[WP IV Era][Obóz dobra] Totalna Dominacja

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Pomywacz
- Posty: 68
- Rejestracja: poniedziałek, 16 stycznia 2006, 21:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Stamtąd.
Tinwe:
Nie słyszała, czy nie chciała słyszeć...? Trudno, kiedyś musi przecież przestać szlochać i ją zauważyć.
Mimo wszystko, hobbitka wolała nie zmieniać minimalnego dystansu bezpieczeństwa. Korzystając z chwili wolnego czasu, rozejrzała się po zaroślach. Białe główki krwawnika, blaszkowate grzyby, poletko konwalii, słabo rozgałęziony wawrzynek, bliżej nierozpoznawalne kłącza, dużo mchu... Jednym słowem - same niejadalne śmieci. Już miała stamtąd iść, gdy w oczy rzuciła się jej wysoka, zielona nać.
- Aach! – Tinwe wyraziła swój zachwyt, chwytając liście tuż przy ziemi i ciągnąc z całej siły, jednocześnie rozorując stopami ziemię.
Marchew! Marchewka! Marcheweczka!
Upadła na plecy, przeturlała się przez całą szerokość brzegu, po czym zatrzymała się tuż nad strumykiem. Entuzjastycznie zamoczyła warzywo w wodzie, obmywając je z błota i grudek ziemi. Pomarańczowy korzeń zaciążył jej w ramionach. Z przejęciem wyciągnęła go na trawę.
Kiedyś słyszała historię o hobbicie, który pomylił marchew z szalejem i umarł. Aby nie popełnić jego błędu, odcięła Żądłem czubek jarzyny. Jaśniejszy pierścień rdzenia upewnił ją, że jest to roślina jadalna.
Ileż potraw można było stworzyć z marchewki! Sałatki! Surówki! Zupy! Ciasto! Wino! Ach... pyszności!
Znów odcięła spory kawałek i wbiła się weń białymi zębami. Dobrze wiedziała, że nie zje całego warzywa, gdyż jest dla niej zbyt duże, więc z wrodzonym altruizmem zagadnęła szlochającą sąsiadkę:
- Fesz fafałek fałchłefy? – przełknęła, przypominając sobie o dobrym wychowaniu. – Znaczy, czy masz ochotę? – wyciągnęła korzeń ku kobiecie, oczekując jej reakcji.
Nie słyszała, czy nie chciała słyszeć...? Trudno, kiedyś musi przecież przestać szlochać i ją zauważyć.
Mimo wszystko, hobbitka wolała nie zmieniać minimalnego dystansu bezpieczeństwa. Korzystając z chwili wolnego czasu, rozejrzała się po zaroślach. Białe główki krwawnika, blaszkowate grzyby, poletko konwalii, słabo rozgałęziony wawrzynek, bliżej nierozpoznawalne kłącza, dużo mchu... Jednym słowem - same niejadalne śmieci. Już miała stamtąd iść, gdy w oczy rzuciła się jej wysoka, zielona nać.
- Aach! – Tinwe wyraziła swój zachwyt, chwytając liście tuż przy ziemi i ciągnąc z całej siły, jednocześnie rozorując stopami ziemię.
Marchew! Marchewka! Marcheweczka!
Upadła na plecy, przeturlała się przez całą szerokość brzegu, po czym zatrzymała się tuż nad strumykiem. Entuzjastycznie zamoczyła warzywo w wodzie, obmywając je z błota i grudek ziemi. Pomarańczowy korzeń zaciążył jej w ramionach. Z przejęciem wyciągnęła go na trawę.
Kiedyś słyszała historię o hobbicie, który pomylił marchew z szalejem i umarł. Aby nie popełnić jego błędu, odcięła Żądłem czubek jarzyny. Jaśniejszy pierścień rdzenia upewnił ją, że jest to roślina jadalna.
Ileż potraw można było stworzyć z marchewki! Sałatki! Surówki! Zupy! Ciasto! Wino! Ach... pyszności!
