[Warhammer] Miasteczko Romagen

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

[Wertha]
Woda w dużym, wspólnym basenie była bardzo gorąca. Mocząc się w nim najemniczka czuła jak odpływa z niej całe napięcie. Rozluźniały się jej wszystkie mięśnie na całym Ciele. Taaaa, taka kąpiel ma swoje zalety. Po wystarczająco jej zdaniem długim okresie czasu, wyszła z basenu i udała się do drugiego płytszego. W tym było o wiele mniej osób. Właściwie, to pływała w nim teraz jedna lekko sinawa kobieta. Wertha zaklęła paskudnie, nabrała powietrza do płuc i wskoczyła do wody.

Lodowaty płyn uderzył ją jak batem. Temperatura tej wody była o przynajmniej 30-40 stopni niższa niż poprzedniej. Tym razem, potwornie plugawe i obelżywe dla wszystkich mających matki przekleństwo zostało pochłonięte, przez zalewającą usta najemniczki, wodę. Podobno takie kąpiele są zdrowe dla ciała i urody. Jednak mocno w to wątpiąca najemniczka, postanowiła, że Tom MUSI docenić jej poświęcenie. Przecież po tej kąpieli, ruszy do mniejszej balii z gorącą wodą. A po takim zimnie nie będzie to przyjemne spotkanie. Tam zostanie wyszorowana. Brrrr. Będzie wyglądać jak rak :? A na deser ten cholerny masażysta. Bogowie, zobaczcie jak ja cierpię.
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Lothar
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
Lokalizacja: Zewsząd...
Kontakt:

Post autor: Lothar »

Dagon:

Stał przy ścianie patrząc na przewijające się tłumy ludzi i hybryd. Zróżnicowanie rasowe było naprawdę ogromne. Ulica zapełniała się coraz bardziej, przez co przejście przez nią było raczej niemożliwe. Nagle Elzix wpadł na „prześwietny” pomysł udania się do fryzjera, poczym ruszył w stronę tłoku i przedzierając się przez niego doszedł do zakładu znajdującego się na drugim „brzegu” ulicy. „W sumie to mogę iść...I tak uszycie tych ubrań trochę zajmie.” Mag pogłaskał się po brodzie, na której nie było ani śladu zarostu. „Nie wiem tylko po co...Może trochę poobserwuje.” Przeprawa przez motłoch była bardzo długa...Trzymając rękę na tobołku mag pruł dalej... W końcu dostawszy się na drugą stronę ulicy Dagon ruszył do zakładu. Wszedłszy zerknął na podłogę, na której leżały obcięte kosmyki. Spojrzał w lustro, przygładził swoje długie jasne włosy podchodzące niemal pod kolor biały i stwierdził pieszczotliwie „Za nic was nie obetnę...Tak długo was zapuszczałem, że po prostu mi żal” :D Rozejrzał się za przyjacielem. Elzix siedział na krześle czekając na swoją kolej. Dagon podszedł i zajął miejsce obok niego. – Jak chcesz mógłbym Ci przyrządzić wywar, który wcierasz w twarz raz na miesiąc i zarostem się już nie przejmujesz ale skoro wybierasz fryzjera.- Z uśmiechem na twarzy powiedział do kompana. - Ja osobiście takiego używam. – Dodał pośpiesznie.
Usadowiwszy się wygodnie czekał razem z Elzixem na jego kolej. Przypomniała mu się jednak sytuacja u krawca. „Może to nadmiar energii?” Przeszła Dagonowi przez głowę myśl... „Trzeba by się jej trochę pozbyć...Jakie znam najsilniejsze zaklęcie?” Znowu jego twarz przybrała wyraz myśliciela. „Nie chcę nikomu zrobić krzywdy więc z magii bitewnej zrezygnuję...Ale z drugiej strony kto byłby taki głupi, żeby doprowadzić się do stanu krytycznego i ledwo zipiał, bym mógł go uleczuć? Trzeba coś wymyślić...” Poszperał jeszcze trochę w pamięci i znalazł łąkę, którą mijał w drodze do Romagen. „Tam mógłbym wykorzystać jedyne, najsilniejsze zaklęcie jakie zostało mi przekazane przez nauczycieli magii lekko mówiąc „agresywnej". No nic...Jakoś to się wykombinuje.”
Bella Horrida! Bella!

