[Matrix] Trzecia Płaszczyzna
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
W momencie, gdy człowiek w garniturze naciskał za spust, Niobe dźwignęła się z ziemi i szybkim ruchem wytrąciła mu pistolet z ręki. Szybkim? Błyskawicznym. Nieludzkim.
Druga ze spluw wystrzliła, ale pocisk przelaciał nad głową biegnącego Terry`ego... ten nie miał nawet impulsu, by wyjąć powierzoną przez Niobe broń... po prostu uciekał... razem z nim Mike i Jack.
Claudia wyłamała się. Usłyszałą strzał, biegła jeszcze szybciej. Nie chciała mieć z tym nic wspólnego. Zachowała się jak człowiek. Zwiała.
Jack, gdy był blisko zakrętu odwrócił jeszcze głowę.
Zobaczył walczących Niobe i tajemniczego przybysza.
Zaniemówił. Stanął jak wryty... Ona miała rację...
"Co za technika... co za szybkość... jak oni to..."
Wyrwał go z odrętwienia lecący ku niemu pocisk.
Jak to możliwe... przecież on walczy z Niobe... a tu jest... klon?
Nie było czasu na zastanowienie. Ten sam, identyczny mężczyzna w garniturze biegł od strony parku. Jakby bliźniak. Jack ruszył za Terrym i Mikem. Budka telefoniczna była kilka metrów przed nimi. Właśnie teraz zaczęło dzwonić.
Claudia Greenal
Claudia otarła pot z czoła. Zdążyła. Uciekła. To pewnie żart, jakaś głupota. Robią ludziom wodę z mózgu, pewnie telewizja i te durne reality show. Nigdy nie włączy tych bzdur.
W końcu doszła do swojego bloku. Otworzyła furtkę, weszła na klatkę schodową. Schludna i czysta. Nacisnęła guzik w windzie, i pozostało czekać.
Drzwi do windy uchyliły się. Ktoś był w środku.
"Cholera... jak to możliwe... on za...
Mężczyzna w garniturze i okularach uśmiechnął się szeroko i uderzył Claudię prosto w brzuch. Dziewczyna padła nieptrzytomnie, a człowiek zarzucił ją na ramię i ruszył ku czekającego go na powietrzu auta.
Druga ze spluw wystrzliła, ale pocisk przelaciał nad głową biegnącego Terry`ego... ten nie miał nawet impulsu, by wyjąć powierzoną przez Niobe broń... po prostu uciekał... razem z nim Mike i Jack.
Claudia wyłamała się. Usłyszałą strzał, biegła jeszcze szybciej. Nie chciała mieć z tym nic wspólnego. Zachowała się jak człowiek. Zwiała.
Jack, gdy był blisko zakrętu odwrócił jeszcze głowę.
Zobaczył walczących Niobe i tajemniczego przybysza.
Zaniemówił. Stanął jak wryty... Ona miała rację...
"Co za technika... co za szybkość... jak oni to..."
Wyrwał go z odrętwienia lecący ku niemu pocisk.
Jak to możliwe... przecież on walczy z Niobe... a tu jest... klon?
Nie było czasu na zastanowienie. Ten sam, identyczny mężczyzna w garniturze biegł od strony parku. Jakby bliźniak. Jack ruszył za Terrym i Mikem. Budka telefoniczna była kilka metrów przed nimi. Właśnie teraz zaczęło dzwonić.
Claudia Greenal
Claudia otarła pot z czoła. Zdążyła. Uciekła. To pewnie żart, jakaś głupota. Robią ludziom wodę z mózgu, pewnie telewizja i te durne reality show. Nigdy nie włączy tych bzdur.
W końcu doszła do swojego bloku. Otworzyła furtkę, weszła na klatkę schodową. Schludna i czysta. Nacisnęła guzik w windzie, i pozostało czekać.
Drzwi do windy uchyliły się. Ktoś był w środku.
"Cholera... jak to możliwe... on za...
Mężczyzna w garniturze i okularach uśmiechnął się szeroko i uderzył Claudię prosto w brzuch. Dziewczyna padła nieptrzytomnie, a człowiek zarzucił ją na ramię i ruszył ku czekającego go na powietrzu auta.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Terry Johnson
Terry pruł do tajemniczego przeciwnika, chciał go naszpikować ołowiem. Jako biatlonista wiedział, jak celować, by trafić...
" To nie jest normalne... " pomyślał Terry, widząc, co wyczynia ten człowiek.
Z kilkunastu, rozpędzonych, stalowych kul żadna nie trafiła. Ten człowiek musiał być z gumy...
Nigdy w swoim życiu Terry nie widział czegoś takiego. Uniki były błyskawiczne, można było dostrzec tylko wyginające się ciało. Wyginające się tak, że żadna z kul nawet go nie drasnęła. Terry przeklął i nacisnął znów spust... koniec amunicji.
To coś, co was goniło znów wróciło do biegu. Tylko kilka metrów... co za prędkość.
Terry pruł do tajemniczego przeciwnika, chciał go naszpikować ołowiem. Jako biatlonista wiedział, jak celować, by trafić...
" To nie jest normalne... " pomyślał Terry, widząc, co wyczynia ten człowiek.
Z kilkunastu, rozpędzonych, stalowych kul żadna nie trafiła. Ten człowiek musiał być z gumy...
Nigdy w swoim życiu Terry nie widział czegoś takiego. Uniki były błyskawiczne, można było dostrzec tylko wyginające się ciało. Wyginające się tak, że żadna z kul nawet go nie drasnęła. Terry przeklął i nacisnął znów spust... koniec amunicji.
To coś, co was goniło znów wróciło do biegu. Tylko kilka metrów... co za prędkość.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Claudia Greenal
Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. W co ta Niobe ją wplątała? Cios w brzuch strasznie ją bolał i przez moment nie mogła złapać oddechu. Nie zamierzała jednak dać się porwać. Tak, aby niosący ją mężczyzna tego nie widział, wyciągnęła z kieszeni pojemnik z gazem. Wzięła głęgoki wdech, a następnie wsprzymując oddech rozpyliła gaz przed twarzą porywacza. Zaraz potem, a może nawet jednocześnie próbowała się wyrwać zadając ciosy pięścią w plecy i kolanami w brzuch. Nie była byle dziewuszką, gdy trzeba było potrafiła przywalić. Dziewczyna miała nadzieję, że uda jej się wyrwać i że to wszystko zaraz się skończy.
Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. W co ta Niobe ją wplątała? Cios w brzuch strasznie ją bolał i przez moment nie mogła złapać oddechu. Nie zamierzała jednak dać się porwać. Tak, aby niosący ją mężczyzna tego nie widział, wyciągnęła z kieszeni pojemnik z gazem. Wzięła głęgoki wdech, a następnie wsprzymując oddech rozpyliła gaz przed twarzą porywacza. Zaraz potem, a może nawet jednocześnie próbowała się wyrwać zadając ciosy pięścią w plecy i kolanami w brzuch. Nie była byle dziewuszką, gdy trzeba było potrafiła przywalić. Dziewczyna miała nadzieję, że uda jej się wyrwać i że to wszystko zaraz się skończy.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Jack Bergerson
,, Ku*wa. Co to są, je*ani w dupę mnisi z Szanghaju? Bliźniacy? Oj. Ojoj, pocisk. Ojojoj. Niedobrze. Wiem, kuźwa, wiem!" - powstrzymał odruch pacnięcia ręką w czoło, by wyrazić swoją głupotę. - ,,Cholera. Wojny gangów. No, cholera, cholera, cholera. Spadam stąd. A, co mi tam, zahaczę o ten telefon. "
Podbiegł do butki i podniósł słuchawkę.
,, Ku*wa. Co to są, je*ani w dupę mnisi z Szanghaju? Bliźniacy? Oj. Ojoj, pocisk. Ojojoj. Niedobrze. Wiem, kuźwa, wiem!" - powstrzymał odruch pacnięcia ręką w czoło, by wyrazić swoją głupotę. - ,,Cholera. Wojny gangów. No, cholera, cholera, cholera. Spadam stąd. A, co mi tam, zahaczę o ten telefon. "
Podbiegł do butki i podniósł słuchawkę.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Jack, Terry, Mike
Niebezpiecznie. W co ta idiotka was wplątała? Gangsterzy? Mafia? Porachunki? Ale to nie jest zwykły człowiek...
Jack pchnął drzwiczki do budki. Słuchawka rzeczywiście dzwoniła. Stouke, śpiesząc się, chwycił zań i przyłożył do ucha.
Będący za nim Mike nie miał czasu zastanawiać się, czemu chłopak zniknął. Też miał na to ochotę, chwycił więc w locie słuchawkę. Nie usłyszał żadnego głosu, ale po sekundzie spał. W każdym razie pustka i błogosławiona cisza z dala od walk, strzałów i bliźniaków w garniturach.
Terry czuł już na plecach oddech tego kogoś, gdy wpadł do budki. Niemal jej nie przewrócił, rzucając się na ściankę. Przerażony dotknął słuchawki o ucho...
Po sekundzie przez_to dzwonić. Człowiek, który gonił trójkę mężczyzn, zaklął. Uciekli mu. Zwykli ludzie, a uciekli...
Po chwili padł na ziemię. Stała nad nim Niobe...
***
Mike Armstrong starał się przewrócić na bok. Dziwnie niewygodne było to łóżko... koszmarny sen... dziwna kobieta, Cadillac, jakiś koleś w gajerku... Przesunął rękę po dziwnej, matowej powierzchni materaca... wcale nie był miękki jak zawsze...
Wysunął rękę dalej. Miał nadzieję, napotkać ciepłe ciało Evy. Może ona potwierdziłaby, że nadal leży w łóżku, a to był tylko sen. Bo nie miał siły otworzyć oczu, by się o tym przekonać.
Evy nie było. Coś tu jest nie tak.
Mike usłyszał męski głos. Nieznajomy. Co do cholery obcy mężczyzna robił nad jego łóżkiem?
- Zaraz ich przebudzimy...
Do tego głosu dołączył inny. Tym razem znany... zaraz... do kogo należał? Do Niobe... jakiejś pieprzonej Niobe...
- Nie mamy czasu. Standardowa procedura. Dziś wieczorem mają być gotowi .
Coś ukłuło Złotą Rączkę w plecy. "Auu... Co oni mi robią... ". Po sekundzie bólu, myślał, że wyskoczy z tego czegoś, na czym leżał. W każdym razie, w geście przerażenia otworzył oczy.
Poraziła go intensywnie świecąca lampa.
Usłyszał skowyt kogoś innego. To ten Jack Bergerson. Tak, rozpoznał ten ton. I jeszcze jeden. Terry Johnson... czyli to nie sen... są razem z nim...
- Witamy wśród ludzi odezwał się przeklęty głos przeklętej Niobe, nachylającej się nad Mike`em.
***
Claudia Greenal
Claudia była sprytna. Cichaczem sięgnęła po butelkę gazu. Ten osiłek myślał, że jest nieprzytomna...
Gdy uniosła gaz nad głowę faceta, pewna była, że oznacza to wolnośc. Gdy rozpylała, zastanawiała się nad swą genialnością.
Ale to coś nie zareagowało. Nawet nie poczuł tego gazu, jakby miał maskę gazową. Zrzucił za to dziewczynę z ramion na twardy chodnik i wymierzył jej kopniaka w brzuch.
Po chwili otworzył drzwiczki i wrzucił pannę Greenal na tylne siedzenie. Do tego knebel i jakaś linka.
Sam usiadł za kierownicę i odjechał.
- Tak, panno Greenal, tak się kończy pani historia. Sprytne, nie powiem, ale nie wie pani, z kim igra...
Niebezpiecznie. W co ta idiotka was wplątała? Gangsterzy? Mafia? Porachunki? Ale to nie jest zwykły człowiek...
Jack pchnął drzwiczki do budki. Słuchawka rzeczywiście dzwoniła. Stouke, śpiesząc się, chwycił zań i przyłożył do ucha.
Będący za nim Mike nie miał czasu zastanawiać się, czemu chłopak zniknął. Też miał na to ochotę, chwycił więc w locie słuchawkę. Nie usłyszał żadnego głosu, ale po sekundzie spał. W każdym razie pustka i błogosławiona cisza z dala od walk, strzałów i bliźniaków w garniturach.