Znów odcięła spory kawałek i wbiła się weń białymi zębami. Dobrze wiedziała, że nie zje całego warzywa, gdyż jest dla niej zbyt duże, więc z wrodzonym altruizmem zagadnęła szlochającą sąsiadkę:
- Fesz fafałek fałchłefy? – przełknęła, przypominając sobie o dobrym wychowaniu. – Znaczy, czy masz ochotę? – wyciągnęła korzeń ku kobiecie, oczekując jej reakcji.

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Ra-V
[Ty to w ogóle ochoty na grę nie masz. Od początku zabierasz się za nią jak pies do jeża, olewając wszystko i wszystkich. Akurat tekst dotyczący ciebie zawierał jedna literówkę, która widzę że bardzo przeszkodziła ci w czytaniu ze zrozumieniem. Ale przecież drobne błędy i pomyłki zdążają się każdemu.
Jak masz problem z przeczytaniem powyższego tekstu to Polecam naukę czytania ze zrozumieniem.
PS. wiesz kto nie robi błędów ? Ten kto w ogóle nie pisze tak jak TY.]
Tinwe
Kobieta spojrzała na śmieszną osóbkę, która niewiadomo z skąd pojawiła się w tym lesie z kawałkiem nadgryzionej marchewki i pragnie uraczyć ją kawałkiem. Tinwe zauważyła, że oczy jej załzawione przestały chodź na chwilę płakać. Kobieta nieco wyprostowała się i dźwięcznym głosem nigdzie się nie spiesząc we wspólnej mowie podpowiedziała.
-Chętnie, ale co Ty…. co tu robisz?
[Ty to w ogóle ochoty na grę nie masz. Od początku zabierasz się za nią jak pies do jeża, olewając wszystko i wszystkich. Akurat tekst dotyczący ciebie zawierał jedna literówkę, która widzę że bardzo przeszkodziła ci w czytaniu ze zrozumieniem. Ale przecież drobne błędy i pomyłki zdążają się każdemu.
Jak masz problem z przeczytaniem powyższego tekstu to Polecam naukę czytania ze zrozumieniem.
PS. wiesz kto nie robi błędów ? Ten kto w ogóle nie pisze tak jak TY.]
Tinwe
Kobieta spojrzała na śmieszną osóbkę, która niewiadomo z skąd pojawiła się w tym lesie z kawałkiem nadgryzionej marchewki i pragnie uraczyć ją kawałkiem. Tinwe zauważyła, że oczy jej załzawione przestały chodź na chwilę płakać. Kobieta nieco wyprostowała się i dźwięcznym głosem nigdzie się nie spiesząc we wspólnej mowie podpowiedziała.
-Chętnie, ale co Ty…. co tu robisz?

-
- Pomywacz
- Posty: 68
- Rejestracja: poniedziałek, 16 stycznia 2006, 21:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Stamtąd.
Tinwe
Nie miała pojęcia, gdzie kobieta mogłaby się spieszyć, zwłaszcza z mówieniem, ale jakoś jej to nie przeszkadzało.
Rzuciła jej warzywo, wciąż pamiętając, co by się zanadto nie zbliżyć.
- Jem marchewkę - rzekła z prostotą, po czym zapytała ciekawie: - Dlaczego płaczesz?
P.S. Nie sposób nie przyznać Ra-Vowi odrobiny racji. Nie chodzi bowiem o literówki, a samą składnię zdania. Po prostu zwróć na to nieco więcej uwagi, dobrze Egl?
Nie miała pojęcia, gdzie kobieta mogłaby się spieszyć, zwłaszcza z mówieniem, ale jakoś jej to nie przeszkadzało.
Rzuciła jej warzywo, wciąż pamiętając, co by się zanadto nie zbliżyć.
- Jem marchewkę - rzekła z prostotą, po czym zapytała ciekawie: - Dlaczego płaczesz?
