[Warhammer] Miasteczko Romagen

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth:
-Jestem Morgoth. Po prodtu Morgoth. Ostrożnie, panie Haak, najpierw jest coś takiego jak rozpoznanie terenu- Morgoth zaśmiał się. -Uważać bardziej nie zaszkodzi... ja staram się zawsze "czeźwo" oceniać sytuację, dedukcja ratuje skórę.... poszukajmy na spółkę jakowej okazji. Co 2 głowy to nie pół mojej- mruknął. -Co tu się w ogóle dzieje? Skd tu tylu bardów? Pytałem jednaj dziewczyny, ale zaczęliśmy flirtować i na tym się skończyło... Dalej nic nie wiem, poza kolorem jej bielizny oczywiście.- m\Morgoth spojżał przez ramię w kierunku Pani Bard, która ubrawszy się wyszła zza rogu jednego z odleglejszych domostw -Ruszajmy- rzucił prędko odsuwając się za budynek. -Nie ma nic gorszego, niźli gniew białogłowy.
-Jestem Morgoth. Po prodtu Morgoth. Ostrożnie, panie Haak, najpierw jest coś takiego jak rozpoznanie terenu- Morgoth zaśmiał się. -Uważać bardziej nie zaszkodzi... ja staram się zawsze "czeźwo" oceniać sytuację, dedukcja ratuje skórę.... poszukajmy na spółkę jakowej okazji. Co 2 głowy to nie pół mojej- mruknął. -Co tu się w ogóle dzieje? Skd tu tylu bardów? Pytałem jednaj dziewczyny, ale zaczęliśmy flirtować i na tym się skończyło... Dalej nic nie wiem, poza kolorem jej bielizny oczywiście.- m\Morgoth spojżał przez ramię w kierunku Pani Bard, która ubrawszy się wyszła zza rogu jednego z odleglejszych domostw -Ruszajmy- rzucił prędko odsuwając się za budynek. -Nie ma nic gorszego, niźli gniew białogłowy.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:
Haakon
Akurat trafił pan na konkurs pieśni i tańca, zastanawiam się czy dotarł tu zwyczaj tańca brzucha z dalekich pustyń, czy może po prostu zobaczymy zwyczajne nudnawe tańce. Haakon ruszył za Morgothem. Wybaczy pan moją niedyskrecję, ale czy ma pan jakieś lokum, bo u mnie cienko z pieniędzmi, a chciałby się gdzieś przespać. (wyrwał mnie z zarobku to teraz ma - nich mnie utrzymuje
)
Bohater przyjrzał się uważniej Morgothowi. Czarne oczy, czarne włosy, gładkie oblicze. ("Czarny Chleb i Czarna Kawa...") Haakon zastanowił się, czy na dobre wyjdzie mu chodzenie po ciemnych ulicach z nieznajomym. Z resztą jakby coś, to ma sztylet. Wymacał broń pod ciuchami. Niech tylko spróbuje pomyślał. Wziął do ręki lutnię.
"Czarny Chleb i Czarna Kawa
Opętani Samotnością
Myślą swą szukają szczęścia
Które zwie się wolnością" zanucił znaną piosenkę, napisaną przez jednego z bardów, który został aresztowany badzo, bardzo dawno temu za miłość do szlachcianki i szczezł w lochach Twierdzy.
Akurat trafił pan na konkurs pieśni i tańca, zastanawiam się czy dotarł tu zwyczaj tańca brzucha z dalekich pustyń, czy może po prostu zobaczymy zwyczajne nudnawe tańce. Haakon ruszył za Morgothem. Wybaczy pan moją niedyskrecję, ale czy ma pan jakieś lokum, bo u mnie cienko z pieniędzmi, a chciałby się gdzieś przespać. (wyrwał mnie z zarobku to teraz ma - nich mnie utrzymuje

Bohater przyjrzał się uważniej Morgothowi. Czarne oczy, czarne włosy, gładkie oblicze. ("Czarny Chleb i Czarna Kawa...") Haakon zastanowił się, czy na dobre wyjdzie mu chodzenie po ciemnych ulicach z nieznajomym. Z resztą jakby coś, to ma sztylet. Wymacał broń pod ciuchami. Niech tylko spróbuje pomyślał. Wziął do ręki lutnię.
"Czarny Chleb i Czarna Kawa
Opętani Samotnością
Myślą swą szukają szczęścia
Które zwie się wolnością" zanucił znaną piosenkę, napisaną przez jednego z bardów, który został aresztowany badzo, bardzo dawno temu za miłość do szlachcianki i szczezł w lochach Twierdzy.

