[Warhammer] Miasteczko Romagen

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:
Haakon
Bard spojrzał na towarzysza, uśmiechnął się do Rabe'a i Werthy po czym powiedział: Ależ oczywiście, że przyjmę zlecenie. Zawsze miło jest, gdy jakiś grosz wpadnie do kieszeni. Haakon pogładził swoją lutnię. Umiem nie tylko grać, ale mam też kilka innych... położył nacisk na to słowo ... atutów. Ale o tym, jeśli zechce mnie pan zatrudnić, panie Rabe. To jak dobijemy, że tak się wyrażę "targu"? wyciągnął dłoń w stronę Rabe'a w oczekiwaniu na jego gest.
Bard spojrzał na towarzysza, uśmiechnął się do Rabe'a i Werthy po czym powiedział: Ależ oczywiście, że przyjmę zlecenie. Zawsze miło jest, gdy jakiś grosz wpadnie do kieszeni. Haakon pogładził swoją lutnię. Umiem nie tylko grać, ale mam też kilka innych... położył nacisk na to słowo ... atutów. Ale o tym, jeśli zechce mnie pan zatrudnić, panie Rabe. To jak dobijemy, że tak się wyrażę "targu"? wyciągnął dłoń w stronę Rabe'a w oczekiwaniu na jego gest.


-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
[Shea i Tara]
Pomimo, że szybko usnęłyście, wasz sen nie trwał zbyt długo. Być może było zbyt jasno jeszcze, lub był to jeszcze jakiś inny czynnik ... W każdym bądź razie obudziłyście się. Z tego co się zorientowałyście, wasza drzemka mogła zająć co najwyżej godzinę, ale najprawdopodobniej była krótsza. Uznając, że nie ma sensu teraz zmuszać się do snu, postanowiłyście zejsć na dół i sprawdzić czy może jest już Wertha. Z tego co mowił Bill, miała ona na oku jakąś pracę ...
Pomimo, że szybko usnęłyście, wasz sen nie trwał zbyt długo. Być może było zbyt jasno jeszcze, lub był to jeszcze jakiś inny czynnik ... W każdym bądź razie obudziłyście się. Z tego co się zorientowałyście, wasza drzemka mogła zająć co najwyżej godzinę, ale najprawdopodobniej była krótsza. Uznając, że nie ma sensu teraz zmuszać się do snu, postanowiłyście zejsć na dół i sprawdzić czy może jest już Wertha. Z tego co mowił Bill, miała ona na oku jakąś pracę ...

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth:
Zabójca usmiechnłą się, gdy usłyszał słowo "posiłek". W sumei nei był głodny, ale... Machnął głową odganiajac e głupoty. Sen i żarcie to dawniej był luksus... "Miękczeję..." Morgoth skrzywił się do swych myśli. W tym momencie zależało mu na szybkim rozpoczęciu pracy. Gdyby miał dar nadawania myśli, to by łatwiej poszło, a nie chciał uchodzić za głodomora...
-Cóż, nie powiedziałeś, Rabe, na czym bedzie polegała nasza praca?- zapytał od niechcenia, bo tak na prawdę niewiele go to obchodziło. Klienci zajeli siez resztą własnymi sprawami, więc nic nei stało na przeszkodzie konwersacji. Nawet, jezli Jurgen powiedziałby cos niezgodnego z powszechnie uznanymi zasadami... W pewnym moemncie jednak zabójca dojżał kelnerkę niepewnie podchodzącą do stolika i rzucił pytajace spojżenie na Rabe. Ciekawe, co zamówi...
Zabójca usmiechnłą się, gdy usłyszał słowo "posiłek". W sumei nei był głodny, ale... Machnął głową odganiajac e głupoty. Sen i żarcie to dawniej był luksus... "Miękczeję..." Morgoth skrzywił się do swych myśli. W tym momencie zależało mu na szybkim rozpoczęciu pracy. Gdyby miał dar nadawania myśli, to by łatwiej poszło, a nie chciał uchodzić za głodomora...
