[DnD] Rekruci

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Zmierzyła wyzywającym spojrzeniem elfa i powiedziała do sierżanta- Dziękuję, panie. Reszta pewnie będzie za chwilę.
Reszta dotarła za kilkanaście minut. Ninerl w tym czasie postanowiła zadać kilka pytań:- Czy przez oddział do zadań specjalnych mam rozumieć zwiad? Czy może drużynę szpiegów? Rozumiem, że wszystkie informacje są "tajne"? I że będziemy mieć wyższą stawkę niż reszta? -popatrzyła wyczekująco na Hurga.

Gdy uzyskała już jakiekolwiek odpowiedzi na swoje pytanie, wszyscy zjawili się w namiocie. Sierżant pokrótce przystapił do wyjaśnienia pojęcia- "misja specjalna". Ninerl usłyszała coś o jakimś Tharivolu, nie bardzo kojarzyła tego osobnika. Sir Bradley okazał się człowiekiem, w dodatku wyznawcą Pelora. Ninerl cicho jęknęła. *Tylko nie to...Jeśli będzie próbował podczas drogi kogoś nawracać, to ja tego nie wytrzymam. Mam nadzieję, ze nie będzie jak większośc tych pustogłowych kretynów, którzy zamiast mózgu mają wodę, pododbno święconą* parsknęła w duchu. Tacy byli najgorsi, unikała ich jak mogła. Często, jak się przekonała, poza miastem, większość z nich nie mogła uwierzyć, że ona jest tylko pewnym rodzajem półelfa i naprawdę nie ma na celu wymordowania mieszkańców i splugawienia ich dusz. To było denerwujące.
Grupa drowów na powierzchni- Ninerl uniosła brwi ze zdziwieniem. *Dużo coś ostatnio spotykam drowów* pomyślała *Ciekawe, czemu...*.
Usłyszała coś o łatwej misji i braku orków i goblinów.
-Łatwa misja- parsknęła- Rozumiem, że nie ma tam również bandy wieśniaków, którzy na widok drowa, chwytają za wszystko, co ostre albo szlachetnych rycerzy, nie obrażając oczywiście sir Bradley'a, którzy drowy palą na stosach? My, dwoje możemy mieć problemy- w głosie dziewczyny pobrzmiewał nikły ton szyderstwa.- I jeszcze jedno pytanie: rozumiem, że misja jest ściśle tajna, ale czyje podejrzenia moglibysmy wzbudzać? Jest to istotne.- zaznaczyła.- Może mamy udawać na przykład grupę najemników? Czy dostaniemy jakieś listy uwierzytelniające lub cokolwiek podobnego dla rady miasta?-słowo "drowy" się jej nie podobało. Tak samo jak wzrok tego elfa- *Co on się tak na mnie gapi? Ile można...* irytowała się w duchu *Czy on nie widział nigdy czegoś w moim rodzaju?*.
-Ekwipunek mamy zapewniony?-zapytała się jeszcze.
Słowa Bradley'a puściła mimo ucha. Natomiast wypowiedź Pedra była naprawdę zabawna- Ninerl roześmiała się głośno. Śmiała się tak, aż ją rozbolały policzki. Zapytała się chłopaka:- Czy ty chcesz być śmieszny czy mówiłeś to na poważnie? Mam nadzieję, że to pierwsze- oświadczyła- Ja nie mam ochoty spotykać jakichkolwiek drowów, z wyjątkiem Dragonisa. Jeśli wrócą do Podmroku, nie będę płakać z tego powodu.
-Rozumiem, że jesteś naszym przewodnikiem?- zwróciła się do elfa- Jakieś sugestie odnośnie wyposażenia? I nie wpatruj się tak we mnie uporczywie. Jest to cokolwiek denerwujące.-dodała kwaśno.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Delf »

