojego wybawcę". Dobrze, by było gdyby zrobić trochę zamieszania i zbić się w grupę walczących, wtedy łatwo przypadkiem o wypadek- uśmiechnęła się. -Ponieważ Livrian to elf, to myślę, że zatrzyma się w jakimś lokalu prowadzonym przez nie, a to kieruje nas do jedynego takiego- "Czarnego Smoka". Tylko gdzie ja zostawię swój ekwipunek? Przecież nie w gospodzie-zastanowiła się.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Zanzafaar:
-Wybacz mój sceptyzm, ale... znajdź sobie innego samobójcę, skarbie...- stwierdził szlachcic. -Najlepiej kogoś w porządnym pancerzu... to wtedy moze przetrwa!- dodał. -jakoś nie widze tego planu... powiedz mi konkretnei, jak by to miało wyglądać!- założył ręce za plecami. -Bo jak na razie to ja tu widzę wyrok smierci wydany na osobę grającą "męża" - w końcu będą musieli go jakoś "powstrzymać" - ogłuszyć czy chwycić porządnie - jak widzisz mam garść zalet i wiele wad... siła należy do tych drugich- stwierdził i westchnął. -Jeden gwardzista powinien dać radę mnie utrzymać, gdby doszlo do szamotaniny, a jak kogos mozęsz utrzymać, to co za problem wziąść miecz i wbić między żebra?-
-Wybacz mój sceptyzm, ale... znajdź sobie innego samobójcę, skarbie...- stwierdził szlachcic. -Najlepiej kogoś w porządnym pancerzu... to wtedy moze przetrwa!- dodał. -jakoś nie widze tego planu... powiedz mi konkretnei, jak by to miało wyglądać!- założył ręce za plecami. -Bo jak na razie to ja tu widzę wyrok smierci wydany na osobę grającą "męża" - w końcu będą musieli go jakoś "powstrzymać" - ogłuszyć czy chwycić porządnie - jak widzisz mam garść zalet i wiele wad... siła należy do tych drugich- stwierdził i westchnął. -Jeden gwardzista powinien dać radę mnie utrzymać, gdby doszlo do szamotaniny, a jak kogos mozęsz utrzymać, to co za problem wziąść miecz i wbić między żebra?-
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
-Ha, zapomniałam wspomnieć, że miałbyś wyglądać na pijanego- wyszczerzyła zęby-W taki sposób, żeby widać było, że nie stanowisz większgo zagrożenia. I możesz jeszcze trzymać butelkę z winem lub dzban. Poza tym raczej nie zabijają tutaj za takie traktowanie kobiet- gdzie indziej, to co innego. Po prostu chwycisz ją parę razy za ramię i będziesz potrząsał, wyklinał i robił awanturę. To wszystko- wzruszyła ramionami- A trudno, żeby szlachta w mieście nosiła ciągle zbroję- tylko będziesz musiał wyglądać na szlachetnie urodzonego. Właściwie już wyglądasz-zmierzyła go wzrokiem. - Tylko co zrobimy z obstawą, jeśli jakaś będzie? Ja to widzę tylko taki sposób- przydałoby sie zatruć mały sztylet lub jeszcze lepiej szpilę i po prostu ukłuć ofiarę.- uśmiechnęła się nieprzyjemnie.-Co o tym sądzicie? Albo czekamy do nocy i robimy klasyczny złodziejski napad na gospodę, tym razem z innym celem.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 100
- Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
- Lokalizacja: Zewsząd...
- Kontakt:
Baltazar
Siedział na krawędzi dachu, trzymając ręce skrzyżowane na klatce, niedaleko towarzyszy, bacznie ich obserwując. Wychwytywał każdy ruch, najmniejszy gest. Nie słyszał jednak o czym rozmawiają.
„Może jednak dowiedziałbym się czegoś o organizacji zadania. Bądź co bądź jestem jego częścią.”
