[Forgotten Realms] Druga drużyna

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Feyra

Stare papiery i mapy nie interesowały jej - nie miała ochoty szukać kolekcjonerów. Zabrała jednak mieszek złota i schowała go do plecaka. Z zadowoleniem (nie uśmiechem, tylko zadowoleniem) na twarzy pakowała różne świecidełka do plecaka.
Zainteresowała ją też pewna szkatułka. Próbowała ją otworzyć na kilka sposobów: normalnie, znalezionym w skrzyni kluczem (niestety nie pasował), siłą obcasa oraz siłą miecza.
Thayven stwierdził, że musi mieć jakieś magiczne zamknięcie. W odpowiedzi mruknęła coś niewyraźnie.
"Cóż... będzie niespodzianka na później." - pomyślała chowając szkatułkę.

Kiedy w skrzyni nie było już nic cennego (dla niej) powiedziała:
- No. To ruszamy dalej.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
ugurth
Majtek
Majtek
Posty: 118
Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
Lokalizacja: wrocek

Post autor: ugurth »

Ugurth

Ugurth szedł dalej przypominając sobie swój doskonały dowcip z orężem goblina międzyczasie rozmyślał jak to by było być najbogatszym na całym świecie * hm... świat jest niesprawiedliwy taki doskonały tropiciel jak ja powinien być obrzydliwie bogaty, wręcz obrzydliwie obrzydliwie bogaty, kupił bym sobie wieeelki pałac a w tym pałacu był by wieeeelki basen a w tym basenie wielkie ilości wina a w tym winie cały mój harem a nawet całe moje dwa haremy * wnet w tych rozmyślaniach przeszkodziło mu coś zorientował się że ktoś za nim idzie. - ciekawe kto to, jakiś idiota zabłądził pewnie albo coś??* Wnet zamienił się w nietoperza pofrunął z powrotem 3 metry i zawisł czekając aż pojawi się postać a wtedy ją zaskoczyć od tyłu. Po pewnym czasie zaczął słyszeć 2 jakiejś głosy * cholera jest ich dwójka ale jeden nie przypomina mi humanoidalnego głosu choć posługuje się wspólnym zaraz przekonam się kto to * wnet nadszedł jakiś elf drow prawdopodobnie domyślił się i jego pupilek ale nie zauważyli nietoperza zwisającego pod sufitem. Zatrzymali się w miejscu Ugurth zamienił się w nietoperza. - ślad zniknął tu nagle jakby zniknął - powiedział worg - jak mógł zniknąć przecież niemiał gdzie pójść rozpłynął się ??- odparł drow

no altar dalej ty pociągnij historyjkę powodzenia jak co konsultacje na gg
odtralanie zakończone 100% półorka:)

http://www.mythai.info/ naprawdę bardzo fajne forum
Altar
Majtek
Majtek
Posty: 115
Rejestracja: sobota, 2 września 2006, 05:17
Lokalizacja: Z pokoju!

Post autor: Altar »

Patrz w górę - powiedział worg - to jest zapach półorka wyczuje ten smród na kilometr. Altar spojrzał w górę i ujrzał nietoperza - hmm fakt ten rodzaj nietoperzy tu nie występuje. odsunął się trochę w tył i wymierzył do nietoperza.. kim jesteś?
....
ugurth
Majtek
Majtek
Posty: 118
Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
Lokalizacja: wrocek

Post autor: ugurth »

Ugurth


Ugurth widząc celującego do niego drowa podfrunął robiąc zakola piruety i beczki aby przypadkiem w niego nie trafił i schował się gdzieś dalej za skałą tak aby czarnoskóry nie wiedział gdzie jest -jestem tropicielem a ty kim jesteś i dlaczego za mną idziesz nasłał cię ktoś czy znalazłeś się tu przypadkowo - Ugurtha głos a raczej pisk niósł się po korytarzu tak więc przybysz nie wiedział gdzie jest nietoperz. Ugurth przekradł się w inne miejsce i czekał na odpowiedź był pewny że drow go nie widział.
odtralanie zakończone 100% półorka:)

http://www.mythai.info/ naprawdę bardzo fajne forum
Altar
Majtek
Majtek
Posty: 115
Rejestracja: sobota, 2 września 2006, 05:17
Lokalizacja: Z pokoju!

