[DnD] Tajemnica Wielkiego Lasu

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

Ardel

Ruszył w miejsce wskazane przez właścicielkę oberży. Gdy doszedł do drzwi otworzył je i wszedł. Rzucił ekwipunek podścianę i rozłożył się na łóżku. Zapalił świecę. Wyjął cośdo jedzenia i zaczął powoli jeść.

Dzięki WinterWolf. I mam jeszczepytanie.Czy imię twojej bohaterki to Imię przyjaciólki Bastarda (tego od Robin Jobb)????
Ostatnio zmieniony wtorek, 13 marca 2007, 11:32 przez Ardel, łącznie zmieniany 2 razy.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Leryn pisze:Gdy wskazała mężczyźnie pokój podobny do tego, który otrzymała Ninherel, nawet nie czekając na zapłatę, pospiesznie zeszła na dół, do głównej izby.
Ardel czytaj uważniej...

Wilga

Bardka dłuższym, spokojnym dźwiękiem zakończyła swój występ. Uśmiechnęła się na koniec i wraz z Tarą poprosiła o pokój. Miała nadzieję, że gospodyni niebawem poprawi się nastrój. Wilga przełożyła przewiesiła yarting przez prawe ramię i wraz z Tarą dała się poprowadzić karczmarce do pokoju. Zapłaciła za nocleg dziękując z ciepłym uśmiechem na twarzy. Bardka poruszała się cicho i bardzo płynnie. Jak ktoś nawykły do życia na szlaku, ktoś kto przywykł do niewygód podróży. Wilga odwróciła się do elfki, która siedziała z nią przy stoliku, nim ta weszła do wskazanego jej przez gospodynię pokoju
- Mára mesta ("do widzenia"). Miłych snów. Zobaczymy się jutro rano - pożegnała się dziewczyna. Była zmęczona długą podróżą i siedzeniem do późna, dlatego, gdy tylko zamknęła za sobą drzwi i odłozyła swoje bagaże oraz instrument muzyczny na krzesło położyła się do łóżka.
- Dobranoc, Pieśniarzu. Twoim zadaniem jest strzec spokoju mojego snu - powiedziała dziewczyna cicho. Odpowiedział jej melodyjny męski głos
- Avavaen, amin elle perya kesir ("dobrze, moja mała półelfko") - dziewczyna w odpowiedzi się uśmiechnęła.
- Nie mów tak do mnie... Nie naśladuj Jandera - zachichotała pod nosem. - Dobranoc i obudź mnie o świcie - dziewczyna wiedziała, że może polegać na Pieśniarzu. Ze spokojem ułożyła się wygodniej i zapadła w sen pewna, że w razie czego zostanie odpowiednio wcześnie zaalarmowana.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Leryn
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2007, 08:03
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Leryn »

Wilga i Tara
Karczmarka już nieco uspokoiwszy się, zaprowadziła was na górę. Okazało się, że pozostały jeszcze tylko 2 wolne izby, więc miałyście szczęście nie zostać ułożonymi w głównej izbie jak jakieś żebraczki. Wasze pokoje różniły się od pokoi reszty tylko tym, że na stole stały świece zatknięte w szczerbaty kufel. Oberżystka zadowolona, że wszyscy klienci już są ulokowanie w pokojach, przeszła cały korytarz przy schodach i zniknęła za jakimiś drzwiami. Rozległ się jeszcze tylko cichy zgrzyt metalowego kołka blokującego drzwi. Karczma pogrążyła się w ciszy nocy...

Wszyscy
Sen zapewne jeszcze jakiś czas trzymałby was w swych objęciach, ale naraz rozległ się przeszywający powietrze krzyk
-Ach! Bogowie... Te diabły z lasu znowu zaatakowały! -głos należał do dziewki z karczmy. Jednak coś musiało się stać, bo głos dziewczyny gwałtownie zamilkł. Było słychać jedynie tupot stóp na dziedzińcu. To mieszkańcy pobliskich chat zebrali się przed oberżą. Rozbrzmiała wielka wrzawa, przekleństwa mężczyzn mieszały się z lamentem kobiet. Słońce powoli zaczęło wschodzić...
Pozdrawiam, Leryn
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

Ardel

Natycmiast się zbudziłem. Zarzuciłem na siebie mój ekwipunek i wyciąnąłem do lewej ręki sztyelt. otwarłem drzwi i zbiełem na dół do karczmy. Jeśli coś tam się działo to wyciąam do prawej szablę i próbuje się zakraść za przeciwnika (jeśli mnie nie zauważył) i o zabić (sztylet w kark).
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Tara