Postanowił wypróbować swoje nowo zdobyte umiejętności. Wybrał najmniej oświetlona stronę budynku na którym się znajdował. Podszedł do krawędzi. Opanowanie sztuki lewitacji nie było łatwe ale gdy już ją poznał, mógłby jej używać bez przerwy. Powoli, lecz pewnie, zsuną na dół. Stawiając obydwie nogi na ziemi, szybko ruszył do przodu. Podszedł do towarzyszy, po drodze słuchając toczonej przez nich rozmowy i jednocześnie zwalniając kroku.
- Czy coś mnie ominęło ? – Spytał, wymuszając na sobie poważny wyraz twarzy. – Z tego co widzę i słyszę, nadal nie jesteśmy zdecydowani co do sposobu wykonania zadania. Nie na wiele się przydam, bo nie jestem przyzwyczajony do planowania zamachów, jednak jeśli mogę w czymś pomóc... – Zakończył składając usta w lekki uśmiech.
Siedział na krawędzi dachu, trzymając ręce skrzyżowane na klatce, niedaleko towarzyszy, bacznie ich obserwując. Wychwytywał każdy ruch, najmniejszy gest. Nie słyszał jednak o czym rozmawiają.
„Może jednak dowiedziałbym się czegoś o organizacji zadania. Bądź co bądź jestem jego częścią.”
Postanowił wypróbować swoje nowo zdobyte umiejętności. Wybrał najmniej oświetlona stronę budynku na którym się znajdował. Podszedł do krawędzi. Opanowanie sztuki lewitacji nie było łatwe ale gdy już ją poznał, mógłby jej używać bez przerwy. Powoli, lecz pewnie, zsuną na dół. Stawiając obydwie nogi na ziemi, szybko ruszył do przodu. Podszedł do towarzyszy, po drodze słuchając toczonej przez nich rozmowy i jednocześnie zwalniając kroku.
- Czy coś mnie ominęło ? – Spytał, wymuszając na sobie poważny wyraz twarzy. – Z tego co widzę i słyszę, nadal nie jesteśmy zdecydowani co do sposobu wykonania zadania. Nie na wiele się przydam, bo nie jestem przyzwyczajony do planowania zamachów, jednak jeśli mogę w czymś pomóc... – Zakończył składając usta w lekki uśmiech.
Bella Horrida! Bella!
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Pomywacz
- Posty: 63
- Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25
Istorvir Tir'Nesh
Wedrujac po ulicach miasta i rozmyslajac nad kolejnym pokazem, ktory przyniesie mu tyle, by mogl przezyc kilka nastepnych dni zawedrowal w okolice jednej z bram. Z zamyslenia wyrwal go glos. Damski glos. W jego umysle zaczely pojawiac sie obrazy. Nie mogl niestety nic z nich odczytac, ponad to co wiedzial. Gdy spojrzal na nia, zdolal zobaczyc tylko blysk srebrnych wlosow spod kaptura. Mimowolnie przystanal. Zaczal sie jej przygladac, usuwajac sie z wzroku jej towarzyszy. Pojde za nia, moze wreszcie wszystko sie wyjasni - pomyslal. Zaczal wykonywac proste magiczne sztuczki, spogladajac co chwila w jej strone.
Wedrujac po ulicach miasta i rozmyslajac nad kolejnym pokazem, ktory przyniesie mu tyle, by mogl przezyc kilka nastepnych dni zawedrowal w okolice jednej z bram. Z zamyslenia wyrwal go glos. Damski glos. W jego umysle zaczely pojawiac sie obrazy. Nie mogl niestety nic z nich odczytac, ponad to co wiedzial. Gdy spojrzal na nia, zdolal zobaczyc tylko blysk srebrnych wlosow spod kaptura. Mimowolnie przystanal. Zaczal sie jej przygladac, usuwajac sie z wzroku jej towarzyszy. Pojde za nia, moze wreszcie wszystko sie wyjasni - pomyslal. Zaczal wykonywac proste magiczne sztuczki, spogladajac co chwila w jej strone.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
Ninerl, Zanzafaar, Igor, Baltazar
Lata takiego a nie innego życia sprawiły, iż dziewczyna od razu wyczuła, że ktoś się jej przygląda. Mimowolnie mocniej naciągnęła na głowę kaptur i zrobiła się lekko nerwowa. Towarzysze wyczuli tę zmianę w jej zachowaniu. Baltazar po chwili rozglądania się zauważył, co mogło tak zaniepokoić elfkę. Czarnoskóry Drow stojący nieopodal wykonywał jakieś proste magiczne sztuczki ciągle się jej przyglądając...