-
- Majtek
- Posty: 87
- Rejestracja: piątek, 16 grudnia 2005, 15:23
- Lokalizacja: Z Lwiej Skały
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Elhix
Elhix powolnym krokiem szwędał się po mieście w którym nie byłu już tak tłoczno. Kiedy zegar na wiży starej świątyniy wybił godzinę 22 bard postanowił wrucić do domu i położyć się spać. Tak też uczynił kiedy był już w domu odłożył swoją tobę, przygotował się do snu zamknął drzwi i położył się sapć.
Elhix powolnym krokiem szwędał się po mieście w którym nie byłu już tak tłoczno. Kiedy zegar na wiży starej świątyniy wybił godzinę 22 bard postanowił wrucić do domu i położyć się spać. Tak też uczynił kiedy był już w domu odłożył swoją tobę, przygotował się do snu zamknął drzwi i położył się sapć.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth
Morgoth rzucił sugestywne spojżenie bardowi. -Na chwilę proszę zamilknąć....- urwał. -Gdzieś tutaj....- burczał dość niewyraźnie patrząc na domy, jego wzrok zatryzmywał się na tabliczce z numerem i na górnym oknie. -Wreszcie- mruknął bardziej do siebie, niż do towarzysza. Podszedł do drzwi i puknął kilkakroć. Odczekał chwilę, po czym puknął mocniej. Zniecierpliwiony rozglądnął się za strażnikami, i nie widząc żadnego w okolicy wziął rozpęd, odbił się od parapetu i wskoczył przez górne okno wpadajac do pogrążonego w ciemności pokoju. Wkrótce przed bardem otworzyły się drzwi. Stał w nich siwy człowiek, którego większość włosów raczyła już odejśc w nieapmięć a skóra na twarzy przypominała starą pomarańczę. Skinął reką na grajka zapraszajac go do środka. W głównym pokoju pogrążonym w półmroku, na dużym fotelu rozlożył sie Morgoth. -Siadaj pan- zaśmiał się do Haakona. -Obecny tu staruszek, to Silas - mój dłużnik. mamy tu nocleg i strawę na jeden dzień. Conjamniej.- powiedział odrywajac kawałek mięsa z piekącej się nad kominkiem świni. Bard nie miał prawa mieć pojęcia, co taki cherlawy starzec mógł mieć wspólnego z tym zapaleńcem, ale nie było to coś zwyczajnego.
Wkrótce oczy przywykły do mizernych warunków świetlnych pokoju. Całe mieszkanie zostało urządzone w dośc gustowny sposób w stylu "Heban i Złote liście" znanego z elfickich pałaców. Dziadek grzejący ręce przy żelaznym, równie ozdobnym kominku zdawał się być zagubiony w tym domu i w tych sprzętach. Zacierał ręce co jakiś czas poprawiajac małe, okrągłe okulary zwisajace smętnie z nosa i wierzchnie nakrycie - grube futro z jakiegoś dziwacznego zwierzęcia. Całą postac wygladała zabawnie przez swoją wielką łysinę i cienką szyję wystającą z olbrzymiego, przez futro, korpusu. Starzec milczał.
Morgoth zakręcił na palcu niewielkim kluczykiem upietym na żemyku. -Skoro ta zabawa się rozkręca, to chyba pójdizemy na "ogląd" wrócimy później, czyż nie?- rzucił do Haakona zupełnie ignorujac gospodarza.
Morgoth rzucił sugestywne spojżenie bardowi. -Na chwilę proszę zamilknąć....- urwał. -Gdzieś tutaj....- burczał dość niewyraźnie patrząc na domy, jego wzrok zatryzmywał się na tabliczce z numerem i na górnym oknie. -Wreszcie- mruknął bardziej do siebie, niż do towarzysza. Podszedł do drzwi i puknął kilkakroć. Odczekał chwilę, po czym puknął mocniej. Zniecierpliwiony rozglądnął się za strażnikami, i nie widząc żadnego w okolicy wziął rozpęd, odbił się od parapetu i wskoczył przez górne okno wpadajac do pogrążonego w ciemności pokoju. Wkrótce przed bardem otworzyły się drzwi. Stał w nich siwy człowiek, którego większość włosów raczyła już odejśc w nieapmięć a skóra na twarzy przypominała starą pomarańczę. Skinął reką na grajka zapraszajac go do środka. W głównym pokoju pogrążonym w półmroku, na dużym fotelu rozlożył sie Morgoth. -Siadaj pan- zaśmiał się do Haakona. -Obecny tu staruszek, to Silas - mój dłużnik. mamy tu nocleg i strawę na jeden dzień. Conjamniej.- powiedział odrywajac kawałek mięsa z piekącej się nad kominkiem świni. Bard nie miał prawa mieć pojęcia, co taki cherlawy starzec mógł mieć wspólnego z tym zapaleńcem, ale nie było to coś zwyczajnego.
