[Warhammer] Miasteczko Romagen

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth
Morgoth już spokojny podązył za kompanem z racji braku innego zajęcia. -Jakoś mi się nie uśmiecha szturmowanie tamtego domu- rzucił. -Powiedz mi, czy są jacyś poważniejsi konkurenci, jakies sławy? Rozumiesz o co mi chodzi...
Morgoth już spokojny podązył za kompanem z racji braku innego zajęcia. -Jakoś mi się nie uśmiecha szturmowanie tamtego domu- rzucił. -Powiedz mi, czy są jacyś poważniejsi konkurenci, jakies sławy? Rozumiesz o co mi chodzi...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Thorgal
Krasnolud wszedł do pokoju. Był dość mały, ale przytulny. Thorgal od razu rozłożył karte pergaminu na stole, wyciągnął przyrządy geometryczne, usiadł, i zabrał się do rysowania. Do bardzo późna w nocy pracował nad projektem nowej bramy głównej. Gdy wreszcie skończył, mruknął z zadowoleniem, dopił piwo, zwinął narzędzia i poszedł spać.
Krasnolud wszedł do pokoju. Był dość mały, ale przytulny. Thorgal od razu rozłożył karte pergaminu na stole, wyciągnął przyrządy geometryczne, usiadł, i zabrał się do rysowania. Do bardzo późna w nocy pracował nad projektem nowej bramy głównej. Gdy wreszcie skończył, mruknął z zadowoleniem, dopił piwo, zwinął narzędzia i poszedł spać.
Ostatnio zmieniony niedziela, 1 stycznia 2006, 08:30 przez Zapał, łącznie zmieniany 1 raz.
Fuck?

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Poza sesją:
Pomimo, iż nie jestem chwilowo w pełni władz umysłowych, chciałbym zwrócić uwagę, na nie zaśmiecanie sesji.
Do wszelakich życzeń, żalów, że się nie pije oraz wiadomości o swojej nietrzeźwości służą inne tematy w tym Forum.
Między innymi te:
http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewforum.php?f=9
Dziękuję za uwagę.
Pomimo, iż nie jestem chwilowo w pełni władz umysłowych, chciałbym zwrócić uwagę, na nie zaśmiecanie sesji.
Do wszelakich życzeń, żalów, że się nie pije oraz wiadomości o swojej nietrzeźwości służą inne tematy w tym Forum.
Między innymi te:
http://www.tawerna.rpg.pl/forum/viewforum.php?f=9
Dziękuję za uwagę.

-
- Majtek
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 13:29
Nadiel
Powoli zbliżyli się do miasteczka. Gwar stawał się nieznośny, kapłanowi zdawało się, że nawet w największe święta ludzie byli cichsi niż tutaj.
Gdy doszli do pierwszych zabudowań kapłan przystanął.
-Dziękuję za twą pomoc Pani-powiedział, kłaniając się- Nim noc przyjdzie musze spełnić kilka obowiązków. Nie chcę Cie dłużej zatrzymywac Pani, z pewnością masz swoje sprawy do załatwienia tutaj-kontynuował.
-Choć jeśli zechcesz możemy pozałatwiać je wspólnie, nie znam zmiastowych zwyczaji, łatwo więc mógłbym się wplątac w kłopoty bez Ciebie.-dodał po chwili. Na twarzy kałpana pojawił sie zagadkowy uśmiech.
-Jeśli sie nie mylę w miastach zwykle odbywa się jarmark, a już na pewno podczas takiej uroczystości. Tam właśnie musze się teraz wybrać.-kapłan zaczął dalej omawiać swoje plany, czekając przy tym na decyzję dziewczyny. Zależnie od niej pożegnał się (lub nie
) słowami: Ufam, że się jeszcze spotkamy.
Po chwili sam (lub w towarzystwie) udał się we wspomniane miejsce. Choć zbliżała się noc większość kramów była otwarta. Ich różnorodność budziła zdumienie. Nie było dwóch podobnych. Każdy różnił się jeżeli nie towarem, to wystrojem. Kapłan przedzierał się przez tłum kupujących, a także takich, którzy przyszli jedynie podziwiać zgromadzone tu dobra. Różnorodność ludzi była porównywalna z rozmaitością kramów, toteż kapłan nie wyróżniał się aż tak bardzo wśród tłumu. Pośród gąszczu drobnych sklepikarzy szukał kramu zielarza. Pamiętał jeszcze z dzieciństwa, że w czasie wielkich świąt i uroczystości zjeżdzali oni do miast, sprzedając swe cudowne elikiry, maści itp. Gdy znalazł odpowiednie stoisko podszedł do zielarza.
-Witaj przyjacielu-przywitał się grzecznie, po czym z lekką niepownością dodał- Czy nie przydałyby Ci się te oto zioła. Kapłan sięgnął ręką do swej lnianej sakwy i wyjął kilka pęków roślin, malutkie woreczki z nasionami, płatkami kwiatów. Każdy pęczek przewiązany był żdźbłem trawy tak, że nie rozsypywał się, część ziół była świerza, inne zasuszone.
-Te zioła są dość rzadkie, z pewnością poznajesz kilka z nich-tłumaczył dalej uśmiechając się przy tym-są doskonałe na różne dolegliwości, rad by był gdybyś zechciał je odkupić przyjacielu.
Wpatrywał sie w zielarza, jakgdyby z oczu próbując odczytać jego decyzję.
Poza sesją:
1. Mam nadzieję, że MG nie ma nic przeciwko, że dodaję własne opisy miejsc (tak jak teraz targu
)?
2. Jest wczesny wieczór? Tzn. główne chodzi mi o to, czy zdąże dojśc do kapliczki Morra przed całkowitym zmrokiem?
3. Nie zrozumieliśmy się chyba
. Myśląc o wieśniakach chodziło mi dosłownie o ludzi, którzy pracują na polach itd. nie biedocie. Sądząc z pierwszego opisu jest tam dużo szlachty, a ta przecież ma majątki ziemskie...sama chyba nie uprawia tej ziemi
. Jak rozumiem w bliskiej odległości od samego miasta nie ma wiejskich chat, ale trochę dalej w pobliżu majątków szlacheckich będą? 
Powoli zbliżyli się do miasteczka. Gwar stawał się nieznośny, kapłanowi zdawało się, że nawet w największe święta ludzie byli cichsi niż tutaj.
Gdy doszli do pierwszych zabudowań kapłan przystanął.
-Dziękuję za twą pomoc Pani-powiedział, kłaniając się- Nim noc przyjdzie musze spełnić kilka obowiązków. Nie chcę Cie dłużej zatrzymywac Pani, z pewnością masz swoje sprawy do załatwienia tutaj-kontynuował.
-Choć jeśli zechcesz możemy pozałatwiać je wspólnie, nie znam zmiastowych zwyczaji, łatwo więc mógłbym się wplątac w kłopoty bez Ciebie.-dodał po chwili. Na twarzy kałpana pojawił sie zagadkowy uśmiech.
-Jeśli sie nie mylę w miastach zwykle odbywa się jarmark, a już na pewno podczas takiej uroczystości. Tam właśnie musze się teraz wybrać.-kapłan zaczął dalej omawiać swoje plany, czekając przy tym na decyzję dziewczyny. Zależnie od niej pożegnał się (lub nie

