[Naruto] Nefrytowe Łzy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kyouko kiwnęła głową. Ten pomysł wydawał się jej zasadniczo niezły. Faktycznie, udział jounina mocno podniesie wiarygodność ich przekrętu. Widziała w tym jednak pewien problem.
- A co jeśli to nie on pojawi się żeby pomóc? Nie jest ani pierwszy, ani ostatni pośród medycznych ninja z Konohy... - powiedziała z powątpiewaniem.
- A co jeśli to nie on pojawi się żeby pomóc? Nie jest ani pierwszy, ani ostatni pośród medycznych ninja z Konohy... - powiedziała z powątpiewaniem.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro pokręcił głową.
-Udział osoby z zewnątrz jest nieporządany. Zresztą realizacja tej wersji pociąga za sobą zbyt wiele dodatkowych problemów. Sądzę, że lepiej podjąć ryzyko i udawać inną grupę.
-Udział osoby z zewnątrz jest nieporządany. Zresztą realizacja tej wersji pociąga za sobą zbyt wiele dodatkowych problemów. Sądzę, że lepiej podjąć ryzyko i udawać inną grupę.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
- Pomysł sam w sobie nie jest zły, - odezwał się ktoś zza ich pleców - ale podchodzić jounina za pomocą Henge to nawet ja bym się nie podjął. To jest mimo wszystko dość prosta technika, łatwo więc ją wykryć.
Odwrócili się jak na komendę, mocno zdezorientowani. Na najniższej gałęzi pobliskiego drzewa siedział Junshi-sensei i z bardzo zadowoloną miną jadł jabłko. Umyty i przebrany w świeże ubranie prezentował się znacznie lepiej, choć z całą pewnością z żadnej strony nie wyglądał na shinobi. Co, jeśli się zastanowić, świadczyło o fachowym podejściu do tematu.
- Nie wiem, czy powinienem wam podziękować za to, że daliście mi w spokoju wziąć kąpiel, - zaczął po przełknięciu kolejnego kęsa jabłka - czy zbesztać was za przepuszczenie takiej okazji do ataku. W każdym bądź razie, ponieważ ten test nie ma polegać na odnalezieniu mnie, przyszedłem wam powiedzieć, że będę czekał do północy na polanie na północny zachód stąd. Znajdźcie mnie tam, jeśli nadal chcecie, żebym was uczył. Mam nadzieję, że sie jeszcze zobaczymy! - rzucił im ostatni ciepły uśmiech, po czym zniknął w listowiu.
Odwrócili się jak na komendę, mocno zdezorientowani. Na najniższej gałęzi pobliskiego drzewa siedział Junshi-sensei i z bardzo zadowoloną miną jadł jabłko. Umyty i przebrany w świeże ubranie prezentował się znacznie lepiej, choć z całą pewnością z żadnej strony nie wyglądał na shinobi. Co, jeśli się zastanowić, świadczyło o fachowym podejściu do tematu.
- Nie wiem, czy powinienem wam podziękować za to, że daliście mi w spokoju wziąć kąpiel, - zaczął po przełknięciu kolejnego kęsa jabłka - czy zbesztać was za przepuszczenie takiej okazji do ataku. W każdym bądź razie, ponieważ ten test nie ma polegać na odnalezieniu mnie, przyszedłem wam powiedzieć, że będę czekał do północy na polanie na północny zachód stąd. Znajdźcie mnie tam, jeśli nadal chcecie, żebym was uczył. Mam nadzieję, że sie jeszcze zobaczymy! - rzucił im ostatni ciepły uśmiech, po czym zniknął w listowiu.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
-Sukinsyn-Syknał Atasuke Kairra.
-Hej !! Mam pomysl...-Zebrali się w kółku.W sumie głównie chodziło o dziewczyny ale i Kojiro miał znaczna rolę... moze jednak ich taktyka sie uda...
-Słuchajcie...-zaczął wykładać swoja taktyke. Ogólnie brzmioał to nieźle. Jezeli tylko ekipa sie zgodzi... Byc moze długo nie bąda musieli sie bawić.
"Oby poszło szybko"
Reszta na PW...
-Hej !! Mam pomysl...-Zebrali się w kółku.W sumie głównie chodziło o dziewczyny ale i Kojiro miał znaczna rolę... moze jednak ich taktyka sie uda...
-Słuchajcie...-zaczął wykładać swoja taktyke. Ogólnie brzmioał to nieźle. Jezeli tylko ekipa sie zgodzi... Byc moze długo nie bąda musieli sie bawić.
"Oby poszło szybko"
Reszta na PW...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Eriko wysłuchała planu Atasuke, co dziwne, jakoś chłopacy w tym zespole nie byli skorzy do walki blisko dystansowej. Przewróciła oczami, po czym poprawiła szal idąc na polanę.
Doszła do wniosku, że samą teorią dużo nie zdziałają, na tą chwilę trzeba brnąć przed siebie i liczyć na szczęście, niezależnie co przyjdzie im zrobić.
Podczas walki starała utrzymać się blisko Junshi-senseia tak długo na ile jej pozwalał, lawirując ciałem i pojedyńczym shurikenem w powietrzu. Uniki odskoki, zmyłki oraz ciosy mało przewidywalne były w jej rozdaniu niesamowicie szybkie. Z chwilą gdy Junshiu skupiał na niej swą uwagę, ta powoli spuszczała wiśniowy aromat z metalowej sowy, tworząc koło siebie mało zauważalną chmurkę pyłków kwiatowych. Buchając ją joninowi prosto w twarz prostą pracą rąk, z czasem używając także bunshi no jutsu gdy zachodziła okazja przechwytu oponenta, innymi słowy unieruchomienia nauczyciela na parę sekund.
W gruncie rzeczy, Eriko wcale nie atakowała Senseia, a starała się wywołać u niego chwilową konsternacji, zmuszenie go do rozproszenia swej uwagi, na tak wielu czynnościach. Całe to przedstawienie było jedynie cieniem dla jej prawdziwych działań. Podczas gdy Junshi odskakiwał od jej chybionych, raczej niezaplanowanych ciosów, ona rozwijała swą sieć. Nić, chakry nie do przerwania, którą oplatała swojego senseia niczym marionetkę. To momentu w którym będzie go trzymać w szachu.
Bazą było podejście bardzo blisko do Junshi-sensei.
Doszła do wniosku, że samą teorią dużo nie zdziałają, na tą chwilę trzeba brnąć przed siebie i liczyć na szczęście, niezależnie co przyjdzie im zrobić.
Podczas walki starała utrzymać się blisko Junshi-senseia tak długo na ile jej pozwalał, lawirując ciałem i pojedyńczym shurikenem w powietrzu. Uniki odskoki, zmyłki oraz ciosy mało przewidywalne były w jej rozdaniu niesamowicie szybkie. Z chwilą gdy Junshiu skupiał na niej swą uwagę, ta powoli spuszczała wiśniowy aromat z metalowej sowy, tworząc koło siebie mało zauważalną chmurkę pyłków kwiatowych. Buchając ją joninowi prosto w twarz prostą pracą rąk, z czasem używając także bunshi no jutsu gdy zachodziła okazja przechwytu oponenta, innymi słowy unieruchomienia nauczyciela na parę sekund.
