[WP IV Era][Obóz dobra] Totalna Dominacja

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Villemo
Podbiegłaś i zauważyłaś dość spory spad do jakiejś groty na dole nikogo nie dostrzegasz ale słyszysz ze ktoś niedaleko upalnie idzie powoli jak gdyby w głąb groty wiesz ze to niezbyt rozsądne gdyż o ile się orientujesz mogą być tam przepaście głębokie i strome, zalane neigdys wodą.
Eragon
Idziesz jest ciemno jak w du…e wymacałeś ze cos wystaje ze ściany to jakaś chyba belka od jakiejś konstrukcji szybko kojarzysz to miejsce z kopalnią. Przed sobą nie widzisz nic, za sobą tylko blade światło które wpada otworem którędy wpadłeś.
Zaknafein.
Jesteś pewien ze z skądś znasz tą Elfkę, niestety niknęła ci pomiędzy drzewami i nie mogłeś jej się dokładniej przyjrzeć.
Wszyscy:
Po wydazenaich opisanych wyzej minęło moze z 1 godiznkę gdy
słyszycie sygnał do zebrania sie w wierzy. to znak ze rada jest w komplecie i czas na pierwsze posiedzenie.
(to chyba ostatni post pzred i w swieta
wyjezdzam na swieta i wroce nie wczesniej jak 28 dlatego zarzadzam przerwę swiateczna do odwołania- mozecie pisac na wątki poruszone wyżej)
Podbiegłaś i zauważyłaś dość spory spad do jakiejś groty na dole nikogo nie dostrzegasz ale słyszysz ze ktoś niedaleko upalnie idzie powoli jak gdyby w głąb groty wiesz ze to niezbyt rozsądne gdyż o ile się orientujesz mogą być tam przepaście głębokie i strome, zalane neigdys wodą.
Eragon
Idziesz jest ciemno jak w du…e wymacałeś ze cos wystaje ze ściany to jakaś chyba belka od jakiejś konstrukcji szybko kojarzysz to miejsce z kopalnią. Przed sobą nie widzisz nic, za sobą tylko blade światło które wpada otworem którędy wpadłeś.
Zaknafein.
Jesteś pewien ze z skądś znasz tą Elfkę, niestety niknęła ci pomiędzy drzewami i nie mogłeś jej się dokładniej przyjrzeć.
Wszyscy:
Po wydazenaich opisanych wyzej minęło moze z 1 godiznkę gdy
słyszycie sygnał do zebrania sie w wierzy. to znak ze rada jest w komplecie i czas na pierwsze posiedzenie.
(to chyba ostatni post pzred i w swieta


-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Zaknafein
Zaskoczony tak wczesnym dźwiękiem wzywającym na naradę, zmieszał się. nie wiedział czy ma dalej szukać w lesie Elfki, czy też iść na naradę. Wybrał tą drugą możliwość, gdyż podejżewał, że owa tajemnicza Elfka na naradzie zagości. Szybkim krokiem poszedł w stronę Isengardu. Po drodze zastanawiał się nad sensem istnienia "nowej" Białej Rady. Dziwiło go, iż w radzie nie zasiada żaden Istari, ani tak naprawdę, żadna osoba tego godna. Wydawało mu się to jedynie spotkaniem władców, którzy będą za pośrednictwem swoich radnych ustalaś ścisłe warunki sojuszu przeciw siłom ciemnosci zagrażającym Wolnym Ludom Śródziemia. Dziwiło go również to, że władcy mają zamiar przedstawiać jakiekowiek warunki, sądził że sojusz jest tak oczywisty i niezbędny, że nie podlega to dyskusji. W trakcie drogi zaczął dostrajać swoją lutnię oraz starał sobnie przypomnieć jakąkolwiek pieśń, która pasowałaby do zaistniałej sytuacji. A z drugiej strony wciąż nie mógł wyrzucić ze swej głowy wspomnienia o Elfce, którą spotkał w lesie.
Zaskoczony tak wczesnym dźwiękiem wzywającym na naradę, zmieszał się. nie wiedział czy ma dalej szukać w lesie Elfki, czy też iść na naradę. Wybrał tą drugą możliwość, gdyż podejżewał, że owa tajemnicza Elfka na naradzie zagości. Szybkim krokiem poszedł w stronę Isengardu. Po drodze zastanawiał się nad sensem istnienia "nowej" Białej Rady. Dziwiło go, iż w radzie nie zasiada żaden Istari, ani tak naprawdę, żadna osoba tego godna. Wydawało mu się to jedynie spotkaniem władców, którzy będą za pośrednictwem swoich radnych ustalaś ścisłe warunki sojuszu przeciw siłom ciemnosci zagrażającym Wolnym Ludom Śródziemia. Dziwiło go również to, że władcy mają zamiar przedstawiać jakiekowiek warunki, sądził że sojusz jest tak oczywisty i niezbędny, że nie podlega to dyskusji. W trakcie drogi zaczął dostrajać swoją lutnię oraz starał sobnie przypomnieć jakąkolwiek pieśń, która pasowałaby do zaistniałej sytuacji. A z drugiej strony wciąż nie mógł wyrzucić ze swej głowy wspomnienia o Elfce, którą spotkał w lesie.