Po chwili sam (lub w towarzystwie) udał się we wspomniane miejsce. Choć zbliżała się noc większość kramów była otwarta. Ich różnorodność budziła zdumienie. Nie było dwóch podobnych. Każdy różnił się jeżeli nie towarem, to wystrojem. Kapłan przedzierał się przez tłum kupujących, a także takich, którzy przyszli jedynie podziwiać zgromadzone tu dobra. Różnorodność ludzi była porównywalna z rozmaitością kramów, toteż kapłan nie wyróżniał się aż tak bardzo wśród tłumu. Pośród gąszczu drobnych sklepikarzy szukał kramu zielarza. Pamiętał jeszcze z dzieciństwa, że w czasie wielkich świąt i uroczystości zjeżdzali oni do miast, sprzedając swe cudowne elikiry, maści itp. Gdy znalazł odpowiednie stoisko podszedł do zielarza.
-Witaj przyjacielu-przywitał się grzecznie, po czym z lekką niepownością dodał- Czy nie przydałyby Ci się te oto zioła. Kapłan sięgnął ręką do swej lnianej sakwy i wyjął kilka pęków roślin, malutkie woreczki z nasionami, płatkami kwiatów. Każdy pęczek przewiązany był żdźbłem trawy tak, że nie rozsypywał się, część ziół była świerza, inne zasuszone.
-Te zioła są dość rzadkie, z pewnością poznajesz kilka z nich-tłumaczył dalej uśmiechając się przy tym-są doskonałe na różne dolegliwości, rad by był gdybyś zechciał je odkupić przyjacielu.
Wpatrywał sie w zielarza, jakgdyby z oczu próbując odczytać jego decyzję.
Poza sesją:
1. Mam nadzieję, że MG nie ma nic przeciwko, że dodaję własne opisy miejsc (tak jak teraz targu