Richard

Richard stanął nieco z tyłu, za pozostałymi i przysłuchiwał się znudzony wywodom sierżanta na temat "tajnej misji". Sprawa śmierdziała dla niego z daleka niczym dzielnica biedoty po powodzi, zanim jednak zdążył wygłosić swoją opinię na ten temat, do akcji wkroczyła Ninerl.
-Łatwa misja- parsknęła- Rozumiem, że nie ma tam również bandy wieśniaków, którzy na widok drowa, chwytają za wszystko, co ostre albo szlachetnych rycerzy, nie obrażając oczywiście sir Bradley'a, którzy drowy palą na stosach?
-Dziewczyna ma rację - poparł ją Richard - Chłopi są durni i zabobonni, mogą nas zaatakować z byle przyczyny, wszystko jedno, w czyim byśmy nie działali imieniu. Rycerstwo zwykle bardziej pilnuje hierarchii, ale co z tego, jeśli nasza misja ma być tajna? Co mamy zrobić, jeśli zatrzyma nas jakiś władyka i oskarży o konszachty z Podmrokiem?
I jeszcze jedno pytanie: rozumiem, że misja jest ściśle tajna, ale czyje podejrzenia moglibyśmy wzbudzać? Jest to istotne.- zaznaczyła Ninerl.- Może mamy udawać na przykład grupę najemników?
-Raczej trupę cyrkowców, - stwierdził kwaśno Richard. -Ale zgadzam się - skoro niby nie ma zagrożenia, to czemu ta misja jest tajna? Bo nie wierzę, że przemawiają za tym nieuzasadnione plotki... Chyba, że dowództwo ma coś więcej, niż tylko plotki...
Richard cały czas stał z tyłu, mówiąc spokojnym rzeczowym tonem i ani na chwilę nie podnosząc głosu. Był ciekawy, jak zareagują pozostali i - przede wszystkim - jak w krzyżowym ogniu pytań zachowa się dowódca...
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Turek »

Frihold Carmund

- No chłopi rzucający widłami i „szlachetni rycerze” to nie są najprzyjemniejsze rzeczy z jakimi się można spotkać. A zapomniałem mam jeszcze jedną sprawę.- powiedział.
Niziołek wziął listę i pióro ze stołu, skreślił słowo karzeł i nieco koślawymi literami ale czytelnie napisał „Niziołek”, Frihold po raz kolejny w życiu podziękował że wujek wbił mu literki do głowy przez siedzenie.
- Nieco dziwne, jeśli droga jest bezpieczna po co eskorta?- spytał niołek
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: murmandamus »

Murmandamus i Motrax

Murmandamus ziewnął. Sierżant wyjasnił cel misji a członkowie odziału wyrażali po kolei swoje wątpliwości. Richard jak to prawdopodobnie u niego w zwyczaju było czymś niezadowolony był. Zaklinacz spojrzał na wszystkich i rozluźniony rzekł.
-Sprawa dość prosta jak sądzę. Eskortować? Żaden problem. Da się zrobić. Wystarczy tylko odpowiednio naszego Dragonisa przebrać i po kłopocie. Maska, powłóczyste szaty. Lettyka zasłonięta i czterech ciurów obozowych do noszenia wystarczą by w miare bezpiecznie doprowadzić to do końća i inkt się nie powinien zorientować nie? Chłopi pomyślą że szlachcic. Szlachta pomyśli że to jeden z nich i zostawią go swoim sprawą. I tyle. Dragonis będzie siedział w srodku i pokazywał swoje oblicze tylko w masce. A w razie czego po prostu powie że jest elfem hm z Evermeet ale nie wolno mu okazywać oblicza. Nikt się nie będzie pytał.
Murmandamus zwrócił się do Richarda
-Naprawdę Magusku, nie ma potrzeby prowadzić "wojny ze wszystkim co dobre i sprawiedliwe na tym świecie".
Murmandamus tymczasem kontynuował.
-Jestem pewien że da się wszystko przeprowadzić należycie. A w razie spotkania z tymi drowami to już będziemy dyskutować na noże miecze i czary gdy się okaże że mamy sprzeczne interesy ale to już obowiązek eskorty czyli nasz.
-Jedna sprawa sierżancie. Skoro my jesteśmy odziałem eskorty to kto będzie dowodzić pośród nas?Ktoś z nas czy przydzieli się nam oficera? Wydaje mi się że wspomniałeś sierżancie o sir Bradleyu, nie? W końcu jest rycerzem a tacy zazwyczaj są dowódcami. Czy intuicja mnie zawodzi?
Motrax w czasie gdy jego pan przemawiał znudzony polatał sobie po namiocie po czym niespodziewanie wylądował na głowie półdrowki.


[z uwagi na to że ulewa w lublinie zalała serwer moj dostęp do netu może być ograniczony lecz będę starałsię pisać na bieżąco, w każdym razie net może mi nie chodzić do wtorku, jednak bede starał się z wydziału pisać]
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Erivan »