P.S. Nie sposób nie przyznać Ra-Vowi odrobiny racji. Nie chodzi bowiem o literówki, a samą składnię zdania. Po prostu zwróć na to nieco więcej uwagi, dobrze Egl?

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 18
- Rejestracja: sobota, 21 stycznia 2006, 12:08
- Kontakt:
Fenris:
Skrzywiła się delikatnie na hojność Rohańczyków, rzucając zirytowane spojrzenie na przybyłego posłańca. Był zmęczony podróżą. Nie on tu zawinił, lecz ten doradca straszący ją królem. Gdyby to ona była w Rohanie, wyprosiłaby więcej. Podeszła do posłańca:
- Dobrze sie spisałeś. Idź, wypocznij, odeśpij, najedz się, dziś wieczór widzę cie na posterunku - poklepała go po ramieniu. Uśmiechnięty wyszedł.
Sama Fenris usiadła w fotelu, bawiąc się monetą.
Nie podobało jej się zachowanie władców, ani doradców. Jeśli Mordor zaatakowałby teraz, zostaliby starci w proch.
Wstała i skierowała się do sali obrad.
Szła korytarzem myśląc intensywnie...
"Trzeba wystawić kawę na ławę. Wysłać posłańców do Gondoru i Rohanu ponownie, jeśli nic to nie da, zrobic przegląd wojsk i ustalic jakąs strategie. Nie wezmą mnie żywcem, poczwary. Niech nawet nie próbują".
Otworzyła drzwi i weszła do środka. Rozpoczęły się obrady.
Skrzywiła się delikatnie na hojność Rohańczyków, rzucając zirytowane spojrzenie na przybyłego posłańca. Był zmęczony podróżą. Nie on tu zawinił, lecz ten doradca straszący ją królem. Gdyby to ona była w Rohanie, wyprosiłaby więcej. Podeszła do posłańca:
- Dobrze sie spisałeś. Idź, wypocznij, odeśpij, najedz się, dziś wieczór widzę cie na posterunku - poklepała go po ramieniu. Uśmiechnięty wyszedł.
Sama Fenris usiadła w fotelu, bawiąc się monetą.
Nie podobało jej się zachowanie władców, ani doradców. Jeśli Mordor zaatakowałby teraz, zostaliby starci w proch.
Wstała i skierowała się do sali obrad.
Szła korytarzem myśląc intensywnie...
"Trzeba wystawić kawę na ławę. Wysłać posłańców do Gondoru i Rohanu ponownie, jeśli nic to nie da, zrobic przegląd wojsk i ustalic jakąs strategie. Nie wezmą mnie żywcem, poczwary. Niech nawet nie próbują".
Otworzyła drzwi i weszła do środka. Rozpoczęły się obrady.
Dobry miecz, to ostry miecz.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Eragorn, Ivor, Atanas (Fenris też przeczytaj)
Minas Ithiel Przywitało was z radością, ludzie zdawali się być uradowani z faktu, że do miasta przybyły następne oddziały wojsk. Eragorn marzył teraz o wygodnym łóżku i Kuflu piwa dlatego pewnie zapragnął odwiedzić Karczmę. Dobrze jednak wiedział, że najpierw trzeba udać się do Dowódcy Obrony miasta i się zameldować . Eragorn mimo że dowodził wojskami Gondoru nie podlegał pod Rozkazy Fenris.
Ivor wiernie towarzyszył przyjacielowi i pewnie jego przybycie do Mians Ithiel również podyktowane było chęcią przysłużenia się w tej wojnie i chęcią wypełnienia woli rady.
Atanas wiedział że tu będzie czekać go nie lada zagadka, jeśli koń jest istotnie tak dziwny jak opisał to posłaniec. Wiedział że najpierw musi rozmówić się Fenris, która już zwołała obrady nie tylko w tej sprawie.
[Ra-V masz racje powinienem się bardziej starać pisać, zwracam chonor i obiecuje poprawę. A Ciebie i Ivora i Atanasa mobilizuje do bardziej aktywnej gry].