W gruncie rzeczy, Eriko wcale nie atakowała Senseia, a starała się wywołać u niego chwilową konsternacji, zmuszenie go do rozproszenia swej uwagi, na tak wielu czynnościach. Całe to przedstawienie było jedynie cieniem dla jej prawdziwych działań. Podczas gdy Junshi odskakiwał od jej chybionych, raczej niezaplanowanych ciosów, ona rozwijała swą sieć. Nić, chakry nie do przerwania, którą oplatała swojego senseia niczym marionetkę. To momentu w którym będzie go trzymać w szachu.
Bazą było podejście bardzo blisko do Junshi-sensei.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Głupcy, pomyślała, głupcy, głupcy, głupcy![/i]
Ale postanowiła nie komentować. Zrobi to po swojemu.
Kiedy już zebrali się na polanie, przyczaiła się z kijem bo wyciągniętym wcześniej z bandaży na gałęzi drzewa. Na jednym z jego końców były naklejone cztery wybuchowe notki. Katanę, również wcześniej zaklętą w badażach, teraz miała wsuniętą za noszony w pasie ochraniacz na czoło.
Czekała na swój moment. Pozostała trójka miała właściwie za zadanie wystawić jej jounina na atak.
Gdy tylko będzie moment, w którym będzie miała prawie pewność trafienia, rzuci bo - lata niczym włócznia - potem czterema kunai z wybuchowymi notkami, a zaraz za nimi skoczy sama, tnąc kataną. Miała nadzieje, że któryś z tych ataków okaże się wystarczający...
Ale postanowiła nie komentować. Zrobi to po swojemu.
Kiedy już zebrali się na polanie, przyczaiła się z kijem bo wyciągniętym wcześniej z bandaży na gałęzi drzewa. Na jednym z jego końców były naklejone cztery wybuchowe notki. Katanę, również wcześniej zaklętą w badażach, teraz miała wsuniętą za noszony w pasie ochraniacz na czoło.
Czekała na swój moment. Pozostała trójka miała właściwie za zadanie wystawić jej jounina na atak.
Gdy tylko będzie moment, w którym będzie miała prawie pewność trafienia, rzuci bo - lata niczym włócznia - potem czterema kunai z wybuchowymi notkami, a zaraz za nimi skoczy sama, tnąc kataną. Miała nadzieje, że któryś z tych ataków okaże się wystarczający...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kojiro był wściekły. Junshi zrobił z niego idiotę, ale teraz nie było czasu się nad tym zastanawiać. Plan Kairry zdawał się nizbyt skuteczny, Mizutori stawiał raczej na katanę Togashi.
Dlatego podczas tej walki dostosował się do opcji, w której on też odwraca uwagę. Gdy Kamihoshi przeszła do bezpośredniego kontaktu on sam rzucił kilka igieł, mających rozproszyć ich opiekuna, po czym sięgnął po parasol i sam przeszedł do walki wręcz.
To prawda, nie lubił tego typu walki, ale w tym wypadku ryzyko było zerowe, sensei raczej nie będzie atakował a jedynie się bronił.
Ciosy zadawane parasolem były szerokie i zamaszyste, obliczone na zgarnianie jak najszerszej powierzchni. Na dodatek bardzo często towarzyszyły im igły przecinające najdogodniejszą drogę uniku. Kojiro miał nadzieję zepchnąć Junshiego, choć trochę w stronę Kairry.
Nie był dokładnie pewny zasięgu, techniki cienia, ale na podstawie wcześniejszej walki zdołał go z grubsza ocenić. Dlatego teraz, gdy uznał, że brakuje tylko niewiele rzucił parasol w powietrze jak do Jouro Senbon i posłał do Atasuke porozumiewawcze spojrzenie. Miał nadzieję, że chłopak zrozumie i da Togash te kilka potrzebnych sekund.
Sam Kojiro z kolei wyciągnął kunai i wciąż atakował Jounina wręcz i miotając igły. Jeśli próba zatrzymania go przy użyciu Kage Mane zawiedzie to Kojiro używa Jouro Senbon z nadzieją, że może w ten sposób zdoła spowolnić senseia.
Dlatego podczas tej walki dostosował się do opcji, w której on też odwraca uwagę. Gdy Kamihoshi przeszła do bezpośredniego kontaktu on sam rzucił kilka igieł, mających rozproszyć ich opiekuna, po czym sięgnął po parasol i sam przeszedł do walki wręcz.
To prawda, nie lubił tego typu walki, ale w tym wypadku ryzyko było zerowe, sensei raczej nie będzie atakował a jedynie się bronił.
Ciosy zadawane parasolem były szerokie i zamaszyste, obliczone na zgarnianie jak najszerszej powierzchni. Na dodatek bardzo często towarzyszyły im igły przecinające najdogodniejszą drogę uniku. Kojiro miał nadzieję zepchnąć Junshiego, choć trochę w stronę Kairry.
Nie był dokładnie pewny zasięgu, techniki cienia, ale na podstawie wcześniejszej walki zdołał go z grubsza ocenić. Dlatego teraz, gdy uznał, że brakuje tylko niewiele rzucił parasol w powietrze jak do Jouro Senbon i posłał do Atasuke porozumiewawcze spojrzenie. Miał nadzieję, że chłopak zrozumie i da Togash te kilka potrzebnych sekund.
Sam Kojiro z kolei wyciągnął kunai i wciąż atakował Jounina wręcz i miotając igły. Jeśli próba zatrzymania go przy użyciu Kage Mane zawiedzie to Kojiro używa Jouro Senbon z nadzieją, że może w ten sposób zdoła spowolnić senseia.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kairra zauwazył spojrzenie Kojiro san. Natychmiastowo sformował pieczec.
-Kagename-no Jutsu-Krzyknął
Bum... bum...
Serce zabiło szybciej Cień szybko zaczął ślizgac się po podłozu.Jounin był zajęty walka. Jeżeli teraz sie nie zorientował, to juz nie miał szans... o ile parasolka odpowiednio wydłuzy zasięg
Bum... bum...
Serce praktycznie rozbijało klatke z żeber. Oddech Kairry stał sie przyspieszony. jeszcze kilka centymetrów.
Czas sie zatrzymal. Mimoza widział jak jego cień końcem dotyka cienia parasolki i...
Łup.lup.łup...
... i natychmiastowo wystrzela dalej. Udało się. Kairra Odetchnął. Cień sunał dalej po podłozu.
"Moze sie uda"-Chłopak zebrał wszystkie swoje siły by wydłuzyc swój zasięg.
"Teraz wszystko w rekach Bogów. Nie chce wracac do akademii"-Na czole dzieciaka pojawiły sie krople potu
Wyedytowałem. Pospieszyłem się wcześniej, bo zaczyna mnie powoli irytować walka z jouninem przeciwko któremu nie mozemy nic a nic robić. Poza tym kazde moje działanie z kagename musi czekac na twojego posta co strasznie wydłuża rozgrywkę
W przyszłosci ingerencja w swiat sie nie powtórzy...
