[Warhammer] Chłód Mego Serca

-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: środa, 9 sierpnia 2006, 17:05
- Kontakt:
Gareth:
"Cholera , to wszystko zmienia" pomysłał i zaczął analizować fakty. Jego ukochana wyprzedziła go swoimi pytaniami - nic więcej nie miał do powiedzenia. No może poza jednym.
- Czy baron jest aż tak wpływowy,żeby uspokoić lud po strasznej zbrodni? Czy poprostu tu uciekł? - rzucił Axelowi.
"Wszystko tu jest dziwne.. Zamek, Ludvig, jego synalek i ten pieprzony mag."
Popatrzył na jadącą obok niego Ditri. "Jak się cieszę, że ona tu jest". Odwzajemnił uśmiech, chwycił jej dłon i dalej pojechał strzemię w strzemię z półelfką....
"Cholera , to wszystko zmienia" pomysłał i zaczął analizować fakty. Jego ukochana wyprzedziła go swoimi pytaniami - nic więcej nie miał do powiedzenia. No może poza jednym.
- Czy baron jest aż tak wpływowy,żeby uspokoić lud po strasznej zbrodni? Czy poprostu tu uciekł? - rzucił Axelowi.
"Wszystko tu jest dziwne.. Zamek, Ludvig, jego synalek i ten pieprzony mag."
Popatrzył na jadącą obok niego Ditri. "Jak się cieszę, że ona tu jest". Odwzajemnił uśmiech, chwycił jej dłon i dalej pojechał strzemię w strzemię z półelfką....
Alinoe -> Sesja Bobasa (DnD)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Axel spojrzał na was ochoczo. Zasypany pytaniami spojrzał dookoła i zniżył głos.
- W przypadku Reinharda nie mamy do czynienia ze zwykłym szaleństwem, mili państwo, o nie. Reinhard to cicha woda. Dlatego tak bacznie go strzegą. Właśnie tam, w Nuln zabił czlowieka - jednego z nadwornej straży. Gorzej! Zabił go, rozszarpując mu gardło własnymi zębami. Wciąż go przeżuwał, kiedy go złapali. Powarkiwał jak dzikie zwierzę, które pochłania zdobycz!. Baron musiał uciekać z Nuln żeby nie narazić się na lincz. Wiecie, ten kto ma w rodzinie takiego szaleńca rowniez może byc podejrzewany o rózne rzeczy. Skrył się na tym pustkowiu, razem z najwierniejszą służbą.
Dostrzegając że zainteresowaliście się tym, o czym opowiadał, łowczy gadał dalej.
- Trzymali go pod kluczem, a Walter twierdził, że to opętanie i tak zamydlił oczy Ludvigowi, że ten ściagnął go tutaj puszczając niby w niepamięć dawne niesnaski. I powiem wam coś jeszcze! Parę dni temu, gdy rozpętała się zamieć, jeden ze służby zginął dokładnie w ten sam sposób. Coś dosłownie rozerwało mu gardło! Wydobył z siebie w ostatniej chwili coś o smierci czekającej na nas wśrod zamieci. W tym bylo coś nadzwyczajnego - mówię wam! I powiem więcej! Równie dobrze mógł go dopaść wilk, ale są wśród nas tacy, którzy nie wierzą astronomowi, że cały czas obserwował wtedy Reinharda...To samo mogło stać się z orszakiem ktory znaleźlismy wczoraj wieczorem - jedynie można podejrzewać czy były to wilki czy może coś innego.
W oczach Axela malowało się zwątpienie i strach. Ludvig skinął na niego ręką i łowczy po chwili pogalopował do swego pana jadącego przodem. Zamykaliście pochód i mięliście czas dla siebie by spokojnie porozmawiać.
- W przypadku Reinharda nie mamy do czynienia ze zwykłym szaleństwem, mili państwo, o nie. Reinhard to cicha woda. Dlatego tak bacznie go strzegą. Właśnie tam, w Nuln zabił czlowieka - jednego z nadwornej straży. Gorzej! Zabił go, rozszarpując mu gardło własnymi zębami. Wciąż go przeżuwał, kiedy go złapali. Powarkiwał jak dzikie zwierzę, które pochłania zdobycz!. Baron musiał uciekać z Nuln żeby nie narazić się na lincz. Wiecie, ten kto ma w rodzinie takiego szaleńca rowniez może byc podejrzewany o rózne rzeczy. Skrył się na tym pustkowiu, razem z najwierniejszą służbą.
Dostrzegając że zainteresowaliście się tym, o czym opowiadał, łowczy gadał dalej.