Tinwe
-smacznego- powiedziała kobeita, -ale pytałam raczej z skąd się tu wzięłaś, wiem że pewnie przyniosły cię tu twoje nogi lecz jak to się stało że akurat tu.-Kobieta wstała otarła łzy i zaczęła mówić, dalej- pytasz czemu płaczę?, Me łzy są z stad gdyż zła królowa lasu uwięziła mego narzeczonego, zmieniając serce mu w lód a ciało w kamień. –Kobieta zapłakała raz jeszcze Tinwe poczuła okropny żal w swym małym serduszku. Kobieta przetarła oczy poczym przez łzy mówiła dalej- I będę tu Ja uwiązana do pnączy nie mogąc pomóc ukochanemu chyba że ktoś spełni jedną z zachcianek królowej… Sama był pewnie to uczyniła gdyby nie to...- Kobieta wskazała na swoje nogi które uwiązane były do pnączy jakiejś rośliny. Poczym znów wybuchła płaczem.
Minas Ithiel Przywitało was z radością, ludzie zdawali się być uradowani z faktu, że do miasta przybyły następne oddziały wojsk. Eragorn marzył teraz o wygodnym łóżku i Kuflu piwa dlatego pewnie zapragnął odwiedzić Karczmę. Dobrze jednak wiedział, że najpierw trzeba udać się do Dowódcy Obrony miasta i się zameldować . Eragorn mimo że dowodził wojskami Gondoru nie podlegał pod Rozkazy Fenris.
Ivor wiernie towarzyszył przyjacielowi i pewnie jego przybycie do Mians Ithiel również podyktowane było chęcią przysłużenia się w tej wojnie i chęcią wypełnienia woli rady.
Atanas wiedział że tu będzie czekać go nie lada zagadka, jeśli koń jest istotnie tak dziwny jak opisał to posłaniec. Wiedział że najpierw musi rozmówić się Fenris, która już zwołała obrady nie tylko w tej sprawie.
[Ra-V masz racje powinienem się bardziej starać pisać, zwracam chonor i obiecuje poprawę. A Ciebie i Ivora i Atanasa mobilizuje do bardziej aktywnej gry].
Tinwe
-smacznego- powiedziała kobeita, -ale pytałam raczej z skąd się tu wzięłaś, wiem że pewnie przyniosły cię tu twoje nogi lecz jak to się stało że akurat tu.-Kobieta wstała otarła łzy i zaczęła mówić, dalej- pytasz czemu płaczę?, Me łzy są z stad gdyż zła królowa lasu uwięziła mego narzeczonego, zmieniając serce mu w lód a ciało w kamień. –Kobieta zapłakała raz jeszcze Tinwe poczuła okropny żal w swym małym serduszku. Kobieta przetarła oczy poczym przez łzy mówiła dalej- I będę tu Ja uwiązana do pnączy nie mogąc pomóc ukochanemu chyba że ktoś spełni jedną z zachcianek królowej… Sama był pewnie to uczyniła gdyby nie to...- Kobieta wskazała na swoje nogi które uwiązane były do pnączy jakiejś rośliny. Poczym znów wybuchła płaczem.

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Pomywacz
- Posty: 68
- Rejestracja: poniedziałek, 16 stycznia 2006, 21:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Stamtąd.
Tinwe
Bujać to my, a nie nas – pomyślała odruchowo, przyglądając się spod oka związanej niewieście. Pokonując wrodzony sceptycyzm, nieznacznie się przysunęła. Do szerokich, hobbickich nozdrzy, napłynął zapach przygody.
Królowa lasu? Magia? Czary? No proszę, co też musiało się dziać na świecie, gdy ona sprzątała obejście swej niepozornej nory lub gotowała...
- Tak jakoś wyszło – mruknęła, nie chcąc przyznać się do swych problemów z rozpoznawaniem kierunków świata. – Szłam i... no, doszłam tutaj.