Terry czuł już na plecach oddech tego kogoś, gdy wpadł do budki. Niemal jej nie przewrócił, rzucając się na ściankę. Przerażony dotknął słuchawki o ucho...
Po sekundzie przez_to dzwonić. Człowiek, który gonił trójkę mężczyzn, zaklął. Uciekli mu. Zwykli ludzie, a uciekli...
Po chwili padł na ziemię. Stała nad nim Niobe...
***
Mike Armstrong starał się przewrócić na bok. Dziwnie niewygodne było to łóżko... koszmarny sen... dziwna kobieta, Cadillac, jakiś koleś w gajerku... Przesunął rękę po dziwnej, matowej powierzchni materaca... wcale nie był miękki jak zawsze...
Wysunął rękę dalej. Miał nadzieję, napotkać ciepłe ciało Evy. Może ona potwierdziłaby, że nadal leży w łóżku, a to był tylko sen. Bo nie miał siły otworzyć oczu, by się o tym przekonać.
Evy nie było. Coś tu jest nie tak.
Mike usłyszał męski głos. Nieznajomy. Co do cholery obcy mężczyzna robił nad jego łóżkiem?
- Zaraz ich przebudzimy...
Do tego głosu dołączył inny. Tym razem znany... zaraz... do kogo należał? Do Niobe... jakiejś pieprzonej Niobe...
- Nie mamy czasu. Standardowa procedura. Dziś wieczorem mają być gotowi .
Coś ukłuło Złotą Rączkę w plecy. "Auu... Co oni mi robią... ". Po sekundzie bólu, myślał, że wyskoczy z tego czegoś, na czym leżał. W każdym razie, w geście przerażenia otworzył oczy.
Poraziła go intensywnie świecąca lampa.
Usłyszał skowyt kogoś innego. To ten Jack Bergerson. Tak, rozpoznał ten ton. I jeszcze jeden. Terry Johnson... czyli to nie sen... są razem z nim...
- Witamy wśród ludzi odezwał się przeklęty głos przeklętej Niobe, nachylającej się nad Mike`em.
***
Claudia Greenal
Claudia była sprytna. Cichaczem sięgnęła po butelkę gazu. Ten osiłek myślał, że jest nieprzytomna...
Gdy uniosła gaz nad głowę faceta, pewna była, że oznacza to wolnośc. Gdy rozpylała, zastanawiała się nad swą genialnością.
Ale to coś nie zareagowało. Nawet nie poczuł tego gazu, jakby miał maskę gazową. Zrzucił za to dziewczynę z ramion na twardy chodnik i wymierzył jej kopniaka w brzuch.
Po chwili otworzył drzwiczki i wrzucił pannę Greenal na tylne siedzenie. Do tego knebel i jakaś linka.
Sam usiadł za kierownicę i odjechał.
- Tak, panno Greenal, tak się kończy pani historia. Sprytne, nie powiem, ale nie wie pani, z kim igra...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
Szybko ta sesja idzie, wybaczcie, ze nie nadążam![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Mike podniósł się. "Czemu mnie tak wszystko boli" - zadał sobie pytanie
- Co jest do cholery? - zapytał. - Czemu mnie tak wszystko boli? Co wyscie ze mną zrobili? Obiecałem Evie, że o 10 będę w domu. WYpuście mnie - Mike nie miał nawet siły się kłócić, padł półprzytomny na materac. Popatrzył na Terry'ego i Jacka. "Co my tu robimy? To jakaś paskudna sprawa"- myślał.
Szybko ta sesja idzie, wybaczcie, ze nie nadążam
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Mike podniósł się. "Czemu mnie tak wszystko boli" - zadał sobie pytanie
- Co jest do cholery? - zapytał. - Czemu mnie tak wszystko boli? Co wyscie ze mną zrobili? Obiecałem Evie, że o 10 będę w domu. WYpuście mnie - Mike nie miał nawet siły się kłócić, padł półprzytomny na materac. Popatrzył na Terry'ego i Jacka. "Co my tu robimy? To jakaś paskudna sprawa"- myślał.
.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Terry Johnson
-O mój Boże... Wszystko mnie boli... Gdzie ja jestem? I skąd wzięliście takie mocne lampy?... Oczy od nich bolą... I coś mnie strzyka... Ledwie palcem kiwam...
-O mój Boże... Wszystko mnie boli... Gdzie ja jestem? I skąd wzięliście takie mocne lampy?... Oczy od nich bolą... I coś mnie strzyka... Ledwie palcem kiwam...
Ostatnio zmieniony wtorek, 10 kwietnia 2007, 10:32 przez Tevery Best, łącznie zmieniany 1 raz.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Jack Bergerson
- Ałć, ała! Zostawcie mnie! Zostawcie mnie, suk*nsyny! No co mi wbijasz? Co? Jak wstanę, to się policzymy. No, dawaj, dawaj. Zaczekaj chwilę!
Otworzył oczy i momentalnie je zamknął. ,,Szlag! Cholernie tu jasno." Po chwili mrużenia oczu wzrok przywyknął do jasności. Obok na czymś w rodzaju kozetek leżeli pozostali, których spotkał przy fontannie. Rozejrzał się po pomieszczeniu.
Czy Jack nie używa zbyt wielu przekleństw? Staram się odwzorować takiego wielkiego bystrzaka o szerokim wachlarzu słownictwa, ale jeśli tak jest, powiedzcie.
- Ałć, ała! Zostawcie mnie! Zostawcie mnie, suk*nsyny! No co mi wbijasz? Co? Jak wstanę, to się policzymy. No, dawaj, dawaj. Zaczekaj chwilę!
Otworzył oczy i momentalnie je zamknął. ,,Szlag! Cholernie tu jasno." Po chwili mrużenia oczu wzrok przywyknął do jasności. Obok na czymś w rodzaju kozetek leżeli pozostali, których spotkał przy fontannie. Rozejrzał się po pomieszczeniu.
