[WP IV Era][Obóz dobra] Totalna Dominacja

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Eragon, Ivor.
- radzą radni aty ani twój twoarzysz bez urazy proszę ale nie wygladacie na medrców ani wielkich wojowników pozatym niesłyszałem nigdy o was ... czy napewno przybywacie z narady bo oprócz gwardi gondoru nic na to niewskazuje..
Rozumiesz że czasy niesą łatwe niemożna dziś ufać nikomu... ale z twoich oczu bije jakaś silniejsza siła zaryzykuję i ci zaufam, spotkamy się w stolicy bo i tak bedziecie musieli tamz awitać jeśli checcie dojechać do Gondoru by uzupelnic zapasy.
- radzą radni aty ani twój twoarzysz bez urazy proszę ale nie wygladacie na medrców ani wielkich wojowników pozatym niesłyszałem nigdy o was ... czy napewno przybywacie z narady bo oprócz gwardi gondoru nic na to niewskazuje..
Rozumiesz że czasy niesą łatwe niemożna dziś ufać nikomu... ale z twoich oczu bije jakaś silniejsza siła zaryzykuję i ci zaufam, spotkamy się w stolicy bo i tak bedziecie musieli tamz awitać jeśli checcie dojechać do Gondoru by uzupelnic zapasy.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:


-
- Marynarz
- Posty: 298
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
- Lokalizacja: Szczecin
Nieznajoma:
Ciężkopurpurowe słońce pali chmury
Jak dzikie nabożeństwo przed własnym pogrzebem.
W wiewiórczym ogonie blask się schował rudy
Resztą sił zrywając swoje więzy z niebem.
Powolny puls kopyt zmęczonych konaniem
Słońca, co krwią swoją horyzont zalało,
Rytmem swym tłukł w bęben ściśniętego serca
Cierpieniem, przy którym i śmierć to za mało.
Za dłoń gładzącą niegdyś udreczone czoło
W szponach męk choroby, gorączki i końca
Teraz trzyma ufnie kolejny skazaniec
Ślepy na analogię gasnącego słońca.
Bogowie, co za siła pcha mnie wciąż do przodu?
Kroki ołowiane stawiam wszak wbrew sobie...
Dlaczego nie zostałam tam gdzie chłodne blaski
Sonatę milczącą grałyby na grobie?
Co sprawia, że pragnąc tylko odpoczynku,
Brnę coraz głębiej w żywioły wydarzeń?
Jak silny jest mur, który mnie oddziela
Od zasłużonej krainy z mych marzeń?
Coraz ciężej odmawiać spoczynku powiekom.
Lata, które przeszły, zostawiły plamy
Wżarte wgłąb serca porytego czasem,
Których nie wywabi obmywanie łzami.
Te rysy, żłoby nurtu niewdzięcznego bytu
Pozbawione źródła jak i celu drogi
Pobrzękują jak łańcuch zdobiony perłami.
Cenna to ozdoba, ale wiąże nogi.
Słońce mszę spełniło. Uśpione w swym łożu
Czeka na wskrzeszenie. Wzrokiem nieprzytomnym
Wodziła zmęczona po krańcach swej duszy
Beznamiętnie czekając aż śmierć się upomni...
Ciężkopurpurowe słońce pali chmury
Jak dzikie nabożeństwo przed własnym pogrzebem.
W wiewiórczym ogonie blask się schował rudy
Resztą sił zrywając swoje więzy z niebem.
Powolny puls kopyt zmęczonych konaniem
Słońca, co krwią swoją horyzont zalało,
Rytmem swym tłukł w bęben ściśniętego serca
Cierpieniem, przy którym i śmierć to za mało.
Za dłoń gładzącą niegdyś udreczone czoło
W szponach męk choroby, gorączki i końca
Teraz trzyma ufnie kolejny skazaniec
Ślepy na analogię gasnącego słońca.
Bogowie, co za siła pcha mnie wciąż do przodu?
Kroki ołowiane stawiam wszak wbrew sobie...
Dlaczego nie zostałam tam gdzie chłodne blaski
Sonatę milczącą grałyby na grobie?
Co sprawia, że pragnąc tylko odpoczynku,
Brnę coraz głębiej w żywioły wydarzeń?
Jak silny jest mur, który mnie oddziela
Od zasłużonej krainy z mych marzeń?
Coraz ciężej odmawiać spoczynku powiekom.
Lata, które przeszły, zostawiły plamy
Wżarte wgłąb serca porytego czasem,
Których nie wywabi obmywanie łzami.
Te rysy, żłoby nurtu niewdzięcznego bytu
Pozbawione źródła jak i celu drogi
Pobrzękują jak łańcuch zdobiony perłami.
Cenna to ozdoba, ale wiąże nogi.
Słońce mszę spełniło. Uśpione w swym łożu
Czeka na wskrzeszenie. Wzrokiem nieprzytomnym
Wodziła zmęczona po krańcach swej duszy
Beznamiętnie czekając aż śmierć się upomni...
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Ivor Eragon
Ruszyliście dalej, jastrząb Ivora wiernie wam towarzyszy co jakiś czas przysiadając na ręce swego pana. Po kilku dnaich podrózy dotarliście do stolicy Rochanu, nie jest to imponujące miasto ale ma swój urok tu mozecie uzupełnić zapasy i odpocząć ponadto Król was oczekuje.
Zaknafein
Po wielu dniach podróży która przeminęła ci neizwykle szybko i przyjemnie wjechałeś w grannice wiecznie złotego lasu. Las wydaje sie cichy i nieskażony niczym złym idziesz naoslep przed siebie by natrafić z nienacka na Elfią straż Lorien która urosła przedtobą jakgdyby wyrosla ze mgły której tu niema.
Ruszyliście dalej, jastrząb Ivora wiernie wam towarzyszy co jakiś czas przysiadając na ręce swego pana. Po kilku dnaich podrózy dotarliście do stolicy Rochanu, nie jest to imponujące miasto ale ma swój urok tu mozecie uzupełnić zapasy i odpocząć ponadto Król was oczekuje.
Zaknafein
Po wielu dniach podróży która przeminęła ci neizwykle szybko i przyjemnie wjechałeś w grannice wiecznie złotego lasu. Las wydaje sie cichy i nieskażony niczym złym idziesz naoslep przed siebie by natrafić z nienacka na Elfią straż Lorien która urosła przedtobą jakgdyby wyrosla ze mgły której tu niema.