"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
Mangelee
Majtek
Majtek
Posty: 87
Rejestracja: piątek, 16 grudnia 2005, 15:23
Lokalizacja: Z Lwiej Skały
Kontakt:

Post autor: Mangelee »

Shea

Dziewczyna patrzyła ze zdumieniem na scenę rozgrywającą się przed jej oczami. Gdy Tom pocałował Nadiela, Shea jeszcze przez jakiś czas siedziała bez ruchu nie zwracając uwagi nawet na ciche popiskiwanie wilczka, który domagał się głaskania. Po chwili uświadomiła sobie, że ma otwarte usta i szybko je zamknęła. Spojrzała na wilka - I co ty na to? - mruknęła do niego cicho, po czym zwróciła się do Toma - Czy mogę spytać co mu powiedziałeś?
I już się nie martw
Aż do końca twych dni
Naucz się tych dwóch radosnych słów
Hakuna Matata!
Obrazek
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

[Elzix i Dagon]
Zakład fryzjerski był średniej wielkości. Mniej więcej wielkości połowy głównej sali w gospodzie "u Bill'a". Zauważyliście trzy stanowiska do strzyżenia. W chwili gdy tam weszliście, wszystkie były zajęte. Przed stanowiskami wiszą duże lustra. Nad każdym z nich jest dająca, stosunkowo dużo światła, lampka. Całą drugą stronę zakładu zajmuje jedno, wielkie lustro. Dzięki tej, znacznej ilości, powierzchni odbijających światło, w zakładzie jest widno i jasno.
Czekając na swoją kolej usiedliście, jak zwykle w poczekalni, na niewygodnych krzesłach. Elzix długo nie musiał czekać na swoją kolej. Akurat jeden z fryzjerów w zakładzie skończył strzyc jakiegoś chudego, ubranego na czarno faceta. Fryzjer uprzątnął stanowisko i gestem ręki zaprosił najemnika na miejsce.
- Jak Pana ostrzyc? Ma Pan jakieś preferencje, w tym względzie?

[Shea]
Po puszczeniu ogłupiałego i mającego niezły mętlik w głowie kapłana, Thomas zwrócił się do zagadującej go łowczyni. Słysząc jej pytanie, uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
- Nie wiem czy powinienem Ci to mówić, ale skoro dwa razy juz to dziś zrobiłem ...
Najemnik zamyślił się na chwilkę, westchnął i ponownie się uśmiechnął do Shei.
- Mam tylko nadzieję, że nie dostanę od Ciebie po gębie. Pamiętaj, że sama chciałaś ...
Thomas nachylił się do prawego ucha najemniczki i począł jej opowiadać trochę złagodzona formę tego, co wcześniej usłyszała Wertha i Nadiel. Innymi słowy wysilił swoją wyobraźnię (ponownie ;) ) i zaczął opisywać łowczyni jakie będą razem wieczorem robili ciekawe rzeczy. A trzeba wiedzieć, że taki stary najemnik jak Tom, miał spore doświadczenie w tych sprawach. Potrafił zawstydzić nie jedną, parającą się najstarszym zawodem świata, uważającą się za doświadczoną kobietę :D

Poza sesją: Lothar, odezwij się do mnie na gg ;)
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

