[DnD] Szukam MG - Przygoda pt. Wieża Cieni

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:

Marina
Choć jej wygląd i budowa nie wskazywały na to, była silną kobietą. Wysportowaną. Wzięła jednego z pijaków, przerzuciła sobie jego rękę, uchwyciła mocno, objęła go w pasie i asekurując swym kształtnym biodrem zrobiła kilka kroków. Właściwie chodzenie z pijanym rycerzem w niczym nie różniło się od prowadzenia zalanego cyrkowca. A w tym miała już niemałą wprawę! Chwiejnym, acz pewnym krokiem podeszła do drzwi i z gracją należną pięknej kobiecie otworzyła je kopniakiem.
- Idziemy? - rzuciła do Elfa przytrzymując mu drzwi barkiem.
Choć jej wygląd i budowa nie wskazywały na to, była silną kobietą. Wysportowaną. Wzięła jednego z pijaków, przerzuciła sobie jego rękę, uchwyciła mocno, objęła go w pasie i asekurując swym kształtnym biodrem zrobiła kilka kroków. Właściwie chodzenie z pijanym rycerzem w niczym nie różniło się od prowadzenia zalanego cyrkowca. A w tym miała już niemałą wprawę! Chwiejnym, acz pewnym krokiem podeszła do drzwi i z gracją należną pięknej kobiecie otworzyła je kopniakiem.
- Idziemy? - rzuciła do Elfa przytrzymując mu drzwi barkiem.

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:

Marina
Dziewczyna jedynie się zaśmiała na propozycję Elfa. Spojrzała na niego rozbawionym wzrokiem i pokręciła głową. Jej włosy zafalowały, a gest był na tyle energiczny, iż na chwilę niemal całkowicie zakryły jej twarz...
- Waga tutaj nie ma znaczenia, tylko stopień trzeźwości - mrugnęła do niego. - Bard jest zalany w trupa i musiałabym go tachać jak ty, na plecach. Ten miły rycerz jeszcze jako tako może stać o własnych siłach. Prawda rycerzu?
Spytała i szturchnęła mężczyznę biodrem. Ten aż się zakołysał, nogi mu się poplątały i gdyby Marina go mocno nie przytrzymała, zapewne oboje by się wywrócili. W odpowiedzi cos wybełkotał, lecz nie brzmiało to jak żaden ludzki język. Bardka wybuchła śmiechem. Zaknafein był teraz chyba jedyną na prawdę trzeźwą osobą w towarzystwie...
Dziewczyna jedynie się zaśmiała na propozycję Elfa. Spojrzała na niego rozbawionym wzrokiem i pokręciła głową. Jej włosy zafalowały, a gest był na tyle energiczny, iż na chwilę niemal całkowicie zakryły jej twarz...
- Waga tutaj nie ma znaczenia, tylko stopień trzeźwości - mrugnęła do niego. - Bard jest zalany w trupa i musiałabym go tachać jak ty, na plecach. Ten miły rycerz jeszcze jako tako może stać o własnych siłach. Prawda rycerzu?
Spytała i szturchnęła mężczyznę biodrem. Ten aż się zakołysał, nogi mu się poplątały i gdyby Marina go mocno nie przytrzymała, zapewne oboje by się wywrócili. W odpowiedzi cos wybełkotał, lecz nie brzmiało to jak żaden ludzki język. Bardka wybuchła śmiechem. Zaknafein był teraz chyba jedyną na prawdę trzeźwą osobą w towarzystwie...

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
[Zaknafein i Marina]
- Zostanę zabawiać gości - odpowiedział Will do Zaka.
Bardka i fechtmistrz zaczęli zanosić skacowanych do ich pokoi. Po drodze Meckelby budzi się i zaczyna coś mamrotać trzy po trzy. W dodatku wyrywa się i Zaknafein jest zmuszony zostawić go na chwilkę na jednej z pałacowych kanap. Zak i Marina odnoszą dwóch pozostałych, nietrzeźwych imprezowiczów. Nie mija sekunda, gdy zza rogu słyszą znajomy bełkot: "Hik...Dama...hik... w opr..." Głos barda urywa się zagłuszony jakimś głuchym lecz ciężkim uderzeniem.
- Zostanę zabawiać gości - odpowiedział Will do Zaka.
Bardka i fechtmistrz zaczęli zanosić skacowanych do ich pokoi. Po drodze Meckelby budzi się i zaczyna coś mamrotać trzy po trzy. W dodatku wyrywa się i Zaknafein jest zmuszony zostawić go na chwilkę na jednej z pałacowych kanap. Zak i Marina odnoszą dwóch pozostałych, nietrzeźwych imprezowiczów. Nie mija sekunda, gdy zza rogu słyszą znajomy bełkot: "Hik...Dama...hik... w opr..." Głos barda urywa się zagłuszony jakimś głuchym lecz ciężkim uderzeniem.