Czy Jack nie używa zbyt wielu przekleństw? Staram się odwzorować takiego wielkiego bystrzaka o szerokim wachlarzu słownictwa, ale jeśli tak jest, powiedzcie.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
- No tak... spokojnie... nie kop tak, Stouke, nie kop, bo ci paznokietki zejdą... - głos Niobe roznosił się po głowach Terry`ego, Mike`a i Jacka
, choć ci nie wyrazili na to zgody.
Podnieśli głowy. Pomieszczenie było spore, oświetlane tym pstrokatym światłem. Na trzech twardych, zimnych kozetkach, o powierzchni chyba ze stali, albo innego metalu leżeli, przypięci dziwnymi kablami ludzie.
Nie mieli zbyt wielkiej możliwości ruchu, kable krępowały ich kończyny (może nie dość skutecznie), głowę podnieśli tylko na tyle, by zorientować się, gdzie są.
Niobe przechadzałą się pomiędzy nimi, jakiś facet siedział kilka metrów dalej i gapił się na monitor zapełniony dziwnymi, zielonymi cyferkami, przelatującymi po ekranie, niczym krople deszczu po szybie...
- Na początek chcę wam powiedzieć, byście nie przejmowali się dziurami na kręgosłupie. rzekła Niobe, obserwując, jak ręce "pacjentów" wędrują po plecach, napotykając metalowe otwory.
- Po drugie, nie miotajcie się, nie krzyczcie, po prostu słuchajcie. Jesteście słabi, bowiem uwolniliśmy was z niewoli. Mamy mało czasu, normalnie procedura uświadomienia i trenowania trwa tygodniami, jesli nie miesiącami, w waszym przypadku mamy dwa, może trzy dni. Liczy się więc każda sekunda - ciągnęła kobieta w płaszczu, przysiadając na krześle tak, by każdy z trzech mężczyzn mógł ją mieć na widoku.
- Po trzecie, przepraszam was za to, co stało się przedwczoraj. Tak, przedwczoraj, czas się wam zatrzymał - Jack miał na końcu języka brawurową językowo ripostę, ale tym razem się pohamował.
- To nie tak miało być. Pewnie zastanawiacie się kim byli tamci faceci i jakim cudem się wykaraskałam... Nie sądziłam, że nas namierzą, zachowywaliśmy tajność. Niestety ta głupia dziewucha... znaczy, panna Claudie Greenal, myślała, że może tak po prostu sobie odejść. Znacznie komplikuje to nasze działania, a ona będzie nam potrzebna. Wiedza, którą wam dziś podam będzie skondensowana. Pominę detale, skupimy się na faktach i waszej w tym roli. A tak w ogóle, witamy w Zionie, ostatnim ludzkim mieście tego świata... tu Niobe przerwała, czekając na pytania, przekleństwa i wątpliwości.
Claudia Greenal
Samochód zatrzymał się z piskiem opon. Claudia rzuciła okiem na tego faceta w garniturku. Porywacz? Zboczeniec? Wielbiciel? Wszystko w jednym? Ale nie wierzyła, by dla niej robić taką strzelaninę...
Drzwiczki otworzyły się i mężczyzna wziął Claudię na ramię. Liczyła, że ktoś to zauważy, wezwie policję, ale to była jakaś ciemna uliczka... Nikt nie przechodził okolicą...
Niósł ją jakimś korytarzem. Oświetlenie było słabe. Kątem oka zauważyła kogoś podobnego, wychodzącego z jednego z pokoi... podobnego? Identycznego. Jak to możliwe, do cholery, klony?
Wniósł ją do jednego z pokoi i brutalnie rzucił na krzesło. Czekał już na nich kolejny identyczny człowiek. To musi być sen, albo jakaś prowokacja.
Zdjęli knebel, przywiązali ręce do krzesła. Nie mogła się ruszać, ale już mówić i patrzeć- owszem.
Jeden z facetów usiadł na fotelu z drugiej strony i położył noga na nogę. Jego ton był ciepły i miły, ale przesączony jadem.
- Witam, panno Greenal - Claudia rzuciła przekleństwo, które tylko zadowoliło faceta.
- Wybaczy pani zbędną brutalność mojego... towarzysza... były to środki bezpieczeństwa konieczne, do ochrony pani życia. Właściwie to panią uratowaliśmy... tak, tylko musieliśmy przetransportować tu panią za wszelką cenę... Ta Niobe... niebezpieczna z niej kobieta. Ale zacznijmy od podstaw. Nazywam się Smith, jestem dowódcą naszych służb... Chronimy nasze miasto przed takimi oszołomami jak Niobe i jej wesoła gromadka... cieszę się, że choć pani rozsądnie uciekła od tej oszustki... Bardzo się cieszę... Smith założył rękę na rękę i czekał na reakcję Claudii.
, choć ci nie wyrazili na to zgody.
Podnieśli głowy. Pomieszczenie było spore, oświetlane tym pstrokatym światłem. Na trzech twardych, zimnych kozetkach, o powierzchni chyba ze stali, albo innego metalu leżeli, przypięci dziwnymi kablami ludzie.
Nie mieli zbyt wielkiej możliwości ruchu, kable krępowały ich kończyny (może nie dość skutecznie), głowę podnieśli tylko na tyle, by zorientować się, gdzie są.
Niobe przechadzałą się pomiędzy nimi, jakiś facet siedział kilka metrów dalej i gapił się na monitor zapełniony dziwnymi, zielonymi cyferkami, przelatującymi po ekranie, niczym krople deszczu po szybie...
- Na początek chcę wam powiedzieć, byście nie przejmowali się dziurami na kręgosłupie. rzekła Niobe, obserwując, jak ręce "pacjentów" wędrują po plecach, napotykając metalowe otwory.
- Po drugie, nie miotajcie się, nie krzyczcie, po prostu słuchajcie. Jesteście słabi, bowiem uwolniliśmy was z niewoli. Mamy mało czasu, normalnie procedura uświadomienia i trenowania trwa tygodniami, jesli nie miesiącami, w waszym przypadku mamy dwa, może trzy dni. Liczy się więc każda sekunda - ciągnęła kobieta w płaszczu, przysiadając na krześle tak, by każdy z trzech mężczyzn mógł ją mieć na widoku.
