[Nieboracy E1] [Tu była nazwa, ale gdzieś się zgubiła]
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13
Waltos, wyrwaszy brodę spod nogi trola (co nie było ani łatwe, ani miłe, zwłaszcza, że spory jej kawałek jeszcze tam został), podniósł się, oczyścił swoją nagość (szlafmyca była tu całkiem przydatna), zagadnął resztę dróżyny i nie czekając na odpowiedź zaczął wrzeszczeć w przestworza....
Detrytus, stwierdziwszy, że punkt na razie nie zamierza go skrzywdzić, postawił Archibalda "żywą tarczę" Cichego na podłożu, klepnął go wplecy (niemalże łamiąć mu przy tym kręgosłup) i spróbował nawiązać kontakt z koboldem
.... plamka, albo była głucha, albo nie rozumiała tego języka - w każdym razie wciąż siedziała na nieboskłonie, na wysokość równej, na oko, wysokości Słońca i nie rzekła ni słowa....
*Ram-ppapapapataplam! Rrrr-wrrr-bum!* zagrały wspólnie brzuchy naszych bohaterów, przypominając im tym samym, że już przed walką byli głodni, a takie łupanie, spadanie, przewracanie sie i od czasu do czasu nawet atakowanie, bywa całkiem wyczerpujące... a do tego ten upał...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
Waltos Lodowy Tyłek:
Skoro mój zołądek burczy, to oznacza, że nie jestem w humorze. Zaczynam wszedzie szukać czegoś nadającego się do jedzenia (szlam się nie liczy), przeszukując przy tym kieszenie innych (oczywiście nie pytając ich o zgodę), a w razie oporu z ich strony, neutralizuję ich szlafmycą. Jeżeli i tam nie znajdę jedzenia, to z niesamowita super - hiper - ultra - furią ciskam młotem w plamkę na niebie.
Skoro mój zołądek burczy, to oznacza, że nie jestem w humorze. Zaczynam wszedzie szukać czegoś nadającego się do jedzenia (szlam się nie liczy), przeszukując przy tym kieszenie innych (oczywiście nie pytając ich o zgodę), a w razie oporu z ich strony, neutralizuję ich szlafmycą. Jeżeli i tam nie znajdę jedzenia, to z niesamowita super - hiper - ultra - furią ciskam młotem w plamkę na niebie.
żyję
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
Detrytus
Czując głód i zmęczenie, usiadł w cieniu (tam gdzie wcześniej) i jeszcze raz obejrzał każdego z obecnych, jego dogłębna analiza osobowości każdego z nich doprowadziła go do dwóch wniosków, że jest głodny, zmęczony i nie wie kim owi osobnicy są (no może do trzech wniosków).
- Co teraz ?? - zapytał.
Czując głód i zmęczenie, usiadł w cieniu (tam gdzie wcześniej) i jeszcze raz obejrzał każdego z obecnych, jego dogłębna analiza osobowości każdego z nich doprowadziła go do dwóch wniosków, że jest głodny, zmęczony i nie wie kim owi osobnicy są (no może do trzech wniosków).
- Co teraz ?? - zapytał.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: sobota, 27 listopada 2004, 20:12
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Basta
- Kontakt:
Archibald Cichy: Postawiony na ziemi przez chwilę dochodzi do siebie i mruga oczami, by odpędzić obraz słońca. Na pytanie Detrytusa odpowiada kręcąc głową i podaje trollowi rękę na zgodę (jednocześnie cichy głos w jego głowie, podpowiada mu, że będzie tego żałował). Jednocześnie zastanawia się, gdzie może być najbliższa gospoda. Nie, żeby miał jakieś pieniądze, ale w takiej kompanii, zawsze coś skapnie. Po długim namyśle zwrócił się do wszystkich ściszonym głosem:
- Gospoda?
- Gospoda?
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13
Trol usiadł, oparwszy sie plecami o skarpę rowu, w miejscu, które umownie możnaby nawać ocienionym (przy słońcu na środku nieba raczej trudno o porządny cień). Chwile później podchodzi doń Kobold z wyciągnięą rączką i zapewne zaraz rozpoczeliby filozoficzne dysputy o tym co dalej, gdyby nie to, że chwile potem podbiegł do nich nagi krasnolud i, grożąc szlafmysą, zaczął dopierać sie do żelaznych majtek trola, mrucząc przy tym coś o jedzeniu...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 565
- Rejestracja: wtorek, 26 października 2004, 19:31
- Numer GG: 3604434
- Lokalizacja: ^_^
- Kontakt:
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
Detrytus
Wyciągnał rękę do kobolda i uścisnął ją najdelikatniej jak umiał. Odepchnął krasnoluda, który naprawdę działał mu na nerwy. Wstał i powiedział...
- To do gospody, ino gdzie to ??
Czekając na odpowiedź, podszedł do 'twojego ojca', który od pewnego czasu leżał zgięty wpół kołysając się i mamrocząc coś o pomocy. Jedną ręką chwycił go za nogi, a drugą za ręce i nie za mocno lecz stanowczo rozciągnął go próbując wyprostować.