- Trzymali go pod kluczem, a Walter twierdził, że to opętanie i tak zamydlił oczy Ludvigowi, że ten ściagnął go tutaj puszczając niby w niepamięć dawne niesnaski. I powiem wam coś jeszcze! Parę dni temu, gdy rozpętała się zamieć, jeden ze służby zginął dokładnie w ten sam sposób. Coś dosłownie rozerwało mu gardło! Wydobył z siebie w ostatniej chwili coś o smierci czekającej na nas wśrod zamieci. W tym bylo coś nadzwyczajnego - mówię wam! I powiem więcej! Równie dobrze mógł go dopaść wilk, ale są wśród nas tacy, którzy nie wierzą astronomowi, że cały czas obserwował wtedy Reinharda...To samo mogło stać się z orszakiem ktory znaleźlismy wczoraj wieczorem - jedynie można podejrzewać czy były to wilki czy może coś innego.
W oczach Axela malowało się zwątpienie i strach. Ludvig skinął na niego ręką i łowczy po chwili pogalopował do swego pana jadącego przodem. Zamykaliście pochód i mięliście czas dla siebie by spokojnie porozmawiać.

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Ditri Casirim
- I wszystko powoli się wyjaśnia - powiedziała blondynka spogladając na jadących obok towarzyszy - Przynajmniej teraz wiemy, że ten Walter też jest podejrzanym typem. Zastanawia mnie tylko, dlaczego Ludvig nie wspomniał o tym, że jeden ze służby zginął w dziwny sposób kilka dni temu...Czyżby chciał ukryć przed nami fakt że jego syn gustuje w ludzkich zwłokach?? Co sądzicie o tym wszystkim??
Ditri spojrzała maślanymi oczyma na Garetha i wciąż się do niego uśmiechała. "Jak to dobrze, że mam go przy sobie", pomyślała, po czym skupiła się na tym co odpowiedzą jej kompani.
- I wszystko powoli się wyjaśnia - powiedziała blondynka spogladając na jadących obok towarzyszy - Przynajmniej teraz wiemy, że ten Walter też jest podejrzanym typem. Zastanawia mnie tylko, dlaczego Ludvig nie wspomniał o tym, że jeden ze służby zginął w dziwny sposób kilka dni temu...Czyżby chciał ukryć przed nami fakt że jego syn gustuje w ludzkich zwłokach?? Co sądzicie o tym wszystkim??
Ditri spojrzała maślanymi oczyma na Garetha i wciąż się do niego uśmiechała. "Jak to dobrze, że mam go przy sobie", pomyślała, po czym skupiła się na tym co odpowiedzą jej kompani.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Pyotr Antonov
Rozbawiły kislevczyk słowa elfki, tak bardzo że nawet ośmielił się parsknąć śmiechem.
- Ludzie nie są nazbyt otwarci w relacjach z innymi nieznanymi sobie ludzmi, szczególnie gdy jeden z nich jest Łowcą czarownic, gotowym niszczyć każdy przejaw chaosu lub zła- na twarzy Pyotra wciąż gościł szczery uśmiech, po chwili milczenia dodał poprawiajac swój kapelusz.- Elfko gdybyś miała dziecko czy bys je nie chroniła za każda cenę przed krzywdą, nawet gdyby wyglądało jak nasz towarzysz krasnolud?- Antonov ściagnął cugle swego rumaka i pozostał w tyle ich grupy." Dziwi mnie otwartość tego człowieka wobec obcych, jest nazbyt podejrzana. Od poczatku gdy ty przybyliśm na mile można wyczuć zagrożenie."
Rozbawiły kislevczyk słowa elfki, tak bardzo że nawet ośmielił się parsknąć śmiechem.
- Ludzie nie są nazbyt otwarci w relacjach z innymi nieznanymi sobie ludzmi, szczególnie gdy jeden z nich jest Łowcą czarownic, gotowym niszczyć każdy przejaw chaosu lub zła- na twarzy Pyotra wciąż gościł szczery uśmiech, po chwili milczenia dodał poprawiajac swój kapelusz.- Elfko gdybyś miała dziecko czy bys je nie chroniła za każda cenę przed krzywdą, nawet gdyby wyglądało jak nasz towarzysz krasnolud?- Antonov ściagnął cugle swego rumaka i pozostał w tyle ich grupy." Dziwi mnie otwartość tego człowieka wobec obcych, jest nazbyt podejrzana. Od poczatku gdy ty przybyliśm na mile można wyczuć zagrożenie."

-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: środa, 9 sierpnia 2006, 17:05
- Kontakt:
Gareth
- A może chciał to ukryć, żeby go nami nakarmić? No wiecie- ten astronom nie jest zbyt dobroduszny. Może namówił Ludviga, aby ten nas ugościł i rzucił synalkowi na pożarcie? Ja radzę być ostrożny. - powiedział spokojnie elf. Dziś wyglądał zupełnie inaczej niż dzień wcześniej. Jego skóra znów wymalowana była barwami kamuflującymi. Ma plecach przewieszony miał łuk, a przy pasku można było zobacyzć krótki miecz. Rzekłbyś człowiek dziczy. Dżentelmenem pozostał tylko dla jednej osoby - dla Ditri. Wapatrywała się ona teraz w niego wzrokiem, który zdradzał wielkie uczucie. Uśmiechnął się do niej.
-Kocham Cie- rzekł, nie wydając żadnego głosu, jedynie poruszając wargami.