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Herogar
Zakradam się do dwóch gobelinów pilnujących jeńca, poprzez powolne poruszanie się, a raczej suniecie po powierzchni wśród traw, by dostać się w miarę blisko nich, oczywiście tak by mnie nie dostrzegli, i bym był za ich plecami. Przez myśli przechodzi mi myśl, że jednak dobrze, że mam na sobie chitynową zbroję, gdyż w innym wypadku mogłoby być ciężko z podkradnięciem się do nich. Gdy wybuchnie głośniejszy konflikt, między goblinami, nagle zerwę się z ziemi ku strażnikom i spróbuję ściąć obydwu jednym cięciem mego miecza dwuręcznego. Korzystając z elementu zaskoczenia i tego, że w gwarze walki reszty paskudztw nie słychać było zbytnio mej akcji mówię do ich niedawnego jeńca:
- Schowaj się za tymi tam drzewami, jeśli ci życie miłe, ja zaraz tam będę.
Kończąc te słowa popycham go w stronę pobliskiego lasu, a sam szarżuje na największe skupisko gobelinów by zadać jak najmniejszą ilością cieńć jak największe straty mym wrogom. Co ma na celu większe ich zdezorganizowanie tym samym i danie mi większych szans na wygraną z nimi. Próbuje zabić ich wszystkich, lecz jeśli jakiś zacznie uciekać nie gonie go zbyt daleko, szybko powracając do reszty by im zbyt dobrze nie było.
Zakradam się do dwóch gobelinów pilnujących jeńca, poprzez powolne poruszanie się, a raczej suniecie po powierzchni wśród traw, by dostać się w miarę blisko nich, oczywiście tak by mnie nie dostrzegli, i bym był za ich plecami. Przez myśli przechodzi mi myśl, że jednak dobrze, że mam na sobie chitynową zbroję, gdyż w innym wypadku mogłoby być ciężko z podkradnięciem się do nich. Gdy wybuchnie głośniejszy konflikt, między goblinami, nagle zerwę się z ziemi ku strażnikom i spróbuję ściąć obydwu jednym cięciem mego miecza dwuręcznego. Korzystając z elementu zaskoczenia i tego, że w gwarze walki reszty paskudztw nie słychać było zbytnio mej akcji mówię do ich niedawnego jeńca:
- Schowaj się za tymi tam drzewami, jeśli ci życie miłe, ja zaraz tam będę.
Kończąc te słowa popycham go w stronę pobliskiego lasu, a sam szarżuje na największe skupisko gobelinów by zadać jak najmniejszą ilością cieńć jak największe straty mym wrogom. Co ma na celu większe ich zdezorganizowanie tym samym i danie mi większych szans na wygraną z nimi. Próbuje zabić ich wszystkich, lecz jeśli jakiś zacznie uciekać nie gonie go zbyt daleko, szybko powracając do reszty by im zbyt dobrze nie było.

-
- Marynarz
- Posty: 298
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
- Lokalizacja: Szczecin
Nieznajoma:
Choć szukał sennej zjawy, to nie zapadł w sen
Jak ćma parł ku słońcu pomijając cień
Jakże słodko nie zważać na płynącą wodę
Gdy widziało się mało i myśli są młode
Gdy nie dla oczu otwartych horyzontu kres
Nie stworzonych dla granic
Nie znających łez
Tak jak i liść jesienny głaskany przez wiatr
Dałeś się ponieść sercu ignorując czas
Jednak gdy kajdany zaczną ciążyć w dół
Zatrzymasz swe palce
Pieszcząc włosy strun
Zatrzymasz się na chwilę wspomnisz próżny bieg
I wtedy już świadomie weźmiesz przykład z drzew
Bo choć dzięki tej pieśni utonęłam w snach
To coś wciąż tarło w sercu - to z klepsydry piach
Tak ukryta wśród liści
Drzewo pośród drzew
Słuchała słów pieśni, smakowała śpiew
A gdy zagrały dzwony spłoszyły wspomnienie
Między gałęziami
Zostało westchnienie
Choć szukał sennej zjawy, to nie zapadł w sen
Jak ćma parł ku słońcu pomijając cień
Jakże słodko nie zważać na płynącą wodę
Gdy widziało się mało i myśli są młode
Gdy nie dla oczu otwartych horyzontu kres
Nie stworzonych dla granic
Nie znających łez
Tak jak i liść jesienny głaskany przez wiatr
Dałeś się ponieść sercu ignorując czas
Jednak gdy kajdany zaczną ciążyć w dół
Zatrzymasz swe palce
Pieszcząc włosy strun
Zatrzymasz się na chwilę wspomnisz próżny bieg
I wtedy już świadomie weźmiesz przykład z drzew
Bo choć dzięki tej pieśni utonęłam w snach
To coś wciąż tarło w sercu - to z klepsydry piach
Tak ukryta wśród liści
Drzewo pośród drzew
Słuchała słów pieśni, smakowała śpiew
A gdy zagrały dzwony spłoszyły wspomnienie
Między gałęziami
Zostało westchnienie
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Wszyscy bez Herogara:
Dotarliście do wierzy, w której było zebranych wielu róznych dostojników. Były tu elfy Ludzie i Krasnoludy oraz sporo postaci zakapturzonych tajemniczych które całą częsć zebrania milczały przysłuchując się tylko obradą.