Tara zazwyczaj miala lekki sen totez halasy w karczmie natychmiast ja obudzily. Nie myslac wiele chwycila miecz oraz reszte rzeczyi ruszyla do drzwi. Na korytarzu prawie zderzyla sie z mezczyzna, ktory wybiegl nagle z pokoju naprzeciwko. Poznala go od razu pomimo slabego swiatla. To on zasnal wieczorem przy stole. Przepuscila go i ruszyla za nim. Na chwile jej mysli pobiegly w strone bardki totez przechodzac kolo jej pokoju grzmotnela piescia w drzwi i nie czekajac na odpowiedz zbiegla po schodach.
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

Ardel

W biegu rzuciłem do bardki:
-Witaj śpiewaczko. Mam nadzieję, że potrafisz używać tego - tu z uśmiechem wskazałem na ostrze trzymane przez nią w ręce i zbiegłem na dół
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Ardel raz jeszcze proszony jest o uważniejsze czytanie albo zakup okularów... (ewentualnie wymianę szkieł na mocniejsze jeśli już takowe nosi). Tara jest tropicielką wedle tego co napisała MG w rekrutacji. Bardką jest Wilga.

Wilga

Półelfkę jednocześnie obudziły dwie rzeczy. Hałas na dole i mentalne ukłucie Pieśniarza. Dziewczyna natychmiast się zerwała z posłania nie śmiąc bagatelizować sprawy. Założyła buty, płaszcz i zarzuciła plecak na plecy. Yarting przewiesiła przez ramię. Nie rozstawała się ze swoim instrumentem. Wdzięczna była Janderowi, że nim wypuścił ją na tę wyprawę sprawił jej mocny skórzany pasek, na którym mogła wieszać gitarę. Chwyciła miecz w pochwie i nawet nie starała się przytroczyć go do pasa. Nie było na to czasu. Gdy doskoczyła do drzwi i chwyciła klamkę w tym momencie te zadrżały od uderzenia. Wilgę aż wytrąciło to z równowagi. Na szczęście się nie przewróciła. Otworzyła je na oścież gotowa dobyć miecza... Ale to tylko Tara mignęła jej przed drzwiami. Dziewczynie ulżyło. Wybiegła na korytarz i pobiegła za elfką.
- Wiadomo co się stało? - spytała pędząc tuż za nią ze swoim mieczem w dłoni. Pieśniarz aż palił się do walki. Bardka musiała na niego gniewnie prychnąć, by przestał ją poganiać.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

To odpisałem już Midnight:
Wiem, że to nie ty jesteś śpiewaczką, ale mój bohater nie. Słyszał śpiewającą kobietę, więc dla niego każda kobieta w karczmie to śpiewaczka Wink

Tylko odgrywam typowego tropa, który się ludzmi nie interesuje.
PS Mam dobre szkła (oraz soczewki :wink: )
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninherel zerwała się gwałtownie i odruchowo dobyła miecza, leżącego koło niej, następnie w tym samym tempie skoczyła pod ścianę. Dopiero teraz do niej dotarło, że nikt jej nie zagraża. Nasłuchiwała przez chwilę, po czym podniosła i napięła kuszę. Ekwipunek wcześniej schowała pod łóżko i na razie, uznała, że będzie bezpieczny. Cichutko uchyliła drzwi, poczekała aż inni obudzeni pobiegną w miejsce hałasu. Następnie prawie bezszelestnie i idąc ciągle przy ścianie oraz nasłuchując, weszła do wspólnego pomieszczenia karczmy. Pokiwała głową i bacznie obserwując otoczenie, delikatnie otworzyła drzwi . Chwilę poczekała i wyszła na zewnątrz. Hałas był ogłuszający. Ninherel skrzywiła się i zaczęła się zastanawiać, co się dzieje: *Chyba ktoś ich zaatakował? Bo nie wygląda mi to na lokalne obrzędy...Tylko czemu się tak drą? Wróg zdołałby zabić ich, bez problemu i uciec, nie będąc zauważonym*
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Garei

Ze wspaniałej krainy snów wyrwał ją tajemniczy krzyk.
Wstała z łóżka i podeszła do okna, z którego widać było dziedziniec. Zebrała się tam duża ilość osób - prawdopodobnie mieszkańcy całej wsi.
*Oby tylko, w grupowym gniewie, nie zrobili czegoś złego niewinnej osobie... Ale wiedzą, że winne są stworzenia z lasu.* - pomyślała.
Założyła buty, chwyciła swoje rzeczy i zeszła na dół. W głównej sali nie było nikogo.
*Chyba wszyscy wyszli na zewnątrz.* - pomyślała.
Ona też wyszła, ale stała przy drzwiach. Nie chciała się rzucać w oczy. Kilka osób przyglądało jej się, ale bez specjalnej wrogości. Garei przywykła już do tego, zresztą zainteresowanie przedstawicielem nowej rasy było całkiem normalne. Sama nieraz to przerabiała.