Czas na sesji: dzień 1, późny wieczór po zachodzie słońca.
Lata takiego a nie innego życia sprawiły, iż dziewczyna od razu wyczuła, że ktoś się jej przygląda. Mimowolnie mocniej naciągnęła na głowę kaptur i zrobiła się lekko nerwowa. Towarzysze wyczuli tę zmianę w jej zachowaniu. Baltazar po chwili rozglądania się zauważył, co mogło tak zaniepokoić elfkę. Czarnoskóry Drow stojący nieopodal wykonywał jakieś proste magiczne sztuczki ciągle się jej przyglądając...
Czas na sesji: dzień 1, późny wieczór po zachodzie słońca.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
Za dużo tego myślenia, przyjaciele- powiedziała dziewczyna głośno- chodźmy się napić-dodała równie donośnie. Potem podeszła do Igora wciąż pilnującego jej ekwipunku i powiedziała:- Podaj mi torbę. Kiedy to robił, udała, ze się potknęła o jego nogę. Pozornie mocno uderzyła kolanem o bruk:- Ałłaa, mógłbyś bardziej uważać-jęknęła. Gdy Igor się schylił, by jej pomóc wstać, chwyciła go mocno za kurtę, po czym upewniając się, że obserwujący ją drow nie widzi jej ust, szepnęła cicho: -Śledzi nas. Spadamy. Korzystając z jego pomocy podniosła się i otrzepała, po czym skrzywiła i zaczęła masować kolano:- No, towarzysze... co wy na to. Sterczymy tu bez sensu, a ja muszę się nieco znieczulić. Poza tym miałam wam pokazać pewną gospodę, nie pożałujecie wyboru. Panie Zaanzafarze, prowadź- mówiąc te słowa, stała nadal odwrócona tyłem do drowa, nagle zrobiła szybki ruch oczami i skrzywiła się.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Igor Antonov
Igor był lekko zdziwiony upadkiem Ninerl.
- Przepraszam najmocniej. Jak mogłem być tak nieuważny? - Powiedział do elfki podając jej dłoń. Złapała go za kurtę. Wykonała lekkie ruchy głową. Zbliżyła się do niego i powiedziała mu kilka słów do ucha. Kozak pomógł wstać towarzyszce. Gdy ta schyliła się, by pomasować kolano zobaczył o czym mówiła. Wcześniej nie zwracał uwagi na coś co mogłoby być nietypote dla otoczenia. W ogóle nie spodziewał się, że są śledzeni. Ujrzał postać starającą się ukryć uliczkę dalej. Nie był to mistrz ukrywania się.
- Pozwól, że pomogę Ci iść. - zwrócił się do dziewczyny.
Gdy ruszyli szedł obok Ninerl od strony obserwującego nieproszonego gościa. Na wszelki wypadek. Kto wie czego chciał. Może był wynajęty przez strażników, by załatwić towarzyszkę. W razie gdyby poleciała z tamtąd strzała albo bełt osłoniłby ją własnym ciałem.
Igor był lekko zdziwiony upadkiem Ninerl.