Wkrótce oczy przywykły do mizernych warunków świetlnych pokoju. Całe mieszkanie zostało urządzone w dośc gustowny sposób w stylu "Heban i Złote liście" znanego z elfickich pałaców. Dziadek grzejący ręce przy żelaznym, równie ozdobnym kominku zdawał się być zagubiony w tym domu i w tych sprzętach. Zacierał ręce co jakiś czas poprawiajac małe, okrągłe okulary zwisajace smętnie z nosa i wierzchnie nakrycie - grube futro z jakiegoś dziwacznego zwierzęcia. Całą postac wygladała zabawnie przez swoją wielką łysinę i cienką szyję wystającą z olbrzymiego, przez futro, korpusu. Starzec milczał.
Morgoth zakręcił na palcu niewielkim kluczykiem upietym na żemyku. -Skoro ta zabawa się rozkręca, to chyba pójdizemy na "ogląd" wrócimy później, czyż nie?- rzucił do Haakona zupełnie ignorujac gospodarza.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:
Haakon
Bohater rozejrzał się po pokoju. Nawet przyjemnie tu pomyślał. Chciałbym się najpierw panu jakoś odwdzięczyćpowiedział i zaczął szukać czegoś w torbie podróżnej. Czuję się wręcz zobowiązany. Jeśli miałby pan kłopoty z... przerwał szukając odpowiedniego słowa ... z niemiłymi ludźmi służę pomocą. Haakon uśmiechnął się. Śpiew to nie jedyne moje zajęcie. Znam kilka osób, które mogłyby pomóc skłamał. Chodziło mu zupełnie o coś innego. Nie powiedział jednak tego otwarcie, ale można było wywnioskować, że Haakon potrafi, w razie potrzeby, ośmieszyć, skompromitować, doprowadzić do szaleństwa i rozpaczy wroga. Różnymi sposobami.
Ooo mam nareszcie. Wyjął z torby zawiniątko. Podał dla Morgotha.
To jest Biała Siła. Dość popularny środek pobudzający. Dużo warty u alchemików. Dodają to do różnych mikstur. Wie pan, nie mam pieniędzy, dlatego chciałbym, żeby pan to zatrzymał lub sprzedał w ramach zapłaty za nocleg. Powinno wystarczyć na dwa razy. Popatrzył na zdziwioną minę gospodarza. Na dwa użycia. Poprawia humor i dodaje energii. No to jak pan mówił: chodźmy na "ogląd"
Bohater rozejrzał się po pokoju. Nawet przyjemnie tu pomyślał. Chciałbym się najpierw panu jakoś odwdzięczyćpowiedział i zaczął szukać czegoś w torbie podróżnej. Czuję się wręcz zobowiązany. Jeśli miałby pan kłopoty z... przerwał szukając odpowiedniego słowa ... z niemiłymi ludźmi służę pomocą. Haakon uśmiechnął się. Śpiew to nie jedyne moje zajęcie. Znam kilka osób, które mogłyby pomóc skłamał. Chodziło mu zupełnie o coś innego. Nie powiedział jednak tego otwarcie, ale można było wywnioskować, że Haakon potrafi, w razie potrzeby, ośmieszyć, skompromitować, doprowadzić do szaleństwa i rozpaczy wroga. Różnymi sposobami.
Ooo mam nareszcie. Wyjął z torby zawiniątko. Podał dla Morgotha.
