[Forgotten Realms] Planobiegacze
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Anthar
- Wiesz co Darkan? Może na takiego nie wyglądam, ale swoje potrafię wypić. Powiadają, że elfy mają słabą głowę... Nie znają pewnie księżycowych elfów. W końcu nie kto inny tylko my pijemy, żeby poranki nas nie zamęczyły. Może właśnie dlatego ostatnio tak padam... Wszystko dzieje się w dzień i nie ma kiedy wypić, a to nie najlepiej działa na księżycowych. Kto wie... Może przy sprzyjających warunkach udałoby mi się wytrzymać więcej niż przeciętny krasnolud... - powiedział psion z lekkim uśmiechem
"Smocza krew jest pewnie odporna na trucizny, więc chyba będę miał teraz mocniejszą głowę. Pewnie Bahamut nie przewidział, że jego krew może być tak wykorzystana."
- A teraz przepraszam. Dojdę do was później. - rzucił, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Poszedł gdzieś, gdzie mógł znaleźć chwilę spokoju. Tam przekonał się jak jego moce się wzmocniły i zmieniły. Następnie poszedł na targ, rozglądając się za miksturą, dzięki której będzie mógł zwiększyć swoją wytrzymałość.
- Wiesz co Darkan? Może na takiego nie wyglądam, ale swoje potrafię wypić. Powiadają, że elfy mają słabą głowę... Nie znają pewnie księżycowych elfów. W końcu nie kto inny tylko my pijemy, żeby poranki nas nie zamęczyły. Może właśnie dlatego ostatnio tak padam... Wszystko dzieje się w dzień i nie ma kiedy wypić, a to nie najlepiej działa na księżycowych. Kto wie... Może przy sprzyjających warunkach udałoby mi się wytrzymać więcej niż przeciętny krasnolud... - powiedział psion z lekkim uśmiechem
"Smocza krew jest pewnie odporna na trucizny, więc chyba będę miał teraz mocniejszą głowę. Pewnie Bahamut nie przewidział, że jego krew może być tak wykorzystana."
- A teraz przepraszam. Dojdę do was później. - rzucił, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Poszedł gdzieś, gdzie mógł znaleźć chwilę spokoju. Tam przekonał się jak jego moce się wzmocniły i zmieniły. Następnie poszedł na targ, rozglądając się za miksturą, dzięki której będzie mógł zwiększyć swoją wytrzymałość.
![Obrazek](http://img410.imageshack.us/img410/2459/aaffho6.png)
Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Grabarz przeniósł wzrok na Feyrę.
- Esencja Prawa? Właśnie tym. Tak jak bogowie mają to co czyni ich bogami, a istoty rozumne to co czyni je rozumnymi, tak plany mają to co czyni je praworządnymi; albo chaotycznymi, dobrymi... To właśnie Esencje. One rosną, choć bardzo powoli. I ich kawałki można wydobywać. My potrzebujemy jednego z takich kawałków - powiedział. - Ach, a w naszej karczmie nie ma pokoi gościnnych. Polecałbym raczej Gorejącego Człeka, jeśli nie chcecie spać na ulicy. A raczej nie chcecie, przynajmniej nie w Ulu - dodał.
Opuściliście Kostnicę, rozchodząc się w swoje strony, po całej Klatce...
- Esencja Prawa? Właśnie tym. Tak jak bogowie mają to co czyni ich bogami, a istoty rozumne to co czyni je rozumnymi, tak plany mają to co czyni je praworządnymi; albo chaotycznymi, dobrymi... To właśnie Esencje. One rosną, choć bardzo powoli. I ich kawałki można wydobywać. My potrzebujemy jednego z takich kawałków - powiedział. - Ach, a w naszej karczmie nie ma pokoi gościnnych. Polecałbym raczej Gorejącego Człeka, jeśli nie chcecie spać na ulicy. A raczej nie chcecie, przynajmniej nie w Ulu - dodał.
Opuściliście Kostnicę, rozchodząc się w swoje strony, po całej Klatce...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Darkan:
- Dobra.. wiec kto padnie ten płaci? - zapytał czarny strażnik jedynej pozostałej towarzyszki. - Skoro tamci mają lepsze rzeczy do roboty to niech idą do diabła i wracają jak im przyjdzie fantazja - mruknął. Ruszył za półdemonicą, przyglądając się jej i zastanawiając, ile ona wypije nim polegnie... a może być tego sporo. przypilnuj, bym nie zrobił głupoty, nim polegnę" polecił nekromancie czarny strażnik. Nie zdarzyło mu się to jeszcze, bo w ogóle nie zdarzyło się mu być pijanym. Żłopać tak, ale nigdy za dużo...
- Dobra.. wiec kto padnie ten płaci? - zapytał czarny strażnik jedynej pozostałej towarzyszki. - Skoro tamci mają lepsze rzeczy do roboty to niech idą do diabła i wracają jak im przyjdzie fantazja - mruknął. Ruszył za półdemonicą, przyglądając się jej i zastanawiając, ile ona wypije nim polegnie... a może być tego sporo. przypilnuj, bym nie zrobił głupoty, nim polegnę" polecił nekromancie czarny strażnik. Nie zdarzyło mu się to jeszcze, bo w ogóle nie zdarzyło się mu być pijanym. Żłopać tak, ale nigdy za dużo...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Silmathiel
Uśmiechnęła się tylko krzywo na słowa Darkana. W końcu mieli czas na trochę odprężenia. Skierowała się w stronę karczmy pod Gorejącym Człekiem tak jak mowił Miedzianooki. Feyra chciała kwaterę... Półdemonica wkroczyła do przybytku i tam wpierw dokonała rezerwacji kwater. Dla siebie, dla Darkana (musiała o tym pamiętać w razie gdyby okazało się, że ktoreś z nich odpadnie i trzeba je będzie odstawić do pokoju na odpoczynek...) oraz dla Feyry. O ile samej Sil było prawie obojętne jaki dostanie pokój byle nie był w stanie wskazującym na totalne zrujnowanie o tyle zaznaczyła, że dla drowki pokój ma być z tych "wyższych sfer". Potem wraz z Darkanem zamówiła do stolika jedzenie i napitki. Tym razem nie chciała próbować żadnych dziwnych specjałów. Zamowiła zwykłe piwo i coś co można by przegryźć w trakcie picia. Nie przepadała za alkoholem na pusty żołądek. Tak jak i Czarny Strażnik nie zamierzała ustępować pola i co więcej chciała wypróbować możliwości jakie teraz dawało jej ciało. Wszak poznała zasadę funkcjonowania ciała smoczego bóstwa. Może pozwoli to na radzenie sobie z upojeniem alkoholowym a w przyszłości zwiększy odporność na trucizny? Sil zdawała sobie sprawę że wszelkie trunki i toksyny mają ze sobą wiele wspólnego.
(Proszę MG o to by poinformował zainteresowanych graczy o tym jak radzą sobie w tych zawodach
Jak na razie czysto mechanicznie z racji wyższej Budowy dziewczyna ma większe szanse, ale nie wiem jak w kwestii zdolności. Potem pomęczę Zetha i sklecimy razem posta w związku z owymi zawodami
)
Uśmiechnęła się tylko krzywo na słowa Darkana. W końcu mieli czas na trochę odprężenia. Skierowała się w stronę karczmy pod Gorejącym Człekiem tak jak mowił Miedzianooki. Feyra chciała kwaterę... Półdemonica wkroczyła do przybytku i tam wpierw dokonała rezerwacji kwater. Dla siebie, dla Darkana (musiała o tym pamiętać w razie gdyby okazało się, że ktoreś z nich odpadnie i trzeba je będzie odstawić do pokoju na odpoczynek...) oraz dla Feyry. O ile samej Sil było prawie obojętne jaki dostanie pokój byle nie był w stanie wskazującym na totalne zrujnowanie o tyle zaznaczyła, że dla drowki pokój ma być z tych "wyższych sfer". Potem wraz z Darkanem zamówiła do stolika jedzenie i napitki. Tym razem nie chciała próbować żadnych dziwnych specjałów. Zamowiła zwykłe piwo i coś co można by przegryźć w trakcie picia. Nie przepadała za alkoholem na pusty żołądek. Tak jak i Czarny Strażnik nie zamierzała ustępować pola i co więcej chciała wypróbować możliwości jakie teraz dawało jej ciało. Wszak poznała zasadę funkcjonowania ciała smoczego bóstwa. Może pozwoli to na radzenie sobie z upojeniem alkoholowym a w przyszłości zwiększy odporność na trucizny? Sil zdawała sobie sprawę że wszelkie trunki i toksyny mają ze sobą wiele wspólnego.
(Proszę MG o to by poinformował zainteresowanych graczy o tym jak radzą sobie w tych zawodach
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Feyra
Po tym jak ustalili, że spotykają się w karczmie pod Gorejącym Człekiem, Feyra udała się na plac targowy. Odszukanie swojego znajomego, a właściwie znajomego Irvine'a, zajęło jej trochę czasu.
Trzymała w rękach małe smoczątko i podeszła do niego. Miała niezbyt typowy dla siebie wyraz twarzy - był on smutny. Przypomniało jej się kogo straciła, a to nie było nic przyjemnego.
Sprzedawca zagadał jako pierwszy.
- Smoczątko mieszaniec? Niech to dabusy porwą! Ej, ale ciebie też skądś pamiętam... - skupił wzrok na drowce.
Ona zaś uśmiechnęła się do niego niemrawo. Bardzo niemrawo.
- Feyra Aurum... - powiedziała spokojnie i pokazała mu swoją torbę, którą niedawno od niego kupiła.
- Znałam Irvinea Nunescou... ale niestety on już nie żyje. - dodała z nieukrywanym smutkiem.
- Aj tak! Tak tak tak tak! Już pamiętam. Co cię do mnie sprowadza? - spytał, przypatrując się cały czas smoczątku.
Feyra, przez lekko zaszklone oczy, posłała mu krótkie groźne spojrzenie. Widocznie nie słusznie sądziła, że ten człowiek był przyjacielem Irvine'a.
Uznała jednak, że nie był to teraz czas na wspominanie, tylko na interesy i szybko wzięła się w garść.
- Mam pewne magiczne przedmioty i chcę się dowiedzieć jak działają. A może i sprzedać. - dodała już trochę spokojniej.
Handlarz odwrócił się na chwilę, głośno przełykając ślinę. Zdaje się, że coś zaszeptał, ale uszu drowki nie doszło co. Udał, że coś poprawia, tak jakby miał być to powód jego odwrócenia się...
Ale po chwili znów stał twarzą do elfki, zagryzając lekko wargę.
- Pokaż mi co tam masz.
Feyra przyjrzała mu się przez chwilę, badając wzrokiem jego zamiary, jego myśli. Chciała mu tym powiedzieć - "wiem co kombinujesz", choć oczywiście nie mogła tego wiedzieć. Zaczęła szukać czegoś w swojej torbie.
- Wiem, że ty sprzedajesz, a nie robisz za informację. - powiedziała wyciągając pierwszy z przedmiotów i spoglądając na niego.
- Jeśli nie będziesz czegoś wiedział, to nic się nie stanie. Wiedz, że nie chcę żadnych niedomówień i zgadywanek. - dodała.
Podała mu otrzymane od grabarzy rogi z zimnego żelaza.
Ten, aż otworzył usta ze zdziwienia. Wytrzeszczając oczy wpatrywał się w magiczny przedmiot, bardziej niż Feyra, kiedy podziwiała złotą twierdzę smoków.
Elfce bardzo się to spodobało i wiedziała już, że przedmiot musi być naprawdę sporo wart.
Po dłuższej chwili sprzedawca opanował się i zamknął wreszcie usta. Następnie przełknął ślinę i powiedział:
- O ile się nie mylę, to są to Rogi Al-Alamein, Początku i Końca. Wspaniały artefakt... Jego prawdziwa moc ujawnia się wraz ze wzrostem mocy noszącego je smoka. Nazywają się w ten sposób, bo mogą dać wszystko. Tak naprawdę służą katalizowaniu naturalnych smoczych zdolności, dając w efekcie nowe. Szczególnie dobrze wpływają na smoki mieszane, bo nie tylko wzmacniają ich zdolności naturalne, ale też pozwalają o wiele łatwiej używać tych specyficznych dla mieszańców. To naprawdę potężny i drogi przedmiot.
Feyra była zadowolona z takiej odpowiedzi - było to tym, co chciała usłyszeć.
- A jeśli smok, został obdarzony magią, i rośnie znacznie szybciej, to one nadrobią tempo? Nie będzie konfliktu? Nie zaszkodzi dziecku? Smokowi. - powiedziała poprawiając ostatnie słowo.
Chciała mieć pewność, czy wszystko jest bezpieczne.
- To nie ma znaczenia. One nie są przywiązane do jednego właściciela, po prostu rozszerzają się tak żeby pasować na rogi, na które są aktualnie zakładane.
Zadowolona Feyra powoli kiwnęła dwa razy głową i schowała rogi do torby.
- A te rękawice? - spytała wskazując głową na jeden z wystawionych towarów i szukając czegoś w torbie.
Sprzedawca wzruszył się trochę, ale Feyra niespecjalnie to zauważyła.
- To rękawice ze smoczej skóry. Dodają siły temu kto je nosi. Łatwiej unieść przedmioty, i co chyba ważniejsze ciosy są silniejsze. - powiedział.
Wtedy Feyra wyciągnęła z z torby kolejne przedmioty do zidentyfikowania.
- Teraz już coś drobniejszego. - powiedziała. - Powiedz mi, jakie właściwości mają te przedmioty? - dodała kładąc na blacie pierścień i karwasze odebrane pewnemu stworzeniu, tzw. Rakshasie.
Handlarz najpierw wziął karwasze i dokładnie obejrzał je z bliska. Potem wyciągnął lupę i przez nią przyjrzał się pierścieniowi.
Feyra w tym czasie przymierzyła prawą rękawicę. Była ona dość chłodna, ale pasowała jak ulał. Nie odczuwało się zbyt dużej różnicy, ale jednak torba trzymana w prawej dłoni, zdawała się być dużo lżejsza niż, niż gdy się ją trzymało w lewej.
Po chwili sprzedawca powiedział:
- To dość przydatne, użyteczne przedmioty. Karwasze zapewniają skromną, magiczną ochronę przed wszelkimi ciosami, zmniejszając ich efekty. Cios nie musi być skierowany na nie, chronią każdy punkt ciała. Pierścień natomiast przechowuje jeden, niezbyt silny czar i wyzwala go wedle woli właściciela. Może nawet przejąć zaklęcie rzucone przez wroga, jeśli nie będzie zbyt silne.
Feyra była zadowolona z takich odpowiedzi, poza tym sprzedawca nie chciał pieniędzy za udzielenie informacji co dodatkowo poprawiło jej humor. Zdjęła rękawicę i odłożyła na miejsce, swoje rzeczy zaś schowała do torby.
- Jeszcze jedno. Choć nie mam przy sobie, aby ci pokazać. Chodzi o kryształy mocy. - powiedziała i spojrzała na sprzedawcę.
