Adam cały czas przygotowany do oddania strzału, skierował się w drzwi po prawej, gdzie jak mu się wydawało, ktoś się ukrył.
Jeżeli Adam dostrzeże Grzegorza, lub którąś z innych postaci, które nie przybyły razem z nim do tej krainy, to celując mu w głowę próbuje się od niego czegoś dowiedzieć odnośnie tego co się tutaj dzieje.
Jeżeli Adam zauważy jakąś groźną bęstię, to bez wachania strzela do niej...
"Puf" - mokry odgłos dobiegł gdzieś z lewej. Pafnucy z karabinem w pogotowiu rozgląda się, szukając co otarło się o jego but. W słabnącym blasku kwiatów widzi momentami jakieś przesuwające się cienie, za płotem gasną kolejne z napęczniałych rośnin. "Puf". Pafnucy zawrócił do reszty.
Na pytania Władka dziewczynka odpowiedziała milczeniem. Chyba potrząsnęła głową, ale w ciemności nie było widać. Na szyi Marcina puls jest wyraźny, gdy Władek schylił się, zauważył, że coś siedzi na ręce zemdlałego. Stworek natychmiast zniknął w ciemności. Tam gdzie odbiegł, zgasnął następny kwiat.
Natalie stała oniemiała na środku. Światła, które ją przeraziły teraz powoli gasły. "Puf, puf, puf" - kolejne znikały, a z ciemności zdawał się dobiegać tupot maleńkich nóżek. Nagle ostre ząbki zacisnęły się na łydce kobiety. Jednocześnie coś skoczyło na Władka, który zdążył zasłonić twarz przedramieniem, ale poczuł ukłucie w rękę.
Ferdynand Wałęsa osłaniał wycofującego się Pafnucego, gdy nadepnął na coś miękkiego, w nastepnej chwili poczuł szarpnięcie i coś zacisnęło się wokół jego stopy. W ciemnościach nie widać co to. Już tylko nieliczne kiwaty świecą, wydaje się, że coś porusza się w mroku, wszędzie wokół.
Adam skręcił w drzwi po prawej. Zdążył zauważyć zmutowanego psa, mniejszego niż poprzednie, ale podobnie oślizłego i ohydnego, gdy na zewnątrz rozległ się krzyk Natalie. Strzelił w stronę prężącego się do skoku monstrum. Huknął strzał, [łatwość: strzelanie+1=7, k10: 1, sukces], bestia ryknęła i upadła na ziemię. Na granicy świetła jarzeniówek rzucającym okrąg poza drzwi, Adam zauważył liczne ślepia jarzące się w ciemności na zewnątrz.
Pafnucy, kiedy podszedł do reszty, zaczął się zastanawiać, co takiego łazi po ziemi. Lubił małe zwierzątka, ma nawet tchórzofretkę, która mu czesto pomagała w przemycie, ale zostawił ją w domu... Jednak teraz wydawało mu się, jakby po ziemi chodziły małe diabliki, gotowe go zabić... W końcu wpadł na pomysł. Wyjął z kieszeni skaner od Grzegorza - w końcu wykrywa żywe formy i zaczął się rozglądac dookoła, zerkając na skaner...
Szybko, uciekaj do budynku! - krzyknął Władek w kierunku dziewczynki.
Sam chwycił Marcina za kołnierz i wciągnął go do budynku. Jeżeli widzi, że dziewczynka znajduje się bezpiecznie w budynku, zajmuje się ranami swoimi oraz Marcina. Jeżeli dziewczynka pozostała na zewnątrz, to wybiega, bierze ją na ręce i wbiega do budynku.
Adam wyszedł z pomieszczenia i zamknął za sobą drzwi, co więcej to nawet je zabarykadował i poszedł dalej szukać Grzegorza. Procedura taka jak poprzednio.