Wyciągnał rękę do kobolda i uścisnął ją najdelikatniej jak umiał. Odepchnął krasnoluda, który naprawdę działał mu na nerwy. Wstał i powiedział...
- To do gospody, ino gdzie to ??
Czekając na odpowiedź, podszedł do 'twojego ojca', który od pewnego czasu leżał zgięty wpół kołysając się i mamrocząc coś o pomocy. Jedną ręką chwycił go za nogi, a drugą za ręce i nie za mocno lecz stanowczo rozciągnął go próbując wyprostować.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13
Waltos, pod wpływem "delikatnej" perswazji ze strony trola dał sobie spokuj z obszukiwaniem i postanowił zająć się kolejnym punktem swojego rozkładu dnia: zaatakowaniem (z hiper-merafurią) żółtej plamiki... chwycił młot oburącz i począł nim kręcić młynce wokół, swej krasnoludzkiej osoby. A gdy kręcił już tak szybko, ze stopy zaczeły odrywać mu sie podłoża, uniósł i puścił młot, tak, że ten poleciał heeen wysoko. Dumny z siebie krasnolud, z tej okazji, postanowił nieco sie przywdziać i zrobić sobie szlamową maseczkę...
Detrtus podszedł do Devila chwycił go oburącz, jedną ręką za nogi, drugą za ręce i poczoł ciągną, iciągnąć i ciągnąąąąć, aż, przy akompaniamencie symfoni trzacków, zgrzytów i jęków, wyciągnął! Devil znów był prosty (grzej z strumieniem jego latari), a przynajmniej taką miał nadzieje, bo mógłby przysiądz, że pleców już nie ma...
W przestworzach rozległ się głośny krzyk, a chwile potem, na sam środek wielkiego rozwu (w którym wciąż radośnie rezydowała nasza dróżyna) spadła tłuuusssta kaczka...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 233
- Rejestracja: czwartek, 2 września 2004, 14:40
- Lokalizacja: Konin
- Kontakt:
Waldemar Zulu Gula:
Uderzony spadającą kaczką w głowe wstał i zaczął dłubać w nosie, zastanawiając się co robi w rowie pełnym szlamu wraz z kaczką, co robią ci dziwni kolesie i czym do cholery jest ta durna plamka o sraczkowatym kolorze? Nie zastanawiając się zbytnio zaczął używać kaczki jako jej gumowego odpowiednika i zaczął taplać się w szlamie, na koniec degustując kaczkę...
Uderzony spadającą kaczką w głowe wstał i zaczął dłubać w nosie, zastanawiając się co robi w rowie pełnym szlamu wraz z kaczką, co robią ci dziwni kolesie i czym do cholery jest ta durna plamka o sraczkowatym kolorze? Nie zastanawiając się zbytnio zaczął używać kaczki jako jej gumowego odpowiednika i zaczął taplać się w szlamie, na koniec degustując kaczkę...
!!!Chcemy własnego tematu dla runicznej gwardii!!!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
Waltos Lodowy Tyłek:
KACZKA!!! Odpycham Waldka w niewiarygodną siła i rzucam się na kaczkę. Kazdego, kto próbuje się do niej dobrać, terroryzuję szlafmycą. Podczas jedzenia (bo chyba udaje mi się jej choćby kawałek zjeść?) zastanawiam się, gdzie mój młot i na wszelki wypadek patrzę w niebo nad sobą.
KACZKA!!! Odpycham Waldka w niewiarygodną siła i rzucam się na kaczkę. Kazdego, kto próbuje się do niej dobrać, terroryzuję szlafmycą. Podczas jedzenia (bo chyba udaje mi się jej choćby kawałek zjeść?) zastanawiam się, gdzie mój młot i na wszelki wypadek patrzę w niebo nad sobą.
żyję
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: sobota, 27 listopada 2004, 20:12
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Basta
- Kontakt:
Archibald Cichy - Zastanawiając się w myślach, czy ktoś ma gnomie zapałki - bo mimo jaroszostwa Archibald był zdecydowanie głodny - kobold podszedł w pobliże Waldemara i Waltosa bijących się o kaczkę i schował do kieszeni największe ze znalezionych piór. Jak mówił dziadek: "nigdy nie wiesz co może się przydać".
edit: poprawiłem brak jednego słowa
edit: poprawiłem brak jednego słowa
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 565
- Rejestracja: wtorek, 26 października 2004, 19:31
- Numer GG: 3604434
- Lokalizacja: ^_^
- Kontakt:
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Arcymod Tawerniany
- Posty: 1279
- Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13
Waldemar właśnie zabrał się do pochłaniania kaczki, gryząc ją boleśnie w szyje, gdy rzucił sie na niego jakiś zielony stwór z poszarpaną brodą i wymachując szlafmycą, niemalże go przewrócił (ale szarpnięcie poluzowało ze dwa zęby - to znaczy, Waldemar miał nadzieję, że TYLKO poluzowało...) i wbił zębiska w skrzydło kaczki...
pióra między zębami nie są zbyt przyjemne... podobnie jak pióra w gardle... Waltos już drugi raz odczuł profity z posiadania pustego żołądka... Waldemar zresztą też...