-Cóż, nie powiedziałeś, Rabe, na czym bedzie polegała nasza praca?- zapytał od niechcenia, bo tak na prawdę niewiele go to obchodziło. Klienci zajeli siez resztą własnymi sprawami, więc nic nei stało na przeszkodzie konwersacji. Nawet, jezli Jurgen powiedziałby cos niezgodnego z powszechnie uznanymi zasadami... W pewnym moemncie jednak zabójca dojżał kelnerkę niepewnie podchodzącą do stolika i rzucił pytajace spojżenie na Rabe. Ciekawe, co zamówi...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:


-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth:
-Więc kiedy i gdzie?- mruknął Morgoth spokojnie, powoli podnosząc sie z krzesła. "Ciekawe co ten gosć chce o mnei wiedzieć...' uśmiechnął sie do swych myśli, uznajac za idiotyczne pytania do mordercy wyglądająecgo jak on. Ale coż zrobić.
-Więc kiedy i gdzie?- mruknął Morgoth spokojnie, powoli podnosząc sie z krzesła. "Ciekawe co ten gosć chce o mnei wiedzieć...' uśmiechnął sie do swych myśli, uznajac za idiotyczne pytania do mordercy wyglądająecgo jak on. Ale coż zrobić.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: piątek, 23 grudnia 2005, 13:56
- Numer GG: 3511208
- Lokalizacja: Grajewo
- Kontakt:

Poza sesją:
JA ŻYJĘ!!!!
Walczę o nową pracę, jeszcze trochę mi się zejdzie z tym
Atmosfera genialna, ludzie fajni no i zarobić dobrze można
Szkoda tylko, że na 7 rano muszę już być w biurze, a kończę robotę między 17 a 20 Oo Więc z odpisywaniem może być ciężko, jak wracam do domu to padam na ryjek i śpię jak zabita
No ale fajnie do Was wrócić
Tęskniliście?
Post będzie raczej krótki 
Na sesji:
Wertha
Czuła się bardzo... skrępowana. Nie często jej się zdażało, by jakiś facet (i to pracodawca!) przyglądał jej się takim wzrokiem. Ostatni raz zarumieniła się w wieku dziesięciu lat, gdy przechodziła chorobę zwaną w jej stronach świnką. Miała wtedy niemal całą twarz ślicznie czerwoną... Czując na twarzy wypieki zapragnęła zapaść się pod ziemię! Była wszak poważną najemniczka, nie byle dziewką z karczmy.
Z trudnej sytuacji wybawila ją ta dziwna para. Mężczyzna o dość mrocznej osobowości i jeszcze ciemniejszej opinii oraz jego kompan... bard Oo Czyżby ich coś łączyło? Czasem takie rzeczy się zdażały... Mimowolnie zrobiła krok w przeciwna stronę, niż stał Morgoth. Jak na jeden dzień miała dość mężczyzn uganiających się za własną płcią. Trzeba ich będzie trzymać z dala od Tom'a. Szybko rozejrzała się po karczmie. Elzix stał sobie spokojnie i nieobecnym wzrokiem przyglądał się kelnerce.
*No chociaż jeden prawdziwy facet. Pewno brakuje mu kobiety...* - pomyślała z zadowoleniem i nieco jej ulżyło. Skinęła na niego ręką i zawołała:
- Elzix, weź maga pod pachę i podejdźcie tu!
- Panie Rabe, zaraz przedstawię panu tego najemnika i maga, co juz wspomniałam... - odezwała się lekko zawstydzona. Odgarnęła część warkoczyków z twarzy za ucho.
JA ŻYJĘ!!!!