-Kagename-no Jutsu-Krzyknął
Bum... bum...
Serce zabiło szybciej Cień szybko zaczął ślizgac się po podłozu.Jounin był zajęty walka. Jeżeli teraz sie nie zorientował, to juz nie miał szans... o ile parasolka odpowiednio wydłuzy zasięg
Bum... bum...
Serce praktycznie rozbijało klatke z żeber. Oddech Kairry stał sie przyspieszony. jeszcze kilka centymetrów.
Czas sie zatrzymal. Mimoza widział jak jego cień końcem dotyka cienia parasolki i...
Łup.lup.łup...
... i natychmiastowo wystrzela dalej. Udało się. Kairra Odetchnął. Cień sunał dalej po podłozu.
"Moze sie uda"-Chłopak zebrał wszystkie swoje siły by wydłuzyc swój zasięg.
"Teraz wszystko w rekach Bogów. Nie chce wracac do akademii"-Na czole dzieciaka pojawiły sie krople potu
Wyedytowałem. Pospieszyłem się wcześniej, bo zaczyna mnie powoli irytować walka z jouninem przeciwko któremu nie mozemy nic a nic robić. Poza tym kazde moje działanie z kagename musi czekac na twojego posta co strasznie wydłuża rozgrywkę
W przyszłosci ingerencja w swiat sie nie powtórzy...
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Kiedy wbiegli na polanę, zauważyli, że Junshi stoi do nich profilem, przyglądając się zanurzającej się za horyzont czerwonej tarczy słońca. Odwrócił się do nich, uśmiechnął, po czym otworzył usta, jakby zamierzał coś powiedzieć, jednak zobaczywszy ich miny najwyraźniej zrezygnował i, z uśmiechem na ustach, czekał tylko na atak.
Eriko i Kojiro szybko przeszli do walki w zwarciu, atakując sensei z dwóch stron, podczas gdy Kyouko wyczekiwała na dobry moment do frontalnego ataku. Wiedziała, że sensei nie zmęczy się prędzej od nich, ale liczyła, że zdolności Eriko rozproszą go na tyle, by pozostawił lukę, którą będzie mogła wykorzystać. Pozostawał też jeszcze Atasuke, który ustawiał się już na pozycji dającej największy zasięg jego technice.
Eriko była mile zaskoczona przebiegiem walki. Wprawdzie Kojiro niespecjalnie pomagał, a pył kwiatowy nie wywierał aż tak silnego efektu, jak tego by sobie życzyła, jednak udało jej się przyczepić do przeciwnika kilka nitek czakry. Nie była w stanie ocenić, czy zostały one zignorowane, czy niezauważone, ale wiedziała, że mogą przeważyć szalę na ich stronę.
Atasuke bacznie śledził kroki Junshi'ego. Cały czas utrzymywał się on poza zasięgiem Kage Mane, nawet po przedłużeniu wynikającym z innej pory dnia oraz okolicznych drzew. Mimo tego, gdy sensei przeniósł walkę niebezpiecznie blisko granicy zasięgu, złożył pieczęć i wysłał swój cień w jego stronę. Kojiro, jak zwykle czujny, dostrzegł nadarzającą się okazję i wyrzucił swoją parasolkę wysoko w powietrze. Cień Mimozy zyskał w ten sposób dodatkowe kilka stóp długości, zmierzając prosto ku stopom przeciwnika.
Junshi uważnie obserwował parasol, którego genin używał do atakowani go. Gdy zobaczył, że szybuje on w górę, rzucił szybkie spojrzenie na cień Atasuke, szybko dodał dwa do dwóch i w ostatniej chwili odskoczył do tyłu... Tylko po to, by przewrócić się na bok, kiedy Eriko mocno szarpnęła za sznurki. Wylądował wprawdzie poza zasięgiem Kage Mane, ale Kyouko cały czas czekała na tą jeden moment i natychmiast rzuciła kijem. Trafił prosto w mostek, a notki eksplodowały kolejno, wzbijając chmurę kurzu. W tej samej chwili Kojiro użył Jouro Senbon, kierując dziesiątki igieł prosto do celu.
Przyszła pora na frontalny atak. Zanim jeszcze pozostali zdążyli się zorientować w sytuacji, Kyouko już biegła w stronę sensei śladem rzuconych kunai. Kojiro próbował ją asekurować senbonami, ale kolejne eksplozje uniemożliwiały mu namierzenie przeciwnika. Wiedział jednak, że będzie miał on trudności z wyrwaniem się z matni, którą razem z Eriko zaczął już okrążać, podczas gdy Atasuke ciągle blokował jedną flankę.
Kyouko zobaczyła w końcu swój cel wynurzający się z chmury pyłu. Junshi nie wyglądał najlepiej, jego ubranie było dość mocno postrzępione, a skórę na torsie, szyi i twarzy zdobiły ślady oparzeń. Co najwyżej drugiego stopnia, ale na pewno nie wpływały pozytywnie na samopoczucie. W kąciku jego ust dostrzegła też drobną strużkę krwi - czyżby kolejny atak? Mógłby zapewnić im łatwiejsze zwycięstwo...
Jednak coś innego całkowicie zaskoczyło zarówno ją, jak i pozostałych geninów. Albinos biegł prosto w jej stronę, z rękami wyciągniętymi do tyłu i nieco na boki. Wyglądał jakby sam przymierzał się do ataku. Tego nie było w planie, do tej pory tylko się bronił. Dłonie miał cały czas puste, ale Kyouko nie dała się zwieść. Nawet jeśli w ostatniej chwili nie znajdą się w nich kunai'e, tak doświadczony medyk na pewno jest w stanie użyć Chakra-no Mesu i porozcinać jej żyły i tętnice, albo chociażby ścięgna, co wystarczyłoby do wyłączenia jej z walki. Nie była pewna, czy mógłby zrobić coś takiego, ale nieprzenikniony uśmiech na jego twarzy zdawał się mówić, że tak, jak najbardziej. Zwalczyła jednak rodzący się w sercu strach i zaatakowała.
Kyuoko widziała jak przez mgłę Junshi'ego rozkładającego ręce. Zdawało jej się, że coś jest nie tak z jej wzrokiem. Może to tylko efekt adrenaliny? Po chwili jednak obraz gwałtownie się wyostrzył, a ona zaatakowała. Równo, precyzyjnie. Katana przeszyła płaszcz i brzęknęła obijając się o metal, a dziewczyna zgrzytnęła zębami, przypominając sobie o opasce sensei. Jednak czubek ostrza zjechał tylko nieco w bok, a Kyouko kontynuowała pchnięcie. Poczuła, jak katana tnie skórę, przechodzi przez ciało i mięśnie, po czym uwalnia się po drugiej stronie. Ostrze wchodziło coraz dalej i dalej, aż w końcu albinos znalazł się tuż przy dziewczynie, z rękami rozciągniętymi na boki... Kyouko miała ochotę zamknąć oczy, skoncentrowała się jednak na zbliżającej się do niej twarzy. Przez krótki moment dostrzegła strużkę krwi ściekającą nadal z kącika ust i zrozumiała nagle, że w czerwonych oczach wpatrzonych w nią widzi tłumiony ból, o wiele większy, niż sama mogłaby zadać. Nagłe poczucie empatii, które ją ogarnęło było kroplą, która przepełniła czarę. Dziewczyna zamknęła oczy. Chwilę potem poczuła, że sensei zbliża się do niej jeszcze bardziej i... obejmuje ją.