Ten zdawał się nie mieć pojęcia o co chodzi, więc Feyra musiała zrobić coś co nie specjalnie lubiła - wdać się w dłuższą dyskusję.
- Zazwyczaj są tej wielkości - ustawiła swoje dłonie w odpowiedniej odległości od siebie - i różnie wyglądają, w zależności od mocy. Przenikają do organizmu i służą swoimi mocami. Na przykład część mocy drewna wygląda tak. - powiedziała wyciągając dłoń przed siebie (ale nie tak, żeby wszyscy na rynku to widzieli) i zamieniając ją w gałąź. Owa zamiana utrzymała się nie dłużej jak dwie sekundy, ale wystarczyło aby sprzedawca zobaczył o co mniej więcej chodzi.
Wyglądał jakoś dziwnie. Feyra nie znała się na ludziach i nie wiedziała, czy on się jej teraz boi, brzydzi, czy może jeszcze coś innego. Po chwili jednak doszedł do siebie.
- Niestety nigdy się z czymś takim nie zetknąłem. - powiedział. Feyra umiała rozpoznać kłamstwo, a sprzedawca wyraźnie mówił prawdę.
- A kto mógłby coś o nich wiedzieć? - spytała nie siląc się na uprzejmości. Delikatnie głaskała swojego smoka i oglądała wystawione towary.
Ten zastanowił się chwilę i powiedział:
- Najlepiej udać się do Hali Mówców. Tam na pewno znajdzie się ktoś kto będzie wiedział, albo będzie znał kogoś kto będzie wiedział.
Feyra pokiwała głową, na znak zgody. Rozejrzała się jeszcze co on tam miał na sprzedaż. Zanim spyta gdzie znaleźć tą halę, może coś kupi. Dostała za darmo sporo informacji.
Po tym jak ustalili, że spotykają się w karczmie pod Gorejącym Człekiem, Feyra udała się na plac targowy. Odszukanie swojego znajomego, a właściwie znajomego Irvine'a, zajęło jej trochę czasu.
Trzymała w rękach małe smoczątko i podeszła do niego. Miała niezbyt typowy dla siebie wyraz twarzy - był on smutny. Przypomniało jej się kogo straciła, a to nie było nic przyjemnego.
Sprzedawca zagadał jako pierwszy.
- Smoczątko mieszaniec? Niech to dabusy porwą! Ej, ale ciebie też skądś pamiętam... - skupił wzrok na drowce.
Ona zaś uśmiechnęła się do niego niemrawo. Bardzo niemrawo.
- Feyra Aurum... - powiedziała spokojnie i pokazała mu swoją torbę, którą niedawno od niego kupiła.
- Znałam Irvinea Nunescou... ale niestety on już nie żyje. - dodała z nieukrywanym smutkiem.
- Aj tak! Tak tak tak tak! Już pamiętam. Co cię do mnie sprowadza? - spytał, przypatrując się cały czas smoczątku.
Feyra, przez lekko zaszklone oczy, posłała mu krótkie groźne spojrzenie. Widocznie nie słusznie sądziła, że ten człowiek był przyjacielem Irvine'a.
Uznała jednak, że nie był to teraz czas na wspominanie, tylko na interesy i szybko wzięła się w garść.
- Mam pewne magiczne przedmioty i chcę się dowiedzieć jak działają. A może i sprzedać. - dodała już trochę spokojniej.
Handlarz odwrócił się na chwilę, głośno przełykając ślinę. Zdaje się, że coś zaszeptał, ale uszu drowki nie doszło co. Udał, że coś poprawia, tak jakby miał być to powód jego odwrócenia się...
Ale po chwili znów stał twarzą do elfki, zagryzając lekko wargę.
- Pokaż mi co tam masz.
Feyra przyjrzała mu się przez chwilę, badając wzrokiem jego zamiary, jego myśli. Chciała mu tym powiedzieć - "wiem co kombinujesz", choć oczywiście nie mogła tego wiedzieć. Zaczęła szukać czegoś w swojej torbie.
- Wiem, że ty sprzedajesz, a nie robisz za informację. - powiedziała wyciągając pierwszy z przedmiotów i spoglądając na niego.
- Jeśli nie będziesz czegoś wiedział, to nic się nie stanie. Wiedz, że nie chcę żadnych niedomówień i zgadywanek. - dodała.
Podała mu otrzymane od grabarzy rogi z zimnego żelaza.
Ten, aż otworzył usta ze zdziwienia. Wytrzeszczając oczy wpatrywał się w magiczny przedmiot, bardziej niż Feyra, kiedy podziwiała złotą twierdzę smoków.
Elfce bardzo się to spodobało i wiedziała już, że przedmiot musi być naprawdę sporo wart.
Po dłuższej chwili sprzedawca opanował się i zamknął wreszcie usta. Następnie przełknął ślinę i powiedział:
- O ile się nie mylę, to są to Rogi Al-Alamein, Początku i Końca. Wspaniały artefakt... Jego prawdziwa moc ujawnia się wraz ze wzrostem mocy noszącego je smoka. Nazywają się w ten sposób, bo mogą dać wszystko. Tak naprawdę służą katalizowaniu naturalnych smoczych zdolności, dając w efekcie nowe. Szczególnie dobrze wpływają na smoki mieszane, bo nie tylko wzmacniają ich zdolności naturalne, ale też pozwalają o wiele łatwiej używać tych specyficznych dla mieszańców. To naprawdę potężny i drogi przedmiot.
Feyra była zadowolona z takiej odpowiedzi - było to tym, co chciała usłyszeć.
- A jeśli smok, został obdarzony magią, i rośnie znacznie szybciej, to one nadrobią tempo? Nie będzie konfliktu? Nie zaszkodzi dziecku? Smokowi. - powiedziała poprawiając ostatnie słowo.
Chciała mieć pewność, czy wszystko jest bezpieczne.
- To nie ma znaczenia. One nie są przywiązane do jednego właściciela, po prostu rozszerzają się tak żeby pasować na rogi, na które są aktualnie zakładane.
Zadowolona Feyra powoli kiwnęła dwa razy głową i schowała rogi do torby.
- A te rękawice? - spytała wskazując głową na jeden z wystawionych towarów i szukając czegoś w torbie.
Sprzedawca wzruszył się trochę, ale Feyra niespecjalnie to zauważyła.
- To rękawice ze smoczej skóry. Dodają siły temu kto je nosi. Łatwiej unieść przedmioty, i co chyba ważniejsze ciosy są silniejsze. - powiedział.
Wtedy Feyra wyciągnęła z z torby kolejne przedmioty do zidentyfikowania.
- Teraz już coś drobniejszego. - powiedziała. - Powiedz mi, jakie właściwości mają te przedmioty? - dodała kładąc na blacie pierścień i karwasze odebrane pewnemu stworzeniu, tzw. Rakshasie.
Handlarz najpierw wziął karwasze i dokładnie obejrzał je z bliska. Potem wyciągnął lupę i przez nią przyjrzał się pierścieniowi.
Feyra w tym czasie przymierzyła prawą rękawicę. Była ona dość chłodna, ale pasowała jak ulał. Nie odczuwało się zbyt dużej różnicy, ale jednak torba trzymana w prawej dłoni, zdawała się być dużo lżejsza niż, niż gdy się ją trzymało w lewej.
Po chwili sprzedawca powiedział:
- To dość przydatne, użyteczne przedmioty. Karwasze zapewniają skromną, magiczną ochronę przed wszelkimi ciosami, zmniejszając ich efekty. Cios nie musi być skierowany na nie, chronią każdy punkt ciała. Pierścień natomiast przechowuje jeden, niezbyt silny czar i wyzwala go wedle woli właściciela. Może nawet przejąć zaklęcie rzucone przez wroga, jeśli nie będzie zbyt silne.
Feyra była zadowolona z takich odpowiedzi, poza tym sprzedawca nie chciał pieniędzy za udzielenie informacji co dodatkowo poprawiło jej humor. Zdjęła rękawicę i odłożyła na miejsce, swoje rzeczy zaś schowała do torby.
- Jeszcze jedno. Choć nie mam przy sobie, aby ci pokazać. Chodzi o kryształy mocy. - powiedziała i spojrzała na sprzedawcę.
Ten zdawał się nie mieć pojęcia o co chodzi, więc Feyra musiała zrobić coś co nie specjalnie lubiła - wdać się w dłuższą dyskusję.
- Zazwyczaj są tej wielkości - ustawiła swoje dłonie w odpowiedniej odległości od siebie - i różnie wyglądają, w zależności od mocy. Przenikają do organizmu i służą swoimi mocami. Na przykład część mocy drewna wygląda tak. - powiedziała wyciągając dłoń przed siebie (ale nie tak, żeby wszyscy na rynku to widzieli) i zamieniając ją w gałąź. Owa zamiana utrzymała się nie dłużej jak dwie sekundy, ale wystarczyło aby sprzedawca zobaczył o co mniej więcej chodzi.
Wyglądał jakoś dziwnie. Feyra nie znała się na ludziach i nie wiedziała, czy on się jej teraz boi, brzydzi, czy może jeszcze coś innego. Po chwili jednak doszedł do siebie.
- Niestety nigdy się z czymś takim nie zetknąłem. - powiedział. Feyra umiała rozpoznać kłamstwo, a sprzedawca wyraźnie mówił prawdę.
- A kto mógłby coś o nich wiedzieć? - spytała nie siląc się na uprzejmości. Delikatnie głaskała swojego smoka i oglądała wystawione towary.
Ten zastanowił się chwilę i powiedział:
- Najlepiej udać się do Hali Mówców. Tam na pewno znajdzie się ktoś kto będzie wiedział, albo będzie znał kogoś kto będzie wiedział.
Feyra pokiwała głową, na znak zgody. Rozejrzała się jeszcze co on tam miał na sprzedaż. Zanim spyta gdzie znaleźć tą halę, może coś kupi. Dostała za darmo sporo informacji.
Ostatnio zmieniony sobota, 16 lutego 2008, 21:17 przez Mekow, łącznie zmieniany 1 raz.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Anthar
Nie słyszał już słów Miedzianookiego. Szukał już wtedy miejsca gdzie mógłby sobie bezkarnie wypróbować wzmocnione moce. Szukał przez pewien czas nie mogąc znaleźć nic ciekawego. Wpadł wtedy na nie najlepszy pomysł przejścia się do biedniejszej dzielnicy, by w jednej z niezliczonych ciemnych uliczek, gdzie nikt o zdrowych zmysłach nie odważyłby się wybrać nawet podczas dnia i w względnym spokoju móc zobaczyć na co go teraz stać. Oczywiście wiedział, że zagrożenie jest dość spore, ale mimo wszystko czuł się teraz bardzo pewnie. Nie przejmował się konsekwencjami. I tak pogodził się już z tym, że co chwila patrzy śmierci w oczy. Był niemal pewien, że ktoś go tam zaatakuje, a jak się go pozbędzie to będzie afera, bo byłby to ktoś ważny ze świadka przestępczego i zacznie się pościg. Przynajmniej tym razem miałby jakieś szanse. W każdym razie czekał na to co mu los przyniesie.
Nie słyszał już słów Miedzianookiego. Szukał już wtedy miejsca gdzie mógłby sobie bezkarnie wypróbować wzmocnione moce. Szukał przez pewien czas nie mogąc znaleźć nic ciekawego. Wpadł wtedy na nie najlepszy pomysł przejścia się do biedniejszej dzielnicy, by w jednej z niezliczonych ciemnych uliczek, gdzie nikt o zdrowych zmysłach nie odważyłby się wybrać nawet podczas dnia i w względnym spokoju móc zobaczyć na co go teraz stać. Oczywiście wiedział, że zagrożenie jest dość spore, ale mimo wszystko czuł się teraz bardzo pewnie. Nie przejmował się konsekwencjami. I tak pogodził się już z tym, że co chwila patrzy śmierci w oczy. Był niemal pewien, że ktoś go tam zaatakuje, a jak się go pozbędzie to będzie afera, bo byłby to ktoś ważny ze świadka przestępczego i zacznie się pościg. Przynajmniej tym razem miałby jakieś szanse. W każdym razie czekał na to co mu los przyniesie.
![Obrazek](http://img410.imageshack.us/img410/2459/aaffho6.png)
Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Pod Płonącym Człekiem dookoła pojedynkowiczów zebrała się po chwili gromadka dopingujących. Dwóch czerwonych abiszai głośno popierało wysiłki Czarnego Strażnika, za Sil zaś stało trzech członków jakiegoś tutejszego gangu, wrzeszcząc jeszcze głośniej. Kolejnych kilku czy kilkunastu przedstawicieli ras wszelakich stało obok i krzyczało słowa zachęty nie skierowane do kogoś konkretnego. Pot spływał po twarzach zawodników, którzy odstawiali już szósty kufel. Oczywiście, opróżnione naczynia stały obok nich, zaświadczając o ilości wypitego trunku.
Feyra tymczasem myszkowała po straganie, nie odnajdując niczego, co w końcu mogłoby ją zainteresować.
Kilka zaś przecznic od Płonącego Człeka, w Alei Niebezpiecznych Węgłów, psion szalał, miotając na lewo i prawo pioruny i małe trąby powietrzne i wyburzając resztki tego, co jeszcze stało tam o własnych siłach. Zdaje się że akurat wybrał miejsce, w którym nikt nie próbował na nikogo napadać.
Ponoć od wizyty jakiegoś nieśmiertelnego w tym miejscu zrobiło się dziwnie pusto, i żaden nowy gang nie próbował tu szczęścia.
Feyra tymczasem myszkowała po straganie, nie odnajdując niczego, co w końcu mogłoby ją zainteresować.
Kilka zaś przecznic od Płonącego Człeka, w Alei Niebezpiecznych Węgłów, psion szalał, miotając na lewo i prawo pioruny i małe trąby powietrzne i wyburzając resztki tego, co jeszcze stało tam o własnych siłach. Zdaje się że akurat wybrał miejsce, w którym nikt nie próbował na nikogo napadać.
Ponoć od wizyty jakiegoś nieśmiertelnego w tym miejscu zrobiło się dziwnie pusto, i żaden nowy gang nie próbował tu szczęścia.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Silmethiel
Dziewczyna zachowywała się nonszalancko. Sama była zadziwiona swoimi możliwościami. Jeszcze nie zdarzyło jej się tyle pić, a uchodziła przecież za twardą głowę. Osiem kufli piwa poszło jak woda. Jedyne co zmieniło się w dziewczynie do tego czasu to nastrój. Była teraz niezwykle pogodna i wesoła. A chyba nawet coś więcej sądząc po jej kocich ruchach... Po ósmym kuflu przeciągnęła się, unosząc ręce i demonstrując smukłą talię, z której obsunął się ciężki pas z ćwiekami.
Skinęła po dziewiąty kufel.
