[Warhammer] Miasteczko Romagen

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Thorgal
Heh... 1000 marek za obejrzenie paru budynków?! Hehe wchodze w to, wole ciekawą przygode niż obijanie sie w tej karczmie... Mów dalej. Skoro mam mieszkać u Hrabiny, musze zabrać reszte moich rzeczy z karczmy. Krasnolud uśmiechnął się nieznacznie... Ci bogacze to mają nasrane we łbach- pomyślał, Siedząc w powozie jednym uchem słuchał Alberta i rozmyślał co zrobi z taką furą pieniędzy... Może zbuduje na rzece most, na pamiątke, piękniejszy 100 razy od pozostałych... albo... wróce do Twierdzy... nie, jeszcze na to jest zdecydowanie za wcześnie, tak za wcześnie, ale cóż, teraz najważniejsze "zlecenie"
Heh... 1000 marek za obejrzenie paru budynków?! Hehe wchodze w to, wole ciekawą przygode niż obijanie sie w tej karczmie... Mów dalej. Skoro mam mieszkać u Hrabiny, musze zabrać reszte moich rzeczy z karczmy. Krasnolud uśmiechnął się nieznacznie... Ci bogacze to mają nasrane we łbach- pomyślał, Siedząc w powozie jednym uchem słuchał Alberta i rozmyślał co zrobi z taką furą pieniędzy... Może zbuduje na rzece most, na pamiątke, piękniejszy 100 razy od pozostałych... albo... wróce do Twierdzy... nie, jeszcze na to jest zdecydowanie za wcześnie, tak za wcześnie, ale cóż, teraz najważniejsze "zlecenie"
Fuck?

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
[Thorgal]
Albert uśmiechnął się słysząc zgodę krasnoluda.
- Jednak musisz wiedzieć Thorgalu, że nasza praca nie będzie polegać jedynie na oglądaniu budynków. Mamy za zadanie zniszczyć lub przynajmniej upokorzyć jeden z tutejszych rodów. A przy okazji wzmocnić drugi. Jedziemy teraz do banku prowadzonego przez ród Vicaroy. Złożymy tam pewien depozyt pieniężny. Przy okazji dokładnie sobie obejrzymy cały bank. Bardzo możliwe, że wejście do banku w terminie, gdy będzie on zamknięty będzie też w naszych planach. Tu bardzo się przyda twoja pomoc.
Albert uśmiechnął się słysząc zgodę krasnoluda.
- Jednak musisz wiedzieć Thorgalu, że nasza praca nie będzie polegać jedynie na oglądaniu budynków. Mamy za zadanie zniszczyć lub przynajmniej upokorzyć jeden z tutejszych rodów. A przy okazji wzmocnić drugi. Jedziemy teraz do banku prowadzonego przez ród Vicaroy. Złożymy tam pewien depozyt pieniężny. Przy okazji dokładnie sobie obejrzymy cały bank. Bardzo możliwe, że wejście do banku w terminie, gdy będzie on zamknięty będzie też w naszych planach. Tu bardzo się przyda twoja pomoc.


-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Thorgal
Aha... A to chyba się rozmyśliłem w takim razie! Powiedział krasnolud i odwrócił głowe od Alberta zadowolony z tego co powiedział. Po paru chilach konsternacji krasnolud szybko odwrócił się do Alberta i wrzasnął: ŻARTOWAŁEM!!! HAHAHAHA Ale mi się kawał udał! Dobre co nie HYYY HYYY HYYY!!!! Dobra to mówisz że najpierw rozbieramy bank, nie ma sprawy!!!! Tylko najpierw ruszaj do tej karczmy... yyy... jak jej tam było? A nie pamiętam, wiem że za nocleg płaciłem 1 sztuke złota! Ruszajmy tam zaraz!
Aha... A to chyba się rozmyśliłem w takim razie! Powiedział krasnolud i odwrócił głowe od Alberta zadowolony z tego co powiedział. Po paru chilach konsternacji krasnolud szybko odwrócił się do Alberta i wrzasnął: ŻARTOWAŁEM!!! HAHAHAHA Ale mi się kawał udał! Dobre co nie HYYY HYYY HYYY!!!! Dobra to mówisz że najpierw rozbieramy bank, nie ma sprawy!!!! Tylko najpierw ruszaj do tej karczmy... yyy... jak jej tam było? A nie pamiętam, wiem że za nocleg płaciłem 1 sztuke złota! Ruszajmy tam zaraz!
Fuck?