- Gratulacje - wyszeptał jej do ucha, głosem przepełnionym dumą, radością i bólem. Otworzyła oczy. Junshi przytulał ją, niego pochylony, a z jego pleców sterczało ostrze jej miecza, ubroczone krwią. Ten widok zamurował ją w równie wielkim stopniu, jak pozostałych. Radość zwycięstwa przyćmiewała jednak nieco troska o człowieka, któremu właśnie poniekąd wspólnie zrobili dziurę w brzuchu. On jednak sam odstąpił, pozwalając ostrzu opuścić ranę, po czym upadł na kolana, prawą rękę zakrywając powiększającą się plamę krwi. Jego dłoń otoczyła delikatna zielona poświata leczącej czakry.
Chwilę później, wciąż na kolanach, Junshi odjął dłoń od brzucha i odetchnął głęboko.
- Moje gratulacje... - zaczął znów, tym razem głośno, nie dane mu jednak było dokończyć.
- CHIMIDORO-NO BAKA! - rozległ się ostry, kobiecy krzyk. Po czym z lasu wyleciała z ogromną prędkością książka, trafiając albinosa grzbietem prosto w nos i przewracając go na ziemię.
- Hirugao-san... - wycharczał, znów krztusząc się krwią, po czym zamknął oczy.
Rudowłosa dziewczyna zjawiła się przy nim błyskawicznie i niepostrzeżenie. Jej umiejętności potwierdzał ubiór - czarny kostium uzupełniony o charakterystyczną kamizelkę, noszoną przez wielu chuuninów i jouninów. Wokół prawego przedramienia widniała nawinięta ukośnie opaska z symbolem Konohy. Jedynym nietypowym fragmentem stroju była biała, jedwabna peleryna z kapturem, odrzuconym obecnie na plecy.
Nowo przybyła zarzuciła sobie nieprzytomnego chłopaka na prawe ramię, jednocześnie zgarniając z ziemi książkę i ukrywając ją gdzieś pod peleryną, po czym z lekkim oburzeniem zmierzyła geninów spojrzeniem dużych, piwnych oczu. Włosy opadały jej falami na ramiona, otaczając dość młodą twarz - mogli zgadywać, że była w wieku zbliżonym do albinosa.
- Wasz sensei wraca teraz do szpitala. Bezdyskusyjnie. - Ostatnie zdanie skierowane było do Junshi'ego, który jednak albo nie słyszał, albo zdecydował rozsądnie milczeć.
- Jutro będziecie musieli sami odebrać misję, po czym spotkacie się z nim w południe, przy głównych wrotach osady. Ja do tego czasu doprowadzę tego idiotę do porządku.
Powiedziawszy to, odwróciła się na pięcie i bez słowa pożegnania czy wyjaśnienia zniknęła wśród drzew. Grupa jedenasta została na polanie sama.
Eriko i Kojiro szybko przeszli do walki w zwarciu, atakując sensei z dwóch stron, podczas gdy Kyouko wyczekiwała na dobry moment do frontalnego ataku. Wiedziała, że sensei nie zmęczy się prędzej od nich, ale liczyła, że zdolności Eriko rozproszą go na tyle, by pozostawił lukę, którą będzie mogła wykorzystać. Pozostawał też jeszcze Atasuke, który ustawiał się już na pozycji dającej największy zasięg jego technice.
Eriko była mile zaskoczona przebiegiem walki. Wprawdzie Kojiro niespecjalnie pomagał, a pył kwiatowy nie wywierał aż tak silnego efektu, jak tego by sobie życzyła, jednak udało jej się przyczepić do przeciwnika kilka nitek czakry. Nie była w stanie ocenić, czy zostały one zignorowane, czy niezauważone, ale wiedziała, że mogą przeważyć szalę na ich stronę.
Atasuke bacznie śledził kroki Junshi'ego. Cały czas utrzymywał się on poza zasięgiem Kage Mane, nawet po przedłużeniu wynikającym z innej pory dnia oraz okolicznych drzew. Mimo tego, gdy sensei przeniósł walkę niebezpiecznie blisko granicy zasięgu, złożył pieczęć i wysłał swój cień w jego stronę. Kojiro, jak zwykle czujny, dostrzegł nadarzającą się okazję i wyrzucił swoją parasolkę wysoko w powietrze. Cień Mimozy zyskał w ten sposób dodatkowe kilka stóp długości, zmierzając prosto ku stopom przeciwnika.
Junshi uważnie obserwował parasol, którego genin używał do atakowani go. Gdy zobaczył, że szybuje on w górę, rzucił szybkie spojrzenie na cień Atasuke, szybko dodał dwa do dwóch i w ostatniej chwili odskoczył do tyłu... Tylko po to, by przewrócić się na bok, kiedy Eriko mocno szarpnęła za sznurki. Wylądował wprawdzie poza zasięgiem Kage Mane, ale Kyouko cały czas czekała na tą jeden moment i natychmiast rzuciła kijem. Trafił prosto w mostek, a notki eksplodowały kolejno, wzbijając chmurę kurzu. W tej samej chwili Kojiro użył Jouro Senbon, kierując dziesiątki igieł prosto do celu.
Przyszła pora na frontalny atak. Zanim jeszcze pozostali zdążyli się zorientować w sytuacji, Kyouko już biegła w stronę sensei śladem rzuconych kunai. Kojiro próbował ją asekurować senbonami, ale kolejne eksplozje uniemożliwiały mu namierzenie przeciwnika. Wiedział jednak, że będzie miał on trudności z wyrwaniem się z matni, którą razem z Eriko zaczął już okrążać, podczas gdy Atasuke ciągle blokował jedną flankę.
Kyouko zobaczyła w końcu swój cel wynurzający się z chmury pyłu. Junshi nie wyglądał najlepiej, jego ubranie było dość mocno postrzępione, a skórę na torsie, szyi i twarzy zdobiły ślady oparzeń. Co najwyżej drugiego stopnia, ale na pewno nie wpływały pozytywnie na samopoczucie. W kąciku jego ust dostrzegła też drobną strużkę krwi - czyżby kolejny atak? Mógłby zapewnić im łatwiejsze zwycięstwo...
Jednak coś innego całkowicie zaskoczyło zarówno ją, jak i pozostałych geninów. Albinos biegł prosto w jej stronę, z rękami wyciągniętymi do tyłu i nieco na boki. Wyglądał jakby sam przymierzał się do ataku. Tego nie było w planie, do tej pory tylko się bronił. Dłonie miał cały czas puste, ale Kyouko nie dała się zwieść. Nawet jeśli w ostatniej chwili nie znajdą się w nich kunai'e, tak doświadczony medyk na pewno jest w stanie użyć Chakra-no Mesu i porozcinać jej żyły i tętnice, albo chociażby ścięgna, co wystarczyłoby do wyłączenia jej z walki. Nie była pewna, czy mógłby zrobić coś takiego, ale nieprzenikniony uśmiech na jego twarzy zdawał się mówić, że tak, jak najbardziej. Zwalczyła jednak rodzący się w sercu strach i zaatakowała.