Jedna z tych postaci jest tajemnicza nieznajoma z lasu, którą poznałeś zaknafeinie.
Ivor i Villemo niewidzicie nikogo znaczącego oprócz króla Furina z morii.
Przedstawiciel z ramienia Gondoru wstał był to dobrze zbudowany nawet młody mężczyzna, rozejżał sie w około poczym rzekł
- Zebranie rady rozpoczete, czas nam ustalić tu i teraz ważne sprawy dla tego świata odtego spotkania moze zależeć wiele wszyscy tu obecni mają prawo głosu, wypowiedzi. I pamiętajmy to co ustalimy tu to co tu powiemy nie moze wyjśc poza bramy tej wierzy. Od czego chcemy zacząć? moze od sprawy najpilniejszej jaką stał sie znów Mordor...
wszyscy siedizcie równo z radnymi na radzie niema podziałów na stany i rangi. tuw syzscy zdaja sie być równi.
(możecie wy ajko gracze obecni na radzie wypowiadać się)
Herogar
Wyciołeś goblinów w pień ale twój jeniec został ranny, nie uciekł gdzieś mu mówił bos go nierozwiązał i cieżko mu było się ruszyć. przy Goblinach znalazłeś dużo ścierwa i miesa. sam odniosłeś lekką ranę na prawej ręce.
(wesołych swiat do zobaczenia po 28:) )
Dotarliście do wierzy, w której było zebranych wielu róznych dostojników. Były tu elfy Ludzie i Krasnoludy oraz sporo postaci zakapturzonych tajemniczych które całą częsć zebrania milczały przysłuchując się tylko obradą.
Jedna z tych postaci jest tajemnicza nieznajoma z lasu, którą poznałeś zaknafeinie.
Ivor i Villemo niewidzicie nikogo znaczącego oprócz króla Furina z morii.
Przedstawiciel z ramienia Gondoru wstał był to dobrze zbudowany nawet młody mężczyzna, rozejżał sie w około poczym rzekł
- Zebranie rady rozpoczete, czas nam ustalić tu i teraz ważne sprawy dla tego świata odtego spotkania moze zależeć wiele wszyscy tu obecni mają prawo głosu, wypowiedzi. I pamiętajmy to co ustalimy tu to co tu powiemy nie moze wyjśc poza bramy tej wierzy. Od czego chcemy zacząć? moze od sprawy najpilniejszej jaką stał sie znów Mordor...
wszyscy siedizcie równo z radnymi na radzie niema podziałów na stany i rangi. tuw syzscy zdaja sie być równi.
(możecie wy ajko gracze obecni na radzie wypowiadać się)
Herogar
Wyciołeś goblinów w pień ale twój jeniec został ranny, nie uciekł gdzieś mu mówił bos go nierozwiązał i cieżko mu było się ruszyć. przy Goblinach znalazłeś dużo ścierwa i miesa. sam odniosłeś lekką ranę na prawej ręce.
(wesołych swiat do zobaczenia po 28:) )

-
- Marynarz
- Posty: 298
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
- Lokalizacja: Szczecin
Nieznajoma:
Gwar i szepty stuustne ucięte jak kosą
Słowem nienawistnym cisza skuła salę
Głosy w głazy zmienione, za ciężkie by zabrzmieć
Serca zagłuszyły niespokojnym drganiem
Nie płomień tnie cienie pożarty przez cień
Zbubiony stracony
Wśród żarłocznych hien
Wśród burzy piekielnej życie trących w proch
W plecy dnia niebyłego
Sztylet wbija noc
Tam gdzie gardła wulkanów sieją kwaśne deszcze
Ziemia sucha rodzi
Miast drzew krwawe wieże
Krzyków kłęby dymiące
Wśród siarcznego smrodu
W państwie, gdzie posoka płynie zamiast miodu
By duchom zatraconym startym w ciemny pył
Smoczy oddech był lodem
Wśród plugawych żył
Gdy ropa popłynęła tłoczona do serc
Groza słowo spłodziła, brzmiało ono...
