SLIDERS
-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
David Hadre
Dave pomógł Jack'owi wstać. Nawet jeśli nie trafią do swojego świata trzeba bedzie znaleść lekarza który by profesjonalnie załatać detektywa. Chłopak skierował kroki w stronę kuchni. Wchodząc przez drzwi spojrzał jeszcze za sbebie." Tutejszy Jack będzie się musiał grubo tłumaczyć"- pomyślał.
Dave pomógł Jack'owi wstać. Nawet jeśli nie trafią do swojego świata trzeba bedzie znaleść lekarza który by profesjonalnie załatać detektywa. Chłopak skierował kroki w stronę kuchni. Wchodząc przez drzwi spojrzał jeszcze za sbebie." Tutejszy Jack będzie się musiał grubo tłumaczyć"- pomyślał.
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
-
- Mat
- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt:
-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
Przepraszam nie za bardzo miałem czasu aby przysiąść
W wejściu do przedpokoju obok martwej kobiety otworzył się tunel. Podmuch wiatru zasysanego do wnętrza tunelu próbował wyrwać firanki. Trzeba było jak najszybciej uciekać z tego świata, pewnie już ktoś zadzwonił na policję. David podniósł Jacka z kanapy i razem weszli do tunelu a tuż po nich reszta.
Claudia weszła jako ostatnia i wyszła również ostatnia. Gdy tylko wyskoczyła z tunelu zobaczyła przed sobą Rolanda, na którego spadła z impetem, oboje przewrócili się przygniatając leżących na ziemi Jacka i Davida. Była bardzo ciemno. Podłoże było jakieś dziwne, chwiejne. Co chwila ze wszystkich stron dobiegał odgłos chlupiącej wody. Drużyna rozejrzała się i ujrzała znajomy kształt. Był to majestatyczny oświetlony latarniami Big Ben i Parlament. Kilkadziesiąt metrów po prawej w górze wznosił się oświetlony most, przez który co chwila przejeżdżały samochody i wielkie czerwone autobusy. Wyglądało na to, że wszyscy trafili do Londynu a dokładniej na barki zacumowane na Tamizie. Wszędzie roznosił się smród siarki i prochu. Po drugiej stronie od Parlamentu znajdował się jakiś kuter, na którym przebywał jakiś człowiek w hełmie i jaskrawej świecącej kamizelce.
Było święto, 30 sierpnia. Marc stał na pokładzie kutra przycumowanego do barek. Przed sobą miał małą czarną konsolę z setkami ponumerowanych przycisków. Za parę sekund miał po kolei odpalić sztuczne ognie. Wszystkie te fajerwerki były poupychane w rurach znajdujących się w skrzyniach przysypanych piachem, setkami poumieszczanych na barkach. Tuż przed detonacją nad jedną z barek dostrzegł jasny błyski a tuż potem w ciemności dostrzegł pięć ludzkich sylwetek. Musiał za parę sekund odpalić sztuczne ognie, inaczej miał by kłopoty ze strony władz, których bardzo nie chciał, ale z drugiej strony może to stanowić śmiertelne zagrożenie dla znajdujących się na barce ludzi
-David
Ekwipunek: portfel z dokumentami, wisiorek z emblematem bractwa, zegarek, okulary przeciwsłoneczne, komórka, dwa solidne plecaki, prowiant dla pięciu osób na trzy dni, trzy pistolety (3 magazynki)
Odzienie: buty nike, granatowe jeans'y, lekka biała koszula z krótkimi rękawami, lekka czarna bluza z białymi rękawami
-Claudia
Ekwipunek:damski zegarek, srebrny łańcuszek z wisiorkiem (1cm x 0,8cm) dwiema rybami (znak zodiaku)
Odzienie: biała bluzka, czarne dżinsy, białe buty, czarny cienki pasek, białe skarpetki
-Ronald
Ekwipunek: Telefon komórkowy, zegar, spirytus
Odzienie: Czarne sztruksy, biała koszula z krótkim rękawem i czarne buty
-Charlie
Ekwipunek: komórka, aktówka, długopis, notatnik i trochę makulatury
Odzienie: Garnitur
-Jack
Ekwipunek Beretta (1 magazynek), Glock (2 magazynki), trzy bandaże, pięć paczek gazy, woda utleniona, aspiryna, środki przeciwbólowe
Odzienie: Jeansy, beżowy podkoszulek, jeansowa kurtkę w kolorze spodni.
-Marc
Ekwipunek: Portfel dokumenty odrobina pieniędzy, scyzoryk
Odzienie Grube ochronne buty, Jeansowe spodnie, jaskrawa kamizelka, hełm ochronny, gogle
W wejściu do przedpokoju obok martwej kobiety otworzył się tunel. Podmuch wiatru zasysanego do wnętrza tunelu próbował wyrwać firanki. Trzeba było jak najszybciej uciekać z tego świata, pewnie już ktoś zadzwonił na policję. David podniósł Jacka z kanapy i razem weszli do tunelu a tuż po nich reszta.
Claudia weszła jako ostatnia i wyszła również ostatnia. Gdy tylko wyskoczyła z tunelu zobaczyła przed sobą Rolanda, na którego spadła z impetem, oboje przewrócili się przygniatając leżących na ziemi Jacka i Davida. Była bardzo ciemno. Podłoże było jakieś dziwne, chwiejne. Co chwila ze wszystkich stron dobiegał odgłos chlupiącej wody. Drużyna rozejrzała się i ujrzała znajomy kształt. Był to majestatyczny oświetlony latarniami Big Ben i Parlament. Kilkadziesiąt metrów po prawej w górze wznosił się oświetlony most, przez który co chwila przejeżdżały samochody i wielkie czerwone autobusy. Wyglądało na to, że wszyscy trafili do Londynu a dokładniej na barki zacumowane na Tamizie. Wszędzie roznosił się smród siarki i prochu. Po drugiej stronie od Parlamentu znajdował się jakiś kuter, na którym przebywał jakiś człowiek w hełmie i jaskrawej świecącej kamizelce.