- Chciałbym wyrównać włosy. Są troche za barki. Myślę, że jakby je skrócić, do długości zakrywajacej szyję, i lekko pocieniować. Trochę mi przeszkadzają, ograniczają pole widzenia, gdy opadna niespodziewanie na twarz. Jak Pan by mi je tak przyciął myśle, że problem by znikł. Im bliżej czoła tym krócej i byłoby bardzo dobrze. - dajac wskazówki fryzjerowi lekko gestykulował pokazujac jak chciałby po tej całej operacji wyglądać. Gdy wkońcu usiadł na fotelu przed wielkim lustrem, odetchnął z ulgą czując, że ten "fotel" w porównaniu do tamtych "krzeseł", może uchodzic za królewski mebel. Oparcia po bokach dały wreszcie odpocząć rękom, które wcześniej musiały wisieć.
- A właśnie! Byłbym zapomniał! Jeszcze prosiłbym o golenie. Ile to będzie kosztować? Golenie plus strzyżenie? - spojrzał za pośrednictwem lustra na fryzjera. Potem mimowolnie spojrzał na swój obraz w lustrze. Prawa ręka powedrowała ku jego dość długim włosom. Jakby westchnął. "To tylko dlatego, że mi przeszkadzacie non-stop. Ostatnio mało co przez was nie padłem trupem!". Prawdopodobnie ostatni raz przeczesał je palcami. Takich długich chyba już nigdy nie planował mieć. Nawet nie wiedział, jak to sie stało, że dopuścił do tak długich włosów. Odwrócił wzrok od siebie i ponownie spojrzał na fryzjera. Wyglądał na kogos kto potrafi trzymać brzytwę w ręce...
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Mangelee
Majtek
Majtek
Posty: 87
Rejestracja: piątek, 16 grudnia 2005, 15:23
Lokalizacja: Z Lwiej Skały
Kontakt:

Post autor: Mangelee »

Shea

Dziewczyna oniemiała. Potem się zarumieniła. Później zbladła. Kiedy Tom skończył a ona przestała udawać kameleona spojrzała na niego zdumiona i powiedziała - No nieźle...ale miałeś rację - ledwo się powstrzymałam, żeby cię w pysk nie strzelić - uśmiechnęła się. W tym momencie wilk zaczął piszczeć - Chyba jest głodny. Myślisz że on może jeść stały pokarm? - Spytała Toma.
I już się nie martw
Aż do końca twych dni
Naucz się tych dwóch radosnych słów
Hakuna Matata!
Obrazek
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

[Elzix]
Fryzjer przyjrzał się dobrze twojej brodzie i obecnej fryzurze. Następnie zmierzył Cię całego, natychmiast oceniając ewentualny zasób twojej gotówki.
- To będzie kosztować półtora srebrnika.
Gdy fryzjer zabrał się do strzyżenia (wpierw zaczął od fryzury, broda na końcu), usłyszałeś rozlegający się w twojej głowie potężny głos.
- PISZ IMIĘ POSTACI NA POCZĄTKU POSTA.
Cokolwiek by nie powiedzieć, było to wstrząsające przeżycie.

[Shea]
Widząc te piękne zmiany kolorów, na twarzy łowczyni, Thomas uśmiechnął się bezczelnie. Jednak nadal potrafił samymi słowami zawstydzić kobietę. Nie wyszedł z wprawy. Można wręcz powiedzieć, że jego słownictwo sie rozwinęło wraz z biegiem lat. Najemnik poczuł się kilka lat młodszy. Gdy Shea zwróciła jego uwagę na młodego szczeniaczka, Tom przyjrzał mu się dokładnie. Następnie w zamyśleniu podrapał się po głowie.
- Wiesz co? Nie jestem pewien. Najlepiej by było zapytać kapłana. Oczywiście dopiero jak już przyjdzie do siebie. - tu najemnik puścił oczko łowczyni - Podejrzewam, że będziesz mogła go karmić bardzo drobno rozdrobnionym świeżym mięsem, wymieszanym z mlekiem. Przynajmniej ja bym tak zrobił. A tak w ogóle to skąd go masz?
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Mangelee
Majtek
Majtek
Posty: 87
Rejestracja: piątek, 16 grudnia 2005, 15:23
Lokalizacja: Z Lwiej Skały
Kontakt:

Post autor: Mangelee »

Shea

- Znalazłam. Siedział przy nieżywej matce. Jakiś debil zastawił sidła, ona w nie wpadła i wykrwawiła się na śmierć, biedactwo. No to ja idę po jedzenie dla Wilka - poszła do Bill'a po jedzenie dla wilczka. Kiedy wróciła i nakarmiła Wilka (chyba mu smakowało bo zjadł z apetytem, ale może po prostu był bardzo głodny) zwróciła się do Toma - Nie wiesz gdzie mogę znaleźć jakąś pracę?
I już się nie martw
Aż do końca twych dni
Naucz się tych dwóch radosnych słów
Hakuna Matata!
Obrazek
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Elzix