Kyuoko widziała jak przez mgłę Junshi'ego rozkładającego ręce. Zdawało jej się, że coś jest nie tak z jej wzrokiem. Może to tylko efekt adrenaliny? Po chwili jednak obraz gwałtownie się wyostrzył, a ona zaatakowała. Równo, precyzyjnie. Katana przeszyła płaszcz i brzęknęła obijając się o metal, a dziewczyna zgrzytnęła zębami, przypominając sobie o opasce sensei. Jednak czubek ostrza zjechał tylko nieco w bok, a Kyouko kontynuowała pchnięcie. Poczuła, jak katana tnie skórę, przechodzi przez ciało i mięśnie, po czym uwalnia się po drugiej stronie. Ostrze wchodziło coraz dalej i dalej, aż w końcu albinos znalazł się tuż przy dziewczynie, z rękami rozciągniętymi na boki... Kyouko miała ochotę zamknąć oczy, skoncentrowała się jednak na zbliżającej się do niej twarzy. Przez krótki moment dostrzegła strużkę krwi ściekającą nadal z kącika ust i zrozumiała nagle, że w czerwonych oczach wpatrzonych w nią widzi tłumiony ból, o wiele większy, niż sama mogłaby zadać. Nagłe poczucie empatii, które ją ogarnęło było kroplą, która przepełniła czarę. Dziewczyna zamknęła oczy. Chwilę potem poczuła, że sensei zbliża się do niej jeszcze bardziej i... obejmuje ją.
- Gratulacje - wyszeptał jej do ucha, głosem przepełnionym dumą, radością i bólem. Otworzyła oczy. Junshi przytulał ją, niego pochylony, a z jego pleców sterczało ostrze jej miecza, ubroczone krwią. Ten widok zamurował ją w równie wielkim stopniu, jak pozostałych. Radość zwycięstwa przyćmiewała jednak nieco troska o człowieka, któremu właśnie poniekąd wspólnie zrobili dziurę w brzuchu. On jednak sam odstąpił, pozwalając ostrzu opuścić ranę, po czym upadł na kolana, prawą rękę zakrywając powiększającą się plamę krwi. Jego dłoń otoczyła delikatna zielona poświata leczącej czakry.
Chwilę później, wciąż na kolanach, Junshi odjął dłoń od brzucha i odetchnął głęboko.
- Moje gratulacje... - zaczął znów, tym razem głośno, nie dane mu jednak było dokończyć.
- CHIMIDORO-NO BAKA! - rozległ się ostry, kobiecy krzyk. Po czym z lasu wyleciała z ogromną prędkością książka, trafiając albinosa grzbietem prosto w nos i przewracając go na ziemię.
- Hirugao-san... - wycharczał, znów krztusząc się krwią, po czym zamknął oczy.
Rudowłosa dziewczyna zjawiła się przy nim błyskawicznie i niepostrzeżenie. Jej umiejętności potwierdzał ubiór - czarny kostium uzupełniony o charakterystyczną kamizelkę, noszoną przez wielu chuuninów i jouninów. Wokół prawego przedramienia widniała nawinięta ukośnie opaska z symbolem Konohy. Jedynym nietypowym fragmentem stroju była biała, jedwabna peleryna z kapturem, odrzuconym obecnie na plecy.
Nowo przybyła zarzuciła sobie nieprzytomnego chłopaka na prawe ramię, jednocześnie zgarniając z ziemi książkę i ukrywając ją gdzieś pod peleryną, po czym z lekkim oburzeniem zmierzyła geninów spojrzeniem dużych, piwnych oczu. Włosy opadały jej falami na ramiona, otaczając dość młodą twarz - mogli zgadywać, że była w wieku zbliżonym do albinosa.
- Wasz sensei wraca teraz do szpitala. Bezdyskusyjnie. - Ostatnie zdanie skierowane było do Junshi'ego, który jednak albo nie słyszał, albo zdecydował rozsądnie milczeć.
- Jutro będziecie musieli sami odebrać misję, po czym spotkacie się z nim w południe, przy głównych wrotach osady. Ja do tego czasu doprowadzę tego idiotę do porządku.
Powiedziawszy to, odwróciła się na pięcie i bez słowa pożegnania czy wyjaśnienia zniknęła wśród drzew. Grupa jedenasta została na polanie sama.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Oczy Kyouko rozszerzyły się ze zdumienia. Patrzyła na ostrze pokryte krwią. Ale jej oczy nie widziały.
Całe jej ciało skupiało się teraz na czym innym. Wszystkie zmysły odtwarzały raz za razem obraz, zapach, dotyk i głos przytulającego ją sensei. Rozkoszowała się tą chwilą. Junshi-sensei był taki cudowny...
Otrząsnęła się. Przecież on jest dużo starszy. Na pewno nie zwróci na nią uwagi. Na razie musiała się pogodzić z tym, że nie ma się co rozglądać za jakimś chłopakiem...
Wyjęła szmatę z kieszeni i otarła katanę.
- No to zdaje się, że na razie sprawa załatwiona. Muszę tylko wrócić do mieszkania po nowy kij - spojrzała na resztki kija leżące na ziemi, roztrzaskane wybuchem - Myślę że moglibyśmy razem coś zjeść i obgadać to co się tu wydarzyło, co wy na to? - jej starania przynosiły efekt, głos nie drżał. Przecież przed chwilą przebiła swojego sensei na wylot kataną.
Zaczekała na odpowiedź, chowając katanę w bandaże, i ruszyła w drogę powrotną.
Całe jej ciało skupiało się teraz na czym innym. Wszystkie zmysły odtwarzały raz za razem obraz, zapach, dotyk i głos przytulającego ją sensei. Rozkoszowała się tą chwilą. Junshi-sensei był taki cudowny...
Otrząsnęła się. Przecież on jest dużo starszy. Na pewno nie zwróci na nią uwagi. Na razie musiała się pogodzić z tym, że nie ma się co rozglądać za jakimś chłopakiem...
Wyjęła szmatę z kieszeni i otarła katanę.
- No to zdaje się, że na razie sprawa załatwiona. Muszę tylko wrócić do mieszkania po nowy kij - spojrzała na resztki kija leżące na ziemi, roztrzaskane wybuchem - Myślę że moglibyśmy razem coś zjeść i obgadać to co się tu wydarzyło, co wy na to? - jej starania przynosiły efekt, głos nie drżał. Przecież przed chwilą przebiła swojego sensei na wylot kataną.
Zaczekała na odpowiedź, chowając katanę w bandaże, i ruszyła w drogę powrotną.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Zadziałało. Co prawda nie wszystko wyszło zgodnie z planem ale efekt został osiągnięty. Patrzenie na poranionego sensei nie dawało Kojiro specjalnej satysfakcji, choć czuł zadowolenie z dobrze wykonanej pracy.