śmierć
Przerażeni wizją, co wstrzymała serca
Trwali tak w bezruchu, bali się odezwać
Słowa w gardle stanęły, strachem opętane
Otworzyły do kości niezadaną ranę.
Z letargu zbudziły się słowa kamienne
Gdy umysły strząsnęły niebyłą niewolę
Słychać było mędrca, który radził czekać
Oraz wojownika, który chciał na wojnę.
Odezwały się głosy, rozpoczęto mowy
I choć słowa kwitły wypełniając aulę
Nieznajomą wtopioną w ciepłe ciało tłumu
Myśli zasłoniły skuteczniej niż kaptur
Duchem nieobecnym siadła nad jeziorem
Głaszcząc taflę szklaną pytała się wody
Kimże jest ten chłopiec?
Czy krwią ziemię zmoczy?
Gdzie kończy się ścieżka, którą teraz kroczy?
Czy wykuto już ostrze, które w jego ciele
Wyryje boleśnie gorzkie przeznaczenie?
Płynąc w nieobecnej toni zjaw przyszłości
Szukała odpowiedzi pytań zakazanych
Choć duchy milczały, widać było krzewy
Ciernistego strachu przez cienie posianych.
Wybudzona z rozmyślań ciężko brzmiącym chórem
Zdziwiona jak prędko ziarno kiełkowało
Groza w sercach rosnąca spętała przybyłych
W prądy dzikiej wojny pędząc ślepe stado...
Gwar i szepty stuustne ucięte jak kosą
Słowem nienawistnym cisza skuła salę
Głosy w głazy zmienione, za ciężkie by zabrzmieć
Serca zagłuszyły niespokojnym drganiem
Nie płomień tnie cienie pożarty przez cień
Zbubiony stracony
Wśród żarłocznych hien
Wśród burzy piekielnej życie trących w proch
W plecy dnia niebyłego
Sztylet wbija noc
Tam gdzie gardła wulkanów sieją kwaśne deszcze
Ziemia sucha rodzi
Miast drzew krwawe wieże
Krzyków kłęby dymiące
Wśród siarcznego smrodu
W państwie, gdzie posoka płynie zamiast miodu
By duchom zatraconym startym w ciemny pył
Smoczy oddech był lodem
Wśród plugawych żył
Gdy ropa popłynęła tłoczona do serc
Groza słowo spłodziła, brzmiało ono...
śmierć
Przerażeni wizją, co wstrzymała serca
Trwali tak w bezruchu, bali się odezwać
Słowa w gardle stanęły, strachem opętane
Otworzyły do kości niezadaną ranę.
Z letargu zbudziły się słowa kamienne
Gdy umysły strząsnęły niebyłą niewolę
Słychać było mędrca, który radził czekać
Oraz wojownika, który chciał na wojnę.
Odezwały się głosy, rozpoczęto mowy
I choć słowa kwitły wypełniając aulę
Nieznajomą wtopioną w ciepłe ciało tłumu
Myśli zasłoniły skuteczniej niż kaptur
Duchem nieobecnym siadła nad jeziorem
Głaszcząc taflę szklaną pytała się wody
Kimże jest ten chłopiec?
Czy krwią ziemię zmoczy?
Gdzie kończy się ścieżka, którą teraz kroczy?
Czy wykuto już ostrze, które w jego ciele
Wyryje boleśnie gorzkie przeznaczenie?
Płynąc w nieobecnej toni zjaw przyszłości
Szukała odpowiedzi pytań zakazanych
Choć duchy milczały, widać było krzewy
Ciernistego strachu przez cienie posianych.
Wybudzona z rozmyślań ciężko brzmiącym chórem
Zdziwiona jak prędko ziarno kiełkowało
Groza w sercach rosnąca spętała przybyłych
W prądy dzikiej wojny pędząc ślepe stado...
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Herogar
Rozwiązuje i opatruje swego nowego towarzysza ( i siebie ), po proszę go o pomoc w robieni małych porządków po potyczce jaką stoczyłem, czyli całe uzbrojenie jakie da się wykorzystać ściągam z goblinów i składuje na jednym miejscu, szukam jakiś zjadliwych rzeczy, które mogą się przydać jako wsparcie żywnościowe podczas mojej podróży, a co za tym idzie przeszukuje ich calutki dobytek i biorę wszystko co mnie zaciekawi, w szczególności monety, choć wątpię w to by wiele ich posiadały. Same ciała póki co układam w rządku by mogły czekać na swą kolej w robieniu porządków. Biorę jeden z goblińskich mieczy i nim z pobliskiego lasu ścinam parę mniejszych drzewek, które obrobię na kształt włóczni i nadzieje na nie ciała poległych, tak żeby wyglądały jakby były zawieszone w powietrzu (ciało nabite w 3 miejscach – głowa i nad biodrem dwa razy).
