[Brak] Silent Hill: Unexpected Darkness


-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Leon Starsky:
Leon niezadowolony z bólu w plecach i nodze powlókł się do klatki schodowej. Powoli zszedł po schodach klnąc i ściskajac w drugiej ręce kij baseballowy. Wyszedł na ulicę. Podszedł do dziewczyny i po raz koljny powtórzył patent z uciskimen a skronie i potylicę. -teraz MUSIMY się dostac do apteki i to szybko- powiedział do niej. -A gdzie tamten?- rozgladnął się za chłopakiem. -Ucieczka w jego stanie to bardzo nierozsądna decyzja...- Starsky skrzywił się z niesmakiem. -Idziemy Hiacynth.- mruknął.
Leon niezadowolony z bólu w plecach i nodze powlókł się do klatki schodowej. Powoli zszedł po schodach klnąc i ściskajac w drugiej ręce kij baseballowy. Wyszedł na ulicę. Podszedł do dziewczyny i po raz koljny powtórzył patent z uciskimen a skronie i potylicę. -teraz MUSIMY się dostac do apteki i to szybko- powiedział do niej. -A gdzie tamten?- rozgladnął się za chłopakiem. -Ucieczka w jego stanie to bardzo nierozsądna decyzja...- Starsky skrzywił się z niesmakiem. -Idziemy Hiacynth.- mruknął.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Keitaro Urashima
"O kurde, ale ten gościu to skurwiel..." Pomyślał punk, kiedy usłyszał słowa tamtego człowieka. "Chociaż, dzięki niemu mogę spokojnie odejść... Ale nadal nie rozumiem. Jak można być takim niewdzięcznikiem"
Chłopak powoli wstając i rozcierając sobie obolałe miejsca ruszył za dwójką nieznajomych.
"O kurde, ale ten gościu to skurwiel..." Pomyślał punk, kiedy usłyszał słowa tamtego człowieka. "Chociaż, dzięki niemu mogę spokojnie odejść... Ale nadal nie rozumiem. Jak można być takim niewdzięcznikiem"
Chłopak powoli wstając i rozcierając sobie obolałe miejsca ruszył za dwójką nieznajomych.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Leon Starsky:
Leon odwrócił się słysząc kroki i ciężki oddech za przecznicą. -W przeciwieństwie do wzroku, słuch mam w porządku, chłopcze. Nie skradaj się tak, twój stan wymaga natyhmiastowej diagnozy i reakcji. JAk dostałes krwotoku wewnętrznego, to mamy mało czasu. Nie graj bohatera kryjacego swe słabosci, bo oni an tym źle wychodzą.- Starsky wskazał ziemię. -Ściślej: Nogami Do Przodu.- dodał. -Chodzź, chodź. Jest nas prawdopodobnie tylko troje, wiec niekt nie powinien zdechnąc jak pies tak z rana, nie?- Starsky spórbwał się wyprostować, ale ból w plecach uniemozliwił mu to. Zaklął soczyscie, po czym ruszył dalej. -Jak wolisz, to ukrywaj się dalej!- burknął. Cholerny samobójca. Moze i mi skórę uratował, ale powinien raczej zgarnąć dziewczyne i spoeprzać. Mój trup byłby się nie obraził.- pomyślał kuśtykajac dalej.
Leon odwrócił się słysząc kroki i ciężki oddech za przecznicą. -W przeciwieństwie do wzroku, słuch mam w porządku, chłopcze. Nie skradaj się tak, twój stan wymaga natyhmiastowej diagnozy i reakcji. JAk dostałes krwotoku wewnętrznego, to mamy mało czasu. Nie graj bohatera kryjacego swe słabosci, bo oni an tym źle wychodzą.- Starsky wskazał ziemię. -Ściślej: Nogami Do Przodu.- dodał. -Chodzź, chodź. Jest nas prawdopodobnie tylko troje, wiec niekt nie powinien zdechnąc jak pies tak z rana, nie?- Starsky spórbwał się wyprostować, ale ból w plecach uniemozliwił mu to. Zaklął soczyscie, po czym ruszył dalej. -Jak wolisz, to ukrywaj się dalej!- burknął. Cholerny samobójca. Moze i mi skórę uratował, ale powinien raczej zgarnąć dziewczyne i spoeprzać. Mój trup byłby się nie obraził.- pomyślał kuśtykajac dalej.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Leon Starsky & Hyacinth Insane
A rogiem para znalazła wreszcie apteke, ich szczęście jednak szybko ugasło gdyż dostrzegli ogromne kałuży krwi, oraz napis na witrynie apteki "Jesteśmy twoimi przyjaciułmi".