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin

-
- Marynarz
- Posty: 298
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
- Lokalizacja: Szczecin
Nieznajoma:
Gałęzie szumiały muskane zefirem,
Pod czułym dotykiem gięły się wstydliwie
Jak pod dłonią kochanka, szyje odsłaniały
Pocałunkom ciepłym. Wiatr w uczuciach stały
Głaskał szaty ich liści, kokietował wiernie
Zdobiąc westchnień diademem, od wieków, niezmiennie.
Zapatrzona w te gody w stęknionych komnatach
Wspomniała swą młodość, wdzięczny leśny pałac,
W którym celebrowała każde dnia zmrużenie,
Kiedyś pełnią szczęścia, dziś - rozgoryczeniem.
Wierzchowiec dotykiem ust pani proszony
Usłuchał błagania; bezdźwięcznie, powoli
Ruszył przed siebie dbając by stukaniem
Kopyt nie spłoszyć umizgów nad gajem.
Tak w bór zasłuchanej, drzewom poświęconej
Dotyk słońca powtórzył burzliwą rozmowę;
Znane grały głosy. Przyczyny ciekawa
Zbliżyła się ku nim. Niespłoszona trawa
Miękko przyjęła kroki bezszelestne.
Podeszła do barda, ujęła za rękę
I odprowadzona straży wzrokiem ciepłym
Wprowadziła gościa do leśnej domeny.
Gałęzie szumiały muskane zefirem,
Pod czułym dotykiem gięły się wstydliwie
Jak pod dłonią kochanka, szyje odsłaniały
Pocałunkom ciepłym. Wiatr w uczuciach stały
Głaskał szaty ich liści, kokietował wiernie
Zdobiąc westchnień diademem, od wieków, niezmiennie.
Zapatrzona w te gody w stęknionych komnatach
Wspomniała swą młodość, wdzięczny leśny pałac,
W którym celebrowała każde dnia zmrużenie,
Kiedyś pełnią szczęścia, dziś - rozgoryczeniem.
Wierzchowiec dotykiem ust pani proszony
Usłuchał błagania; bezdźwięcznie, powoli
Ruszył przed siebie dbając by stukaniem
Kopyt nie spłoszyć umizgów nad gajem.
Tak w bór zasłuchanej, drzewom poświęconej
Dotyk słońca powtórzył burzliwą rozmowę;
Znane grały głosy. Przyczyny ciekawa
Zbliżyła się ku nim. Niespłoszona trawa
Miękko przyjęła kroki bezszelestne.
Podeszła do barda, ujęła za rękę
I odprowadzona straży wzrokiem ciepłym
Wprowadziła gościa do leśnej domeny.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Zaknafein, Newrae
Gdy za pleców wedrowca elfiego
wyłoniła się pieknosć z lasu ciemnego
straznik wnet rozpoznając blask roztaczany
uchylił czoło nisko lasu otworzył bramy
Witamy czcigodna panią z Finarfina Rodu
szanowna Newrae pozwoli do grodu
Namiestnik pani Przodka oczekuje gości
wędrowca z wierz Orthanku i panią godnosci
Eragon, Ivor
Ludzie dziwnie mierzyli was wzrokiem gdy wjechaliscie w bramy miasta stanąwszy przed pałacem króla wpuszczono do srodka tylko waszą dwujkę.
- Król Erahorn was oczekuje- rzekł jeden ze strazników który wyprowadził was z sali tronowej do duzej saligdzie król stał na środku niej i stzrelał z łuku do tarczy. weszliscie na salę.
- witam, mój zwiad poinformowal mnie o wszystkim... spodziewałem sie was. usiądźcie - król wskazał stół zapełniony jadłem.
Gdy za pleców wedrowca elfiego
wyłoniła się pieknosć z lasu ciemnego
straznik wnet rozpoznając blask roztaczany
uchylił czoło nisko lasu otworzył bramy
Witamy czcigodna panią z Finarfina Rodu
szanowna Newrae pozwoli do grodu
Namiestnik pani Przodka oczekuje gości
wędrowca z wierz Orthanku i panią godnosci
Eragon, Ivor
Ludzie dziwnie mierzyli was wzrokiem gdy wjechaliscie w bramy miasta stanąwszy przed pałacem króla wpuszczono do srodka tylko waszą dwujkę.
- Król Erahorn was oczekuje- rzekł jeden ze strazników który wyprowadził was z sali tronowej do duzej saligdzie król stał na środku niej i stzrelał z łuku do tarczy. weszliscie na salę.
- witam, mój zwiad poinformowal mnie o wszystkim... spodziewałem sie was. usiądźcie - król wskazał stół zapełniony jadłem.