- I co rycerzu? Nie masz dość? - zaśmiała się zalotnie i melodyjnie z lekką nutą wyzwania w głosie. W tej chwili na Darkana patrzyła para demonicznych oczu sukkuba. Było w tym coś elektryzującego. Oparła się o stół tak, że przez niedopięte guziki koszuli widać było jej biust. Darkan ze swojego miejsca widział go doskonale. Inna rzecz, że dziewczyna zdawała sie tego nie zauważać. Najwyraźniej demoniczne zachowania były dla niej obce i podlegały odruchom, o których nie miała pojęcia... Były dla niej tak naturalne jak oddychanie.
MG proszony jest o cierpliwość. Ja i Zeth odegramy pojedynek jak będziemy mieć nieco więcej czasu. Teraz sesja i jesteśmy nieco zagonieni...
Dziewczyna zachowywała się nonszalancko. Sama była zadziwiona swoimi możliwościami. Jeszcze nie zdarzyło jej się tyle pić, a uchodziła przecież za twardą głowę. Osiem kufli piwa poszło jak woda. Jedyne co zmieniło się w dziewczynie do tego czasu to nastrój. Była teraz niezwykle pogodna i wesoła. A chyba nawet coś więcej sądząc po jej kocich ruchach... Po ósmym kuflu przeciągnęła się, unosząc ręce i demonstrując smukłą talię, z której obsunął się ciężki pas z ćwiekami.
Skinęła po dziewiąty kufel.
- I co rycerzu? Nie masz dość? - zaśmiała się zalotnie i melodyjnie z lekką nutą wyzwania w głosie. W tej chwili na Darkana patrzyła para demonicznych oczu sukkuba. Było w tym coś elektryzującego. Oparła się o stół tak, że przez niedopięte guziki koszuli widać było jej biust. Darkan ze swojego miejsca widział go doskonale. Inna rzecz, że dziewczyna zdawała sie tego nie zauważać. Najwyraźniej demoniczne zachowania były dla niej obce i podlegały odruchom, o których nie miała pojęcia... Były dla niej tak naturalne jak oddychanie.
MG proszony jest o cierpliwość. Ja i Zeth odegramy pojedynek jak będziemy mieć nieco więcej czasu. Teraz sesja i jesteśmy nieco zagonieni...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Anthar
Był pod wrażeniem swojej mocy. Widząc spustoszenie, jakie tworzą jego moce, rósł uśmiech na jego twarzy.
"Jeszcze kilka misji u Grabarzy i świat będzie leżał nam u stóp. Szkoda, że Darkan obiecał, że nie będzie już zabijał niewinnych, bo tak moglibyśmy zostać władcami wszystkich światów, planów i ogólnie wszystkiego. "
Gdy dokończył już dzieło zniszczenia w Alei Niebezpiecznych Węgłów, spostrzegł, że mimo wszystko zbyt tu cicho.
"Coś tu nie gra. To miejsce mogłoby być najlepszym schronieniem dla wszelkiej maści bandytów, łotrzyków i innych wrzodów na tyłku społeczeństwa. Prawie nikt się tu nie zapuszcza, więc czemu tu tak pusto? Może jest tu coś albo ktoś ukryty. Chyba nikt nie będzie miał mi za złe jeżeli rozglądnę się odrobinie po okolicy."
Zaczął przechadzać się po prawie pustkowiu i szukać czegoś co wydawałoby mu się ciekawe.
Był pod wrażeniem swojej mocy. Widząc spustoszenie, jakie tworzą jego moce, rósł uśmiech na jego twarzy.
"Jeszcze kilka misji u Grabarzy i świat będzie leżał nam u stóp. Szkoda, że Darkan obiecał, że nie będzie już zabijał niewinnych, bo tak moglibyśmy zostać władcami wszystkich światów, planów i ogólnie wszystkiego. "
Gdy dokończył już dzieło zniszczenia w Alei Niebezpiecznych Węgłów, spostrzegł, że mimo wszystko zbyt tu cicho.
"Coś tu nie gra. To miejsce mogłoby być najlepszym schronieniem dla wszelkiej maści bandytów, łotrzyków i innych wrzodów na tyłku społeczeństwa. Prawie nikt się tu nie zapuszcza, więc czemu tu tak pusto? Może jest tu coś albo ktoś ukryty. Chyba nikt nie będzie miał mi za złe jeżeli rozglądnę się odrobinie po okolicy."
Zaczął przechadzać się po prawie pustkowiu i szukać czegoś co wydawałoby mu się ciekawe.
![Obrazek](http://img410.imageshack.us/img410/2459/aaffho6.png)
Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Feyra
Feyra przeszła przez cały stragan, ale nie znalazła niczego interesującego. Po drodze głaskała delikatnie smoczątko, które na swoich drobnych różkach miało umieszczone Rogi Al-Alamein. Po drodze opisywała mu to co widzieli i często używała przy tym słowa: "mama".
Krótko potem opuściła rynek idąc w kierunku Hali Mówców. Kiedy tam dotarła wkroczyła do wielkiej, bardzo wysokiej sali, wyłożonej marmurem. Marmur nie tyle nawet dominował, co był jednym elementem wystroju. Podłoga, ściany, kolumny oraz sufit przez nie podpierany. Marmurowe były też podesty na których stawali mówcy oraz niskie, długie schodki, ciągnące się dookoła pomieszczenia, służące głównie jako siedziska dla tych, którzy prowadzili bardziej prywatne rozmowy. Stali tu głównie ludzie i mieszańcy z przewagą człowieka. Kilka osób przemawiało na podestach, kilkanaście par prowadziło dialogi na siedząco, i co najmniej z dziesięć osób spacerowało pozornie bez celu. Poza głównym wejściem było tu szesnaście par drzwi, po osiem na każdej z bocznych ścian. Również one wykonane były z marmuru.
Feyra rozejrzała się dookoła, nadal głaskając delikatnie swoje smoczątko. Wystrój wnętrza nawet jej się podobał, ale handlarz nie powiedział jej co tu zastanie i do kogo najlepiej się zwrócić. Uznała, że tego nie wiedział, albo nie ma to znaczenia. Ruszyła powoli przed siebie rozglądając się za kimś wyglądającym na sługę lub strażnika wiedzy.
Już po chwili obok Feyry kroczył wysoki, szczupły mężczyzna, zdradzający cechy wskazujące na romans jego matki z diabłem (bądź demonem, Otchłań wie) i ubrany w białą togę. Czarne włosy niedokładnie zakrywały krótkie różki.
- Wyglądasz na zagubioną, wnioskuję więc, że przyszłaś tutaj po informacje. Mylę się?
Feyra spojrzała na niego. Tym razem wyjątkowo odpowiadało jej to, że ktoś poznał jej zamiary. Akurat w tym przypadku oznaczało to ułatwienie sprawy.
- Nie mylisz się. Istotnie szukam informacji. - potwierdziła część jego przypuszczeń. Część, gdyż nie czuła się na zagubioną, a już na pewno by tego nie przyznała.
- Sądzisz, że wiesz coś o tym, czego chcę się dowiedzieć? - spytała spokojnie i tajemniczo, grając mu na ambicjach.
Spojrzał na nią przelotnie swoimi błękitnymi oczami. Wokół źrenic była jednak cienka, czerwona obwódka jakby promieniście wślizgująca się w niebieskie tęczówki.
- Nie, nie sądzę. Myślę jednak, że mogę wiedzieć, kto wie. Od tego tu jestem. Ja wiem tylko, kto co wie. Nic poza tym.
Feyra spojrzała na niego przychylniej. Spodobały jej się jego oryginalne oczy. A jednocześnie po jego słowach "Od tego tu jestem", uznała go za dobrze poinformowanego, swego rodzaju służącego-szpiega. Lubiła jak ludzie wykonywali swoje zadania, zwłaszcza jeśli wiązały się one z usługiwaniem.
- Szukam informacji o kryształach mocy. - zaczęła nie zdradzając za dużo informacji.
W tym momencie mężczyzna zlustrował ją wzrokiem od góry do dołu - udało mu się przy tym powstrzymać i nigdzie nie zatrzymał wzroku na dłużej. Zwrócił też uwagę na małe smoczątko siedzące na ramieniu Feyry. Potem uśmiechnął się wesoło, odsłaniając zęby. Jego kły były nieco wydatniejsze, niż powinny być u człowieka, i jakby nieco ostrzejsze.
- Ach tak, ty jesteś jedną z członkiń tej drużyny, która ostatnio pracowała dla Grabarzy. Jasne. Te kryształy mocy, jak je nazywasz, to tak naprawdę Krystaliczne Esencje Żywiołów. Z pewnością coś na ich temat wiedział będzie Musfat. To ten człowieczek z blond loczkami - wskazał jednego ze spacerujących dookoła myślicieli - porozmawiaj z nim.
Feyra zapamiętała każde słowo. Owszem darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, ale tylko głupiec przyjmuje kota w worku jako zapłatę. Odwzajemniła się grzecznością i uśmiechnęła się połowicznie - dla odmiany był to szczery uśmiech. Zaciekawił ją fakt, że sława ich wyprzedziła. Podobało jej się, że ten osobnik dobrze się sprawdzał w swoim fachu zbierania informacji.
- Musfat. Dobrze. - pochwaliła go na pożegnanie i oddaliła się powoli w kierunku wskazanego mężczyzny. Diable też odeszło w swoją stronę, przyłączając się do jakiegoś spacerowicza i nawiązując z nim dialog. Feyra doszła do niskiego, pulchnego człowieczka o blond lokach. Wyglądał niczym aniołek, ze swoimi jasnymi oczętami i niewinną twarzyczką dziecka. Ani trochę nie podobał się Feyrze, wręcz budził w niej odrazę i dobry humor zaczął ją opuszczać.
- Witaj, podobno możesz coś wiedzieć na temat Krystalicznych Esencji Żywiołów. - zaczęła bez ogródek.
On uśmiechnął się słodkim uśmiechem cherubinka. Miał na sobie taką samą togę jak pół-diabli oprowadzacz.
- Myślę, że możesz mieć rację. - odparł.
Zadowolenie w jakie wprawił ją poprzedni rozmówca, uleciało tak nagle jak się pojawiło. Wolała rozmawiać z tamtym osobnikiem, niż z tym kurduplem, który zdawał się mówić w brytyjskim stylu zagadek. Chciała jak najszybciej mieć to już za sobą.
- Więc powiedz mi wszystko co wiesz. Jak przenikają do istot którym służą? Kontrola, moc. I skąd grabarze je mieli? Powiedz wszystko co wiesz. - powiedziała szybko siląc się na uprzejmość, co nawet dobrze jej wyszło.
Mężczyzna strzelił karkiem, przechylając głowę w lewo.
- Konkretna babka, tak? Dobrze, niech więc będzie konkretnie. Dwa tysiące sztuk złota i masz moją wiedzę.
Feyra zatrzymała w miejscu rękę, która jeszcze przed chwilą jechała po grzbiecie smoczątka. Gdyby nie obecna sytuacja, gdyby byli teraz w ciemnej karczmie albo jakiejś uliczce, zapewne sięgnęła by po miecz i zagroziła skróceniem aniołka o tą jego chrzęszczącą głowę. Albo nawet zgodziła by się na utratę informacji i zabiła na miejscu. Jak ten kurdupel śmiał ją tak nazwać? I ile bufon jeden liczy sobie za zwykłe informacje? No, może nie takie zwykłe... Z drugiej jednak strony, mógł być jedynym źródłem tych informacji, więc lepiej go nie stracić. Szybko uznała, że lepiej będzie wyciągnąć to od Grabarzy, a jeśli to się nie powiedzie to może złożą się. Bo dlaczego to tylko ona ma płacić? Po tym przemyśleniu sprawy, będącym krótką chwilą milczenia powiedziała:
- Mam jeszcze inne źródła informacji, ale może tu wrócę.
Dała mu krótką chwilę, na wypadek gdyby chciał coś powiedzieć, a następnie odwróciła się plecami do niego i ruszyła do wyjścia. On nie uznał jednak za stosowne odpowiedzieć. Popatrzył tylko za nią wesołymi oczkami. Był podejrzanie pewny siebie.
Feyra wyszła z budynku i udała się w stronę Gorejącego Człowieka. Po drodze mówiła do spoczywającego teraz na jej karku smoczątka.
- Mama nie lubi takich przemądrzałych kurdupli jak tamten, ale nie można go było zabić. Trzeba wiedzieć kiedy można, a kiedy nie. Mama to wie i ty też powinieneś... Powiedz mama... Ma-ma.
I tak szła sobie spokojnie, by wkrótce dotrzeć na miejsce - akurat wtedy, gdy na zewnątrz zaczynało się już robić ciemno. Weszła do karczmy i zobaczyła swoich towarzyszy. Silmathiel i Darkan siedzieli i pili otoczeni wianuszkiem widzów. Anthara nie było w karczmie.
"No tak, konkurs picia" - pomyślała Feyra, zajmując miejsce w miarę blisko nich.
Sil odstawiła właśnie kufel i spokojnie wstała od stołu. Podniosła palec wskazujący, po czym oddaliła się w stronę tak zwanego kibelka, aby sobie ulżyć. Była to jedna z oczywistych reakcji picia dużej ilości piwa. Rzuciła przy tym groźne spojrzenie na pewnego krasnoluda przechodząc nieopodal niego. Feyra też go zobaczyła i zastanowiła się nad swoimi własnymi słowami. Teraz, bez wyraźnego powodu, nie mogła mu nic zrobić.
Zachowała spokój i zamówiła dla siebie jedno piwo.
- Zrobili sobie konkurs, które z nich wypije więcej alkoholu. - wytłumaczyła cicho, zaciekawionemu całą sceną smoczątku. Sprawdziła na stoliku po ile już wypili, a pustych kufli było dużo - może nawet 30.
Zaciekawiona Feyra, zbadała wzrokiem Darkana. On zaś skorzystał z przerwy by się skupić i odetchnąć głęboko parę razy. Widać po nim było, że zrobiło się całkiem konkretnie, jeśli chodzi o efekty wywołane alkoholem, i że długo to już nie potrwa.
Gdy Sil wracała, krasnolud odsunął się odrobinkę do tyłu ustępując jej z drogi - wyraźnie czuł do niej respekt. Feyrze podobało się, że karzeł zna swoje miejsce w hierarchii społeczeństwa.
Sil szła w miarę prosto, ale widać było po niej, że refleks poważnie ucierpiał pod naporem alkoholu. Darkan natomiast trzymał się wyraźnie gorzej - miał trudności ze złapaniem za kufel.
Feyra miała wyraźny ubaw z towarzyszy. Oboje przejawiali wyraźne objawy upojenia alkoholowego, a mówiąc wprost: byli całkiem zalani.