Czekał na reakcję toważyszy, a w jego dłoni była dłoń ukochanej.....
Co do długości postów - im dłuższe, tym lepiej
- A może chciał to ukryć, żeby go nami nakarmić? No wiecie- ten astronom nie jest zbyt dobroduszny. Może namówił Ludviga, aby ten nas ugościł i rzucił synalkowi na pożarcie? Ja radzę być ostrożny. - powiedział spokojnie elf. Dziś wyglądał zupełnie inaczej niż dzień wcześniej. Jego skóra znów wymalowana była barwami kamuflującymi. Ma plecach przewieszony miał łuk, a przy pasku można było zobacyzć krótki miecz. Rzekłbyś człowiek dziczy. Dżentelmenem pozostał tylko dla jednej osoby - dla Ditri. Wapatrywała się ona teraz w niego wzrokiem, który zdradzał wielkie uczucie. Uśmiechnął się do niej.
-Kocham Cie- rzekł, nie wydając żadnego głosu, jedynie poruszając wargami.
Czekał na reakcję toważyszy, a w jego dłoni była dłoń ukochanej.....
Co do długości postów - im dłuższe, tym lepiej

Ostatnio zmieniony wtorek, 22 sierpnia 2006, 11:08 przez Alinoe, łącznie zmieniany 1 raz.
Alinoe -> Sesja Bobasa (DnD)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Bjorn
Krasnolud nagle wybuchł śmiechem, widząc parę trzymająca się za ręce, i widząc jak elf szepce coś pół elfce. Jego oczy załzawiły się od nagłego rechotu. -Opanujcie się z tym, ktoś czeka tylko na nasz zly krok, by rozszarpać nam gardło, a wy ciagle o tej miłości. Weźcie idzcie sobie do pokoju, zróbicie co trzeba i może wam przejdzie... albo nie, wtedy bedzie jeszcze gorzej.-Kremobrody przetarł oczy grubymi, niczym łopata rękami.
-A tak na poważnie, to radze od teraz każdemu trzymać broń przy sobie, co do tego astrologa, to proponuje mu się przyjrzeć. Zabicie go bez zbędnego powodu, będzie równoznaczne z naszą śmiercią.- Krasnolud przeciągnął się i sprawdził ręką czy topór ciągle wisi na jego plecach--Axel..-zaciągnął-Czy Reinhard zawsze był taki? Czy po jakimś wydarzeniu cośgo zmieniło?-dodał nieco zniżonym głosem.
Krasnolud nagle wybuchł śmiechem, widząc parę trzymająca się za ręce, i widząc jak elf szepce coś pół elfce. Jego oczy załzawiły się od nagłego rechotu. -Opanujcie się z tym, ktoś czeka tylko na nasz zly krok, by rozszarpać nam gardło, a wy ciagle o tej miłości. Weźcie idzcie sobie do pokoju, zróbicie co trzeba i może wam przejdzie... albo nie, wtedy bedzie jeszcze gorzej.-Kremobrody przetarł oczy grubymi, niczym łopata rękami.
-A tak na poważnie, to radze od teraz każdemu trzymać broń przy sobie, co do tego astrologa, to proponuje mu się przyjrzeć. Zabicie go bez zbędnego powodu, będzie równoznaczne z naszą śmiercią.- Krasnolud przeciągnął się i sprawdził ręką czy topór ciągle wisi na jego plecach--Axel..-zaciągnął-Czy Reinhard zawsze był taki? Czy po jakimś wydarzeniu cośgo zmieniło?-dodał nieco zniżonym głosem.
Ostatnio zmieniony wtorek, 22 sierpnia 2006, 21:52 przez Bobas, łącznie zmieniany 1 raz.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
- To oczywiste, że chroni Reinharda - zaczął Berengar - Jakby nie patrzeć jest jego synem, a kiedy chodzi o własne potomstwo nie da się kierowac rozsadkiem... Najemnik przypomnial sobie swoje dziecinstwo, czasy kiedy jego ojciec oddał wszystkie swoje pieniadze aby mlody Berengar mogl u fechtmistrza nauczyc sie walczyc. - Ale jesli przyjmiemy, ze to ten powalony astrolog doprowadza eliksirami Reinharda do takiego stanu, to musimy spróbowac pomóc młodemu w dojsciu do siebie - urwal na chwile - Oczywiscie to tylko przypuszczenia, ale jak dla mnie najbardziej smierdzaca personą w calum tym bałaganie jest ten cały Walter...
- To oczywiste, że chroni Reinharda - zaczął Berengar - Jakby nie patrzeć jest jego synem, a kiedy chodzi o własne potomstwo nie da się kierowac rozsadkiem... Najemnik przypomnial sobie swoje dziecinstwo, czasy kiedy jego ojciec oddał wszystkie swoje pieniadze aby mlody Berengar mogl u fechtmistrza nauczyc sie walczyc. - Ale jesli przyjmiemy, ze to ten powalony astrolog doprowadza eliksirami Reinharda do takiego stanu, to musimy spróbowac pomóc młodemu w dojsciu do siebie - urwal na chwile - Oczywiscie to tylko przypuszczenia, ale jak dla mnie najbardziej smierdzaca personą w calum tym bałaganie jest ten cały Walter...