To jest Biała Siła. Dość popularny środek pobudzający. Dużo warty u alchemików. Dodają to do różnych mikstur. Wie pan, nie mam pieniędzy, dlatego chciałbym, żeby pan to zatrzymał lub sprzedał w ramach zapłaty za nocleg. Powinno wystarczyć na dwa razy. Popatrzył na zdziwioną minę gospodarza. Na dwa użycia. Poprawia humor i dodaje energii. No to jak pan mówił: chodźmy na "ogląd"

-
- Bosman
- Posty: 1864
- Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
- Numer GG: 5454998
Arthur Artois
Uradowany, ze gospodarz zadbal i o kapiel, przystal na propozycje na jego prozpozycje. Dorzucil te kilka monet, by rozkoszowac sie ciepla woda. Skierowal sie do swojego pokoju, by zabrac nowe ubranie, po czym odrazu poszedl do "lazni." Zaraz po tym jak do niej wszedl, sciagnal ubrania i wskoczyl do misy. Tak! Nawet nie przypuszczal sie, ze tak bardzo mu tego brakowalo. Ciepla kapiel! To bylo cos! Siedzial tak przez dluzsza chwile, rozkoszujac sie kazdym momentem. Przez chwile nawet sie zastanawial, czy wybral dobra droge w zyciu, jednak po chili rozwial te klopotliwe mysli. W koncu takie zycie, jakie teraz ma bylo o wiele lepsze, pomimo wszelakich niedogodnosci. W koncu, gdy woda zaczela juz nieco stygnac, wzial mydlo i zaczal czyscic swoje cialo. Woda w misie przybrala szarawy kolor, cialo Arthur zas odwrotnie, bielalo. Gdy skonczyl, wstal i oplukal swoje cialo woda z wiadra. Przy pomocy wody z drugiego postanowil umyc wlosy. Troche zalowal, iz nie pomyslal o tym wczesniej, gdyz zamiast cieszyc sie ciepla woda splywajaca po jego wlosach musial przetrzymac dreszcze wywolane plukaniem wlosow zawartoscia drugiego wiadra. Gdy juz byl czysty, wytarl sie recznikiem i zalozyl nowe rzeczy, stare zas zlozyl w kostke. Po wyjsciu skierowal sie do gospodarza. Podziekowawszy mu zapytal sie, ile kosztowalo by wypranie jego ubran i gdzie musialby je zostawic. Uslyszawszy odpowiedz podziekowal, zaplacil mu i zrobil tak jak gospodarz powiedzial. Nastepnie Arthur odwrocil sie i rozejzal po tlumie. Taki natlok ludzi nieco go peszyl, wiec od razu skierowal sie do swojego pokoju. Tam bedzie mogl odpoczac.
Uradowany, ze gospodarz zadbal i o kapiel, przystal na propozycje na jego prozpozycje. Dorzucil te kilka monet, by rozkoszowac sie ciepla woda. Skierowal sie do swojego pokoju, by zabrac nowe ubranie, po czym odrazu poszedl do "lazni." Zaraz po tym jak do niej wszedl, sciagnal ubrania i wskoczyl do misy. Tak! Nawet nie przypuszczal sie, ze tak bardzo mu tego brakowalo. Ciepla kapiel! To bylo cos! Siedzial tak przez dluzsza chwile, rozkoszujac sie kazdym momentem. Przez chwile nawet sie zastanawial, czy wybral dobra droge w zyciu, jednak po chili rozwial te klopotliwe mysli. W koncu takie zycie, jakie teraz ma bylo o wiele lepsze, pomimo wszelakich niedogodnosci. W koncu, gdy woda zaczela juz nieco stygnac, wzial mydlo i zaczal czyscic swoje cialo. Woda w misie przybrala szarawy kolor, cialo Arthur zas odwrotnie, bielalo. Gdy skonczyl, wstal i oplukal swoje cialo woda z wiadra. Przy pomocy wody z drugiego postanowil umyc wlosy. Troche zalowal, iz nie pomyslal o tym wczesniej, gdyz zamiast cieszyc sie ciepla woda splywajaca po jego wlosach musial przetrzymac dreszcze wywolane plukaniem wlosow zawartoscia drugiego wiadra. Gdy juz byl czysty, wytarl sie recznikiem i zalozyl nowe rzeczy, stare zas zlozyl w kostke. Po wyjsciu skierowal sie do gospodarza. Podziekowawszy mu zapytal sie, ile kosztowalo by wypranie jego ubran i gdzie musialby je zostawic. Uslyszawszy odpowiedz podziekowal, zaplacil mu i zrobil tak jak gospodarz powiedzial. Nastepnie Arthur odwrocil sie i rozejzal po tlumie. Taki natlok ludzi nieco go peszyl, wiec od razu skierowal sie do swojego pokoju. Tam bedzie mogl odpoczac.

-
- Majtek
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 14 września 2005, 13:29
Nadiel
Kapłan podążył więc za dziewczyną. Co jakiś czas spoglądał za siebie, tęsknym wzrokiem ogarniając dzikie, leśne ostępy. Z pewnością nie było mu łatwo opuszczać swojej domeny. Co jakiś czas cisze przerywał skrzek sokoła. Wierny przyjaciel krążył nad nimi, jakby sprawując opiekę, odprowadzając go. Dawał tym znak, że będzie czekał i wkrótce znowu się zobaczą. Kapłan uśmiechał się wtedy i wzrokiem obserwował lot przyjaciela.
Szedł powoli, w milczeniu, jak zawsze spokojny, kierował się ze swą przewodniczką wprost do miasta Romagen. W głowie próbował ułożyć na nowo, przypomnieć co chciała przekazać mu bogini.
Poza sesją:
Jak duże jest to miasteczko? Jest tam jakieś podgrodzie z wieśniakami itp?
Są w nim jakieś kulty? Domyślam się że skoro jest cmentarz to i mała kaplica Morra się znajdzie wraz z kałanem?