Post autor: Altar »

Drow spostrzegł że nietoperz robi uniki lecz zniknął mu z oczu głębiej w grocie - Ja też jestem tropicielem, nikt mnie nie nasłał miałem zamiar tu przenocować. - Powiedział spokojnym głosem drow - Nie mam żadnych złych zamiarów co do ciebie - dodał - choć pokaż się. - drow opuścił łuk. Mogę go sch- schr- sch- zjeść? - zapytał worg. Nie - powiedział nisko Drow.
....
ugurth
Majtek
Majtek
Posty: 118
Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
Lokalizacja: wrocek

Post autor: ugurth »

Ugurth

Ugurth zleciał odmieniając się w powietrzu z powrotem w siebie - zaufam ci ale pamiętaj będę miał na ciebie oko, tym bardziej na twojego pupilka- popatrzył się na worga nieufnym spojrzeniem po czym zapytał się gdzie ma zamiar spać i zaproponował że pierwszy obejmie wartę

( ja bym apelował o jaką kolwiek akcję bo taka z lekka senna się robi sesja )
odtralanie zakończone 100% półorka:)

http://www.mythai.info/ naprawdę bardzo fajne forum
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Altar i Ugurth

Ugurth i Altar postanowili przeczekać kilka najbliższych godzin. Poświęcić go na odpoczynek i zapoznanie się ze sobą. Odnosili się do siebie nieufnie. Wszak jeden chciał początkowo zaatakować drugiego i na odwrót... Na szczęście skończyło się bez rozlewu krwi... Pierwszy wartę objął półork. Nie musiał siedzieć długo, bo drow nie potrzebował więcej jak 4 godziny medytacji, by zregenerować nadwątlone zmęczeniem siły. Worg czuwał mając barbarzyńcę na oku. Gdy Altar się ocknął Ugurth dał mu tylko znać by objął wartę i sam ułożył się na posłaniu, plecami do ściany by w razie czego szybko zareagować na próby zaatakowania bądź ograbienia go... Noc minęła spokojnie. Po śniadaniu i wysłuchiwaniu marudzenia głodnego worga dwaj awanturnicy ruszyli w dalszą drogę. Niebawem natknęli się na czyjeś ślady. Nie były to ślady humanoida... Były zdecydowanie za duże i miały zbyt wielkie pazury... Altar nie był w stanie określić do jakiego stworzenia należały... Prawdopodobnie nie było to zwierzę...

Feyra (Krim i Thayven idą chwilowo pod "opiekę" MG i stają się NPCami. Jeśli chcą zmiany tej sytuacji to proszę o kontakt na PW

Na hasło rzucone przez drowkę cała drużyna zebrała się do dalszej drogi. Drużyna ruszyła długim korytarzem. Podziemia robiły się coraz bardziej suche. Szum płynących podziemnych strumieni które mijali we wcześniejszych odcinkach korytarzy dawno już umilkł. Rozmoknięty piach ustąpił miejsca twardej ubitej skale. Każdy krok rozlegał się echem po pustym korytarzy... Jedynie Krim poruszał się bezgłośnie... Grupa w pewnym momencie dotarła do szerszego i jaśniejszego korytarza. Czuć w nim było dym z ogniska. Na skale nie dało się wyczytać żadnych tropów ale sadząc po gigantycznej wręcz ilości różnorakich śmieci i resztek po jedzeniu - całkiem świeżych, jak zauważył niziołek - było tu gdzieś sporo jakichś stworzeń, które zwykły zwać ten kompleks jaskiń swoim domem...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
ugurth
Majtek
Majtek
Posty: 118
Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
Lokalizacja: wrocek

Post autor: ugurth »

Ugurth

Ugurth usnął a raczej przeszedł w stan czuwania dość szybko mając swojego przyjaciela (topór) w pobliżu ręki. Co pół godziny podnosił jedną powiekę i rozglądał się a następnie znów szedł spać. Rano wstał wyciągnął swój bukłak cienkiego piwa wypił drugą połowę i schował bukłak do kieszeni w swoim płaszczu. ruszyli dalej, Ugurth nawiązał rozmowę i szli rozmawiając. Po pewnym czasie zobaczyli ślady pazurów - Altar co to wiesz czym to może być- powiedział gdyż się zorientował że jego towarzysz jest łowcą.
odtralanie zakończone 100% półorka:)

http://www.mythai.info/ naprawdę bardzo fajne forum
Altar
Majtek
Majtek
Posty: 115
Rejestracja: sobota, 2 września 2006, 05:17
Lokalizacja: Z pokoju!

