[Warhammer] Miasteczko Romagen

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Poza sesja:
fds ubije Cie jak psa i przerobie na sajgonki....

Na sesji:
Wertha

Najemniczka ruchem reki wskazala Tom'owi lozko. Ten usmiechnal sie szeroko i bezczelnie, jednak usmiech szybko spelzl mu z twarzy gdy kobieta stwierdzila "usiadz". Lekko zawiedziony usiadl i spogladal jak ona niespokojnie przechadza sie po pokoju. W koncu cisza przedluzala sie niezrecznie i Tom odkaszlnal.
- Cos sie stalo? Wertho?
Zatrzymala sie raptownie, nabrala powietrza do pluc. Stanela przed nim, choc wygladalo to raczej jak zawisniecie drapieznika nad ofiara.
- Zawsze bylismy ze soba szczerzy, wiec wybacz, ze powiem to tak "prosto z mostu", dobrze?
- Eeee... no dobrze... Wiesz, jakos dziwnie sie zachowujesz... Cos ci dolega, moja droga?
- Aktualnie nic. Tom... Ech... pamietasz nasze ostatnie spotkanie? Albo kilka wczesniejszych...
- Jak moglbym zapomniec :D 8)
- Wiec... przechodzac do sedna sprawy... Nasza, twoja, corka ma na imie Sandra...

I wtedy zapada taka krepujaca cisza.
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

Poza sesją: Ouzaru ... ZA CO? :( ... ;>

[Wertha]
To co się odbiło na twarzy Thomasa było bardzo ciekawe. Wpierw pojawiło się niedowierzanie i lekki uśmieszek. Potem bladość i niska opuszczona szczęka. Potem nagły wytrzeszcz oczu i zaczerwieniona twarz. Następnie bladość i szczękościsk. Potem to już tylko kolory twarzy Toma się zmieniały jak w kalejdoskopie, szczękościsk pozostał. Po dłuższej chwili na twarz najemnika powróciły w miarę normalne kolorki. Jednak zmieszanie z oczu nie znikło. Cichym głosem, lekko się jąkając i malutką nadzieją Tom powiedział.
- Żartujesz prawda?
Zamiast, otrzymać odpowiedź twierdzącą i usłyszeć śmiech Werthy Tom zobaczył jedynie jak zaciskając wargi najemniczka kręci głową. Po chwili wstał, uśmiechnął się niewyraźnie do Werthy i ją przytulił. Najemniczka zesztywniała ale się poddała.
- Czemu dopiero teraz mi to mówisz?
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Poza sesja:
Nie dasz mi spokoju, prawda? o_O Ale z Ciebie swinia... Ech, moja biedna postac :(

Na sesji:
Wertha

Kobieta spodziewala sie raczej wybuchu zlosci czy czegos w tym stylu. Nie miala ochoty na przytulanie i lzawe sceny w stylu tych kiepskich sztuk, ktore madry lud zwal "Mydlana opera". Wszak gdy sie komus mydlo wciska do oka, tyz zaczyna lzawic, no nie?
Wertha wyswobodzila sie z uscisku mezczyzny i z kwasna mina odpowiedziala:
- Nawet gdybym wiedziala, gdzie cie szukac, mialoby to jakis sens? Poza tym, Tom... Takie zycie kobiety <skrzywienie> A doskonale wiesz, ze lubie sobie radzic sama z problemami. To co, idziemy sie czegos napic?
Poklepala go zachecajaco i pocieszajaco po plecach oraz troche nizej. *Nadal ma wspaniale posladki...* - pomyslala.
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

Poza sesją: Dlaczego chcesz, żeby MG dał Ci spokój?. Ktoś przecież musi odpowiadać na twoje posty, sterować NPC'ami, wybierać ojców twoich dzieci ...