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
- Świeży trop! - padł okrzyk - To łoś! Wielka sztuka, sądząc po śladach!
Psy myśliwskie rozszczekały się na dobre, zagłuszając hałaśliwe okrzyki swych panów. Wyrywały sie ze smyczy, szarpiąc nadzorców sfory.
- Puśc je wolno! - ryknął Ludvig - Na Esmaraldę! Już czuję zapach pieczeni!
Spuszczone psy pogoniły po tropie w las, potrącając połamane gałęzie i skacząc przez zaspy. Przeciągły skowyt rozlegał się wśród drzew, dając wyraz ich żądzy dopadnięcia ofiary. Puściliście się za goniącymi swą ofiarę wyżłami omijając przysypane przeszkody i groźnie sterczące konary.
Wjechaliście na polanę i wpadliście w osłupienie. Trop niespodziewanie rozwidlił się, a ślady mówiły wyraźnie, że sfora rozdzieliła się na polanie i pognała w dwie strony.
- A niech mnie! - krzyknął baron z zadowoloniem - Patrzcie, jeszcze jeden!
Tropy wskazywały, że pierwszy łoś spotkał na polanie innego po czym zwierzęta podązyły w różnych kierunkach. Sfora puściła sie za obydwoma.
- Dostaniemy je oba! - krzyknął Ludvig i spojrzał na was - Pyotr, ty i twoi przyjaciele jedźcie za tym, który skierował się na zachód. Spieszcie się! Łoś pozabija psy jak sfora jest rozdzielona.
Baron podążył za pierwszym łosiem. Wy oraz dwóch łowczych Ludviga puściliście się w inną stronę. Przypadła wam nie zmęczona sztuka, psy goniły ją z determinacją, aż w końcu samiec skapitulował i wybrał sobie niewielka rozpadlinę i stawił się do obrony. Tylko trzy psy pogoniły za ofiarą i nie były w stanie powalić wielkiego łosia. Gdy dojechaliście na miejsce jeden z wyżłów już zdychał przebity rogami.
Gdy zsiedliście z koni i chcięliście dopaść łosia, wtedy nastąpił atak. Wilki spadły na was bezszelestnie jak ukąszenie żmii. Nagle otoczyło was stado złożone z około piętnastu szarych morderców, ktore podeszły was od tyłu i z boków i nie zauważone wyskoczyły zza drzew. Rozpadlina zaroiła się od warczących sylwetek. To były wielkie szare wilki z północnych równin Middenlandu, długie praiwe na dwa metry - 150 kg bezlitosnej, żołtookiej śmierci. Wsciekle spragnione krwi, rzuciły sie na dwóch zaskoczonych łowców barona zabijając ich od razu. Teraz zbliżyły i się do was i nie zastanawiając ruszyły do ataku.
Psy myśliwskie rozszczekały się na dobre, zagłuszając hałaśliwe okrzyki swych panów. Wyrywały sie ze smyczy, szarpiąc nadzorców sfory.
- Puśc je wolno! - ryknął Ludvig - Na Esmaraldę! Już czuję zapach pieczeni!
Spuszczone psy pogoniły po tropie w las, potrącając połamane gałęzie i skacząc przez zaspy. Przeciągły skowyt rozlegał się wśród drzew, dając wyraz ich żądzy dopadnięcia ofiary. Puściliście się za goniącymi swą ofiarę wyżłami omijając przysypane przeszkody i groźnie sterczące konary.
Wjechaliście na polanę i wpadliście w osłupienie. Trop niespodziewanie rozwidlił się, a ślady mówiły wyraźnie, że sfora rozdzieliła się na polanie i pognała w dwie strony.
- A niech mnie! - krzyknął baron z zadowoloniem - Patrzcie, jeszcze jeden!
Tropy wskazywały, że pierwszy łoś spotkał na polanie innego po czym zwierzęta podązyły w różnych kierunkach. Sfora puściła sie za obydwoma.
- Dostaniemy je oba! - krzyknął Ludvig i spojrzał na was - Pyotr, ty i twoi przyjaciele jedźcie za tym, który skierował się na zachód. Spieszcie się! Łoś pozabija psy jak sfora jest rozdzielona.
Baron podążył za pierwszym łosiem. Wy oraz dwóch łowczych Ludviga puściliście się w inną stronę. Przypadła wam nie zmęczona sztuka, psy goniły ją z determinacją, aż w końcu samiec skapitulował i wybrał sobie niewielka rozpadlinę i stawił się do obrony. Tylko trzy psy pogoniły za ofiarą i nie były w stanie powalić wielkiego łosia. Gdy dojechaliście na miejsce jeden z wyżłów już zdychał przebity rogami.
