Witam niziołka i przedstawiam mu się jako Arokh, cyrynita Borgona. Chwilę wyczekuję pytająco, aż on również się przedstawi. Potem staram się trochę uspokoić i razem z nim przenieść gdzieś, gdzie jest nieco bardziej spokojnie - trzeba zaplanować działania a nie biegać jak oszalały. Pytam, czy nie ma on nic przeciwko współpracy ze strażą przy pościgu a następnie szukam jakiegoś patrolu, do którego możnaby się przyłączyć. Raczej za dodatkowy miecz się nie powinni obrażać, tym bardziej, że reprezentuję sobą zakon rycerski.
Przy okazji nadal rozglądam się po mieście szukając innych awanturników, którzy mogliby pomóc w pościgu poza miastem (bo zakładam możliwość, że w końcu się z niego uciekinierzy wydostaną). O ile wiem to straż miejska raczej nie będzie uczestniczyła w takich działaniach dlatego też szukam właśnie takich ludzi.
[Kryształy Czasu] Kto ma wisieć nie utonie...


- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:
Zycie na Placu Karczemnym powoli wracało do swojego normalnego toku, a o wydarzeniach sprzed kilku chwil mogły swiadczyć jedynie niezażegnane dotąd bójki i licznie kręcący się tu i ówdzie miejscy strażnicy...
Maravel rozejrzał sie wkoło - ludzie nie otaczali go juz tak gęsto - jednak gdy tylko probował coś krzyknać, ktoś do niego podbiegł. Nie wiedział kiedy został sarpnięty za ramię, zachwiał się, lecz utrymał równowagę. Szybkim półobrotem znalazł się tuż przy napastniku i szybkim wypadem ramion odrzucił go od siebie. W tym momencie zauważył ze przeciwnik dzierży w dłoni obnażony miecz... niewiele brakowało, ale ponoć Kas-Handil sprzyja śmiałym... tylko czy wyjdzie taka brawurowa akcja po raz kolejny?
Zmierzyli sie zwzrokiem.
Menwin odetchnął. Chciał coś powiedzieć, ale młoda brunetka spogladajaca na niego spod nasuniętego na głowę kaptura była szybsza...
-A więc uratowałam przestępcę... Ekscytujące...
-Nie jestem przestepcą...
-Nie jesteś? Dlaczego więc trzymali cię strażnicy? przecież niewinnych by nie zaczepiali...
Trubadur rozejrzał sie nerwowo w obawie przed ewentualnym pościgiem.
-Spokojnie - rzekła dziewczyna - na razie jeseśmy bezpieczni... Mamy więc chwilę na wyjaśnienia.
Menvin poczuł, ze chyba musi jej odpowiedzieć. Przynajmniej musi powiedzieć cokolwiek, gdyż badawcze spojrzenie zdawało sie śledzić z uwaga jego twarz...
Arokh tymczasem świadom grożącego mu ze wszystkich stron niebezpieczeństwa nieopatrznie zbliżył się do niepozornego jegomościa. Łamiący sie nieco ton zamaskował głośnością zdania:
-Witaj cny panie! Niech Droga po której stąpasz zawsze prostą będzie. Jestem Arokh, cyryn...
-Czy ja ciebie zaczepiałem człowieku? - warknał niziolek. - Czy ja tobie w drogę wchodziłem? Czego ode mnie chcesz? Idź swoja drogą i nie sprawiaj kłopotów...
Rycerz poczuł chłodne krople potu spływajace mu po plecach...
Markko nie namyśaljac się długo dopałd do szubrawca i jednym szarpniećiem spróbował obalić na ziemię... Niestety ręka jego trafiła na część płaszcza za którą nie było niczego...
Zachwiał sie nieco, co pozwoliło przeciwnikowi oddalić sie nieco. Spojrzał na niego. Markko wciaż był uzbrojony, ale miecz miał w lewej ręce... Czy zdąży?
Maravel rozejrzał sie wkoło - ludzie nie otaczali go juz tak gęsto - jednak gdy tylko probował coś krzyknać, ktoś do niego podbiegł. Nie wiedział kiedy został sarpnięty za ramię, zachwiał się, lecz utrymał równowagę. Szybkim półobrotem znalazł się tuż przy napastniku i szybkim wypadem ramion odrzucił go od siebie. W tym momencie zauważył ze przeciwnik dzierży w dłoni obnażony miecz... niewiele brakowało, ale ponoć Kas-Handil sprzyja śmiałym... tylko czy wyjdzie taka brawurowa akcja po raz kolejny?
Zmierzyli sie zwzrokiem.
Menwin odetchnął. Chciał coś powiedzieć, ale młoda brunetka spogladajaca na niego spod nasuniętego na głowę kaptura była szybsza...
-A więc uratowałam przestępcę... Ekscytujące...
-Nie jestem przestepcą...
-Nie jesteś? Dlaczego więc trzymali cię strażnicy? przecież niewinnych by nie zaczepiali...
Trubadur rozejrzał sie nerwowo w obawie przed ewentualnym pościgiem.
-Spokojnie - rzekła dziewczyna - na razie jeseśmy bezpieczni... Mamy więc chwilę na wyjaśnienia.
Menvin poczuł, ze chyba musi jej odpowiedzieć. Przynajmniej musi powiedzieć cokolwiek, gdyż badawcze spojrzenie zdawało sie śledzić z uwaga jego twarz...
Arokh tymczasem świadom grożącego mu ze wszystkich stron niebezpieczeństwa nieopatrznie zbliżył się do niepozornego jegomościa. Łamiący sie nieco ton zamaskował głośnością zdania:
-Witaj cny panie! Niech Droga po której stąpasz zawsze prostą będzie. Jestem Arokh, cyryn...
-Czy ja ciebie zaczepiałem człowieku? - warknał niziolek. - Czy ja tobie w drogę wchodziłem? Czego ode mnie chcesz? Idź swoja drogą i nie sprawiaj kłopotów...
Rycerz poczuł chłodne krople potu spływajace mu po plecach...
Markko nie namyśaljac się długo dopałd do szubrawca i jednym szarpniećiem spróbował obalić na ziemię... Niestety ręka jego trafiła na część płaszcza za którą nie było niczego...
Zachwiał sie nieco, co pozwoliło przeciwnikowi oddalić sie nieco. Spojrzał na niego. Markko wciaż był uzbrojony, ale miecz miał w lewej ręce... Czy zdąży?