Następnie robie sobie chwilę przerwy podczas której to posilam się i częstuje swą strawą uwolnionego człowieka i pytam się go:
- Kim jesteś człowieku i co robiłeś, że zainteresowały się tobą gobliny? Dobrze byłoby gdybyś mówił prawdę szybko i zwięźle, gdyż nie przepadam za kłamcami i bajarzami, więc twój los może być nawet gorszy od tego jakim przed chwilą jeszcze był, gdy to byłeś wśród goblinów.
Rozwiązuje i opatruje swego nowego towarzysza ( i siebie ), po proszę go o pomoc w robieni małych porządków po potyczce jaką stoczyłem, czyli całe uzbrojenie jakie da się wykorzystać ściągam z goblinów i składuje na jednym miejscu, szukam jakiś zjadliwych rzeczy, które mogą się przydać jako wsparcie żywnościowe podczas mojej podróży, a co za tym idzie przeszukuje ich calutki dobytek i biorę wszystko co mnie zaciekawi, w szczególności monety, choć wątpię w to by wiele ich posiadały. Same ciała póki co układam w rządku by mogły czekać na swą kolej w robieniu porządków. Biorę jeden z goblińskich mieczy i nim z pobliskiego lasu ścinam parę mniejszych drzewek, które obrobię na kształt włóczni i nadzieje na nie ciała poległych, tak żeby wyglądały jakby były zawieszone w powietrzu (ciało nabite w 3 miejscach – głowa i nad biodrem dwa razy).
Następnie robie sobie chwilę przerwy podczas której to posilam się i częstuje swą strawą uwolnionego człowieka i pytam się go:
- Kim jesteś człowieku i co robiłeś, że zainteresowały się tobą gobliny? Dobrze byłoby gdybyś mówił prawdę szybko i zwięźle, gdyż nie przepadam za kłamcami i bajarzami, więc twój los może być nawet gorszy od tego jakim przed chwilą jeszcze był, gdy to byłeś wśród goblinów.

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Herogar
Uwolniony człowiek rzucił się na strawę którą mu podałeś poczym zaczął mówić.
- Zostaniesz wynagrodzony za twój czyn… Jestem Deltot Z Gondoru jestem jednym z wysłanników Białej rady mam za zadanie odnaleźć mędrca. A może w swej podrózy widziałeś starca opartego o sękatą laskę z brodą sędziwą i odzianego w brązowe szaty ? lub mędrca z siwo czarną broda w szatach Błękitnych wspartego o laskę sękatą?
Ledwo skończył mówić gdy usłyszałeś jak z północy zbliża się jakaś konnica. Szybko zauważyłeś 8 jeźdźców szybko zbliżających się do ciebie jesteś niejako zamknięty gdyż od wschodu i południa drogę ucieczki blokują ci rzeki a oni zamykają ci drogę od północy i zachodu.
Wszyscy obecni na radzie
Rada obradowała dość chaotycznie (czytajcie uważnie posta Wilczycy nim zawarte są ważne info ) dowiedzieliście się że Balrog stwarza wielkie zagrożenie a zjednoczone królestwa traktują sprawę poważnie wojna jest niemal pewna. Biała rada musi odnaleźć ostatnich Istriach by zasięgnąć ich mądrości. Wszyscy wysłannicy przekrzykiwali się większość rady.
(macie jeszcze okazje coś powiedzieć na radzie zapytać lub zaproponować )
Nieznajoma(wilczyca)
Widzisz ze te barany do niczego nie dojdą i nie widzą prawdziwego zagrożenia. spoglądasz na swego towarzysza który stoi w cieniu i na razie milczy. Czujesz ze niedługo wszystkie głosy zamilczą by ustąpić wiekowej mądrości prawdziwych mędrców. Spoglądasz na tego barda z lasu i w końcu w pełni uświadamiasz sobie kim on jest. Przypominasz sobie…
Uwolniony człowiek rzucił się na strawę którą mu podałeś poczym zaczął mówić.
- Zostaniesz wynagrodzony za twój czyn… Jestem Deltot Z Gondoru jestem jednym z wysłanników Białej rady mam za zadanie odnaleźć mędrca. A może w swej podrózy widziałeś starca opartego o sękatą laskę z brodą sędziwą i odzianego w brązowe szaty ? lub mędrca z siwo czarną broda w szatach Błękitnych wspartego o laskę sękatą?