Póki co stoję z tyłu, ale już w następnym poście dam wygląd ;)
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Leryn
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2007, 08:03
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Leryn »

Gdy wyszliście na zewnątrz, na podwórzu karczmy panowała wielka wrzawa. Chyba wszyscy okoliczni mieszkańcy się tu zbiegli, bo miejsca na dziedzińcu było naprawdę mało. Ludzie otaczali coś ciasnym kręgiem. Kilka kobiet szlochało, inne, pewnie co wrażliwsze odeszły na stronę i opierały się o ściany ciężko dysząc. Po chwili podbiegł do was wysoki, mocno zbudowany mężczyzna, ubrany w nieco bogatsze szaty niż reszta ciżby. Zapewne był to ktoś na kształt starosty wioski. -I znowu te diabelstwa zaatakowały! Co najgorsze, zabiły kolejnego prawego męża naszej wsi i porwały tę dziewkę z karczmy. Zaprawdę, musiscie chyba przybysze zawrócić i okrążyć Las. Nie chcę mieć na sumieniu kolejnych trupów! -mężczyzna był bliski rozpaczy, na pierwszy rzut oka można było poznać, że ofiary "bestii z lasu" są tu niemal codziennością. Mężczyzna odwrócił się i począł przeganiać zbiegowisko. Po kilku minutach na dziedzińcu pozostało jeszcze tylko kilku chłopców stajennych i karczmarka, rozpaczająca nad stratą służącej. Jeśli chodzi o ofiarę bestii, wyglądała ona niezbyt przyjemnie. Był to chłopak, około 16 letni. Twarz miał nieco pokiereszowaną. Powodem jego śmierci była głęboka rana na piersi, zadana jakimś ostrym narzędziem o kilku ostrzach. Zmarły trzymał w ręku zakrwawiony sztylet. Zapewne udało mu się poważnie ranić napastnika, bo od martwego ciała do skraju lasu prowadził krwawa ścieżka.
Pozdrawiam, Leryn
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

Ardel

Próbuję tropić napastników śladem krwi i proszę o wsparcie osoby, które poznałem w karczmie.

Przepraszam, że tak krótko piszę ,ale mam strasznie mało czasu - szkoła. Sorry
Leryn
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: czwartek, 1 marca 2007, 08:03
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Leryn »

Ardel
Ślady są jeszcze świeże, więc tropienie nie przysparza ci trudności. Napastników musiało być dwóch, bo widzisz ślady 4 stóp i i czegoś co oni ciągnęli. Była to zapewne ogłuszona służąca. Wyraźnie widzisz, że jeden z atakujących był mocno zraniony bo zataczał się i krwawił. Ślady prowadzą kawałek, aż do granicy las- tereny mieszkańców. Niepojętym sposobem napastnicy i ich ofiara przestają zostawiać za sobą jakikolwiek ślad. Jednak twoje zdziwienie budzi fakt, że na ślady prowadzące z lasu, wyglądają jak pozostawione przez jakieś zwierzęta, wilki, może duże psy. Natomiast te, które do lasu prowadzą, przypominają stopy dzieci lub kobiet. Gdy tak stałeś, zastanawiając się nad rozwiązaniem owej zagadki, do twoich uszu dobiegły głosy kobiet rozmawiających nieopodal.
-Toż to napewno wilkołaki! Przecie ta ladacznica przy nadzei była! A te diabły to wyczuwają to!
-A może to ci co przybyli? Ci co mieszkają u tej starej wiedźmy? Jeśli to ich sprawka?
-Nie... Oni nawet nie wiedzą o tej naszej trosce... A zresztą, niech idą do lasu i zginą! Będzie mniej problemów!
-kobiety urwały widząc, że ich rozmowę mógł usłyszeć jeden z "mieszkających u starej wiedźmy". Chłopki czym prędzej odwróciły się i szybkimi krokami udały się do swych gospodarstw, pozdrawiając jeszcze tylko "starą wiedźmę".
Pozdrawiam, Leryn
Ardel
Kok
Kok
Posty: 1015
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 20:32
Numer GG: 8570942
Lokalizacja: Shadar Logoth

Post autor: Ardel »

Ardel

-A więc wilkołaki - zamyśliłem się. - Na szczęście mam wilkołakoodporny sztylet. Szabla na nic się przyda.ehhhh - westchnłem. - Moi drodzy, macie może jakieś srebrne lub magiczne bełty??? - spytałem z nadzieją. - Słyszeliście, że porwana ma dziecko w sobie, więc trzeba jej pomóc! A tak nawiasem mówiąc, ma ktoś coś do jedzenia i picia? Nie będę za wszystkich polował.
Powiedziawszy to czekam na odpowiedz osób stojących przy mnie.

