[WH - Freestyle] Drużyna Druga
-
- Majtek
- Posty: 100
- Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
- Lokalizacja: Zewsząd...
- Kontakt:
Baltazar
Na jego twarzy pojawiła się mała pogarda. „Więc to jest nowy przywódca gildii zabójców...Nie trawię ich. Potrafią tylko wepchnąć człowiekowi nóż w plecy gdy nikt nie patrzy. Ale skoro jestem tu tylko gościem...”
- Widzę, że nie mam wyboru... Z resztą jakieś zajęcie mi się przyda. Jeśli chodzi o tą sprawę którą mam do Twojego kompana to myślę, że powinno to zostać w kręgu żyjących nocą. Ale jeśli tak koniecznie chcesz wiedzieć mogę powiedzieć o co mi chodzi. I tak pewnie połowa z tu zebranych nie wróci żywa z misji. A tak na boku, to wcale nie miałem ochoty podnosić na niego ręki... Jak można dowiedzieć się czegoś od trupa... – Jego twarz przybrała ironiczny wyraz. – Za młodu, gdy jeszcze nie wiedziałem, że jestem jak trafnie to ująłeś, hybrydą, spotkałem kogoś, nie ważne kogo, kto chciał mi przekazać coś ważnego. Może nawet coś w rodzaju władzy. Nie wiem, miałem tylko przeczucie, że to coś poważnego a odpowiedzialność za to jest ogromna. Bałem się. Uciekłem. Próbowałem wracać ale nie znajdowałem nic w miejscu spotkania. Teraz szukam różnych klanów moich braci, bo mimo, że jestem w połowie człowiekiem to wampirza cząstka we mnie istnieje, z czego zadowolony z resztą nie jestem. Chcę wiedzieć co straciłem. Liczyłem, że Twój znajomy może mi pomóc w odnalezieniu innych. Wróćmy do zadania. Kogoś trzeba zabić zapewne. Nie obchodzi mnie kim on jest, ani co robi. Zginie jak mu to pisane. Nie będę zadawał więcej niepotrzebnych pytań. Myślę, że dowiem się wszystkiego od nowych współpracowników. Jakieś wynagrodzenie? Czy jako nieprzewidziany członek dostanę tylko współrzędne gdzie znaleźć tego nieszczęśnika ?
Na jego twarzy pojawiła się mała pogarda. „Więc to jest nowy przywódca gildii zabójców...Nie trawię ich. Potrafią tylko wepchnąć człowiekowi nóż w plecy gdy nikt nie patrzy. Ale skoro jestem tu tylko gościem...”
- Widzę, że nie mam wyboru... Z resztą jakieś zajęcie mi się przyda. Jeśli chodzi o tą sprawę którą mam do Twojego kompana to myślę, że powinno to zostać w kręgu żyjących nocą. Ale jeśli tak koniecznie chcesz wiedzieć mogę powiedzieć o co mi chodzi. I tak pewnie połowa z tu zebranych nie wróci żywa z misji. A tak na boku, to wcale nie miałem ochoty podnosić na niego ręki... Jak można dowiedzieć się czegoś od trupa... – Jego twarz przybrała ironiczny wyraz. – Za młodu, gdy jeszcze nie wiedziałem, że jestem jak trafnie to ująłeś, hybrydą, spotkałem kogoś, nie ważne kogo, kto chciał mi przekazać coś ważnego. Może nawet coś w rodzaju władzy. Nie wiem, miałem tylko przeczucie, że to coś poważnego a odpowiedzialność za to jest ogromna. Bałem się. Uciekłem. Próbowałem wracać ale nie znajdowałem nic w miejscu spotkania. Teraz szukam różnych klanów moich braci, bo mimo, że jestem w połowie człowiekiem to wampirza cząstka we mnie istnieje, z czego zadowolony z resztą nie jestem. Chcę wiedzieć co straciłem. Liczyłem, że Twój znajomy może mi pomóc w odnalezieniu innych. Wróćmy do zadania. Kogoś trzeba zabić zapewne. Nie obchodzi mnie kim on jest, ani co robi. Zginie jak mu to pisane. Nie będę zadawał więcej niepotrzebnych pytań. Myślę, że dowiem się wszystkiego od nowych współpracowników. Jakieś wynagrodzenie? Czy jako nieprzewidziany członek dostanę tylko współrzędne gdzie znaleźć tego nieszczęśnika ?
Bella Horrida! Bella!
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
-
- Marynarz
- Posty: 385
- Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
- Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
- Kontakt:
Hlava
"Dobrzy są, wypatrzeć kogokolwiek w takim świetle...zresztą zdolnosć intrawizji u elfów...Jakiś patałach" Zaśmiał sie w głos, ale rękę trzymał na sztylecie.
- Wybacz Haradzie, że sie wtrącam, ale dlaczego on żyje? Wyskakuje nie wiadomo skad ktoś, podsłuchuje nasze rozmowy i chce zabić Twojego człowieka. Dlaczego on jeszcze żyje? Jest hybrydą, wiem jak traktują hybrydy. - kiwnął głową w stronę Baltazara.
Przeczesał średniej długosci blond włosy ręką. Jeden kosmyk opadł na twarz. Zielone oczy trzeźwo patrzyły na zebranych. Wyciagnął sie na krześle i wyprostował nogi. Skrzyżował ręce na piersiach i czekał na rozwój wydarzeń. "Dostane 50 sztuk złota, pójde do tych Dwóch Długich Bród i załatwie co bede chciał, powinno wystarczyc". Podgryzał policzek od wewnętrznej strony. Patrzył na tego półwampira. "Ale sie puszy, a jaki ważny. Ma szczęscie, że sie zgodził na współprace". Zamknał oczy i przetarł je wewnętrzną stroną dłoni. Zgiął prawą rękę w łokciu, a lewą złapał za nadgarstek. Ścisnął. Powtórzył zabiego z lewą ręką. Nudził sie powoli. Miał nadzieje, że wreszcie przejdą do rzeczy.