Gdy zsiedliście z koni i chcięliście dopaść łosia, wtedy nastąpił atak. Wilki spadły na was bezszelestnie jak ukąszenie żmii. Nagle otoczyło was stado złożone z około piętnastu szarych morderców, ktore podeszły was od tyłu i z boków i nie zauważone wyskoczyły zza drzew. Rozpadlina zaroiła się od warczących sylwetek. To były wielkie szare wilki z północnych równin Middenlandu, długie praiwe na dwa metry - 150 kg bezlitosnej, żołtookiej śmierci. Wsciekle spragnione krwi, rzuciły sie na dwóch zaskoczonych łowców barona zabijając ich od razu. Teraz zbliżyły i się do was i nie zastanawiając ruszyły do ataku.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Bjorn (zawsze o tym zapomne :[)
-Braaa!-ryknął krasnolud widzacy wilki-Chodźcie tu pie***e poczwary, mądre bo w stadzie!-dodał i chwycił swój topór mocniej niz kiedykolwiek. Ustawił go przeciw siebie, tak by móc szybko zaatakować.
"Na Grimnira, piekielnie wielkie są te wilki. Mam nadzieję, że nasi "kochasie" nie zaczną teraz rozmyślać o miłości, lecz zaczną walczyć".
-Zabijcie wodza tego plugawego stada! Może wtedy się poddadzą-ryknął i zaczął się rozglądać na boki w poszukiwaniu przywódcy stada wilków.
-Przybliżmy się plecami do siebie, inaczej nie wygramy!-ryknął jeszcze i splunął na ziemię zieloną flegmą.
"Jestem gotowy... mam nadzieję, że Bogowie też są gotowi by przyjąć mą duszę. Bez walki mnie nie dostaną".
-Braaa!-ryknął krasnolud widzacy wilki-Chodźcie tu pie***e poczwary, mądre bo w stadzie!-dodał i chwycił swój topór mocniej niz kiedykolwiek. Ustawił go przeciw siebie, tak by móc szybko zaatakować.
"Na Grimnira, piekielnie wielkie są te wilki. Mam nadzieję, że nasi "kochasie" nie zaczną teraz rozmyślać o miłości, lecz zaczną walczyć".
-Zabijcie wodza tego plugawego stada! Może wtedy się poddadzą-ryknął i zaczął się rozglądać na boki w poszukiwaniu przywódcy stada wilków.
-Przybliżmy się plecami do siebie, inaczej nie wygramy!-ryknął jeszcze i splunął na ziemię zieloną flegmą.
"Jestem gotowy... mam nadzieję, że Bogowie też są gotowi by przyjąć mą duszę. Bez walki mnie nie dostaną".
Ostatnio zmieniony środa, 23 sierpnia 2006, 09:18 przez Bobas, łącznie zmieniany 1 raz.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: środa, 9 sierpnia 2006, 17:05
- Kontakt:
Gareth
" O ku**a" - pomyślał zaskoczony elf.Jednym susem znalazł się przy Ditri. Szybkim ruchem ściagnął łuk z pleców, napinał go w biegu. Szybko wycelował i strzelił. Wymierzył do następnego i oddał kolejny strzał. Starał się robić wszystko, żaby tylko jego ukochanej nie stała sie krzywda. Kolejne wilki padały rażone jego strzałami. Gdy któryś zbyt się zbliżył, Gareth rzucił łuk pod swe nogi, chwycił miecz i ciął na odlew. Wywijał młyńce krótkim ostrzem. Szaleńczo wręcz bronił swej ukochanej - gotów był oddać życie....
" O ku**a" - pomyślał zaskoczony elf.Jednym susem znalazł się przy Ditri. Szybkim ruchem ściagnął łuk z pleców, napinał go w biegu. Szybko wycelował i strzelił. Wymierzył do następnego i oddał kolejny strzał. Starał się robić wszystko, żaby tylko jego ukochanej nie stała sie krzywda. Kolejne wilki padały rażone jego strzałami. Gdy któryś zbyt się zbliżył, Gareth rzucił łuk pod swe nogi, chwycił miecz i ciął na odlew. Wywijał młyńce krótkim ostrzem. Szaleńczo wręcz bronił swej ukochanej - gotów był oddać życie....
Alinoe -> Sesja Bobasa (DnD)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Ditri Casirim
- Mamy spory problem - rzuciła dziewczyna szybkim ruchem dobywając swego lekkiego miecza. Rozejrzała się w koło - Gareth był już przy niej. "Na szczęście", pomyślała i zgodnie z tym co radził krasnolud zblizyła się do pozostałych - Ależ one są wielkie...
Ditri nigdy wcześniej nie widziała wilków o takich rozmiarach. Bjorn wygladał przy nich jak małe dziecko.
- Jeśli tutaj zginę to wiedzcie, że miło mi było was poznać...A ciebie Gareth szczególnie miło... - posłała swemu ukochanemu ostatni uśmiech po czym zacisnęła dłoń na pięknie zdobionym trzonku swego miecza i wyczekiwała ataku. Gdy nastąpił, najpierw próbowała obronić się przed nacierającym wilkiem a potem w swym szremierczym stylu zaatakować przeciwników.