Ferdynand Walesa:
przykladam do tego czegos co mnie szarpnelo mojego kochanego guna (m4+tlumik jak wszyscy wiedza ) i strzelam 1 pocisk (uwazam przy tym zeby niepostrzelic siebie, albo co gorsza, nierozwalic sobie glana )
Czuła się wstrząśnięta. Pomyślała, że to jakiś okrutny żart, że ktoś wyszkolil ją na strzelca a jednocześnie jej dziwna empatia w stosunku do wszelkiego życia czyniła ją prawie niezdolną do obrony. Jak tak dalej pójdzie, przez moje nezdecydowanie ktoś zginie. Mierząc wzrokiem i bronią tam, gdzie wydwało jej się, że dostrzegła ruch, wycofała się do budynku, by zobaczyć co z Marcinem... .
She can kill with a smile
She can wound with her eyes
Znowu zaczęły dziać się dziwne rzeczy, jakby do tej pory było ich za mało. Stojąc pod budynkiem obserwował wszystko, z nadzieją, że zaraz się obudzi, a to okaże się tylko złym snem. Mijały chwile, wokól zdawało się wyczuwać, jakieś poruszenie. Dawid postanowił nie spuszczać z oczu dziewczynki, ona wydawała się być jakoś z tym połączona, ruszył do budynku gdzie się udała.
Pafnucy wyjął skaner. Ekran od razu zabłysnął jasną zielenią. Wykrywał żywe istoty wszędzie wokół, mnóstwo - poszczególne punkty zlewały się w drgającą plamę...
Władek wciągnął Marcina do budynku. Dziewczynka także weszła do środka i rozgląda się ciekawie. Stwory zdają się trzymać za kręgiem światła padającego z drzwi, ale ślepia - zdają się większe niż przed chwilą jarzą się fioletowo.
Adam zamknął drzwi drugiego budynku i odetchnął. Ruszył na dalsze poszukiwanie Grzegorza. Na drzwiach jednego z pomieszczeń zauważył wybrzuszenia, jakby coś próbowało się ze środka wydostąć. Łuuup, coś huknęło o drzwi od środka - kolejne wgłębienie pojawiło się na drzwiach.
Ferdynan przyłożył broń zaciskając z bólu zęby i wystrzelił. Przez chwilę w błysku wystrzału widział stworka - przypominał mniejszą wersję zmutowanych psów, które widzieli wcześniej. Pisnął i opadł na ziemię.
Natalie weszła do budynku. Marcin wydaje się oddychać równo - jakby spał. Wkrótce pojawił się tutaj także Dawid. Za kręgiem światła lśniły oczy.
Nagle z daleka dobiegł strzał, usłyszeli też wyraźnie odgłos silnika - wydaje się zbliżać od północy, gdzie pod bramę ciągnie się piaszczysta droga.
Słysząc strzał Ferdynanda, podbiega do niego. Domyśla się, że zastrzelił on to coś. Mówi:
- Może zobaczymy, co tam za*ebał Ferdynand? Warto wiedzieć, z czym mamy do czynienia.
Słysząc kolejny strzał i odgłos sionika, Pafnucy mówi:
- Czyżby łysy wracał? Jeżeli to on, to go za jajca na dachu powieszę. - po czym Pafnucy, lawirując między kwiatami i patrząc pod nogi rusza powoli w stronę, od której dochodzi odgłos silnika.
Ferdynand Walesa:
<fajnie ze ja mam na giwerze tlumik, a ty slyszysz jak strzelam ale po co czepiac sie szczegolow :D:D>
ide za Panfucym i uwazam na wszystko co jest wieksze od komara. jesli cokolwiek zacznie do mnie podbiegac to wrzeszcze "stoj bo strzelam!" jak nieposlucha to strzelam 2 kule: 1 w brzuch, 2 w leb.
Władek uspokojony dobrym stanem Marcina zwrócił się w stronę dziewczynki. Chodź, poszukamy czegoś do zjedzenia.
Ujął dziewczynkę za rączkę i ruszył w stronę, gdzie widział stołówkę. Czy oprócz ciebie są tutaj także inne dzieci? Czym tutaj przyjechałaś?