- Przepraszam najmocniej. Jak mogłem być tak nieuważny? - Powiedział do elfki podając jej dłoń. Złapała go za kurtę. Wykonała lekkie ruchy głową. Zbliżyła się do niego i powiedziała mu kilka słów do ucha. Kozak pomógł wstać towarzyszce. Gdy ta schyliła się, by pomasować kolano zobaczył o czym mówiła. Wcześniej nie zwracał uwagi na coś co mogłoby być nietypote dla otoczenia. W ogóle nie spodziewał się, że są śledzeni. Ujrzał postać starającą się ukryć uliczkę dalej. Nie był to mistrz ukrywania się.
- Pozwól, że pomogę Ci iść. - zwrócił się do dziewczyny.
Gdy ruszyli szedł obok Ninerl od strony obserwującego nieproszonego gościa. Na wszelki wypadek. Kto wie czego chciał. Może był wynajęty przez strażników, by załatwić towarzyszkę. W razie gdyby poleciała z tamtąd strzała albo bełt osłoniłby ją własnym ciałem.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Zanzafaar:
Oczy szlachcica nie były w stanie przeniknąć ciemności, w której było "coś", co Ninerl skwitowała tym dziwnym spojrzeniem. Szlachcic skinął głową. Podejmowanie własnych inicjatyw w takich przypadkach nie leżało w jego naturze. Za często widział, jak dochodziło do wypadków z użyciem ostrych narzędzi, gdy ktoś zdecyydował się "robić za bohatera" -Pomyślimy co z tym pijaństwem... za chwile- powiedział, po czym udając bardzo wesołego poprowadził całą grupę w kierunku elfickiej tawerny, którą pokazała mu Ninerl. W pół dorgi spytał ją, czy pasuje. W końcu mogła nie chcieć być widziana w tym samym przybytku po raz kolejny.
W zależności od odpowiedzi prowadzi do elfickiej tawerny lub innej karczmy, w której moze liczyć na godne siebie przyjęcie. Po drodze szturchnął Baltazara. -Szykuje się improwizowane przedstawienie dla jednego elfa... z udziałem widowni, jeśli rozumiesz, co mam na myśli!- mruknął.
Oczy szlachcica nie były w stanie przeniknąć ciemności, w której było "coś", co Ninerl skwitowała tym dziwnym spojrzeniem. Szlachcic skinął głową. Podejmowanie własnych inicjatyw w takich przypadkach nie leżało w jego naturze. Za często widział, jak dochodziło do wypadków z użyciem ostrych narzędzi, gdy ktoś zdecyydował się "robić za bohatera" -Pomyślimy co z tym pijaństwem... za chwile- powiedział, po czym udając bardzo wesołego poprowadził całą grupę w kierunku elfickiej tawerny, którą pokazała mu Ninerl. W pół dorgi spytał ją, czy pasuje. W końcu mogła nie chcieć być widziana w tym samym przybytku po raz kolejny.
W zależności od odpowiedzi prowadzi do elfickiej tawerny lub innej karczmy, w której moze liczyć na godne siebie przyjęcie. Po drodze szturchnął Baltazara. -Szykuje się improwizowane przedstawienie dla jednego elfa... z udziałem widowni, jeśli rozumiesz, co mam na myśli!- mruknął.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Majtek
- Posty: 100
- Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
- Lokalizacja: Zewsząd...
- Kontakt:
Baltazar
Zauważył gościa przyglądającego się im dość uważnie. Faktycznie nie był mistrzem w ukrywaniu się, a już na pewno w śledzeniu kogoś.
- Pozwólcie, że na chwilę was opuszczę. – Powiedział do towarzyszy odwracając się na pięcie. I ruszając w przeciwnym kierunku. Upatrzył sobie wygodną pozycję, znajdującą się w cieniu budynku, do spokojnego przyjrzenia się obserwatorowi. Był pewny, że ruszy on za resztą. Jednak cierpliwość w takiej okoliczności jak ta była u hybrydy raczej znikoma. Zakradł się za plecy tajemniczemu jegomościowi, tak, by go nie zauważył. By dostać się do niego jeszcze bliżej znów użył lewitacji. Lekko unosząc się nad ziemią przysuną się do niego na bardzo bliską odległość. Przystawił twarz do jego głowy, i przygotował się do szybkiego dobycia miecza w razie ataku.