Leon zbił szybe w drzwiach sklepu i zaciągnął dziewczyne. asortymet, na półkach, przerusł wszelkie oczekiwania doktora. Mając pod ręką wszystko co było potrzebne zaczoł proces opatrunkowy.
Keiaro Urashima
Zawroty głowy, omdlewanie, towarzyszyły pankowi przez cały czas z miejsca roztania. Musiał gdzięś odpocząć i to koniecznie, rozejrzał się wokół, znajdował się na jakiejś uliczce z prywatnymi domkami.
- Chyba nikt się nie obrazi - powiedział ironicznie, włamując się do jednego z domków.
Niewielki korytaż, po prawej salon, po lewej kuchnia, schody do gury, sypialnia i w końcu łużko. Tego mu trzeba było, ból nie ustawał, lecz czuł się już lepiej. Przekręcił się na bok i nawet nie zdążył się zorjętować jak juz spał...
A rogiem para znalazła wreszcie apteke, ich szczęście jednak szybko ugasło gdyż dostrzegli ogromne kałuży krwi, oraz napis na witrynie apteki "Jesteśmy twoimi przyjaciułmi".
Leon zbił szybe w drzwiach sklepu i zaciągnął dziewczyne. asortymet, na półkach, przerusł wszelkie oczekiwania doktora. Mając pod ręką wszystko co było potrzebne zaczoł proces opatrunkowy.
Keiaro Urashima
Zawroty głowy, omdlewanie, towarzyszyły pankowi przez cały czas z miejsca roztania. Musiał gdzięś odpocząć i to koniecznie, rozejrzał się wokół, znajdował się na jakiejś uliczce z prywatnymi domkami.
- Chyba nikt się nie obrazi - powiedział ironicznie, włamując się do jednego z domków.
Niewielki korytaż, po prawej salon, po lewej kuchnia, schody do gury, sypialnia i w końcu łużko. Tego mu trzeba było, ból nie ustawał, lecz czuł się już lepiej. Przekręcił się na bok i nawet nie zdążył się zorjętować jak juz spał...

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Leon Starsky:
Białe rękawice, zestaw igieł, kilka przydatnych rzeczy... i Starsky był gotów. Najpierow usunął "ciała obce" z ran Hiacynth, dokonał dezynfekcji i opatrzył dziewczynę. Potem opaska zaciskowa i zastrzyk na erytro- i leukocyty. -Odpocznij sobie.- powiedziłą pozostawiajac dziewczynę na krześle. Zajął się sobą. W szybie widział co tam słychać na jego plecach. Opatrzył zarówno plecy jak i nogę. Zrobił porządek z ubraniem i załatał dziurę w spodniach znalezioną hustą. -Gównianie wygląda, ale... mruknął do siebie. Znalazł zestaw pierwszej pomocy i pleckaczek na zapleczu (jak jest tam coś nadajace sie do walki lepiej niz kij baseballowy, to też - cap). Upchnłą tam różne medykamenta: kilka surowic, zastryki na krwinki, lekarstwa na adrenalinkę, maść na krzepnięcie... schował sporo bandaży do kieszeni prochowca i trochę do plecaka. Do tego Spray otrzeźwiajacy, ligninę i kilka innych przydatnych pudełeczek oraz instrumentów. Z uśmiechem na ustach zagarnął znajome tabletki na uspokojenie i przeciwbólowe. Obudził dziewczynę. -Idziemy posukac bohatera.- zaśmiał się. Pomacał kieszeń i poczuł kwadratowe pudełeczko papierosów. -Skad to sie tu w ogóle wzięło?- wzruszył ramionami i cisnął paczkę gdzies daleko za kontuar. Rozglądnął sie po ulicy i stwierdzajac, że niczego chyba nie ma powoli otworzył drzwi i wyglądnął. Patrz w górę, w lewo, prawo, na wprost... nie ma nietoperzy ani psów. -Batman nie sitnieje.- burknął do siebie. -Idziesz? zapytał dziewczyny.