-
- Marynarz
- Posty: 200
- Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 14:29
- Lokalizacja: Łódzki Widzew SPN
- Kontakt:
Marrko
nie wiele myśląc rzucam się wprzód z pełnym skoncentrowaniem. w głowie kołacze się tylko jedna myśl
ZRANIĆ tak aby nie uciekł
rzuciwszy się wprost na uciekiniera miecz próbuję wbić w sam środek torsu wiedząc jedno. musiała by to być zjawa aby na samym środku też mieć pustkę. (miecz pozostaje w słabszej lewej dłoni ale liczę ze siła rozpędu całej postaci jednak zostanie utrzymana przez tą dłoń.)
/wow zaczeliśmy ty DOBRY zmieniaczu opisów/
nie wiele myśląc rzucam się wprzód z pełnym skoncentrowaniem. w głowie kołacze się tylko jedna myśl

rzuciwszy się wprost na uciekiniera miecz próbuję wbić w sam środek torsu wiedząc jedno. musiała by to być zjawa aby na samym środku też mieć pustkę. (miecz pozostaje w słabszej lewej dłoni ale liczę ze siła rozpędu całej postaci jednak zostanie utrzymana przez tą dłoń.)
/wow zaczeliśmy ty DOBRY zmieniaczu opisów/
"gdy na szlaku spotkasz rowerzystę, pomachaj mu on też jest człowiekiem."
podpisano: rowerzysta
podpisano: rowerzysta

-
- Tawerniany Bard
- Posty: 544
- Rejestracja: piątek, 13 sierpnia 2004, 22:06
- Numer GG: 4825300
- Lokalizacja: Łódź
Menvin
-Gdyby straże działały zawsze tak, jak powinny, nie miałbym materiału do połowy ballad. Stałem po prostu za blisko zamieszania i za bardzo, widać, wyróżniałem się z tłumu.
Skoro jednak wzięłaś mnie za przesepcę, to czemu mi pomogłaś?
-Gdyby straże działały zawsze tak, jak powinny, nie miałbym materiału do połowy ballad. Stałem po prostu za blisko zamieszania i za bardzo, widać, wyróżniałem się z tłumu.
Skoro jednak wzięłaś mnie za przesepcę, to czemu mi pomogłaś?
Peace was a lie, there was only passion. It gave me power, too much power to comprehend. Thus no victory was possible - only void remained. Yet my chains are broken and through the Force I'm free.
There is something to be learnt about irony here.
There is something to be learnt about irony here.