Na sesji:
Wertha
Czuła się bardzo... skrępowana. Nie często jej się zdażało, by jakiś facet (i to pracodawca!) przyglądał jej się takim wzrokiem. Ostatni raz zarumieniła się w wieku dziesięciu lat, gdy przechodziła chorobę zwaną w jej stronach świnką. Miała wtedy niemal całą twarz ślicznie czerwoną... Czując na twarzy wypieki zapragnęła zapaść się pod ziemię! Była wszak poważną najemniczka, nie byle dziewką z karczmy.
Z trudnej sytuacji wybawila ją ta dziwna para. Mężczyzna o dość mrocznej osobowości i jeszcze ciemniejszej opinii oraz jego kompan... bard Oo Czyżby ich coś łączyło? Czasem takie rzeczy się zdażały... Mimowolnie zrobiła krok w przeciwna stronę, niż stał Morgoth. Jak na jeden dzień miała dość mężczyzn uganiających się za własną płcią. Trzeba ich będzie trzymać z dala od Tom'a. Szybko rozejrzała się po karczmie. Elzix stał sobie spokojnie i nieobecnym wzrokiem przyglądał się kelnerce.
*No chociaż jeden prawdziwy facet. Pewno brakuje mu kobiety...* - pomyślała z zadowoleniem i nieco jej ulżyło. Skinęła na niego ręką i zawołała:
- Elzix, weź maga pod pachę i podejdźcie tu!
- Panie Rabe, zaraz przedstawię panu tego najemnika i maga, co juz wspomniałam... - odezwała się lekko zawstydzona. Odgarnęła część warkoczyków z twarzy za ucho.

-
- Marynarz
- Posty: 343
- Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
- Numer GG: 6299855
- Lokalizacja: Kraków
Rabe
Ogarnął wzrokiem całą gromadkę .
Nie był religijny , ale teraz czuł , że bez pomocy Bogów sie nie obejdzie . Najemniczka z rozterkami wewnętrznymi , jakiś facet z kłopotami ze zgryzem , pijany i pokrwawiony najemnik , mag i bard zapewne przekonany o swym muzycznym geniuszu. Mam ukryte talenty - pewnie umie fikać koziołki . Westchnął ciężko i zwrócił się do Werthy
- Właściwie Twoja rekomendacja mi wystarczy - dopiero teraz zauważył że najemniczka ma bardzo regularne rysy a warkoczyki tylko to podkreślały . Ciekawe dla kogo się tak stroi - pomyślał . I dlaczego teraz a nie na przykład za tydzień , gdy będzie po wszystkim ???
Z utęsknieniem pomyślał o łyku czegoś mocniejszego , ale po chwili zdecydowanie odrzucił kuszący pomysł . Nie wiadomo co stanie sie wieczorem , lepiej być przygotowanym na najgorsze.
Na myśl , że Hrabina mogłaby zobaczyć towarzystwo w ich obecnym stanie poczuł mrowienie na karku . Rzucił pospiesznie :
- Zegnaj Bill. Wychodzimy o wszystkim porozmawiamy w bezpiecznym miejscu .
Ogarnął wzrokiem całą gromadkę .
Nie był religijny , ale teraz czuł , że bez pomocy Bogów sie nie obejdzie . Najemniczka z rozterkami wewnętrznymi , jakiś facet z kłopotami ze zgryzem , pijany i pokrwawiony najemnik , mag i bard zapewne przekonany o swym muzycznym geniuszu. Mam ukryte talenty - pewnie umie fikać koziołki . Westchnął ciężko i zwrócił się do Werthy
- Właściwie Twoja rekomendacja mi wystarczy - dopiero teraz zauważył że najemniczka ma bardzo regularne rysy a warkoczyki tylko to podkreślały . Ciekawe dla kogo się tak stroi - pomyślał . I dlaczego teraz a nie na przykład za tydzień , gdy będzie po wszystkim ???
Z utęsknieniem pomyślał o łyku czegoś mocniejszego , ale po chwili zdecydowanie odrzucił kuszący pomysł . Nie wiadomo co stanie sie wieczorem , lepiej być przygotowanym na najgorsze.