- Po trzecie, przepraszam was za to, co stało się przedwczoraj. Tak, przedwczoraj, czas się wam zatrzymał - Jack miał na końcu języka brawurową językowo ripostę, ale tym razem się pohamował.
- To nie tak miało być. Pewnie zastanawiacie się kim byli tamci faceci i jakim cudem się wykaraskałam... Nie sądziłam, że nas namierzą, zachowywaliśmy tajność. Niestety ta głupia dziewucha... znaczy, panna Claudie Greenal, myślała, że może tak po prostu sobie odejść. Znacznie komplikuje to nasze działania, a ona będzie nam potrzebna. Wiedza, którą wam dziś podam będzie skondensowana. Pominę detale, skupimy się na faktach i waszej w tym roli. A tak w ogóle, witamy w Zionie, ostatnim ludzkim mieście tego świata... tu Niobe przerwała, czekając na pytania, przekleństwa i wątpliwości.
Claudia Greenal
Samochód zatrzymał się z piskiem opon. Claudia rzuciła okiem na tego faceta w garniturku. Porywacz? Zboczeniec? Wielbiciel? Wszystko w jednym? Ale nie wierzyła, by dla niej robić taką strzelaninę...
Drzwiczki otworzyły się i mężczyzna wziął Claudię na ramię. Liczyła, że ktoś to zauważy, wezwie policję, ale to była jakaś ciemna uliczka... Nikt nie przechodził okolicą...
Niósł ją jakimś korytarzem. Oświetlenie było słabe. Kątem oka zauważyła kogoś podobnego, wychodzącego z jednego z pokoi... podobnego? Identycznego. Jak to możliwe, do cholery, klony?
Wniósł ją do jednego z pokoi i brutalnie rzucił na krzesło. Czekał już na nich kolejny identyczny człowiek. To musi być sen, albo jakaś prowokacja.
Zdjęli knebel, przywiązali ręce do krzesła. Nie mogła się ruszać, ale już mówić i patrzeć- owszem.
Jeden z facetów usiadł na fotelu z drugiej strony i położył noga na nogę. Jego ton był ciepły i miły, ale przesączony jadem.
- Witam, panno Greenal - Claudia rzuciła przekleństwo, które tylko zadowoliło faceta.
- Wybaczy pani zbędną brutalność mojego... towarzysza... były to środki bezpieczeństwa konieczne, do ochrony pani życia. Właściwie to panią uratowaliśmy... tak, tylko musieliśmy przetransportować tu panią za wszelką cenę... Ta Niobe... niebezpieczna z niej kobieta. Ale zacznijmy od podstaw. Nazywam się Smith, jestem dowódcą naszych służb... Chronimy nasze miasto przed takimi oszołomami jak Niobe i jej wesoła gromadka... cieszę się, że choć pani rozsądnie uciekła od tej oszustki... Bardzo się cieszę... Smith założył rękę na rękę i czekał na reakcję Claudii.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Claudia Greenal
Gaz zawiódł. Oprócz tego została silnie kopnięta w brzuch. Stanowczo zbyt silnie. Claudia absolutnie nie była do tego przyzwyczajona, owszem zdarzało się, że musiała się bronić przed lecącymi do niej z łapami podpitymi napaleńcami, ale nikt jej nie sprawiał takiego bólu. No i po co ten knebel?!
Przez całą drogę przeklinała w myślach. Na porywacza i na tą cholerną Niobe. W co ona ją wplątała?!
Kiedy dotarli na miejsce zdziwiła się widząc identycznych facetów. Jej myśli błądziły:
"Identyczni bracia? Ale żeby jeszcze pracowali razem?!?... To jakieś klony."
Nie chciała mieć z nimi nic wspólnego, z tamtymi od Niobe też. Niech ją wypuszczą i będzie po wszystkim. Początkowo dała upust emocjom, ale potem trochę się uspokoiła. Na tyle aby wysłuchać co ten "Smith" miał jej do powiedzenia. Część spraw się wyjaśniła. Aby dowiedzieć się reszty Claudia musiała zabrać głos.
- Jego brutalność nie była potrzebna! Powiedziałby to co pan i poszłabym z nim dobrowolnie! Wcale nie musiał mnie bić!! - powiedziała zdenerwowanym i nieco podniesionym głosem.
Wzięła głęboki oddech. Trochę się uspokoiła.
- Składam oficjalną skargę na pańskiego pracownika. Nie miał prawa mnie tak potraktować. - powiedziała nadal nieco oburzona.
Wyrzuciła z siebie to co chciała powiedzieć. Czuła się trochę lepiej.
- Mogę wrócić do Angli... Chyba nie pojadą tam za mną? - powiedziała spokojnie.
Miała nadzieję, że to rowiąże wszystkie problemy i Niobe nie znajdzie jej tam.
Gaz zawiódł. Oprócz tego została silnie kopnięta w brzuch. Stanowczo zbyt silnie. Claudia absolutnie nie była do tego przyzwyczajona, owszem zdarzało się, że musiała się bronić przed lecącymi do niej z łapami podpitymi napaleńcami, ale nikt jej nie sprawiał takiego bólu. No i po co ten knebel?!
Przez całą drogę przeklinała w myślach. Na porywacza i na tą cholerną Niobe. W co ona ją wplątała?!
Kiedy dotarli na miejsce zdziwiła się widząc identycznych facetów. Jej myśli błądziły:
"Identyczni bracia? Ale żeby jeszcze pracowali razem?!?... To jakieś klony."
Nie chciała mieć z nimi nic wspólnego, z tamtymi od Niobe też. Niech ją wypuszczą i będzie po wszystkim. Początkowo dała upust emocjom, ale potem trochę się uspokoiła. Na tyle aby wysłuchać co ten "Smith" miał jej do powiedzenia. Część spraw się wyjaśniła. Aby dowiedzieć się reszty Claudia musiała zabrać głos.
- Jego brutalność nie była potrzebna! Powiedziałby to co pan i poszłabym z nim dobrowolnie! Wcale nie musiał mnie bić!! - powiedziała zdenerwowanym i nieco podniesionym głosem.
Wzięła głęboki oddech. Trochę się uspokoiła.