Ledwo skończył mówić gdy usłyszałeś jak z północy zbliża się jakaś konnica. Szybko zauważyłeś 8 jeźdźców szybko zbliżających się do ciebie jesteś niejako zamknięty gdyż od wschodu i południa drogę ucieczki blokują ci rzeki a oni zamykają ci drogę od północy i zachodu.
Wszyscy obecni na radzie
Rada obradowała dość chaotycznie (czytajcie uważnie posta Wilczycy nim zawarte są ważne info ) dowiedzieliście się że Balrog stwarza wielkie zagrożenie a zjednoczone królestwa traktują sprawę poważnie wojna jest niemal pewna. Biała rada musi odnaleźć ostatnich Istriach by zasięgnąć ich mądrości. Wszyscy wysłannicy przekrzykiwali się większość rady.
(macie jeszcze okazje coś powiedzieć na radzie zapytać lub zaproponować )
Nieznajoma(wilczyca)
Widzisz ze te barany do niczego nie dojdą i nie widzą prawdziwego zagrożenia. spoglądasz na swego towarzysza który stoi w cieniu i na razie milczy. Czujesz ze niedługo wszystkie głosy zamilczą by ustąpić wiekowej mądrości prawdziwych mędrców. Spoglądasz na tego barda z lasu i w końcu w pełni uświadamiasz sobie kim on jest. Przypominasz sobie…

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Herogar
- Nie widziałem tego osobnika, lecz na pocieszenie mogę powiedzieć, iż miał on sprawę do mojego dawnego znajomego, który niedawno pożegnał się z tym światem. Niestety nie powiedział mi nic o tym człowieku, pyzatym, iż pomagał w ucieczce z pewnej kopalni. Zaopatrzył go porządnie na dłuższą podróż i nakazał gnać w stronę południa, czyli jakby gdzieś w okolice obradowania tej twojej rady. Może warto tam się teraz udać, gdyż, pomimo, iż raczej strasznie trudno będzie znaleźć tego człowieka, to może jednak będę w stanie pomóc twym władcom choćby informacją na jego temat.
Po wymówieniu tych słów odwracam się od niego i patrzę w stronę nadjeżdżających ludzi. Poznaje wśród nich swych znajomych z dawnych lat, przez co uśmiech pojawia się na mych ustach. Jak się tylko zbliżają na odległość 10 metrów odemnie Witam ich skinieniem głowy, po czym podchodzę do każdego po kolei i pytam się co porabiają, czym się zajmują. Rozbijamy obóz na noc, a tusz przed snem pytam niejednego z nich, który zna się na świecidełkach, błyskotkach i innej biżuterii ile wart jest pierścień który mam.
- No niewiele towarzyszu – odpowiedział mi szybko znudzony tym co mu pokazałem – ja bym dał za to zaledwie parę monet. Już lepsze rzeczy widzieli zwykli mieszczanie!
Po tej rozmowie proponuje mym znajomym wspólną podróż do Isengardu.
[Treść postu uzgodniona została z MG]
- Nie widziałem tego osobnika, lecz na pocieszenie mogę powiedzieć, iż miał on sprawę do mojego dawnego znajomego, który niedawno pożegnał się z tym światem. Niestety nie powiedział mi nic o tym człowieku, pyzatym, iż pomagał w ucieczce z pewnej kopalni. Zaopatrzył go porządnie na dłuższą podróż i nakazał gnać w stronę południa, czyli jakby gdzieś w okolice obradowania tej twojej rady. Może warto tam się teraz udać, gdyż, pomimo, iż raczej strasznie trudno będzie znaleźć tego człowieka, to może jednak będę w stanie pomóc twym władcom choćby informacją na jego temat.
Po wymówieniu tych słów odwracam się od niego i patrzę w stronę nadjeżdżających ludzi. Poznaje wśród nich swych znajomych z dawnych lat, przez co uśmiech pojawia się na mych ustach. Jak się tylko zbliżają na odległość 10 metrów odemnie Witam ich skinieniem głowy, po czym podchodzę do każdego po kolei i pytam się co porabiają, czym się zajmują. Rozbijamy obóz na noc, a tusz przed snem pytam niejednego z nich, który zna się na świecidełkach, błyskotkach i innej biżuterii ile wart jest pierścień który mam.
- No niewiele towarzyszu – odpowiedział mi szybko znudzony tym co mu pokazałem – ja bym dał za to zaledwie parę monet. Już lepsze rzeczy widzieli zwykli mieszczanie!
Po tej rozmowie proponuje mym znajomym wspólną podróż do Isengardu.
[Treść postu uzgodniona została z MG]

-
- Marynarz
- Posty: 298
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
- Lokalizacja: Szczecin
Nieznajoma:
Nienawistne ścieżki z nimfich rad splecione
Niechaj jedną zerwać, ach, milionom biada!