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:
Brunetka uśmiechnęła się sympatycznie ukazując równe białe zęby.
- Pomogłam ci, abyś ty pomógł mi – powiedziała. – Gdzieś tutaj kręcą się moi towarzysze, których muszę jak najszybciej muszę odnaleźć… A sam zapewne rozumiesz, że w obecnej sytuacji…
W umyśle Menvina zalśniła iskra zrozumienia.
- Czy to oznacza, że oni ciebie?…
- Tak, to mnie ścigają Uruki – niewiastę zdawała się bawić cała sytuacja. – Chyba nie sądzisz, że dałabym się spalić? Jestem zbyt młoda i zbyt ładna… - puściła oko do barda.
Zadźwięczała stal. Obydwaj przeciwnicy znali się na robieniu żelazem i żaden z nich nie zamierzał ustąpić. Cios, za cios, wypad za wypad – pierwsza wymiana uderzeń nie przyniosła rozwiązania. Niestety wyższy z walczących zachwiał się potrącony przez kogoś ze spanikowanego tłumu. Ta chwila wystarczyła, by jego adwersarz wyprowadził cios, który doszedł celu. Miecz przebił trzewia i utknął zakleszczony żebrami.
Ostatnim wysiłkiem woli osuwający się na ziemię bohater uderzył na odlew. I chyba to wszechmocny Kas-Handil, bóg prawdziwych poszukiwaczy przygód sprawił, że trafił! Kiedy upadał, w jego zamglonych oczach odbił się obraz przeciwnika z krzykiem chwytającego się za obficie broczącą krwią ranę. Przecięta tętnica…
Po chwili Markko i Maravel zostali otoczeni przez tłum ciekawskich kmiotków. Nikt jednak nie ważył się zbliżyć na tyle, żeby udzielić im jakiejś pomocy. A kiedy wreszcie nadeszli gwardziści, nie było już kogo ratować…
Na tym skończymy. Fakt, że odpowiedzi od połowy graczy nie otrzymałem, do tego drugi - walka postaci między sobą - chyba wystarczą jako argument za tym, żeby zakończyć. Co wydarzyło się potem? Ano gwardziści uznali, że im się liczba trupów musi zgadzać, a dwa się same znalazły, więc zaprzestali pościgu.
Arokh, dotąd kręci się gdzieś po Placu Karczemnym bacznie rozglądając się czy w pobliżu nie ma niziołka, który go obsobaczył. Może kiedyś znajdzie tam swoją przepustkę do wielkiej przygody?
Zbiegła wiedźma, a właściwie nekromantka, przy pomocy nowego znajomego odnalazła swoich przyjaciół i wspólnie wszyscy oddalili się poza Ostrogar.
Ostatnio na drugim końcu Orcusa, w wielkim kupieckim mieście Get-Warr-Gar słyszałem opowieść o heroicznych czynach postaci, których opis pasował trochę do wyglądu Menvina i nekromantki, ale tyle się tych awanturników ostatnio awanturuje, że pewności czy to oni nie mam... Zresztą czy to ważne? Świat jest zły - niech się cieszą, że w ogóle przeżyli
- Pomogłam ci, abyś ty pomógł mi – powiedziała. – Gdzieś tutaj kręcą się moi towarzysze, których muszę jak najszybciej muszę odnaleźć… A sam zapewne rozumiesz, że w obecnej sytuacji…
W umyśle Menvina zalśniła iskra zrozumienia.
- Czy to oznacza, że oni ciebie?…
- Tak, to mnie ścigają Uruki – niewiastę zdawała się bawić cała sytuacja. – Chyba nie sądzisz, że dałabym się spalić? Jestem zbyt młoda i zbyt ładna… - puściła oko do barda.
Zadźwięczała stal. Obydwaj przeciwnicy znali się na robieniu żelazem i żaden z nich nie zamierzał ustąpić. Cios, za cios, wypad za wypad – pierwsza wymiana uderzeń nie przyniosła rozwiązania. Niestety wyższy z walczących zachwiał się potrącony przez kogoś ze spanikowanego tłumu. Ta chwila wystarczyła, by jego adwersarz wyprowadził cios, który doszedł celu. Miecz przebił trzewia i utknął zakleszczony żebrami.
Ostatnim wysiłkiem woli osuwający się na ziemię bohater uderzył na odlew. I chyba to wszechmocny Kas-Handil, bóg prawdziwych poszukiwaczy przygód sprawił, że trafił! Kiedy upadał, w jego zamglonych oczach odbił się obraz przeciwnika z krzykiem chwytającego się za obficie broczącą krwią ranę. Przecięta tętnica…
Po chwili Markko i Maravel zostali otoczeni przez tłum ciekawskich kmiotków. Nikt jednak nie ważył się zbliżyć na tyle, żeby udzielić im jakiejś pomocy. A kiedy wreszcie nadeszli gwardziści, nie było już kogo ratować…
Na tym skończymy. Fakt, że odpowiedzi od połowy graczy nie otrzymałem, do tego drugi - walka postaci między sobą - chyba wystarczą jako argument za tym, żeby zakończyć. Co wydarzyło się potem? Ano gwardziści uznali, że im się liczba trupów musi zgadzać, a dwa się same znalazły, więc zaprzestali pościgu.
Arokh, dotąd kręci się gdzieś po Placu Karczemnym bacznie rozglądając się czy w pobliżu nie ma niziołka, który go obsobaczył. Może kiedyś znajdzie tam swoją przepustkę do wielkiej przygody?
Zbiegła wiedźma, a właściwie nekromantka, przy pomocy nowego znajomego odnalazła swoich przyjaciół i wspólnie wszyscy oddalili się poza Ostrogar.
Ostatnio na drugim końcu Orcusa, w wielkim kupieckim mieście Get-Warr-Gar słyszałem opowieść o heroicznych czynach postaci, których opis pasował trochę do wyglądu Menvina i nekromantki, ale tyle się tych awanturników ostatnio awanturuje, że pewności czy to oni nie mam... Zresztą czy to ważne? Świat jest zły - niech się cieszą, że w ogóle przeżyli

Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