2. Jest wczesny wieczór? Tzn. główne chodzi mi o to, czy zdąże dojśc do kapliczki Morra przed całkowitym zmrokiem?

3. Nie zrozumieliśmy się chyba



Ostatnio zmieniony niedziela, 1 stycznia 2006, 18:58 przez Krzys_ek, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
[Nadiel] i ew. [Shea]
Kręcąc się po targu zauważyłeś dwie rzeczy. Można na nim dostać praktycznie wszystko, oraz jakoś nie rzuciły Ci się w oczy żadne złodziejaszki. Jak na targ w małym miasteczku jest to trochę zadziwiające. Chociaż z drugiej strony, nie odwiedzałeś ich tak często, żeby móc je, z czystym sercem porównywać. Podobnie jak miasteczko, miejsca do handlowania są rozmieszczone po obu stronach rzeki. W niczym to też nie przeszkadza, gdyż olbrzymia ilość łączących miasteczko mostów zapewnia natychmiastowe połączenie pomiędzy częściami targu. Niektórzy pomniejsi handlarze, swoje towary, porozkładali nawet na mostach. Podział miejsc po obu stronach rzeki nie jest przypadkowy. Zauważasz, że po południowej stronie znajduje się też małe oddzielone od hadlu miejsce. Znajduje się tam podwyższenie, na którym stoją mało przyjemne dla oka i budzące niezbyt miłe wrażenia urządzenia. Innymi słowy jest tam miejsce przeznaczone do publicznych egzekucji (w końcu każdy potrzebuje rozrywki). Także po południowej stronie znajduje sie większość sklepów z wszelaką bronia, zbrojami itp. A także mały ale sprawny targ niewolników.
Po stronie północnej znajdują się kramy z wszelakimi innymi bambetlami. Ubrania, lustra, sztuka, ceramika ... itd. Także stoisko przy którym chcesz sprzedać zioła znajduje się po stronie północnej.
Zielarz długo patrzył na trzymane przez Ciebie pęki roślin. Gdy spojrzał następnie na Ciebie, w jego oczach ujrzałeś gasnący odblask chciwości.
- A tak, tak. Rzeczywiście masz tutaj parę rzadkich ziół. Ale większość jest dosyć pospolita i łatwo dostępna w tej okolicy. Pomimo tego mógłbym odkupic od Ciebie to wszystko za ... powiedzmy ... 5 złotych marek.
Zielarz zaczął się w ciebie wpatrywać z oczekiwaniem. Nagle zza pleców słyszysz niski głos.
- Nie daj się ograbić temu oszustowi. Pięć złotych marek, tez coś. Nie schodź poniżej piętnastu.
Odwracasz się i widzisz, dobrze zbudowanego, starszawego najemnika. Jest ubrany w skórzany strój a do prawego biodra ma przymocowany prosty miecz.
- Zresztą, jak chcesz to ja mogę od Ciebie odkupić te zioła. Właściwie to mnie tylko parę sztuk z nich interesuje ale resztę dam staremu przyjacielowi, którego idę odwiedzić. Stary Bill lubi wszelkiego rodzaju lecznicze i pachnące chwasty. Na pewno się ucieszy. A więc jak? Umowa stoi? Ja Ci dam szesnaście sztuk złota za to wszystko. A jakbys później odkrył, że Cię oszukałem czy coś i mnie szukał, to będę w karczmie "U Billa". Jeszcze przez jakiś tydzień.
Poza sesją:
1. Musiałbym mocno upaść na głowę, Żeby mieć coś przeciwko dodawaniu przez Ciebie opisów niektórych miejsc. A z tego co pamiętam ostatnio nie upadłem.
2. Przed całkowitym zmrokiem nie dojdziesz do kapliczki Morra. Jednak powinieneś tam trafić bez większych problemów, ponieważ całe miasto jest bardzo dobrze oświetlone.
3. Zrozumiałem o co Ci chodziło ale ...
W domu za miastem nie mieszkają sami żebracy tylko biedota mająca coś do załatwienia w mieście. Między innymi właśnie chłopi z pobliskich wiosek.
Wiejskich chat Ci nie opisałem bo ich po prostu nie widzisz. W okolicach miasta nie ma, a dalej to nie masz bladego pojęcia. Więc jak na razie to jest to miasteczko ze szlachtą, mieszczuchami i ociupinką kręcącej się biedoty. Miasteczko stricte handlowe. A jeśli zastanawiasz się dlaczego wieśniacy sami nie sprzedają tu swoich wyrobów/upraw to powodem jest zamordyzm tamtejszej szlachty.
Kręcąc się po targu zauważyłeś dwie rzeczy. Można na nim dostać praktycznie wszystko, oraz jakoś nie rzuciły Ci się w oczy żadne złodziejaszki. Jak na targ w małym miasteczku jest to trochę zadziwiające. Chociaż z drugiej strony, nie odwiedzałeś ich tak często, żeby móc je, z czystym sercem porównywać. Podobnie jak miasteczko, miejsca do handlowania są rozmieszczone po obu stronach rzeki. W niczym to też nie przeszkadza, gdyż olbrzymia ilość łączących miasteczko mostów zapewnia natychmiastowe połączenie pomiędzy częściami targu. Niektórzy pomniejsi handlarze, swoje towary, porozkładali nawet na mostach. Podział miejsc po obu stronach rzeki nie jest przypadkowy. Zauważasz, że po południowej stronie znajduje się też małe oddzielone od hadlu miejsce. Znajduje się tam podwyższenie, na którym stoją mało przyjemne dla oka i budzące niezbyt miłe wrażenia urządzenia. Innymi słowy jest tam miejsce przeznaczone do publicznych egzekucji (w końcu każdy potrzebuje rozrywki). Także po południowej stronie znajduje sie większość sklepów z wszelaką bronia, zbrojami itp. A także mały ale sprawny targ niewolników.
Po stronie północnej znajdują się kramy z wszelakimi innymi bambetlami. Ubrania, lustra, sztuka, ceramika ... itd. Także stoisko przy którym chcesz sprzedać zioła znajduje się po stronie północnej.
Zielarz długo patrzył na trzymane przez Ciebie pęki roślin. Gdy spojrzał następnie na Ciebie, w jego oczach ujrzałeś gasnący odblask chciwości.
- A tak, tak. Rzeczywiście masz tutaj parę rzadkich ziół. Ale większość jest dosyć pospolita i łatwo dostępna w tej okolicy. Pomimo tego mógłbym odkupic od Ciebie to wszystko za ... powiedzmy ... 5 złotych marek.
Zielarz zaczął się w ciebie wpatrywać z oczekiwaniem. Nagle zza pleców słyszysz niski głos.
- Nie daj się ograbić temu oszustowi. Pięć złotych marek, tez coś. Nie schodź poniżej piętnastu.
Odwracasz się i widzisz, dobrze zbudowanego, starszawego najemnika. Jest ubrany w skórzany strój a do prawego biodra ma przymocowany prosty miecz.
- Zresztą, jak chcesz to ja mogę od Ciebie odkupić te zioła. Właściwie to mnie tylko parę sztuk z nich interesuje ale resztę dam staremu przyjacielowi, którego idę odwiedzić. Stary Bill lubi wszelkiego rodzaju lecznicze i pachnące chwasty. Na pewno się ucieszy. A więc jak? Umowa stoi? Ja Ci dam szesnaście sztuk złota za to wszystko. A jakbys później odkrył, że Cię oszukałem czy coś i mnie szukał, to będę w karczmie "U Billa". Jeszcze przez jakiś tydzień.
Poza sesją:
1. Musiałbym mocno upaść na głowę, Żeby mieć coś przeciwko dodawaniu przez Ciebie opisów niektórych miejsc. A z tego co pamiętam ostatnio nie upadłem.
2. Przed całkowitym zmrokiem nie dojdziesz do kapliczki Morra. Jednak powinieneś tam trafić bez większych problemów, ponieważ całe miasto jest bardzo dobrze oświetlone.
3. Zrozumiałem o co Ci chodziło ale ...
W domu za miastem nie mieszkają sami żebracy tylko biedota mająca coś do załatwienia w mieście. Między innymi właśnie chłopi z pobliskich wiosek.
Wiejskich chat Ci nie opisałem bo ich po prostu nie widzisz. W okolicach miasta nie ma, a dalej to nie masz bladego pojęcia. Więc jak na razie to jest to miasteczko ze szlachtą, mieszczuchami i ociupinką kręcącej się biedoty. Miasteczko stricte handlowe. A jeśli zastanawiasz się dlaczego wieśniacy sami nie sprzedają tu swoich wyrobów/upraw to powodem jest zamordyzm tamtejszej szlachty.

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Elhix
Kiedy będzie rano Elhix się budzi następnie myje i ubiera. Potem je śniadanie z tego co tam ma w domu, zabiera swój ekwipunek. Kiedy już to zrobi spaceruje chwile po mieście. Z rana nie ma takiego tłoku jak wczoraj -myśli. Elhix zaczyna grać na lutni wesołą pieśń i tak idzie przez miasto. Przecierz mam powiedzieć hrabinie że chce zagrać pod jej patronatem - przypomina sobie nagle. Dale grając na lutni idzie w kierunku włości rodu Nojman(chyba że wie gdzie jest teraz hrabina labo gdzie może być) gdzie ma nadzieje zastać hrabinę Stella Aretto.
Kiedy będzie rano Elhix się budzi następnie myje i ubiera. Potem je śniadanie z tego co tam ma w domu, zabiera swój ekwipunek. Kiedy już to zrobi spaceruje chwile po mieście. Z rana nie ma takiego tłoku jak wczoraj -myśli. Elhix zaczyna grać na lutni wesołą pieśń i tak idzie przez miasto. Przecierz mam powiedzieć hrabinie że chce zagrać pod jej patronatem - przypomina sobie nagle. Dale grając na lutni idzie w kierunku włości rodu Nojman(chyba że wie gdzie jest teraz hrabina labo gdzie może być) gdzie ma nadzieje zastać hrabinę Stella Aretto.