Post autor: Altar »

Zwierze to nie jest - Rzekł Altar... zastanawiał sie chwilę czy nie widział w życiu takich śladów. Po chwili uniósł głowę i powiedział - jeżeli chcemy sie dowiedzieć co to, to idźmy tymi śladami.
....
ugurth
Majtek
Majtek
Posty: 118
Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
Lokalizacja: wrocek

Post autor: ugurth »

Ugurth

- dobrze idźmy tymi śladami będę gotowy do walki - pół ork ściągnął topór z pleców i wyciągnął resztki sikanego piwa. wypił resztkę i roztrzaskał dzban o ścianę jaskini - nienawidzę goblińskih szczyn, beczkami pić można a nawet się w głowie nie zakręci- powiedział do nowego towarzysza następnie ruszył dalej tunelem. Był gotowy na atak ze wszystkich stron nasłuchiwał pilnie i nie spuszczał na zbyt długo wzroku z nowego towarzysza w tym momencie on był największym zagrożeniem jakie go męczyło.
odtralanie zakończone 100% półorka:)

http://www.mythai.info/ naprawdę bardzo fajne forum
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Feyra

Kiedy weszli do pomieszczenia drowka rozejrzała się uważnie dookoła.
Cicho i powoli wyciągnęła sztylet - miecz już wcześniej trzymała w ręku. Wszystko wskazywało na to, że dotarli do siedziby tajemniczych stworzeń. Nie oznaczało to niczego dobrego.
Feyra przyjrzała się temu co było na 'podłodze'. Wśród resztek po jedzeniu szukała ludzkich kości... świerzych ludzkich kości.
"Możliwe, że tamci już nie żyją" - pomyślała.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Pojawia sie prośba, aby wszyscy którzy swieżo przyłączyli sie do rozgrywki opisali wyglad swoich postaci w pierwszym poście. Będzie łatwiej innym graczom wyobrazić sobie waszych bohaterów.

Rodryk z Bronnicy

Twoje podróże po całym Faerunie jako najemnika zagnały Cię w końcu i tutaj. Do niebezpiecznego lasu Ardeep, który leżał w bezposrednije bliskości Miasta Wspaniałości, Waterdeep. W drodze do miasta natrafiłeś na tę niewielką puszczę. Las choć niewielki był wyjatkowo gęsty i trudno się w nim podróżowało. Ścieżkę, którą przemierzałeś po wielokroć przecinały niewielkie wąwozy. Nie raz musiałeś się popisać swoja sprawnością fizyczną by przejść jakiś trudnieszy oidcinek trasy... Nie zmieniało to fakty, że było tu nieziemsko pięknie wśród potężnych niebieskoliści, jazodrzewów i mocznych czarnodrzewów. W końcu ścieżka, którą wędrowałeś stała się bardziej przyjazna dla Twych stóp aczkolwiek nie zanosiło sie byś szybko wyszedł poza obręb lasu...

Dak
Wiele słyszałeś o wyzwaniach jakim można stawić czoło w takim miejscu jak to. Pewien stary człowiek w odwiedzonej niedawno gospodzie opowiadał ci o stworach zamieszkujących ten starożytny las. Stworach niebezpiecznych, stanowiacych spore zagrżenie dla ludzi i nieludzi zamieszkujących wsie i miasteczka opodal lasu. Zdecydowałeś się tam skierować swe kroki... Być może będzie to kolejna okazja do samodoskonalenia się, do podniesienia swych umiejetności... Już samo podróżowanie po lesie wymagało całej Twojej uwagi i wykazania się zręcznością i siłą.

Bellis
Aż czułeś magiczną atmosferę tego lasu... RZadko sie zdarza by las sam zdawał sie przemawiać do maga... Wszak mag to nie żaden druid czy byle łowca... Raczej nie zapuszcza się w dzikie ostępy. Tu jednak drzewa same, wraz z każdym szelestem liści opowiadały historię pradawnej magii zagrzebanej wśród ruin które niczym bolesne blizny przecinają połacie wyjątkowo gęstej roslinności. Toje wyczulone na magie zmysły wręcz krzyczą do ciebie o pradawnej potędze, która może tu gdzieś spoczywać. Prawdę mówili ci ludzie, którzy opowiadali o niesamowitej atmosferze tego miejsca...