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów
Elhix
Myśleliśmy o zorganizowaniu spotkania podczas którego członkowie rodów mogliby podgrać w karty. Przy kartach zawsze łatwiej porozmawiać nie prawdaż? Podczas tego spotkania moglibyśmy się dowiedzieć czegoś więcej o rodach. Co o tym myślisz? - Spytał Elhix Gustava dostojnym tonem. Następnie dalej wpatrywał się w widoki za oknem
Myśleliśmy o zorganizowaniu spotkania podczas którego członkowie rodów mogliby podgrać w karty. Przy kartach zawsze łatwiej porozmawiać nie prawdaż? Podczas tego spotkania moglibyśmy się dowiedzieć czegoś więcej o rodach. Co o tym myślisz? - Spytał Elhix Gustava dostojnym tonem. Następnie dalej wpatrywał się w widoki za oknem

-
- Bosman
- Posty: 1864
- Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
- Numer GG: 5454998
Arthur Artois
Arthur zaraz po wejsciu na targ rozejzal sie do okola. Widywal juz wieksze, bardziej zatloczone miejsca, jednak cos, cos czego nie mogl okreslic, sprawialo, ze owo targowisko wydawalo sie duze. Mozliwe, ze wrazenie to bylo spowodowane przez obfitosc, jaka wrecz wylewala sie z tego miejsca. Arthur porozgladal sie nieco, chodzac bez celu po placu. Chcial zobaczyc jak najwiecej. Mimo, ze przebywal juz troche w miescie, jakos nigdy wczesniej sie tutaj nie zabral.
Gdy juz skonczyl swoj obchod, postanowil sie wypytac o to, po co tutaj przyszedl.
Przy pierwszym stoisku siedziala starsza osoba. Pisala cos. Arthur podszedl do niej ostroznie i zaczal sie jej przygladac. Byl to skryba.
- Czego? - krzyknal starzec - Nie widzisz, ze mi przeszkadzasz?
Arthur nieco zmieszany zapytal sie:
- Przepraszam, czy znalazlaby sie jakas praca?
- A potrafisz pisac i czytac? (Arthur odpowiedzial przytaknieciem) Srebrnik od osoby. Tylko mi nie narzekaj i niczego nie zepsuj. To ze jest festyn nie znaczy ze bedziesz mogl sie obijac!
Arthur mial juz powoli dosc skryby, wiec gdy skryba zrzedzil cos pod nosem, mlodzieniec bez zastanowienia odszedl.
Nastepnie Arthur, krecac sie nieco po miescie, zauwazyl tablice z ogloszeniami.
Tkaniny, rybolostwo odpadly bardzo szybko. Arthur nie znal sie na tkaninach, zas przy rybach zbyt dlugo by nie wytrzymal. Nastepna oferta to straznik miejski, jednak ta tez odpadla bardzo szybko, gdyz nie stac go by bylo na zachowanie swojego dotychczasowego pokoju. Podobnie bylo ze sprzataniem ulic, zreszta taka praca niezbyt mu sie usmiechala.
Jedyna ciekawa oferta, i to o dobrych zarobkach, byla ochrona karawan. Arthur by sie do tego nadawal, choc praca jako najemnik niezbyt mu sie usmiechala. Sprawdzil tylko gdzie ma sie udac i juz mial odejsc, gdy zauwazyl mala karteczke, ktora wczesniej umknela jego uwadze. Pisalo na niej, ze jest praca jako pomocnik przy konkursach. Zarobek calkiem niezly, choc tez i praca bardzo ciezka. Ale akurat to mu nie przeszkadzalo. Glownym problemem z ta praca byla jej krotkoterminowosc. Arthur zapamietal i ta oferte, po czym udal sie do miejsc wyznaczonych w ofertach by dowiedziec sie o nich wiecej.
Arthur zaraz po wejsciu na targ rozejzal sie do okola. Widywal juz wieksze, bardziej zatloczone miejsca, jednak cos, cos czego nie mogl okreslic, sprawialo, ze owo targowisko wydawalo sie duze. Mozliwe, ze wrazenie to bylo spowodowane przez obfitosc, jaka wrecz wylewala sie z tego miejsca. Arthur porozgladal sie nieco, chodzac bez celu po placu. Chcial zobaczyc jak najwiecej. Mimo, ze przebywal juz troche w miescie, jakos nigdy wczesniej sie tutaj nie zabral.
Gdy juz skonczyl swoj obchod, postanowil sie wypytac o to, po co tutaj przyszedl.
Przy pierwszym stoisku siedziala starsza osoba. Pisala cos. Arthur podszedl do niej ostroznie i zaczal sie jej przygladac. Byl to skryba.
- Czego? - krzyknal starzec - Nie widzisz, ze mi przeszkadzasz?
Arthur nieco zmieszany zapytal sie:
- Przepraszam, czy znalazlaby sie jakas praca?
- A potrafisz pisac i czytac? (Arthur odpowiedzial przytaknieciem) Srebrnik od osoby. Tylko mi nie narzekaj i niczego nie zepsuj. To ze jest festyn nie znaczy ze bedziesz mogl sie obijac!
Arthur mial juz powoli dosc skryby, wiec gdy skryba zrzedzil cos pod nosem, mlodzieniec bez zastanowienia odszedl.
Nastepnie Arthur, krecac sie nieco po miescie, zauwazyl tablice z ogloszeniami.
Tkaniny, rybolostwo odpadly bardzo szybko. Arthur nie znal sie na tkaninach, zas przy rybach zbyt dlugo by nie wytrzymal. Nastepna oferta to straznik miejski, jednak ta tez odpadla bardzo szybko, gdyz nie stac go by bylo na zachowanie swojego dotychczasowego pokoju. Podobnie bylo ze sprzataniem ulic, zreszta taka praca niezbyt mu sie usmiechala.
Jedyna ciekawa oferta, i to o dobrych zarobkach, byla ochrona karawan. Arthur by sie do tego nadawal, choc praca jako najemnik niezbyt mu sie usmiechala. Sprawdzil tylko gdzie ma sie udac i juz mial odejsc, gdy zauwazyl mala karteczke, ktora wczesniej umknela jego uwadze. Pisalo na niej, ze jest praca jako pomocnik przy konkursach. Zarobek calkiem niezly, choc tez i praca bardzo ciezka. Ale akurat to mu nie przeszkadzalo. Glownym problemem z ta praca byla jej krotkoterminowosc. Arthur zapamietal i ta oferte, po czym udal sie do miejsc wyznaczonych w ofertach by dowiedziec sie o nich wiecej.