Sierżant przysłuchiwał się serii pytań jaka go zalała, potem pochodził jeszcze chwilę po namiocie i rzekł.
- Co do chłopów to trasa nie przewiduje przejazd w okolicach jakichś większych skupisk ludności, a zawsze pozostaje przecież kaptur głęboko zaciągnięty na twarz. Jeśli napatoczą się "szlachetni rycerze" ... właśnie dlatego podąża z wami sir Bradley. Jego herb jest dość znany okolicy. słysząc te słowa szlachcic wypiął pierś okutą pancerzem z godłem jego rodu, orłem trzymającym w dziobie jaszczurkę.
- Misja jest tajna bo... bo takie dostałem rozkazy, a wam nic do tego. Zresztą i tak nigdy nie zrozumiecie polityki... ja zresztą też. Hurgo zasępił się
- Dowódcą będzie Bradley. Wszystkie potrzebne rzeczy wyda wam rano kapral Surgins, a teraz zostawcie mnie, muszę przemyśleć kilka rzeczy. Powodzenia.
Gdy Richard jako ostatni opuszczał namiot, sierżant złapał go za ramię obrócił i rzekł.
- Jeśli spotkacie wojownika w czarnej zbroi dzierżącego czarny oręż uciekajcie. Tego przeciwnika nie pokonacie... mówię to tobie, a nie rycerzowi bo wiem, że on zrobi to co podpowie mu honor. Jeśli zobaczycie czarnego rycerza, a sir Bradley każe atakować to wtedy i tylko wtedy pozwalam wam nie wykonać jego rozkazu. Przekaż to pozostałym i pamiętaj... ja nic ci nie powiedziałem. Po tych słowach półork prawie wypchnął czarodzieja z namiotu.


-Dlaczego mnie wyśmiałaś? dąsał się Pedro w drodze do namiotów
- Zawsze chciałem zmierzyć się z drowami. Pomyśl tylko Pedro "Pogromca drowów" czyż to nie brzmi cudownie. Tyle słyszałem o mrocznych elfach. Czas skonfrontować opowieści z rzeczywistością. I nie patrz tak na mnie, jestem młody, ale w kilku potyczkach już brałem udział, a jak widać po moim pięknym licu, żadnych obrażeń nie odniosłem.


Elf Elianus oddalił się w stronę drugiego z namiotów na odchodne rzucił tylko.
- Ruszamy godzinę przed świtem, obmówiłem już to z sierżantem. Trasa, którą obrałem prowadzi przez lasy, odsłonięte równiny, a w końcowym odcinku przez góry.

Słysząc te słowa Bradley pokiwał głową i zwrócił się do was.
- Sierżant wydawał się nie mówić całej prawdy, nie uważacie? Co jednak możemy zrobić rozkaz to rozkaz. Teraz życzę wam dobrej nocy. Niech Pelor nad wami czuwa. Aha, jeszcze jedno, szukam giermka, jakby ktoś był chętny to zapraszam. potem odszedł nucąc cicho rycerską piosnkę o tysiącu orczych łbach
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Turek »

Frihold Carmund

- Będę mógł skorzystać ze zbrojowni?- spytał sierżanta.- Wezme topór, kolczugi na mnie raczej chyba mieć nie będziecie.

Frihold poważnie zastanowił się nad słowami rycerza, może posada giermka była by znacznie lepsza niż zwykłego żołnierza, niziołek jak zwykle nie dostrzegał że być może jego wzrost może nieco przeszkadzać.
- Ciekawa propozycja, chętnie bym sprubował.- powiedział do rycerza.- Ale na razie będę jakby co będę giermkiem na próbę, myślę że powinienem się nadawać, jeśli posada mi się spodoba zyskasz giermka jeśli nie zawsze będziesz mógł znaleźć innego.
Frihold po wizycie w zbrojowni- jeśli sierżant pozwalał mu z niej skorzystać.- poszedł z nowym toporem do namiotu gdzie spał.
Poszedł spać aby wstać na czas.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Delf »