Gdy usłyszał ten przeraźliwy głos w swojej już ostrzyzonej głowie, tak wiezgnął, że mało co fryzjer nie podciał mu gardła (:P).
Czuć było fach w ręku tego fryzjera. Nożyczko najpierw były wzdłuz nadgarstka, na małym palcu, a po chwili znów były gotowe do strzyżenia. Fryzjer dośc szybko uwinał się z włosami. Gdy zabrał się za golenie, Elzix zmówił wszystkie modlitwy jakie znał. "Tak! Najemnik zginął z rąk fryzjera...przed rozpoczęciem zadania, powstanowił pójść do fryzjera. Fryzjer przez przypadek podciał mu arterię...Już widze te nagłówki w gazetach", pomyślał. Bał sie choćby przełknąć ślinę, żeby przypadek nie stworzyc jakiejś dodatkowej grudki, która mogłaby być w równie przypadkowych okolicznościach ucięta...Odetchnął gdy fryzjer skończył. Spojrzał w lustro. Fryzjer zrobił to co on chciał! Nawet lepiej. Sam nie mógł powiedzieć tego co chciał, żeby zostało zrobione z jego włosami. Wewnętrzną stroną dłoni przesunął po lewym policzku, a potem zewnętrzna stroną po prawym policzku. Fryzjer wziął dość duży okrągły pędzel i zmiótł włosy z okolic karku i klatki piersiowej. Po twarzy też kilka razy przesunął tym pędzlem. Elzix wstał, spojrzal na Dagona z uśmiechem, potem siegnął do sakiewki.
- Półtora srebrnika? - powiedział zagłebiony w sakiewce. Wyjął wkońcu monety. - Prosze. - dał fryzjerowi dwa srebrniki i uśmiechnął sie do niego. - Fachowa robota. Dziekuje! - schylił głowę. Odwrócił sie do Dagona i podszedł do niego.
- Od razu lepiej sie czuje. - poruszył gwałtownie głową, włosy nie zasłoniły włosów. - No! Teraz czuje się bezpieczniej. Lepiej mi z krótki włosami, czuje sie, że tak powiem, lźej. No to co idziemy do krawca? Może juz ma gotowe ubrania? Jak myślisz? - ostatnie pytanie rzucił juz przez bark wychodząc z pomieszczenia. Sytuacja na drodze nie uległa zmianie, wciał woda ludzi zalewała zbyt małe koryto drogi. "To jakaś głowna droga?", przemkneło mu przez myśl. Teraz już się "wycwanił", poszedł kilka metrów w "góre rzeki" i dopiero w tamtym miejscu zaczął brnąć przez ludzką ścianę. O dziwo udało mu sie dobrze wykalkulować i wylądował metr od drzwi krawca. Wszedł do środka i poczuł taki przyjemny chłód w tym pomieszczeniu. Podszedł do lady i zapytał czy stroje maga i najemnika są już gotowe.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Yacek
Marynarz
Marynarz
Posty: 343
Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
Numer GG: 6299855
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Yacek »