Matrim (Mat) Largo
Nawet już nie pamiętasz jakim cudem znalazłeś się w tym lesie... Ot po prostu tu jesteś. Sama ścieżka dostarczyła Ci wystarczającej rozrywki by nawet nie zwracać uwagi na to dokad idziesz... Krok na przód, obrót, kroczek w bok, chwyt za gałąź i kawałeczek w dół, miękko na nogi. Gdyby nie to, że nie ma tu nikogo przed kim mógłbyś wystapić jako tancerz zapewne zastanawiałbyś się nad zamieszkaniem w pobliżu. Atmosfera lasu koiła Twoje nerwy... Dawała spokój, który dotychczas dawały Ci tylko hektolitry wypitego, mocnego trunku. Odetchnąłęś głęboko i ruszyłeś dalej. Jak to dobrze od czasu do czasu nie myśleć o niczym... Zupełnie sie niczym nieprzejmować...

Cała czwórka
Nagle do Waszych uszu dotarł niepokojący dźwięk. Trzask łamanej gałęzi... Nie dalej jak 200 metrów stąd przez gęste leśne poszycie. Jeden trzask, drugi, potem kilka nastepnych i okrzyk bólu... Głos należał chyba do kobiety. Po chwili trzask wielu mniejszych gąłązek i cieżkie uderzenie o ziemię. Odruchowo ruszyliście w tamtą stronę. Jedni z ciekawości inni z checi udzielenia pomocy... Motywy nie są ważne... Nadeszliście dokładnie z 4 stron świata. Wpierw zobaczyliście pobojowisko... Na ziemi leżała sterta połamanych gałęzi najwyraźniej pochodząca z najwyższych partii korony pobliskiego drzewa. W ciernistych krzewach pod rzeczonym drzewem coś się poruszyło. Wyczołgała się stamtąd młoda, nie więcej jak 20 - letnia kobieta. Miała płomiennoczerwone krótkie włosy i ubrana była w zwykły strój podróżny. Utrzymany był w stonowanych odcianiach brązu i zieleni. Widzieliście, że przy pasie ma długi miecz. Jęknęła boleśnie nie mogąc się wykaraskać z gęstych cierniowych krzewów. O dziwo na jej twarzy i dłoniach nie było widać nawet zadrapania po upadku... Chociaż, gdy sięgnęła do tyłu, w krzewy i szarpnęła mocniej to pobladła na twarzy i odrzuciła od siebie kawałek zakrwawionej, dość grubej gałęzi. Najwyraźniej Was nie zauważyła...

Feyra i załoga
Krim zaczął przeszukiwać pomieszczenie na niziołczy sposób... Szybko, sprawnie, ostrożnie i skutecznie. Odwrócony ył tyłem do reszty druyny. Mag kula światła ostrożnie rozjaśnił zalegające jaskinię ciemności... Feyra zbliżyła się do resztek jedzenia pozostawionych przez nieznane im jeszcze istoty. Nie wygladało na to, by były tu jakieś ludzkie kości. Nagle spod sterty resztek i różnorakich śmieci na drowkę wyskoczył nieduży, choć poruszający się z zatrważającą prędkością kobold. Nie zostawił drwoce nawet ułamka sekundy czasu na reakcję. Już już miał ja dźgnąć brudnym, ochydnym sztyletem, gdy celnie rzucony kamień udarzył go w głowę i skutecznie odebrał ochotę na cokolwiek. Krim obrócił sprawnie w dłoni drugi kamień, podrzucił go i z wprawą godną najlepszych miotaczy ponownie trafił upierdliwego pokurcza w głowę.
- Ha, młotku! Tylko ja mam prawo ją męczyć - zaśmiał sie Krim. Feyra dokończyła sprawę skutecznym cięciem swojego wiernego miecza. Puściła prztyk niziołka mimo uszu. Tylko dzięki jego reakcji teraz nadal stała na nogach. Wolała się przez jakiś czas nie odzywać na ten temat...
Pod startami śmieci nie udało się znaleźć niczego bardziej wartościowego niż stary zardzewiały sztylet lub coś w tym guście... Z tej jaskini prowadzą trzy korytarze. Z jednego przyszliście, dwa są przed Wami - po prawej i po lewej. Z tego z lewej czuć zaduch i niezbyt przyjemny smród podobny do tego jaki wydzelał z siebie kobold śpiący sobie pod smieciami aż do Waszego przybycia. Ten po prawej korytarz jest o wiele przyjemniejszy... I czystszy...