Richard

Richard słuchał beznamiętnie odpowiedzi sierżanta, nadal będąc przekonanym, że ten mocno mataczy, starając się ukryć jakiś haczyk. Stoicki spokój przychodził mu z niejaką trudnością, zwłaszcza kiedy Mumandamus napomknął o "wojnach za wszystko co dobre i sprawiedliwe na świecie", na co Richard omal nie wybuchł histerycznym śmiechem. Powstrzymał się jednak. Zaczął już sobie wyrabiać nawyk ignorowania tego co mówi gadatliwy zaklinacz.
Kiedy sierżant udzielił mu "ostatnich poruczeń" przed opuszczeniem namiotu, uśmiechnął się do siebie. Poznał właśnie jeden z haczyków. I to nie byle jaki - haczyk na Bradley'a! Oczywiście powie innym co usłyszał od sierżanta... ale jeszcze nie teraz. Informacja to ważny atut, nie można nią szafować bezmyślnie. Po za tym, sądząc po tępocie niektórych, mogą mu nie uwierzyć, lub źle zinterpretować... Na razie wiedział jedno - należało się porządnie wyspać, żeby być gotowym do wczesnego działania.
Z zamyślenia wyrwał go Elianus:
- Ruszamy godzinę przed świtem, obmówiłem już to z sierżantem. Trasa, którą obrałem prowadzi przez lasy, odsłonięte równiny, a w końcowym odcinku przez góry.
Richarda to ucieszyło - Czarnego Rycerza raczej nie spotkają w lesie, będzie więc miał dość czasu na przygotowanie "gruntu". Nawet jeżeli natrafili by na niego tak wcześnie, to las powinien dawać wystarczające pole do manewru, by odciągnąć innych od walki nawet bez uprzednich przygotowań...
Nucąc pod nosem marsz pogrzebowy, Richard udał się na spoczynek. Cieszył się, że nie został dziś zmuszony do użycia magii. Zachowanie przygotowanych rano czarów na jutrzejszy dzień wydawało mu się dobrym pomysłem - będzie miał więcej czasu na przygotowanie się do wyprawy, a może nawet znajdzie chwilę, by zagłębić się w Czerwoną Księgę...
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Ninerl parsknęła słysząc słowa sierżanta. Słowo "polityka" wyraźnie sie jej nie podobało. Ktoś tu próbował ich wepchnąć w jakąś śmierdzącą sprawę. Wiedziała, co zrobi- jeśli to będzie prawdziwe bagno, ona zniknie. Jej życie było ważniejsze niż jakaś zasrana misja. Pseudosmok usiadł jej na głowie- zdjęła zwierzaczka i położyła na prawym ramieniu. Chwilę się powiercił i ułożył jak najwygodniej. Słuchała wypowiedzi Murmandamusa- *Oto mamy przykład, jak ktoś nie wie o czym mówi.* przesadny optymizm maga ją śmieszył * Dyskutować z drowami na broń! Śmieszne. Skoro tamci nie potrafili sobie z nimi poradzić, to jak ma to zrobić nasz zaklinacz.*
Sierżant coś wspomniał o zbrojowni- świetnie, na pewno z niej skorzysta. Wręczyła zaklinaczowi smoczka i wyszła z namiotu: -No,to do zobaczenia za chwilę albo jutro.- powiedziała do wszystkich.
Ten chłopak z dziwnym kapeluszem się dąsał, był naprawdę zabawny. Ninerl odparła:- Podczas podróży trzymaj się ode mnie z daleka, głupota jest zaraźliwa. A te kilka potyczek- chłopów machających tylko widłami lub nauczycieli, którzy dają nam fory, nietrudno jest pokonać- dodała szyderczo. Pedro zaczynał ją denerwować swoją bezmyślnością. Mógł być zagrożeniem dla reszty w trakcie misji. *Utnę mu wtedy język* pomyślała *Przynajmniej uszy mi nie będą więdły od słuchania tych głupot.*Juz ten elf był mniej denerwujący, choć oczywiście, odpowiadanie na pytanie, zadane przez plugawego mieszańca, było poniżej jego godności. Skierowała się w stronę zbrojowni, gdy doszły ją słowa ich nowego przewodnika:- Ruszamy godzinę przed świtem, obmówiłem już to z sierżantem. Trasa, którą obrałem prowadzi przez lasy, odsłonięte równiny, a w końcowym odcinku przez góry. * A jednak potrafi mówić* pomyślała *Będziemy podróżować przez pustkowia. I dobrze, lubię tak wędrować. Chociaż te pustkowia mają byc rzekomo bezpieczne* zaśmiała się w duchu *Dobre sobie. Zastanawiam się, czy sierżant naprawdę myśli, że uwierzyliśmy w jego słowa. Myślę, że nie, nie wygląda na aż takiego idiotę.*
Rycerz życzył im dobrej nocy, Ninerl mu odpowiedziała- Niestety też mam takie wrażenie. I jeszcze ta godzina przed świtem- westchnęła.- No, nic przyjemnych snów. Poszła poszukaćczegoś przydatnego.
Weszła do zbrojowni, przedtem uprzedziła pytanie strażnika, wspominając o rozkazie sierżanta. Szukała kruczych stóp, dobrego i dobrze wyważonego półtoraka i kołczanu strzał. Opancerzenie- szukała dobrze wykonanej koszulki kolczej. Miała nadzieję, że coś znajdzie... Wiedziała, że musi jeszcze zajrzeć do kuchni i uzupełnić prowiant i zapasy wody...a potem wreszcie pójść spać, gdy oczywiście się spakuje...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Zorin »

Tharivol ,,Księżycowy Szept"

Przepraszam wszystkich że nie odpisywałem, ale nie miałem internetu. Zaraz to postaram nadrobić.