Rabe

Graf nie spojrzał na Jurgena, lecz lekko poruszajac kieliszkiem trzymanym w prawej ręce i patrzac na delikatne ruchy wina rozpoczął:
- Panie Rabe hrabina wyznaczyła mnie jako...powiedzmy koordynatora całej operacji- przerwał i upił łyk wina.
-Mam zatem dla Pana pierwsze zadanie: chodzi mi o sprawdzenie pewnych wiadomosci. Czy w tym miasteczku zdarzyło sie ostatnio coś niepokojącego, co wzburzyło , podnieciło tutejszych mieszkańców ?
Jurgen przeszedł pokój, odsunął fotel i usiadł krzyzując skórzane buty.
-A owszem zdarzyło- czuł jak powoli ogarnia go rozbawienie. Bufon czy lis - pomyslał. Zaraz sie przekonamy.
- Młody Trotter zamiast do swojej żony trafił do łóżka Anny Webster. Gdy żona go tam znalazła , była bardzo ,bardzo wzburzona, a Trotter przysiegał że zwiodła go nocna zmora. To raz- odgiął jeden palec -tak więc mamy w okolicy nocne zmory. U Rauchmannów urodziło sie ostatnio ciele z dwoma głowami. To dwa. No i jeszcze ktos rzucił urok na krowy Klemanów i teraz nie daja mleka. Krowy sa bardzo wzburzone. To trzy. Zgiął trzeci palec.
Apollinaire spojrzał po raz pierwszy wprost na niego.
-Ja jestem prosty człowiek panie Grafie i pragnę tylko tak jak wszyscy "semper in altum"
Szlachcic uniósł lekko brwi.
-A więc absolwent Nuln - bezbłędnie rozpoznał dewizę Uniwersytetu. W takim razie...
Rabe uniósl rękę proszac o milczenie.
-Jeszcze chwila Panie-sięgnał do kieszeni kurty i wyjał mała paczuszkę. Szybkim ruchem rzucil ją Grafowi. Rzut byl trudny ,a jednak Apollinaire złapal przedmiot lewa ręka , zas kieliszek w prawej prawie nie drgnąl.
-Jak widzę reka świetnie Panu służy . Zapewne do tego lewaka z bagaży
Apollinaire wydawał bardziej rozbawiony niż zły czy zaskoczony.
-Panie Rabe zapewne Hrabina nie udzieliła mi pełnych informacji o Panu , bądz ... sama ich nie ma. -roześmiał sie. Ten pakuneczek jest zapewne dowodem , że faktycznie przeszukał Pan moje bagaże. Dowodzi to kompetencji jako osoby odpowiedzialnej za bezpieczenstwo Hrabiny.
Zamyślił sie na moment.
- W tej sytuacji skoro dodatkowo zna Pan ogólne założenia planu posiada też pewne sugestie co do dalszych działań. Zatem prosze przysunać swój fotel i porozmawiajmy poważnie.
Ostatnio zmieniony sobota, 18 lutego 2006, 18:48 przez Yacek, łącznie zmieniany 1 raz.
Lothar
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
Lokalizacja: Zewsząd...
Kontakt:

Post autor: Lothar »

Dagon:

Spojrzał na swojego przyjaciela, który dopiero co zszedł z fryzjerskiego krzesła. "Bardziej do niego pasuje taka twarz... ostrzyżona, elegancka. Jak dostaniemy stroje będzie mógł nawet uchodzić za mieszczanina i na pewno nikt by go z najemnikiem nie pomylił, gdyby nie miecz... :D " Przeszła magowi przez głowę myśl. "Jestem też ciekawy jak wyglądać będzie moje nowe ubranie... Może raz na jakiś czas potrzebne są zmiany...” Nie zastanawiając się nad odpowiedzią wstał i ruszył za Elzixem. Ruch na ulicy ani trochę się nie zmniejszył. "Dokąd ci ludzie tak śpieszą? Czy w tym mieście nie ma innych dróg? Ten tłum wygląda jak bydło prowadzone na rzeź... :D " Dagon podążał krok w krok za towarzyszem, a co dziwne dość szybko przeszli przez motłoch i weszli zakładu krawieckiego. Mag przystaną w progu. Wiedział, że jego towarzystwo nie jest w tej chwili potrzebne Elzixowi. Oparłszy się o framugę drzwi wdychał chłodne powietrze z środka mieszające się z dusznym powiewem od strony ulicy.
Bella Horrida! Bella!

"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
krucaFuks
Tawerniany Trickster
Tawerniany Trickster
Posty: 898
Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2005, 10:35
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: krucaFuks »

[Apollinaire]

...et fidelitas gratia fidelitatis. - westchnął Graf. - To zawsze była moja ulubiona sentencja. Niestety, prości ludzie (a takich jest większość) rzadko kiedy znają się na maksymach. A ponieważ ja sam zawsze byłem wierny Fortunie - która jak wiadomo jest dość kapryśną kochanką - żyć wolę podle zasady semper paratus. Jak każdy magister uniwersytetu życia, że ośmielę się tak wyrazić.