- Mamy spory problem - rzuciła dziewczyna szybkim ruchem dobywając swego lekkiego miecza. Rozejrzała się w koło - Gareth był już przy niej. "Na szczęście", pomyślała i zgodnie z tym co radził krasnolud zblizyła się do pozostałych - Ależ one są wielkie...
Ditri nigdy wcześniej nie widziała wilków o takich rozmiarach. Bjorn wygladał przy nich jak małe dziecko.
- Jeśli tutaj zginę to wiedzcie, że miło mi było was poznać...A ciebie Gareth szczególnie miło... - posłała swemu ukochanemu ostatni uśmiech po czym zacisnęła dłoń na pięknie zdobionym trzonku swego miecza i wyczekiwała ataku. Gdy nastąpił, najpierw próbowała obronić się przed nacierającym wilkiem a potem w swym szremierczym stylu zaatakować przeciwników.
Ostatnio zmieniony środa, 23 sierpnia 2006, 09:22 przez Serge, łącznie zmieniany 1 raz.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Pyotr Antonov
Kislevczyk odrzucił płachtę płaszcza i natychmiast cisnął w najbliższego wilka nożem celując w łeb. Chwile tylko trwało gdy znalazł się na ziemi wraz z obnażonym mieczem w dłoni. A trzeba wiedzieć że miecz ten był pięknej roboty, jednoręczny i do tego obusieczny. Zwali te miecze gilesowskimi, nikt nie wiedział dla czego ale tak już było. Stanął ramię w ramię z krasnoludem gdy usłyszał głos elfki wrzasnął nieprzyjemnie.
- Konie na sam wpier ochraniajacie, po bez nich pomżemy tu z zimna- W jednej dłoni Pyotra błyszczało ostrze miecza a w drugiej trzymał płaszcz swój aby w wypadkó gdyby dwa wilki na niego poszły jednego z nich cięzkim płaszczem przez łeb zdzielić. Antonov gdy tylko jakiś wilk podszedł dostatecznie blizko przechodził do ataku, starajac godzić ich w najczulsze i najbardziej śmiertelne miejsca.
Kislevczyk odrzucił płachtę płaszcza i natychmiast cisnął w najbliższego wilka nożem celując w łeb. Chwile tylko trwało gdy znalazł się na ziemi wraz z obnażonym mieczem w dłoni. A trzeba wiedzieć że miecz ten był pięknej roboty, jednoręczny i do tego obusieczny. Zwali te miecze gilesowskimi, nikt nie wiedział dla czego ale tak już było. Stanął ramię w ramię z krasnoludem gdy usłyszał głos elfki wrzasnął nieprzyjemnie.
- Konie na sam wpier ochraniajacie, po bez nich pomżemy tu z zimna- W jednej dłoni Pyotra błyszczało ostrze miecza a w drugiej trzymał płaszcz swój aby w wypadkó gdyby dwa wilki na niego poszły jednego z nich cięzkim płaszczem przez łeb zdzielić. Antonov gdy tylko jakiś wilk podszedł dostatecznie blizko przechodził do ataku, starajac godzić ich w najczulsze i najbardziej śmiertelne miejsca.

-
- Marynarz
- Posty: 207
- Rejestracja: środa, 3 maja 2006, 21:04
- Lokalizacja: Ałów
Berengar
Najemnik bez słowa wyjał miecz z wiszącej lewej stronie jego pasa pochwy Bastard zamigotał gdy słońce i jaskrawie biały snieg odbiły sie od gładkiej i czystej powierzchni zrobionego z ciemnej stali miecza. Bez zbednego gadania i zastanawiania sie rzucil sie w wir walki. Wilki byly wielkie. Bardzo wielkie.
Znalazl odpowiednie miejsce na sliskiej od sniegu powierzchni, postawil ostrze na sztorc i popedzajac konia ruszyl do ataku. Zaszarzował i przebil gardło najblizszego z wilków. Szybko obrócil konia i wykorzystujac impet
ataku nadziewał na miecz kolejne zwierzeta...
Najemnik bez słowa wyjał miecz z wiszącej lewej stronie jego pasa pochwy Bastard zamigotał gdy słońce i jaskrawie biały snieg odbiły sie od gładkiej i czystej powierzchni zrobionego z ciemnej stali miecza. Bez zbednego gadania i zastanawiania sie rzucil sie w wir walki. Wilki byly wielkie. Bardzo wielkie.
Znalazl odpowiednie miejsce na sliskiej od sniegu powierzchni, postawil ostrze na sztorc i popedzajac konia ruszyl do ataku. Zaszarzował i przebil gardło najblizszego z wilków. Szybko obrócil konia i wykorzystujac impet
ataku nadziewał na miecz kolejne zwierzeta...
Come with me my little ones
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!
Let's revel for the free
Raise your glass and praise the fact
How easy life can be..!