Teatr przeznaczenia piszą nam bogowie
Gdzie nie marionetka lecz publiczność pada:
Festyn krwi i kości;
Przez śmierć kute pęta
Dla śmiertelnych zdrada, gniew i zazdrość niesie.
Ci, co chcą być ludzcy, będą jak zwierzęta;
Ci, co bez skrupułów - gorsi niźli zwierzę.
Mimo wszystko świadomie wybieramy drogę,
Jak ślepiec, co jest pewien swego w przepaść kroku
Słuchamy się miecza
(a w ostrzu śpią duchy, które są jak nitki w rękach głodnych bogów).
Mało to widzieliśmy?
Słuchaliśmy baśni?
Mało wojen w sercach?
Mało łez przelanych?
Wybierając życie, gnamy wprost ku waśni,
Która nic nie wniesie, prócz głębokiej rany.
Choć decyzja nie padła, w oczach widać zamieć
Serce bije takt marsza, rycerskie zasady
Feeria barw karmi oczy, ogień młodych twarzy,
Zastąpi niedługo bladość, rdza i szmaty.
Nie zejdziemy ze ścieżki wróżonej przez nimfy
Rzeka serc ich ognistych łaknie przeznaczenia
Patrząc smutno na chłopca, nie chcę się omylić
Kto tu jest publiczność, a kto marionetka.
Nienawistne ścieżki z nimfich rad splecione
Niechaj jedną zerwać, ach, milionom biada!
Teatr przeznaczenia piszą nam bogowie
Gdzie nie marionetka lecz publiczność pada:
Festyn krwi i kości;
Przez śmierć kute pęta
Dla śmiertelnych zdrada, gniew i zazdrość niesie.
Ci, co chcą być ludzcy, będą jak zwierzęta;
Ci, co bez skrupułów - gorsi niźli zwierzę.
Mimo wszystko świadomie wybieramy drogę,
Jak ślepiec, co jest pewien swego w przepaść kroku
Słuchamy się miecza
(a w ostrzu śpią duchy, które są jak nitki w rękach głodnych bogów).
Mało to widzieliśmy?
Słuchaliśmy baśni?
Mało wojen w sercach?
Mało łez przelanych?
Wybierając życie, gnamy wprost ku waśni,
Która nic nie wniesie, prócz głębokiej rany.
Choć decyzja nie padła, w oczach widać zamieć
Serce bije takt marsza, rycerskie zasady
Feeria barw karmi oczy, ogień młodych twarzy,
Zastąpi niedługo bladość, rdza i szmaty.
Nie zejdziemy ze ścieżki wróżonej przez nimfy
Rzeka serc ich ognistych łaknie przeznaczenia
Patrząc smutno na chłopca, nie chcę się omylić
Kto tu jest publiczność, a kto marionetka.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up

-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
Eragon
Człowiek wysłuchał swoich przedmówców. Zdecydował się dodać cco od siebie.
-Drodzy radni! Balrog jest dla nas zagrozeniem. Temu nie da się zaprzeczyć. Dlatego uważam, że musimy zwołać armię. Nie ma sensu odwoływać się do pomocy Valarów i zdawać się na ich łaskę. Bracia! Bo pomimo różnic rasowych braćmi jesteśmy. Nie ma co zwlekać! Ruszajmy i przynieśmy światu ostateczny pokój, któremu nic już nigdy nie zagrozi! Radzimy tu jak głupcy, a tam balrog burzy wsie i miasta! Nie bierzmy jeńców! Palmy, niszczmy i wprowadzajmy własny porządek! Ład! Musimy pozbyć się zła!
Człowiek wysłuchał swoich przedmówców. Zdecydował się dodać cco od siebie.
-Drodzy radni! Balrog jest dla nas zagrozeniem. Temu nie da się zaprzeczyć. Dlatego uważam, że musimy zwołać armię. Nie ma sensu odwoływać się do pomocy Valarów i zdawać się na ich łaskę. Bracia! Bo pomimo różnic rasowych braćmi jesteśmy. Nie ma co zwlekać! Ruszajmy i przynieśmy światu ostateczny pokój, któremu nic już nigdy nie zagrozi! Radzimy tu jak głupcy, a tam balrog burzy wsie i miasta! Nie bierzmy jeńców! Palmy, niszczmy i wprowadzajmy własny porządek! Ład! Musimy pozbyć się zła!