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:

-
- Majtek
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 13:29
Nadiel
Kapłan znał moc swych ziół, lecz jako nieobeznany w sztuce kupieckiej, skłaniał się do proponowanej ceny. Już miał dokonać handlu, gdy usłyszał głos nieznajomego. Odwrócił się i spojrzał an najemnika. Ten zaczynał mówić o większej wartości ziół, chciał je odkupić. Kapłan przystał na to. Choć nie zależało mu na pieniądzach, (w lesie do którego chciał wrócić na niewiele się zdawały), to tutaj każda sztuka była cenna. Zwłaszcza, że zaczynało się ściemniać, a nocowanie na wybrukowanych uliczkach nie było zachęcające. Mimo wszystko skłonił się kupcowi. "Widać taka jego natura, że chce jak najwięcej zarobić" pomyślał. Odwrócił się z powrotem do najemnika. Chciał mu podziękować, leecz ten zniknął w gęstwinie tłumu.
Kapłan przechadzał się jeszcze chwilę po targu. Kupił 2 białe świece. Tym razem nie targując się nawet.
Poza sesją: Dalsze zdarzenia opiszę, jak będę wiedział gdzie jest Shea
Kapłan znał moc swych ziół, lecz jako nieobeznany w sztuce kupieckiej, skłaniał się do proponowanej ceny. Już miał dokonać handlu, gdy usłyszał głos nieznajomego. Odwrócił się i spojrzał an najemnika. Ten zaczynał mówić o większej wartości ziół, chciał je odkupić. Kapłan przystał na to. Choć nie zależało mu na pieniądzach, (w lesie do którego chciał wrócić na niewiele się zdawały), to tutaj każda sztuka była cenna. Zwłaszcza, że zaczynało się ściemniać, a nocowanie na wybrukowanych uliczkach nie było zachęcające. Mimo wszystko skłonił się kupcowi. "Widać taka jego natura, że chce jak najwięcej zarobić" pomyślał. Odwrócił się z powrotem do najemnika. Chciał mu podziękować, leecz ten zniknął w gęstwinie tłumu.
Kapłan przechadzał się jeszcze chwilę po targu. Kupił 2 białe świece. Tym razem nie targując się nawet.
Poza sesją: Dalsze zdarzenia opiszę, jak będę wiedział gdzie jest Shea