Kapłan podążył więc za dziewczyną. Co jakiś czas spoglądał za siebie, tęsknym wzrokiem ogarniając dzikie, leśne ostępy. Z pewnością nie było mu łatwo opuszczać swojej domeny. Co jakiś czas cisze przerywał skrzek sokoła. Wierny przyjaciel krążył nad nimi, jakby sprawując opiekę, odprowadzając go. Dawał tym znak, że będzie czekał i wkrótce znowu się zobaczą. Kapłan uśmiechał się wtedy i wzrokiem obserwował lot przyjaciela.
Szedł powoli, w milczeniu, jak zawsze spokojny, kierował się ze swą przewodniczką wprost do miasta Romagen. W głowie próbował ułożyć na nowo, przypomnieć co chciała przekazać mu bogini.
Poza sesją:
Jak duże jest to miasteczko? Jest tam jakieś podgrodzie z wieśniakami itp?

Są w nim jakieś kulty? Domyślam się że skoro jest cmentarz to i mała kaplica Morra się znajdzie wraz z kałanem?

Ostatnio zmieniony sobota, 31 grudnia 2005, 13:21 przez Krzys_ek, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth
-No no no.... słyszałem o własciwościach tego.. specyfiku- Morgoth uśmiechnął się szeroko. -Skoro idziemy na ogląd, to proponuję przejść na ty. Nie jestesmy jakimiś napompowanymi szlachcicami z kompleksem niższości, czyż nie?- Wojownik cienia wstał i podszedł do wieszaka. -Wejście do "targu" jest dalej tam, gdzie było?- spytał starca biorąc z wieszaka dwa płaszcze. Dziad kiwnął głową nie odwracajac się. -Doskonale!- Morgoth był o wiele żywszy. -Haakonie, jeśli masz tego więcej, to może szczęscie się uśmiechnie do ciebie jeszcze tej nocy. "Targowisko" to tak zwane dolne miasto. Moze być kłopot z dostaniem się tam, bo już chyba mnie nie pamiętają...
-Pamiętaja na pewno- wychrypiał staruch swoim brzmiacym jak zcierane zelazo głosem.
-O, doskonale. Załóz to- Morgoth podał towarzyszowi płaszcz o kolorze morza nocą i sam wdział takowy. Następnie w ręce wojwonika cieni pokazał się sztylet barda. -Bez urazy przyjacielu, ale musiałem ci udowodnić, że okraśc kogoś jest łatwo, szczególnie, jeśli nie wie co i jak ukryć. Ostrze musi dotykać ciała. Schowaj go do rękawicy. Niech twoje kosztowne rzeczy tez pozostaną w kontakcie ze skórą. Jesli masz coś niepotrzebnego zostaw to w komórce w głębi pokoju. Wrócimy po to jutro.- powiedział odkładajac tam dwie butle mocnego rumu. -Jeszcze się potłuką od tego wszystkiego. jedna butelkę możesz sobie zatrzymać.- zwrócił się do Silasa. -Ruszamy jak tylko będziesz gotów!-obrócił się w kierunku Haakona.
-No no no.... słyszałem o własciwościach tego.. specyfiku- Morgoth uśmiechnął się szeroko. -Skoro idziemy na ogląd, to proponuję przejść na ty. Nie jestesmy jakimiś napompowanymi szlachcicami z kompleksem niższości, czyż nie?- Wojownik cienia wstał i podszedł do wieszaka. -Wejście do "targu" jest dalej tam, gdzie było?- spytał starca biorąc z wieszaka dwa płaszcze. Dziad kiwnął głową nie odwracajac się. -Doskonale!- Morgoth był o wiele żywszy. -Haakonie, jeśli masz tego więcej, to może szczęscie się uśmiechnie do ciebie jeszcze tej nocy. "Targowisko" to tak zwane dolne miasto. Moze być kłopot z dostaniem się tam, bo już chyba mnie nie pamiętają...
-Pamiętaja na pewno- wychrypiał staruch swoim brzmiacym jak zcierane zelazo głosem.
-O, doskonale. Załóz to- Morgoth podał towarzyszowi płaszcz o kolorze morza nocą i sam wdział takowy. Następnie w ręce wojwonika cieni pokazał się sztylet barda. -Bez urazy przyjacielu, ale musiałem ci udowodnić, że okraśc kogoś jest łatwo, szczególnie, jeśli nie wie co i jak ukryć. Ostrze musi dotykać ciała. Schowaj go do rękawicy. Niech twoje kosztowne rzeczy tez pozostaną w kontakcie ze skórą. Jesli masz coś niepotrzebnego zostaw to w komórce w głębi pokoju. Wrócimy po to jutro.- powiedział odkładajac tam dwie butle mocnego rumu. -Jeszcze się potłuką od tego wszystkiego. jedna butelkę możesz sobie zatrzymać.- zwrócił się do Silasa. -Ruszamy jak tylko będziesz gotów!-obrócił się w kierunku Haakona.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:
Haakon
Łatwo jest okraść kogoś kto na to pozwoli. Haakon zamachał Morgothowi przed oczyma jego amuletem. Nie bawiłem się w kradzieże od bardzo dawna Uśmiechnął się.