Rozważyła pokrótce sytuację. Był nieznany bór, bezużyteczna mapa, marchew, strumyk, Żądło u pasa, dużo łez oraz bluszcz oplatający cudze nogi. Bluszcz, który wyglądający na dość mocny i kolczasty.
Jak ta dziewczyna mogła dać się w to wrobić? Dla mężczyzny?
Tinwe ugryzła z namysłem jarzynę, przełknęła.
Czasami ich nie znosiła, czasami tolerowała, czasami nawet lubiła – w końcu przydawali się do wbijania gwoździ i można się doń było wprosić na wino... ale aż tak? To byłoby żałosne, gdyby nie było dziwne i smutne.
- Za co właściwie tutaj siedzisz? – spytała się ostrożnie ciemnowłosej.
P.S. Rafale, błagam – pisz prozą!
Bujać to my, a nie nas – pomyślała odruchowo, przyglądając się spod oka związanej niewieście. Pokonując wrodzony sceptycyzm, nieznacznie się przysunęła. Do szerokich, hobbickich nozdrzy, napłynął zapach przygody.
Królowa lasu? Magia? Czary? No proszę, co też musiało się dziać na świecie, gdy ona sprzątała obejście swej niepozornej nory lub gotowała...
- Tak jakoś wyszło – mruknęła, nie chcąc przyznać się do swych problemów z rozpoznawaniem kierunków świata. – Szłam i... no, doszłam tutaj.
Rozważyła pokrótce sytuację. Był nieznany bór, bezużyteczna mapa, marchew, strumyk, Żądło u pasa, dużo łez oraz bluszcz oplatający cudze nogi. Bluszcz, który wyglądający na dość mocny i kolczasty.
Jak ta dziewczyna mogła dać się w to wrobić? Dla mężczyzny?
Tinwe ugryzła z namysłem jarzynę, przełknęła.
Czasami ich nie znosiła, czasami tolerowała, czasami nawet lubiła – w końcu przydawali się do wbijania gwoździ i można się doń było wprosić na wino... ale aż tak? To byłoby żałosne, gdyby nie było dziwne i smutne.
- Za co właściwie tutaj siedzisz? – spytała się ostrożnie ciemnowłosej.
P.S. Rafale, błagam – pisz prozą!

-
- Kok
- Posty: 951
- Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Tinwe
- za co, za co za niewinność…. Czy kochałaś kiedyś kogoś tak ze bezgranicznie mogłabyś się mu oddać- Tinwe pomyślała zaraz o Williamie- Ja kochałam i to był mój błąd ? Zła królowa, Elfia czarownica, która zgorzkniała przez to że jej najbliżsi dawno odeszli Ona to właśnie ukochała tego samego mężczyznę co ja. Uprowadziła go i uwięziła a gdy ten się jej opierał rzuciła klątwę na niego zaklinając go w kamień. Teraz ona patrzy na niego każdego dnia. Mnie zaś uwiązała tu nad potokiem skazując na wieczną rozpacz chyba że znajdzie się ktoś kto złamie jedna z pieczęci która ukruszy więzy i moc czarów złej królowej.
Galinor
Wracał do Morii z wielkiej narady. Wiedział że stanie przed swym królem, który zażąda szczegółowej relacji. Galinor wiózł dla swego króla list od samego keleborna, list musiał być ważny gdyż miał go strzec jak oka w głowie, na szczęście moria niebyła daleko. Gdy wszedł w jej korytarze poczuł się bezpiecznie mimo że jeszcze w powietrzu dało się czuć smród dawniejszych lokatorów. – w końcu w domu westchnął poczym udał się w głąb stolicy.
ps. co nie którzy powinni zrezygnowac z "liryki"
- za co, za co za niewinność…. Czy kochałaś kiedyś kogoś tak ze bezgranicznie mogłabyś się mu oddać- Tinwe pomyślała zaraz o Williamie- Ja kochałam i to był mój błąd ? Zła królowa, Elfia czarownica, która zgorzkniała przez to że jej najbliżsi dawno odeszli Ona to właśnie ukochała tego samego mężczyznę co ja. Uprowadziła go i uwięziła a gdy ten się jej opierał rzuciła klątwę na niego zaklinając go w kamień. Teraz ona patrzy na niego każdego dnia. Mnie zaś uwiązała tu nad potokiem skazując na wieczną rozpacz chyba że znajdzie się ktoś kto złamie jedna z pieczęci która ukruszy więzy i moc czarów złej królowej.