Graf wstał, przysunął bliżej stolik z karafka, napełnił dwa kielichy, po czym rozparł się wygodnie w fotelu.
- Chwilowo nie mam żadnych planów. Wciąż zbyt mało wiemy, by zacząć planować. Nie wiemy nawet czy młody Trotter dzisiejszej nocy nie spędzi z krowami Klemanów. Ani kto dzisiaj zaginie bez śladu w okolicznych lasach. Niewatpliwie za sprawda zmory lub niezaspokojenia młodej wdowy po Websterze. A ja zawsze wolałbym wiedzieć co się może zdarzyć. Pewnie z powodu mojej wrodzonej i chorobliwej wręcz ciekawości.

Graf upiwszy łyk wina z pucharu zamyślił się.
Obrazek Obrazek
Craw
Bosman
Bosman
Posty: 1864
Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
Numer GG: 5454998

Post autor: Craw »

Arthur Artois

Artur posiedzial jeszcze przez chwile. Obserwowanie ludzi sprawialo mu niebywala przyjemnosc, jego ciekawosc zas ciagle chciala wiecej. Kazda z zebranych tu osob byla inna, kazda miala jakies swoje znaki szczegolne. Kazda miala swoje zycie, ktorego tak kurczowo sie trzymala.
Jednak jutrzejszy ranek oznaczal wczesna pobodke i chyba byl to juz czas, by spoczac. Arthur wstal i podszedl do kontuaru. Wyciagnal zza pasa swoja sakiewke i odliczyl naleznosc za posilek, dodajac nieco monet napiwku. Poprosil jeszcze o wode do mycia, podziekowal i poszedl na gore, do swojego pokoju.
Arthur powoli szedl po schodach. Jakos mu sie nie spieszylo. Po dwu pacierzach byl juz przed swoimi drzwiami. Chwycil za klamke i popchnal drzwi do srodka. Lekko zaskrzypialy. Mlodzieniec zostawil otwarte drzwi, tak by dziewka z woda nie musiala pukac. Usiadl na lozku, sciagnal buty i sie polozyl. Kilka chwil trwalo, nim dostarczono mise oraz dzbany. Zaraz jak dziewka wyszla, Arhtur zamknal drzwi i wzial sie do roboty. Szybko sie obmyl i wysuszyl recznikiem, po czym zostawil mise w rogu pokoju. Przyda sie jutro, by nie niepokoic starego Billa prosbami o nia. Nie minelo zbyt wiele czasu, a juz lezal w lozku. Z zasnieciem tez nie mial wiekszych problemow, po raz pierwszy od dawna.
Ostatnio zmieniony niedziela, 19 lutego 2006, 11:21 przez Craw, łącznie zmieniany 1 raz.
Seto
Kok
Kok
Posty: 1115
Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
Numer GG: 0
Lokalizacja: Hrubieszów

Post autor: Seto »

Elhix

Łatwiej się dowiedzieć co się wydarzyło niż co może się wydarzyć albowiem wydarzyć może się wiele, nieprawdaż? -Powiedział Bard i upił mały łyk wina. Ale oczywiście postaram się zrobić wszystko co w mojej mocy dla powodzenia tej misji. Twoje zdanie podzielam. Mamy za mało informacji. Jakie informacje radzisz mi sprubować zdobyć najpierw?
Obrazek
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

- Czy strój najemnika, mój i strój maga, kompana są juz gotowe? Nie chce poganiać mistrzowskiej ręki, ale zależy nam na szybkim wykonaniu.
Mamy jeszcze dzisiaj spotkanie i zrozumiałe jest, że nie możemy pozwolić sobie na zwłokę... - uśmiechnął sie (kolejny już raz) przyjaźnie do osoby za ladą. - Widzę, że znana jest tutaj także Wertha i zapewne wiadomym jest jak postępuje z ludzmi którzy nie podporządkowują sie jej... Ech ta ludzka porywczość - ostatnie słowa zabrzmiały jakby nie był człowiekiem, tylko jakąś inną, doskonalszą formą życia.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

[Shea]
Pijący akurat piwo i oglądający spacerującego po suficie pająka najemnik, dopiero po chwili zwrócił uwagę na łowczynię. Przyjrzał jej się z leciutkim uśmiechem.
- Praca mówisz? Mnie się nie pytaj. Lepiej Bill'a albo Nadiela. Ewentualnie pogadaj z Werthą, jak wróci. Nie wiem gdzie polazła, ale powinna się tu jeszcze pojawić. Chyba załapała się na jakąś fuchę.