Białe rękawice, zestaw igieł, kilka przydatnych rzeczy... i Starsky był gotów. Najpierow usunął "ciała obce" z ran Hiacynth, dokonał dezynfekcji i opatrzył dziewczynę. Potem opaska zaciskowa i zastrzyk na erytro- i leukocyty. -Odpocznij sobie.- powiedziłą pozostawiajac dziewczynę na krześle. Zajął się sobą. W szybie widział co tam słychać na jego plecach. Opatrzył zarówno plecy jak i nogę. Zrobił porządek z ubraniem i załatał dziurę w spodniach znalezioną hustą. -Gównianie wygląda, ale... mruknął do siebie. Znalazł zestaw pierwszej pomocy i pleckaczek na zapleczu (jak jest tam coś nadajace sie do walki lepiej niz kij baseballowy, to też - cap). Upchnłą tam różne medykamenta: kilka surowic, zastryki na krwinki, lekarstwa na adrenalinkę, maść na krzepnięcie... schował sporo bandaży do kieszeni prochowca i trochę do plecaka. Do tego Spray otrzeźwiajacy, ligninę i kilka innych przydatnych pudełeczek oraz instrumentów. Z uśmiechem na ustach zagarnął znajome tabletki na uspokojenie i przeciwbólowe. Obudził dziewczynę. -Idziemy posukac bohatera.- zaśmiał się. Pomacał kieszeń i poczuł kwadratowe pudełeczko papierosów. -Skad to sie tu w ogóle wzięło?- wzruszył ramionami i cisnął paczkę gdzies daleko za kontuar. Rozglądnął sie po ulicy i stwierdzajac, że niczego chyba nie ma powoli otworzył drzwi i wyglądnął. Patrz w górę, w lewo, prawo, na wprost... nie ma nietoperzy ani psów. -Batman nie sitnieje.- burknął do siebie. -Idziesz? zapytał dziewczyny.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Keitaro Urashima
W śnie... znowu ten głos i ta ciemność...
- Właśnie skazujesz kolejnych ludzi na śmierć - coś beznamiętnie mówiło z ciemności.
- Nie! Wcale nie! Kim jesteś, bogiem? Zostaw mnie, chcę się poprawić! - krzyk jednak nie pojawił się. Ta ciemność go pochłonęła.
Nagle ze wszystkich stron rozległ się wściekły chichot.
- Zostaw, zostawcie mnie! Nieee... - Keitaro starał się wyrzyczeć, jednak inne słowa zagłuszyły jego myśli. Słowa, których chłopak nie chciał słyszeć:
- Pozbawiłeś się miłości. Za to zapłacisz. Już straciłeś radość. Czas na Twoją wiarę...
Nagle w mroku pojawił się On. Był demonem Keitaro, był jego mrokiem. Chłopiec jednak nie potrafił we śnie na to coś patrzeć. Zaczął znów wrzeszczeć:
- Nieee! Dlaczego, aż taka cena! Dlaczego nie jesteś Bogiem! Dlaczego?!
Żadne ze słów nie rozległo się w ciemności.
Punk zaczął skomleć jak małe zwierzę w potrzasku.
Keitaro nagle zerwał się z łóżka cały zlany potem. Płuca nadal okropnie go bolały, był zmęczony. Nienawidził siebie.
Jego myśli wciąż krążyły wokół snu. Był nim wyczerpany psychicznie. Musiał dać upust swym nerwom. Roztrzęsioną ręką wyciągnął z kieszeni tabletki. Chwilę na nie popatrzył i powoli włożył do ust. Połknął.
W śnie... znowu ten głos i ta ciemność...