Sil usiadła na krześle trochę ciężko i z krzywym uśmiechem sięgnęła po kolejny kufel zapraszająco skłaniając się w stronę Darkana. Nie mówiła nic, ale uśmiech, spojrzenie i powolne ruchy świadczyły o jej stanie upojenia. Wtedy nawiązała kontakt wzrokowy z jakimś demonem i wyraźnie się nim zainteresowała. Po chwili wzniosła toast w jego stronę i z szelmowskim uśmiechem upiła zawartość kufla. Darkan tymczasem starał się złapać uciekający mu przed oczami kufel. Ten widok był tak przezabawny, że Feyra nawet się uśmiechnęła. Dawno już nie miała takiego widowiska. Nawet spoczywające na jej karku smoczątko interesowało się tym dziwnym obrzędem.
Gdy wreszcie Darkan wyklął w myślach chochliki przenoszące jego kufel w różne strony i trafił nim do ust wypijając zawartość, odstawił kufel na stół i padł na oparcie krzesła. Nie podnosząc wiszącej bezwładnie głowy sięgnął po hełm, uniósł go i obrócił w dłoni. Podnosząc powoli głowę z świecącymi ostrą bielą oczyma, nacisnął hełm na czoło.
- Nooo, i to by byyłło na tyleee. - wychrypiał gardłowym głosem uśmiechając się jak szaleniec. Wstał dość sztywno i ruszył w stronę schodów na pokoje. Szedł tak, jakby niewidzialni ludzie popychali go to na jeden, to na drugi bok. Rzucił jeszcze pijanym głosem jakieś krótkie, niezrozumiałe pożegnanie.
Silmathiel wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem. Feyra też się szczerze uśmiechnęła. Zdawało się, że Darkan stracił przytomność, a dowodzenie ciałem przejął nekromanta.
Feyra osuszyła swój kufel i zamówiła jeszcze wielką porcję miękkiego gulaszu. Smoczątko musiało dostać coś do jedzenia, a najlepsze będzie łatwostrawne mięso.
Blond krasnolud w jedwabnej, błękitnej tunice usiadł obok Feyry, ale na szczęście dla niego, elfka obserwowała zapijaczoną Silmathiel i nie zwróciła uwagi na to, co obok niej siada.
Kiedy półdemonica spróbowała wstać musiała przytrzymać się stołu. Znów parsknęła śmiechem, niezdolna go powstrzymać. Demon w postaci zabójczo przystojnego elfa, z którym wcześniej wzniosła toast, podtrzymywał ją, żeby się nie przewróciła.
- To do którego pokoju? - zapytał się Sil, szczerząc przy tym zęby.
Półdemonica wykonała nieokreślony ruch dłonią. Z trudem wybełkotała, gdzie jest ten jej nieszczęsny pokój, a z ust nie schodził jej zawadiacki uśmiech. Nie panowała już zupełnie nad swoją formą. Nie była w stanie schować skrzydeł, a rogi wyraźnie zaznaczały się nad jej czołem.
Feyra uznała, że demon chciał wykorzystać stan w jakim znajdowała się Silmathiel. Tylko nie wiedziała, czy miała ona coś przeciwko, czy też nie. Wstała i podeszła do nich, mijając jakieś dwie rozbawione osoby.
- Sil! - powiedziała z uśmiechem. Chciała się upewnić, czy elfka podejmuje decyzję, czy ulega stanowi upojenia.
Simathiel, z typowo pijackim uśmiechem na ustach, spojrzała mętnie na Feyre, a jej oczy mieniły sie jak szalone.
Demon, chyba nie chciał doprowadzić do ich konwersacji, bo szybko poprowadził Sil w stronę wskazanego pokoju. Feyra chciała pójść za nimi i bronić cnoty nie odpowiadającej za swoje decyzje towarzyszki. Zobaczyła jednak, że tuż przed schodami Sil przestała przestawiać nogi i że po prostu śpi.
Demon westchnął zawiedziony, przerzucił ją sobie przez ramię bez żadnego widocznego wysiłku i poszedł na górę. Feyra miała nadzieję, że skoro jest nieprzytomna to on nic jej nie zrobi.
Po chwili, już w demonicznej formie, wrócił na dół i podszedł do Feyry.
- Twoja towarzyszka zasnęła. - zakomunikował obojętnie, przechodząc dalej, a ona kiwnęła głową na znak zrozumienia.
"Biedaku, taka zdobycz przeszła ci koło nosa." - pomyślała w odpowiedzi i uśmiechnęła się lekko.
Była w zadowolona z takiego obrotu sytuacji. Nikt nie będzie miał potem wyrzutów sumienia, że zrobił coś czego nie powinien.
Następnie odnalazła barmana, aby dowiedzieć się o pokój. Miała nadzieję, że jej towarzysze zadbali o to zanim się zalali. Opisanie mu którzy to byli, nie będzie trudne. Barman wskazał jej pokój, a znajdował się on dokładnie nad paleniskiem, nad którym wisiał w powietrzu płonący człowiek.
Feyra udała się do tego pokoju, nakazując przyniesienie tam jedzenia jak tylko będzie ono gotowe. Pokój był urządzony nawet dość wystawnie, choć nieco poniżej tego, na co liczyła elfka.
Zdążyła wejść, zdjąć plecak i rozejrzeć się, a zaraz potem przyniesiono gulasz. Porcja jedzenia była naprawdę godna podziwu - wielka i naprawdę smaczna, bo Feyra nie omieszkała jej spróbować. Smoczek wciągnął ją w kilka minut, włącznie z wylizaniem półmiska. Feyra przyglądała mu się z zapartym tchem, nie do końca rozumiejąc swoje uczucia. Na jej twarzy gościł szczery uśmiech, a jej oczy zalśniły od łez.
- Smakowało Ci? Trzech chłopów by się tym najadło. - rzekła spokojnym głosem do oblizującego się smoczka, które wpatrywało się w nią zadowolone. Pogłaskała go po główce.
Następnie wstała, odłożyła broń na stół i zamknęła drzwi; dodatkowo podtrzymała klamkę przechylonym krzesłem.
- Ostrożności nigdy za wiele. - powiedziała, przechodząc do okna. Widziała jak leżący na łóżku smoczek ziewa przeciągle.
- Śpiący jesteś, mamusia też się zaraz kładzie. - powiedziała spokojnie i sprawdziła okno. Wyglądało ono solidnie, a za nim nie było żadnego balkonu, czy rusztowania, które mogłoby ułatwić włamanie się.
Kiedy się odwróciła, zobaczyła jak jej smoczątko leży na łóżku z zamkniętymi oczkami i oddycha powoli. Irvanek zasnął... albo zasypiał.
Feyra przebrała się w swój niebieski nocny strój i położyła się obok smoczątka. Tego dnia znowu sporo się wydarzyło, więc nie miała problemów z zaśnięciem.
Feyra przeszła przez cały stragan, ale nie znalazła niczego interesującego. Po drodze głaskała delikatnie smoczątko, które na swoich drobnych różkach miało umieszczone Rogi Al-Alamein. Po drodze opisywała mu to co widzieli i często używała przy tym słowa: "mama".
Krótko potem opuściła rynek idąc w kierunku Hali Mówców. Kiedy tam dotarła wkroczyła do wielkiej, bardzo wysokiej sali, wyłożonej marmurem. Marmur nie tyle nawet dominował, co był jednym elementem wystroju. Podłoga, ściany, kolumny oraz sufit przez nie podpierany. Marmurowe były też podesty na których stawali mówcy oraz niskie, długie schodki, ciągnące się dookoła pomieszczenia, służące głównie jako siedziska dla tych, którzy prowadzili bardziej prywatne rozmowy. Stali tu głównie ludzie i mieszańcy z przewagą człowieka. Kilka osób przemawiało na podestach, kilkanaście par prowadziło dialogi na siedząco, i co najmniej z dziesięć osób spacerowało pozornie bez celu. Poza głównym wejściem było tu szesnaście par drzwi, po osiem na każdej z bocznych ścian. Również one wykonane były z marmuru.
Feyra rozejrzała się dookoła, nadal głaskając delikatnie swoje smoczątko. Wystrój wnętrza nawet jej się podobał, ale handlarz nie powiedział jej co tu zastanie i do kogo najlepiej się zwrócić. Uznała, że tego nie wiedział, albo nie ma to znaczenia. Ruszyła powoli przed siebie rozglądając się za kimś wyglądającym na sługę lub strażnika wiedzy.
Już po chwili obok Feyry kroczył wysoki, szczupły mężczyzna, zdradzający cechy wskazujące na romans jego matki z diabłem (bądź demonem, Otchłań wie) i ubrany w białą togę. Czarne włosy niedokładnie zakrywały krótkie różki.
- Wyglądasz na zagubioną, wnioskuję więc, że przyszłaś tutaj po informacje. Mylę się?
Feyra spojrzała na niego. Tym razem wyjątkowo odpowiadało jej to, że ktoś poznał jej zamiary. Akurat w tym przypadku oznaczało to ułatwienie sprawy.
- Nie mylisz się. Istotnie szukam informacji. - potwierdziła część jego przypuszczeń. Część, gdyż nie czuła się na zagubioną, a już na pewno by tego nie przyznała.
- Sądzisz, że wiesz coś o tym, czego chcę się dowiedzieć? - spytała spokojnie i tajemniczo, grając mu na ambicjach.
Spojrzał na nią przelotnie swoimi błękitnymi oczami. Wokół źrenic była jednak cienka, czerwona obwódka jakby promieniście wślizgująca się w niebieskie tęczówki.
- Nie, nie sądzę. Myślę jednak, że mogę wiedzieć, kto wie. Od tego tu jestem. Ja wiem tylko, kto co wie. Nic poza tym.
Feyra spojrzała na niego przychylniej. Spodobały jej się jego oryginalne oczy. A jednocześnie po jego słowach "Od tego tu jestem", uznała go za dobrze poinformowanego, swego rodzaju służącego-szpiega. Lubiła jak ludzie wykonywali swoje zadania, zwłaszcza jeśli wiązały się one z usługiwaniem.
- Szukam informacji o kryształach mocy. - zaczęła nie zdradzając za dużo informacji.
W tym momencie mężczyzna zlustrował ją wzrokiem od góry do dołu - udało mu się przy tym powstrzymać i nigdzie nie zatrzymał wzroku na dłużej. Zwrócił też uwagę na małe smoczątko siedzące na ramieniu Feyry. Potem uśmiechnął się wesoło, odsłaniając zęby. Jego kły były nieco wydatniejsze, niż powinny być u człowieka, i jakby nieco ostrzejsze.
- Ach tak, ty jesteś jedną z członkiń tej drużyny, która ostatnio pracowała dla Grabarzy. Jasne. Te kryształy mocy, jak je nazywasz, to tak naprawdę Krystaliczne Esencje Żywiołów. Z pewnością coś na ich temat wiedział będzie Musfat. To ten człowieczek z blond loczkami - wskazał jednego ze spacerujących dookoła myślicieli - porozmawiaj z nim.
Feyra zapamiętała każde słowo. Owszem darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, ale tylko głupiec przyjmuje kota w worku jako zapłatę. Odwzajemniła się grzecznością i uśmiechnęła się połowicznie - dla odmiany był to szczery uśmiech. Zaciekawił ją fakt, że sława ich wyprzedziła. Podobało jej się, że ten osobnik dobrze się sprawdzał w swoim fachu zbierania informacji.
- Musfat. Dobrze. - pochwaliła go na pożegnanie i oddaliła się powoli w kierunku wskazanego mężczyzny. Diable też odeszło w swoją stronę, przyłączając się do jakiegoś spacerowicza i nawiązując z nim dialog. Feyra doszła do niskiego, pulchnego człowieczka o blond lokach. Wyglądał niczym aniołek, ze swoimi jasnymi oczętami i niewinną twarzyczką dziecka. Ani trochę nie podobał się Feyrze, wręcz budził w niej odrazę i dobry humor zaczął ją opuszczać.
- Witaj, podobno możesz coś wiedzieć na temat Krystalicznych Esencji Żywiołów. - zaczęła bez ogródek.
On uśmiechnął się słodkim uśmiechem cherubinka. Miał na sobie taką samą togę jak pół-diabli oprowadzacz.
- Myślę, że możesz mieć rację. - odparł.
Zadowolenie w jakie wprawił ją poprzedni rozmówca, uleciało tak nagle jak się pojawiło. Wolała rozmawiać z tamtym osobnikiem, niż z tym kurduplem, który zdawał się mówić w brytyjskim stylu zagadek. Chciała jak najszybciej mieć to już za sobą.
- Więc powiedz mi wszystko co wiesz. Jak przenikają do istot którym służą? Kontrola, moc. I skąd grabarze je mieli? Powiedz wszystko co wiesz. - powiedziała szybko siląc się na uprzejmość, co nawet dobrze jej wyszło.
Mężczyzna strzelił karkiem, przechylając głowę w lewo.
- Konkretna babka, tak? Dobrze, niech więc będzie konkretnie. Dwa tysiące sztuk złota i masz moją wiedzę.
Feyra zatrzymała w miejscu rękę, która jeszcze przed chwilą jechała po grzbiecie smoczątka. Gdyby nie obecna sytuacja, gdyby byli teraz w ciemnej karczmie albo jakiejś uliczce, zapewne sięgnęła by po miecz i zagroziła skróceniem aniołka o tą jego chrzęszczącą głowę. Albo nawet zgodziła by się na utratę informacji i zabiła na miejscu. Jak ten kurdupel śmiał ją tak nazwać? I ile bufon jeden liczy sobie za zwykłe informacje? No, może nie takie zwykłe... Z drugiej jednak strony, mógł być jedynym źródłem tych informacji, więc lepiej go nie stracić. Szybko uznała, że lepiej będzie wyciągnąć to od Grabarzy, a jeśli to się nie powiedzie to może złożą się. Bo dlaczego to tylko ona ma płacić? Po tym przemyśleniu sprawy, będącym krótką chwilą milczenia powiedziała:
- Mam jeszcze inne źródła informacji, ale może tu wrócę.
Dała mu krótką chwilę, na wypadek gdyby chciał coś powiedzieć, a następnie odwróciła się plecami do niego i ruszyła do wyjścia. On nie uznał jednak za stosowne odpowiedzieć. Popatrzył tylko za nią wesołymi oczkami. Był podejrzanie pewny siebie.
Feyra wyszła z budynku i udała się w stronę Gorejącego Człowieka. Po drodze mówiła do spoczywającego teraz na jej karku smoczątka.
- Mama nie lubi takich przemądrzałych kurdupli jak tamten, ale nie można go było zabić. Trzeba wiedzieć kiedy można, a kiedy nie. Mama to wie i ty też powinieneś... Powiedz mama... Ma-ma.
I tak szła sobie spokojnie, by wkrótce dotrzeć na miejsce - akurat wtedy, gdy na zewnątrz zaczynało się już robić ciemno. Weszła do karczmy i zobaczyła swoich towarzyszy. Silmathiel i Darkan siedzieli i pili otoczeni wianuszkiem widzów. Anthara nie było w karczmie.
"No tak, konkurs picia" - pomyślała Feyra, zajmując miejsce w miarę blisko nich.