Galinor
Wracał do Morii z wielkiej narady. Wiedział że stanie przed swym królem, który zażąda szczegółowej relacji. Galinor wiózł dla swego króla list od samego keleborna, list musiał być ważny gdyż miał go strzec jak oka w głowie, na szczęście moria niebyła daleko. Gdy wszedł w jej korytarze poczuł się bezpiecznie mimo że jeszcze w powietrzu dało się czuć smród dawniejszych lokatorów. – w końcu w domu westchnął poczym udał się w głąb stolicy.
ps. co nie którzy powinni zrezygnowac z "liryki"


-
- Pomywacz
- Posty: 68
- Rejestracja: poniedziałek, 16 stycznia 2006, 21:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Stamtąd.
Tinwe:
Hobbitka niewiele pojmowała z tego, o czym mówiła ciemnowłosa.
Czy kochała bezgranicznie? Nie, nigdy. Ba, nie kochała nawet nie-bezgranicznie. W ogóle, uczucie miłości poza platonicznej wolała od siebie odsunąć. Było to dla niej zbyt dalekie, zbyt patetyczne, za górne i za lotne. Całkowicie niepraktyczne.
Rzeczywistość zastukała do jej umysłu.
Złe, elfie królowe z opowieści, nigdy się nie zakochiwały. Zwykle sprowadzały zimę i były groźne, często zabójcze... ale nigdy nieszczęśliwie nie lokowały swych afektów.
Tinwe ponownie spojrzała na spętaną, smutną kobietę.
Ile żalu trzeba w sobie nosić, aby robić takie rzeczy...?
Zadrżała na krótki moment. Wolała nie wiedzieć, ani się nie domyślać. Miast tego, filozoficznie odrzuciła nać z resztką korzenia. Westchnęła, przywracając na twarz zwykły uśmiech.
- Jak dokładnie mam cię uratować?
Hobbitka niewiele pojmowała z tego, o czym mówiła ciemnowłosa.
Czy kochała bezgranicznie? Nie, nigdy. Ba, nie kochała nawet nie-bezgranicznie. W ogóle, uczucie miłości poza platonicznej wolała od siebie odsunąć. Było to dla niej zbyt dalekie, zbyt patetyczne, za górne i za lotne. Całkowicie niepraktyczne.
Rzeczywistość zastukała do jej umysłu.
Złe, elfie królowe z opowieści, nigdy się nie zakochiwały. Zwykle sprowadzały zimę i były groźne, często zabójcze... ale nigdy nieszczęśliwie nie lokowały swych afektów.
Tinwe ponownie spojrzała na spętaną, smutną kobietę.
Ile żalu trzeba w sobie nosić, aby robić takie rzeczy...?
Zadrżała na krótki moment. Wolała nie wiedzieć, ani się nie domyślać. Miast tego, filozoficznie odrzuciła nać z resztką korzenia. Westchnęła, przywracając na twarz zwykły uśmiech.
- Jak dokładnie mam cię uratować?

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin

-
- Pomywacz
- Posty: 68
- Rejestracja: poniedziałek, 16 stycznia 2006, 21:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Stamtąd.
Tinwe
Przekręciła w bok swą nieuczoną głowę, skrzywiła usta. Zrobiło jej się strasznie żal ciemnowłosej. Biedna dziewczyna, jak bardzo musiała się nudzić, aby wymyślać tego typu liryki?