Marina
Zaintrygowana dziwnymi odgłosami postanowiła pójść obaczyć, co tak brutalnie uciszyło barda. Czuła, jak w jej piersi serce mocno bije, wszak to mogło być całkiem niebezpieczne! Zrobiła kilka kroków do przodu i poczęła nasłuchiwać. Może jakieś kroki, słowa lub cokolwiek innego udałoby się jej wyłapać? Wszak mając w sobie krew Elfów posiadała dobry słuch. Zatrzymała się w bezpiecznej odległości i czekała na Zak'a. Nie miała ochoty iść samej...
Zaintrygowana dziwnymi odgłosami postanowiła pójść obaczyć, co tak brutalnie uciszyło barda. Czuła, jak w jej piersi serce mocno bije, wszak to mogło być całkiem niebezpieczne! Zrobiła kilka kroków do przodu i poczęła nasłuchiwać. Może jakieś kroki, słowa lub cokolwiek innego udałoby się jej wyłapać? Wszak mając w sobie krew Elfów posiadała dobry słuch. Zatrzymała się w bezpiecznej odległości i czekała na Zak'a. Nie miała ochoty iść samej...

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
[Marina]
Bardka zobaczyła następującą scenę.
Pod ścianą leży Meckelby. Chyba nie jest ciężko ranny, ale ewidentnie nieprzytomny. Przy oknie natomiast stoi Asper. Przed sobą trzyma przerażoną i bliską omdlenia hrabinę Angelikę. Widząc przewagę liczebną przeciwnika, Asper rzuca w zebranych zdezorientowaną kobietą, po czym wyskakuje przez okno. Will z gromkim okrzykiem: "Za nim, przyjaciele!" podąża tą samą drogą. Zaczyna się pościg po stromym pałacowym dachu! Pada i jest bardzo ślisko. W dodatku wygląda na to, że banita dobrze przygotował się do zamierzonej próby porwania – mimo, ze jest środek nocy, most zwodzony jest opuszczony, a obaj strażnicy śpią jak zabici.
[/i]
Bardka zobaczyła następującą scenę.
Pod ścianą leży Meckelby. Chyba nie jest ciężko ranny, ale ewidentnie nieprzytomny. Przy oknie natomiast stoi Asper. Przed sobą trzyma przerażoną i bliską omdlenia hrabinę Angelikę. Widząc przewagę liczebną przeciwnika, Asper rzuca w zebranych zdezorientowaną kobietą, po czym wyskakuje przez okno. Will z gromkim okrzykiem: "Za nim, przyjaciele!" podąża tą samą drogą. Zaczyna się pościg po stromym pałacowym dachu! Pada i jest bardzo ślisko. W dodatku wygląda na to, że banita dobrze przygotował się do zamierzonej próby porwania – mimo, ze jest środek nocy, most zwodzony jest opuszczony, a obaj strażnicy śpią jak zabici.
[/i]