- Właśnie skazujesz kolejnych ludzi na śmierć - coś beznamiętnie mówiło z ciemności.
- Nie! Wcale nie! Kim jesteś, bogiem? Zostaw mnie, chcę się poprawić! - krzyk jednak nie pojawił się. Ta ciemność go pochłonęła.
Nagle ze wszystkich stron rozległ się wściekły chichot.
- Zostaw, zostawcie mnie! Nieee... - Keitaro starał się wyrzyczeć, jednak inne słowa zagłuszyły jego myśli. Słowa, których chłopak nie chciał słyszeć:
- Pozbawiłeś się miłości. Za to zapłacisz. Już straciłeś radość. Czas na Twoją wiarę...
Nagle w mroku pojawił się On. Był demonem Keitaro, był jego mrokiem. Chłopiec jednak nie potrafił we śnie na to coś patrzeć. Zaczął znów wrzeszczeć:
- Nieee! Dlaczego, aż taka cena! Dlaczego nie jesteś Bogiem! Dlaczego?!
Żadne ze słów nie rozległo się w ciemności.
Punk zaczął skomleć jak małe zwierzę w potrzasku.
Keitaro nagle zerwał się z łóżka cały zlany potem. Płuca nadal okropnie go bolały, był zmęczony. Nienawidził siebie.
Jego myśli wciąż krążyły wokół snu. Był nim wyczerpany psychicznie. Musiał dać upust swym nerwom. Roztrzęsioną ręką wyciągnął z kieszeni tabletki. Chwilę na nie popatrzył i powoli włożył do ust. Połknął.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe

-
- Bombardier
- Posty: 622
- Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21
Hyacinth Insane
Sen...Zapomnienie...Śmierć? Nie! Żyła...Wciąż żyła...Niestety...
Obudził ją ból...Ktoś rozjątrzał jej rany...Wbijał igłę w ramię. Dlaczego nie pozwolą jej po prostu umrzeć? Bo... Po co tak żyć?
Z rozmyślań wyrwało ją pytanie:
-Idziesz? - To był ten mężczyzna...Skąd on się tu wziął?
- A czy mam jakikolwiek wybór? - stwierdziła zrezygnownym tonem- Idę...
Sen...Zapomnienie...Śmierć? Nie! Żyła...Wciąż żyła...Niestety...
Obudził ją ból...Ktoś rozjątrzał jej rany...Wbijał igłę w ramię. Dlaczego nie pozwolą jej po prostu umrzeć? Bo... Po co tak żyć?
Z rozmyślań wyrwało ją pytanie:
-Idziesz? - To był ten mężczyzna...Skąd on się tu wziął?
- A czy mam jakikolwiek wybór? - stwierdziła zrezygnownym tonem- Idę...
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
I smell the blood of the asylum.

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Leon Starsky, Hyacinth Insane, Keitaro Urashima
Ciemność nocy jaka nastała po zachodzie słońca, była jeszcze bardziej przytłaczająca niż mgła. Wszystko znikało z pola widzienia jak zapomnienie, a cisza, przerywana jedynie skrzypem okienic, dodawała siły tajemniczości.
Cała ponura charmonija przerwana została kilkoma strzałami i przerazliwym krzykiem, niosącym się po całym miasteczku. jeszcze pare strzałów, a potem wszystko ucichło, jakby nigdy i nieczego nie było...
Ciemność nocy jaka nastała po zachodzie słońca, była jeszcze bardziej przytłaczająca niż mgła. Wszystko znikało z pola widzienia jak zapomnienie, a cisza, przerywana jedynie skrzypem okienic, dodawała siły tajemniczości.
Cała ponura charmonija przerwana została kilkoma strzałami i przerazliwym krzykiem, niosącym się po całym miasteczku. jeszcze pare strzałów, a potem wszystko ucichło, jakby nigdy i nieczego nie było...

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Dajnos Apolitatis
Apolitas obudził się z strasznym bólem głowy, wyschnięta krew zalepiła mu jedno oko, w pomieszczeniu panował straszny odur scierwa. Rozgłądając sie stwierdził iż leży na łużku w niewielkim obskurnym pokoju, w pkoju obok slychać straszne brzęczenie much...