Sil odstawiła właśnie kufel i spokojnie wstała od stołu. Podniosła palec wskazujący, po czym oddaliła się w stronę tak zwanego kibelka, aby sobie ulżyć. Była to jedna z oczywistych reakcji picia dużej ilości piwa. Rzuciła przy tym groźne spojrzenie na pewnego krasnoluda przechodząc nieopodal niego. Feyra też go zobaczyła i zastanowiła się nad swoimi własnymi słowami. Teraz, bez wyraźnego powodu, nie mogła mu nic zrobić.
Zachowała spokój i zamówiła dla siebie jedno piwo.
- Zrobili sobie konkurs, które z nich wypije więcej alkoholu. - wytłumaczyła cicho, zaciekawionemu całą sceną smoczątku. Sprawdziła na stoliku po ile już wypili, a pustych kufli było dużo - może nawet 30.
Zaciekawiona Feyra, zbadała wzrokiem Darkana. On zaś skorzystał z przerwy by się skupić i odetchnąć głęboko parę razy. Widać po nim było, że zrobiło się całkiem konkretnie, jeśli chodzi o efekty wywołane alkoholem, i że długo to już nie potrwa.
Gdy Sil wracała, krasnolud odsunął się odrobinkę do tyłu ustępując jej z drogi - wyraźnie czuł do niej respekt. Feyrze podobało się, że karzeł zna swoje miejsce w hierarchii społeczeństwa.
Sil szła w miarę prosto, ale widać było po niej, że refleks poważnie ucierpiał pod naporem alkoholu. Darkan natomiast trzymał się wyraźnie gorzej - miał trudności ze złapaniem za kufel.
Feyra miała wyraźny ubaw z towarzyszy. Oboje przejawiali wyraźne objawy upojenia alkoholowego, a mówiąc wprost: byli całkiem zalani.
Sil usiadła na krześle trochę ciężko i z krzywym uśmiechem sięgnęła po kolejny kufel zapraszająco skłaniając się w stronę Darkana. Nie mówiła nic, ale uśmiech, spojrzenie i powolne ruchy świadczyły o jej stanie upojenia. Wtedy nawiązała kontakt wzrokowy z jakimś demonem i wyraźnie się nim zainteresowała. Po chwili wzniosła toast w jego stronę i z szelmowskim uśmiechem upiła zawartość kufla. Darkan tymczasem starał się złapać uciekający mu przed oczami kufel. Ten widok był tak przezabawny, że Feyra nawet się uśmiechnęła. Dawno już nie miała takiego widowiska. Nawet spoczywające na jej karku smoczątko interesowało się tym dziwnym obrzędem.
Gdy wreszcie Darkan wyklął w myślach chochliki przenoszące jego kufel w różne strony i trafił nim do ust wypijając zawartość, odstawił kufel na stół i padł na oparcie krzesła. Nie podnosząc wiszącej bezwładnie głowy sięgnął po hełm, uniósł go i obrócił w dłoni. Podnosząc powoli głowę z świecącymi ostrą bielą oczyma, nacisnął hełm na czoło.
- Nooo, i to by byyłło na tyleee. - wychrypiał gardłowym głosem uśmiechając się jak szaleniec. Wstał dość sztywno i ruszył w stronę schodów na pokoje. Szedł tak, jakby niewidzialni ludzie popychali go to na jeden, to na drugi bok. Rzucił jeszcze pijanym głosem jakieś krótkie, niezrozumiałe pożegnanie.
Silmathiel wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem. Feyra też się szczerze uśmiechnęła. Zdawało się, że Darkan stracił przytomność, a dowodzenie ciałem przejął nekromanta.
Feyra osuszyła swój kufel i zamówiła jeszcze wielką porcję miękkiego gulaszu. Smoczątko musiało dostać coś do jedzenia, a najlepsze będzie łatwostrawne mięso.
Blond krasnolud w jedwabnej, błękitnej tunice usiadł obok Feyry, ale na szczęście dla niego, elfka obserwowała zapijaczoną Silmathiel i nie zwróciła uwagi na to, co obok niej siada.
Kiedy półdemonica spróbowała wstać musiała przytrzymać się stołu. Znów parsknęła śmiechem, niezdolna go powstrzymać. Demon w postaci zabójczo przystojnego elfa, z którym wcześniej wzniosła toast, podtrzymywał ją, żeby się nie przewróciła.
- To do którego pokoju? - zapytał się Sil, szczerząc przy tym zęby.
Półdemonica wykonała nieokreślony ruch dłonią. Z trudem wybełkotała, gdzie jest ten jej nieszczęsny pokój, a z ust nie schodził jej zawadiacki uśmiech. Nie panowała już zupełnie nad swoją formą. Nie była w stanie schować skrzydeł, a rogi wyraźnie zaznaczały się nad jej czołem.
Feyra uznała, że demon chciał wykorzystać stan w jakim znajdowała się Silmathiel. Tylko nie wiedziała, czy miała ona coś przeciwko, czy też nie. Wstała i podeszła do nich, mijając jakieś dwie rozbawione osoby.
- Sil! - powiedziała z uśmiechem. Chciała się upewnić, czy elfka podejmuje decyzję, czy ulega stanowi upojenia.
Simathiel, z typowo pijackim uśmiechem na ustach, spojrzała mętnie na Feyre, a jej oczy mieniły sie jak szalone.
Demon, chyba nie chciał doprowadzić do ich konwersacji, bo szybko poprowadził Sil w stronę wskazanego pokoju. Feyra chciała pójść za nimi i bronić cnoty nie odpowiadającej za swoje decyzje towarzyszki. Zobaczyła jednak, że tuż przed schodami Sil przestała przestawiać nogi i że po prostu śpi.
Demon westchnął zawiedziony, przerzucił ją sobie przez ramię bez żadnego widocznego wysiłku i poszedł na górę. Feyra miała nadzieję, że skoro jest nieprzytomna to on nic jej nie zrobi.
Po chwili, już w demonicznej formie, wrócił na dół i podszedł do Feyry.
- Twoja towarzyszka zasnęła. - zakomunikował obojętnie, przechodząc dalej, a ona kiwnęła głową na znak zrozumienia.
"Biedaku, taka zdobycz przeszła ci koło nosa." - pomyślała w odpowiedzi i uśmiechnęła się lekko.
Była w zadowolona z takiego obrotu sytuacji. Nikt nie będzie miał potem wyrzutów sumienia, że zrobił coś czego nie powinien.
Następnie odnalazła barmana, aby dowiedzieć się o pokój. Miała nadzieję, że jej towarzysze zadbali o to zanim się zalali. Opisanie mu którzy to byli, nie będzie trudne. Barman wskazał jej pokój, a znajdował się on dokładnie nad paleniskiem, nad którym wisiał w powietrzu płonący człowiek.
Feyra udała się do tego pokoju, nakazując przyniesienie tam jedzenia jak tylko będzie ono gotowe. Pokój był urządzony nawet dość wystawnie, choć nieco poniżej tego, na co liczyła elfka.
Zdążyła wejść, zdjąć plecak i rozejrzeć się, a zaraz potem przyniesiono gulasz. Porcja jedzenia była naprawdę godna podziwu - wielka i naprawdę smaczna, bo Feyra nie omieszkała jej spróbować. Smoczek wciągnął ją w kilka minut, włącznie z wylizaniem półmiska. Feyra przyglądała mu się z zapartym tchem, nie do końca rozumiejąc swoje uczucia. Na jej twarzy gościł szczery uśmiech, a jej oczy zalśniły od łez.
- Smakowało Ci? Trzech chłopów by się tym najadło. - rzekła spokojnym głosem do oblizującego się smoczka, które wpatrywało się w nią zadowolone. Pogłaskała go po główce.
Następnie wstała, odłożyła broń na stół i zamknęła drzwi; dodatkowo podtrzymała klamkę przechylonym krzesłem.
- Ostrożności nigdy za wiele. - powiedziała, przechodząc do okna. Widziała jak leżący na łóżku smoczek ziewa przeciągle.
- Śpiący jesteś, mamusia też się zaraz kładzie. - powiedziała spokojnie i sprawdziła okno. Wyglądało ono solidnie, a za nim nie było żadnego balkonu, czy rusztowania, które mogłoby ułatwić włamanie się.
Kiedy się odwróciła, zobaczyła jak jej smoczątko leży na łóżku z zamkniętymi oczkami i oddycha powoli. Irvanek zasnął... albo zasypiał.
Feyra przebrała się w swój niebieski nocny strój i położyła się obok smoczątka. Tego dnia znowu sporo się wydarzyło, więc nie miała problemów z zaśnięciem.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Silmathiel i Darkan (z elementami odpisu Feyry
)
Darkan uniósł brew i spojrzał na półdemonicę.
- Nie strasz mnie. Ledwo się rozgrzałem, a ty tu juz takie pomysły - pokręcił głową. - Dawaj następnego - rozglądnął się. - Bo chyba widownia nam się przerzedziła... - Rozglądnął się.
Demonica zaśmiała się perliście. Ona była w dobrym nastroju. Zawsze, gdy czuła się pewnie ogarniała ja swoista euforia. Dlatego tez bez specjalnych ceregieli rozsiadła się wygodniej na krześle i sięgnęła po kolejny kufel by szybko go osuszyć.
Oboje szybko opróżnili swoje naczynia. Z zewnątrz nie widać było po nich żadnych zmian, ale Darkan nagle spostrzegł, że cały świat jakby nieco przyspieszył... W przeciwieństwie do niego samego. Dwa kolejne kufle wjechały na stół.
Czarny strażnik zamrugał oczami.
- Jest efekt... - Pokiwał głową. - Po dziewiątym kuflu - dodał. Chwycił kolejna porcje złocistego trunku i wychylił na raz.
- Naaastepny proszę - rzucił bez namysłu, ciekaw ciągu dalszego.
Dziewczyna za to bez słowa wychyliła swój kufel. Uśmiechnęła się przy tym złowieszczo, szczerząc długie lśniące, demoniczne kły. Zdarzało jej się jeszcze w takich chwilach jak ta tracić kontrole nad forma, stad drobne zmiany w wyglądzie. Dowód na to ze się nieźle bawiła...
Przy stoliku widownia powiększyła się o jakiegoś krasnoluda o blond włosach opadających na ramiona i - co zwróciło waszą uwagę nawet teraz - pozbawiony zarostu. Tymczasem kolejne dwa kufle - po jednym na głowę - zniknęły w trzewiach zawodników. Darkan zamrugał szybko, bo karczma zaczynała się chwiać...
Półdemonica strzeliła palcami i jej oczy zawirowały wieloma kolorami, gdy dala znać ze chce jeszcze piwa. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Dla niej zabawa dopiero się zaczynała. I nawet jej się to podobało.
Darkan skupił się. "Doprowadź mnie do pokoju jak polegnę" polecił nekromancie. Odpowiedziało mu tylko potaknięcie... i westchnienie. Czarny rycerz wyszczerzył się. Zaczynało się robić zabawnie. Rozglądnął się za kolejnym kuflem.
Krasnolud uporczywie wpatrywał się w Silmathiel... Właściwie w jeden jej kawałek. No, dwa, ale bliźniacze. A kolejne kufle zostały pochłonięte. Darkan wyraźnie zebrał się w garść, kołysanie nie pogłębiło się. Za to Sil wyraźnie zwolniła.
Sil uśmiechała teraz do siebie. Wreszcie cos zaczynało się dziać. Zastanawiała się tylko jak szybko teraz potoczy się gra. Przy okazji katem oka dostrzegła krasnoluda. Chwilę zajęło jej określenie, na co on się właściwie gapi. Jej skóra zaczęła się zmieniać w wywernie łuski. Kolczaste i wyjątkowo nieprzyjemne w dotyku. Syknęła na krasnoluda pokazując przy tym długie gadzie zęby. Ogon z jadowitym kolcem niebezpiecznie kiwał się kolo krasnala...
Darkan zamrugał. Obrócił się i spojrzał na krasnoluda. Zamrugał oczyma, a potem zwrócił uwagę na to jak natura obdarzyła Sil i na co mógł gapić się krasnal przy obecnym stanie ubrania Sil. Przesunął się na krześle z najnormalniejszym na świecie wyrazem totalnego rozbawienia, co pasowało do jego twarzy jak pieść do nosa. Jakiś mniej skapnięty człowiek mógłby spokojnie pomyśleć, że jego twarz zaraz się rozsypie w proszek, nieprzystosowana do takich grymasów.
- Staryyy... - Rzucił. - Nogi za paaaas... - Dodał, powstrzymując parsknięcia śmiechu.
Krasnolud zrobił krok do tyłu i przeniósł ostentacyjnie wzrok na rękaw swojej niebieskiej tuniki, strzepując z niej niewidzialny pyłek. Jeszcze dwa naczynia pozbyły się swojej zawartości. Zawodnicy popatrzyli na siebie, tym razem jednak alkohol nie wywarł na nich zbyt wielkich efektów... Darkan odchrząknął niezadowolony z efektu wypitego kufla.
- Krotka przerwa... Głowa chce więcej, ale pęcherz mówi.. Nie, on nie mówi, on krzyczy - stwierdził czarny strażnik, po czym zgarnął hełm ze stołu oddalił się do ustępu. Wrócił po krótkiej chwili, siadł na swoim miejscu, odstawił z powrotem hełm na stół i skinął głową.
- Naaaastępne, panie przodem - powiedział dziwnie miękko jak na siebie.
Dziewczyna uniosła brew. Teraz, gdy rycerz wrócił już nie miała wywernich łusek. Właśnie znikały powoli ostre jak brzytwa szpony, którymi do tej pory stukała o stół. Sięgnęła po kolejny kufel i wypiła go bez pospiechu. Tym razem stwierdziła, że może czas zacząć obserwować uważniej zmiany w jej organizmie, jakie wywoływał alkohol i dostosowywać do nich reakcje... Być może smoczy metabolizm by jej w tym pomógł...
Krasnolud przysiadł na brzegu ławy przy kolejnym ze stołów, teraz uważnie obserwując kufle. Kilku ludzi i mieszańców stało obok, spoglądając na zawodników i rozmawiając cicho. Dwie półkwarty piwa znów zostały wypite. I znów nie wywarło to na nich wrażenia. Alkohol utrudniał kontrolę. Sil próbowała zagłębić się we wnętrze własnego organizmu, ale nie szło jej to łatwo...
Domyślała się, że tak będzie. Tym bardziej jej to odpowiadało, bo oznaczało to wyzwanie. Przymknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu na chwilę. Starała się skoncentrować. Już nawet nie wiedziała ile wypiła. Mało ją to teraz interesowało. Bardziej chciała sprawdzić, czy uda jej się zmusić organizm do pracy.
Darkan spojrzał na półdemonicę.
- Hm... W porządku? - Rzucił do Sil. Wątpił, że miała dość, ale....
Uderzył się w czoło. Nagroda. Mruknął cos o nierównych szansach i westchnął.
- Dooobra, to następny na zdrowie? - Zapytał półdemonicy.