Pojawienie się kunoichi, będącej najwyraźniej opiekunką ich własnego opiekuna nieco rozbawiło chłopaka. Jeszcze przed kilkoma chwilami ich sensei zdawał się personą poważną i odległą, teraz zaś zbierał połajanki. Sytuacja ta była na tyle komiczna, że Kojiro pozwolił sobie na uśmiech, a tym razem był to po prostu szczery uśmiech rozbawienia.
Podniósł parasol i umieścił go w pokrowcu na plecach, po czym zebrał z ziemi część igieł i uzupełnił nadwątlony zapas w podajniku na udzie.
Gdy padła propozycja wspólnego posiłku natychmiast zaczął ją analizować i obracać w głowie. Osobowość Togashi zaprzeczała ewentualnym ukrytym intencjom. Do tego patrząc na jej obecne zachowanie wciąż była poddana zbyt silnym emocjom, aby knuć jakieś dziwne rzeczy. Zatem niebezpieczeństwa nie było. Jakie mógł wyciągnąć korzyści? Informacje, wciąż wiedział zbyt mało o swoich towarzyszach.
- Bardzo dobry pomysł Togashi-san. Sądzę, że powinniśmy się lepiej poznać, w końcu od teraz będziemy przez dłuższy czas pracować jako grupa.
Niezależnie od tego czy grupa 11 była na wspólnym posiłku czy nie, po powrocie do domu Kojiro, o ile Minamo jeszcze nie wrócił, zakrada się do pokoju ojca i próbuje znaleźć w jego dokumentach coś o Junshim, zbyt dobrze wie, że ojciec nie przepuściłby nikomu o randze jounina, nawet jeśli ten ktoś jest pogardzany.
Pojawienie się kunoichi, będącej najwyraźniej opiekunką ich własnego opiekuna nieco rozbawiło chłopaka. Jeszcze przed kilkoma chwilami ich sensei zdawał się personą poważną i odległą, teraz zaś zbierał połajanki. Sytuacja ta była na tyle komiczna, że Kojiro pozwolił sobie na uśmiech, a tym razem był to po prostu szczery uśmiech rozbawienia.
Podniósł parasol i umieścił go w pokrowcu na plecach, po czym zebrał z ziemi część igieł i uzupełnił nadwątlony zapas w podajniku na udzie.
Gdy padła propozycja wspólnego posiłku natychmiast zaczął ją analizować i obracać w głowie. Osobowość Togashi zaprzeczała ewentualnym ukrytym intencjom. Do tego patrząc na jej obecne zachowanie wciąż była poddana zbyt silnym emocjom, aby knuć jakieś dziwne rzeczy. Zatem niebezpieczeństwa nie było. Jakie mógł wyciągnąć korzyści? Informacje, wciąż wiedział zbyt mało o swoich towarzyszach.
- Bardzo dobry pomysł Togashi-san. Sądzę, że powinniśmy się lepiej poznać, w końcu od teraz będziemy przez dłuższy czas pracować jako grupa.
Niezależnie od tego czy grupa 11 była na wspólnym posiłku czy nie, po powrocie do domu Kojiro, o ile Minamo jeszcze nie wrócił, zakrada się do pokoju ojca i próbuje znaleźć w jego dokumentach coś o Junshim, zbyt dobrze wie, że ojciec nie przepuściłby nikomu o randze jounina, nawet jeśli ten ktoś jest pogardzany.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bombardier
- Posty: 827
- Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
- Numer GG: 1074973
- Lokalizacja: Sandland
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Eriko ulżyło, gdy Togoshi wbiła ostrze w pierś Senseia. Zawahała się jednak widząc katanę przeszywającą jego ciało na wylot. Popuściła nici.
-Czy to wszystko? Dokonaliśmy tego?
Zamruczała do siebie, nagle pewna kobieta wyskoczyła z nikąd i zajęła się Junshi-sensei, karcąc ich wzrokiem.
Opuściła dłonie, zwalniając swą sieć. Zdaje się, że wygrali, i to już za drugim podejściem. Trzeba jednak pamiętać, że Junshi-sensei nie był w pełni w formie. Mogą spodziewać się poprawki.
Fakt test zaliczony, ale to zwycięstwo zasmakowało goryczą, to było nie fair chciałbyśmy go zranili, czy powinniśmy to robić.. W jego stanie?
Gdy Togoshi wraz z Kojiro zaproponowali spędzenie razem czasu, z początki chciała odmówić… w końcu nie zrobili nic, z czego mogliby być dumni.
Wbrew swej woli odrzekła;
-…o ile się nie mylę to za jakiś czas zamkną nam Ichiraku Ramen… możemy się tam przejść
Pomogła Kojiro zbierać igły z polany.
Jej twarz nie wyglądała przy tym zbyt wyraźnie.
EDIT: dodałam nazwę "Ichiraku Ramen"
-Czy to wszystko? Dokonaliśmy tego?
Zamruczała do siebie, nagle pewna kobieta wyskoczyła z nikąd i zajęła się Junshi-sensei, karcąc ich wzrokiem.
Opuściła dłonie, zwalniając swą sieć. Zdaje się, że wygrali, i to już za drugim podejściem. Trzeba jednak pamiętać, że Junshi-sensei nie był w pełni w formie. Mogą spodziewać się poprawki.
Fakt test zaliczony, ale to zwycięstwo zasmakowało goryczą, to było nie fair chciałbyśmy go zranili, czy powinniśmy to robić.. W jego stanie?
Gdy Togoshi wraz z Kojiro zaproponowali spędzenie razem czasu, z początki chciała odmówić… w końcu nie zrobili nic, z czego mogliby być dumni.
Wbrew swej woli odrzekła;
-…o ile się nie mylę to za jakiś czas zamkną nam Ichiraku Ramen… możemy się tam przejść
Pomogła Kojiro zbierać igły z polany.
Jej twarz nie wyglądała przy tym zbyt wyraźnie.
EDIT: dodałam nazwę "Ichiraku Ramen"
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 26 listopada 2007, 14:54 przez Kawairashii, łącznie zmieniany 1 raz.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Atasuke spojrzał po wszystkich. miał mieszane uczucia. Z jednej strony cieszył sie, że maja to wreszcie za soba. ta cała głupia walka powoli go denerwowała. Niezrozumiałe zasady i potluczony masohista-sensei. Z drugiej zas był zły na siebie.
-Zaś byłem piątym kołem u wozu-Mruknał w przestrzeń. Bo taka byla prawda. Kagename nie zadziałało, nawet parasolka nie pomogła. Każdy cos zrobił. Igły Kojiro, sieci dziewczyny z szalikiem, katana Togashi-san... westchnął. Togashi san swietnie sobie poradziła..
Tylko on sie nie przysłuzył. Niby zmylił sensei i zmusił go do rozkojarzenia, ale jakie to miało znaczenie w całej walce?
"Jestem od połowy starszy o dwa lata, a tu w czasie walki okazuje się, ze moje zdolności bojowe są bezuzyteczne... żenujące."-Zagryzł wargi.
-Ta... chodzmy gdzies cos zjesć. nacieszmy sie wspólnym zwyciestwem-Mruknał i poszedł za resztą.