Keiaro Urashima
Wreszczie spokój, którego tak brakowało w tej cwili, ból w klatce piersiowej momentalni minął a cała sytuacja przestała być taka tragiczna, nie tylko nie była trgiczna, była wręcz zabawna! Chłopak myślał nadzwyczaj jasno (tak mu się wydawało) był pełen energii i mógł zrobic wszystko! Zszedł więc nadół i wizoł z kuchni wielki tasak do mięsa, uśmiechnął się.
- No i co mi teraz zrobicie ha?! No własnie nic! Posiekam was gnidy!
Z wściekłości zaczoł rozwalać wszystko co stawało mu na drodze w tym cholernym mieszkaniu. Dotankował się butelką wina jaką znalazł i wyszedł na ulice. Wszystko było nie realne, może to tylko jakiś zafajdany sen? Głośno się roześmiał, to musiał być sen, takich żeczy naprawde niama, wziaoł kamień i zaczoł tłuc okna w domach.
- NO CO JEST? POKAŻCIE SIĘ! ZAPRASZAM DO ZABAWY!HAHAHAHAHA!
Aha no jeszcze gdzieś był ten krzyk, o którym prawie zapomniał, zobaczymy kto się tak darł. Uśmiechając się wytarł ręką nos poszedł w strone ulicznych zaułków blokowe częsci miasta.
Apolitas obudził się z strasznym bólem głowy, wyschnięta krew zalepiła mu jedno oko, w pomieszczeniu panował straszny odur scierwa. Rozgłądając sie stwierdził iż leży na łużku w niewielkim obskurnym pokoju, w pkoju obok slychać straszne brzęczenie much...
Keiaro Urashima
Wreszczie spokój, którego tak brakowało w tej cwili, ból w klatce piersiowej momentalni minął a cała sytuacja przestała być taka tragiczna, nie tylko nie była trgiczna, była wręcz zabawna! Chłopak myślał nadzwyczaj jasno (tak mu się wydawało) był pełen energii i mógł zrobic wszystko! Zszedł więc nadół i wizoł z kuchni wielki tasak do mięsa, uśmiechnął się.
- No i co mi teraz zrobicie ha?! No własnie nic! Posiekam was gnidy!
Z wściekłości zaczoł rozwalać wszystko co stawało mu na drodze w tym cholernym mieszkaniu. Dotankował się butelką wina jaką znalazł i wyszedł na ulice. Wszystko było nie realne, może to tylko jakiś zafajdany sen? Głośno się roześmiał, to musiał być sen, takich żeczy naprawde niama, wziaoł kamień i zaczoł tłuc okna w domach.
- NO CO JEST? POKAŻCIE SIĘ! ZAPRASZAM DO ZABAWY!HAHAHAHAHA!
Aha no jeszcze gdzieś był ten krzyk, o którym prawie zapomniał, zobaczymy kto się tak darł. Uśmiechając się wytarł ręką nos poszedł w strone ulicznych zaułków blokowe częsci miasta.

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Dajnos Apolitatis
Z przykrością stwierdził iz nie ma tu jego walizki, niebył to koniec niespodzianek, ponieważ gdy chicał spojrzać w okno to okazało się że jest zabite deskami na amen. Obskurny pokuj, z jednym tylko lużkiem z wyposażenia i rozawaloną szafą wbudowaną w sciane, nie sprawiały przyjemnej atmosfery.
W końcie pokoja znajdowały się drzwi, były one jednym chyba wyjściem z pokoju, dlatego też artysta podszedł do nich i pociągnął za klamke. Powietrze przesiąkniente smrodem, buchneło mu w twarz. Jego oczą ukazał się widok rozpłatanych częsci ciała, zdeformowanych zwłok nad którymi brzęczała chmura much, lub czegos co to przypominało bo było znacznie większe. Ciała zaczynały już gnić co swiadczyło choćby to iż były pokryte gróbą warstwą białego robactwo co sprawaiało wrażenie iż cała ta masa nadal żyje, ponieważ ciagłe się poruszały. Sciany i pozabijane deskami okna równierz były wymazane krwą.