Marina
Bardka podwinęła suknię i w te pędy pobiegła... w przeciwnym kierunku wołając:
- Zaknafein! Gustaw! Vincent!!!!
Pobiegła do stołów, tam gdzie wcześniej zostawiła swego ukochanego, lecz aktualnie nie wyglądał na zdatnego do czegokolwiek. Opierał swą ciężką głowę o równie ciężką (od procentów) głowę Vincent'a i chrapał przeraźliwie głośno. Bardka zaklęła pod nosem, miała ochotę palnąć najemnika, lecz nie było teraz na to czasu. Słyszała już jak mężczyźni zbiegają po schodach, lada moment zacznie się pościg. A bard nie może czegoś takiego przegapić!!!
Skierowała kroki do swej komnaty. Wpadła do niej z impetem i już w drzwiach poczęła ściągać z siebie piękną suknię. Widać miała w tym dużo wprawy i doświadczenia, gdyż udało jej się szybko rozebrać i nie zaplątać w nic. Jednym gestem posłała sukienkę na łóżko, a wolną ręką zaczęła zakładać ciemnozielone spodnie. Mocno dopasowane, ponętnie opinały jej uda i pośladki, lecz dawały też sporo swobody ruchom kobiety. Założyła do tego białą koszulę i jakoś związała rzemienie z przodu, na tyle by się całość trzymała. Błyskawicznie zmieniła buty z pantofelków na wysokie i wytrzymałe, przypięła pas z nożami i już jej w pokoju nie było. Wybiegła na korytarz i wpadła wprost na zaalarmowanego przez nią Zaknafein'a.
- Szybko! Musimy złapać jakiegoś konia! Asper ucieka!!!
Bardka podwinęła suknię i w te pędy pobiegła... w przeciwnym kierunku wołając:
- Zaknafein! Gustaw! Vincent!!!!
Pobiegła do stołów, tam gdzie wcześniej zostawiła swego ukochanego, lecz aktualnie nie wyglądał na zdatnego do czegokolwiek. Opierał swą ciężką głowę o równie ciężką (od procentów) głowę Vincent'a i chrapał przeraźliwie głośno. Bardka zaklęła pod nosem, miała ochotę palnąć najemnika, lecz nie było teraz na to czasu. Słyszała już jak mężczyźni zbiegają po schodach, lada moment zacznie się pościg. A bard nie może czegoś takiego przegapić!!!
Skierowała kroki do swej komnaty. Wpadła do niej z impetem i już w drzwiach poczęła ściągać z siebie piękną suknię. Widać miała w tym dużo wprawy i doświadczenia, gdyż udało jej się szybko rozebrać i nie zaplątać w nic. Jednym gestem posłała sukienkę na łóżko, a wolną ręką zaczęła zakładać ciemnozielone spodnie. Mocno dopasowane, ponętnie opinały jej uda i pośladki, lecz dawały też sporo swobody ruchom kobiety. Założyła do tego białą koszulę i jakoś związała rzemienie z przodu, na tyle by się całość trzymała. Błyskawicznie zmieniła buty z pantofelków na wysokie i wytrzymałe, przypięła pas z nożami i już jej w pokoju nie było. Wybiegła na korytarz i wpadła wprost na zaalarmowanego przez nią Zaknafein'a.
- Szybko! Musimy złapać jakiegoś konia! Asper ucieka!!!

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Zaknafein
Usłyszał rozchodzący się echem głos Mariny, wołający go. natychmiast pobiegł w stronę, z której dochodził jej głos. Po chwili wpadł na nią. Natychmiast zaczął mówić. Gadać jak najęty, co zwykle mu się nie zdażało.
-Biegnijmy jak najprędzej! Nie może nam uciec! Wiesz gdzie jest stajnia? I najważniejsze: umiesz jeździć konno?
Jego mina pokazała dokładnie co poczuł na myśl o wsiadaniu na zwierze, które pędzi jakby wszystkie demony piekieł je goniły. Spojrzał na nią z pytaniem w oczach. Zdawała mu się odważna, a jazda konna była normalna wśród mieszkanców powierzchni, ale nie był pewien czy do tego stopnia. On nigdy tego nie robił. I raczej nie pocieszała go myśl o pierwszym razie. "Raczej" to mało powiedziane...
Usłyszał rozchodzący się echem głos Mariny, wołający go. natychmiast pobiegł w stronę, z której dochodził jej głos. Po chwili wpadł na nią. Natychmiast zaczął mówić. Gadać jak najęty, co zwykle mu się nie zdażało.
-Biegnijmy jak najprędzej! Nie może nam uciec! Wiesz gdzie jest stajnia? I najważniejsze: umiesz jeździć konno?
Jego mina pokazała dokładnie co poczuł na myśl o wsiadaniu na zwierze, które pędzi jakby wszystkie demony piekieł je goniły. Spojrzał na nią z pytaniem w oczach. Zdawała mu się odważna, a jazda konna była normalna wśród mieszkanców powierzchni, ale nie był pewien czy do tego stopnia. On nigdy tego nie robił. I raczej nie pocieszała go myśl o pierwszym razie. "Raczej" to mało powiedziane...