- Spodziewamy sie jeszcze jakiś gości? - zapytał.
"Dobrzy są, wypatrzeć kogokolwiek w takim świetle...zresztą zdolnosć intrawizji u elfów...Jakiś patałach" Zaśmiał sie w głos, ale rękę trzymał na sztylecie.
- Wybacz Haradzie, że sie wtrącam, ale dlaczego on żyje? Wyskakuje nie wiadomo skad ktoś, podsłuchuje nasze rozmowy i chce zabić Twojego człowieka. Dlaczego on jeszcze żyje? Jest hybrydą, wiem jak traktują hybrydy. - kiwnął głową w stronę Baltazara.
Przeczesał średniej długosci blond włosy ręką. Jeden kosmyk opadł na twarz. Zielone oczy trzeźwo patrzyły na zebranych. Wyciagnął sie na krześle i wyprostował nogi. Skrzyżował ręce na piersiach i czekał na rozwój wydarzeń. "Dostane 50 sztuk złota, pójde do tych Dwóch Długich Bród i załatwie co bede chciał, powinno wystarczyc". Podgryzał policzek od wewnętrznej strony. Patrzył na tego półwampira. "Ale sie puszy, a jaki ważny. Ma szczęscie, że sie zgodził na współprace". Zamknał oczy i przetarł je wewnętrzną stroną dłoni. Zgiął prawą rękę w łokciu, a lewą złapał za nadgarstek. Ścisnął. Powtórzył zabiego z lewą ręką. Nudził sie powoli. Miał nadzieje, że wreszcie przejdą do rzeczy.
- Spodziewamy sie jeszcze jakiś gości? - zapytał.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
-
- Majtek
- Posty: 100
- Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
- Lokalizacja: Zewsząd...
- Kontakt:
Baltazar
-Widzę, że jeden z Twoich najemników jest głuchy. Przed chwilą mówiłem już, że nie zamierzałem nikogo zabijać ale jak tak patrzę na niego to powoli zmieniam zdanie. Ciekawe czy wie kogo w ogóle ma zabić... – Powiedział do elfa udając litość w głosie a następnie rzucił pogardliwe spojrzenie rozłożonemu na krześle człowiekowi. – Zanim coś powiesz, przedstaw się. Widzę że nie wszyscy profesjonaliści, bo jak sądzę reszta taka jest, mają jakiekolwiek maniery. A co do tego, że jestem hybrydą... Jesteś tylko człowiekiem, więc za kogo się uważasz. – Powiedział to tak, żeby zrozumiał, że jest mu zupełnie obojętny.
- Ktoś ma jeszcze jakieś dyskryminujące poglądy na mój temat ? Proszę mówcie... I tak mnie to nie wzruszy. – Powiedział składając ręce za plecami, by oprzeć się o ścianę, i nie ubrudzić tylnej części płaszcza.
-Widzę, że jeden z Twoich najemników jest głuchy. Przed chwilą mówiłem już, że nie zamierzałem nikogo zabijać ale jak tak patrzę na niego to powoli zmieniam zdanie. Ciekawe czy wie kogo w ogóle ma zabić... – Powiedział do elfa udając litość w głosie a następnie rzucił pogardliwe spojrzenie rozłożonemu na krześle człowiekowi. – Zanim coś powiesz, przedstaw się. Widzę że nie wszyscy profesjonaliści, bo jak sądzę reszta taka jest, mają jakiekolwiek maniery. A co do tego, że jestem hybrydą... Jesteś tylko człowiekiem, więc za kogo się uważasz. – Powiedział to tak, żeby zrozumiał, że jest mu zupełnie obojętny.
- Ktoś ma jeszcze jakieś dyskryminujące poglądy na mój temat ? Proszę mówcie... I tak mnie to nie wzruszy. – Powiedział składając ręce za plecami, by oprzeć się o ścianę, i nie ubrudzić tylnej części płaszcza.
Bella Horrida! Bella!
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Zanzafaar:
Mężczyzna spojrzał po wszystkich obecnych po raz kolejny. Westchnął i poprawił szablę przy pasie. Świeca rzucała dziwne refleksy na jego zbroi.. jakby.. czarno-fioletowe?
-Bardzo dobrze się gada i słucha tych nudnawych głupot, panowie, ale pragnę przypomnieć, że KTOŚ w przeciwieństwie do nas SIĘ PORUSZA- nacisnął na ostatnie dwa słowa.
Szlachcic skinął głową na Igora. -Mamy robotę, prawda, panowie?- spojrzał również na wampira. Jego zdolność tak łatwego ukrywania się z tak dobrym efektem zrobiła na nim wrażenie.
-Panie Hlava- zwrócił się do zabójcy, lekko przedłużając słowa i posługując się nieco wyolbrzymionym stylem retorycznym, co przy jego wyrazie twarzy sprawiało, ze jego słowa są w oczywisty sposób kpiną. -Pozwolisz panu Haradowi samodzielnie myśleć i działać? Niektórych nie trzeba pouczać. Tym bardziej, ze nic nam do tego, jakie problemy ma organizacja. Zapewne sami sobie radzili do tej pory, więc i bez naszej konsultacji poradzą sobie i teraz.- pokręcił głową. Spojrzał wyczekująco na Baltazara. -Profesjonalista chyba nie daje się złapać na podsłuchiwaniu, a może się mylę?- mruknął. -jestem Zanzafaar i nie mam w zwyczaju przedstawiać się każdemu, kto się czai gdzieś w cieniach, podczas gdy ja rozmawiam!- mruknął. W sumie nie miał by nic przeciwko, gdyby ten, zwany przez innych "hybrydą" odmówił i został położony trupem na miejscu. Z drugiej jednak strony niby mógłby się przydać. Zaznafaar wiedział, że może poganiać innych najemników, ale nie pracodawcę. A czas leciał. Czasu było mało. To denerwowało szlachcica jeszcze bardziej niż działania Baltazara.