"do dupy..."- sam nie wiedział czemu sie tak czuł. Wczesniej mu się to nie zdarzało
Spojrzał na rówiesniczkę- Togashi i szybko odwrócił szybko wzrok
"Następnym razem wam pomogę. Zobaczymy, że jestesmy wszyscy razem zespołem"
Uśmiechnął się mimo wszystko
"...razem..."
-Zaś byłem piątym kołem u wozu-Mruknał w przestrzeń. Bo taka byla prawda. Kagename nie zadziałało, nawet parasolka nie pomogła. Każdy cos zrobił. Igły Kojiro, sieci dziewczyny z szalikiem, katana Togashi-san... westchnął. Togashi san swietnie sobie poradziła..
Tylko on sie nie przysłuzył. Niby zmylił sensei i zmusił go do rozkojarzenia, ale jakie to miało znaczenie w całej walce?
"Jestem od połowy starszy o dwa lata, a tu w czasie walki okazuje się, ze moje zdolności bojowe są bezuzyteczne... żenujące."-Zagryzł wargi.
-Ta... chodzmy gdzies cos zjesć. nacieszmy sie wspólnym zwyciestwem-Mruknał i poszedł za resztą.
"do dupy..."- sam nie wiedział czemu sie tak czuł. Wczesniej mu się to nie zdarzało
Spojrzał na rówiesniczkę- Togashi i szybko odwrócił szybko wzrok
"Następnym razem wam pomogę. Zobaczymy, że jestesmy wszyscy razem zespołem"
Uśmiechnął się mimo wszystko
"...razem..."
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 360
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
- Numer GG: 0
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Grupa jedenasta zjadła wspólną kolację w Ichiraku Ramen, jednak rozmowa się nie kleiła. Wszyscy byli zmęczeni wysiłkiem fizycznym i stresem, nie wiedzieli też co właściwie myśleć o niedawno zakończonej próbie. Targani wątpliwościami i mieszanymi uczuciami rozeszli się wkrótce do swoich domów, nie wymieniwszy więcej niż dwóch, trzech zdań. Kładli się spać z nadzieją, że następny dzień będzie jaśniejszy.
Następnego dnia lało jak z cebra. Grupa jedenasta zebrała się w budynku administracyjnym, w którym przydzielano misje. Za stołem na środku pokoju zasiadał samotny chuunin obarczony stertami papierów. Zwykle misje przydzielało co najmniej dwóch chuuninów w towarzystwie Hokage, ale w obecnych czasach nie można było sobie na to pozwolić.
- Grupa... jedenasta, mówicie? Gdzie wasz sensei? A tak, prawda, na chorobowym. Mam tu zapisane, że dostał już kopię rozkazów, więc nie musicie ich mu przekazywać. Zaraz, gdzie ja położyłem wasze rozkazy... A, mam! - rozpromienił się, wyjmując nieco powyginaną kartkę ze stosu innych, na pozór identycznych kartek - "Zadanie Klasy C: Udać się do kamieniołomów w wiosce Yamakita, na granicy Kraju Ziemi, i sprowadzić oczekiwany transport surowców budowlanych"... No tak, kraje Traw, Wodospadu i Ziemi są teraz naszymi sojusznikami, więc misja w sam raz dla grupy zdolnych geninów... - to powiedziawszy chuunin dał im znak, by odeszli i zrobili miejsce dla następnych osób przychodzących po misje.
Następnego dnia lało jak z cebra. Grupa jedenasta zebrała się w budynku administracyjnym, w którym przydzielano misje. Za stołem na środku pokoju zasiadał samotny chuunin obarczony stertami papierów. Zwykle misje przydzielało co najmniej dwóch chuuninów w towarzystwie Hokage, ale w obecnych czasach nie można było sobie na to pozwolić.
- Grupa... jedenasta, mówicie? Gdzie wasz sensei? A tak, prawda, na chorobowym. Mam tu zapisane, że dostał już kopię rozkazów, więc nie musicie ich mu przekazywać. Zaraz, gdzie ja położyłem wasze rozkazy... A, mam! - rozpromienił się, wyjmując nieco powyginaną kartkę ze stosu innych, na pozór identycznych kartek - "Zadanie Klasy C: Udać się do kamieniołomów w wiosce Yamakita, na granicy Kraju Ziemi, i sprowadzić oczekiwany transport surowców budowlanych"... No tak, kraje Traw, Wodospadu i Ziemi są teraz naszymi sojusznikami, więc misja w sam raz dla grupy zdolnych geninów... - to powiedziawszy chuunin dał im znak, by odeszli i zrobili miejsce dla następnych osób przychodzących po misje.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2074
- Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
- Numer GG: 6094143
- Lokalizacja: Roanapur
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Rano Kojiro wyjrzał za okno. Pogoda raczej nie zachęcała do spacerów. Było za to całkiem rześko. Odsuwane drzwi od szafy poruszały się bezszelestnie na doskonale naoliwionych zawiasach. Rzędy koszul i spodni powieszonych elegancko na wieszakach. Biały, bawełniany a przede wszystkim wygodny t-shirt, luźne dosyć ciepłe spodnie i lekka bluza. Na to uszyty z zszytych ze sobą trzech warstw mocnego materiału płaszcz. Jego największą zaletą jest to, że dzięki nałożonemu wewnątrz impregnatowi w ogóle nie przepuszcza wody. Do tego zrobiony pod okiem, Minamo kapelusz z takiego samego materiału. Szerokie rondo osłania twarz i ukrywa zaszyte w środku ostrza, które w każdej chwili można łatwo wydobyć. Do tego nieodłączny parasol, o dziwo nawet w taką pogodę zawieszony na plecach. Chłopak wyszedł z domu nie odzywając się ani słowem, rodziców i tak już nie było.
Na miejscu przywitał się na tyle serdecznie na ile umiał z resztą grupy. Razem poszli odebrać zadanie. Spod kapelusza niezbyt widać było twarz chłopaka, więc nikt nie mógłby zobaczyć wyrazu zdziwienia, gdy dostali misję rangi C. Rzecz jasna wyraz ów wcale się na jego twarzy nie pojawił, co nie znaczy, że Kojiro nie był zdziwiony. Owszem rozumiał, że w chwili obecnej misje pokroju ścigania zagubionych kotów raczej odpadają, ale nie spodziewał się, że przywalą im tak od razu z grubej rury.
Wiedział już mniej więcej, do czego zdolni są pozostali. W zasadzie nie było wątpliwości, że posiadają umiejętności do wykonywania misji takiej rangi. Problemem było zgranie. Z drugiej strony, jeśli poradzą sobie rzuceni na głęboką wodę to poradzą sobie potem już zawsze. Jednak nawet, mimo, że wszystko było logicznie uzasadnione to coś mu nie pasowało. Spojrzał na ciemne niebo nad osadą i mruknął pod nosem.
- Mam, co do tego złe przeczucia. W końcu stal hartowana zbyt gwałtownie pęka. Cóż, jednak mógł zrobić jak nie mieć nadzieję, że oni okażą się stalą wyższej klasy i nie pękną.