Marina
Zdziwiona reakcją Drow'a nie miała niestety zbyw wiele czasu, by się mu przyjrzeć lub o coś zapytać. Cieszyła, sie, że z nią pójdzie.
- Chyba tam widziałam stajnie! Nie matw się, dobrze jeżdżę konno... - uśmiechnęła się, by dodac mu otuchy. Zastanawiało ją, czy on też jest dobrym jeźdźcem...
- Cieszę się, że... - zaczęła ale zamilkła. Stwierdzenie "że jesteś ze mną" lib "będziesz ze mną" przyprawiło jej twarz w lekki rumieniec. Nie, to nie były odpowiednie słowa.
Wybiegła na podwórze zostawiając zdanie niedokończone i zatrzymała kogoś ze służby.
- Przyprowadź nam konie, szybko!
Zdziwiona reakcją Drow'a nie miała niestety zbyw wiele czasu, by się mu przyjrzeć lub o coś zapytać. Cieszyła, sie, że z nią pójdzie.
- Chyba tam widziałam stajnie! Nie matw się, dobrze jeżdżę konno... - uśmiechnęła się, by dodac mu otuchy. Zastanawiało ją, czy on też jest dobrym jeźdźcem...
- Cieszę się, że... - zaczęła ale zamilkła. Stwierdzenie "że jesteś ze mną" lib "będziesz ze mną" przyprawiło jej twarz w lekki rumieniec. Nie, to nie były odpowiednie słowa.
Wybiegła na podwórze zostawiając zdanie niedokończone i zatrzymała kogoś ze służby.
- Przyprowadź nam konie, szybko!

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Zaknafein
Spojrzał na Marinę ze strachem w oczach. Miał wsiąść na konia i dać się przewieść w gonitwie za porywaczem. Zapytał:
-Czy używanie tych zwierząt jest konieczne? Albo czy ten koń może przewieść dwie osoby? Bo wiesz, nigdy tego nie robiłem, a to chyba nie jest odpowiedni moment na naukę...
Po czym zerknął na odjeżdżającego Aspera. W duchu miał nadzieję złapać go. Nie miał w tym interesu, ani nie interesowała go zemsta za próbę porwania hrabiny. Po prostu gdyby się to nie udało, obwiniał by się tym. A nie mógł by znieść wyrzutów sumienia. Co za dużo, to nie zdrowo... a co za wiele, tym bardziej niezdrowo.
Spojrzał na Marinę ze strachem w oczach. Miał wsiąść na konia i dać się przewieść w gonitwie za porywaczem. Zapytał:
-Czy używanie tych zwierząt jest konieczne? Albo czy ten koń może przewieść dwie osoby? Bo wiesz, nigdy tego nie robiłem, a to chyba nie jest odpowiedni moment na naukę...
Po czym zerknął na odjeżdżającego Aspera. W duchu miał nadzieję złapać go. Nie miał w tym interesu, ani nie interesowała go zemsta za próbę porwania hrabiny. Po prostu gdyby się to nie udało, obwiniał by się tym. A nie mógł by znieść wyrzutów sumienia. Co za dużo, to nie zdrowo... a co za wiele, tym bardziej niezdrowo.

Marina
No tak, przecież tam pod ziemią raczej koni nie mają. Zastanowiła się chwilkę nad tym, lecz myśl szybko uciekła jej z głowy.
- Oboje mało ważymy, myślę, że dobry koń bez problemu nas poniesie. To silne stworzenia. Nie musisz się lękać, kiedyś uczyłam się akrobatyki na koniu...
Może to nie było dobrym pocieszeniem, że wiedziała jak skakać w siodle. Ale sama myśl jechania razem spowodowała, iz zrobiło się jej tak przyjemnie ciepło... Teraz trzeba było poczekać na konia.
No tak, przecież tam pod ziemią raczej koni nie mają. Zastanowiła się chwilkę nad tym, lecz myśl szybko uciekła jej z głowy.
- Oboje mało ważymy, myślę, że dobry koń bez problemu nas poniesie. To silne stworzenia. Nie musisz się lękać, kiedyś uczyłam się akrobatyki na koniu...
Może to nie było dobrym pocieszeniem, że wiedziała jak skakać w siodle. Ale sama myśl jechania razem spowodowała, iz zrobiło się jej tak przyjemnie ciepło... Teraz trzeba było poczekać na konia.

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Zaknafein
Przeraził się na myśl o możliwości uprawiania akrobatyki na pędzącym zwierzaku, ale pokrzepił go fakt, że nie będzie musiał jechac na koniu sam. Choć może... to nie tylko o samotność chodziło? Może o coś zupełnie innego? Spojrzał w stronę stajni, wyczekując konia. Zapytał Mariny:
-Czy porwania zdażają się tu często? To całkowicie burzy fundamenty mojego marzenia o powierzchni. Smutnie, ale zrozumiale. Na świecie nie może istnieć idealne miejsce.
Przeraził się na myśl o możliwości uprawiania akrobatyki na pędzącym zwierzaku, ale pokrzepił go fakt, że nie będzie musiał jechac na koniu sam. Choć może... to nie tylko o samotność chodziło? Może o coś zupełnie innego? Spojrzał w stronę stajni, wyczekując konia. Zapytał Mariny:
-Czy porwania zdażają się tu często? To całkowicie burzy fundamenty mojego marzenia o powierzchni. Smutnie, ale zrozumiale. Na świecie nie może istnieć idealne miejsce.