Mężczyzna wszedł do namiotu sierżanta gdy ten mianował jakiegoś rycerza na dowódcę ich ,,grupki". Bo tak teraz zaczął mówić na ich mały oddział. Nie dowiedział się że miał zostać dowódcą, a choćby nawet to i tak by z tym nic nie zrobił. Miał tylko nadzieję że ten Sir Bradley'u nie zrobi jakiegoś głupstwa.
-Przepraszam za spóźnienie.-powiedział do sierżanta, gdy wysłuchał co mają zrobić, dowiedział się kiedy wyruszają to nie udając się do magazynu, gdyż jego broń mu wystarczała udał się na przechadzkę, nie mając zamiaru spać tej nocy. Trenował....trenował...trenował.... na placu treningowym. :) A następnie stawił się na umówionym wcześniej miejscu.
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: murmandamus »

Murmandamus i Motrax

Po tym jak rycerz życzył im dobrej nocy, narada sięzakończyła. W mniemaniu murmandamusa potoczyła się jak podejrzewał. Tajna misja, wybrana grupka i możliwe niebezpieczeństwa No nic nie ma co sobie zawracać tym teraz głowy. A co ma sięstać to będzie. Przywołał motraxa do siebie i wyszedł na zewnątrz. Niebo rozświetlały gwiazdy więc przystanął na uboczu by przyjrzeć im się i pobyć trochę sam. *Jakie piękne* pomyślał dawno nie widział tak czystego i gwieździstego nieba a lubił noc i to co niosła ze sobą. Zaklnacz położył się na trawie i zaczął śledzić linie wyznaczające konstelację gwiazdy Północne.Motrx tymczasem przsysiadł obok.
-I cóż sądzić motraxie? Czy wybrałem właściwie zgłaszając się tutaj?
Smoczek spojrzałswoimi oczami na pana zatroskany.
-Nie wiem panie- zapiszczał- jesteś daleko od domu.
-Wiem. Ale nie mam tam po co wracać. Jakże miałbym spojrzeć ojcu w twarz teraz. A tutaj przynajmniej jest jakaś możliwość zrobienia czegoś pożytecznego ze soba...
-Ooo Tak zadanie zadanie, ale niech pan uważa bo niebezpieczne niebezpieczne.
-Wiesz Motraxie. Mam cichą nadzieję że nie stanie się tutaj nic złego nam, mówią o drowach a to poważne już. Myślisz że nie wiem że potyczka może zakończyć moje życie? Licze się z tym ale..
-Ale?
-Staram się o tym naprawdę nie myśleć , perspektywa śmierci mnie tak bardzo nie przeraża, może tylko możliwość umierania w bólu.
-Nie wiem panie, Ale motrax zawsze bedzie przy panu ooo tak.
Zaklinacz pogłaskał chowańca.
-wiem Motraxie wiem, mam też nadzieje że nasz odział zżyje się jakoś i może wszyscy się jakoś zaprzyjaźnią a co widze? nieufność i czasem wrogość.
-Tak panie.
-Niziołek wydaje mi sięże Rozsądny i dobry kompan będzie jak obserwuje go...Pedro też może się okazać dobrym przyjacielem, Dragonis? Czemu sprawia pozytywne wrażenie też, coś w nim wzbudza zaufanie. Ale ponury Richard? On mi przypomina tych kilku nadętych własną ważnością uczniów z akademiii co się im wydawało że są lepsi i co się dystansują od innych z własnej arogancji.
-Nie wiem panie, ponury mag ponury ponury ponury.-odpowiedizał smoczek.
-Elf patrzy na wszystkich z góry i wydaje się nie tolerować Drowa i Ninierl. Ta z kolei jest nieufna i zdystansowana.-tu przerwał-Półdrowka nawet nie zwróciła uwagi na mnie i mó nowy strój.
Ucieszony motrax podłapał
-oooo Pan lubi półdrowke,pani elfka podoba się panu podoba podoba podoba.
-Cichaj motraxie-Machnął jakby odganiając się od uporczywej muchu a smoczek z łatwością uchylił się.-To tylko moje zawyczajne zaciekawienie.po za tym muszę się zastanowić jak ich scalić, jak tu sprawić by stanowić zgranyb zespół?
-Pan jest taki wspaniały że sobie poradzi, motrax wierzy w to.
-Cichaj, nie praw mi tu komplementów dobrze wiesz że tego nie lubię.
-Dobrze jużź dobrze panie.
-Pozostaje sir Bradley. Zaiste, to dobrze że dowodzi. Szlachcic herbowy. To nie tylko pomocne ale i pozwala mi wierzyć że wyprawa się może udać. Hm szuka giermka? Może powinienem się zgłosić?
-Pan chce służyć rycerzowi? Tak służyć? Jak motrax służy Panu?
-EE nie wiem, w końcu zwyczaj szlachecki mówi że rycerze biorą sobie giermków by ci później stali się rycerzami ale ja? Przecierz jestem czarownikiem pewnie się nei nadaje na rycerza ale jednak mogłoby to wywrzeć na ojcu dobre wrażenie że jestem giermkiem u takiego rycerza.
-A co z twoją magia panie?
-Nie wiem Motraxie. Lubie być wolnym, sięgać w głąb siebie by czerpać moc, to daje mi radość. A czy mógłbym praktykować to będąc giermkiem? Wątpię...Nie mój motraxie to nie wyjdzie. A zresztą skoro wykopali mnie z tej akademii to pewnie równie dobrze nadaję sięna giermka. Czuję że skoro jestem kim jestem będzie najlepsze może z czasem odkryje w sobie więcej z mocy. Powiadają że mogę mieć w sobie smoczą krew. Bardzo ciekawe.
-Tak jak motrax? oooooo.
-Tak Motraxie tylko twoich większych kuzynów.Ale to tylko hipoteza. Nie ma co się narazie nad tym zastanawiać.
-Księżyc pięknie też dzisiaj wschodzi....
Zaklinacz pogrążyłsię znów w rozmyślaniach Czasami tylko mignęła mu myślach postać Ninerl. Robiło się późno więc niedługo potem udał się do namiotu na spoczynek.
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Erivan »