– Czego chcesz od mojej znajomej? – Zapytał cicho lecz bardzo poważnie. Nie czekał jednak na odpowiedź. Ulotnił się na tyle szybko, żeby drow nie mógł go zobaczyć. Dogonił resztę i z uśmiechem wyrażającym zadowolenie szedł obok Zanzafaara. Na zadane pytanie uśmiechną się jeszcze szerzej, a w oczach pojawiła się lekka iskra.
Zauważył gościa przyglądającego się im dość uważnie. Faktycznie nie był mistrzem w ukrywaniu się, a już na pewno w śledzeniu kogoś.
- Pozwólcie, że na chwilę was opuszczę. – Powiedział do towarzyszy odwracając się na pięcie. I ruszając w przeciwnym kierunku. Upatrzył sobie wygodną pozycję, znajdującą się w cieniu budynku, do spokojnego przyjrzenia się obserwatorowi. Był pewny, że ruszy on za resztą. Jednak cierpliwość w takiej okoliczności jak ta była u hybrydy raczej znikoma. Zakradł się za plecy tajemniczemu jegomościowi, tak, by go nie zauważył. By dostać się do niego jeszcze bliżej znów użył lewitacji. Lekko unosząc się nad ziemią przysuną się do niego na bardzo bliską odległość. Przystawił twarz do jego głowy, i przygotował się do szybkiego dobycia miecza w razie ataku.
– Czego chcesz od mojej znajomej? – Zapytał cicho lecz bardzo poważnie. Nie czekał jednak na odpowiedź. Ulotnił się na tyle szybko, żeby drow nie mógł go zobaczyć. Dogonił resztę i z uśmiechem wyrażającym zadowolenie szedł obok Zanzafaara. Na zadane pytanie uśmiechną się jeszcze szerzej, a w oczach pojawiła się lekka iskra.
Bella Horrida! Bella!
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Stópkowy Tawerniak
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 10 listopada 2004, 10:30
- Numer GG: 2863670
- Lokalizacja: Podmrok
- Kontakt:
Ethel Furie
Jak zwykle miał ich na oku. Musiał mieć. Meldował Haradowi o każdym ich ruchu. Musiał.
Robił to w sumie, dla ich własnego dobra. Spoglądał na 'grupkę' najemników, po czym jego uwagę przykuł 'teatrzyk' wykonany przez Ninerl. Wampir uśmiechnął się do siebie. -Czy to była próba podrywu? - zaskrzeczał, tłumiąc śmiech. Po chwili wiedział, że się mylił.
Zobaczył całą grupkę, podąrzajacą przed siebie i jego podopiecznego - Baltazara, lewitującego w jego kierunku. Po chwili zniknął z jego pola widzenia. Wampir wychylił się, patrząc z dachu co robi jego brat.
Zobaczył Baltazara za plecami jakiegos 'ciemnoskórego' mężczyzny. -Drow? - pytanie zaświtało mu w głowie. -Nowy? - pomyślał znowu. Harad nic nie wspominał o nowo zwerbowanych. Wampir zeskoczył z krawędzi budynku. Wylądował 'twardo', mimo tego wątpił, aby go usłyszeli. Nie chciał przeszkadzać w przedstawieniu Baltazarowi. Nie chciał, żeby jego podopieczny poczuł jego obecność. Chciał go zostawić z problemem sam na sam. Mimo tego, mimowolnie wyciągnał sztylet, rozglądając się na boki. Uśmiechnął się sam do siebie. -Po co mi ten sztylet, skoro pierwsze dosięgną go me pazury - zarechotał do siebie. Od czasu, kiedy Baltazar go 'znalazł', a ten zaczął go uczyć, łapał się często z poczuciem humoru. Może to i lepiej? To nie było teraz ważne, przyglądał się 'ciemnoskóremu'. Był gotowy wspomóc Baltazara, gdyby 'sprawy wymknęły się spod kontroli'.