[Elzix]
Wywołany krawiec wyszedł z zaplecza. Wysłuchał Cię spokojnie. Poszukał wzrokiem czegoś ciężkiego. Znalazł księgę skarg i zażaleń. W zniszczonej starej oprawie. Uśmiechnął się okrutnie i podchodząc do niej zaczął wrzeszczeć.
- Minęło pół godziny do cholery! Co Ty sobie wyobrażasz??. Że jestem jakimś zafajdanym cudotwórcą?? Przeszkadzasz tylko!! Wróć za dwie, trzy godziny!! WĄD MI STĄD!!!!

[Dagon]
Stałeś przy drzwiach i przyglądałeś się, leniwie szwendającemu się tłumowi. Po chwili zaczęło Ci się wydawać, że słyszysz jakieś odgłosy z wnętrza. Jakby krzyki ...
Nagle drzwi zakładu się otwarły z hukiem. Zobaczyłeś wybiegającego z nich najemnika. Elzix chwycił, w celu ich zamknięcia drzwi i nagłym ruchem je szarpnął. Prawie zdążył, prawie ... Przez chwile wydawało Ci się, że obiekt który się odbił od twarzy najemnika jest grubą księgą. Jednak rozmazawszy nos Elzixa, przedmiot się odbił i wleciał do środka. Potem to już tylko drzwi się zamknęły a krwawiący z nosa mężczyzna upadł nieprzytomny na ulicę.

[Elhix]
Ostro pijany bard, rozpostarł się w fotelu i kontynuował rozmowę z grafem. Nie byłoby nic dziwnego w tej scenie, gdyby nie parę rzeczy. Koło barda nie było żadnego grafa. Rzygający tuż obok inny równie pijany przedstawiciel świata kultury raczej nie był grafem. nie znał co prawda swojego ojca. Ale bardziej prawdopodobne było, że nosi geny pewnego oddziału konnicy, stacjonującej akurat w miasteczku gdzie pracowała jego matka, niż że jest bękartem jakiegoś grafa. Dodatkowo Elhix nie siedział w żadnym fotelu. Opierał się za to o ścianę jakiegoś budynku w bocznej uliczce. Także pite przez niego wino, mało przypominało wykwintne. Był to raczej smaczny, tani i wysoko procentowy sikacz. Jednak o gustach sie nie dyskutuje.

Poza sesją:
Belath_Nunescu: PISZ DO KUR** NĘDZY IMIĘ POSTACI PRZED POSTEM!
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Wertha