W obozowej zbrojowni każdy znalazł poszukiwany przez siebie ekwipunek. Oręż i pancerze nie były co prawda wykonane szczególnie dobrze, ale na razie będą musiały wystarczyć.

Po całonocnym treningu Tharivol był tylko trochę zmęczony. Wyspał się aż nadto dnia poprzedniego, a poza tym potrafił obejść się bez snu gdy zaszła taka potrzeba. Richard też nie pospał za długo. Czerwona Księga okazała się zbyt pociągająca... ale opłacało się. (Delf sprawdź swoje PW)

Elianus i sierżant czekali już przy koniach. Wkrótce zjawiła się reszta oddziału z Bradley'em na czele. To jemu Hurgo wręczył wszystkie potrzebne dokumenty i przepustki. Następnie Surgins rozdał mikstury lecznicze (na każdego przypadły po dwie sztuki) i wpakował dodatkowy prowiant do juków. Rumaki były dobrze odżywione, ich sierść błyszczała i widać było, że sierżant dał wam najlepsze konie na jakie mógł sobie pozwolić. Zadbał nawet aby wierzchowiec Frihold'a był odpowiedni dla jego postury.

-Uważajcie na siebie. Nie chcę tu mówić oklepanych formułek, ale Hornheaven liczy na was i możliwe, że jak zawalicie to będzie źle.
po tych słowach on i Bradley wymienili grzecznościowe ukłony, a ten drugi zarządził odjazd.

Pierwsza część drogi prowadziła przez gęsty las. Niekiedy konie z trudem przedzierały się przez gęste krzaki, a gałęzie boleśnie smagały wasze twarze. Richard i Murmandamus źle znosili trudy podróży. Nieprzyzwyczajeni do końskich grzbietów dostali bardzo bolesnych odcisków... na wiadomej części ciała. (Na szczęście maść, którą dostali po pierwszym treningu oprócz na stłuczenia pomagała także na to) Podczas nielicznych postojów obaj panowie zawzięcie trenowali walkę na kije. Richard pełnił tu po trochu rolę instruktora, gdyż walczył o kilka klas lepiej niż zaklinacz.

Elianus dalej był milczący. O dziwo Pedro też, często oddalał się od grupy i znikł gdzieś jego dawny zapał. Lubił jednak rozmawiać z Elianusem o drowach. Z podsłuchanej rozmowy Ninerl dowiedziała się, że elf nienawidzi ich całym sercem. Nie chciał jednak zdradzić chłopakowi powodu.

Czwartego dnia wędrówki sir Bradley zarządził ostatni, przed wjechaniem na równiny, postój. Zsiedliście z koni w położonym przy strumieniu zagajniku. Słońce chowało się już za horyzontem i lasek wyglądał w tym świetle dość złowrogo.
- Przenocujemy tutaj. zakomunikował Bradley, następnie usiadł na swoim posłaniu i pogrążył się w modlitwie.

Tharivol'owi ciarki przeszły po plecach, nie wiedział dlaczego, ale czuł się obserwowany.

Elianus również był niespokojny.
- Pójdę się rozejrzeć. oznajmił i zagłębił się w gęstwinie drzew.
- Przydałoby się rozpalić ognisko. mruknął Pedro
- To kto tam wejdzie i poszuka chrustu?
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Nekonushi »

Dragonis Do'Urden

Odrazu po zejściu z konia wyczyścił go trochę i dał mu jeść. Następnie usiadł i już miał pogrążyć się w Zadumie, gdy nagle padła komenda o przyniesienie chrustu. - Ja pójdę. oznajmił. Następnie wyruszył by zająć się ową czynnością, mając nadzieję, że po niej będzie mógł spokojnie popatrzeć sobie na ogień bez żadnego treningu magii czy walki, strachu o to, że ludzie nienawidzą drowów i mogą go zabić, ani o to, że jakiś Pedro czy inny felo będzie go zamęczał pytaniami, aczkolwiek rozmowa dobrze by mu zrobiła.
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Delf »