Jak już wspominałem: robię różne rzeczy od czasu do czasu. Rozpięty jest wachlarz moich możliwości. Podał amulet znajomemu. Nałożył płaszcz, naciągnął na głowę kaptur. Nie zostawił nic. Wszystko wziął ze sobą.
A i jeszcze jedno: Nie wiesz może, kto mógłby zostać moim patronem na czas konkursu bardów? Nie znasz nikogo znacznego?
Łatwo jest okraść kogoś kto na to pozwoli. Haakon zamachał Morgothowi przed oczyma jego amuletem. Nie bawiłem się w kradzieże od bardzo dawna Uśmiechnął się.
Jak już wspominałem: robię różne rzeczy od czasu do czasu. Rozpięty jest wachlarz moich możliwości. Podał amulet znajomemu. Nałożył płaszcz, naciągnął na głowę kaptur. Nie zostawił nic. Wszystko wziął ze sobą.
A i jeszcze jedno: Nie wiesz może, kto mógłby zostać moim patronem na czas konkursu bardów? Nie znasz nikogo znacznego?

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
[Nadiel i Shea]
Gdy doszliście do miasta zapadał już wieczór. Nie utrudniło wam to za bardzo drogi, gdyż hałas zabawy dobiegający z Romagen oraz niezliczona ilość pozapalanych latarni i pochodni z nadwiązką pełniły funkcję drogowskazu. Miasteczko nie jest zbyt duże. Przynajmniej jeśli chodzi o głębokość z jaką wgryza się w ziemię. Jest położone wzdłuż rzeki. Obiektywnie nie jest zbyt duże. Dla was, nieprzyzwyczajonych do tłumu, hałasu i (cóż tu oszukiwać) smrodu, wydaje się ogromne i nieznośne. Na szczęście byliście już kiedyś w innych miastach, więc po chwili zauważacie niewątpliwe, charakterystyczne cechy tego jednego. Większość budynków jest dobrze utrzymanych, czystych (jak na ludzkie warunki mieszczuchów) i bogato ozdobionych. Na pograniczu miasta znajduje się jeden większy budynek, gorzej utrzymany i raczej unikany przez bogaciej ubranych mieszkańców. Domyślacie się, że znajduje sie tam biedniejsza część społeczeństwa. Wokół miasta nie ma czegoś takiego jak miejsca zamieszkałe przez biedotę. Trochę was dziwi brak tej podstawowej warstwy społeczeństwa. Ale cóż, co kraj to obyczaj. Na pograniczu miasta, przy samym cmentarzu znajduje sie mała, czysta ale rozpadająca się kapliczka poświecona Morrowi.
Gdy doszliście do miasta zapadał już wieczór. Nie utrudniło wam to za bardzo drogi, gdyż hałas zabawy dobiegający z Romagen oraz niezliczona ilość pozapalanych latarni i pochodni z nadwiązką pełniły funkcję drogowskazu. Miasteczko nie jest zbyt duże. Przynajmniej jeśli chodzi o głębokość z jaką wgryza się w ziemię. Jest położone wzdłuż rzeki. Obiektywnie nie jest zbyt duże. Dla was, nieprzyzwyczajonych do tłumu, hałasu i (cóż tu oszukiwać) smrodu, wydaje się ogromne i nieznośne. Na szczęście byliście już kiedyś w innych miastach, więc po chwili zauważacie niewątpliwe, charakterystyczne cechy tego jednego. Większość budynków jest dobrze utrzymanych, czystych (jak na ludzkie warunki mieszczuchów) i bogato ozdobionych. Na pograniczu miasta znajduje się jeden większy budynek, gorzej utrzymany i raczej unikany przez bogaciej ubranych mieszkańców. Domyślacie się, że znajduje sie tam biedniejsza część społeczeństwa. Wokół miasta nie ma czegoś takiego jak miejsca zamieszkałe przez biedotę. Trochę was dziwi brak tej podstawowej warstwy społeczeństwa. Ale cóż, co kraj to obyczaj. Na pograniczu miasta, przy samym cmentarzu znajduje sie mała, czysta ale rozpadająca się kapliczka poświecona Morrowi.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth:
Właz ni jak nie dał się ruszyć. Morgoth i jego towarzysz przeszli kilkoma przecznicami i teraz wojownik siłował się z zaspawaną pokrywą. Burknął coś niewyraźnego.