Mężczyzna spojrzał po wszystkich obecnych po raz kolejny. Westchnął i poprawił szablę przy pasie. Świeca rzucała dziwne refleksy na jego zbroi.. jakby.. czarno-fioletowe?
-Bardzo dobrze się gada i słucha tych nudnawych głupot, panowie, ale pragnę przypomnieć, że KTOŚ w przeciwieństwie do nas SIĘ PORUSZA- nacisnął na ostatnie dwa słowa.
Szlachcic skinął głową na Igora. -Mamy robotę, prawda, panowie?- spojrzał również na wampira. Jego zdolność tak łatwego ukrywania się z tak dobrym efektem zrobiła na nim wrażenie.
-Panie Hlava- zwrócił się do zabójcy, lekko przedłużając słowa i posługując się nieco wyolbrzymionym stylem retorycznym, co przy jego wyrazie twarzy sprawiało, ze jego słowa są w oczywisty sposób kpiną. -Pozwolisz panu Haradowi samodzielnie myśleć i działać? Niektórych nie trzeba pouczać. Tym bardziej, ze nic nam do tego, jakie problemy ma organizacja. Zapewne sami sobie radzili do tej pory, więc i bez naszej konsultacji poradzą sobie i teraz.- pokręcił głową. Spojrzał wyczekująco na Baltazara. -Profesjonalista chyba nie daje się złapać na podsłuchiwaniu, a może się mylę?- mruknął. -jestem Zanzafaar i nie mam w zwyczaju przedstawiać się każdemu, kto się czai gdzieś w cieniach, podczas gdy ja rozmawiam!- mruknął. W sumie nie miał by nic przeciwko, gdyby ten, zwany przez innych "hybrydą" odmówił i został położony trupem na miejscu. Z drugiej jednak strony niby mógłby się przydać. Zaznafaar wiedział, że może poganiać innych najemników, ale nie pracodawcę. A czas leciał. Czasu było mało. To denerwowało szlachcica jeszcze bardziej niż działania Baltazara.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
-
- Stópkowy Tawerniak
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 10 listopada 2004, 10:30
- Numer GG: 2863670
- Lokalizacja: Podmrok
- Kontakt:
Ethel Furie
Wampir stał przez chwilę zdziwiony, a mało rzeczy na tym padole zdawało się wprawiać go w ten stan. Mimo tego, podąrzając i trzeźwo analizując wszystkie wypowiedziane dotąd słowa, półsłówka i oszczerstwa powiedział.
-Spokojnie panowie.. - po czym skinął głową w stronę nowo przybyłego. -Dziwi mnie fakt, że ktoś wskazał Ci mnie. Mało obracam sie w kręgach naszych braci, chociaż nie mówię, że zerwałem z nimi kontakty. - powiedział -Niechybnie jednak wygląda na to, że jednak wyruszysz z nami w małą przygodę, hybrydo. Co za tym idzie, może skłonisz mnie, żebym Ci co nie co o Twoim dziedzictwie opowiedział. Także o klanie wampirów. - dokończył
Jeszcze jedna osoba do wyprawy zawżdy mu nie przeszkadzała, jednak mimo tego nie wiedział czego ma się po wszystkich spodziewać, a przede wszystkim po hybrydzie. Spojrzał raz kolejny z nieukrytym zainteresowaniem na Baltazara. Czemu wskazano mu jego? To i jeszcze wiele pytań kłębiło się właśnie w jego głowie.
Rzucił spokojne spojrzenie w stronę Harada. Niewiele znał hybrydę, mimo tego przyłączył go do działań. Ufał im, nigdy nie miał powodu, żeby tego nie robić. Mimo tego myślał, że czas byłoby obmyśleć strategię.
Stał tak jeszcze chwile i niezwarzając na innych ukłonił się prowizorycznie w ich stronę. -Żegnam, póki co, panów. Spotkamy się niedługo. - ostatnie trzy wyrazy rzucił już kucając na parapecie, opierając sie o framugę okna. Po chwili zniknął.
Wampir stał przez chwilę zdziwiony, a mało rzeczy na tym padole zdawało się wprawiać go w ten stan. Mimo tego, podąrzając i trzeźwo analizując wszystkie wypowiedziane dotąd słowa, półsłówka i oszczerstwa powiedział.
-Spokojnie panowie.. - po czym skinął głową w stronę nowo przybyłego. -Dziwi mnie fakt, że ktoś wskazał Ci mnie. Mało obracam sie w kręgach naszych braci, chociaż nie mówię, że zerwałem z nimi kontakty. - powiedział -Niechybnie jednak wygląda na to, że jednak wyruszysz z nami w małą przygodę, hybrydo. Co za tym idzie, może skłonisz mnie, żebym Ci co nie co o Twoim dziedzictwie opowiedział. Także o klanie wampirów. - dokończył
Jeszcze jedna osoba do wyprawy zawżdy mu nie przeszkadzała, jednak mimo tego nie wiedział czego ma się po wszystkich spodziewać, a przede wszystkim po hybrydzie. Spojrzał raz kolejny z nieukrytym zainteresowaniem na Baltazara. Czemu wskazano mu jego? To i jeszcze wiele pytań kłębiło się właśnie w jego głowie.
Rzucił spokojne spojrzenie w stronę Harada. Niewiele znał hybrydę, mimo tego przyłączył go do działań. Ufał im, nigdy nie miał powodu, żeby tego nie robić. Mimo tego myślał, że czas byłoby obmyśleć strategię.
Stał tak jeszcze chwile i niezwarzając na innych ukłonił się prowizorycznie w ich stronę. -Żegnam, póki co, panów. Spotkamy się niedługo. - ostatnie trzy wyrazy rzucił już kucając na parapecie, opierając sie o framugę okna. Po chwili zniknął.
...