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Czas wydmuchać z sesji kurz, powyrywać korzenie i ruszyć z kopyta
[Apollinaire, Gustav i Elhix]
Przez drogę do miasta mało się do siebie odzywaliście. Każdy z was myślał nad czekającym was zadaniem. Graf zaczął studiować otrzymane od hrabiny pergaminy. Po ich dwukrotnym uważnym przeczytaniu, popadł w zamyślenie. Po krótkim czasie powóz wjechał do miasta, przedarł się przez kręcący się po ulicach tłum i podjechał pod dom hrabiny.
[Albert i Thorgal]
Albert spojrzał z niesmakiem na wydającego mu rozkazy krasnoluda.
- Sam se ruszaj do tej karczmy krasnoludzie. Nie jestem twoim sługą. Pracuję tylko i wyłącznie dla grafa Apollinaire. A ponieważ on wynajął swe usługi hrabinie Stelli di Nojman, pracuję w tej chwili też dla niej. To nie ty mi płacisz. Jak dojedziemy do miasta to powie się jakiemuś słudze HRABINY, że ma przenieść twoje bagaże.
Po chwili niezręcznego milczenia jakie zapadło w powozie, ten dojechał w końcu do posiadłości hrabiny. Gdy wysiedliście z powozu czekał już na was sługa z jakąś skrzynką. Sługa podszedł do Alberta i zwrócił się do niego.
- Panie Albercie, hrabina kazała przekazać Ci tą skrzynkę. Jest w niej cały uzgodniony wcześniej wkład jaki macie wpłacić do banku.
[Arthur Artois]
Ponieważ, miejsce o którym było wspomnienie na karteczce mówiącej o obsłudze konkursów było najbliżej, wpierw się tam udałeś. Przy samym rynku znajduje się budynek przed którym zgromadzony jest tłum bardów i innych wszelakich muzyków. Przed budynkiem widzisz właśnie wznoszone podium, wokół którego kręcą się robotnicy. To musi być to miejsce, myślisz. W oczy rzuca Ci się jedna osoba. Jest starszy już mężczyzna, z pobrużdżoną twarzą, ubrany drogie ale wyglądające na solidne ubranie. W ręku trzyma rulon papieru i Co chwila rozmawia z różnymi podchodzącymi
Poza sesją:
Czekam na jakąś reakcję Mangalee. Co co się znajdują w karczmie nie mają chwilowo nic do roboty, innymi slowy nic spaecjalnego się im nie przydarzyło. Z reguły można to opisać słowami "i spędziliście dzień w karczmie". Z czystego lenistwa nie chce mnie się pisac takich pierdół, więc czekam aż coś sami wymyślicie (albo i nie). Przy okazji chyba nawet nie muszę zamieniać postaci Krzys_ek'a na NPC'a. Będzie miał mało czytania.
No ale już dosyć tego lenistwa i czas zabrać się do roboty