Ile mam pieniędzy jeśli mogę spytać?
Midnight
Marynarz
Marynarz
Posty: 225
Rejestracja: środa, 7 lutego 2007, 17:49

Post autor: Midnight »

Tara

Na pytanie Wilgi odpowiedziala szybkim wzruszeniem ramion. Zbiegla zwinnie po schodach i wciaz zachowując czujnosc wyszla na dziedziniec. Zbiegowisko ludzi troche ja wstrzymalo, ale na pozor smialym krokiem podeszla do ofiary. Wprawnym okiem ocenila pole walki i z niezadowoleniem doszla do wniosku, ze nawet jezeli napastnicy zostawili jakiekolwiek slady, to cala ta cizba juz dawno je rozdeptala. Przykleknela na jednym kolanie i z uwaga obejrzala zwloki i rane. Kazde spostrzezenie zapisala w pamieci (moglo sie pozniej przydac). Widzac calkiem wyrazny slad krwi zamyslila sie chwilke. Napastnicy na pewno nie odeszli zbyt daleko, wiec jakby sie pospieszyla mozliwe, ze udalo by sie jej ich dogonic, albo i nie w wypadku gdyby poruszali sie szybciej niz przypuszczala. Jej mysli pobiegly w strone jej przybranego ojca. Doskonale pamietala ostatnie slowa wiadomosci. Kochany drow pisal "Pospiesz sie drogie dzicko. Czas nagli". Jakze mogla teraz zajmowac sie sprawami tych obcych ludzi?! Nie mogla jednak zostawic tego wszystkiego wlasnemu losowi. Coz, tym razem bedzie musiala zawiesc swego mistrza. Szybkim ruchem poderwala sie z ziemi. Wszystkie rzeczy miala przy sobie nie musiala wiec wracac sie do pokoju. Zanim udala sie do stajni podeszla do bardki.
- Nie dane mi jest uslyszec kolejnej piesni, ani melodii zagranej przez ciebie. Badz pozdrowiona Slowikousta i niech Branchala ma cie w swej opiece. Zegnaj.
Ciezko jej bylo rozstawac sie z bardka, ktora zaczela lubic. Jednak teraz musiala sie spieszyc. Skinawszy wszystkim na pozegnanie ruszyla w strone stajni, gdzie czekal na nia Darco.

edit
Tara odeszla od reszty zanim Ardel wypowiedzial swe slowa.
Zaczelam pisac jak jeszcze nie bylo 2 ostatnich postow :(
Now this is not the end. It is not even the beginning of the end. But it is, perhaps, the end of the beginning.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninheel wysłuchała przemowy mężczyzny, z kamienną twarzą. ALe dłużej nie mogła powściągnąć ciekawości...podeszła do trupa i dokładnie obejrzała jego rany. *Ciekawe, to musiała byc nietypowa broń... kilka śladów*. Dziewczyna wyjęła nóż, po czym starając się, nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, uważnie zbadał głębokośc nacięć i w miarę możności, poszerzając wyrwy w ciele, uszkodzone mięśnie i narządy. Chwilę potem wstała i wytarła krew na rękach w płaszcz. *No, nic tu na razie nie zrobię.* Usłyszała prośbę tego meżczyzny z karczmy. Ninherel wzruszyła ramionami : - Jeśli bardzo chcesz tropić, to spróbuj. Tutaj za dużo ludzi się kotłowało. Odeszła kilka kroków i zaczęła się zastanawiać. W końcu jej droga biegła blisko Lasu, jeśli nie przez niego. Czy te stworzenia mogły być dla niej niebezpieczne? Podobno zabiły sporo ludzi *ale to byli tylko wieśniacy.*- pomyślała. Chociaż w ilości siła, a ona jest sama. Tymczasem wrócił tropiciel i Ninherel usłyszała coś o zmiennokształtnych. To już jej się nie podobało. Może jednemu, dwóm by potrafiła stawić czoła, owszem, ale nie pięciu lub więcej. Meżczyna coś mówił:
- Słyszeliście, że porwana ma dziecko w sobie, więc trzeba jej pomóc! A tak nawiasem mówiąc, ma ktoś coś do jedzenia i picia? Nie będę za wszystkich polował.
Ninherel prychnęła. Naprawdę mało ją to obchodziło, od kiedy to została opiekunką jakiegoś bachora i jego głupiej mamusi? Jak dla niej, dziewczyna mogła zginąć. Żywność...na szczęście swoją miała i dobrze. *Trzeba polegać głównie na sobie*- pomyślała. Odparła:
- Czemu ciebie, panie... jakiś tam, obchodzą moje zapasy żywności? I dlaczego miałbyś za mnie polować?- nadal w swoim głosie, ku swojemu zakłopotaniu, słyszała obce i śpiewno-syczące akcenty.
Słońce oświetliło sylwetkę dziewczyny. Porząsnęła białosrebrnymi włosami, wijącymi się w delikatne loki. Jej skóra miała mocny brązowoszary odcień. Szaroniebieskie oczy patrzyły przenikliwie na człowieka. Smukła, ale nie za szczupła, była ubrana w ciemnozielone ubranie łowcy, na nogach miała wysokie buty z czarnej skóry i w takim samym kolorze mocne, skórzane rękawice aż po łokcie. Po cichutkim, niemal niesłyszalnym szeleście, możan było wywnioskować, że pod tuniką nosi kolczugę. Z jej ramion, ku ziemi, opadał czarny płaszcz, teraz delikatnie falujący pod powiewem wiatru.