[Wertha i reszta w knajpie]
Napić się. To było to co zostało teraz w głowie Thomasa. Wyszedł razem z najemniczką z pokoju i udał się na salę. Tam natychmiast podeszli razem do Billa. Jak wielkie było jego zdziwienie gdy jednym głosem powiedzieli.
- Pić. Mocne coś.
Bill posłusznie podał im dwie szklanice z gorzałą. Pomimo, że nalane było prawie do pełna, oboje wypili wszystko jednym haustem. Nawet się nie skrzywili. Targany podejrzeniem, że dał im wodę, Bill powąchał butelkę. Jednak mocnego zapachu najlepszej jakości spirytusu nie można było pomylić z niczym innym. Wertha od razu oddała kieliszek i szybko oddaliła się od źródła ewentualnych dalszych pytań. Nie to żeby się bała czy coś, albo co jest śmieszne poczuła skrępowanie. Po prostu tamto miejsce kilka metrów dalej, wydawało się wygodniejsze do stania.

Gdy Wertha odeszła Bill cicho się odezwał do Thomasa.
- Co ona ci powiedziała?
Na znak ręki Toma karczmarz posłusznie nalał kolejną porcję smakującego jak woda spirytusu.
- Jedną rzecz tylko. Tylko to, że nadała naszej córce imię Sandra :?
Bill współczująco poklepał Toma po ramieniu i nalał mu kolejny raz.
- Nawet nie wiem co powiedzieć. Z reguły powinienem Ci złożyć gratulacje, ale skoro matką jest Wertha ...
- Właśnie - odpowiedział Tom, wypijając kolejną porcję napitku. - Masz szczęście, że Ciebie nie spotkało to "szczęście".
Słysząc te słowa Bill uśmiechnął się krzywo.
- Nie wywołuj wilka z lasu, wypiję z tobą za to, żeby nie było za dużo tego "szczęścia" w tej gospodzie. Ten jeden raz wystarczy.
Bill nalał też sobie i obaj najemnik oraz karczmarz, stuknęli się szklanicami.
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Elzix

- Krawiec powiadasz? - powiedział wystukując jakąś podchwyconą melodię, którą grał (próbował grać) właśnie jakiś bard. - Dobrze. Powiedzmy, że jestem cierpliwym człowiekiem i spokojnym, więc powinno mi się udać, coś kupić. Ale jak myślisz czy za te lekko ponad 8 złotych monet będę mógł coś u niego kupić? Jeśli tak, to tylko wskaż mi drogę. A jeśli nie...To chodź, ze mną i pomóż mi się targować. :D - uśmiechnął się do Billa, odwrócił się w stronę barda, który grał melodię, którą on chyba lepiej wystukiwał na blacie. Ale cóż bard był pijany w sztok, a on był trzeźwy...oj nawet chyba za trzeźwy. - Bill? - odwrócił się ku karczmarzowi. - Tylko co ja mam kupić? - spojrzał mu z dziwną miną w twarz. W połączeniu z założonymi rękami, wyglądało to, co najmniej śmiesznie.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Lothar
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
Lokalizacja: Zewsząd...
Kontakt:

Post autor: Lothar »

Dagon:

Stał przy barze bacznie obserwując wszystko co wydarzyło się w karczmie. Wyjście Werthy razem z jakimś mężczyzną, zaczepki i próby tworzenia lub chociaż odtwarzania melodii przez pijanych bardów i inne karczemne awantury, które są codziennością. Przypadkiem podsłuchał też rozmowę pomocnika Werthy z Billem o „problemie z odzieżą”. Dagon zobaczył w tym swoją szansę na zacieśnienie więzów i w końcu poznanie godności tego osobnika. Powoli odwrócił się w jego stronę i spytał
- Czy mogę ci towarzyszyć w pogoni za strojem? Trochę ruchu mi się przyda, a może nawet poznam twoje imię... Mogę ci też pożyczyć trochę pieniędzy jeśli taka będzie konieczność... (proszę MG o stan moich funduszy) Mi raczej duże sumy potrzebne nie są. Mam czyste ubranie i jeszcze jedno na zmianę. Nawet mógłbym ci je odstąpić na jakiś czas, żebyś mógł uzbierać trochę więcej pieniędzy ale wątpię, że będziesz chciał je nosić. A więc?
Bella Horrida! Bella!