-
- Majtek
- Posty: 133
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 15:42
- Lokalizacja: Glenshee, Scotland
- Kontakt:
Harad
Zażenowany Mroczny Elf siedział i przyglądał się całemu zamieszaniu w grobowej ciszy kompletnie ignorując poglądy pół-wampira. Po chwili przemówił mając już dość przekomarzań.
- Jeżeli to wszystko o co chcieliście zapytać to kończymy nasze spotkanie, które trwało i tak za długo.
Sięgnął pod stół chwile grzebiąc w jakiejś torbie. Monety zadzwoniły.
Położywszy sobie sakiewki na kolanach począł rzucać je kolejno każdemu z najemników.
- Tu macie obiecane pięćdziesiąt sztuk złota na głowę, na start i jak mówiłem, po zakończeniu zadania dostaniecie kolejne dwieście... Ktoś nie przeżyje, trudno, jego działka zostanie podzielona po równo dla reszty.
Przypomniał formalnym tonem uśmiechając się szeroko.
- Spotkanie uznaję za skończone. Możecie odejść. Sugeruję zakwaterować się, uzbroić i wymyślić plan działania. Będę was informował na bieżąco o postępach. Ethel wyruszył już by zbadać sytuację.
Popatrzył groźnie po zebranych, dodając krótkie i treściwe, wręcz nakazujące.
- Żegnam.
OFFTOPIC
[No to panowie do roboty Macie co robić ]
Zażenowany Mroczny Elf siedział i przyglądał się całemu zamieszaniu w grobowej ciszy kompletnie ignorując poglądy pół-wampira. Po chwili przemówił mając już dość przekomarzań.
- Jeżeli to wszystko o co chcieliście zapytać to kończymy nasze spotkanie, które trwało i tak za długo.
Sięgnął pod stół chwile grzebiąc w jakiejś torbie. Monety zadzwoniły.
Położywszy sobie sakiewki na kolanach począł rzucać je kolejno każdemu z najemników.
- Tu macie obiecane pięćdziesiąt sztuk złota na głowę, na start i jak mówiłem, po zakończeniu zadania dostaniecie kolejne dwieście... Ktoś nie przeżyje, trudno, jego działka zostanie podzielona po równo dla reszty.
Przypomniał formalnym tonem uśmiechając się szeroko.
- Spotkanie uznaję za skończone. Możecie odejść. Sugeruję zakwaterować się, uzbroić i wymyślić plan działania. Będę was informował na bieżąco o postępach. Ethel wyruszył już by zbadać sytuację.
Popatrzył groźnie po zebranych, dodając krótkie i treściwe, wręcz nakazujące.
- Żegnam.
OFFTOPIC
[No to panowie do roboty Macie co robić ]
Ninerl
Tym razem elfka nie miała tyle szczęścia. Nim zdążyła zniknąć ze swym łupem, ktoś ją zauważył i wezwał straże. Teraz biegła ulicami Nuln zostawiając swą nowopoznałą znajomą, Lilian i przyciskając do piersi zdobycz starała się za wszelką cenę uciec i schować. Strażnicy jednak ciągle deptali jej po pietach, nawołując się.
Wbiegła do dzielnicy slumsów, skręciła w pierwszą uliczkę, przecisnęła się zgrabnie między dwoma śmietnikami, wpadła na kilka skrzynek i beczek z deszczówką, chwyciła ręką za klamkę i wpadła do środka rozpadającego się budynku. Przeczołgała się jak najdalej od okna i pochylona wbiegła schodami na górę. Słyszała głosy strażników na dole, niewiele myśląc szybko wparowała na piętro i zahaczając stopą o kupkę gruzu wywróciła się na schodach.
Reszta graczy (:))
Harad przez chwilę stał wsłuchując się w coś. Gdy wstaliście z waszych miejsc, by opuścić zebranie, ruchem ręki nakazał wam zostać i być cicho. Do waszych uszu dobiegły jakieś głosy i wołania na dole oraz hałas za drzwiami. Mroczny Elf w kilku krokach dopadł drzwi, szybko je otworzył i złapał jakąś osobę leżącą na schodach. Przycisnął jej swą broń do karku i zapytał jadowitym głosem:
- Kim jesteś? Czego tu szukasz?
Nim jednak osoba zdołała odpowiedzieć, dobiegło was wołanie z dołu.
- Trzeba będzie przeszukać wszystkie budynki! Rozdzielić się!
Ciche acz soczyste przekleństwo wydobyło się z ust Harad'a. Złapał leżącą osobę za szmaty, wciągnął do pokoju i rzucił w kąt z takim impetem, że gruz się lekko posypał ze ściany.
- Niech to szlag... - stwierdził stając przy oknie i spoglądając na ulicę. - Pełno straży się tu teraz kręci...
Podszedł do osoby leżącej w kącie i uniósł jej głowę, spoglądając na twarz. Oczom zebranym ukazała się śliczna buzia młodej elfki, nieco przybrudzona, ale piękna. Mroczny Elf zmarszczył brwi.
- Chyba mamy kolejnego ochotnika - mruknął pod nosem. - Nie zabiję jej teraz, za dużo tu straży - stwierdził do zebranych. - Nie rób hałasu, mała, dobrze ci radzę... - syknął jej wprost do ucha.
Tym razem elfka nie miała tyle szczęścia. Nim zdążyła zniknąć ze swym łupem, ktoś ją zauważył i wezwał straże. Teraz biegła ulicami Nuln zostawiając swą nowopoznałą znajomą, Lilian i przyciskając do piersi zdobycz starała się za wszelką cenę uciec i schować. Strażnicy jednak ciągle deptali jej po pietach, nawołując się.
Wbiegła do dzielnicy slumsów, skręciła w pierwszą uliczkę, przecisnęła się zgrabnie między dwoma śmietnikami, wpadła na kilka skrzynek i beczek z deszczówką, chwyciła ręką za klamkę i wpadła do środka rozpadającego się budynku. Przeczołgała się jak najdalej od okna i pochylona wbiegła schodami na górę. Słyszała głosy strażników na dole, niewiele myśląc szybko wparowała na piętro i zahaczając stopą o kupkę gruzu wywróciła się na schodach.