Na miejscu przywitał się na tyle serdecznie na ile umiał z resztą grupy. Razem poszli odebrać zadanie. Spod kapelusza niezbyt widać było twarz chłopaka, więc nikt nie mógłby zobaczyć wyrazu zdziwienia, gdy dostali misję rangi C. Rzecz jasna wyraz ów wcale się na jego twarzy nie pojawił, co nie znaczy, że Kojiro nie był zdziwiony. Owszem rozumiał, że w chwili obecnej misje pokroju ścigania zagubionych kotów raczej odpadają, ale nie spodziewał się, że przywalą im tak od razu z grubej rury.
Wiedział już mniej więcej, do czego zdolni są pozostali. W zasadzie nie było wątpliwości, że posiadają umiejętności do wykonywania misji takiej rangi. Problemem było zgranie. Z drugiej strony, jeśli poradzą sobie rzuceni na głęboką wodę to poradzą sobie potem już zawsze. Jednak nawet, mimo, że wszystko było logicznie uzasadnione to coś mu nie pasowało. Spojrzał na ciemne niebo nad osadą i mruknął pod nosem.
- Mam, co do tego złe przeczucia. W końcu stal hartowana zbyt gwałtownie pęka. Cóż, jednak mógł zrobić jak nie mieć nadzieję, że oni okażą się stalą wyższej klasy i nie pękną.
Spłodził największe potwory - wielkiego wilka Fenrira, węża Midgardsorma i boginię umarłych Hel.
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
Nordycka Zielona Lewica
![Obrazek](http://img126.imageshack.us/img126/651/usb1vg5.gif)
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
Ranek Kyouko nie różnił się zbytnio od zwyczajnego. Wstała, umyła się i ubrała, po czym poszła spotkać się z resztą i odebrać swoją misję.
Misja była rangi C. No cóż, oddział zdolnych geninów pod wodzą nie mniej zdolnego jounina - uśmiechnęła się do siebie ironicznie - z całą pewnością sobie z tym poradzi. Ale zaraz potem przeszła w tryb analityczny, i przemyślała sprawę. Bardziej szokujące było dla niej to, że jako pierwszy z drużyny odezwał się Kojiro.
- Złe przeczucia? Dlaczego? Misje tej rangi z całą pewnością są w zakresie działań geninów, nawet w czasie pokoju nie zawsze fatyguje się chuuninów, szczególnie jeśli misje te są rutynowe, a teraz zdaje się, że misja jest raczej banalna, jak na tą rangę, a na dodatek chuuninów i jouninów bardzo brakuje. Poza tym, będzie z nami jeden z najlepszych medycznych ninja Konohy, to zdecydowanie zwiększa szanse na przeżycie, prawda? - uśmiechnęła się do niego wesoło. Był miły, mimo wszystko... Nawet jeśli bardzo nie chciał tego pokazać.
Ruszyła w stronę bramy wioski, gdzie mieli spotkać się ze swoim sensei, doprowadzonym do porządku - uśmiechnęła się sama do siebie - przez pewną rudą piękność. Pokręciła głową, stwierdzając, że nie powinna mieć takich skojarzeń, przecież przebiła go na wylot kataną, z pewnością leczenie go nie było proste. Ale z drugiej strony, o ich sensei ciężko jej było myśleć zupełnie na poważnie.
Misja była rangi C. No cóż, oddział zdolnych geninów pod wodzą nie mniej zdolnego jounina - uśmiechnęła się do siebie ironicznie - z całą pewnością sobie z tym poradzi. Ale zaraz potem przeszła w tryb analityczny, i przemyślała sprawę. Bardziej szokujące było dla niej to, że jako pierwszy z drużyny odezwał się Kojiro.
- Złe przeczucia? Dlaczego? Misje tej rangi z całą pewnością są w zakresie działań geninów, nawet w czasie pokoju nie zawsze fatyguje się chuuninów, szczególnie jeśli misje te są rutynowe, a teraz zdaje się, że misja jest raczej banalna, jak na tą rangę, a na dodatek chuuninów i jouninów bardzo brakuje. Poza tym, będzie z nami jeden z najlepszych medycznych ninja Konohy, to zdecydowanie zwiększa szanse na przeżycie, prawda? - uśmiechnęła się do niego wesoło. Był miły, mimo wszystko... Nawet jeśli bardzo nie chciał tego pokazać.
Ruszyła w stronę bramy wioski, gdzie mieli spotkać się ze swoim sensei, doprowadzonym do porządku - uśmiechnęła się sama do siebie - przez pewną rudą piękność. Pokręciła głową, stwierdzając, że nie powinna mieć takich skojarzeń, przecież przebiła go na wylot kataną, z pewnością leczenie go nie było proste. Ale z drugiej strony, o ich sensei ciężko jej było myśleć zupełnie na poważnie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy
-Nie no, wszystko będzie świetnie... o ile sensei nie padnie nam po drodze-Mruknął Kairra i ruszył przed siebie. Pogoda nie nastrajała zbyt optymistycznie.
-Luz. Misje rangi "C" sa przecież wykonalne dla geninów. Poza tym tak sie składa, że genini zwykle maja niewiele do roboty. W sumie jest z nami jounin, więc nie powinniśmy sie obawiać... o ile nie padnie nam po drodze-Zauważył spokojnie.
Poprawił torbe z kuinaiami i spiął włosy w kucyk. Za bardzo by mu przeszkadzały rozpuszczone.
-Jak myslicie? Ile nam zajmie to zadanie? Ile moze trwać wędrówka po te surowce? Dzień?Dwa?- Mimoza nieczęsto opuszczał wioske i średnio orientował się w geografii regionalnej. Nie miał tak naprawdę czy trasa która maja przebyć jest krótka czy długa. Zamyslił się.
"W sumie pierwsza misja mogłaby sie odbywac gdzies bliżej. "-Dziadek ostatnio sie srednio czuł. Kairra nie chciałaby byłsam w ostatnie dni
-Gdzie ten sensei-mruknął. Od razu wyobraził sobie pół-przytomnego nauczyciela leżącego gdzies przy drodze. Przewrócił oczami.
-Luz. Misje rangi "C" sa przecież wykonalne dla geninów. Poza tym tak sie składa, że genini zwykle maja niewiele do roboty. W sumie jest z nami jounin, więc nie powinniśmy sie obawiać... o ile nie padnie nam po drodze-Zauważył spokojnie.
Poprawił torbe z kuinaiami i spiął włosy w kucyk. Za bardzo by mu przeszkadzały rozpuszczone.
-Jak myslicie? Ile nam zajmie to zadanie? Ile moze trwać wędrówka po te surowce? Dzień?Dwa?- Mimoza nieczęsto opuszczał wioske i średnio orientował się w geografii regionalnej. Nie miał tak naprawdę czy trasa która maja przebyć jest krótka czy długa. Zamyslił się.
"W sumie pierwsza misja mogłaby sie odbywac gdzies bliżej. "-Dziadek ostatnio sie srednio czuł. Kairra nie chciałaby byłsam w ostatnie dni
-Gdzie ten sensei-mruknął. Od razu wyobraził sobie pół-przytomnego nauczyciela leżącego gdzies przy drodze. Przewrócił oczami.
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)