Altar i Ugurth
Szliście ramię przy ramieniu gotowi w kazdej chwili odeprzeć atak tego drugiego badź stwora, którego śledziliście. Wasze skupienie i koncentracja wahały się na granicy paranoi, wiedzieliście jednakże, że lepiej jest przeceniać przeciwnika i się zawieść niż go nie docenić i zginąć. W pewnym momencie z korytarza przed Wami dobiegły Was odgłosy chrupania. Coż posilało się w najlepsze... Sądząc po odgłosie łamania kości musiało być silne i chyba miało mocne zęby i szczęki... I wilczy apetyt...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Post autor: Plomiennoluski »

Matrim Largo


Mężczyzna nie był jakimś olbrzymem, ale jak na człowieka dość wysoki. Krótkie, brązowe włosy bardziej przykuwały uwagę, niz. jego niesamowicie pospolita twarz. Równie dobrze mógł pochodzić z jakiegoś portowego miasta jak i górskich ostępów, a może urodził się na równinach a rumieńców na twarzy i opalenizny nabawił się z powodu wędrówek. Jego trójkątna twarz, z lekko za dużym nosem w stosunku do oczu i uszu, po prostu ulatywała z pamięci już chwile po tym jak się na nią spojrzało. Ciężko było powiedzieć coś na temat jego budowy, wszystko było przykryte pod płaszczem podróżnym, ale jego krok bardziej przywodził na myśl taniec, niż chód, niemalże hipnotyzował. Szedł spokojnie, pierwszy raz od dawna nie myśląc o niczym szczególnym, po prostu rozkoszował się spacerem.

Gdy usłyszał trzask łamanych gałęzi, przyspieszył kroku żeby sprawdzić, co narobiło takiego rabanu, może nie było to zbyt mądre i zgodne z instynktem zachowawczym, ale u niego większość sporów wygrywała ciekawość. Gdy zobaczył pobojowisko, przed jego zielonymi oczami przewinął się inny upadek sprzed wielu lat. Jego dobry humor i beztroska nagle się ulotniły. Podszedł powoli do podnoszącej się kobiety.
Wszystko w porządku? Nic sobie nie połamałaś?
Rozejrzał się po okolicy, na sponiewierane drzewo i na wchodzących właśnie na polankę, albo ktoś tu pobłądził, albo ten las był całkiem niezłą arterią komunikacyjną, rzadko mijało się wędrowca na trakcie, ale żeby spotkać na raz tylu ludzi w środku puszczy, co najmniej go to zdziwiło.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
RyldArgith
Pomywacz
Posty: 21
Rejestracja: piątek, 9 lutego 2007, 22:15
Lokalizacja: łódź

Post autor: RyldArgith »

Bellis

Czerwone szaty powiewały na wietrze. Było ciepło, więc mag postanowił zrucić z głowy kaptur, by nabrać chociaż kilka promieni słonecznych. Był raczej przystojny, miał długie, białe, jednak nie siwe włosy, które nosił rozpuszczone. Spojrzał po polanie, na której się znajdował. Tak-powiedział do siebie. Ten las jest wyjątkowy. Aura magii przepełniała go. Zobaczył dość spory kamień i postanowił usiąść na nim. Założył kaptur z powrotem na głowę i wyjął swoją księgę zaklęć.

Siedział właśnie na jednym z napotkanych kamieni, kiedy usłysza za sobą trask, a chwilę potem jakiś krzyk. Odwrócił się w stronę skąd krzyk dochodził. Nie zauważył niczego, jednak po chwili usłyszał następny, dużo poteżniejszy trzask łamanych gałęzi.
Kogo licho niesie-pomyślał.
Nie chcąc tracić czasu pobiegł w tamtym kierunku. Kiedy już dobiegł zobaczył na istne pobojowisko. Coś się poruszało spod gałęzi. Dziewczyna. Chwilę potem nadbiegło jeszcze kilka osób. Jeden nawet podszedł do młodej kobiety i się o coś spytał. Nie obchodziło go to. Miał wszak własne sprawy na głowie. Owinął się swoją czerwoną szatą i mocniej naciągnął kaptur na głowę. Większość swojego ciężaru oparł na długim, drewnianym drągu, który trzymał w lewej ręce. Nie był on magiczny, ot prosty kawałek drewna. Spoglądał na wszystko co się dzieje dookoła, trochę z zaciekawieniem, jednak raczej nie interesowało go to. Po prostu lubił patrzeć i oceniać.
Gorzki kaszel odezwał się w najmniej spodziewanym momencie. Oparł się o pień drzewa. Próbował powstrzymać kaszel, jednak nie udawało mu się. Pewnie wszyscy się teraz na niego gapią.
Raider
Szczur Lądowy
Posty: 11
Rejestracja: wtorek, 23 stycznia 2007, 08:06
Lokalizacja: Babylon