Reszta graczy (:))
Harad przez chwilę stał wsłuchując się w coś. Gdy wstaliście z waszych miejsc, by opuścić zebranie, ruchem ręki nakazał wam zostać i być cicho. Do waszych uszu dobiegły jakieś głosy i wołania na dole oraz hałas za drzwiami. Mroczny Elf w kilku krokach dopadł drzwi, szybko je otworzył i złapał jakąś osobę leżącą na schodach. Przycisnął jej swą broń do karku i zapytał jadowitym głosem:
- Kim jesteś? Czego tu szukasz?
Nim jednak osoba zdołała odpowiedzieć, dobiegło was wołanie z dołu.
- Trzeba będzie przeszukać wszystkie budynki! Rozdzielić się!
Ciche acz soczyste przekleństwo wydobyło się z ust Harad'a. Złapał leżącą osobę za szmaty, wciągnął do pokoju i rzucił w kąt z takim impetem, że gruz się lekko posypał ze ściany.
- Niech to szlag... - stwierdził stając przy oknie i spoglądając na ulicę. - Pełno straży się tu teraz kręci...
Podszedł do osoby leżącej w kącie i uniósł jej głowę, spoglądając na twarz. Oczom zebranym ukazała się śliczna buzia młodej elfki, nieco przybrudzona, ale piękna. Mroczny Elf zmarszczył brwi.
- Chyba mamy kolejnego ochotnika - mruknął pod nosem. - Nie zabiję jej teraz, za dużo tu straży - stwierdził do zebranych. - Nie rób hałasu, mała, dobrze ci radzę... - syknął jej wprost do ucha.
-
- Stópkowy Tawerniak
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 10 listopada 2004, 10:30
- Numer GG: 2863670
- Lokalizacja: Podmrok
- Kontakt:
Ethel Furie
Widział całą sytuację. Węszył po mieście. Wampir, pod postacia 'mgły' zleciał na ziemie, stojąc za rogiem budynku obok. Zobaczył strażników. Było ich sześciu. Dobiegało jeszcze dwóch, bądź trzech. Wydedukował z łomotania uliczki, podczas ich biegu. Wyjrzał, byli blisko. -Szukają tej małej. - pomyślał. -Ciekawe, czy w ogóle jeszcze żyje. Mimo tego wampir postanowił działać. Przeleciał skosem pod starym budynkiem, a jeszcze innym, niewiele młodszym. Rzucił sie pusta uliczką przewracając wszystko, co tylko dało się przewrócić. Uśmiechnął się sam do siebie. -Marny fach.. . -pomyślał i wykrecił twarz zniesmaczony. Uliczka była ślepa. Nawet, jezełi strażnicy już za nim biegną, wrocą.
Chwilę potem był już na dachu budynku. Opadając powoli, znalazł sie na wysokości okna, w której Harad stał z resztą. przykucnął na parapecie. Nie miał zamiaru owijać w bawełne. -Są tu, albo zaraz bedą - rzekł w stronę elfa. -Myślę, że czas się w końcu stąd ulotnić, moi mili. .
Sam nie czekał długo, zginął w otchłani ciemnej nocy.
Widział całą sytuację. Węszył po mieście. Wampir, pod postacia 'mgły' zleciał na ziemie, stojąc za rogiem budynku obok. Zobaczył strażników. Było ich sześciu. Dobiegało jeszcze dwóch, bądź trzech. Wydedukował z łomotania uliczki, podczas ich biegu. Wyjrzał, byli blisko. -Szukają tej małej. - pomyślał. -Ciekawe, czy w ogóle jeszcze żyje. Mimo tego wampir postanowił działać. Przeleciał skosem pod starym budynkiem, a jeszcze innym, niewiele młodszym. Rzucił sie pusta uliczką przewracając wszystko, co tylko dało się przewrócić. Uśmiechnął się sam do siebie. -Marny fach.. . -pomyślał i wykrecił twarz zniesmaczony. Uliczka była ślepa. Nawet, jezełi strażnicy już za nim biegną, wrocą.
Chwilę potem był już na dachu budynku. Opadając powoli, znalazł sie na wysokości okna, w której Harad stał z resztą. przykucnął na parapecie. Nie miał zamiaru owijać w bawełne. -Są tu, albo zaraz bedą - rzekł w stronę elfa. -Myślę, że czas się w końcu stąd ulotnić, moi mili. .
Sam nie czekał długo, zginął w otchłani ciemnej nocy.
...
-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
-Doprawdy, komu to mówisz...[/i]- parsknęła cicho. Na tyle, na ile zdołała podnieść głowę, przyjrzała się swemu rozmówcy, a potem otoczeniu. "Cholera...wygląda to na spotkanie jakiejś sekty lub innej niezbyt ciekawej organizacji. Kretynka, znowu się w coś wplątałam".
[/i]-Co rozumiesz przez ochotnika...panie...?- zawiesiła znacząco głos. -I mogę wreszcie wstać?. Zaczynała odczuwać skutki uderzenia, plecy promieniowały bólem, a zapewne jutro rano będzie miała mnóstwo sińców. Dobrze, że ubranie i skórznia trochę zamortyzowały siłę uderzenia.[/i]
[/i]-Co rozumiesz przez ochotnika...panie...?- zawiesiła znacząco głos. -I mogę wreszcie wstać?. Zaczynała odczuwać skutki uderzenia, plecy promieniowały bólem, a zapewne jutro rano będzie miała mnóstwo sińców. Dobrze, że ubranie i skórznia trochę zamortyzowały siłę uderzenia.[/i]
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Zanzafaar:
-Witaj w piekle, miła pani...- powiedzial szlachcic i sklonił się. Nie za głęboko. Usta skrzywił nieznaczny, acz iście diabelski usmeich. -Wynosmy się stąd...- mruknął i machnął ręką. -Mamy jakaś opcję "tylnego wyjscia?"- zapytał Harada.