Podnieśli kolejne kufle do ust. Picie już nie szło tak szybko - pełne żołądki i ciążące pęcherze przeszkadzały w tym nieco. Krasnolud wydawał się być zainteresowany. Kilku githzerai obserwowało was uważnie siedząc dwa stoły dalej. I tym razem po opróżnieniu kolejnych kufli Sil stwierdziła, że nie jest w stanie zgłębić już procesów zachodzących w jej organizmie. A Darkan doszedł do wniosku, że nie jest w stanie dobrze odstawić kufla na stół - trafił dopiero za drugim razem.
Zaś do knajpy weszła Feyra.
Sil odstawiła kufel i spokojnie wstała od stołu. Skupiała teraz na tym cala swoja uwagę. Podniosła palec wskazujący po czym oddaliła się w stronę tak zwanego kibelka, by sobie w spokoju ulżyć. Rzuciła przy tym groźne spojrzenie na krasnoluda przechodząc nieopodal niego. Gdy wróciła siadła na krześle trochę ciężko i z krzywym uśmiechem sięgnęła po kolejny kufel zapraszająco skłaniając się w stronę Darkana. Nie mówiła nic bo czuła, że zaraz zacznie bełkotać. Juz wystarczyło ze zwykle jej się język plątał...
"No tak, konkurs picia" - pomyślała Feyra. Zaciekawiona tym kto wygrywa zbadała wzrokiem jedną i drugą osobę.
Darkan zaś skorzystał z przerwy, by się skupić. Odetchnąć głęboko parę razy. Juz zrobiło się całkiem konkretnie, jeśli chodzi o efekty. Długo to chyba już nie potrwa.
Feyra miała ubaw z towarzyszy. Oboje przejawiali wyraźne objawy upojenia alkoholowego. Sprawdziła na stoliku po ile już wypili.
Gdy Sil wracała, krasnolud odsunął się odrobinkę do tyłu, tak żeby wyjść poza zasięg jej ramion. Wyraźnie czuł do niej respekt. Jakiś demon, siedzący przy tym samym stoliku, wyszczerzył zęby na ten widok i puścił oko do idącej wciąż w miarę prosto fey'ri. Widać było po niej, że refleks poważnie ucierpiał pod naporem alkoholu, ale Darkan trzymał się wyraźnie gorzej - miał trudności ze złapaniem za kufel.
Fey'ri uchwyciła spojrzenie demona i szczerze mówiąc na chwilkę zapomniała o pojedynku. Zainteresowała się wyraźnie przybyszem. W pewnej chwili pamięć jej wróciła. Wzniosła toast w stronę demona i z szelmowskim uśmiechem upiła zawartość kufla zerkając kątem oka na Darkana, który chyba starał się złapać uciekający mu przed oczami kufel.
Feyra uśmiechnęła się szczerze. Dawno już nie miała takiego widowiska. Stwierdziła, że będzie kibicować Sil.
A żeby było jeszcze fajniej, zamówiła dla siebie jedno piwo.
Spoczywające na jej ramieniu smoczątko też zainteresowało się dziwnym zjawiskiem.
Gdy wreszcie Darkan wyklął w myślach chochliki przenoszące jego kufel w różne strony i trafił nim do ust, wypijając zawartość odstawił w sumie mechanicznym ruchem kufel na stół i opadł na oparcie. Nie podnosząc wiszącej bezwładnie głowy sięgnął po hełm, Uniósł go i obrócił w dłoni, po czym podnosząc głowę z świecącymi ostrą bielą oczyma nacisnął hełm na czoło.
- No i to by było na tyle - wychrypiał gardłowym głosem uśmiechając się jak szaleniec. Wstał dość sztywno i ruszył jak czołg w stronę swego pokoju, rzucając krótkie "do jutra".
Silmathiel wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem, dopiero po dłuższej chwili uspokajając się na tyle, żeby skupić załzawione oczy na Darkanie, który szedł niczym kukiełka prowadzona przez niewidzialnego lalkarza. Zdaje się że stracił przytomność, a dowodzenie ciałem przejął nekromanta. Kiedy jednak półdemonica spróbowała wstać, potrzebowała przez chwilę przynajmniej przytrzymać się stołu. Szybko rozwinęła ogon, żeby sobie pomóc. Znów parsknęła śmiechem, niezdolna go powstrzymać, gdy nagle poczuła tuż przy sobie ciepłe ciało. Demon - teraz w postaci zabójczo przystojnego elfa - podtrzymywał ją, żeby się nie przewróciła.
Feyra tymczasem osuszyła swój kufel. Blond krasnolud w jedwabnej, błękitnej tunice usiadł obok niej. Demon zaś spytał Sil:
- To do którego pokoju? - szczerząc przy tym zęby.
Feyra nie zwróciła uwagi na to co obok niej siada. Obserwowała co dzieje się z Silmathiel. Ktoś chciał wykorzystać stan w jakim się znajdowała. Tylko czy Sil miała coś przeciwko, czy nie? Oto było pytanie. Feyra wstała i podeszła do nich, mijając jakieś dwie rozbawione osoby.
- Sil - powiedziała z uśmiechem. Chciała się upewnić, czy elfka podejmuje decyzję, czy ulega stanowi upojenia.
Półdemonica wykonała nieokreślony ruch dłonią. W końcu zdała sobie sprawę z tego co on właściwie do niej powiedział. Postarała się wyjaśnić w krótkich choć w jej wykonaniu dość mętnych słowach gdzie dokładnie jest ten nieszczęsny pokój. W końcu zadowolona stwierdziła, ze udało jej się to powiedzieć. Z ust nie schodził jej zawadiacki uśmiech. Niestety nie panowała juz zupełnie nad swoja forma. Nie była w stanie schować skrzydeł, rogi wyraźnie zaznaczały się nad czołem. Ogon dość mętnie kręcił się w te i we wte. Dziewczynę trzeba było podtrzymać, bo rzeczywiście traciła równowagę. Spojrzała mętnie na Feyre z głupim uśmiechem na ustach. Jej oczy mieniły się jak szalone
Demon poprowadził Sil w stronę wskazanego pokoju. Tuż przed schodami stwierdził, że przestała przestawiać nogi, a szybkie spojrzenie na nią upewniło go, że dziewczyna śpi. Westchnął zawiedziony i przerzucił ją sobie przez ramię bez żadnego widocznego wysiłku, po czym zaniósł do pokoju i położył na łóżku. Po chwili - już w normalnej, demonicznej formie - wyszedł stamtąd.
- Twoja towarzyszka zasnęła - zakomunikował obojętnie Feyrze, przechodząc obok niej.
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Darkan uniósł brew i spojrzał na półdemonicę.
- Nie strasz mnie. Ledwo się rozgrzałem, a ty tu juz takie pomysły - pokręcił głową. - Dawaj następnego - rozglądnął się. - Bo chyba widownia nam się przerzedziła... - Rozglądnął się.
Demonica zaśmiała się perliście. Ona była w dobrym nastroju. Zawsze, gdy czuła się pewnie ogarniała ja swoista euforia. Dlatego tez bez specjalnych ceregieli rozsiadła się wygodniej na krześle i sięgnęła po kolejny kufel by szybko go osuszyć.
Oboje szybko opróżnili swoje naczynia. Z zewnątrz nie widać było po nich żadnych zmian, ale Darkan nagle spostrzegł, że cały świat jakby nieco przyspieszył... W przeciwieństwie do niego samego. Dwa kolejne kufle wjechały na stół.
Czarny strażnik zamrugał oczami.
- Jest efekt... - Pokiwał głową. - Po dziewiątym kuflu - dodał. Chwycił kolejna porcje złocistego trunku i wychylił na raz.
- Naaastepny proszę - rzucił bez namysłu, ciekaw ciągu dalszego.
Dziewczyna za to bez słowa wychyliła swój kufel. Uśmiechnęła się przy tym złowieszczo, szczerząc długie lśniące, demoniczne kły. Zdarzało jej się jeszcze w takich chwilach jak ta tracić kontrole nad forma, stad drobne zmiany w wyglądzie. Dowód na to ze się nieźle bawiła...
Przy stoliku widownia powiększyła się o jakiegoś krasnoluda o blond włosach opadających na ramiona i - co zwróciło waszą uwagę nawet teraz - pozbawiony zarostu. Tymczasem kolejne dwa kufle - po jednym na głowę - zniknęły w trzewiach zawodników. Darkan zamrugał szybko, bo karczma zaczynała się chwiać...
Półdemonica strzeliła palcami i jej oczy zawirowały wieloma kolorami, gdy dala znać ze chce jeszcze piwa. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Dla niej zabawa dopiero się zaczynała. I nawet jej się to podobało.
Darkan skupił się. "Doprowadź mnie do pokoju jak polegnę" polecił nekromancie. Odpowiedziało mu tylko potaknięcie... i westchnienie. Czarny rycerz wyszczerzył się. Zaczynało się robić zabawnie. Rozglądnął się za kolejnym kuflem.
Krasnolud uporczywie wpatrywał się w Silmathiel... Właściwie w jeden jej kawałek. No, dwa, ale bliźniacze. A kolejne kufle zostały pochłonięte. Darkan wyraźnie zebrał się w garść, kołysanie nie pogłębiło się. Za to Sil wyraźnie zwolniła.
Sil uśmiechała teraz do siebie. Wreszcie cos zaczynało się dziać. Zastanawiała się tylko jak szybko teraz potoczy się gra. Przy okazji katem oka dostrzegła krasnoluda. Chwilę zajęło jej określenie, na co on się właściwie gapi. Jej skóra zaczęła się zmieniać w wywernie łuski. Kolczaste i wyjątkowo nieprzyjemne w dotyku. Syknęła na krasnoluda pokazując przy tym długie gadzie zęby. Ogon z jadowitym kolcem niebezpiecznie kiwał się kolo krasnala...
Darkan zamrugał. Obrócił się i spojrzał na krasnoluda. Zamrugał oczyma, a potem zwrócił uwagę na to jak natura obdarzyła Sil i na co mógł gapić się krasnal przy obecnym stanie ubrania Sil. Przesunął się na krześle z najnormalniejszym na świecie wyrazem totalnego rozbawienia, co pasowało do jego twarzy jak pieść do nosa. Jakiś mniej skapnięty człowiek mógłby spokojnie pomyśleć, że jego twarz zaraz się rozsypie w proszek, nieprzystosowana do takich grymasów.
- Staryyy... - Rzucił. - Nogi za paaaas... - Dodał, powstrzymując parsknięcia śmiechu.
Krasnolud zrobił krok do tyłu i przeniósł ostentacyjnie wzrok na rękaw swojej niebieskiej tuniki, strzepując z niej niewidzialny pyłek. Jeszcze dwa naczynia pozbyły się swojej zawartości. Zawodnicy popatrzyli na siebie, tym razem jednak alkohol nie wywarł na nich zbyt wielkich efektów... Darkan odchrząknął niezadowolony z efektu wypitego kufla.
- Krotka przerwa... Głowa chce więcej, ale pęcherz mówi.. Nie, on nie mówi, on krzyczy - stwierdził czarny strażnik, po czym zgarnął hełm ze stołu oddalił się do ustępu. Wrócił po krótkiej chwili, siadł na swoim miejscu, odstawił z powrotem hełm na stół i skinął głową.
- Naaaastępne, panie przodem - powiedział dziwnie miękko jak na siebie.
Dziewczyna uniosła brew. Teraz, gdy rycerz wrócił już nie miała wywernich łusek. Właśnie znikały powoli ostre jak brzytwa szpony, którymi do tej pory stukała o stół. Sięgnęła po kolejny kufel i wypiła go bez pospiechu. Tym razem stwierdziła, że może czas zacząć obserwować uważniej zmiany w jej organizmie, jakie wywoływał alkohol i dostosowywać do nich reakcje... Być może smoczy metabolizm by jej w tym pomógł...
Krasnolud przysiadł na brzegu ławy przy kolejnym ze stołów, teraz uważnie obserwując kufle. Kilku ludzi i mieszańców stało obok, spoglądając na zawodników i rozmawiając cicho. Dwie półkwarty piwa znów zostały wypite. I znów nie wywarło to na nich wrażenia. Alkohol utrudniał kontrolę. Sil próbowała zagłębić się we wnętrze własnego organizmu, ale nie szło jej to łatwo...
Domyślała się, że tak będzie. Tym bardziej jej to odpowiadało, bo oznaczało to wyzwanie. Przymknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu na chwilę. Starała się skoncentrować. Już nawet nie wiedziała ile wypiła. Mało ją to teraz interesowało. Bardziej chciała sprawdzić, czy uda jej się zmusić organizm do pracy.
Darkan spojrzał na półdemonicę.
- Hm... W porządku? - Rzucił do Sil. Wątpił, że miała dość, ale....
Uderzył się w czoło. Nagroda. Mruknął cos o nierównych szansach i westchnął.
- Dooobra, to następny na zdrowie? - Zapytał półdemonicy.
Podnieśli kolejne kufle do ust. Picie już nie szło tak szybko - pełne żołądki i ciążące pęcherze przeszkadzały w tym nieco. Krasnolud wydawał się być zainteresowany. Kilku githzerai obserwowało was uważnie siedząc dwa stoły dalej. I tym razem po opróżnieniu kolejnych kufli Sil stwierdziła, że nie jest w stanie zgłębić już procesów zachodzących w jej organizmie. A Darkan doszedł do wniosku, że nie jest w stanie dobrze odstawić kufla na stół - trafił dopiero za drugim razem.
Zaś do knajpy weszła Feyra.
Sil odstawiła kufel i spokojnie wstała od stołu. Skupiała teraz na tym cala swoja uwagę. Podniosła palec wskazujący po czym oddaliła się w stronę tak zwanego kibelka, by sobie w spokoju ulżyć. Rzuciła przy tym groźne spojrzenie na krasnoluda przechodząc nieopodal niego. Gdy wróciła siadła na krześle trochę ciężko i z krzywym uśmiechem sięgnęła po kolejny kufel zapraszająco skłaniając się w stronę Darkana. Nie mówiła nic bo czuła, że zaraz zacznie bełkotać. Juz wystarczyło ze zwykle jej się język plątał...
"No tak, konkurs picia" - pomyślała Feyra. Zaciekawiona tym kto wygrywa zbadała wzrokiem jedną i drugą osobę.
Darkan zaś skorzystał z przerwy, by się skupić. Odetchnąć głęboko parę razy. Juz zrobiło się całkiem konkretnie, jeśli chodzi o efekty. Długo to chyba już nie potrwa.
Feyra miała ubaw z towarzyszy. Oboje przejawiali wyraźne objawy upojenia alkoholowego. Sprawdziła na stoliku po ile już wypili.
Gdy Sil wracała, krasnolud odsunął się odrobinkę do tyłu, tak żeby wyjść poza zasięg jej ramion. Wyraźnie czuł do niej respekt. Jakiś demon, siedzący przy tym samym stoliku, wyszczerzył zęby na ten widok i puścił oko do idącej wciąż w miarę prosto fey'ri. Widać było po niej, że refleks poważnie ucierpiał pod naporem alkoholu, ale Darkan trzymał się wyraźnie gorzej - miał trudności ze złapaniem za kufel.