Na myśl , że Hrabina mogłaby zobaczyć towarzystwo w ich obecnym stanie poczuł mrowienie na karku . Rzucił pospiesznie :
- Zegnaj Bill. Wychodzimy o wszystkim porozmawiamy w bezpiecznym miejscu .

Wertha
Zachowanie Rabe coraz bardziej ją zaskakiwało. Spodziewał się czegoś lepszego? Nie czekając na resztę, skierowała swoje ciężkie kroki za pracodawcą.
- Moja rekomendacja jest taka, że chętnie nadstawię za nich karku i będę przed tobą odpowiadać za ich wszystkie uczynki... Bo i czy mam inny wybór?
- pozwoliła sobie zażartować i "puścić oczko" do wyraźnie zmartwionego Jurgena. - Niestety musisz mi powiedzieć jak najwięcej, tyle ile możesz o naszym zadaniu. Od tego co mi przekażesz zapewne będzie zależało nasze życie... Mych podopiecznych na pewno.
Spoważniała i utkwiła wyczekujące spojrzenie w Rabe. Chyba nawet zaczynała go lubić, konkretna osoba, z chęcią będzie z nim współpracować. To był ktoś, kogo mogłaby zasłonić własnym mieczem. Uśmiechnęła się pogodnie.
Zachowanie Rabe coraz bardziej ją zaskakiwało. Spodziewał się czegoś lepszego? Nie czekając na resztę, skierowała swoje ciężkie kroki za pracodawcą.
- Moja rekomendacja jest taka, że chętnie nadstawię za nich karku i będę przed tobą odpowiadać za ich wszystkie uczynki... Bo i czy mam inny wybór?

Spoważniała i utkwiła wyczekujące spojrzenie w Rabe. Chyba nawet zaczynała go lubić, konkretna osoba, z chęcią będzie z nim współpracować. To był ktoś, kogo mogłaby zasłonić własnym mieczem. Uśmiechnęła się pogodnie.

-
- Marynarz
- Posty: 343
- Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
- Numer GG: 6299855
- Lokalizacja: Kraków
Rabe
Puszczone do niego "oczko' wstrząsnęło potężnie Jurgenem . Usiłował sobie przypomnieć , czy najemniczka kiedykolwiek w czasie jego bytności w knajpie zażartowała . No owszem parę razy się nawet cicho roześmiała , ale to były sytuacje , które dla innych na pewno do śmiesznych nie należały . Wertha ma poczucie humoru skonstantował , może to i dobrze , przynajmniej jest ktoś myślący w tym towarzystwie .
- Tego raczej musimy przemycić - rzekł wskazując na Elzixa. Ten wydawał się juz przytomny , ale lekko zmętniały wzrok zdawał sie temu przeczyć .
Bogowie dzięki za nocne eskapady do " U Billa" pomyślał . W jego głowie zaczął kiełkować pewien pomysł .
Puszczone do niego "oczko' wstrząsnęło potężnie Jurgenem . Usiłował sobie przypomnieć , czy najemniczka kiedykolwiek w czasie jego bytności w knajpie zażartowała . No owszem parę razy się nawet cicho roześmiała , ale to były sytuacje , które dla innych na pewno do śmiesznych nie należały . Wertha ma poczucie humoru skonstantował , może to i dobrze , przynajmniej jest ktoś myślący w tym towarzystwie .
- Tego raczej musimy przemycić - rzekł wskazując na Elzixa. Ten wydawał się juz przytomny , ale lekko zmętniały wzrok zdawał sie temu przeczyć .
Bogowie dzięki za nocne eskapady do " U Billa" pomyślał . W jego głowie zaczął kiełkować pewien pomysł .
Ostatnio zmieniony niedziela, 2 kwietnia 2006, 14:09 przez Yacek, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Marynarz
- Posty: 385
- Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
- Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
- Kontakt:
Elzix
Jakby wyrwany z zamyślenia, szturchnał maga.