-Na dół do piwnicy, tam pod klapą jest tunel prowadzący do kanałów pod miastem- zabrzmiała odpowiedź. -ch pieknie..- burknął Zanzafaar i ryszuł do piwnicy. *Taplanie się w fekaliach... to nie moja działka...* pomyślał, zastanawiajac sie, czemu to on właściwie idzie przodem i majac nadzieję, że ktos szybko przejmei prowadzenie. Nie czuł się za dobrze w roli przewodnika... szczególnie w śmierdzącym kanale, a w takowym za chwilę zapewne się znajdzie.
-Witaj w piekle, miła pani...- powiedzial szlachcic i sklonił się. Nie za głęboko. Usta skrzywił nieznaczny, acz iście diabelski usmeich. -Wynosmy się stąd...- mruknął i machnął ręką. -Mamy jakaś opcję "tylnego wyjscia?"- zapytał Harada.
-Na dół do piwnicy, tam pod klapą jest tunel prowadzący do kanałów pod miastem- zabrzmiała odpowiedź. -ch pieknie..- burknął Zanzafaar i ryszuł do piwnicy. *Taplanie się w fekaliach... to nie moja działka...* pomyślał, zastanawiajac sie, czemu to on właściwie idzie przodem i majac nadzieję, że ktos szybko przejmei prowadzenie. Nie czuł się za dobrze w roli przewodnika... szczególnie w śmierdzącym kanale, a w takowym za chwilę zapewne się znajdzie.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
Oszacowała wzrokiem ludzkiego szlachetkę i kiwnęła głową-Widzę.
Podniosła się z ziemi, nieco się krzywiąc z bólu. Na wzmiankę o kanałach przeszedł ją dreszcz "Znowu te przeklęte ciemne korytarze".Związała srebrzyste włosy w kucyk. Przeciągając się leniwie, upewniła się, że wszystkie stawy i mięśnie funkcjonują odpowiednio. Otrzepała ciemnoszare ubrania z pyłu, schowała zawiniątko do małego plecaka.
Rozumiem, że mam wam towarzyszyć? To może w trakcie ucieczki ktoś mi powie o co tu chodzi?
Podniosła się z ziemi, nieco się krzywiąc z bólu. Na wzmiankę o kanałach przeszedł ją dreszcz "Znowu te przeklęte ciemne korytarze".Związała srebrzyste włosy w kucyk. Przeciągając się leniwie, upewniła się, że wszystkie stawy i mięśnie funkcjonują odpowiednio. Otrzepała ciemnoszare ubrania z pyłu, schowała zawiniątko do małego plecaka.
Rozumiem, że mam wam towarzyszyć? To może w trakcie ucieczki ktoś mi powie o co tu chodzi?
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
-
- Majtek
- Posty: 100
- Rejestracja: niedziela, 22 stycznia 2006, 13:06
- Lokalizacja: Zewsząd...
- Kontakt:
Baltazar
Na ostatnie słowa obecnych już nie zwrócił większej uwagi. Zaniepokoiły go tylko odgłosy pochodzące z zewnątrz. Małe zamieszanie. Jakaś biedna dziewczyna wwleczona przez zleceniodawcę do środka. „Czas się stąd ulotnić...” Te słowa były dla niego dość przekonywujące.
- Nie wiem jak wy ale ja nie będę się szlajał po kanałach. Żegnam. Zapewne jakoś do nas dotrzecie szlachetny panie. – Dodał na zakończenie do Harada. Skończywszy wypowiedź powoli ruszył w stronę okna, w którym znajdował się Ethel. Lekko ukłonił się najpierw w stronę elfa, a następnie wampira. Rzucił jeszcze miłe spojrzenie w stronę nowej znajomej. Wyskoczył przez okno. Złapał belkę na której jeszcze tak niedawno siedział, obrócił się na niej i zgrabnym susem pokonał odległość dzielącą go od następnego budynku. Chwycił się krawędzi dachu, wdrapał się na niego i po chwili już biegł ile miał sił w nogach skacząc z budynku na budynek. „Jeszcze tylko tego brakowało, żebym dał się złapać przez tych tępych osiłków nazywających siebie strażnikami... Teraz jak najszybciej do gospody. Czuję, że muszę się solidnie wyspać, bo mogę nie mieć w najbliższym czasie ku temu okazji.” Uśmiechną się do siebie. Kontynuując szaleńczy pęd. „Hybryda... Ledwie ich znam a już dostałem pseudonim.”
Na ostatnie słowa obecnych już nie zwrócił większej uwagi. Zaniepokoiły go tylko odgłosy pochodzące z zewnątrz. Małe zamieszanie. Jakaś biedna dziewczyna wwleczona przez zleceniodawcę do środka. „Czas się stąd ulotnić...” Te słowa były dla niego dość przekonywujące.
- Nie wiem jak wy ale ja nie będę się szlajał po kanałach. Żegnam. Zapewne jakoś do nas dotrzecie szlachetny panie. – Dodał na zakończenie do Harada. Skończywszy wypowiedź powoli ruszył w stronę okna, w którym znajdował się Ethel. Lekko ukłonił się najpierw w stronę elfa, a następnie wampira. Rzucił jeszcze miłe spojrzenie w stronę nowej znajomej. Wyskoczył przez okno. Złapał belkę na której jeszcze tak niedawno siedział, obrócił się na niej i zgrabnym susem pokonał odległość dzielącą go od następnego budynku. Chwycił się krawędzi dachu, wdrapał się na niego i po chwili już biegł ile miał sił w nogach skacząc z budynku na budynek. „Jeszcze tylko tego brakowało, żebym dał się złapać przez tych tępych osiłków nazywających siebie strażnikami... Teraz jak najszybciej do gospody. Czuję, że muszę się solidnie wyspać, bo mogę nie mieć w najbliższym czasie ku temu okazji.” Uśmiechną się do siebie. Kontynuując szaleńczy pęd. „Hybryda... Ledwie ich znam a już dostałem pseudonim.”