Fey'ri uchwyciła spojrzenie demona i szczerze mówiąc na chwilkę zapomniała o pojedynku. Zainteresowała się wyraźnie przybyszem. W pewnej chwili pamięć jej wróciła. Wzniosła toast w stronę demona i z szelmowskim uśmiechem upiła zawartość kufla zerkając kątem oka na Darkana, który chyba starał się złapać uciekający mu przed oczami kufel.
Feyra uśmiechnęła się szczerze. Dawno już nie miała takiego widowiska. Stwierdziła, że będzie kibicować Sil.
A żeby było jeszcze fajniej, zamówiła dla siebie jedno piwo.
Spoczywające na jej ramieniu smoczątko też zainteresowało się dziwnym zjawiskiem.
Gdy wreszcie Darkan wyklął w myślach chochliki przenoszące jego kufel w różne strony i trafił nim do ust, wypijając zawartość odstawił w sumie mechanicznym ruchem kufel na stół i opadł na oparcie. Nie podnosząc wiszącej bezwładnie głowy sięgnął po hełm, Uniósł go i obrócił w dłoni, po czym podnosząc głowę z świecącymi ostrą bielą oczyma nacisnął hełm na czoło.
- No i to by było na tyle - wychrypiał gardłowym głosem uśmiechając się jak szaleniec. Wstał dość sztywno i ruszył jak czołg w stronę swego pokoju, rzucając krótkie "do jutra".
Silmathiel wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem, dopiero po dłuższej chwili uspokajając się na tyle, żeby skupić załzawione oczy na Darkanie, który szedł niczym kukiełka prowadzona przez niewidzialnego lalkarza. Zdaje się że stracił przytomność, a dowodzenie ciałem przejął nekromanta. Kiedy jednak półdemonica spróbowała wstać, potrzebowała przez chwilę przynajmniej przytrzymać się stołu. Szybko rozwinęła ogon, żeby sobie pomóc. Znów parsknęła śmiechem, niezdolna go powstrzymać, gdy nagle poczuła tuż przy sobie ciepłe ciało. Demon - teraz w postaci zabójczo przystojnego elfa - podtrzymywał ją, żeby się nie przewróciła.
Feyra tymczasem osuszyła swój kufel. Blond krasnolud w jedwabnej, błękitnej tunice usiadł obok niej. Demon zaś spytał Sil:
- To do którego pokoju? - szczerząc przy tym zęby.
Feyra nie zwróciła uwagi na to co obok niej siada. Obserwowała co dzieje się z Silmathiel. Ktoś chciał wykorzystać stan w jakim się znajdowała. Tylko czy Sil miała coś przeciwko, czy nie? Oto było pytanie. Feyra wstała i podeszła do nich, mijając jakieś dwie rozbawione osoby.
- Sil - powiedziała z uśmiechem. Chciała się upewnić, czy elfka podejmuje decyzję, czy ulega stanowi upojenia.
Półdemonica wykonała nieokreślony ruch dłonią. W końcu zdała sobie sprawę z tego co on właściwie do niej powiedział. Postarała się wyjaśnić w krótkich choć w jej wykonaniu dość mętnych słowach gdzie dokładnie jest ten nieszczęsny pokój. W końcu zadowolona stwierdziła, ze udało jej się to powiedzieć. Z ust nie schodził jej zawadiacki uśmiech. Niestety nie panowała juz zupełnie nad swoja forma. Nie była w stanie schować skrzydeł, rogi wyraźnie zaznaczały się nad czołem. Ogon dość mętnie kręcił się w te i we wte. Dziewczynę trzeba było podtrzymać, bo rzeczywiście traciła równowagę. Spojrzała mętnie na Feyre z głupim uśmiechem na ustach. Jej oczy mieniły się jak szalone
Demon poprowadził Sil w stronę wskazanego pokoju. Tuż przed schodami stwierdził, że przestała przestawiać nogi, a szybkie spojrzenie na nią upewniło go, że dziewczyna śpi. Westchnął zawiedziony i przerzucił ją sobie przez ramię bez żadnego widocznego wysiłku, po czym zaniósł do pokoju i położył na łóżku. Po chwili - już w normalnej, demonicznej formie - wyszedł stamtąd.
- Twoja towarzyszka zasnęła - zakomunikował obojętnie Feyrze, przechodząc obok niej.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Anthar, po kilkugodzinnych poszukiwaniach w Alei Niebezpiecznych Węgłów, które przyniosły mu odnalezienie sporej liczby prawie ludzkich kości oraz mnóstwa zwęglonych szczątków różnych istot i przedmiotów, udał się tam gdzie pozostali członkowie drużyny - do Płonącego Człeka. Dotrał tam dość późno w nocy, jakimś cudem nie zaczepiony przez kogokolwiek w Ulu.
Nad rusztem na środku, jak zwykle, wisiał humanoidalny kształt, płonąc. Kawałki zwęglonej skóry odrywały się od niego co chwilę, a krople tłuszczu wciąż skapywały w ogień. Intensywne, bijące od niego ciepło nie przeszkadzało tym nielicznym bywalcom, którzy o tej porze siedzieli jeszcze nad kuflami. Były tu dwa demony - jedne z nielicznych stworzeń, które bez strachu mogły poruszać się nocą po Ulu; to jest, tak długo jak nie spotkały gangu pół- czy ćwierćdiabłów, bo czystej krwi diabły nie mogły szerzyć Wojny Krwi w Sigil, zabraniała tego Pani Bólu - i trzech czy czterech wielkich, opancerzonych facetów, którzy razem, ponuro pili jakiś mocny tutejszy alkohol. Może nawet bimber z kolcorośli, znany w pewnych kręgach Sigil jako żyleta.
Elf dostał pokój i poszedł spać. Po drodze minął Darkana, idącego niczym kukiełka na sznureczkach.
O świcie zaś, gdy tylko umysł Darkana właściwego doszedł mniej więcej do siebie, nekromanta zaczął mu wypominać, że w nocy sześć razy musiał wyprowadzać go do ustępu, bo nocnik w pokoju został całkowicie wypełniony już przy jednej próbie. I nie bez satysfakcji dodał, że dwa razy na tej trasie minął Silmathiel.
Dochodziła już godzina dziesiąta po przeciwszczycie, gdy zebrali się w sali głównej we czwórkę - plus smoczek. Płonący człowiek płonął nadal, a barman - ten sam co wczoraj - nadal stał za barem. Za dwie godziny mieli wyznaczone spotkanie w Sali Mówców, a Darkan i Sil wciąż poruszali się nieco ociężale...
Nad rusztem na środku, jak zwykle, wisiał humanoidalny kształt, płonąc. Kawałki zwęglonej skóry odrywały się od niego co chwilę, a krople tłuszczu wciąż skapywały w ogień. Intensywne, bijące od niego ciepło nie przeszkadzało tym nielicznym bywalcom, którzy o tej porze siedzieli jeszcze nad kuflami. Były tu dwa demony - jedne z nielicznych stworzeń, które bez strachu mogły poruszać się nocą po Ulu; to jest, tak długo jak nie spotkały gangu pół- czy ćwierćdiabłów, bo czystej krwi diabły nie mogły szerzyć Wojny Krwi w Sigil, zabraniała tego Pani Bólu - i trzech czy czterech wielkich, opancerzonych facetów, którzy razem, ponuro pili jakiś mocny tutejszy alkohol. Może nawet bimber z kolcorośli, znany w pewnych kręgach Sigil jako żyleta.
Elf dostał pokój i poszedł spać. Po drodze minął Darkana, idącego niczym kukiełka na sznureczkach.
O świcie zaś, gdy tylko umysł Darkana właściwego doszedł mniej więcej do siebie, nekromanta zaczął mu wypominać, że w nocy sześć razy musiał wyprowadzać go do ustępu, bo nocnik w pokoju został całkowicie wypełniony już przy jednej próbie. I nie bez satysfakcji dodał, że dwa razy na tej trasie minął Silmathiel.
Dochodziła już godzina dziesiąta po przeciwszczycie, gdy zebrali się w sali głównej we czwórkę - plus smoczek. Płonący człowiek płonął nadal, a barman - ten sam co wczoraj - nadal stał za barem. Za dwie godziny mieli wyznaczone spotkanie w Sali Mówców, a Darkan i Sil wciąż poruszali się nieco ociężale...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Darkan
Czarny strażnik zmierzył wszystkich spojrzeniem w stylu "Krzyknij, a będzie to twój ostatni krzyk". Nie miał wesołej miny, nawet kazał nekromancie sie zamknąć. Całą swą istotą wyrażał jedynie myśl przerobienia wnętrzności czegokolwiek co go zirytuje na wiązadła do pancerza. - Dobra - mruknął dość cicho. - Pamiętacie co było ostatnio? - zapytał wszystkich obecnych. - Znaczy ilu sie na nas rzuciło z ofertami? Ciekawe czy dziś będzie podobne... - mruknął, tka na prawdę mając to obecnie głęboko gdzieś. Jedyne na czym naprawdę mógł się skupić było to uporczywe uczucie, jakby powietrze wokół zgniatało mu czaszkę. Osoby patrzące na Darkana mogły odnieść wrażenie, ze ktoś mu płaci za wyglądanie na zgorzkniałego nihilistę.
Czarny strażnik czuł potrzebę rozniesienia czegoś na strzępy.
Czarny strażnik zmierzył wszystkich spojrzeniem w stylu "Krzyknij, a będzie to twój ostatni krzyk". Nie miał wesołej miny, nawet kazał nekromancie sie zamknąć. Całą swą istotą wyrażał jedynie myśl przerobienia wnętrzności czegokolwiek co go zirytuje na wiązadła do pancerza. - Dobra - mruknął dość cicho. - Pamiętacie co było ostatnio? - zapytał wszystkich obecnych. - Znaczy ilu sie na nas rzuciło z ofertami? Ciekawe czy dziś będzie podobne... - mruknął, tka na prawdę mając to obecnie głęboko gdzieś. Jedyne na czym naprawdę mógł się skupić było to uporczywe uczucie, jakby powietrze wokół zgniatało mu czaszkę. Osoby patrzące na Darkana mogły odnieść wrażenie, ze ktoś mu płaci za wyglądanie na zgorzkniałego nihilistę.
Czarny strażnik czuł potrzebę rozniesienia czegoś na strzępy.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
![Obrazek](http://img234.imageshack.us/img234/4746/pic09040oj3.gif)
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Silmathiel
Dziewczyna zasadniczo niczego nie pamiętała z tego co działo się w nocy. Wieczór pamiętała mgliście. Nie przejmowała się tym za bardzo. Pamiętała piwny smak zwycięstwa i to jej w zupełności wystarczyło. Darkan pokrywał koszta pojedynku... O ile zauważyła, że Czarny Strażnik najwyraźniej ma wredną postać kaca objawiającą się rozdrażnieniem i bólem głowy ona cierpiała na ogólne otępienie. Czuła się po prostu jakby nie spała kilka nocy. Nie słuchała tego co mówili jej kompani, a raczej sam Darkan we własnej osobie. Nawet nie byłaby w stanie domyślić się znaczenia jego słów. Po prostu docierały do niej jak zza mgły. Paskudne uczucie... Zamówiła sobie śniadanie, bo była głodna... Wielkie chlanie sprawiło, że teraz burczało jej w brzuchu... Zawsze tak było, gdy się urżnęła. Po prostu musiała napełnić żołądek. Był to też skuteczny sposób na zniwelowanie skutków ubocznych upojenia alkoholowego. Zamówiła sobie jajka na twardo, pieczywo i duużo zsiadłego mleka. W tej chwili była skłonna zjeść tego nawet poczwórną porcję. Jak się obeżre poczuje się senna, a lepsze to niż bycie otępiałym... Wiedziała też, że wróci jej wtedy sprawność myślenia... Oczywiście kiedyś będzie musiała to odespać... Najlepiej jak najszybciej. No i miała ochotę rozprostować pomiete i pogniecione skrzydła...
Dziewczyna zasadniczo niczego nie pamiętała z tego co działo się w nocy. Wieczór pamiętała mgliście. Nie przejmowała się tym za bardzo. Pamiętała piwny smak zwycięstwa i to jej w zupełności wystarczyło. Darkan pokrywał koszta pojedynku... O ile zauważyła, że Czarny Strażnik najwyraźniej ma wredną postać kaca objawiającą się rozdrażnieniem i bólem głowy ona cierpiała na ogólne otępienie. Czuła się po prostu jakby nie spała kilka nocy. Nie słuchała tego co mówili jej kompani, a raczej sam Darkan we własnej osobie. Nawet nie byłaby w stanie domyślić się znaczenia jego słów. Po prostu docierały do niej jak zza mgły. Paskudne uczucie... Zamówiła sobie śniadanie, bo była głodna... Wielkie chlanie sprawiło, że teraz burczało jej w brzuchu... Zawsze tak było, gdy się urżnęła. Po prostu musiała napełnić żołądek. Był to też skuteczny sposób na zniwelowanie skutków ubocznych upojenia alkoholowego. Zamówiła sobie jajka na twardo, pieczywo i duużo zsiadłego mleka. W tej chwili była skłonna zjeść tego nawet poczwórną porcję. Jak się obeżre poczuje się senna, a lepsze to niż bycie otępiałym... Wiedziała też, że wróci jej wtedy sprawność myślenia... Oczywiście kiedyś będzie musiała to odespać... Najlepiej jak najszybciej. No i miała ochotę rozprostować pomiete i pogniecione skrzydła...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Feyra
Elfka zeszła na dół w dość dobrym humorze - choć ciężko było to po niej poznać. Smoczek siedział jej na karku, jego ogon zwisał spokojnie niczym pagony przy jej prawym ramieniu, zaś przyglądająca się wszystkiemu główka znajdowała się obok lewego, ozdobionego złotym kolczykiem, spiczastego ucha Feyry.
Zanim elfka dołączyła do swoich znajomych, podeszła do barmana i delikatnie głaszcząc smoczka po główce, kazała podać dwie misy gulaszu, oraz jedną misę zwykłej wody.
Dosiadając się do stolika towarzyszy położyła, na krześle obok, torbę z czerwonej, smoczej skóry. Przed nią zaś, na stole, wylądowała książka o pielęgnacji smoczych jaj.
Feyra przyjrzała się lepiej siedzącym obok niej, a Darkan i Silmathiel nie wyglądali najlepiej. Wiedziała, że to zapewne niespecjalnie pomoże w negocjacjach, jakie zapewne ich czekają, ale nie przejmowała się tym za bardzo.
Darkan z trudem powiedział co może ich czekać.
- Oferty powinny być nawet lepsze. W końcu wysłali wielu, a zwycięsko powróciliśmy tylko my. - powiedziała wyniosłym głosem.
Sięgnęła jedną ręką po książkę, ale jej nie otworzyła. Zastanowiła się chwilę, przypominając sobie, ostatnie wydarzenia - wiedziała, że musi dzisiaj napisać list do siostry. Westchnęła i przez chwilę zastanowiła się nad jego treścią. Szybko jednak zmieniła tok myślenia.