Richard

Richard poświęcił ostatnie dni na coś więcej, niż jedynie umacnianie swego ciała i umysłu. Planował. Sieć zależności rozwijała się w jego głowie. Zanim jeszcze dotarli do ostatniego postoju wiedział już jedno - bez względu na dalszy rozwój wydarzeń, będzie musiał uprzedzić przynajmniej jedną osobę... Po długich rozważaniach, wybrał Ninerl - wydawała mu się najinteligentniejszą spośród towarzyszy i zarazem najbardziej pozbawioną uprzedzeń. Nie był wprawdzie pewien, jak zareaguje na to, co jej przekaże, ale musiał zaryzykować...
Ostatni postój w lesie wydał mu się właściwym momentem. Kiedy zsiedli już z koni, Elianus odszedł w las a Bradley pogrążył się w modlitwach, Richard podszedł do półdrowki.
-Ninerl, muszę pilnie porozmawiać z tobą... i tylko z tobą - zwrócił się do niej szeptem. - Jeżeli się obawiasz, nie musimy odchodzić od obozu, ale nie chcę, by ktoś z pozostałych usłyszał to, co muszę ci przekazać. Proszę, zaufaj mi, bo to bardzo ważne.
Zorin
Marynarz
Marynarz
Posty: 279
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 17:00
Numer GG: 9606247
Lokalizacja: Z daleka
Kontakt:

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Zorin »

Tharivol ,,Księżycowy Szept"

Zabójcy długa wędrówka bardzo odpowiadała. Nie musiał już spać w jakimś śmierdzącym namiocie gdzie ludzie nie umieją w ogóle się zachować. Wolał już spać pod czystym niebem niż w tych namiotach. Każdej nocy trenował. Nigdy przez te cztery dni nie spał. Odchodził w głąb puszczy w nocy, w czasie postoju, gdy wszyscy spali i trenował. W dzień również nie spał gdyż w dzień podróżowali, podróżowali.......
Po czterech dniach gdy zatrzymali się na jakimś uboczu przed wjazdem na równinę zszedł z konia. W tym momencie poczuł jakieś dziwne wrażenie... czuł już je kiedyś, i ono nigdy nie wróżyło nic dobrego.
-Uważajcie. Coś tu jest nie tak.- zawrócił się pierwszy raz od wyjazdu do reszty aby ich ostrzec i aby byli ewentualnie gotowi na zmianę planów. Wątpił że ktoś go posłucha, gdyż od początku zauważył że nie przypadł reszcie do gustu, ale nawet dobrze mu to wyszło gdyż zawsze wolał być cichą postacią. Rozejrzał się do o koła czy ktoś go nie obserwuje. Prócz jakiejś sarenki biegnącej w oddali nic nie zauważył. Nie miał nawet nadziei że ujrzy coś poza tym. Przywiązał wierzchowca do jakiegoś drzewa na uboczu, napoił go i zwrócił się do Bradley, nie zwracając uwagi że zapewne przerwie mu modlitwę:
- Mogę dziś wartować.- powiedział po czym czekał na jego odpowiedź.
Dum spiro, spero:)

Ambitosa non est fames.

Pozdrowienia Zorin! :D :D
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Turek »

Frihold Carmund

Niziołek wstał wcześnie, był wypoczęty po dobrze przespanej nocy, niezbyt dręczyły go myśli o trudach i niebezpieczeństwach wyprawie, wielu ludzi i nieludzi których wcześniej spotkał mówiło że jego odwaga graniczy z bezgraniczną głupotą, Frihold tym tez się niezbyt przejmował.
Po założeniu swej starej skórzni oraz przeczyszczeniu broni udał się na miejsce spotkania, przedtem wziął ze zbrojowni jeszcze krótki miecz który niemu mógł służyć za długi.
- Nawet miło z sierżanta strony że znalazł pan wierzchowca dal mnie.-powiedział niziołek, tylko tym razem Frihold wyjątkowo widział problem.- Dosyć dawno nie jeździłem, ale chyba dam radę, wiecie pochodzę z rodziny osiadłej a nie z wędrownego klanu.
Carmund przytroczył do siodła sakwy oraz rapier.
Niziołek podszedł do kuca i pogłaskał go po głowie, wskoczył miękko na siodło, niestety siadł odwrotnie.
- Chyba coś nie tak.- mruknął i zszedł z kuca po czym się poprawił, tym razem siadł poprawnie.
Niestety zwierzak zaczął się wiercić.
- Nie wierć się bydlaku!- Krzyknął próbując uspokoić wierzchowca, uniósł w górę zaciśniętą pieść aby walnąć kuca w łeb, nagle przypomniał sobie jak powinien postąpić ze zwierzakiem.
Po paru minutach zmagań z kucem zwierzak w końcu się uspokoił i był posłuszny.
- No jak chce potrafi być grzeczny.- powiedział zadowolony niziołek.