Bella Horrida! Bella!
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
"Quidquid latine dictum sit, altum videtur"
-
- Marynarz
- Posty: 385
- Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
- Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
- Kontakt:
Hlava
Całą sytacje rozwiazał za niego Zanzaafar. Westchnął głośno.
Na wieść o strażnikach, nie zareagował w ogóle. Tylko uśmiechnał się pod nosem. "Co za tępi ludzie". Spojrzał na kobiete.
- Że tak powiem madame, zostałaś wciagnieta do spółki z ograniczoną odpowiedzialnoscia. - uśmiechnął sie do Ninerl, chyba pierwszy raz szczerze.
Zeskoczył zgrabnie do piwnicy, potem przez klapę do kanałów. Wylądował na nogach, ugiął je i wyprostował ciało. Poczuł woń, bardzo podobną do tej którą czuł w dzieciństwie.
- Mhmmm! Jak w domu! - powiedział i pobiegł za Zanzaafarem.
"Ta hybryda coraz bardziej mi sie nie podoba, będzie mnie uczył manier! Phi!" Pomyślał i lekko przyspieszył, żeby dogonić towarzysza.
- brzydkie te kanały - powiedział po bliższym przyjrzeniu się ścianom. Zacieki oplatały niczym plącze sciany. Malowały one nawet swego rodzaju kwiaty w zagłębieniach. Hlava uważał na kamienie leżące na "ścieżce". Zgrabnie na nimi przeskakiwał. Spojrzał przez bark czy wszyscy nadążają.
Całą sytacje rozwiazał za niego Zanzaafar. Westchnął głośno.
Na wieść o strażnikach, nie zareagował w ogóle. Tylko uśmiechnał się pod nosem. "Co za tępi ludzie". Spojrzał na kobiete.
- Że tak powiem madame, zostałaś wciagnieta do spółki z ograniczoną odpowiedzialnoscia. - uśmiechnął sie do Ninerl, chyba pierwszy raz szczerze.
Zeskoczył zgrabnie do piwnicy, potem przez klapę do kanałów. Wylądował na nogach, ugiął je i wyprostował ciało. Poczuł woń, bardzo podobną do tej którą czuł w dzieciństwie.
- Mhmmm! Jak w domu! - powiedział i pobiegł za Zanzaafarem.
"Ta hybryda coraz bardziej mi sie nie podoba, będzie mnie uczył manier! Phi!" Pomyślał i lekko przyspieszył, żeby dogonić towarzysza.
- brzydkie te kanały - powiedział po bliższym przyjrzeniu się ścianom. Zacieki oplatały niczym plącze sciany. Malowały one nawet swego rodzaju kwiaty w zagłębieniach. Hlava uważał na kamienie leżące na "ścieżce". Zgrabnie na nimi przeskakiwał. Spojrzał przez bark czy wszyscy nadążają.
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
-
- Bombardier
- Posty: 891
- Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
- Numer GG: 6110498
- Lokalizacja: Mineth-in-Giliath
Ninerl podążyław ślady Hlavy. Na pewno strażnicy nie mogą TEGO dostać. Zbyt wiele wysiłku włożyła w zdobycie tych przedmiotów. Zeszła ostrożnie na dół i powąchała powietrze. O tyle, o ile to było możliwe, przez chwile nasłuchiwała, jednak na razie w okolicy nie było chyba niczego groźnego.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
-
- Stópkowy Tawerniak
- Posty: 138
- Rejestracja: środa, 10 listopada 2004, 10:30
- Numer GG: 2863670
- Lokalizacja: Podmrok
- Kontakt:
Ethel Furie
Wampir będąc niedaleko miał na oku budynek. Dlaczego tak bardzo zależało im na dziewczynie? Tysiące myśli wezbrały się w jedno, przeskakując w podświadomości.
Zobaczył jak dobiegaja inni. Przetrząsali nawet przyboczny, wielki kosz na nieczystości. Czuł, że Harad i reszta jest bezpieczna. -Nie nadawali by się do tego, jeżeli dali by się teraz złapać. - myślał głośno.
Dookoła, nie licząc straży, miotającej sie na dole i przekrzykującej siebie, było spokojnie. Ethel kątem oka zauważył sylwetkę Baltazara. Uśmiechnął się do siebie, wiedząc, że tak jak on, mógł wybrać najbezpieczniejszą drogę ucieczki - przez okno.
Na dole powoli robiło się ciszej. Najwyraźniej przeszukiwana była kolejna z części Nuln. -Udało im się. - warknął, jakby po części żałował, że wszystko poszlo, 'aż tak' gładko. Sam nie wdawał sie w bezpośrednia walkę. Nie od tego był. Wolał trzeźwe myślenie i siłę dedukcji. Jego spryt i szybkość o tej porze za nic miały by za przeciwnika ciężką oręż.
Wrócił myślami do zadania. Do strażnika Loren. Livriana. Niewiele obchodziła go jego śmierć. W zasadzie, żadna śmierć nie obchochdziła go wcale. Po prostu następstwo życia. Wiele ludzkich żyć uciekających z tego padołu widział. Ciekaw był, kim owy strażnik Loren jest.
-Znajdę ich później - zapewnił sam siebie. -Czas coś przekąsić - powiedział, jakby z kimś rozmawiał. Oczywistym jest fakt, że mówił sam do siebie. Lubił to. Cholernie to lubił.
Wampir będąc niedaleko miał na oku budynek. Dlaczego tak bardzo zależało im na dziewczynie? Tysiące myśli wezbrały się w jedno, przeskakując w podświadomości.