[Apollinaire, Gustav i Elhix]
Przez drogę do miasta mało się do siebie odzywaliście. Każdy z was myślał nad czekającym was zadaniem. Graf zaczął studiować otrzymane od hrabiny pergaminy. Po ich dwukrotnym uważnym przeczytaniu, popadł w zamyślenie. Po krótkim czasie powóz wjechał do miasta, przedarł się przez kręcący się po ulicach tłum i podjechał pod dom hrabiny.
[Albert i Thorgal]
Albert spojrzał z niesmakiem na wydającego mu rozkazy krasnoluda.
- Sam se ruszaj do tej karczmy krasnoludzie. Nie jestem twoim sługą. Pracuję tylko i wyłącznie dla grafa Apollinaire. A ponieważ on wynajął swe usługi hrabinie Stelli di Nojman, pracuję w tej chwili też dla niej. To nie ty mi płacisz. Jak dojedziemy do miasta to powie się jakiemuś słudze HRABINY, że ma przenieść twoje bagaże.
Po chwili niezręcznego milczenia jakie zapadło w powozie, ten dojechał w końcu do posiadłości hrabiny. Gdy wysiedliście z powozu czekał już na was sługa z jakąś skrzynką. Sługa podszedł do Alberta i zwrócił się do niego.
- Panie Albercie, hrabina kazała przekazać Ci tą skrzynkę. Jest w niej cały uzgodniony wcześniej wkład jaki macie wpłacić do banku.
[Arthur Artois]
Ponieważ, miejsce o którym było wspomnienie na karteczce mówiącej o obsłudze konkursów było najbliżej, wpierw się tam udałeś. Przy samym rynku znajduje się budynek przed którym zgromadzony jest tłum bardów i innych wszelakich muzyków. Przed budynkiem widzisz właśnie wznoszone podium, wokół którego kręcą się robotnicy. To musi być to miejsce, myślisz. W oczy rzuca Ci się jedna osoba. Jest starszy już mężczyzna, z pobrużdżoną twarzą, ubrany drogie ale wyglądające na solidne ubranie. W ręku trzyma rulon papieru i Co chwila rozmawia z różnymi podchodzącymi
Poza sesją:
Czekam na jakąś reakcję Mangalee. Co co się znajdują w karczmie nie mają chwilowo nic do roboty, innymi slowy nic spaecjalnego się im nie przydarzyło. Z reguły można to opisać słowami "i spędziliście dzień w karczmie". Z czystego lenistwa nie chce mnie się pisac takich pierdół, więc czekam aż coś sami wymyślicie (albo i nie). Przy okazji chyba nawet nie muszę zamieniać postaci Krzys_ek'a na NPC'a. Będzie miał mało czytania.
No ale już dosyć tego lenistwa i czas zabrać się do roboty


- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Gustav
- Ten pomysł mógłby być dobry - powiedział Gustav do Elhixa. - Nie jestem zbyt biegły w organizowaniu takich rzeczy, ty byś musiał się tym zająć. Przy takim spotkaniu dobra by była jakaś uczta. Jeśli chcielibyśmy kogoś wyeliminować, moglibyśmy podczas uczty dodać narkotyków wywołujących zwiększoną agresję. Wtedy wywołalibyśmy burdę, a podczas zamieszania zlikwidowali nasze cele. Tylko ten plan musiałby być zapięty na ostatni guzik. Nie przyjmuję do wiadomości żadnego niepowodzenia. Mogłoby to nas kosztować... Życie...
Życie... To krucha rzecz... Jeśli o nie nie dbamy, prędzej czy później ktoś nam je odbierze. Cóż, słabsi giną, tylko najwytrwalsi pozostają - pomyślał nekromanta.
- Ten pomysł mógłby być dobry - powiedział Gustav do Elhixa. - Nie jestem zbyt biegły w organizowaniu takich rzeczy, ty byś musiał się tym zająć. Przy takim spotkaniu dobra by była jakaś uczta. Jeśli chcielibyśmy kogoś wyeliminować, moglibyśmy podczas uczty dodać narkotyków wywołujących zwiększoną agresję. Wtedy wywołalibyśmy burdę, a podczas zamieszania zlikwidowali nasze cele. Tylko ten plan musiałby być zapięty na ostatni guzik. Nie przyjmuję do wiadomości żadnego niepowodzenia. Mogłoby to nas kosztować... Życie...
Życie... To krucha rzecz... Jeśli o nie nie dbamy, prędzej czy później ktoś nam je odbierze. Cóż, słabsi giną, tylko najwytrwalsi pozostają - pomyślał nekromanta.

-
- Mat
- Posty: 532
- Rejestracja: niedziela, 28 sierpnia 2005, 16:41
- Lokalizacja: Chodzież
- Kontakt:
Thorgal
Spokojnie, nie unoś się... To była tylko propozycja! To co teraz??? Gdzie idziemy? Podczas podróży krasnolud mało się odzywał, jego umysł trapiły różne dziwne myśli, najpierw myślał o pieniądzach zarobionych u Hrabiny, za chwile o tym jak go łapią na gorącym uczynku i jak spędza reszte życia w celi... Po jakims czasie nagle ocknął się, rozejrzał się dookoła... i znowu się zamyślił.
Spokojnie, nie unoś się... To była tylko propozycja! To co teraz??? Gdzie idziemy? Podczas podróży krasnolud mało się odzywał, jego umysł trapiły różne dziwne myśli, najpierw myślał o pieniądzach zarobionych u Hrabiny, za chwile o tym jak go łapią na gorącym uczynku i jak spędza reszte życia w celi... Po jakims czasie nagle ocknął się, rozejrzał się dookoła... i znowu się zamyślił.
Fuck?

-
- Majtek
- Posty: 87
- Rejestracja: piątek, 16 grudnia 2005, 15:23
- Lokalizacja: Z Lwiej Skały
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Gustav
- Proponowałbym zaprosić ród Vicaroy, Grutfbelt i jeszcze jeden. Nie możemy zapraszać tylko głów rodu. Członkowie też są potrzebni. Jestem dalej za pomysłem zaproszenia ich wszystkich, wywołania burdy i zabicia naszych celów podczas zamieszania. Gdybyśmy chcieli to zrobić, powinniśmy mieć dużo odpowiednich narkotyków, np. grzybki szalonego kapelusznika, które wywołują szaleństwo i wprowadzają w amok. A co ty sądzisz o tym pomyśle mój towarzyszu?
- Proponowałbym zaprosić ród Vicaroy, Grutfbelt i jeszcze jeden. Nie możemy zapraszać tylko głów rodu. Członkowie też są potrzebni. Jestem dalej za pomysłem zaproszenia ich wszystkich, wywołania burdy i zabicia naszych celów podczas zamieszania. Gdybyśmy chcieli to zrobić, powinniśmy mieć dużo odpowiednich narkotyków, np. grzybki szalonego kapelusznika, które wywołują szaleństwo i wprowadzają w amok. A co ty sądzisz o tym pomyśle mój towarzyszu?