-
- Mat
- Posty: 559
- Rejestracja: sobota, 8 lipca 2006, 16:28
- Numer GG: 19487109
- Lokalizacja: Łódź
Konie rozpierzchły sie w popłochu i pogalopowały w las. Wilki jednak nie podążyły za nimi. Ich głównym celem byliście wy.
Bjorn został zaatakowany jako pierwszy. Prawdopodobnie zwierzęta stwierdziły, że krasnolud bedzie najsłabszy ze wszystkich zgromadzonych w rozpadlinie. Bjorn tylko dzięki swemu refleksowi uniknął ostrych kłów pierwszego wilka. Robiąc unik, zagłębił ostrze swego topora w karku szarego wielkoluda. Strumień juchy bryzgnął wprost na twarz krasnoluda. Walka rozgorzała na dobre. Gareth widząc zbliżającego sie przeciwnika naciągnął strzałę na cięciwe i wypuścił ją. Strzała ugodziła wilka w lewe oko i padł martwy tuż przed elfem. Kiedy Gareth zajęty był nakładaniem strzały, został zaatakowany z dwóch stron jednocześnie. Wilki ktore rzuciły sie na niego drasnęły go jedynie lekko swymi pazurami w oba ramiona przebijając sie jednak przez skórę. Elf wyjął miecz i nie bacząc na to, że zaczyna lekko krwawić szybkimi ciosami swej broni zabił obydwie bestie. Ditri czekała na atak swego przeciwnika. Gdy wielki szary wilk skoczył, wykonała pełen gracji ruch i cięła zwierzę przez rozwarty pysk. Wilk zaskomlał po czym padł martwy. Walczący po lewej stronie dziewczyny Pyotr przyjął bestię strasznym uderzeniem miecza, rozbryzgując czaszkę zwierzęcia na wszystkie strony. Berengar natomiast wyciągał swój miecz z ciała zabitego przed chwila wilka, gdy kolejne ciężkie ścierwo runęło na niego przygniatając go do zaśnieżonej ziemi i drapiąc pazurami po ramionach. Widząc że Berengar lezy przparty do ziemi, poozstałe przy zyciu wilki ruszyły na was z jeszcze większym szaleństwem w oczach.
Bjorn został zaatakowany jako pierwszy. Prawdopodobnie zwierzęta stwierdziły, że krasnolud bedzie najsłabszy ze wszystkich zgromadzonych w rozpadlinie. Bjorn tylko dzięki swemu refleksowi uniknął ostrych kłów pierwszego wilka. Robiąc unik, zagłębił ostrze swego topora w karku szarego wielkoluda. Strumień juchy bryzgnął wprost na twarz krasnoluda. Walka rozgorzała na dobre. Gareth widząc zbliżającego sie przeciwnika naciągnął strzałę na cięciwe i wypuścił ją. Strzała ugodziła wilka w lewe oko i padł martwy tuż przed elfem. Kiedy Gareth zajęty był nakładaniem strzały, został zaatakowany z dwóch stron jednocześnie. Wilki ktore rzuciły sie na niego drasnęły go jedynie lekko swymi pazurami w oba ramiona przebijając sie jednak przez skórę. Elf wyjął miecz i nie bacząc na to, że zaczyna lekko krwawić szybkimi ciosami swej broni zabił obydwie bestie. Ditri czekała na atak swego przeciwnika. Gdy wielki szary wilk skoczył, wykonała pełen gracji ruch i cięła zwierzę przez rozwarty pysk. Wilk zaskomlał po czym padł martwy. Walczący po lewej stronie dziewczyny Pyotr przyjął bestię strasznym uderzeniem miecza, rozbryzgując czaszkę zwierzęcia na wszystkie strony. Berengar natomiast wyciągał swój miecz z ciała zabitego przed chwila wilka, gdy kolejne ciężkie ścierwo runęło na niego przygniatając go do zaśnieżonej ziemi i drapiąc pazurami po ramionach. Widząc że Berengar lezy przparty do ziemi, poozstałe przy zyciu wilki ruszyły na was z jeszcze większym szaleństwem w oczach.
Ostatnio zmieniony środa, 23 sierpnia 2006, 10:27 przez Evandril, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Kok
- Posty: 1275
- Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
- Numer GG: 9181340
- Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc
Ditri Casirim
- Pomóżcie Berengarowi!! Wilki go zaraz rozszarpią! - krzyknęła dziewczyna, ale w wirze walki nie wiedziała czy ktoś ją usłyszał. Wszyscy zajmowali się sobą i zbliżającym niebezpieczeństwem. Kątem oka dojrzała Garetha. Na jego ramionach widziała przenikającą ubranie krew. - Wszystko w porządku, kochanie?- spytała - Pomóż Berengarowi!
Po czym zaciskając zęby, ruszyła na najbliżej znajdującego się przeciwnika. Wykonując wymyślne szermiercze ataki jakich nauczył jej ojciec próbowała dostać wilka i zadać mu szybką śmierć, jednocześnie próbowała osłaniać swego ukochanego.