- Składam oficjalną skargę na pańskiego pracownika. Nie miał prawa mnie tak potraktować. - powiedziała nadal nieco oburzona.
Wyrzuciła z siebie to co chciała powiedzieć. Czuła się trochę lepiej.
- Mogę wrócić do Angli... Chyba nie pojadą tam za mną? - powiedziała spokojnie.
Miała nadzieję, że to rowiąże wszystkie problemy i Niobe nie znajdzie jej tam.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Mike Armstrong
Mike spróbował usiąść. Niestety mu ise to nie udało. Skomentował krótkim Kurwa i położył się przymykając oczy.
- Uświadom mnie szybko. Chciałbym wrócić do domu. - Złota Rączka starał się przypomnieć co się stało. "Cholera. Eva" Mechanik zastanawaił się co się dzieje z jego dziewczyną.
Mike spróbował usiąść. Niestety mu ise to nie udało. Skomentował krótkim Kurwa i położył się przymykając oczy.
- Uświadom mnie szybko. Chciałbym wrócić do domu. - Złota Rączka starał się przypomnieć co się stało. "Cholera. Eva" Mechanik zastanawaił się co się dzieje z jego dziewczyną.
.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Terry Johnson
Taa... streszczaj się. BARDZO chętnie usłyszę, co się tutaj dzieje. I o jakim treningu mowa. I gdzie, do cholery, jesteśmy?!!
Opuścił bezwiednie głowę. "Co tu się dzieje, do jasnej cholery... masz swój sens życia, dupku!" - pomyślał. - "Trzeba mi było siedzieć spokojnie w domu, a nie się włóczyć..."
Taa... streszczaj się. BARDZO chętnie usłyszę, co się tutaj dzieje. I o jakim treningu mowa. I gdzie, do cholery, jesteśmy?!!
Opuścił bezwiednie głowę. "Co tu się dzieje, do jasnej cholery... masz swój sens życia, dupku!" - pomyślał. - "Trzeba mi było siedzieć spokojnie w domu, a nie się włóczyć..."
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Marynarz
- Posty: 247
- Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
- Numer GG: 9008864
Niobe położyła na stoliku obok niewielką bateryjkę, założyła nogę na nogę i zaczęła mówić.
Jaka jest dzisiejsza data? zapytała się, doprowadzając do szału leżących na blatach. Któryś z nich rzucił, zresztą zgodnie z prawdą, "24 Maja 1999 r." Niobe tylko prychnęła.
-Dodajcie sobie sto lat, a będziecie blisko prawdy... mamy dziś rok... tu nie wiemy dokładnie... w każdym razie coś koło 2190 roku usłyszała cichy skowyt, ale kontynuowała. Przebywamy w Zionie, ostatnim ludzkim mieście, położonym pod powierzchnią, niedaleko jądra Ziemi. Tak, wiem, trudno będzie wam w to uwierzyć... Tobie, Złota Rączko najtrudniej będzie uwierzyć, że twoja Eva nigdy nie istniała. Ale masz szansę uwolnić ją z tej iluzji...
Wiedzcie, że na początku XXI wieku PRAWDZIWEJ historii ludzkości, człowiek wynalazł SI- sztuczna inteligencję. Cywilizacja zachłysnęła się swoim tworem, rozpoczynając masową produkcję maszyn, obdarzonych własnym rozumem... początkowo udawało sie, ale SI nadal rozwijano, do tego stopnia, że maszyny zaczęły razem się porozumiewać... to musiało skończyć się tragedią. Maszyny wystąpiły zbrojne przeciwko ludziom, ci zostali zepchnięci w głąb Ziemi...
Maszyny zniewoliły ludzi. Zaczęły je hodować. Niczym rośliny, pomidory, czy kapustę, na specjalnych polach... Jeden człowiek jest.. - Niobe chwyciła bateryjkę i pokazała ją dokładnie- ... czymś takim. Źródłem energii dla maszyn, bowiem ludzkie ciało wytwarza ciepło konieczne do funkcjonowania robotom. Taka jest prawda... My wyrwaliśmy się, jesteśmy ludźmi prawdziwymi i ostatnimi. Udało się nam ukraść również was dając nam życie... Zabierając to, co dotychczas uważaliście za życie.
Maszyny są sprytne. Nie zostawiły ludziom przed oczyma widoku wysysających z nich energię maszyn. Zamiast tego podłączyły ich do wirtualnego świata, zwanego Matrixem. Stworzony został przez maszyny, maszyny, pod postacią agentów- postaci, które zaatakowały nas przy parku- kontrolują Matrixa. Byliście jego częścią, dopóki was nie wyzwoliliśmy - Niobe zaczęła krążyć po pomieszczeniu, robiąc co jakiś czas krókie pauzy. Jack, Terry i Mike zamilkli. - Ostatni prawdziwi ludzie znaleźli wybawienie, a przynajmniej nadzieję na pokonanie robotów. Nazywa się Neo, był kimś takim jak wy. Neo, a także Trinity Morfeusz stanęli do walki z agentami, a zarazem z maszynami. Zion walczy, szykując się na inwazję armii maszyn, Neo, zwany Wybrańcem, toczy swe boje w Matrixie, a teraz ma zamiar wyruszyć na krucjatę, do Miasta Robotów... to dwie płaszczyzny wojny... wy macie stanowić trzecią. Ale jak zwykle nic nie idzie zgodnie z planem - Niobe chwyciła za szklankę wody i nawilżyła usta.
- Agent Smith to najgroźniejszy posłaniec maszyn. Był jednym z wielu agentów, ale na skutek zmian w komputerze, którym zarządza sam Kreator, twóca Matrixa, posiadł zdolność klonowania się, czy raczej tworzenia swoich sobowtórów z każdej postaci w Matrixie. Nam braknie śmiałków, bo każdy człowiek potrzebny jest, by walczyć w Zionie. Dlatego wybraliśmy waszą czwórkę... nie pytajcie, dlaczego was. Pomogła nam Wyrocznia, kobieta, która miewa wizje i może wyciągnąć nas spod niewoli Maszyn. Waszym zadaniem będzie odnalezienie komputera, a raczej jego fragmentu, który odpowiada za agenta Smitha. Musicie go zniszczyć, albo choć uszkodzić, bo wiedzcie, że bez pokonania agenta, nie zniszczymy maszyn... a bez zniszczenia komputera, nie powstrzymamy Smitha i jego armii. Wiem, mówię szybko i niedokładnie, dopytacie się mnie o szczegóły - powiedziała Niobe, biorąc głęboki oddech.