-
- Tawerniany Trickster
- Posty: 898
- Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2005, 10:35
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Apollinaire:
-Khem... - graf najwyraźniej wyrwany z zamyślenia odchrząknął głośno.
- Z całym szacunkiem.. albo przynajmniej coś w tym stylu... proponuję zapomnieć o grzybkach kapelusznika, carnych poziomkach, a nawet różowych porach w ciapki. Wydawało mi się to wystarczająco jasne, ale widzę, że znów byłem nadto optymistą. Powiem krótko: żadnych pomysłów w tym stylu. Spotkanie które zaproponowałem, ma na celu jedynie lepsze poznanie innych rodów. I jako że najprawdopodobniej żadnej z głów rodów nadet przez myśl nie przejdzie, że mogłaby grać w kości czy nawet wlasnoręcznie dać w mordę takim lachmytom jak wy - z całym szacunkiem, nawet ty, bardzie, jesteś nie z tej klasy. Co innego doprowadzać do spazmów młodą Vicaroyównę, co innego rozmawiać jak równy z równym z jej ojcem. Spotkanie ma na celu miłą i niewymuszoną rozmowę - niewymuszoną, czyli bez nachalnego wypytywania. Wystarczy słuchać, a i tak pewnie dowiemy się całkiem sporo. Każdy nierozważny ruch będę uważał za sabotaż - przypominam wam, że to hrabina jest tutaj naszym szefem, i to ona (po zaaprobowaniu planu) musi zezwolić na jakakolwiek akcję. Ze swojej strony dodam, że ponieważ całą sprawa jest bardzo skomplikowana, bardziej niż sie jak widże wydaje, jeżeli któryś z was narazi całe przedsięwziecie na ryzyko (o mojej skórze nawet nie wspominam), to osobiścię zlecę, aby go oskórowano. No chyba że natchnienie podpowie mi coś innego, dużo bardziej bolesnego. A teraz proszę, abyście mówili trochę ciszej, bo muszę zastanowić się nad pewnymi informacjami.
To powiedziawszy ponownie zagłebia się w lekturze.
-Khem... - graf najwyraźniej wyrwany z zamyślenia odchrząknął głośno.
- Z całym szacunkiem.. albo przynajmniej coś w tym stylu... proponuję zapomnieć o grzybkach kapelusznika, carnych poziomkach, a nawet różowych porach w ciapki. Wydawało mi się to wystarczająco jasne, ale widzę, że znów byłem nadto optymistą. Powiem krótko: żadnych pomysłów w tym stylu. Spotkanie które zaproponowałem, ma na celu jedynie lepsze poznanie innych rodów. I jako że najprawdopodobniej żadnej z głów rodów nadet przez myśl nie przejdzie, że mogłaby grać w kości czy nawet wlasnoręcznie dać w mordę takim lachmytom jak wy - z całym szacunkiem, nawet ty, bardzie, jesteś nie z tej klasy. Co innego doprowadzać do spazmów młodą Vicaroyównę, co innego rozmawiać jak równy z równym z jej ojcem. Spotkanie ma na celu miłą i niewymuszoną rozmowę - niewymuszoną, czyli bez nachalnego wypytywania. Wystarczy słuchać, a i tak pewnie dowiemy się całkiem sporo. Każdy nierozważny ruch będę uważał za sabotaż - przypominam wam, że to hrabina jest tutaj naszym szefem, i to ona (po zaaprobowaniu planu) musi zezwolić na jakakolwiek akcję. Ze swojej strony dodam, że ponieważ całą sprawa jest bardzo skomplikowana, bardziej niż sie jak widże wydaje, jeżeli któryś z was narazi całe przedsięwziecie na ryzyko (o mojej skórze nawet nie wspominam), to osobiścię zlecę, aby go oskórowano. No chyba że natchnienie podpowie mi coś innego, dużo bardziej bolesnego. A teraz proszę, abyście mówili trochę ciszej, bo muszę zastanowić się nad pewnymi informacjami.
To powiedziawszy ponownie zagłebia się w lekturze.