Ciała były tak zdeformowan że trudno było stwierdzić, ale te wszystkie zwłoki należały chyba do kobiet....
Z przykrością stwierdził iz nie ma tu jego walizki, niebył to koniec niespodzianek, ponieważ gdy chicał spojrzać w okno to okazało się że jest zabite deskami na amen. Obskurny pokuj, z jednym tylko lużkiem z wyposażenia i rozawaloną szafą wbudowaną w sciane, nie sprawiały przyjemnej atmosfery.
W końcie pokoja znajdowały się drzwi, były one jednym chyba wyjściem z pokoju, dlatego też artysta podszedł do nich i pociągnął za klamke. Powietrze przesiąkniente smrodem, buchneło mu w twarz. Jego oczą ukazał się widok rozpłatanych częsci ciała, zdeformowanych zwłok nad którymi brzęczała chmura much, lub czegos co to przypominało bo było znacznie większe. Ciała zaczynały już gnić co swiadczyło choćby to iż były pokryte gróbą warstwą białego robactwo co sprawaiało wrażenie iż cała ta masa nadal żyje, ponieważ ciagłe się poruszały. Sciany i pozabijane deskami okna równierz były wymazane krwą.
Ciała były tak zdeformowan że trudno było stwierdzić, ale te wszystkie zwłoki należały chyba do kobiet....

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Leon Starsky:
Leon wziął głeboki wdech. -To wszystko... ma swe chore piękno... Nie wiem jak to określić.- wyciągnął rekę przed siebie w kierunku ciemności i zacisnął ją w pięść. -O ile dzień był niepokojący, to tyle wolę półmrok, lub ciemność. nawet tą najgęstrzą.- oczy powoli przywykły do warunków świetlnych. -Jeżeli wolisz, możemy poszukać jakiejś latarki.- zwrócił się do dziewczyny... -Rozglądanął się po raz kolejny i spojżał na Hiacynth. -Tracisz wolę życia... poddajesz się...- Starsky skrzywił się. -Nie wiem co ci się stało, ale mam spore pojecie o ludzkim cierpieniu. Byłem w Kambodży i Afganistanie. Widziałem ludzi, którzy stracili wszystko, łacznie z konczynami, ale oni dalej chcieli żyć. My jesteśmy rozpieszczeni, chcemy, by wszystko szło zgodnie z planem, a kiedy wali się nam na łeb odechciewa nam się żyć. Amire Ekbah zrobiłaby wszystko, żeby być na twoim miejscu!- klepnął dziewczyne po ramieniu. -Żyjesz, więc mozesz poprawic stan rzeczy. Ruszajmy!- powiedział udajac się w stronę krzyku i bacznie rozglądajac z złosliwym usmieszkiem na ustach ściskajac w zacisnietej dłoni kij do baseballa.
Leon wziął głeboki wdech. -To wszystko... ma swe chore piękno... Nie wiem jak to określić.- wyciągnął rekę przed siebie w kierunku ciemności i zacisnął ją w pięść. -O ile dzień był niepokojący, to tyle wolę półmrok, lub ciemność. nawet tą najgęstrzą.- oczy powoli przywykły do warunków świetlnych. -Jeżeli wolisz, możemy poszukać jakiejś latarki.- zwrócił się do dziewczyny... -Rozglądanął się po raz kolejny i spojżał na Hiacynth. -Tracisz wolę życia... poddajesz się...- Starsky skrzywił się. -Nie wiem co ci się stało, ale mam spore pojecie o ludzkim cierpieniu. Byłem w Kambodży i Afganistanie. Widziałem ludzi, którzy stracili wszystko, łacznie z konczynami, ale oni dalej chcieli żyć. My jesteśmy rozpieszczeni, chcemy, by wszystko szło zgodnie z planem, a kiedy wali się nam na łeb odechciewa nam się żyć. Amire Ekbah zrobiłaby wszystko, żeby być na twoim miejscu!- klepnął dziewczyne po ramieniu. -Żyjesz, więc mozesz poprawic stan rzeczy. Ruszajmy!- powiedział udajac się w stronę krzyku i bacznie rozglądajac z złosliwym usmieszkiem na ustach ściskajac w zacisnietej dłoni kij do baseballa.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Bombardier
- Posty: 622
- Rejestracja: wtorek, 4 października 2005, 15:21
Hyacinth Insane
Żyjesz, więc mozesz poprawic stan rzeczy. Ruszajmy! - Mężczyzna skończył już swoje przydługie kazanie i zaczął iść tam, skąd docierał ten nieludzki krzyk. Czy on oszalał? Wciąż pakuje się wjakieś niebezpieczeństwo! Tracisz wolę życia... I co on może wiedzieć o chęci życia?! Ja po prostu chcę się stąd wydostać... Chcę normalnie żyć...Zatopiona w myślach Hyacinth nie zauważyła, że jej 'wybawca' zniknął we mgle. Po prostu...zniknął...Znowu została sama
- Heeej! Jesteś tu?! - krzyknęła rozpaczliwie - nie zostawiaj mnie samej...