- Idziemy, Wertha nas woła. - podreptał swoim zwyczajem nie czekajac na kogoś, kto miał iść za nim. Minał tą kelnerkę która wytarła alkohol na stole. Uśmiechnął sie do niej. Udało sie dotrzeć do Werthy i oparł lewa ręka na zwieńczeniu rękojeści miecza. Służył mu od początku. Poszedł po niego na targ z jakimś najemnikiem. Najemnikowi dał 5 sztuk złota, żeby mu wybrał dobry miecz. Ten był idealny, już trochę stary, ale władało mu nim sie wyśmienicie.
- Jesteśmy...-obejrzał sie na maga. - O co chodzi Wertha? - przetarł twarz ręką. Wyglądał chyba dość żałośnie. Nie śmiał zapytać Werthy jak wygląda. Rzucił okiem na swój strój. "Do niczego pomyślał". Poczuł jakiś piękny zapach. "Cóż to może być?", wciągnal powietrze nosem.
Jakby wyrwany z zamyślenia, szturchnał maga.
- Idziemy, Wertha nas woła. - podreptał swoim zwyczajem nie czekajac na kogoś, kto miał iść za nim. Minał tą kelnerkę która wytarła alkohol na stole. Uśmiechnął sie do niej. Udało sie dotrzeć do Werthy i oparł lewa ręka na zwieńczeniu rękojeści miecza. Służył mu od początku. Poszedł po niego na targ z jakimś najemnikiem. Najemnikowi dał 5 sztuk złota, żeby mu wybrał dobry miecz. Ten był idealny, już trochę stary, ale władało mu nim sie wyśmienicie.
- Jesteśmy...-obejrzał sie na maga. - O co chodzi Wertha? - przetarł twarz ręką. Wyglądał chyba dość żałośnie. Nie śmiał zapytać Werthy jak wygląda. Rzucił okiem na swój strój. "Do niczego pomyślał". Poczuł jakiś piękny zapach. "Cóż to może być?", wciągnal powietrze nosem.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth:
Spojżał jeszcze raz na Rabe i na Werthę, a potem omiótł wzrokiem nadchodzących jegomościów. Nie przepadał za miłostkami miedzy ludźmi w grupie. Wprawiało go to we wsciekłość. Zacisnął zęby, które siłą woli wydały z siebie zgrzytnięcie. Następna myśl go zdziwiła. Moze on komus zazdrości? Sam juz nie ma szans na rozkochanie w sobie niewiasty... Żadnej. Nie z tą cerą, nie z tym usposobieniem i nie z tą osobowością. Wzdrygnął się. Był duszą towarzystwa i ulubieńcem kobiet, nim stał się... "taki". Morgoth znów się skrzywił. Wyczuł na sobie czyjeś spojzenie, obrócił się i spoirunował wzrokiem jakiegoś ciekawskiego. Tamten czymprędzej powrócił do swego piwa.
Morgoth opadł na krzesło i znów utonął w myślach. W przeszłosci... w czasie przed tułączką od gildii do gildii.... "Nie czas na takie głupoty!" pomyślał. "Miękczeję czy co?". Usiadł wygodniej na krześle i lekko opuścił głowę. Włosy opadły mu na twarz i ukryły oczy. Wstał i wyszedł za Rabe i Werthą, po drodze przygladajac się parze, ze szczególnym uwzględnieniem budowy ciała i uzbrojenia. Wertha najwyraźniej poczuła, że sie jej przygląda, bo rzuciła wściekłe spojżenie wstecz. Morgoth odgarnął włosy, pokazujac skrzywionaz niesmakiem twarz i wypluł tylko jedną sylabę -Co?- czujac przy okazju emocjonalną huśtawkę. Znów był wściekły. I znów nie wiedział na co. Oczywiście nie dawał po sobie tego poznać, ale... Nie należało zrażać do siebie tej osoby. Nie tej. każdego innego, moze tak, ale tu mogłaby wywiazać sieistna rzeź, jeśli nagle coś by psozło nie tak.