-
- Kok
- Posty: 1115
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 10:53
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Hrubieszów

-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
[Shea]
Jeden z mężczyzn spojrzał się na Ciebie podejrzliwie.
- Przez przypadek, tak? I pewnie też przez przypadek szpiegujesz dla któregoś z rodów? Albo polujesz? Coś mnie się nie chce wierzyć. Gadaj co tu robisz! Jak nam się spodoba to pójdziesz wolno, jak nie, to pójdziesz z nami. Nie można bezkarnie wchodzić na teren rodu Matalio.
Mężczyźni, trzymając w gotowości broń, zaczęli Cię okrążać. Cholera, trzeba się było upewnić czy te lasy do kogoś nie należą - myślisz - Przede wszystim miły uśmiech i ładna bajka, o to co muszę teraz zrobić.
PS: Pisz dłuższe posty!
[Apollinaire, Gustav, Elhix]
Dojechaliście na miejsce. Powrócily do was odgłosy miasta, spewy, głośne głosy, krzyki, turkot wozów. Gdy wyszliście z powozu, do grafa podszedł mężczyzna. Mężczyzna jest solidnie zbudowany, o ciemnej karnacji w średnim wieku. Jego brązowe oczy patrzą przenikliwie i taksująco. Ubrany jest na brązowo, szczegółów nie widzicie, bo ma na sobie ciemnobrązowy płaszcz. W ręce trzyma pergamin.
- Grafie Apollinaire, oto list uwierzetelniający od hrabiny, mam wam pomóc. Jestem mniej więcej zorientowany w sprawie.
Jeden z mężczyzn spojrzał się na Ciebie podejrzliwie.
- Przez przypadek, tak? I pewnie też przez przypadek szpiegujesz dla któregoś z rodów? Albo polujesz? Coś mnie się nie chce wierzyć. Gadaj co tu robisz! Jak nam się spodoba to pójdziesz wolno, jak nie, to pójdziesz z nami. Nie można bezkarnie wchodzić na teren rodu Matalio.
Mężczyźni, trzymając w gotowości broń, zaczęli Cię okrążać. Cholera, trzeba się było upewnić czy te lasy do kogoś nie należą - myślisz - Przede wszystim miły uśmiech i ładna bajka, o to co muszę teraz zrobić.
PS: Pisz dłuższe posty!
[Apollinaire, Gustav, Elhix]
Dojechaliście na miejsce. Powrócily do was odgłosy miasta, spewy, głośne głosy, krzyki, turkot wozów. Gdy wyszliście z powozu, do grafa podszedł mężczyzna. Mężczyzna jest solidnie zbudowany, o ciemnej karnacji w średnim wieku. Jego brązowe oczy patrzą przenikliwie i taksująco. Ubrany jest na brązowo, szczegółów nie widzicie, bo ma na sobie ciemnobrązowy płaszcz. W ręce trzyma pergamin.
- Grafie Apollinaire, oto list uwierzetelniający od hrabiny, mam wam pomóc. Jestem mniej więcej zorientowany w sprawie.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 23 stycznia 2006, 12:11 przez fds, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Marynarz
- Posty: 343
- Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
- Numer GG: 6299855
- Lokalizacja: Kraków
Jurgen Rabe: Nazywam się Rabe - teraz, gdy mężczyzna stanął w pełnym świetle dnia można było dostrzec więcej szczegółów. Twarz dośc pospolita pokryta lekkim zarostem, kąciki ust opadały nieco ku dołowi co nadawało obliczu lekko kpiący wyraz. Włosy tak ciemne, że prawie granatowe nosił zaczesane do tyłu związane z krótki harcap. Ubrany był pomimo ciepłego dnia w narzuconą na czarną koszulę grubą brązową kamizelkę. Za szerokim skórzanym pasem tkwił krótki sztylet z rękojeścią zakończoną głowa ptaka. Jedynym jaśniejszym akcentem w jego stroju była brosza przedstawiająca kruka przypięta do kurty. Nazywam się Rabe - powtórzył . Pani Hrabina - wypowiedział te słowa z szacunkiem- dysponuje możliwościami mogącymi ułatwić zadanie, którego się Panowie podjeliście. Ja jestem jedną z tych możliwości. Mam niezłe rozeznanie w stosunkach panujących w "mieście"- ostatnie słowo mocno zaakcentował-i znam kilku ludzi którzy moga się przydać. Lekko się uśmiechając postapił krok w stronę Grafa trzymając w wyciągniętej ręce list hrabiny...