- Wczoraj mówiłeś że szukasz giermka, więc jak będzie, myślę że powinienem się nadawać, pewnie będę musiał czyścić ci zbroje i miecz oraz zajmować się innymi duperelami, a jak przyjdzie do walki powinienem stać obok ciebie, dobrze rozumiem? Więc jak będzie weźmiesz mnie na próbę, czy nie?- spytał rycerza i poczekał aż da mu odpowiedz.- W każdej chwili będziesz mógł sobie znaleźć przecież innego pomocnika.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Rano poszła jeszcze odebrać rzeczy z kuchni. Sprawdziła pakunek- przygotowali to, co chciała. Zebrała swój cały ekwipunek i nieco się pod nim uginając, poszła na miejsce spotkania. Rozmieściła go w jukach, sprawdziła ich stabilość, potem oceniła konia. Koń był naprawdę niezły, w dodatku zadbany. *Bardzo dobrze* pomyślała *Dobry koń to skarb. Wreszcie nie będę taszczyć wszystkiego na plecach*
Dokladnie pomacała jego stawy- te też były w porządku.
Koń wyglądał na posłusznego, miała nadzieję, że jest takie rzeczywiście.
Wsiadła i czekała. Uniosła brwi na przemowę sierżanta *Żegna nas, jakbyśmy mieli koniecznie to spieprz.... Ha, miejmy nadzieję, że wrócimy żywi z tej wyprawy.*
Gdy wjechali w gęsty las, Ninerl zsiadła z konia, chwyciła go za wodze. Nie miała ochoty mieć podbitego oka.
Jechali dalej, na dodatek ciągle przez las. Jedyną dobrą rzeczą było to, że Pedro się zamknął i nie gadał już na temat drowów. Co prawda, oddalanie się chłopaka od grupy, niepokoiło Ninerl i miała zamiar porozmawiać o tym z Bradley'em.
To, że Elianus nienawdzi drowów, Ninerl nie zaskoczyło jakoś specjalnie. Domyślała się tego, od spojrzeń, jakie rzucał jej i Dragonisowi. *Pewnie wymordowali mu rodzinę albo poświęcili kogoś na ołtarzu.Albo jest zbiegłym niewolnikiem* pomyślała. Teraz nie zajmowała się tym, dopóki tropiciel nie okazywał jawnie i gwałtownie swojej wrogości.
Stanęli wreszcie na postój- las nie wyglądał zbyt przyjaźnie.
Elianus i Tahrivol nie byli zadowoleni. *Czyżby się czegoś obawiali?* pomyślała Ninerl. *Może mamy jakiś ogon?*
Za chwilę, gdy rozwijała swoje posłanie, podszedł do niej ten mag, Richard.
-To chodźmy po chrust i tyle- odpowiedziała półgłosem.- Wtedy mi wszystko powiesz- dodała cicho, wygładzając koc. Wstała, wzięła łuk i miecz na wszelki wypadek. Powiedziała do reszty:
- My też pójdziemy po to drewno. Szybciej je zbierzemy w trójkę. Lepiej, byśmy nie chodzili długo poza obozem. Tharivolu, ja moge wartować po tobie. Może zrobimy dwoosobowe warty? Skoro ty i tropiciel uważacie, ze "las" nie jest przyjazny... Ja zresztą też mam takie wrażenie.-dodała - To ustalcie kolejność wart, mi to właściwie wszystko jedno, jaką będę miała, a my idziemy wreszcie po ten chrust- wyszła z polanki, razem z magiem. Odeszli trochę dalej od obozu, schowawszy się w krzakach.
- No to co mi masz przekazać?- spytała - Słucham...
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Delf »

Richard

- No to co mi masz przekazać?- spytała - Słucham...
- Na początek muszę cię uprzedzić, że to, czym chcę się z tobą podzielić jest tajne - zaczął Richard - I nie jest to moja tajemnica, ale coś dużo ważniejszego, pochodzącego "z góry". Nie wiem nawet, czy mogę ci o tym mówić, ale uważam cię za osobę godną zaufania, która, w przeciwieństwie do niektórych naszych towarzyszy, będzie potrafiła trzymać język za zębami. Musisz mi więc obiecać, że nikomu, powtarzam: nikomu o tym nie powiesz. Po wysłuchaniu mnie będziesz mogła sama zadecydować, czy mi pomożesz czy nie, ale obietnicę milczenia muszę odebrać wcześniej.
Zablokowany