"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Z zamyślenia wyrwał go głos maga, z którym wcześniej rozmawia. Zmierzył go wzrokiem. "Tak to ten sam"
- Dobrze - powiedział jakby od niechcenia. - Chodzmy, mam nadzieje, że wiesz, gdzie urzęduje ten krawiec? - spojrzał magowi w oczy. "Tak bez wątpienia jest to mag"- pomyślał. Zaśmiał się.
- Może jednak zobacze ten Twój strój.:D
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Lothar
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
Lokalizacja: Zewsząd...
Kontakt:

Post autor: Lothar »

Dagon

Dagon po usłyszeniu odpowiedzi powiedział – Mój drugi strój jest identyczny jak ten, który mam na sobie. Jest tylko trochę czystszy. Poczym wyjął z tobołka, przewieszonego przez lewe ramię schludnie złożone ubranie i podał je najemnikowi. – Może wreszcie poznam twoje imię? – Dodał jakby z naciskiem. – Ja jestem Dagon. Rzekł oczekując na odpowiedź. – I jeszcze jedno? Nie wiesz dlaczego Wertha tak nie lubi magów? Zapytał zniżając głos.
Bella Horrida! Bella!

"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
Belath_Nunescu
Marynarz
Marynarz
Posty: 385
Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
Kontakt:

Post autor: Belath_Nunescu »

Elzix


Podał rękę magowi.
- Jestem Elzix...poprostu Elzix. - uśmiechnał się szczerze do nowego kompana. - Ładny strój, lecz nie dla mnie. Jeszcze by mnie kto z magiem pomylił. A więc jak idziesz ze mną do tego krawca? Jeśli tak to musimy się śpieszyć. Znajac Werth, trzeba być 5 mnut przed czasem, albo w ogóle. A' propos twojego pytania. - odpiął pochwę od pasa i zarzucił na bark(razem z mieczem). - Spytaj Billa - klepnał go po plecach. Gdy zrobił kilka kroków, rzucił przez ramie:
- Czekam na dworze.
Gdy wyszedł z ulgą przywitał świeże, dobrze...przynajmniej świeższe powiterze niż w karczmie. Usiadł na jakimś wolnym zydlu, i oparł sie o ścianę karczmy. Siedział tak z założonymi rękami i czekał na Dagona. "Mam nadzieje, że moje ubranie, nie będzie kosztować wiecej niż 8 złotych monet...no może z mała górką, bo na to mnie stać." - pomyslał i wziął głeboki oddech.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Lothar
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
Lokalizacja: Zewsząd...
Kontakt:

Post autor: Lothar »

Dagon:
Po otrzymaniu zpowrotem stroju i złożeniu go do tobołka,
Dagon podążył wzrokiem za nowo poznanym druhem. Nie zdziwiła go jednak jego odpowiedź, że raczej woli nowe ubranie. Z góry wiedział, że tak będzie, ale zawsze warto próbować...
Zadowolony z nowej przyjaźni uśmiechną się lekko, poczym zwrócił się do Billa - Powiedz mi stary przyjacielu, gdzie znajduje się krawiec, o którym mówiłeś Elzixowi. Nie wiesz może dlaczego Wertha tak nie lubi magów? Dodał pośpiesznie patrząc mu prosto w oczy.
Bella Horrida! Bella!

"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Reinhard

Slyszac cala rozmowe miedzy Elzix'em i magiem postanowil sie dolaczyc do calej wyprawy. Tym bardziej ze on, w przeciwienstwie do swej matki, byl wrecz zafascynowany sztuka magiczna! Zrobil dwa kroki, stanal przed Dagon'em i uklonil sie.
- Witaj... Czy moglbym isc z wami? Nie znam drogi, ale z checia opowiem, dlaczego mat... Wertha tak nie lubi magow :) Tym bardziej, ze jest ona jakby... zdenerwowana... i wole jej sie nie rzucac teraz w oczy. Prosze... - powiedzial chlopak lamiacym sie glosem.