Adam przygotowuje się do zabicia wszelkich paskudnych potworów, jakie mogłyby chcieć wyleżć przez drzwi. Jeżeli faktycznie cos wylezie i Adam to zastzreli, to sprawdza on co jest za drzwiami. Jeżeli jest to pomieszczenie, to sprawdza wszelkie wyjścia z tego pomieszczenia. Jeżeli jest to wyjście na zewnątrz, to blokuje te drzwi i rusza dalej na poszukiwanie Grzegorza.
Pafnucy podszedł do Ferdynanda. Wokół panowała niemal absolutna ciemność, ale zewsząd dobiegały ciche jak szept oddechy. Coś siekło Ferdynanda w plecy. Poczuł ból w kręgosłupie, a wokół zrobiło się jakby jaśniej. Pafnucy i Ferdynand zauważył mniejsze wersje zmutowanych psów, wszędzie wokół, na granicy światła. Niektóre szczerzą kły, inne szykują się do skoku. Każdy wygląda inaczej - niektóre nie mają oczu, inne po dwie głowy, jeden bezgłowy tarza się po ziemi, jak w agonii - a wszystko to bez dźwięku, poza cichym szmerem oddechów. Ferdynand zauważył, że tłumik na jego broni jest zniszczony. Jednocześnie, znów poczuł ból w plecach. Pafnucy zauważył, że plecak Ferdynanda jarzy się fioletowym blaskiem - jakby w środku było coś podobnego do kwiatów, które widzieli niedawno.
Jeden ze stworów nagle rzucił się do przodu, drugi złapał z tyłu szczękami za łydkę Pafnucego. Kolejne sprężyły się do skoku.
W oddali błysnęły strzały, ktoś krzyknął. Światła samochodu zapaliły się na wzniesieniu przed bramą, auto jedzie w stronę bramy - widać jednak tylko światła, trudno stwierdzić co to za wóz, ale silnik pracuje inaczej niż w jeepie.
Władek odszedł z dziewczynką w stronę jadalni. Śnieżnobiałe blaty stołów lśniły w świetle jarzeniówek. Róża rozglądała się wokół zdziwiona.
- Przyleciałam tutaj z tatusiem i wujkiem, helikopterem.
Adam przygotował broń. Kolejne dwa uderzenia o drzwi i nagle zamek nie wytrzymał. Drzwi otworzyły się. Adam strzelił [łatwość: 7, test: 7, potknięcie]. Strzał trafił stwora - zmutowanego psa - ale bestia tylko odbiła się łapami od podłogi i skoczyła na mężczyznę. Błysnęły pazury i Adam poczuł uderzenie w pierś, przewrócił się na ziemię.
Zebrani w drzwiach (Dawid i Natalie) zauważyli, że plecak Ferdynanda gorzeje światłem, jednocześnie dostrzegli też stwory. Musiało ich być co najmniej setka. Ferdynand i Pafnucy są przez nie otoczeni. Światła samochodu zblizają się do bramy.
Długo już tutaj jesteś? A te kwiatki na zewnątrz, to one zawsze tak wieczorami świecą?
Władek uważnie rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiejś lodówki, zamrażarki czy magazynu gdzie mógłby znaleźć coś do jedzenia. Wypatrywał też czegoś, na czym mógłby podgrzać jedzenie, najlepiej mikrofalówka, w ostateczności kuchenka. Jeżeli w pomieszczeniu nie ma lodówki (zamrażarki) to otwiera szafki i drzwiczki nasłuchując, czy nie dochodzi zza nich jakiś niepokojący odgłos. Jeżeli słyszy odgłos to nie otwiera takich drzwiczek.
Patrzył na mutanty. kiedy tylko zobaczył świecący plecak, krzyknął do Ferdynanda:
- Zrzuć ten plecak! Jakieś świństwo w nim jest!
Po czym Pafnucy zaczął się rozglądać dookoła, by go jakaś bestia nie zaatakowała od tyłu. Jeżeli coś go atakuje strzela do tego, a jeżeli już go ugrzie, to zabija to nożem (y nie marnować amunicji).