Plywajac w lodowatej wodzie wspominala stare (dobre?) czasy. I co ciekawe, nie przypomnialo jej sie, jak z oddzialem weszli na zamarzniete jezioro, ktore po paru ladnych metrach zalamalo sie pod ich ciezarem i dostala sie pod lod. Wlasciwie na mysl jej przyszla pierwsza zima w obozie. Do poznych a raczej wczesnych godzin szalala z innymi najemnikami i jako jedyna zaspala rano. Dowodca kazal ja obudzic kublem wody z przerebla. Nie powiedzial niestety kto to ma zrobic, wiec kazdy z przyjemnoscia wylal jej wiadro lodowatej wody z przerebla na łeb... Az sie wzdrygnela i usmiechnela. W sumie to bylo wesole wspomnienie, bedzie co opowiadac w przyszlosci.
Gdy tylko odzyskala czucie i przywykla do temperatury wody, postanowila, ze chyba czas wskoczyc do goracego basenu. Szczerze wolalaby chyba znow pojedynkowac sie z Tom'em niz musiec sie kiedys dla niego tak poswiecac :? Szybko wylazla z zimna i truchcikiem przebiegla przez laznie. Kilka osob zdziwilo takie zachowanie, ale jaki najemnik bedzie sie powoli i dostojnie przechadzac, gdy cieknie z niego woda i caly dygocze na ciele z zimna? I jeszcze ta paskudna gesia skorka sinego koloru... Fuj.
Wertha ostatni metr pokonala robiac wślizg i z pluskiem wpadajac do basenu. Para przeslonila jej widok wscieklych kobiet, ktore zalala ogromna fala przez nia wywolana. Przeplynela kawalek. *Ta woda nie jest nawet taka goraca. Myslalam, ze bedzie gorzej... Wlasciwie to chyba nawet nic nie czuje... O NIECH TO SZLAG!!!* Cialo najemniczki nieco odtajalo i malo nie wyskoczyla z wody. W koncu poczula sie jak rak gotowany we wrzatku. Nawet podobnie wygladala i piszczala. Stanela sparalizowana bojac sie poruszyc ktorakolwiek konczyna, kazdy ruch sprawial jej ten specyficzny rodzaj bolu, jakby skora miala z niej zaraz zejsc. Stala wiec tak jak ten kołek we wrzatku i zmieniala swe ubarwienie z sinego na purpure...
Wytrzymala tak moze piec minut, gdy odwazyla sie zrobic kilka krokow. Oczywiscie skierowala je w strone wyjscia. Od razu zlapal ja tam krepa, starsza kobieta. Zawiodla najemniczke do malej balii z letnia woda, gdzie jej skora przez chwile odpoczywala. Szczescie nie trwalo jednak zbyt dlugo, gdyz kobieta zakasala rekawy i wziela do reki szczote ryżową. Gdyby Wertha to zobaczyla, zapewne szybko by uciekla z lazni. Niestety zło czailo sie podstepnie za jej plecami... Kilka szybkich ruchow i najemniczka az sie spięła w sobie. Wyprostowala sie jak struna chowajac plecy miedzy lopatki i syknela. Kobieta trzepnela ja szczota.
- Wyprostuj sie, dziecko! Jak mam cie wyszorowac? Kiedys ty sie ostatnio myla, co?
Wertha zacisnela zeby i oczy, gdy kobieta pozbawiala jej cialo skory... W koncu na szczescie meczarnie sie skonczyly i najemniczka ledwo wyszla o wlasnych silach. Woda po niej nabrala szarawego odcienia. *To ja jeszcze bylam taka brudna? Przeciez sie moczylam...* - zastanowila sie, lecz jej rozmyslania zostaly przerwane.
Gruby mezczyzna zawolany przez kobiete podszedl do najmeniczki, zlapal ja i trzymajac mocno za reke zaprowadzil do oslonietego parawanem pomieszczenia. Wertha chciala mu z calej sily przywalic, jednak skora i co za tym idzie cale cialo odmawialy jej posluszenstwa... Gruby, niski, lysy i wytatuowany jegomosc kazal jej sie polozyc na brzuchu na drewnianym stole przykrytym bialym przescieradlem. Gdy z lekkim niepokojem tak uczynila, zabral sie do smarowania jej plecow jakims olejkiem. Zdolala jedynie wychrypiec, ze ma swoj wlasny i mezczyzna poslal kogos z obslugi po niego. Wertha w tym czasie lezala spokojnie gryzac sie w jezyk, coby nie jeczec z bolu. Czerwona skora pulsowala jak osobna, zywa istota. Nadomiar zlego miala chyba ochote za chwile uciec. Po paru minutach niski chlopak przyniosl zrobione wczesniej przez najemniczke specjalne pachnidlo. Grubas odkorkowal buteleczke, wylal troche jej zawartosci na plecy Werthy i zaczal wsmarowywac mocno przy tym ugniatajac. Od gwaltownego masazu az koszci trzeszczaly. I tego trzeba bylo zmaltretowanej skorze. Ugniatania i napinania ciala... :?
*Bogowie... Ja wiem za jakie grzechy, ale dlaczego w taki sposob mnie karzecie?!*
Gdy myslala, ze koszmar sie juz skonczyl i teraz zostanie jej jedynie wyczolganie sie z tego przedsionka piekiel, poczula na swej lydce zimna stal ostrza. Znieruchomiala momentalnie. Powoli odwrocila glowe. Gruby masazysta spojrzal sie na nia wymownie.
- No chyba nie chcesz zostac taka zarosnieta?
Najmeniczka z rezygnacja polozyla glowe. Czas umilala sobie myslami, co ona moglaby mu zrobic, gdyby miala do dyspozycji ostra brzytwe i jego łydki. Jedno precyzyjne ciecie pod kolanem... nad kostka...
*Ech... niech to sie juz konczy*
Zablokowany