Post autor: Raider »

Rodryk

Niewysoki, średniej postury meżczyzna o czarnych niczym smoła włosach pojawił się właśnie na granicy wzroku, niezmordowanie wycinajac sobie ostrzem drogę poprzez sięgające do pasa, najeżone ostrymi kolcami dziko rosnące ostrężyny. Jego pierś unosiła się i opadała w cieżkim, zmeczonym oddechu, a przepocone i zniszczone odzienie dawało wyraźne świadectwo długiego i forsownego marszu przez ten przeklety, nie mający końca las.
Zatrzymał sie dwadzieścia kroków od reszty osób, stając w smudze światła przebijającej się jakimś sposobem przez rozłożyste, gęsto obsypane liśćmi konary wiązów i jazodrzewów. Stał tak, grzejąc się w pierwszych promieniach słońca tego dnia i wyrównując nieco oddech. Zaś kiedy to czynił wszyscy mogli wyraźnie ujrzeć jego strapione, poznaczone wieloma bliznami i głębokimi bruzdami oblicze, a także bystre ciemne oczy, wpatrujące się w każdego z osobna, oceniając zagrożenie.
Mężczyzna otarł kordelas o przewieszony przez ramię stary, wypłowiały płaszcz, który mógł mieć niegdyś kolor ciemnej zieleni i uśmiechając się pod nosem podszedł kolejne kilka kroków w stronę wysokiego mężczyzny i młodej kobiety z trudem dźwigającej się z ziemi...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Post autor: BlindKitty »

Dak

Spomiędzy drzew wyłonił się szczupły, dość wysoki człowiek w szaroburej szacie podróżnej. Osłaniała go całego, poza stopami pozbawionymi obuwia i dłońmi. Jego skóra była żółta, ale wyglądał na poważnie chorego, bo miała dziwny, niezdrowy odcień, jakby lekko wpadający w zieleń. Jego palce były długie i bardzo szczupłe, a cała dłoń raczej niewielka. Stopy i dłonie miał pobliźnione, jakby od tygodni bił pięciami w kamienną ścianę, na przykład więzienia.

W gałęziach leżała kobieta. Przepiękna kobieta... Dak na moment stanął w miejscu, z zapartym tchem wpatrując się w piękność. Na szczęście ktoś do niej podszedł i zaczął mówić.
"Nie będę musiał z nią rozmawiać, więc podejdę, może uda mi się pomóc." - powiedział sam do siebie w myślach. - "Zerthimon rzekł: pomóż innym, a oni pomogą tobie; jeśli otrzymasz pomoc, odwdzięcz się za nią; lecz bacz by nie pomagać złoczyńcom."

Osobnik o dziwnej skórze lekkim krokiem podszedł splątanych cierni i przytrzymując je w rękach, odsunął od dziewczyny. Pod kapturem zacisnął zęby, godząc się z bólem. Wiedział, że im więcej bólu zniesie, tym łatwiej będzie go potem wytrzymać w prawdziwej walce...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
ugurth
Majtek
Majtek
Posty: 118
Rejestracja: czwartek, 3 sierpnia 2006, 12:01
Lokalizacja: wrocek

Post autor: ugurth »

Ugurth

Ugurtha przeleciał dreszcz. Poczuł gęsią skórkę lecz opamiętał się po chwili, zdziwił się gdyż nie pamiętał kiedy ostatnio się tak bał. Czy to nowy towarzysz tak na niego oddziałuje czy to co tam sobie chrupie. Postanowił, dał znak ręką towarzyszowi że idzie pierwszy. W tej chwili zamienił się w nietoperza i poleciał dość wysoko zobaczy co to tam jest. Gdy to coś będzie w zasięgu wzroku przysiada na kamieniu i chwile obserwuje następnie wraca do towarzysza i mówi mu co to jest.
odtralanie zakończone 100% półorka:)

http://www.mythai.info/ naprawdę bardzo fajne forum
Zablokowany