Nic się nie wydarzyło. Baltazar stał tam tylko przez chwilę. Ethel spojrzał na drowa, odprowadzając go wzrokiem, aż zniknął kompletnie z jego pola widzenia. -Będzie lepiej, jeżeli będe teraz z nimi - pomyślał.
W odosbnionym miejscu zmaterializował się, ruszył spokojnym krokiem za resztą, naciągając spiczastymi rękami kołnież swojego płaszczu.
Jak zwykle miał ich na oku. Musiał mieć. Meldował Haradowi o każdym ich ruchu. Musiał.
Robił to w sumie, dla ich własnego dobra. Spoglądał na 'grupkę' najemników, po czym jego uwagę przykuł 'teatrzyk' wykonany przez Ninerl. Wampir uśmiechnął się do siebie. -Czy to była próba podrywu? - zaskrzeczał, tłumiąc śmiech. Po chwili wiedział, że się mylił.
Zobaczył całą grupkę, podąrzajacą przed siebie i jego podopiecznego - Baltazara, lewitującego w jego kierunku. Po chwili zniknął z jego pola widzenia. Wampir wychylił się, patrząc z dachu co robi jego brat.
Zobaczył Baltazara za plecami jakiegos 'ciemnoskórego' mężczyzny. -Drow? - pytanie zaświtało mu w głowie. -Nowy? - pomyślał znowu. Harad nic nie wspominał o nowo zwerbowanych. Wampir zeskoczył z krawędzi budynku. Wylądował 'twardo', mimo tego wątpił, aby go usłyszeli. Nie chciał przeszkadzać w przedstawieniu Baltazarowi. Nie chciał, żeby jego podopieczny poczuł jego obecność. Chciał go zostawić z problemem sam na sam. Mimo tego, mimowolnie wyciągnał sztylet, rozglądając się na boki. Uśmiechnął się sam do siebie. -Po co mi ten sztylet, skoro pierwsze dosięgną go me pazury - zarechotał do siebie. Od czasu, kiedy Baltazar go 'znalazł', a ten zaczął go uczyć, łapał się często z poczuciem humoru. Może to i lepiej? To nie było teraz ważne, przyglądał się 'ciemnoskóremu'. Był gotowy wspomóc Baltazara, gdyby 'sprawy wymknęły się spod kontroli'.
Nic się nie wydarzyło. Baltazar stał tam tylko przez chwilę. Ethel spojrzał na drowa, odprowadzając go wzrokiem, aż zniknął kompletnie z jego pola widzenia. -Będzie lepiej, jeżeli będe teraz z nimi - pomyślał.
W odosbnionym miejscu zmaterializował się, ruszył spokojnym krokiem za resztą, naciągając spiczastymi rękami kołnież swojego płaszczu.
Ostatnio zmieniony czwartek, 25 stycznia 2007, 23:52 przez Soulfein, łącznie zmieniany 2 razy.
...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Pomywacz
- Posty: 63
- Rejestracja: poniedziałek, 22 stycznia 2007, 22:25
Istorvir Tir'Nesh
Gdy zauwazyl ze jego cel ruszyl, dostrzegl takze dookola siebie gromade dzieciakow. Zakonczyl wiec pokaz, uklonil sie lekko i powrocil do obserwacji. W chwili gdy mial ruszac za nimi uslyszal za plecami czyjs glos. Odwracajac sie niestety nie zauwazyl nikogo. Czyzby... - pomyslal. Odszukal szybko wzrokiem nieznajoma i albo zaczynal go juz zawodzic, albo przed chwila szly tam dwie osoby.Taaaaak...zaczyna byc coraz ciekawiej - mruknal pod nosem. W momencie kiedy mijali kolejne skrzyzowanie ruszyl za nimi, utrzymujac bezpieczna odleglosc. Orientujac sie w celu ich podrozy, przyspieszyl kroku i przed samymi drzwiami gospody wyprzedzil ich, wszedl do srodka i usiadl przy stoliku.Gramy po mojemu - na te mysl na jego twarzy zagoscil krotki usmiech.