-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
[Elhix]
Myślałeś, że przynajmniej rano na ulicach będzie mniej ludzi., myliłeś się. Widzisz tych co musieli wstać, tych co się w ogóle nie kładli oraz tych co się położyli ale, spanie na ulicy nie służy mocnemu snu, więc wstali i bawią się dalej. W końcu w miasteczku dzieje się coś co nie jest związane jedynie ze szlachtą. Kręcąc się po ulicach rozmyślałeś gdzie o tej godzinie można odnaleźć hrabinę. Doszedłeś do wniosku, że nie masz pojęcia. Słyszałeś coś o jakimś wynajętym przez hrabinę artyście, który podobno maluje jej kolejny obraz. Skoro ktoś maluje jej obraz to chyba nie w mieście, prawda? Najlepiej będzie się udać prosto do jej rezydencji poza miastem.
Skoro tak postanowiłeś, więc tak też zrobiłeś. Przebiłeś się przez miasto na północ do włości hrabiny. Wychodząc z Romagen od razu odczułeś małą ulgę. Nie to, że byś miał coś przeciwko zatłoczonemu miastu. Ale raz na jakiś czas to ulga połazić sobie po polach i lasach. Świeże powietrze, cisza. Taaak, raz na jakiś czas takie wyprawy to bardzo duża przyjemność. Właściwie to już dawno nie wybrałeś się na żaden piknik z jakąś ładną szlachcianką. Po powrocie do miasta trzeba będzie to zmienić. Te miłe rozważania, zostały wkrótce przerwane przez oddział prywatnej straży hrabiny. Jak zwykle czystej, dobrze uzbrojonej i o mordach wskazujących na częste utarczki. Nawet jeśli nie z nieprzewidzianymi gośćmi to na pewno miedzy sobą. Jednak nie sprawiali Ci większego kłopotu. W końcu od tylu lat grasz i śpiewach w miasteczku, że nawet takie prostaki jak oni Cię znają.
- Ty jesteś Elhix, prawda? Słyszałem kiedyś jak śpiewasz. Zostaliśmy powiadomieni, że możesz tu się zjawić. Idź dalej, droga wolna.
Dowódca następnie wysłał jednego ze swoich ludzi do powiadomienia innych oddziałów o twojej obecności w tym miejscu oraz do uprzedzenia hrabiny.
Dalsza twoja podróż przebiegła krótko i przyjemnie. Drzewa szumiały, słoneczko grzało. Pomysły na nowe ballady same Ci do głowy przychodziły. I w dodatku troszkę zgłodniałeś. Takie poranne spacery zawsze dobrze robiły na twój układ trawienny. Po załatwieniu nagłej potrzeby przy jakimś przydrożnym krzaczku mijasz zakręt i twoim oczom ukazuje się rezydencja rodu Nojman. A przynajmniej jedna z ich rezydencji. Podchodząc bliżej widzisz zbliżającego się do Ciebie lokaja.
- Hrabina czeka na Ciebie w ogrodzie. Chodź za mną.
W altance w dużym słonecznym ogrodzie widzisz siedzącą hrabinę. Wokół niej znajduje się mnóstwo dwórek. W pewnej odległości od niej stoi paru służących gotowych spełnić każde życzenie swej pani. Czujesz na sobie jej badawcze spojrzenie ...
[Gustav i Jergan]
Nadszedł wieczór. Jergen już przygotowałeś, cały swój niezbędny do ukończenia obrazu, sprzęt malarski. Na twoje zawołanie zjawił się sługa i zaniósł to wszystko na dół. Przecież, póki jesteś gościem hrabiny nie będziesz tego wszystkiego sam dźwigał, prawda? Gustav, naczytałeś i przypomniałeś sobie podstawowe zaklęcia. Niby nic Ci nie będzie grozić ale kiedy to ostatni raz komuś zaufałeś? Zaufanie to głupota, słabość maluśkich. Ty do maluśkich na pewno nie należysz. Słyszysz pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłeś zobaczyłeś sługę w liberii, kłaniającego Ci się.
- Panie, powóz już podjechał. Hrabina cieszy się, że tak szybko odpowiedziałeś na jej zaproszenie. Będzie na Ciebie oczekiwać w ogrodzie w swojej rezydencji. Razem z tobą powozem będzie jechał ,wynajęty do sportretowania Pani, malarz. Jeśli czegoś jeszcze byś sobie panie życzył to czekam.
Powóz jest to duża, obita atłasami i wygodna karoca. Za siłę napędowa robią cztery wspaniałe utrzymane rumaki. Jako straż przed i za powozem jest po dwóch uzbrojonych jeźdźców. Woźnica ubrany w szaty z wyszytym herbem hrabiny już czeka na zydlu. Drzwi od karocy są otwarte, a usłużny sługa już przyniósł pod nie, ułatwiające wsiadanie, schodki.
Podróż powozem nie trwała zbyt długo. Jednak nie było to tak szybki rzebyście nie mogli, gdybyście chcieli zamienić ze sobą parę słów. Na ulicach Romagen ludzie szybko schodzili z drogi, widząc nadjeżdżający powóz. Tym co się zbytnio nie śpieszyli, pomagała przednia straż. I widać mieli wiele zabawy podczas rozdawania pijanym bardom i innej hołocie kopniaków.
Po dojechaniu na miejsce, drzwi karocy zostały otwarte przez kolejnego służącego. Schodki oczywiście zostały natychmiast podstawione. Dwóch ze służących zabrało wszystkie wasze bambetle a jeden z nich, ubrany w liberię lokaja zaprowadził was do ogrodu, gdzie pod gruszą, oświetlona przez świecący w pełni księżyc oraz przez trzymana w pobliżu przez służącego latarnię, czekała już hrabina. Ubrana jak zwykle gdy pozuje Jergenowi w wykwintną ciemnogranatową suknię. Jako biżuterię ma na sobie wybrane z gustem srebro. Włosy ładnie upięte u góry przez srebrną szpilę w dole spływają miłym dla oka rozgardiaszem.
[Arthur Artois]
Wstałeś o świcie. To była naprawdę bardzo przyjemna noc. Solidne jedzenie, kąpiel a potem wygodne i ciepłe łóżko. Nie wiedziałeś , że czasem tak mało Ci wystarczy do szczęścia. No ale jak już przypomniałeś sobie o jedzeniu, to właściwie czas na jakieś śniadanko. Ale przedtem należałoby wykonać poranne ablucje. Cały czas będąc w dobrym humorze otworzyłeś drzwi swojego pokoju i poprosiłeś akurat przechodzącą służącą o przyniesienie jakichś misek z wodą. Długo nie musiałeś czekać. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi i młoda oraz zgrabna służąca wniosła do pokoju miskę oraz dwa dzbanki z wodą. Jeden z wrzątkiem i jeden z zimną. W misce dodatkowo znajduje się kawałek zwykłego szarego mydła oraz mały ręczniczek. Dziewczyna położyła na stoliku cały ten dobytek i stanęła w drzwiach jakby na coś czekając. Po chwili zorientowałeś się, że czeka na jakiś napiwek ...
[Thorgal]
Obudziłeś się rano w miarę wyspany i gotowy do działania. Zresztą kiedy to krasnolud nie jest gotowy do działania? Chyba trzeba będzie coś zjeść i wyruszyć w poszukiwaniu jakiejś sensownej pracy. Projekt bramy Ci się nawet udał ale to nie było nic szczególnie wymagającego. Może jeśli pójdziesz do ratusza to ktoś się tym zainteresuje? Ale lepiej skorzystać z okazji i obejrzeć sobie te mosty, które tu pobudowali. Znając życie to większość była projektowana przez tych durnych ludzi. Ale wśród nich też czasami zdarzają się osobnicy mający w głowach coś więcej niż szarą breję. Trzeba to dokładnie obejrzeć.
[Haakon]
Wszedłszy do najbliższej karczmy ujrzałeś dziwny widok. Większość gości jest tak pijana, że już dawno przyjęła pozycję horyzontalną. I to gdzie popadnie. Najczęściej na podłodze. Karczmarz ze zrezygnowaną mina starannie, żeby się nie potknąć, omija śpiących balangowiczów. Ci goście co jeszcze trzymają się na nogach bezceremonialnie przesuwają zawalających drogę pijaków.
[Wszyscy którzy mają szczęście obejrzeć rezydencję rodu Nojman]
Jest to budynek dwupiętrowy. Dodatkowo na samej górze znajduje się poddasze. Budynek jest złożony z trzech części. Wywinięty jest jakby w literę U. Jedna część główna zajmuje najwięcej miejsca, a boczne skrzydła są trochę mniejsze. W budynku są duże widne okna. Z tyłu rezydencji jest duży skierowany na ogród taras. Całość jest zbudowana w dość starym stylu, ale wciąż jest to budynek godny pozazdroszczenia. Ściany są udekorowane rzeźbami. Wszystko jest pomalowane w stonowane kolory. Tutaj szaleństwo kolorów z Romagen jeszcze nie dotarło. W oddali widać mały, pasujący architektonicznie do rezydencji budyneczek. Tam najprawdopodobniej mieszka służba. Wokół rezydencji biegają duże psy. Nie możecie rozpoznać rasy ale na pewno nie są to kanapowce.
Poza sesją:
W naszym rzeczywistym świecie, w celu wyobrażenia sobie wyglądu psów, można obejrzeć sobie owczarki kaukaskie. Mniej więcej takie same biegają po rezydencji hrabiny.
Myślałeś, że przynajmniej rano na ulicach będzie mniej ludzi., myliłeś się. Widzisz tych co musieli wstać, tych co się w ogóle nie kładli oraz tych co się położyli ale, spanie na ulicy nie służy mocnemu snu, więc wstali i bawią się dalej. W końcu w miasteczku dzieje się coś co nie jest związane jedynie ze szlachtą. Kręcąc się po ulicach rozmyślałeś gdzie o tej godzinie można odnaleźć hrabinę. Doszedłeś do wniosku, że nie masz pojęcia. Słyszałeś coś o jakimś wynajętym przez hrabinę artyście, który podobno maluje jej kolejny obraz. Skoro ktoś maluje jej obraz to chyba nie w mieście, prawda? Najlepiej będzie się udać prosto do jej rezydencji poza miastem.
Skoro tak postanowiłeś, więc tak też zrobiłeś. Przebiłeś się przez miasto na północ do włości hrabiny. Wychodząc z Romagen od razu odczułeś małą ulgę. Nie to, że byś miał coś przeciwko zatłoczonemu miastu. Ale raz na jakiś czas to ulga połazić sobie po polach i lasach. Świeże powietrze, cisza. Taaak, raz na jakiś czas takie wyprawy to bardzo duża przyjemność. Właściwie to już dawno nie wybrałeś się na żaden piknik z jakąś ładną szlachcianką. Po powrocie do miasta trzeba będzie to zmienić. Te miłe rozważania, zostały wkrótce przerwane przez oddział prywatnej straży hrabiny. Jak zwykle czystej, dobrze uzbrojonej i o mordach wskazujących na częste utarczki. Nawet jeśli nie z nieprzewidzianymi gośćmi to na pewno miedzy sobą. Jednak nie sprawiali Ci większego kłopotu. W końcu od tylu lat grasz i śpiewach w miasteczku, że nawet takie prostaki jak oni Cię znają.
- Ty jesteś Elhix, prawda? Słyszałem kiedyś jak śpiewasz. Zostaliśmy powiadomieni, że możesz tu się zjawić. Idź dalej, droga wolna.
Dowódca następnie wysłał jednego ze swoich ludzi do powiadomienia innych oddziałów o twojej obecności w tym miejscu oraz do uprzedzenia hrabiny.
Dalsza twoja podróż przebiegła krótko i przyjemnie. Drzewa szumiały, słoneczko grzało. Pomysły na nowe ballady same Ci do głowy przychodziły. I w dodatku troszkę zgłodniałeś. Takie poranne spacery zawsze dobrze robiły na twój układ trawienny. Po załatwieniu nagłej potrzeby przy jakimś przydrożnym krzaczku mijasz zakręt i twoim oczom ukazuje się rezydencja rodu Nojman. A przynajmniej jedna z ich rezydencji. Podchodząc bliżej widzisz zbliżającego się do Ciebie lokaja.
- Hrabina czeka na Ciebie w ogrodzie. Chodź za mną.
W altance w dużym słonecznym ogrodzie widzisz siedzącą hrabinę. Wokół niej znajduje się mnóstwo dwórek. W pewnej odległości od niej stoi paru służących gotowych spełnić każde życzenie swej pani. Czujesz na sobie jej badawcze spojrzenie ...
[Gustav i Jergan]
Nadszedł wieczór. Jergen już przygotowałeś, cały swój niezbędny do ukończenia obrazu, sprzęt malarski. Na twoje zawołanie zjawił się sługa i zaniósł to wszystko na dół. Przecież, póki jesteś gościem hrabiny nie będziesz tego wszystkiego sam dźwigał, prawda? Gustav, naczytałeś i przypomniałeś sobie podstawowe zaklęcia. Niby nic Ci nie będzie grozić ale kiedy to ostatni raz komuś zaufałeś? Zaufanie to głupota, słabość maluśkich. Ty do maluśkich na pewno nie należysz. Słyszysz pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłeś zobaczyłeś sługę w liberii, kłaniającego Ci się.
- Panie, powóz już podjechał. Hrabina cieszy się, że tak szybko odpowiedziałeś na jej zaproszenie. Będzie na Ciebie oczekiwać w ogrodzie w swojej rezydencji. Razem z tobą powozem będzie jechał ,wynajęty do sportretowania Pani, malarz. Jeśli czegoś jeszcze byś sobie panie życzył to czekam.
Powóz jest to duża, obita atłasami i wygodna karoca. Za siłę napędowa robią cztery wspaniałe utrzymane rumaki. Jako straż przed i za powozem jest po dwóch uzbrojonych jeźdźców. Woźnica ubrany w szaty z wyszytym herbem hrabiny już czeka na zydlu. Drzwi od karocy są otwarte, a usłużny sługa już przyniósł pod nie, ułatwiające wsiadanie, schodki.
Podróż powozem nie trwała zbyt długo. Jednak nie było to tak szybki rzebyście nie mogli, gdybyście chcieli zamienić ze sobą parę słów. Na ulicach Romagen ludzie szybko schodzili z drogi, widząc nadjeżdżający powóz. Tym co się zbytnio nie śpieszyli, pomagała przednia straż. I widać mieli wiele zabawy podczas rozdawania pijanym bardom i innej hołocie kopniaków.
Po dojechaniu na miejsce, drzwi karocy zostały otwarte przez kolejnego służącego. Schodki oczywiście zostały natychmiast podstawione. Dwóch ze służących zabrało wszystkie wasze bambetle a jeden z nich, ubrany w liberię lokaja zaprowadził was do ogrodu, gdzie pod gruszą, oświetlona przez świecący w pełni księżyc oraz przez trzymana w pobliżu przez służącego latarnię, czekała już hrabina. Ubrana jak zwykle gdy pozuje Jergenowi w wykwintną ciemnogranatową suknię. Jako biżuterię ma na sobie wybrane z gustem srebro. Włosy ładnie upięte u góry przez srebrną szpilę w dole spływają miłym dla oka rozgardiaszem.
[Arthur Artois]
Wstałeś o świcie. To była naprawdę bardzo przyjemna noc. Solidne jedzenie, kąpiel a potem wygodne i ciepłe łóżko. Nie wiedziałeś , że czasem tak mało Ci wystarczy do szczęścia. No ale jak już przypomniałeś sobie o jedzeniu, to właściwie czas na jakieś śniadanko. Ale przedtem należałoby wykonać poranne ablucje. Cały czas będąc w dobrym humorze otworzyłeś drzwi swojego pokoju i poprosiłeś akurat przechodzącą służącą o przyniesienie jakichś misek z wodą. Długo nie musiałeś czekać. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi i młoda oraz zgrabna służąca wniosła do pokoju miskę oraz dwa dzbanki z wodą. Jeden z wrzątkiem i jeden z zimną. W misce dodatkowo znajduje się kawałek zwykłego szarego mydła oraz mały ręczniczek. Dziewczyna położyła na stoliku cały ten dobytek i stanęła w drzwiach jakby na coś czekając. Po chwili zorientowałeś się, że czeka na jakiś napiwek ...
[Thorgal]
Obudziłeś się rano w miarę wyspany i gotowy do działania. Zresztą kiedy to krasnolud nie jest gotowy do działania? Chyba trzeba będzie coś zjeść i wyruszyć w poszukiwaniu jakiejś sensownej pracy. Projekt bramy Ci się nawet udał ale to nie było nic szczególnie wymagającego. Może jeśli pójdziesz do ratusza to ktoś się tym zainteresuje? Ale lepiej skorzystać z okazji i obejrzeć sobie te mosty, które tu pobudowali. Znając życie to większość była projektowana przez tych durnych ludzi. Ale wśród nich też czasami zdarzają się osobnicy mający w głowach coś więcej niż szarą breję. Trzeba to dokładnie obejrzeć.
[Haakon]
Wszedłszy do najbliższej karczmy ujrzałeś dziwny widok. Większość gości jest tak pijana, że już dawno przyjęła pozycję horyzontalną. I to gdzie popadnie. Najczęściej na podłodze. Karczmarz ze zrezygnowaną mina starannie, żeby się nie potknąć, omija śpiących balangowiczów. Ci goście co jeszcze trzymają się na nogach bezceremonialnie przesuwają zawalających drogę pijaków.
[Wszyscy którzy mają szczęście obejrzeć rezydencję rodu Nojman]
Jest to budynek dwupiętrowy. Dodatkowo na samej górze znajduje się poddasze. Budynek jest złożony z trzech części. Wywinięty jest jakby w literę U. Jedna część główna zajmuje najwięcej miejsca, a boczne skrzydła są trochę mniejsze. W budynku są duże widne okna. Z tyłu rezydencji jest duży skierowany na ogród taras. Całość jest zbudowana w dość starym stylu, ale wciąż jest to budynek godny pozazdroszczenia. Ściany są udekorowane rzeźbami. Wszystko jest pomalowane w stonowane kolory. Tutaj szaleństwo kolorów z Romagen jeszcze nie dotarło. W oddali widać mały, pasujący architektonicznie do rezydencji budyneczek. Tam najprawdopodobniej mieszka służba. Wokół rezydencji biegają duże psy. Nie możecie rozpoznać rasy ale na pewno nie są to kanapowce.
Poza sesją:
W naszym rzeczywistym świecie, w celu wyobrażenia sobie wyglądu psów, można obejrzeć sobie owczarki kaukaskie. Mniej więcej takie same biegają po rezydencji hrabiny.