-Silas mi za to bęknie...- po czym udali się droga powrotną. Morgoth nie krył złości. Gdy tylko dotarli pod dom starca Morgoth stwierdził, że okno u góry jest zamknięte, a klucz, który dostał nie pasuje do drzwi. Uderzył dwakroc pięścią w drwzi. Ludzie, którzy jeszcze byli na ulicy zaczęli mu się przyglądać. Zciągnął również uwagę kilku strażników maszerujacych akurat drogą. Nagle górne okno otworzyło się, zciągajac uwagę zabójcy.... zza okeinnic wychyliła się para rąk, która para rąk wylała na Morgotha wiadro wody. Ten milczał przez chwilę, wypluł trochę wody i ne zwarzając na śmiechy tłumu i towarzysza zaczął krzyczeć i walić pięścią w drzwi. Górne okno otworzyło się ponownie. Tym razme na głowie wściekłego wojwonika wylądowało sporo piachu. Morgoth zawrzał, ale gdy w przypływie zdrowego zorzsądku rozejżał się wokół stwierdził, że stał się widowiskiem dla kilkudziesięciu przechodniów. Dwu strażników opierało sie osiebie smiejąc się. -Ani słowa.- burknął Morgoth do współtowarzysza. Oddaj mi mój RUM! krzyknął w górę. Po chwili z okna wyleciały dwie butelki, jedna z nich trafiła do rynsztoku, a druga w ręce Morgotha. -Ufam, że to koniec przedstaiwenia.- mruknął zgrzytając zębami ze złości. -A silasa jeszcze odwiedzę....- pomyślał juz planując, co zrobi staruszkowi, gdy tylko go dorwie. Ani strażnicy, ani ludzie nie robili przeszkód, gdy poprosił ich o przejście. W końcu był pokryty grubą warstwą błota. Znalazłszy beczkę na deszczówkę po raz kolejny skorzystał z jej dobrodziejstea spłukując z siebie błoto. -Dobra, mój plan nie wypalił, masz jakies pomysły, Haakonie?- spytał mimochodem prostując się. Złość wydawała się spłynąć z niego wraz z brudem.
Właz ni jak nie dał się ruszyć. Morgoth i jego towarzysz przeszli kilkoma przecznicami i teraz wojownik siłował się z zaspawaną pokrywą. Burknął coś niewyraźnego.
-Silas mi za to bęknie...- po czym udali się droga powrotną. Morgoth nie krył złości. Gdy tylko dotarli pod dom starca Morgoth stwierdził, że okno u góry jest zamknięte, a klucz, który dostał nie pasuje do drzwi. Uderzył dwakroc pięścią w drwzi. Ludzie, którzy jeszcze byli na ulicy zaczęli mu się przyglądać. Zciągnął również uwagę kilku strażników maszerujacych akurat drogą. Nagle górne okno otworzyło się, zciągajac uwagę zabójcy.... zza okeinnic wychyliła się para rąk, która para rąk wylała na Morgotha wiadro wody. Ten milczał przez chwilę, wypluł trochę wody i ne zwarzając na śmiechy tłumu i towarzysza zaczął krzyczeć i walić pięścią w drzwi. Górne okno otworzyło się ponownie. Tym razme na głowie wściekłego wojwonika wylądowało sporo piachu. Morgoth zawrzał, ale gdy w przypływie zdrowego zorzsądku rozejżał się wokół stwierdził, że stał się widowiskiem dla kilkudziesięciu przechodniów. Dwu strażników opierało sie osiebie smiejąc się. -Ani słowa.- burknął Morgoth do współtowarzysza. Oddaj mi mój RUM! krzyknął w górę. Po chwili z okna wyleciały dwie butelki, jedna z nich trafiła do rynsztoku, a druga w ręce Morgotha. -Ufam, że to koniec przedstaiwenia.- mruknął zgrzytając zębami ze złości. -A silasa jeszcze odwiedzę....- pomyślał juz planując, co zrobi staruszkowi, gdy tylko go dorwie. Ani strażnicy, ani ludzie nie robili przeszkód, gdy poprosił ich o przejście. W końcu był pokryty grubą warstwą błota. Znalazłszy beczkę na deszczówkę po raz kolejny skorzystał z jej dobrodziejstea spłukując z siebie błoto. -Dobra, mój plan nie wypalił, masz jakies pomysły, Haakonie?- spytał mimochodem prostując się. Złość wydawała się spłynąć z niego wraz z brudem.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:
Haakon
Właściwie to odpowiednia pora bym złożył wizytę pewnemu szlachicowi. Nazywa się Otto Maksymilian von Grutfbelt. To chyba jeden z głównych szlachciców w tym mieście. Zdaje się, że należy iść "prosto i w lewo". Haakon poszedł jak mu kazali ale nie znalazł domu rodzinnego von Grutfbelt'sów.