Wyprostował się bardziej i zapytał już z kamienną twarzą -Coś nie tak?-
Spojżał jeszcze raz na Rabe i na Werthę, a potem omiótł wzrokiem nadchodzących jegomościów. Nie przepadał za miłostkami miedzy ludźmi w grupie. Wprawiało go to we wsciekłość. Zacisnął zęby, które siłą woli wydały z siebie zgrzytnięcie. Następna myśl go zdziwiła. Moze on komus zazdrości? Sam juz nie ma szans na rozkochanie w sobie niewiasty... Żadnej. Nie z tą cerą, nie z tym usposobieniem i nie z tą osobowością. Wzdrygnął się. Był duszą towarzystwa i ulubieńcem kobiet, nim stał się... "taki". Morgoth znów się skrzywił. Wyczuł na sobie czyjeś spojzenie, obrócił się i spoirunował wzrokiem jakiegoś ciekawskiego. Tamten czymprędzej powrócił do swego piwa.
Morgoth opadł na krzesło i znów utonął w myślach. W przeszłosci... w czasie przed tułączką od gildii do gildii.... "Nie czas na takie głupoty!" pomyślał. "Miękczeję czy co?". Usiadł wygodniej na krześle i lekko opuścił głowę. Włosy opadły mu na twarz i ukryły oczy. Wstał i wyszedł za Rabe i Werthą, po drodze przygladajac się parze, ze szczególnym uwzględnieniem budowy ciała i uzbrojenia. Wertha najwyraźniej poczuła, że sie jej przygląda, bo rzuciła wściekłe spojżenie wstecz. Morgoth odgarnął włosy, pokazujac skrzywionaz niesmakiem twarz i wypluł tylko jedną sylabę -Co?- czujac przy okazju emocjonalną huśtawkę. Znów był wściekły. I znów nie wiedział na co. Oczywiście nie dawał po sobie tego poznać, ale... Nie należało zrażać do siebie tej osoby. Nie tej. każdego innego, moze tak, ale tu mogłaby wywiazać sieistna rzeź, jeśli nagle coś by psozło nie tak.
Wyprostował się bardziej i zapytał już z kamienną twarzą -Coś nie tak?-
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

Wertha
Elzix wyglądał jak jedno wielkie nieszczęście. Z tym sinym i spuchniętym kinolem odstraszał większość ludzi, nawet tych nie-do-końca-trzeźwych. Kilka osób przyglądało się mu z wyrazem politowania na twarzy. I najemniczka spojrzała się na niego podobnie. Nie miała juz siły... Czy kolejne pokrzykiwanie na kogoś coś jej da?
- Ależ się urządził. Dobrze się czujesz? - spytała całkowicie poważnie z nutą zmartwienia w głosie. - Wołałam was, ponieważ pan Rabe chce rozmawiać z nami wszystkimi o zadaniu, które ma nam zlecić. Wygląda na to, że dołączą do nas Morgoth i ten bard.
Rzekła i skinęła głową wskazując na konkretne osoby.
- Tak swoją drogą, nie wiesz czasem gdzie się Reinhard podziewa? Ostatni raz widziałam go z wami przed zakładem krawca... - ściszyła głos a pytanie zawisło w powietrzu niczym niewypowiedziana groźba.[/b]
Elzix wyglądał jak jedno wielkie nieszczęście. Z tym sinym i spuchniętym kinolem odstraszał większość ludzi, nawet tych nie-do-końca-trzeźwych. Kilka osób przyglądało się mu z wyrazem politowania na twarzy. I najemniczka spojrzała się na niego podobnie. Nie miała juz siły... Czy kolejne pokrzykiwanie na kogoś coś jej da?