-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Wysłuchano wszystkich stron. A gdy każdy powiedzial co chcial powiedzieć zapanowało milczenie. Zebrani patrzyli po sobie gdy wkoncu z cienia wyszła jedna z tajemniczych postaci. osunęła swój błękitny kaptur i odezwała się w te słowa
- saznowni zebrani, Wysłuchaliśmy głosów tego swiata ale nikt nie usłuchał najwazniejszego głosu Rozsądku i madrosci który tkwił cały czas w milczeniu... wy jako przedstawiciele Cywilizacji zachodu ostatnich wolnych narodów śródziemia wy tu zebrani musicie ponownie powierzyć losy świata w ręce mędrców. zgódźcie sie na powołanie rady mędrców na wzór starej białej rady... oczywistym jest ze ta narada to jedynie ostatnie stadium do tego by powolać i ożywić prastarą Bialą radę ta która potrafila by przeciwstawić się Balrogowi i zacementowała by sojusz zachodu... ostatni sojusz...
Zapanowalo milczenie wielu zgromadzonych kiwało głowami inni zamyslili sie nieco. Po chwili Jegomosć kontynuował
- Zastanawiacie się pewnie któż miałby zasiąść w ów radzie, Mianowicie
dzieci Elronda z Imladris, Elladan, Elrohir, Arwena i Ja Keleborn. a mam nadzieję że niebawem i jeden z istarich... jaka jest wasza decyzja?...
- saznowni zebrani, Wysłuchaliśmy głosów tego swiata ale nikt nie usłuchał najwazniejszego głosu Rozsądku i madrosci który tkwił cały czas w milczeniu... wy jako przedstawiciele Cywilizacji zachodu ostatnich wolnych narodów śródziemia wy tu zebrani musicie ponownie powierzyć losy świata w ręce mędrców. zgódźcie sie na powołanie rady mędrców na wzór starej białej rady... oczywistym jest ze ta narada to jedynie ostatnie stadium do tego by powolać i ożywić prastarą Bialą radę ta która potrafila by przeciwstawić się Balrogowi i zacementowała by sojusz zachodu... ostatni sojusz...
Zapanowalo milczenie wielu zgromadzonych kiwało głowami inni zamyslili sie nieco. Po chwili Jegomosć kontynuował
- Zastanawiacie się pewnie któż miałby zasiąść w ów radzie, Mianowicie
dzieci Elronda z Imladris, Elladan, Elrohir, Arwena i Ja Keleborn. a mam nadzieję że niebawem i jeden z istarich... jaka jest wasza decyzja?...

-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Zaknafein
Chociaż był zdziwiony obecnością samego Keleborna, na obradach po których nie spodziewał się żadnej większej wagi osobistości, odpowiedział;
- Dobrze prawisz, Kelebornie, w pełni zgadzam się z tobą w sprawie składu Nowej Białej Rady, aczkolwiek, co należałoby do owej Rady zadań? Trzeba ustalić jakie kroki podejmiemy po znalezieniu pozostałych w Śródziemiu Istarich, a przede wszystkim najpierw znaleźć sposób, żeby znaleźć ich!
Chociaż był zdziwiony obecnością samego Keleborna, na obradach po których nie spodziewał się żadnej większej wagi osobistości, odpowiedział;
- Dobrze prawisz, Kelebornie, w pełni zgadzam się z tobą w sprawie składu Nowej Białej Rady, aczkolwiek, co należałoby do owej Rady zadań? Trzeba ustalić jakie kroki podejmiemy po znalezieniu pozostałych w Śródziemiu Istarich, a przede wszystkim najpierw znaleźć sposób, żeby znaleźć ich!

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin

-
- Marynarz
- Posty: 298
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2005, 19:02
- Lokalizacja: Szczecin
Nieznajoma:
Mowa dziką włócznią przebiła skorupę,
Wytrąciła z oczu słodki poblask marzeń.
Historia bezlitośnie zamieniła role:
Z słuchacza zrobiła dyrygenta zdarzeń.
O czym dyskutować gdy znana jest rada
Narzucona bezwolnie bogów srogim wzrokiem?
Odprawiamy rytuał samozatracenia
Po którym decyzja stanie się wyrokiem.
I przerwiemy milczenie recytując pieśni
Rozsądek zastępując podłymi wierszami
Wypowiemy słowo, które już paść musi
Mądrość w usta włożona dłonie krwią zaplami.
Mowa dziką włócznią przebiła skorupę,
Wytrąciła z oczu słodki poblask marzeń.
Historia bezlitośnie zamieniła role:
Z słuchacza zrobiła dyrygenta zdarzeń.
O czym dyskutować gdy znana jest rada
Narzucona bezwolnie bogów srogim wzrokiem?
Odprawiamy rytuał samozatracenia
Po którym decyzja stanie się wyrokiem.
I przerwiemy milczenie recytując pieśni
Rozsądek zastępując podłymi wierszami
Wypowiemy słowo, które już paść musi
Mądrość w usta włożona dłonie krwią zaplami.
If the ocean was vodka
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
And I were a duck
I would swim to the bottom
And never come up
But since it ain't vodka
And I'm not a duck
Pass me the bottle
And shut the fuck up