Marina
Zaśmiała się i pokręciła przecząco głową. Ten Elf był nadwyraz zabawny. Odwróciła się twarzą do niego i nie przestając się usmiechać odpowiedziała, juz całkowicie poważnie:
- Nie, mnie raptem tylko kilkakrotnie próbowano uprowadzić. Więc chyba nie jest gorzej bądź lepiej niż w twoich stronach, czy jakichkolwiek innych. Ale nie martw się - klepnęła go w ramię - będzie dobrze
Na chwilę zapadła cisza, w oddali dało się słyszec róg, ujadanie psów i rżenie koni. Jednak praktycznie na to nie zwróciła uwagi, zatopiła swe myśli w spojrzeniu Drow'a...
Zaśmiała się i pokręciła przecząco głową. Ten Elf był nadwyraz zabawny. Odwróciła się twarzą do niego i nie przestając się usmiechać odpowiedziała, juz całkowicie poważnie:
- Nie, mnie raptem tylko kilkakrotnie próbowano uprowadzić. Więc chyba nie jest gorzej bądź lepiej niż w twoich stronach, czy jakichkolwiek innych. Ale nie martw się - klepnęła go w ramię - będzie dobrze

Na chwilę zapadła cisza, w oddali dało się słyszec róg, ujadanie psów i rżenie koni. Jednak praktycznie na to nie zwróciła uwagi, zatopiła swe myśli w spojrzeniu Drow'a...

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
[Marina i Zaknafein]
Jeden ze służących przyprowadził wam potężnego, kasztanowego rumaka. Marina szybko wsiadła na konia, a później pomogła przy tym Zakowi. Asper już dawno zeskoczył z dachu wprost na swojego konia i zaczął jechać.
Padał deszcz. Najpierw zaczęło się od lekkiego, letniego deszczyku, a później przerodziło się w prawdziwą burzę. Marina i Zak przemokli do suchej nitki. Koń galopował bardzo szybko mimo śliskiej, błotnistej nawierzchni. Asper nie był głupi. Zamiast pojechać drogą skręcił do lasu. Bardka musiała wykazać się niezwykłymi umiejetnościami jeździeckimi przy skakaniu przez powalone drzewa i omijaniu gęstych krzewów. Jedna z gałęzi ją uderzyła i rozdarła jej lewy policzek.
Powoli koń Mariny i Zaka zaczął równać się z koniem Aspera.
Jeden ze służących przyprowadził wam potężnego, kasztanowego rumaka. Marina szybko wsiadła na konia, a później pomogła przy tym Zakowi. Asper już dawno zeskoczył z dachu wprost na swojego konia i zaczął jechać.
Padał deszcz. Najpierw zaczęło się od lekkiego, letniego deszczyku, a później przerodziło się w prawdziwą burzę. Marina i Zak przemokli do suchej nitki. Koń galopował bardzo szybko mimo śliskiej, błotnistej nawierzchni. Asper nie był głupi. Zamiast pojechać drogą skręcił do lasu. Bardka musiała wykazać się niezwykłymi umiejetnościami jeździeckimi przy skakaniu przez powalone drzewa i omijaniu gęstych krzewów. Jedna z gałęzi ją uderzyła i rozdarła jej lewy policzek.
Powoli koń Mariny i Zaka zaczął równać się z koniem Aspera.

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Zaknafein
Przerażała go zarówno szybka jazda konno, jak i zbliżający się świt. cały drżał, choć starał się, aby nie było tego widać. Trzymał się mocno Mariny, a przytrzymał ją jeszcze mocniej, gdy gałąź przeszyła jej twarz. łzy spłyneły po jego twarzy, gdy zobaczył jej krew. Gdy zaczynali równac się z koniem Aspera wyszeptał:
-Pozwól, że ja się nim zajmę, Darthiless.
Po czym spróbował zrzucić go z konia, jeśli zajdzie taka potrzeba samemu spadając.
Przerażała go zarówno szybka jazda konno, jak i zbliżający się świt. cały drżał, choć starał się, aby nie było tego widać. Trzymał się mocno Mariny, a przytrzymał ją jeszcze mocniej, gdy gałąź przeszyła jej twarz. łzy spłyneły po jego twarzy, gdy zobaczył jej krew. Gdy zaczynali równac się z koniem Aspera wyszeptał:
-Pozwól, że ja się nim zajmę, Darthiless.
Po czym spróbował zrzucić go z konia, jeśli zajdzie taka potrzeba samemu spadając.