- Pomóżcie Berengarowi!! Wilki go zaraz rozszarpią! - krzyknęła dziewczyna, ale w wirze walki nie wiedziała czy ktoś ją usłyszał. Wszyscy zajmowali się sobą i zbliżającym niebezpieczeństwem. Kątem oka dojrzała Garetha. Na jego ramionach widziała przenikającą ubranie krew. - Wszystko w porządku, kochanie?- spytała - Pomóż Berengarowi!
Po czym zaciskając zęby, ruszyła na najbliżej znajdującego się przeciwnika. Wykonując wymyślne szermiercze ataki jakich nauczył jej ojciec próbowała dostać wilka i zadać mu szybką śmierć, jednocześnie próbowała osłaniać swego ukochanego.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.

-
- Marynarz
- Posty: 329
- Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
- Lokalizacja: Z siłowni :b
- Kontakt:
Krasnolud ryknał najgłośniej jak umiał i ruszył w stronę kolejnej bestii, która była najbliżej niego.
"Teraz wiem, że istniejesz. Dziekuje"- pomyślał krasnolud, widząc przed oczami wspomnienia z swego dzieciństwa. Spojrzał się bestii głebokow o czy i odstawił topór na bok, by jak bestia na niego skoczyła, szybko uderzył ją swym toporem w łeb. Krasnoldu przełknął ślinę, czuł siarczysty mróz na swym policzku.
-Jeszcze nie czas na śmierć!-ryknął w stronę bestii-No chodź, posmakuj mego ostrza!.
"Teraz wiem, że istniejesz. Dziekuje"- pomyślał krasnolud, widząc przed oczami wspomnienia z swego dzieciństwa. Spojrzał się bestii głebokow o czy i odstawił topór na bok, by jak bestia na niego skoczyła, szybko uderzył ją swym toporem w łeb. Krasnoldu przełknął ślinę, czuł siarczysty mróz na swym policzku.
-Jeszcze nie czas na śmierć!-ryknął w stronę bestii-No chodź, posmakuj mego ostrza!.
Squat or die
.
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...

-
- Majtek
- Posty: 75
- Rejestracja: środa, 9 sierpnia 2006, 17:05
- Kontakt:
Gareth:
Elf spojrzał kontem oka na Ditri.
-Słońce, jeśli tylko jesteś cała, to wszystko w porządku. Nie rób żadnych głupstw, masz być cała. Ja idę po Berengara.
Gareth w szaleńczym tańcu atakował coraz to kolejne bestie. Był szybki niczym demon. Jak stary wyga ciął na prawo i lewo. Dostrzegł towarzysza leżacego pod wielką, szarą bestią. Sekunde póżniej był już koło nich . Zrobił to bez zastanowienia - było to krótkie cięcie w okolicę szyi wilka. Nim najemnik wstał z pod zwalonego na niego cielska, elf go osłaniał. Czuł ciepłą krew na całym ciele, lecz dalej, niczym owe wilki, mordował kolejne stworzenia. W każdym wolnym ułamku sekundy myślał o ukochanej. "Cholera, jeśli coś jej się stanie to sobie tego nei wybacze". Dodawało mu to werwy w zabijaniu szarych potworów. Gdy najemnik doszedł do siebie i stanął z mieczem, elf rzucił:
- Ja idę do Ditri. Jak chcesz to chodź ze mną. Jeśli nie - to zostań.
I znów zaczęło się szaleńcze przedzieranie się przez swore. Gareth atakował tylko te wilki, które stawały mu na drodze - chciał znaleźć się obok swojego Słoneczka...
Elf spojrzał kontem oka na Ditri.
-Słońce, jeśli tylko jesteś cała, to wszystko w porządku. Nie rób żadnych głupstw, masz być cała. Ja idę po Berengara.
Gareth w szaleńczym tańcu atakował coraz to kolejne bestie. Był szybki niczym demon. Jak stary wyga ciął na prawo i lewo. Dostrzegł towarzysza leżacego pod wielką, szarą bestią. Sekunde póżniej był już koło nich . Zrobił to bez zastanowienia - było to krótkie cięcie w okolicę szyi wilka. Nim najemnik wstał z pod zwalonego na niego cielska, elf go osłaniał. Czuł ciepłą krew na całym ciele, lecz dalej, niczym owe wilki, mordował kolejne stworzenia. W każdym wolnym ułamku sekundy myślał o ukochanej. "Cholera, jeśli coś jej się stanie to sobie tego nei wybacze". Dodawało mu to werwy w zabijaniu szarych potworów. Gdy najemnik doszedł do siebie i stanął z mieczem, elf rzucił:
- Ja idę do Ditri. Jak chcesz to chodź ze mną. Jeśli nie - to zostań.
I znów zaczęło się szaleńcze przedzieranie się przez swore. Gareth atakował tylko te wilki, które stawały mu na drodze - chciał znaleźć się obok swojego Słoneczka...
Alinoe -> Sesja Bobasa (DnD)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
Gareth -> Sesja Evandrila (Warhammer)
Stature (Cassie Lang) -> sesja Serge'a (Marvel)