Ciekawe czy Zapałki, całe przesiąknięte szlamem są jeszcze zapałkami ? - dumał Archibald... ale - gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta - z takiej zasady wyszedł zapewne, biorąc, tylko dla siebie, największe i najlepiej wyglądające piórko, które od razu przywołuje mu na myśl dziadka. Skoloei widok gęsi sprawia, że ma dziwne uczucie jakby, jego Ciemna Mięsożerna Strona właśnie wróciła z wakacji...
Devil, nieco okrężnym krokiem, pędzi... ekhem... biegnie...yyy... porusza sie najszybciej jak to możliwe w stanie hmmm... no raczej nie można powiedzieć o kimś kto jest cały pobijany, ma rozkwaszony nos, przegryzioną wargę, nadwyrężone plecy i poharataną nogę, że jest okazem zdrowia... w (zgrubsza) stronę kaczki, próbując przy tym, nie pociąć się swoją "zmodyfikowaną" latarką i wymachując palcem prosto (?) w jej (kaczki, nie latarki) okolice krzycząc do człowieka, krasnoluda, kobolda i tejże kaczki "Jestem Waszym Ojcem!" - szkoda, że Niemoce nie mają kompleksowego efektu - może by zadziałało... niezważając na niedogodności podstwia w końcu latarkępod kaczkę... ależ to dzisiejsze pierze jest łatwopalne! a do tego jak się dymi!
Waltos i Waldemar dokonali, zdumiewającego odkrycia - kaczka, którą właśnie usiłowali rozedrzeć zębami stawała sie z chwili na chwilę coraz gorętsza, a i powietrze jakby się zagęściło - i to nie z winy Waltosa....
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 438
- Rejestracja: czwartek, 25 listopada 2004, 19:53
- Numer GG: 6635964
- Lokalizacja: tu
Waltos Lodowy Tyłek:
Czując gorąco i ciężkie powietrze, na moment oderwałem się od drobiu i widząc, kto powoduję tą podła atmosferę, ciskam z gniewem w Devila szlafmycą (i tak pewnie nie trafię, ale trudno), a Waldemara walę z piąchy w nos (z calej siły, tą nieokaleczoną ręką). Chcąc nakarmić Archibalda, przyciągam go reką do ptaka, odrywam spory kawałek takowego i wpycham koboldowi go do ust. Nasepnie rzucam jak największy kawałek kaczki trollowi (trza być solidarnym!) i sam zabieram się do "uczty"
Czując gorąco i ciężkie powietrze, na moment oderwałem się od drobiu i widząc, kto powoduję tą podła atmosferę, ciskam z gniewem w Devila szlafmycą (i tak pewnie nie trafię, ale trudno), a Waldemara walę z piąchy w nos (z calej siły, tą nieokaleczoną ręką). Chcąc nakarmić Archibalda, przyciągam go reką do ptaka, odrywam spory kawałek takowego i wpycham koboldowi go do ust. Nasepnie rzucam jak największy kawałek kaczki trollowi (trza być solidarnym!) i sam zabieram się do "uczty"
żyję
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 195
- Rejestracja: sobota, 27 listopada 2004, 20:12
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Basta
- Kontakt:
Archibald Cichy - Z kaczką w ustach Ciemna Mięsożerna Strona Archibalda zyskała dodatkowy argument. Niska słabość woli kobolda pozwoliła jednak Archibaldowi wypluć kawałek kaczki, nie zapobiegła jednak obfitemu ślinotokowi i wytrzeszczowi oczu.
Aby dać upust jaroszostwie Cichy skieruje swe kroki na skraj pobojowiska w poszukiwaniu jadalnych roślinek, jagódek, cebuli albo nawet - cholera - pieprzu, ślip (odgłos przełykanej śliny).
Aby dać upust jaroszostwie Cichy skieruje swe kroki na skraj pobojowiska w poszukiwaniu jadalnych roślinek, jagódek, cebuli albo nawet - cholera - pieprzu, ślip (odgłos przełykanej śliny).
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
Detrytus
Po uleczeniu 'twojego ojca' troll był tak dumny z siebie, że przegapił całe zamieszanie z kaczką. Odwrócił się w samą porę by zobaczyć obiekt szybujący w jego stronę pochwycił go w locie, spojrzał na krasnala i już miał się zdenerwować, lecz uświadomił sobię że trzyma w ręku kawałek pieczonej kaczki, uśmiechnął się do Waltosa i zaczął jeść.
Po uleczeniu 'twojego ojca' troll był tak dumny z siebie, że przegapił całe zamieszanie z kaczką. Odwrócił się w samą porę by zobaczyć obiekt szybujący w jego stronę pochwycił go w locie, spojrzał na krasnala i już miał się zdenerwować, lecz uświadomił sobię że trzyma w ręku kawałek pieczonej kaczki, uśmiechnął się do Waltosa i zaczął jeść.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)