Właściwie to odpowiednia pora bym złożył wizytę pewnemu szlachicowi. Nazywa się Otto Maksymilian von Grutfbelt. To chyba jeden z głównych szlachciców w tym mieście. Zdaje się, że należy iść "prosto i w lewo". Haakon poszedł jak mu kazali ale nie znalazł domu rodzinnego von Grutfbelt'sów.
Ostatnio zmieniony niedziela, 1 stycznia 2006, 16:54 przez Gavrill, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
[Wertha]
Napadły Cię macierzyńskie uczucia. Niezbyt duże, ale zawsze. I nie odnośnie całej swojej rodzinki ale tylko swojego najstarszego syna. Może to dlatego, że już od dłuższego czasu jak go lałaś to nie płakał? Zawsze to jest jakiś powód do dumy. No i w zasadzie skończył niedawno swoje szesnaste urodziny. Jakiś prezent od mamusi chyba mu się należy. Na przykład można mu załatwić jakąś mniej wymagającą pracę. Jako ochroniarz karawany czy coś? A żeby to jakoś ukryć, to może to da się jakoś ukryć pod pozorem rodzinnej zabawy? Akurat w Romagen, w którym już dostawałaś różne zlecenia, będzie się odbywał festyn. Nigdy na nim dzięki bogom nie byłaś ale teraz nadarza się idealna ku temu okazja.
Poza sesją:
[Haakon]
A skąd ty wiesz, gdzie iść?
A właściwie to skąd twoja postać to wie? Nikogo się nie zapytała. Nikt jej nie odpowiedział, nikt jej nie zaprowadził na miejsce.
I ja zdecyduję czy ktoś i kiedy jej odpowie, więc proszę nie pisać teraz "Zapytałem się, uzyskałem odpowiedź + mapkę i doszedłem do rezydencji"
Napadły Cię macierzyńskie uczucia. Niezbyt duże, ale zawsze. I nie odnośnie całej swojej rodzinki ale tylko swojego najstarszego syna. Może to dlatego, że już od dłuższego czasu jak go lałaś to nie płakał? Zawsze to jest jakiś powód do dumy. No i w zasadzie skończył niedawno swoje szesnaste urodziny. Jakiś prezent od mamusi chyba mu się należy. Na przykład można mu załatwić jakąś mniej wymagającą pracę. Jako ochroniarz karawany czy coś? A żeby to jakoś ukryć, to może to da się jakoś ukryć pod pozorem rodzinnej zabawy? Akurat w Romagen, w którym już dostawałaś różne zlecenia, będzie się odbywał festyn. Nigdy na nim dzięki bogom nie byłaś ale teraz nadarza się idealna ku temu okazja.
Poza sesją:
[Haakon]
A skąd ty wiesz, gdzie iść?

I ja zdecyduję czy ktoś i kiedy jej odpowie, więc proszę nie pisać teraz "Zapytałem się, uzyskałem odpowiedź + mapkę i doszedłem do rezydencji"

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:


-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Poza sesją:
Gavrill
Przeczytałem jeszcze raz całą sesją od początku. Nikt Ci nie powiedział gdzie mieści się siedziba rodu Grutfbelt. Elhix Ci nie powiedział, że jest na południe i tak samo ja Ci nie powiedziałem, że "prosto i w lewo". Poza sasją mogę Ci mówić wszystko. Nawet mogę Ci przesłać mapkę miasta z zaznaczonymi wszystkimi ważnymi miejscami (jakbym ją miał). ALE TWOJA POSTAĆ I TAK NIE MA O TYM ZIELONEGO POJĘCIA. W OGÓLE. NIC, ZERO, NULL, NADA.
Gavrill
Przeczytałem jeszcze raz całą sesją od początku. Nikt Ci nie powiedział gdzie mieści się siedziba rodu Grutfbelt. Elhix Ci nie powiedział, że jest na południe i tak samo ja Ci nie powiedziałem, że "prosto i w lewo". Poza sasją mogę Ci mówić wszystko. Nawet mogę Ci przesłać mapkę miasta z zaznaczonymi wszystkimi ważnymi miejscami (jakbym ją miał). ALE TWOJA POSTAĆ I TAK NIE MA O TYM ZIELONEGO POJĘCIA. W OGÓLE. NIC, ZERO, NULL, NADA.