- Próbowałam dowiedzieć się czegoś o tych kryształach. Czy raczej o Krystalicznych Esencjach Żywiołów, ale niewiele informacji udało mi się uzyskać. - powiedziała wyraźnie, ale dość cicho, biorąc poprawkę na stan jej słuchaczy.
- Nie podoba mi się to. Grabarze dali nam coś, czego nie znamy. A skutki uboczne? A jeśli po wszystkim Grabarze ot tak je sobie odbiorą? Powinniśmy zażądać od nich wszystkich informacji na ten temat. - oznajmiła.
Otworzyła książkę i zaczęła ją pobieżnie przeglądać. Szukała rozdziału o tym jak smoczątko się już wykluje. Wiedziała, że nawet jeśli tego nie znajdzie, to książka i tak zawiera dużo cennych informacji o smoczych jajach. Oprócz tego miała ona też ogromną wartość sentymentalną - choć w żaden sposób Feyra nie potrafiła sobie tego wytłumaczyć.
Elfka zeszła na dół w dość dobrym humorze - choć ciężko było to po niej poznać. Smoczek siedział jej na karku, jego ogon zwisał spokojnie niczym pagony przy jej prawym ramieniu, zaś przyglądająca się wszystkiemu główka znajdowała się obok lewego, ozdobionego złotym kolczykiem, spiczastego ucha Feyry.
Zanim elfka dołączyła do swoich znajomych, podeszła do barmana i delikatnie głaszcząc smoczka po główce, kazała podać dwie misy gulaszu, oraz jedną misę zwykłej wody.
Dosiadając się do stolika towarzyszy położyła, na krześle obok, torbę z czerwonej, smoczej skóry. Przed nią zaś, na stole, wylądowała książka o pielęgnacji smoczych jaj.
Feyra przyjrzała się lepiej siedzącym obok niej, a Darkan i Silmathiel nie wyglądali najlepiej. Wiedziała, że to zapewne niespecjalnie pomoże w negocjacjach, jakie zapewne ich czekają, ale nie przejmowała się tym za bardzo.
Darkan z trudem powiedział co może ich czekać.
- Oferty powinny być nawet lepsze. W końcu wysłali wielu, a zwycięsko powróciliśmy tylko my. - powiedziała wyniosłym głosem.
Sięgnęła jedną ręką po książkę, ale jej nie otworzyła. Zastanowiła się chwilę, przypominając sobie, ostatnie wydarzenia - wiedziała, że musi dzisiaj napisać list do siostry. Westchnęła i przez chwilę zastanowiła się nad jego treścią. Szybko jednak zmieniła tok myślenia.
- Próbowałam dowiedzieć się czegoś o tych kryształach. Czy raczej o Krystalicznych Esencjach Żywiołów, ale niewiele informacji udało mi się uzyskać. - powiedziała wyraźnie, ale dość cicho, biorąc poprawkę na stan jej słuchaczy.
- Nie podoba mi się to. Grabarze dali nam coś, czego nie znamy. A skutki uboczne? A jeśli po wszystkim Grabarze ot tak je sobie odbiorą? Powinniśmy zażądać od nich wszystkich informacji na ten temat. - oznajmiła.
Otworzyła książkę i zaczęła ją pobieżnie przeglądać. Szukała rozdziału o tym jak smoczątko się już wykluje. Wiedziała, że nawet jeśli tego nie znajdzie, to książka i tak zawiera dużo cennych informacji o smoczych jajach. Oprócz tego miała ona też ogromną wartość sentymentalną - choć w żaden sposób Feyra nie potrafiła sobie tego wytłumaczyć.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 468
- Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
- Numer GG: 11764336
- Lokalizacja: Leszno
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Errer Avares
Dziwaczny krasnolud wstał wraz z pierwszymi promieniami słońca. Jednak nie miał zamiaru zejść na dół, ponieważ czekał go jeszcze codzienny maraton z grzebieniem, brzytwą i barwnikami do włosów w roli głównej. Niemalże natychmiast znalazł się przy zwierciadle przyglądając się własnemu odbiciu: "Jak ja nienawidzę swojego przeklętego ciała... Czym sobie na to zasłużyłem"- pytając spojrzał na sufit.
Zaczął od golenia. Sięgnął do jednej z wielu kieszonek swojego plecaka i wyciągnął brzytwę. Krasnolud golił się codziennie, mimo tego każdego ranka musiał uporać się z błyskawicznie regenerującym się zarostem... Ba! Czasami zdarzało się, iż Errer golił się dwukrotnie w ciągu tego samego dnia. Przejeżdżając z prawej na lewą oraz z góry na dół i odwrotnie, coraz bardziej "gładki" krasnolud rozmyślał o niecodziennych zawodach w picu, które miał okazję obejrzeć zeszłego wieczoru. Mimo tego, że nie widywał takich barbarzyńskich sportów wśród elfów u których się wychował, w jakiś irracjonalny sposób stwierdził, iż spodobała mu się nowo poznana rozrywka... Postanowił nawet, że może kiedyś sam spróbuje. Skończywszy golić zarost na twarzy, Errer skierował ostrze brzytwy w kierunku swojej klatki piersiowej. Powtarzając kombinacje góra, dół, lewo, prawo, z zadowoloną miną mógł stwierdzić, iż jest zadowolony z efektu... Odłożył brzytwę na swoje miejsce w bardzo pedantyczny sposób.
Kolejnym punktem w pogoni Errera za swoim codziennym wyglądem były włosy. Upewniwszy się, iż pod jego blond włosami nie pojawiają się rude odrosty, z uwielbieniem chwycił za grzebień. Kończąc długotrwały proces czesania, Errer z zadowoleniem spojrzał na efekt swojej pracy: Długie, opadające na ramiona włosy koloru blond, opadały na ramiona ze słonecznym połyskiem. "No co jest przystojniaku"- zapytał swoje odpicie krasnolud, po czym mrugnął okiem.
Założył na siebie obcisłe, skrojone na elfią modłę giezło błękitnego koloru oraz spodnie tej samej barwy, które upiął skórzanym, granatowym pasem z srebrną klamrą. Buty, rękawice oraz kaptur (którego nigdy nie miał założonego na głowę) wykonane z tego samego surowca co pasek, również znalazły swoje miejsce na ciele krasnoluda. Przy pasie przypiął dwie pochwy, z których niebezpiecznie wystawały dwie rękojeści zaufanych przyjaciół Errera- dwóch sejmitarów. Nałożony na korpus napierśnik zwieńczył jego poranne zmagania.
Schodząc na dół krasnolud rozmyślał nad tym co by tu zrobić... Kończyły mu się pieniądze, a roboty też nie miał. Postanowił, że cały dzisiejszy dzień spędzi na szukaniu roboty. "Marna perspektywa... Ale cóż poradzisz?"
Będąc już na dole zamówił sobie jajecznicę za ostanie miedziaki. Widząc umęczona twarz gościa, który brał wczorajszego wieczoru udział w zawodach picia, zaśmiał się w duchu. Wydawało mu się, iż demonica (za jaką ją miał), czyli zwycięzca prześmiesznych zawodów, trzymała się dużo lepiej od swojego oponenta. Z pełną misą jajecznicy, usiadł przy stoliku nieopodal nieznajomych, wśród których jedna elfka miała smoka. Errer musiał przyznać, że tworzyli ciekawą zbieraninę... Jedząc leniwie śniadanie krasnolud obserwował siedzące obok osoby.
[Tak w ogóle to witam wszystkich serdecznie
]
Dziwaczny krasnolud wstał wraz z pierwszymi promieniami słońca. Jednak nie miał zamiaru zejść na dół, ponieważ czekał go jeszcze codzienny maraton z grzebieniem, brzytwą i barwnikami do włosów w roli głównej. Niemalże natychmiast znalazł się przy zwierciadle przyglądając się własnemu odbiciu: "Jak ja nienawidzę swojego przeklętego ciała... Czym sobie na to zasłużyłem"- pytając spojrzał na sufit.
Zaczął od golenia. Sięgnął do jednej z wielu kieszonek swojego plecaka i wyciągnął brzytwę. Krasnolud golił się codziennie, mimo tego każdego ranka musiał uporać się z błyskawicznie regenerującym się zarostem... Ba! Czasami zdarzało się, iż Errer golił się dwukrotnie w ciągu tego samego dnia. Przejeżdżając z prawej na lewą oraz z góry na dół i odwrotnie, coraz bardziej "gładki" krasnolud rozmyślał o niecodziennych zawodach w picu, które miał okazję obejrzeć zeszłego wieczoru. Mimo tego, że nie widywał takich barbarzyńskich sportów wśród elfów u których się wychował, w jakiś irracjonalny sposób stwierdził, iż spodobała mu się nowo poznana rozrywka... Postanowił nawet, że może kiedyś sam spróbuje. Skończywszy golić zarost na twarzy, Errer skierował ostrze brzytwy w kierunku swojej klatki piersiowej. Powtarzając kombinacje góra, dół, lewo, prawo, z zadowoloną miną mógł stwierdzić, iż jest zadowolony z efektu... Odłożył brzytwę na swoje miejsce w bardzo pedantyczny sposób.
Kolejnym punktem w pogoni Errera za swoim codziennym wyglądem były włosy. Upewniwszy się, iż pod jego blond włosami nie pojawiają się rude odrosty, z uwielbieniem chwycił za grzebień. Kończąc długotrwały proces czesania, Errer z zadowoleniem spojrzał na efekt swojej pracy: Długie, opadające na ramiona włosy koloru blond, opadały na ramiona ze słonecznym połyskiem. "No co jest przystojniaku"- zapytał swoje odpicie krasnolud, po czym mrugnął okiem.
Założył na siebie obcisłe, skrojone na elfią modłę giezło błękitnego koloru oraz spodnie tej samej barwy, które upiął skórzanym, granatowym pasem z srebrną klamrą. Buty, rękawice oraz kaptur (którego nigdy nie miał założonego na głowę) wykonane z tego samego surowca co pasek, również znalazły swoje miejsce na ciele krasnoluda. Przy pasie przypiął dwie pochwy, z których niebezpiecznie wystawały dwie rękojeści zaufanych przyjaciół Errera- dwóch sejmitarów. Nałożony na korpus napierśnik zwieńczył jego poranne zmagania.
Schodząc na dół krasnolud rozmyślał nad tym co by tu zrobić... Kończyły mu się pieniądze, a roboty też nie miał. Postanowił, że cały dzisiejszy dzień spędzi na szukaniu roboty. "Marna perspektywa... Ale cóż poradzisz?"
Będąc już na dole zamówił sobie jajecznicę za ostanie miedziaki. Widząc umęczona twarz gościa, który brał wczorajszego wieczoru udział w zawodach picia, zaśmiał się w duchu. Wydawało mu się, iż demonica (za jaką ją miał), czyli zwycięzca prześmiesznych zawodów, trzymała się dużo lepiej od swojego oponenta. Z pełną misą jajecznicy, usiadł przy stoliku nieopodal nieznajomych, wśród których jedna elfka miała smoka. Errer musiał przyznać, że tworzyli ciekawą zbieraninę... Jedząc leniwie śniadanie krasnolud obserwował siedzące obok osoby.
[Tak w ogóle to witam wszystkich serdecznie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Mój miecz to moja siła
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniana Wilczyca
- Posty: 2370
- Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
- Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
- Kontakt:
Re: [Forgotten Realms] Planobiegacze
Silmathiel
Półdemonica wręcz wchłonęła swoje poczwórne śniadanie. Jedzeniem tej czynności, którą wykonała nie można było nazwać. Nawet smoczek Feyry mógłby się poczuć cokolwiek zniesmaczony... Po krótkiej czkawce, która nastąpiła po zbyt szybkim opróżnieniu talerzy fey'ri sennie opadła na swoje krzesło. Przez chwilę miała ochotę zasnąć tutaj na niewygodnym krześle... Opierdliwa senność ciągnęła jej świadomość gdzieś w najodleglejsze krańce krainy snów... Dziewczyna otrząsnęła się. Jeszcze nie teraz! Wpierw sprawa z Grabarzami i resztą tej zgrai. Przeciągając się sennie rozejrzała się po karczmie. Nagle, ni z tego ni z owego, poruszyła niespokojnie ogonem. Jej oczy przybrały wpierw jadowitą zieloną barwę, by po chwili stać się krwistoczerwone. Jej ciało pokryły kolczaste łuski wywerny. Tylko jej twarz miała dziwny wyraz świadczący o zdumieniu. Reakcja odruchowa... Gapiła się na pokryte kolczastymi łuskami dłonie. Jeszcze raz rozejrzała się po karczmie szukając przyczyny tej reakcji obronnej... Gdy spojrzała na krasnoluda, który wyglądał co najmniej dziwnie i groteskowo na końcu ogona pojawił się jadowity kolec zdolny zabić na miejscu konia. Spojrzała na Feyrę i Darkana
- Co to za pokurcz? - burknęła starając się przywrócić sobie naturalną postać... Niestety chwilowo działało to na zasadzie skurczu... Póki samo nie minie można tylko przyspieszyć proces wracania do normy, ale nie można go wywołać... Przynajmniej potężne skrzydła były złożone...
Półdemonica wręcz wchłonęła swoje poczwórne śniadanie. Jedzeniem tej czynności, którą wykonała nie można było nazwać. Nawet smoczek Feyry mógłby się poczuć cokolwiek zniesmaczony... Po krótkiej czkawce, która nastąpiła po zbyt szybkim opróżnieniu talerzy fey'ri sennie opadła na swoje krzesło. Przez chwilę miała ochotę zasnąć tutaj na niewygodnym krześle... Opierdliwa senność ciągnęła jej świadomość gdzieś w najodleglejsze krańce krainy snów... Dziewczyna otrząsnęła się. Jeszcze nie teraz! Wpierw sprawa z Grabarzami i resztą tej zgrai. Przeciągając się sennie rozejrzała się po karczmie. Nagle, ni z tego ni z owego, poruszyła niespokojnie ogonem. Jej oczy przybrały wpierw jadowitą zieloną barwę, by po chwili stać się krwistoczerwone. Jej ciało pokryły kolczaste łuski wywerny. Tylko jej twarz miała dziwny wyraz świadczący o zdumieniu. Reakcja odruchowa... Gapiła się na pokryte kolczastymi łuskami dłonie. Jeszcze raz rozejrzała się po karczmie szukając przyczyny tej reakcji obronnej... Gdy spojrzała na krasnoluda, który wyglądał co najmniej dziwnie i groteskowo na końcu ogona pojawił się jadowity kolec zdolny zabić na miejscu konia. Spojrzała na Feyrę i Darkana
- Co to za pokurcz? - burknęła starając się przywrócić sobie naturalną postać... Niestety chwilowo działało to na zasadzie skurczu... Póki samo nie minie można tylko przyspieszyć proces wracania do normy, ale nie można go wywołać... Przynajmniej potężne skrzydła były złożone...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)