Dokładnie oglądam rany, zwracam uwagę czy mają gładkie krawędzie, czy poszarpane jak ślady po pazurach. Czy zostały pojedyncze włosy w ranach, jaka jest głębokośc ran i co zostąło uszkodzone (organy, tętnice i itp)to też sprawdzam i wszystkie szczegóły...Czy moja postać może mniej więcej, skojarzyć co to za broń? I czy przypadkiem prze las będzie miała po drodze do brata? Rzecz jasna, przypomina sobie wszystko co wie o zmiennokształtnych.[/i][/url]
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Post autor: WinterWolf »

Wilga

Bardka ujrzawszy ciało zabitego pobladła na twarzy i jęknęła rozdzierająco. To przecież jeszcze chłopiec! Dziecko zaledwie! Dziewczyna podeszła do ciała i wyszeptała kilka słów.
- Aby Kelemvor sprawiedliwie osądził twą duszę - wyszeptała na koniec prawie ze łzami w oczach. Westchnęła.
- Masz rację... - Odpowiedziała cicho Pieśniarzowi na przesłane telepatycznie słowa. Zdumiało ją zachowanie Tary, ale gdy elfka się oddalała w stronę stajni bardka spokojnie i z uwagą wysłuchała słów mężczyzny i ciemnoskórej elfki, zapewne potomkini drowów. Nie umiała czytać śladów więc musiała polegać na ich ocenie tego co się stało. Westchnęła po raz drugi. Odezwała się cicho do dwójki debatującej nad zwłokami chłopaka
- Moje zaklęcia zapewne przydadzą się w polowaniu na wilkołaki... Jeśli to są właśnie likantropi jak mówisz... Mogę leczyć i jeśli będzie trzeba wspomogę też mieczem. A zapewniam, że Pieśniarz jest w stanie zadać zmiennokształtnym dotkliwe rany... - powiedziała, a męski głos potwierdził stanowczo
- Zawsze gotów do walki! - bardka nie czekając na odpowiedź skierowała się do stajni. W pustym budynku z łatwością odnalazła Tarę przygotowującą wierzchowca do drogi. Wczorajsze wspólne muzykowanie chyba wytworzyło słabą więź między elfką i młodą bardką. W każdym razie dziewczyna miała takie właśnie wrażenie...
- Mówią, że to wilkołaki są odpowiedzialne za śmierć chłopca i porwanie dziewczyny... Jeśli zamierzasz na nie zapolować to nie sama. Ja i Pieśniarz oraz jak zauważyłam tamtych dwoje również idziemy. Nie można pozwolić by takie sytuacje się powtórzyły... To przecież dopiero chłopiec był - Wilga boleśnie westchnęła. Dziwiła się sobie, że była w stanie zachować trzeźwość myślenia.
- W większej grupie mamy większe szanse odniesienia sukcesu... Co o tym myślisz? - bardka straciła swoją pewność siebie. Dopiero teraz zauważyła, że jej spokój miał źródłó w cichej melodii nuconej przez Pieśniarza. Gdy ta umilkła Wilga poczuła się zagubiona. Z nadzieja w jaskrawo zielonych oczach spojrzała na elfkę.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Zablokowany