Wertha

W glowie jej huczalo i to bynajmniej nie z powodu alkoholu. Napilaby sie jeszcze, ale nie chciala, by bylo po niej czuc spiryt. Takich najemnikow sie nie zatrudnia... Omiatla zmeczonym wzrokiem karczme. Zobaczyla jak jej synalek marnotrawny zaczyna sie podlizywac magowi. *Co go tak ciagnie do tych ciot w kieckach? Moze by mu tak złoić skore, tak na wszelki wypadek...?* - zastanawiala sie.
Ochlonela i poszla sie pozegnac. Stanela poltora kroku od Tom'a, wystarczajaco blisko by mu rozlupac czaszke i na tyle daleko, by on ja nie siegnal mieczem (taki nawyk). Potarla czolo i odezwala sie grobowym glosem:
- No to juz nic tu po mnie, bywaj przyjacielu.
Z tymi slowami odwrocila sie i wyszla z karczmy. Ciezko oparla sie o framuge drzwi i widzac siedzacego Elzix'a przysiadla sie bez slowa. Lekko zgarbiona, wygladala na znacznie starsza.
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

[Dagon]
Bill odstawił szklaneczkę i Ci odpowiedział.
- A nie powiedziałem tego? Cholera, dopada mnie skleroza. Jak wyjdziecie z mojej gospody, musicie iść w lewo. Na drugim skrzyżowaniu skręcicie w prawo a na następnym w lewo. Potem po prawej stronie zobaczycie szyld "Krawiec Bort". To tam.

[Wertha i inni w gospodzie]
Gdy najemniczka wyszła na dwór Thomas jeszcze przez chwilę patrzył się za nią. Potem spojrzał na trzymaną w ręku pustą szklankę i się zamyślił. Po chwili widać było jak mu ramiona opadają. Jakby decyzja, którą podjął, legła mu ciężarem. Ruszył ku drzwiom. Nagle jednak zatrzymał się, wrócił i odstawił szklankę na blat. Popatrzył się zrezygnowanym wzrokiem na zaniepokojonego Billa.
- Jakby co, to zrób mi ładny pogrzeb, dobra?
Nie czekając na odpowiedź zdziwionego karczmarza, Thomas wyszedł przed karczmę i podszedł do siedzącej tam najemniczki.
- Wertha, eee, no wiesz. - Najemnik nabrał powietrza do płuc - Skoro tak, to czy nie powinniśmy się pobrać?
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 30 stycznia 2006, 17:51 przez fds, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Wertha

Na slowa Tom'a spadla z zydla.

Po kilku dluzszych chwilach oszolomienia ryknela na caly glos:
- ODBILO CI?!
Szybko zerwala sie na rowne nogi, otrzepala i dobyla miecza. Nic tak dobrze nie dzialalo na jej pewnosc siebie i dobre samopoczucie, jak ciezar ukochanego oręża. I byl to tez jeden z tych niezawodnych argumentow... Zrobila dwa kroki w strone Tom'a. Katem oka dostrzegla straznikow zmierzajacych juz do niej. Zaklela szpetnie pod nosem i schowala bron. Odwrocila sie i uniosla dlon w gescie "juz jestem spokojna, nie trudzcie sie". Dopiero teraz koledzy po fachu ja rozpoznali, kiwneli do niej i wyszczerzyli zeby w paskudnych usmiechach w kierunku Tom'a. Jeden nawet krzyknal:
- To jakby cos sie dzialo, to my nic nie widzielismy i wiedziec nie bedziemy, Wertha!
Odeszli, a nieco uspokojona najemniczka znow otrzepala swe ubranie. Oparla sie o zydel i dopiero teraz zauwazyla, ze Elzix zajal juz strategiczna pozycje. Polozyl sie na plask pod nim. *Echhhh....*
- Tom, moja odpowiedz brzmi: zastanow sie nad tym, co wygadujesz. Nie masz juz tak mocnej glowy, jak piec lat temu, musiales sie juz niezle nawalic... Doskonale sobie radze sama, zawsze tak bylo. Poza tym, gdybym miala wyjsc za maz, za kazdego ojca moich dzieci, chyba bym oszalala... - najemniczka pokrecila glowa i kontynuowala. - Czy wyobrazasz sobie mnie jakos spokojna zone i matke? Chcesz mnie zmusic do siedzenia w domu, gotowania ci i cerowania spodni, gdy ty bedziesz walczyl ze swym oddzialem?! Jestem wolna i jesli masz ochote, mozesz mi co najwyzej towarzyszyc przez jakis czas....
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