- Ależ się urządził. Dobrze się czujesz? - spytała całkowicie poważnie z nutą zmartwienia w głosie. - Wołałam was, ponieważ pan Rabe chce rozmawiać z nami wszystkimi o zadaniu, które ma nam zlecić. Wygląda na to, że dołączą do nas Morgoth i ten bard.
Rzekła i skinęła głową wskazując na konkretne osoby.
- Tak swoją drogą, nie wiesz czasem gdzie się Reinhard podziewa? Ostatni raz widziałam go z wami przed zakładem krawca... - ściszyła głos a pytanie zawisło w powietrzu niczym niewypowiedziana groźba.[/b]

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
[Wolfgang Hartman i Reinhard]
Wolfgang w poszukiwaniu jakiegoś źródła zarobku, wędrował po całym starym świecie. Nie chodziło o to, że nikt nie chciał go zatrudnić, chodziło raczej o cenę. Bardzo rzadko zdarzało się, że proponowano mu godziwa pracę, za godziwą sumę. Wolfgang nie chciał się zatrudniać w pierwszym lepszym miejscu. Dlatego też często zmieniał miejsce swojego pobytu. Pewnego dnia w podróży zawędrował do miasteczka o wdzięcznej nazwie Romagen. W podróży, do jego uszu docierały różne dziwne plotki na temat tutejszej szlachty i jej zachowania. Jednak najważniejsze, że usłyszał o możliwościach szybkiego wzbogacenia się. Ze szlachtą umiał się jakoś dogadać, więc się tak bardzo ich nie bał. Do tego był świadom ile może być wart dobry, ciężkozbrojny do wynajęcia. Najemnicy są przydatni, lecz czasem potrzeba czystej siły. A wtedy ktoś taki jak on jest niezastąpiony.
Miasto wyglądało jakby doznało lekkiego oblężenia, przez tabuny śpiewaków, grajków, sprzedawców i przejezdnych z obłędem w oczach. Wszystkie karczmy wyglądały na przepełnione a po ulicach kręciły się roje ludzi i innych ras. Przez pewien czas Wolfgang tylko jeździł po mieście i starym sposobem starał się, zarówno wyczuć nastroje w tym mieście jak i liczyć, że okazja do zarobku sama się znajdzie. Nagle na bok jego konia wpadł jakiś młody chłopak. Zagapił się na niedaleko przechodzącą młodziutką i mającą czym oddychać paniusię. Młody, wystrojony i widać dobrze zbudowany szatyn zaczerwienił się i zaczął przepraszać. Wolfgang nagle ze zdziwieniem zauważył, że chłopak nosi na ramieniu herb Szarych Sokołów. Słyszał o tej grupie najemników. Nie źle się sprawowali w Górach Szarych. Czyżby to była jakaś okazja do zawarcia znajomości, która mogłaby zaowocować jakąś pracą?
... (później w karczmie)
Wertha nagle zauważyła jak do karczmy wchodzi zakuty w zbroję mężczyzna, a obok niego człapie Rainhard. Wyglądający na rycerza mężczyzna podszedł prosto do niej i powiedział.
Witaj. Jestem Wolfgang Hartman. Ten chłopak mówił, że jego mamusia może będzie mogła załatwić mi jakąś pracę.
W karczmie nagle zapadła niezręczna cisza, a wszystkie oczy zwróciły się w stronę Werthy. Widać było, że przez głowy wszystkich zebranych przeleciała ta sama myśl. *On jest synem Werthy!!*
Wolfgang w poszukiwaniu jakiegoś źródła zarobku, wędrował po całym starym świecie. Nie chodziło o to, że nikt nie chciał go zatrudnić, chodziło raczej o cenę. Bardzo rzadko zdarzało się, że proponowano mu godziwa pracę, za godziwą sumę. Wolfgang nie chciał się zatrudniać w pierwszym lepszym miejscu. Dlatego też często zmieniał miejsce swojego pobytu. Pewnego dnia w podróży zawędrował do miasteczka o wdzięcznej nazwie Romagen. W podróży, do jego uszu docierały różne dziwne plotki na temat tutejszej szlachty i jej zachowania. Jednak najważniejsze, że usłyszał o możliwościach szybkiego wzbogacenia się. Ze szlachtą umiał się jakoś dogadać, więc się tak bardzo ich nie bał. Do tego był świadom ile może być wart dobry, ciężkozbrojny do wynajęcia. Najemnicy są przydatni, lecz czasem potrzeba czystej siły. A wtedy ktoś taki jak on jest niezastąpiony.