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Elhix
Witaj pani - powiedział uprzejmie Elhix poczym skłonił się i uśmiechnął. Widząc badawcze spojrzenie hrabiny które naciskało aby przeszedł do senna sprawy przemówił bardzo grzecznie i dostojnie jak przystało przy zwracaniu się do hrabiny: Po rozważeniu Pani propozycji co do konkursu bardów... doszedłem do wniosku, że będzie dla mnie zaszczytem występować pod Pani patronatem, jeśli Pani propozycja jest dalej aktualna.. Kiedy to powiedział uśmiechnął się znowu i lekko podenerwowany czekał na reakcję hrabiny. Przy okazji ukradkiem rozglądając się po znanym mu już(tak przynajmniej wydaje) ogrodzie.
Witaj pani - powiedział uprzejmie Elhix poczym skłonił się i uśmiechnął. Widząc badawcze spojrzenie hrabiny które naciskało aby przeszedł do senna sprawy przemówił bardzo grzecznie i dostojnie jak przystało przy zwracaniu się do hrabiny: Po rozważeniu Pani propozycji co do konkursu bardów... doszedłem do wniosku, że będzie dla mnie zaszczytem występować pod Pani patronatem, jeśli Pani propozycja jest dalej aktualna.. Kiedy to powiedział uśmiechnął się znowu i lekko podenerwowany czekał na reakcję hrabiny. Przy okazji ukradkiem rozglądając się po znanym mu już(tak przynajmniej wydaje) ogrodzie.