[Wertha]

Podczas wybuchu temperamentu najemniczki, Thomas nie drgnął nawet jednym mięśniem. Wiedział, że w normalnych warunkach jest lepszy od niej. Ale teraz, jak jej odbiło, lepiej nie próbować. Uśmiechnął się tylko łagodnie, przecież wiadomo, że z furiatami należy postępować ostrożnie. Nie wykonując żadnego prowokacyjnego ruchu (typu mrugnięcie okiem) odczekał aż Wertha się uspokoi. Gdy najemniczka skończyła w końcu mówić, najemnik się uśmiechnął.
- Oczywiście, że mam ochotę Ci potowarzyszyć Wertho. Opowiedz coś o naszej córce ...
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Poza sesja:
To bedzie bardzo krotki post... Gniewam sie na MG :P

Na sesji:
Wertha

Kobieta spojrzala na Tom'a spode łba. Nie spodziewala sie takiego obrotu sprawy. Szczerze miala nadzieje, iz uradowany jej stanowczoscia ucieknie na koniec swiata... A ten sie jeszcze bezczelnie uparl! Jak ona go teraz nienawdzila. Zacisnela dlonie w piesci, rozprostowala je i znow zacisnela. Myslala intensywnie. Pare drobnych kropelek potu pojawilo sie na jej skroni...
- Ona jest do ciebie podobna. TYLKO podobna... Wlasciwie to chyba nawet nie az tak bardzo, jak myslalam na poczatku!
Zadowolona ze swej przebieglosci i nowego podstepu Wertha usmiechnela sie szeroko. Miala nadzieje, ze polknie haczyk. *I przestan sie usmiechac w ten sposob, bo ci ten usmiech poszerze klinga...*
fds
Tawerniany Che Wiewióra
Tawerniany Che Wiewióra
Posty: 1529
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: fds »

[Wertha]
Thomas się cały rozpromienił, sam nie wiedział czemu.
- To Sandra, ładne imię, jest do mnie podobna? Dalej opowiadaj. Ma po mnie oczy?
Obrazek
Podręczniki za darmo:
Shadowrun 2ed
DnD v3.5
Ouzaru

Post autor: Ouzaru »

Poza sesja:
Poddaje sie :(

Na sesji:
Wertha

Najemniczce opadly ramiona. Poddala sie. Przez chwile zastanawiala sie na tym niespodziewanym pytaniem. I z przykroscia musiala sama przed soba przyznac, ze niewiele wiedziala o Sandrze. Ostatni raz widziala ja przez chwile, gdy przyjechala zabrac Reinhard'a z obozu... A to bylo juz jakies dwa lata temu. Wczesniej spedzila z nia rok zaraz po urodzeiu i gdy mala juz nie potrzebowala az tak jej opieki, Wertha po prostu wyjechala. I tak to wygladalo.
Kobieta nieco sie zawstydzila, zrobilo jej sie niezmiernie glupio.
- Wiesz, moze pogadamy o tym innym razem? Ja... musze sobie przypomniec, ale chyba tak... Eeee... Teraz ide i nie bedzie mnie jakis czas. Do zobaczenia pozniej, Thomas'ie.

Odwrocila sie szybko do Elzix'a i szepnela:
- Zbieramy sie. Migiem, migiem, migiem...!
Zablokowany