Miasto wyglądało jakby doznało lekkiego oblężenia, przez tabuny śpiewaków, grajków, sprzedawców i przejezdnych z obłędem w oczach. Wszystkie karczmy wyglądały na przepełnione a po ulicach kręciły się roje ludzi i innych ras. Przez pewien czas Wolfgang tylko jeździł po mieście i starym sposobem starał się, zarówno wyczuć nastroje w tym mieście jak i liczyć, że okazja do zarobku sama się znajdzie. Nagle na bok jego konia wpadł jakiś młody chłopak. Zagapił się na niedaleko przechodzącą młodziutką i mającą czym oddychać paniusię. Młody, wystrojony i widać dobrze zbudowany szatyn zaczerwienił się i zaczął przepraszać. Wolfgang nagle ze zdziwieniem zauważył, że chłopak nosi na ramieniu herb Szarych Sokołów. Słyszał o tej grupie najemników. Nie źle się sprawowali w Górach Szarych. Czyżby to była jakaś okazja do zawarcia znajomości, która mogłaby zaowocować jakąś pracą?
... (później w karczmie)
Wertha nagle zauważyła jak do karczmy wchodzi zakuty w zbroję mężczyzna, a obok niego człapie Rainhard. Wyglądający na rycerza mężczyzna podszedł prosto do niej i powiedział.
Witaj. Jestem Wolfgang Hartman. Ten chłopak mówił, że jego mamusia może będzie mogła załatwić mi jakąś pracę.
W karczmie nagle zapadła niezręczna cisza, a wszystkie oczy zwróciły się w stronę Werthy. Widać było, że przez głowy wszystkich zebranych przeleciała ta sama myśl. *On jest synem Werthy!!*

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Morgoth:
Spontanicznie zaklął i spuścił głowę podpierając ją ręką. -Kontynuujmy to spotkanie rodzinne na zewnatrz, DOBRZE?- mruknął. Zabawnym wydawało mu się spojżenie Jurgena na Werthę, gdy usłyszał "Jego mamusia może bedzie mogła załatwić mi jakąś pracę". Uśmiechnął się szeroko i poszedł dalej. Zrównał się z Wolfgangiem i mruknął -Raczej z tym kim innym gadaj, jak chcesz mieć pracę, ale NALEGAM, aby nie robić tu cyrku. Wychodzimy.- wycedził. Wiedział, że Jurgenowi może nie zależeć na tym, by się rozniosło, że zatrudnia najemników do jakiejś roboty, a lepiej działac po myśli pracodawcy.
Spontanicznie zaklął i spuścił głowę podpierając ją ręką. -Kontynuujmy to spotkanie rodzinne na zewnatrz, DOBRZE?- mruknął. Zabawnym wydawało mu się spojżenie Jurgena na Werthę, gdy usłyszał "Jego mamusia może bedzie mogła załatwić mi jakąś pracę". Uśmiechnął się szeroko i poszedł dalej. Zrównał się z Wolfgangiem i mruknął -Raczej z tym kim innym gadaj, jak chcesz mieć pracę, ale NALEGAM, aby nie robić tu cyrku. Wychodzimy.- wycedził. Wiedział, że Jurgenowi może nie zależeć na tym, by się rozniosło, że zatrudnia najemników do jakiejś roboty, a lepiej działac po myśli pracodawcy.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