Żyjesz, więc mozesz poprawic stan rzeczy. Ruszajmy! - Mężczyzna skończył już swoje przydługie kazanie i zaczął iść tam, skąd docierał ten nieludzki krzyk. Czy on oszalał? Wciąż pakuje się wjakieś niebezpieczeństwo! Tracisz wolę życia... I co on może wiedzieć o chęci życia?! Ja po prostu chcę się stąd wydostać... Chcę normalnie żyć...Zatopiona w myślach Hyacinth nie zauważyła, że jej 'wybawca' zniknął we mgle. Po prostu...zniknął...Znowu została sama
- Heeej! Jesteś tu?! - krzyknęła rozpaczliwie - nie zostawiaj mnie samej...
Ostatnio zmieniony piątek, 13 stycznia 2006, 19:44 przez Villemo, łącznie zmieniany 1 raz.
Fie fye foe fum,
I smell the blood of the asylum.
I smell the blood of the asylum.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Leon Starsky:
-Chodź!- krzyknłą wyłaniajac się zza zaułka i machajac ręką. -Jesteś szybka, albo martwa! Myślami badź tu i teraz, bo jeśli ktoś podejdzie cie od tyłu, to nawet go nie usłyszysz. W naturze delikatnych istotek, takich jak ty, jest rozmarzenie, ale proszę, nei mam zamiaru iść tym zadupiem sam, a tym bardziej mieć wyrzutów za Ciebie!- Leon mrugnął oczyma i poczekał aż dziewzyna do niego dojdzie, po czym ruszył dalej co jakiś czas oglądajac się na nią.
-Chodź!- krzyknłą wyłaniajac się zza zaułka i machajac ręką. -Jesteś szybka, albo martwa! Myślami badź tu i teraz, bo jeśli ktoś podejdzie cie od tyłu, to nawet go nie usłyszysz. W naturze delikatnych istotek, takich jak ty, jest rozmarzenie, ale proszę, nei mam zamiaru iść tym zadupiem sam, a tym bardziej mieć wyrzutów za Ciebie!- Leon mrugnął oczyma i poczekał aż dziewzyna do niego dojdzie, po czym ruszył dalej co jakiś czas oglądajac się na nią.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
Leon Starsky & Hyacinth Insane
W milczeniu przesuwali się po opuszczonych ulicach maista, ijdąc po omacku za mistycznym krzykiem, który dawno już zamilkł.Mineli sporą budowe, którą Leon nie przypominał sobie że tu była wcześniej jak chodził do pracy, z mgły wyłonił się ponury park Silent Hilla, z niewiadomych powodów wiedzieli że to tu.
Keiaro Urashima
Dobrnowszy do parku, punk z kopa wywalił boczne wejście dla ogrodników. Z wielkim zadowoleniem wkroczył na teren parku, jednak po krutkim czasie stwierdził iż z boku wygloądający pozornie mały park jest istnym labiryntem o potwornie dużej powieszchni.
Robił się głodny i zmęczony chodzeniem w kółko, usiad na jednej z ławk i ze złością zrzucając gazete jaka tam się znajdowała. Dopiero po jakimś czsie dotarło od niego co zrobił, szybko podniusł papier i zaczoł nerwicznie czytać.