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:
Haakon
Bohater podszedł do karczmarza, ziewnął. Chciałbym wynając pokój i coś zjeść, wielmożny panie powiedział. Prosiłbym o pokój, tylko czysty i coś co zaskoczyłoby moje podniebienie, jakiś regionalny przysmak.
Jeśli karczmarz zgadza się przyjąc Haakona, ten idzie na górę, a później prosi o przyniesienie posiłku do komnaty.
Bohater podszedł do karczmarza, ziewnął. Chciałbym wynając pokój i coś zjeść, wielmożny panie powiedział. Prosiłbym o pokój, tylko czysty i coś co zaskoczyłoby moje podniebienie, jakiś regionalny przysmak.
Jeśli karczmarz zgadza się przyjąc Haakona, ten idzie na górę, a później prosi o przyniesienie posiłku do komnaty.

-
- Bombardier
- Posty: 622
- Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21
Liv
Koń szybko zbliżał się do Romagen. Zmęczona Liv marzyła o wygodnym łóżku...Szybko otrząsnęła się z zamyślenia. Zemsta - to był jej cel. Dziewczyna ujrzała przed sobą pierwsze zabudowania. Bez namysłu skierowała się do pierwszego domu.
###
Zsiadła z konia i podzeszła do drzwi. Szybko włożyła na rękę suwayyah i zapukała do drzwi. Otworzyła jej niska, stara kobieta.
Dzień...- Nie zdążyła dokończyć zdania czując stalowe szpony na swej szyi.
-Szukam Grutfbelta... - syknęła złodziejka -Znasz go?
Koń szybko zbliżał się do Romagen. Zmęczona Liv marzyła o wygodnym łóżku...Szybko otrząsnęła się z zamyślenia. Zemsta - to był jej cel. Dziewczyna ujrzała przed sobą pierwsze zabudowania. Bez namysłu skierowała się do pierwszego domu.
###
Zsiadła z konia i podzeszła do drzwi. Szybko włożyła na rękę suwayyah i zapukała do drzwi. Otworzyła jej niska, stara kobieta.
Dzień...- Nie zdążyła dokończyć zdania czując stalowe szpony na swej szyi.
-Szukam Grutfbelta... - syknęła złodziejka -Znasz go?
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
I smell the blood of the asylum.