Gdy zauwazyl ze jego cel ruszyl, dostrzegl takze dookola siebie gromade dzieciakow. Zakonczyl wiec pokaz, uklonil sie lekko i powrocil do obserwacji. W chwili gdy mial ruszac za nimi uslyszal za plecami czyjs glos. Odwracajac sie niestety nie zauwazyl nikogo. Czyzby... - pomyslal. Odszukal szybko wzrokiem nieznajoma i albo zaczynal go juz zawodzic, albo przed chwila szly tam dwie osoby.Taaaaak...zaczyna byc coraz ciekawiej - mruknal pod nosem. W momencie kiedy mijali kolejne skrzyzowanie ruszyl za nimi, utrzymujac bezpieczna odleglosc. Orientujac sie w celu ich podrozy, przyspieszyl kroku i przed samymi drzwiami gospody wyprzedzil ich, wszedl do srodka i usiadl przy stoliku.Gramy po mojemu - na te mysl na jego twarzy zagoscil krotki usmiech.
"Obowiązek cięższy niż góra, śmierć lżejsza od pióra"
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
-Dziękuję-Ninerl uśmiechnęła się do Igora, po czym odpowiedziała na zadane przez Zaanzafara pytanie:- Powiedzmy, że hmm, karczmarz nie może mnie wyrzucić. Nie pytaj dlaczego.-wręczyła mu większy plecak. Nadal oczywiście symulowała kontuzję, kulejąc i ciężko się wspierając na ramieniu Igora. Po wypowiedzeniu tych słow, zauważyła drowa mijającego ich grupkę i kierującego się wprost do drzwi gospody. Odczekała, aż wejdzie i powiedziała cicho: - Wygląda na to ,że mamy ogon, a właściwie pysk. Posłuchajcie, wejdziemy, po czym mi "pomożecie" wejść z tymi klamotami do pokoju. Następnie szybko obgadamy plan, na przykład usunięcia w gospodzie w nocy i wy zejdziecie na dół. Po pewnym czasie do Was dołączę, no i będziemy się "bawić". Później sobie pójdziecie. A w nocy zaśpiewacie mi "kołysankę"-powiedziała ostatnie zdanie głośniej uśmiechając się uroczo, a w głębi ducha mając nadzieję, że zrozumieli o co jej chodzi.-Tylko nie pobudźcie gości, ja będę "wyglądać" przez okno-rzuciła zalotne spojrzenie wszystkim, myśląc "No tak, zachowanie kompletnej kretynki, ale po co ktoś ma wiedzieć o misji. W końcu to mało uszu na mieście?"-Zobaczymy kto ma najpiękniejszy głos- wydęła wargi- "O, bogowie, jak ja nie znoszę takiego krygowania się. Jak ludzkie kobiety są w stanie się tak zachowywać? Zaraz dostanę mdłości z nadmiaru słodyczy"- wzdrygnęła się w duchu. Położyła dłoń na klamce...przedtem owijając się dokładnie płaszczem, by zasłonić broń...
Ha, skończyłam wizerunek mojej postaci
, pewnie niedługo ja albo Ouzaru go gdzieś zamieści. Proszę o wyrozumiałość, bo w Photoshopie początkująca jestem. Szkic, kolory i reszta dupereli 100% moje. Wiem, że ma nieco zdeformowaną twarz, ale cóż taka akurat na tym dziele maniera...i rzecz jasna czekam na krytykę (konstruktywną
)
Ha, skończyłam wizerunek mojej postaci
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)