- Ale jak zwykle wszystko się skomplikowało. Agenci zaatakowali, wyczuwając nasze intencje, a Claudia Greenal uciekła... ciężko ją za to winić, ale nie tak miało się to potoczyć. Ta dziewczyna jest ważna, choć nie wiem do końca dlaczego... zapewne wpadła już w ręce agentów... zanim zaczniecie właściwą akcję, musicie ją odbić i przetransportować do Zionu...
Claudia Greenal
- Niestety, Niobe i jej towarzysze... dla niej nie ma różnicy, czy to USA, czy to Anglia, czy to Francja, czy to Japonia... odnajdą panią wszędzie... by złupić i wyprać mózg. To jest niebezpieczna kobieta, największy mózg wśród przestępców tego kraju. Dlatego nie poczujemy się bezpiecznie, uwalniając panią, proszę to zrozumieć... Mamy za to plan - ciągnął Smith, patrząc w oczy Claudii- Rozpucimy plotkę, iż jest pani przyjaciółką Niobe i trójki tych, których wciągnęła ona w swe rozgrywki... umiejscowimy panią w więzieniu... ale proszę się nie bać, zapewnimy odpowiednie warunki, nawet pani tego nie poczuje... Pewien jstem, że zjawią się, by panią odbić, a wtedy... tu przejechał dłonią po szyi - mamy ją. Panią wypuścimy na wolność i już nikt nigdy nie zagrozi pani życiu... wiem, to dla pani niewygodne, ale cóż, pani życie jest zagrożone... Niobe i spółka nie cofnął się przed mordem... Więc musi się pani zgodzić. Tym razem po dobroci - uśmiechnął się tajniak i kazał poluzować więzy Claudii.
Jaka jest dzisiejsza data? zapytała się, doprowadzając do szału leżących na blatach. Któryś z nich rzucił, zresztą zgodnie z prawdą, "24 Maja 1999 r." Niobe tylko prychnęła.
-Dodajcie sobie sto lat, a będziecie blisko prawdy... mamy dziś rok... tu nie wiemy dokładnie... w każdym razie coś koło 2190 roku usłyszała cichy skowyt, ale kontynuowała. Przebywamy w Zionie, ostatnim ludzkim mieście, położonym pod powierzchnią, niedaleko jądra Ziemi. Tak, wiem, trudno będzie wam w to uwierzyć... Tobie, Złota Rączko najtrudniej będzie uwierzyć, że twoja Eva nigdy nie istniała. Ale masz szansę uwolnić ją z tej iluzji...
Wiedzcie, że na początku XXI wieku PRAWDZIWEJ historii ludzkości, człowiek wynalazł SI- sztuczna inteligencję. Cywilizacja zachłysnęła się swoim tworem, rozpoczynając masową produkcję maszyn, obdarzonych własnym rozumem... początkowo udawało sie, ale SI nadal rozwijano, do tego stopnia, że maszyny zaczęły razem się porozumiewać... to musiało skończyć się tragedią. Maszyny wystąpiły zbrojne przeciwko ludziom, ci zostali zepchnięci w głąb Ziemi...
Maszyny zniewoliły ludzi. Zaczęły je hodować. Niczym rośliny, pomidory, czy kapustę, na specjalnych polach... Jeden człowiek jest.. - Niobe chwyciła bateryjkę i pokazała ją dokładnie- ... czymś takim. Źródłem energii dla maszyn, bowiem ludzkie ciało wytwarza ciepło konieczne do funkcjonowania robotom. Taka jest prawda... My wyrwaliśmy się, jesteśmy ludźmi prawdziwymi i ostatnimi. Udało się nam ukraść również was dając nam życie... Zabierając to, co dotychczas uważaliście za życie.
Maszyny są sprytne. Nie zostawiły ludziom przed oczyma widoku wysysających z nich energię maszyn. Zamiast tego podłączyły ich do wirtualnego świata, zwanego Matrixem. Stworzony został przez maszyny, maszyny, pod postacią agentów- postaci, które zaatakowały nas przy parku- kontrolują Matrixa. Byliście jego częścią, dopóki was nie wyzwoliliśmy - Niobe zaczęła krążyć po pomieszczeniu, robiąc co jakiś czas krókie pauzy. Jack, Terry i Mike zamilkli. - Ostatni prawdziwi ludzie znaleźli wybawienie, a przynajmniej nadzieję na pokonanie robotów. Nazywa się Neo, był kimś takim jak wy. Neo, a także Trinity Morfeusz stanęli do walki z agentami, a zarazem z maszynami. Zion walczy, szykując się na inwazję armii maszyn, Neo, zwany Wybrańcem, toczy swe boje w Matrixie, a teraz ma zamiar wyruszyć na krucjatę, do Miasta Robotów... to dwie płaszczyzny wojny... wy macie stanowić trzecią. Ale jak zwykle nic nie idzie zgodnie z planem - Niobe chwyciła za szklankę wody i nawilżyła usta.
- Agent Smith to najgroźniejszy posłaniec maszyn. Był jednym z wielu agentów, ale na skutek zmian w komputerze, którym zarządza sam Kreator, twóca Matrixa, posiadł zdolność klonowania się, czy raczej tworzenia swoich sobowtórów z każdej postaci w Matrixie. Nam braknie śmiałków, bo każdy człowiek potrzebny jest, by walczyć w Zionie. Dlatego wybraliśmy waszą czwórkę... nie pytajcie, dlaczego was. Pomogła nam Wyrocznia, kobieta, która miewa wizje i może wyciągnąć nas spod niewoli Maszyn. Waszym zadaniem będzie odnalezienie komputera, a raczej jego fragmentu, który odpowiada za agenta Smitha. Musicie go zniszczyć, albo choć uszkodzić, bo wiedzcie, że bez pokonania agenta, nie zniszczymy maszyn... a bez zniszczenia komputera, nie powstrzymamy Smitha i jego armii. Wiem, mówię szybko i niedokładnie, dopytacie się mnie o szczegóły - powiedziała Niobe, biorąc głęboki oddech.