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth:
Zabójca rozglądnął się po karczmie i powiedział do "sprzątaczy" -Spokojnie, panowie, bo jeszcze sie tu porzygacie- po czym odgonił ich na bok i sam zaczął "przesuwać" pijanych i bacznie obserwujac spod włosów, czy ktoś się mu nei przygląda postarał sie pozbawic przenoszonych opojów mieszków, ale tylko w przypadku pewności, ze ofiara da się okraść.
Ukończywszy swój proceder podszedł do karczmarza siadając koło szynku na jednym z krzeseł. -Ile za pokój i jakąś przednią strawę?-
Własnie, dysponuję jakimiś środkami płatniczymi?
Zabójca rozglądnął się po karczmie i powiedział do "sprzątaczy" -Spokojnie, panowie, bo jeszcze sie tu porzygacie- po czym odgonił ich na bok i sam zaczął "przesuwać" pijanych i bacznie obserwujac spod włosów, czy ktoś się mu nei przygląda postarał sie pozbawic przenoszonych opojów mieszków, ale tylko w przypadku pewności, ze ofiara da się okraść.
Ukończywszy swój proceder podszedł do karczmarza siadając koło szynku na jednym z krzeseł. -Ile za pokój i jakąś przednią strawę?-
Własnie, dysponuję jakimiś środkami płatniczymi?
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Bosman
- Posty: 1864
- Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
- Numer GG: 5454998
Arthur Artois
Zaraz po zorientowaniu sie Arthur zaczal szukac swojej sakiewki. Najpierw przerzucil cala posciel, nasteonie zajrzal do buta, po czym (co pozniej wydawalo mu sie oczywistym), znalazl ja przy pasku w spodniach. Od razu ja odpial, otworzyl i zaczal w niej grzebac. Po kilku przedluzajacych sie sekundach wyciagnal kilka monet i, usmiechajac sie lekko, wreczyl mlodej damie. Odwrocil sie i podszedl do lozka, nie czekajac az slozka zamknie drzwi. Usiadl na nim po czym obmyl nieco twarz. Nastepnie palcem wymyl swoje zeby i przeplukal usta. Gdy juz caly rytual sie skonczyl, Arthur mogl przywdziac swoje ubranie. Przeczesal dlonmi swoje wlosy i zszedl na dol.Byl wypoczety, co gospodarz musial zauwazyc, gdy Artois do niego podchodzil.
- Dzien dobry gospodarzu - odrzekl - Chcialbym prosic o cos na sniadanie. Do picia najlepsze bylo by swieze mleko, lecz jesli nie masz moze byc woda.
Zlozywszy zamowienie obrocil sie i chcial juz odejsci, po czym wrocil do kontuaru i jeszcze dodal:
- Co do rzeczy ktore wczoraj zostawilem, prosze kazac je zaniesc do mojego pokoju
Arthur podzekowal jeszcze raz i podszedl do jakiegos wolnego stolika i usiadl.
Zaraz po zorientowaniu sie Arthur zaczal szukac swojej sakiewki. Najpierw przerzucil cala posciel, nasteonie zajrzal do buta, po czym (co pozniej wydawalo mu sie oczywistym), znalazl ja przy pasku w spodniach. Od razu ja odpial, otworzyl i zaczal w niej grzebac. Po kilku przedluzajacych sie sekundach wyciagnal kilka monet i, usmiechajac sie lekko, wreczyl mlodej damie. Odwrocil sie i podszedl do lozka, nie czekajac az slozka zamknie drzwi. Usiadl na nim po czym obmyl nieco twarz. Nastepnie palcem wymyl swoje zeby i przeplukal usta. Gdy juz caly rytual sie skonczyl, Arthur mogl przywdziac swoje ubranie. Przeczesal dlonmi swoje wlosy i zszedl na dol.Byl wypoczety, co gospodarz musial zauwazyc, gdy Artois do niego podchodzil.
- Dzien dobry gospodarzu - odrzekl - Chcialbym prosic o cos na sniadanie. Do picia najlepsze bylo by swieze mleko, lecz jesli nie masz moze byc woda.
Zlozywszy zamowienie obrocil sie i chcial juz odejsci, po czym wrocil do kontuaru i jeszcze dodal:
- Co do rzeczy ktore wczoraj zostawilem, prosze kazac je zaniesc do mojego pokoju
Arthur podzekowal jeszcze raz i podszedl do jakiegos wolnego stolika i usiadl.

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Thorgal
Krasnolud w końcu wyszedł z pokoju. Karczmarz!! Jakieś śniadanie i kufel piwa Siada przy stole gdzieś na boku, czekając na karczmarza rozgląda się z zaciekawieniem po towarzystwie, a później przygląda się w jaki sposób została zbudowana karczma. Gdy w końcu przyjdzie karczmarz Thorgal mówi: Zostane w tej karczmie jeszcze parę dni, nawet jak na ludzkie standarty to u was jest bardzo dobrze! Po śniadaniu wychodzę, powiedz mi tylko karczmarzu gdzie jest ratusz, bo do burmistrza zmierzam. Klucz zabrać ze sobą czy zostawić tutaj? Po otrzymaniu odpowiedzi krasnolud zabrał się do pałaszowania śniadania, następnie udał się do pokoju, spakował się, zabrał wszystkie rzeczy, zamknął pokój, jeśli karczmarz kazał, to zostawił klucz, i wyruszył nad rzekę w poszukiwaniu jakiś ciekawych mostów, każdy ciekawszy ogląda bardzo szczegółowo, tych najładniejszych sporządza szkice. Gdy już skończy, udaje się do ratusza, tak jak mu karczmarz polecił, ewentualnie pyta się ludzi po drodze.
Krasnolud w końcu wyszedł z pokoju. Karczmarz!! Jakieś śniadanie i kufel piwa Siada przy stole gdzieś na boku, czekając na karczmarza rozgląda się z zaciekawieniem po towarzystwie, a później przygląda się w jaki sposób została zbudowana karczma. Gdy w końcu przyjdzie karczmarz Thorgal mówi: Zostane w tej karczmie jeszcze parę dni, nawet jak na ludzkie standarty to u was jest bardzo dobrze! Po śniadaniu wychodzę, powiedz mi tylko karczmarzu gdzie jest ratusz, bo do burmistrza zmierzam. Klucz zabrać ze sobą czy zostawić tutaj? Po otrzymaniu odpowiedzi krasnolud zabrał się do pałaszowania śniadania, następnie udał się do pokoju, spakował się, zabrał wszystkie rzeczy, zamknął pokój, jeśli karczmarz kazał, to zostawił klucz, i wyruszył nad rzekę w poszukiwaniu jakiś ciekawych mostów, każdy ciekawszy ogląda bardzo szczegółowo, tych najładniejszych sporządza szkice. Gdy już skończy, udaje się do ratusza, tak jak mu karczmarz polecił, ewentualnie pyta się ludzi po drodze.
Fuck?