Zobaczył jak dobiegaja inni. Przetrząsali nawet przyboczny, wielki kosz na nieczystości. Czuł, że Harad i reszta jest bezpieczna. -Nie nadawali by się do tego, jeżeli dali by się teraz złapać. - myślał głośno.
Dookoła, nie licząc straży, miotającej sie na dole i przekrzykującej siebie, było spokojnie. Ethel kątem oka zauważył sylwetkę Baltazara. Uśmiechnął się do siebie, wiedząc, że tak jak on, mógł wybrać najbezpieczniejszą drogę ucieczki - przez okno.
Na dole powoli robiło się ciszej. Najwyraźniej przeszukiwana była kolejna z części Nuln. -Udało im się. - warknął, jakby po części żałował, że wszystko poszlo, 'aż tak' gładko. Sam nie wdawał sie w bezpośrednia walkę. Nie od tego był. Wolał trzeźwe myślenie i siłę dedukcji. Jego spryt i szybkość o tej porze za nic miały by za przeciwnika ciężką oręż.
Wrócił myślami do zadania. Do strażnika Loren. Livriana. Niewiele obchodziła go jego śmierć. W zasadzie, żadna śmierć nie obchochdziła go wcale. Po prostu następstwo życia. Wiele ludzkich żyć uciekających z tego padołu widział. Ciekaw był, kim owy strażnik Loren jest.
-Znajdę ich później - zapewnił sam siebie. -Czas coś przekąsić - powiedział, jakby z kimś rozmawiał. Oczywistym jest fakt, że mówił sam do siebie. Lubił to. Cholernie to lubił.
...
-
- Kok
- Posty: 1228
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
- Numer GG: 8228852
- Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją
Igor
Kozak złapał sakiewkę w locie. Schował ją pod kurtę
- Witaj nieznajoma! - powiedział, gdy Harad wziął elfkę "za fraki"
Ruszył na dół.
- A może stańmy z nimi do walki tavarishe! Ja wychodzę frontem - Powiedział jak pomyślał i ruszył schodami w dół. Myślał dość prostacko tzn. Że nie mają nic do niego. Nie jego szukają to nie ma się czego bać. A jak już chcieliby walczyć to może uda mu się zabić dwóch czy trzech przed własną śmiercią. Ale i tak był pewien, że przejdzie bez problemów. Najwyżej zapytają go o elfkę. A on będzie udawać lekko pijanego i że nic nie rozumie. Nie raz tak wyszedł z tarapatów. Sądził, że teraz też się uda.
Kozak złapał sakiewkę w locie. Schował ją pod kurtę
- Witaj nieznajoma! - powiedział, gdy Harad wziął elfkę "za fraki"
Ruszył na dół.
- A może stańmy z nimi do walki tavarishe! Ja wychodzę frontem - Powiedział jak pomyślał i ruszył schodami w dół. Myślał dość prostacko tzn. Że nie mają nic do niego. Nie jego szukają to nie ma się czego bać. A jak już chcieliby walczyć to może uda mu się zabić dwóch czy trzech przed własną śmiercią. Ale i tak był pewien, że przejdzie bez problemów. Najwyżej zapytają go o elfkę. A on będzie udawać lekko pijanego i że nic nie rozumie. Nie raz tak wyszedł z tarapatów. Sądził, że teraz też się uda.
-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Zaznafaar
...poszedł spokojnie kanałem, zrzędząc w myślach. Nie silił się na jakąś specjalną zwinność. Będzie na to czas gdy będzie pora walczyć. Szedł boczną wąską ścieżką z marmuru tuz przy ścianie, uważając co by się nie pośliznąć. Nikt nie wpadł na pomysł, by wybudować jej nieco szerszej, wiec musiał iść zgięty w pól, nie dotykając ściany. -Chociaż jednej osobie się tutaj podoba...- mruknął i spojrzał na Hlavę. -Masz bardzo.. osobliwy gust co do wnętrz...- mruknął do zabójcy, ale wątpił, że tamten to usłyszy... prędzej ta kobieta... Rzucił okiem na Ninerl. *zachwycaj się kanałem, szczurku, ja mam inną definicję piękna...* pomyślał i założywszy hełm uśmiechnął się do siebie. Z przodu zaczynało cos jaśnieć.. to światło księżyca - widać są blisko wyjścia.
Szlachcic uśmiechnął się na myśl o wyjściu z kanału, lecz nie przyspieszył. Pohamował się. Nie po to szedł całą drogę niewygodnym „traktem bocznym”, nie ocierając się o śmierdzącą ścianę, by teraz pobiec naprzód jak kretyn i wylądować twarzą w fekaliach.
...poszedł spokojnie kanałem, zrzędząc w myślach. Nie silił się na jakąś specjalną zwinność. Będzie na to czas gdy będzie pora walczyć. Szedł boczną wąską ścieżką z marmuru tuz przy ścianie, uważając co by się nie pośliznąć. Nikt nie wpadł na pomysł, by wybudować jej nieco szerszej, wiec musiał iść zgięty w pól, nie dotykając ściany. -Chociaż jednej osobie się tutaj podoba...- mruknął i spojrzał na Hlavę. -Masz bardzo.. osobliwy gust co do wnętrz...- mruknął do zabójcy, ale wątpił, że tamten to usłyszy... prędzej ta kobieta... Rzucił okiem na Ninerl. *zachwycaj się kanałem, szczurku, ja mam inną definicję piękna...* pomyślał i założywszy hełm uśmiechnął się do siebie. Z przodu zaczynało cos jaśnieć.. to światło księżyca - widać są blisko wyjścia.
Szlachcic uśmiechnął się na myśl o wyjściu z kanału, lecz nie przyspieszył. Pohamował się. Nie po to szedł całą drogę niewygodnym „traktem bocznym”, nie ocierając się o śmierdzącą ścianę, by teraz pobiec naprzód jak kretyn i wylądować twarzą w fekaliach.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta
Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!