"Śledztwo wstrzymane. Zb.... ,.." wciąż na wolno... . Kolejne podejrzane śmierci. podobnie jak ............., zmarł na atak serca. Jego córka została zamo..... przez niej.... ...ie..... któremu udało się uciec, z nieoficjalnych żrudeł udało się nam dowiedzieć ż...................."
Dalej gazeta była nieczytelna, wydanie było 73, nieznanego wydawcy.
W milczeniu przesuwali się po opuszczonych ulicach maista, ijdąc po omacku za mistycznym krzykiem, który dawno już zamilkł.Mineli sporą budowe, którą Leon nie przypominał sobie że tu była wcześniej jak chodził do pracy, z mgły wyłonił się ponury park Silent Hilla, z niewiadomych powodów wiedzieli że to tu.
Keiaro Urashima
Dobrnowszy do parku, punk z kopa wywalił boczne wejście dla ogrodników. Z wielkim zadowoleniem wkroczył na teren parku, jednak po krutkim czasie stwierdził iż z boku wygloądający pozornie mały park jest istnym labiryntem o potwornie dużej powieszchni.
Robił się głodny i zmęczony chodzeniem w kółko, usiad na jednej z ławk i ze złością zrzucając gazete jaka tam się znajdowała. Dopiero po jakimś czsie dotarło od niego co zrobił, szybko podniusł papier i zaczoł nerwicznie czytać.
"Śledztwo wstrzymane. Zb.... ,.." wciąż na wolno... . Kolejne podejrzane śmierci. podobnie jak ............., zmarł na atak serca. Jego córka została zamo..... przez niej.... ...ie..... któremu udało się uciec, z nieoficjalnych żrudeł udało się nam dowiedzieć ż...................."
Dalej gazeta była nieczytelna, wydanie było 73, nieznanego wydawcy.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Leon Starsky:
Leon ruszył bez wahania przed siebie, gdy zobaczył ludzką sylwetkę zatrzymał się, i przykucnął, ale poznał fryz... -HEJ! Bohaerze!- krzyknął. -Jak żebra? Możliwe, że masz coś połamanego, nie spieprzaj jak głupiec, daj sobie pomóc! Wielu nas tu raczejnei ma, co?- uśmiechnął się do Hiacynth. -[]Może jeszcze ktos przeżył? Wydostaneimy się z tąd...[/i]- obrócił sie z powrotem. -jeszcze niegdy nie gadałem tylu bzdur, ale co ich będe prawdą dołował?- pomyślał. -Na plus: mamy coś w rodzaju broni i medykamenty, nei wiem czy coś nie odbije temu punkowi, wygląda na agresywnego... pomógł nam, to powód, by mu ufać, ale potem od razu zwiał... jest mało przewidywalny. Może i dobrze?- wzruszył ramionami i syknął czując jeszcze ból po "złym dotyku batmana", na którego tez cicho, acz soczyscie zaklął.
Leon ruszył bez wahania przed siebie, gdy zobaczył ludzką sylwetkę zatrzymał się, i przykucnął, ale poznał fryz... -HEJ! Bohaerze!- krzyknął. -Jak żebra? Możliwe, że masz coś połamanego, nie spieprzaj jak głupiec, daj sobie pomóc! Wielu nas tu raczejnei ma, co?- uśmiechnął się do Hiacynth. -[]Może jeszcze ktos przeżył? Wydostaneimy się z tąd...[/i]- obrócił sie z powrotem. -jeszcze niegdy nie gadałem tylu bzdur, ale co ich będe prawdą dołował?- pomyślał. -Na plus: mamy coś w rodzaju broni i medykamenty, nei wiem czy coś nie odbije temu punkowi, wygląda na agresywnego... pomógł nam, to powód, by mu ufać, ale potem od razu zwiał... jest mało przewidywalny. Może i dobrze?- wzruszył ramionami i syknął czując jeszcze ból po "złym dotyku batmana", na którego tez cicho, acz soczyscie zaklął.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