Nie, żeby Tinwe nie lubiła poezji, skądże! Znała nawet na pamięć kilka piosenek... Bodajże trzy. Jedną, mówiącą o rolniku z burakami, drugą – dość obsceniczną - o jeżu oraz trzecią, traktującą na temat jesiennych liści i kiczowatej, wielkiej miłości.
Spojrzała spod oka na towarzyszkę.
- Możesz mi to powiedzieć jeszcze raz? W eee... bardziej płynnym wspólnym?
Przekręciła w bok swą nieuczoną głowę, skrzywiła usta. Zrobiło jej się strasznie żal ciemnowłosej. Biedna dziewczyna, jak bardzo musiała się nudzić, aby wymyślać tego typu liryki?
Nie, żeby Tinwe nie lubiła poezji, skądże! Znała nawet na pamięć kilka piosenek... Bodajże trzy. Jedną, mówiącą o rolniku z burakami, drugą – dość obsceniczną - o jeżu oraz trzecią, traktującą na temat jesiennych liści i kiczowatej, wielkiej miłości.
Spojrzała spod oka na towarzyszkę.
- Możesz mi to powiedzieć jeszcze raz? W eee... bardziej płynnym wspólnym?


-
- Szczur Lądowy
- Posty: 18
- Rejestracja: sobota, 21 stycznia 2006, 12:08
- Kontakt:
Fenris:
Narada trwala juz godzin kilka,
Radzili, radzili wciaz nowe sprawy,
Wtem Fenris od kogos wiesc odebrawszy,
wstala od obradujacych z lawy:
Panowie moi, panowie mili,
do uszu mych wiesci dotarły wazne!
Towarzysze nowi nas odwiedzili,
I dla nich obrady musza byc jawne.
Zgodzili sie radni i wszystko przerwano,
Fenris odeszla do swych pokoi,
Na nowych gosci cierpliwie czekano,
azeby wazne obrady wznowić.
Fenris zas z czasu pokorzystawszy,
Odzienie codzienne natychmiast przebrala,
na biale, co tylko na czas wazniejszy,
Ze swymi zwyklymi w szafie trzymala.
I narzucila plaszcz swoj blekitny,
co go w podarku od krola miala.
Za swoje dzielne w boju wyczyny,
wraz z szybkim awansem i jego dostala.
Fenris zaklęła pod nosem. Czego jej się pioruna wszystko w rymy układa..? Zdziwiona przywołała jednego ze strażników, każąc, by wino, które piła do kolacji natychmiast zastąpił nowym.
Następnie ruszyła do wskazanej przez miejscowych tawerny, by zaprosić nowoprzybyłych do kwater w garnizonie i w miarę możliwości, poznać.
Narada trwala juz godzin kilka,
Radzili, radzili wciaz nowe sprawy,
Wtem Fenris od kogos wiesc odebrawszy,
wstala od obradujacych z lawy:
Panowie moi, panowie mili,
do uszu mych wiesci dotarły wazne!
Towarzysze nowi nas odwiedzili,
I dla nich obrady musza byc jawne.
Zgodzili sie radni i wszystko przerwano,
Fenris odeszla do swych pokoi,
Na nowych gosci cierpliwie czekano,
azeby wazne obrady wznowić.
Fenris zas z czasu pokorzystawszy,
Odzienie codzienne natychmiast przebrala,
na biale, co tylko na czas wazniejszy,
Ze swymi zwyklymi w szafie trzymala.
I narzucila plaszcz swoj blekitny,
co go w podarku od krola miala.
Za swoje dzielne w boju wyczyny,
wraz z szybkim awansem i jego dostala.
Fenris zaklęła pod nosem. Czego jej się pioruna wszystko w rymy układa..? Zdziwiona przywołała jednego ze strażników, każąc, by wino, które piła do kolacji natychmiast zastąpił nowym.
Następnie ruszyła do wskazanej przez miejscowych tawerny, by zaprosić nowoprzybyłych do kwater w garnizonie i w miarę możliwości, poznać.
Dobry miecz, to ostry miecz.