-
- Tawerniany Trickster
- Posty: 898
- Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2005, 10:35
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Graf Apollinaire:
- Miło cię poznać, mości Jurgenie. Bedę chciał zamienić z tobą słówko, ale to za chwilę. Teraz byłbym wdzięczny, gdybyś pomógł mi z bagażami, a potem kazał służbie przyszykować gorącą kąpiel dla mnie. My właśnie skończyliśmy śniadać, ale jeżeli jesteś głodny, każ służbie nakarmić cię suto, a potem zgłoś się do mnie, koniecznie musimy porozmawiać. Pewnie będę jeszcze w balii, bo mam kilka spraw do przemyślenia, a zawsze najlepiej mi się zastanawia pluszcząc w gorącej wodzie. Elhixie - zwraca się do barda. - Zanim udasz się załatwiać swoje sprawy, chciałbym abyś zobaczył się ze mną. Bedę potrzebował twojej porady odnośnie przyzwoitych krawców w tym zacnym mieście. Zwykle podróżuję dość lekko, bez dużego bagażu, więc będe potrzebował troche fatałaszków. A ciebie drogi Gustawie, proszę teraz na słówko...
Graf ujmując pod rękę maga, ściszonym głosem pyta:
- Hmm.. słyszałem, żeś jest biegły w sztukach magicznych. Mam pewnien problem, i chciałbym, abyś w nim mi pomógł. Mianowicie posiadam manusrypt, który został przez niechlujnego sługę poplamiony, zapewne inkaustem. Czy znasz może sposób, w jaki można by odczytać pismo pod plamami? Obawiam się, że bez pomocy magii będzie to bardzo trudne, może wręcz niemożliwe. Czy mógłbyś mi pomóc?
- Miło cię poznać, mości Jurgenie. Bedę chciał zamienić z tobą słówko, ale to za chwilę. Teraz byłbym wdzięczny, gdybyś pomógł mi z bagażami, a potem kazał służbie przyszykować gorącą kąpiel dla mnie. My właśnie skończyliśmy śniadać, ale jeżeli jesteś głodny, każ służbie nakarmić cię suto, a potem zgłoś się do mnie, koniecznie musimy porozmawiać. Pewnie będę jeszcze w balii, bo mam kilka spraw do przemyślenia, a zawsze najlepiej mi się zastanawia pluszcząc w gorącej wodzie. Elhixie - zwraca się do barda. - Zanim udasz się załatwiać swoje sprawy, chciałbym abyś zobaczył się ze mną. Bedę potrzebował twojej porady odnośnie przyzwoitych krawców w tym zacnym mieście. Zwykle podróżuję dość lekko, bez dużego bagażu, więc będe potrzebował troche fatałaszków. A ciebie drogi Gustawie, proszę teraz na słówko...
Graf ujmując pod rękę maga, ściszonym głosem pyta:
- Hmm.. słyszałem, żeś jest biegły w sztukach magicznych. Mam pewnien problem, i chciałbym, abyś w nim mi pomógł. Mianowicie posiadam manusrypt, który został przez niechlujnego sługę poplamiony, zapewne inkaustem. Czy znasz może sposób, w jaki można by odczytać pismo pod plamami? Obawiam się, że bez pomocy magii będzie to bardzo trudne, może wręcz niemożliwe. Czy mógłbyś mi pomóc?

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Gustav
- To była tylko propozycja. Jeśli chcesz ich bliżej poznać proszę bardzo - mówię przyciszonym, spokojniejszym głosem. - Zróbcie tak jak wy chcecie. Nie znam się za bardzo na rodach szlacheckich i nie będę nic proponował. Więcej wiedzy mam na temat zabójstw... Jeśli chcecie się bawić w szpiegów, to na niewiele się zdam, ale spróbuję wam pomóc.
- To była tylko propozycja. Jeśli chcesz ich bliżej poznać proszę bardzo - mówię przyciszonym, spokojniejszym głosem. - Zróbcie tak jak wy chcecie. Nie znam się za bardzo na rodach szlacheckich i nie będę nic proponował. Więcej wiedzy mam na temat zabójstw... Jeśli chcecie się bawić w szpiegów, to na niewiele się zdam, ale spróbuję wam pomóc.