- Ale jak zwykle wszystko się skomplikowało. Agenci zaatakowali, wyczuwając nasze intencje, a Claudia Greenal uciekła... ciężko ją za to winić, ale nie tak miało się to potoczyć. Ta dziewczyna jest ważna, choć nie wiem do końca dlaczego... zapewne wpadła już w ręce agentów... zanim zaczniecie właściwą akcję, musicie ją odbić i przetransportować do Zionu...
Claudia Greenal
- Niestety, Niobe i jej towarzysze... dla niej nie ma różnicy, czy to USA, czy to Anglia, czy to Francja, czy to Japonia... odnajdą panią wszędzie... by złupić i wyprać mózg. To jest niebezpieczna kobieta, największy mózg wśród przestępców tego kraju. Dlatego nie poczujemy się bezpiecznie, uwalniając panią, proszę to zrozumieć... Mamy za to plan - ciągnął Smith, patrząc w oczy Claudii- Rozpucimy plotkę, iż jest pani przyjaciółką Niobe i trójki tych, których wciągnęła ona w swe rozgrywki... umiejscowimy panią w więzieniu... ale proszę się nie bać, zapewnimy odpowiednie warunki, nawet pani tego nie poczuje... Pewien jstem, że zjawią się, by panią odbić, a wtedy... tu przejechał dłonią po szyi - mamy ją. Panią wypuścimy na wolność i już nikt nigdy nie zagrozi pani życiu... wiem, to dla pani niewygodne, ale cóż, pani życie jest zagrożone... Niobe i spółka nie cofnął się przed mordem... Więc musi się pani zgodzić. Tym razem po dobroci - uśmiechnął się tajniak i kazał poluzować więzy Claudii.
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
Jack Begerson
,,Tja. Pewnie zemdlałem po walce i mi się to wszystko śni. Na pewno. Niedługo się obudzę, Jin będzie stała nade_mną i zamartwiała się. Ale jak śnić, to można się przecież pobawić. "
-E... Dobra, lalka. Jest tylko jeden mały problemik. Widziałaś, jak tamci ziomale zapier*alają rączkami? Nawet mnisi z Szanghaju nie są tacy szybcy. I my mamy im dorównać? Popukaj się w czoło, co? Poza tym, niezła historyjka. Może jeszcze powiesz mi, że to wszystko, w czym żyłem, to program, tak? To możesz mi tym programem dorobić zielone czułki?
Plecy Jacka pokryły się kropelkami potu. Coś było tu nie tak. Coś, czego nie rozumiał.
,,Tja. Pewnie zemdlałem po walce i mi się to wszystko śni. Na pewno. Niedługo się obudzę, Jin będzie stała nade_mną i zamartwiała się. Ale jak śnić, to można się przecież pobawić. "
-E... Dobra, lalka. Jest tylko jeden mały problemik. Widziałaś, jak tamci ziomale zapier*alają rączkami? Nawet mnisi z Szanghaju nie są tacy szybcy. I my mamy im dorównać? Popukaj się w czoło, co? Poza tym, niezła historyjka. Może jeszcze powiesz mi, że to wszystko, w czym żyłem, to program, tak? To możesz mi tym programem dorobić zielone czułki?
Plecy Jacka pokryły się kropelkami potu. Coś było tu nie tak. Coś, czego nie rozumiał.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Claudia Greenal
Dziewczyna załamała się trochę. Miała nadzieję, że wróci do swojego kraju i wszystko będzie dobrze, ale okazuje się że Niobe wszędzie ma kontakty.
"Niech to szlag!" - pomyślała.
- Chcecie mnie wykorzystać na przynętę? - powiedziała nieco przerażona.
Zastanowiła się chwilę szukając innego rozwiązania.
- Jeśli dopadną mnie wszędzie, to chyba faktycznie nie ma innego wyjścia. - podsumowała.
Szybko przeanalizowała plan agenta.
- Skoro bez względu na wszystko chcą mnie dorwać, to plotka że jestem z nimi, chyba nie jest potrzebna. - wyraziła swoje zdanie.
Nie chciała ryzykować. Co będzie jeśli po wszystkim nie wyczyszczą jej kartoteki?
- Nie podpisze żadnych oświadczeń, że mam z nimi coś wspólnego. - dodała nieco oburzonym głosem.
Szybko się jednak uspokoiła i spokojnie kontynuowała:
- Wolę uniknąć więzienia. Jak to ma wyglądać? Nie przysługuje mi jakiś program? Ochrona świadków? - spytała mając nadzieję na pozytywną odpowiedź.
- A właściwie dlaczego ja? Dlaczego uparli się na mnie? - dodała.
Dziewczyna załamała się trochę. Miała nadzieję, że wróci do swojego kraju i wszystko będzie dobrze, ale okazuje się że Niobe wszędzie ma kontakty.
"Niech to szlag!" - pomyślała.
- Chcecie mnie wykorzystać na przynętę? - powiedziała nieco przerażona.
Zastanowiła się chwilę szukając innego rozwiązania.
- Jeśli dopadną mnie wszędzie, to chyba faktycznie nie ma innego wyjścia. - podsumowała.
Szybko przeanalizowała plan agenta.
- Skoro bez względu na wszystko chcą mnie dorwać, to plotka że jestem z nimi, chyba nie jest potrzebna. - wyraziła swoje zdanie.
Nie chciała ryzykować. Co będzie jeśli po wszystkim nie wyczyszczą jej kartoteki?
- Nie podpisze żadnych oświadczeń, że mam z nimi coś wspólnego. - dodała nieco oburzonym głosem.
Szybko się jednak uspokoiła i spokojnie kontynuowała:
- Wolę uniknąć więzienia. Jak to ma wyglądać? Nie przysługuje mi jakiś program? Ochrona świadków? - spytała mając nadzieję na pozytywną odpowiedź.
- A właściwie dlaczego ja? Dlaczego uparli się na mnie? - dodała.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
![](./styles/WildWest/theme/images/bg-lastrow-2.jpg)