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Herogar
-Okazja powiadasz… Nie! To nie jest okazja, to szansa na kawał dobrej zabawy! A więc robimy to tak jak zwykle panowie. Jak za starych dobrych czasów.
Wraz z towarzyszami atakujemy karawanę zanim nas uda jej się dostrzec, tak by zdobyć element zaskoczenia.
Ja sam jadę na nich przed resztą mych kompanów.
-Okazja powiadasz… Nie! To nie jest okazja, to szansa na kawał dobrej zabawy! A więc robimy to tak jak zwykle panowie. Jak za starych dobrych czasów.
Wraz z towarzyszami atakujemy karawanę zanim nas uda jej się dostrzec, tak by zdobyć element zaskoczenia.
Ja sam jadę na nich przed resztą mych kompanów.

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:

-
- Marynarz
- Posty: 298
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
- Lokalizacja: Szczecin
Newrae:
Ognie pni i liści w złototnącym szale
Promienie słoneczne przyjęły za własne
Słońce przyćmiewając stopiły się w szaty
Elfiej Pani żyjącej obcomdławym blaskiem.
Dumnie się prostując zapadła się w sobie
I choć kroki sprężyste jak liście pod nimi
Ołów ciąży w sercu; Choć serdeczne pokłony
Czuła się jak heretyk u progów świątyni.
Płynąc w milczeniu witana uśmiechem
Każda twarz życzliwa, chociaż serce krzyczy
Że swą obecnością plugawi tu szczęście
Psując stare wino kropelką goryczy.
Las wrysował w swe ciało kontury pałacu
Ogromnego drzewa. Liści w tej koronie
Błyskały jak perły królewskiej relikwii
Czulej niźli metal gładząc stare skronie.
Z każdą chwilą więcej, z każdą chwilą bliżej
Wir oczu oddanych, zachwytów i westchnień
Dotyk dłoni tysiąca, miliard słodkich głosów
Skrę serca zdusiło; Upadła na ziemię...
Ognie pni i liści w złototnącym szale
Promienie słoneczne przyjęły za własne
Słońce przyćmiewając stopiły się w szaty
Elfiej Pani żyjącej obcomdławym blaskiem.
Dumnie się prostując zapadła się w sobie
I choć kroki sprężyste jak liście pod nimi
Ołów ciąży w sercu; Choć serdeczne pokłony
Czuła się jak heretyk u progów świątyni.
Płynąc w milczeniu witana uśmiechem
Każda twarz życzliwa, chociaż serce krzyczy
Że swą obecnością plugawi tu szczęście
Psując stare wino kropelką goryczy.
Las wrysował w swe ciało kontury pałacu
Ogromnego drzewa. Liści w tej koronie
Błyskały jak perły królewskiej relikwii
Czulej niźli metal gładząc stare skronie.
Z każdą chwilą więcej, z każdą chwilą bliżej
Wir oczu oddanych, zachwytów i westchnień
Dotyk dłoni tysiąca, miliard słodkich głosów
Skrę serca zdusiło; Upadła na ziemię...
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