Było święto, 30 sierpnia. Marc stał na pokładzie kutra przycumowanego do barek. Przed sobą miał małą czarną konsolę z setkami ponumerowanych przycisków. Za parę sekund miał po kolei odpalić sztuczne ognie. Wszystkie te fajerwerki były poupychane w rurach znajdujących się w skrzyniach przysypanych piachem, setkami poumieszczanych na barkach. Tuż przed detonacją nad jedną z barek dostrzegł jasny błyski a tuż potem w ciemności dostrzegł pięć ludzkich sylwetek. Musiał za parę sekund odpalić sztuczne ognie, inaczej miał by kłopoty ze strony władz, których bardzo nie chciał, ale z drugiej strony może to stanowić śmiertelne zagrożenie dla znajdujących się na barce ludzi
-David
Ekwipunek: portfel z dokumentami, wisiorek z emblematem bractwa, zegarek, okulary przeciwsłoneczne, komórka, dwa solidne plecaki, prowiant dla pięciu osób na trzy dni, trzy pistolety (3 magazynki)
Odzienie: buty nike, granatowe jeans'y, lekka biała koszula z krótkimi rękawami, lekka czarna bluza z białymi rękawami
-Claudia
Ekwipunek:damski zegarek, srebrny łańcuszek z wisiorkiem (1cm x 0,8cm) dwiema rybami (znak zodiaku)
Odzienie: biała bluzka, czarne dżinsy, białe buty, czarny cienki pasek, białe skarpetki
-Ronald
Ekwipunek: Telefon komórkowy, zegar, spirytus
Odzienie: Czarne sztruksy, biała koszula z krótkim rękawem i czarne buty
-Charlie
Ekwipunek: komórka, aktówka, długopis, notatnik i trochę makulatury
Odzienie: Garnitur
-Jack
Ekwipunek Beretta (1 magazynek), Glock (2 magazynki), trzy bandaże, pięć paczek gazy, woda utleniona, aspiryna, środki przeciwbólowe
Odzienie: Jeansy, beżowy podkoszulek, jeansowa kurtkę w kolorze spodni.
-Marc
Ekwipunek: Portfel dokumenty odrobina pieniędzy, scyzoryk
Odzienie Grube ochronne buty, Jeansowe spodnie, jaskrawa kamizelka, hełm ochronny, gogle
-
- Mat
- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt:
Marc Green
"Co to za ludzie? Cholera będę mieć kłopoty przez nich". Moze mnie uslyszą i sobie pójdą" pomyślał po czym krzyknął:
- Ej wy tam idźcie stamtąd bo się wszyscy przypalicie! - "Kurde wszytsko zepsują, a miało być juz dobrze" rozpaczał nad planem jaki miał wykonać.
"Co to za ludzie? Cholera będę mieć kłopoty przez nich". Moze mnie uslyszą i sobie pójdą" pomyślał po czym krzyknął:
- Ej wy tam idźcie stamtąd bo się wszyscy przypalicie! - "Kurde wszytsko zepsują, a miało być juz dobrze" rozpaczał nad planem jaki miał wykonać.
Meniyaki tsukete shinugaii!
-
- Tawerniak
- Posty: 2122
- Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
- Numer GG: 5438992
- Lokalizacja: Mroczna Wieża
- Kontakt:
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Claudia Greenal
"Jesteśmy w Anglii? Więc portal przemieszcza nas nie tylko w wymiarze, ale i w przestrzeni. No chyba, że w tym wymiarze Big Den postawiono w Kanadzie."
Ronald powiedział: 'Ciekawe czy to nasz.... No, sami wiecie.'
- Ja bym na to nie liczyła. - odpowiedziała lekko smutnym głosem i spytała:
- Ile mamy czasu na sprawdzenie?
"Ten świat wygląda lepiej niż poprzedni, przynajmniej nikt się nie zabija."
"Jesteśmy w Anglii? Więc portal przemieszcza nas nie tylko w wymiarze, ale i w przestrzeni. No chyba, że w tym wymiarze Big Den postawiono w Kanadzie."
Ronald powiedział: 'Ciekawe czy to nasz.... No, sami wiecie.'
- Ja bym na to nie liczyła. - odpowiedziała lekko smutnym głosem i spytała:
- Ile mamy czasu na sprawdzenie?
"Ten świat wygląda lepiej niż poprzedni, przynajmniej nikt się nie zabija."
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
[Jack]
- Nie wydaje mi sie Rolandzie...
Nagle Jack nakazal reszcie ruchem dloni milczenie, zaczal nasluchiwac. -
...stamtąd bo się wszyscy przypalicie! - to ostatnie slowa, jakie detektyw uslyszal. Potem, na tyle, na ile pozwalala mu reka, rzucil sie w kierunku zejscia na przystan. Nie wiedzial co sie dzieje, ale wywnioskowal, ze lepiej posluchac nieznajomego...
- Nie wydaje mi sie Rolandzie...
Nagle Jack nakazal reszcie ruchem dloni milczenie, zaczal nasluchiwac. -
...stamtąd bo się wszyscy przypalicie! - to ostatnie slowa, jakie detektyw uslyszal. Potem, na tyle, na ile pozwalala mu reka, rzucil sie w kierunku zejscia na przystan. Nie wiedzial co sie dzieje, ale wywnioskowal, ze lepiej posluchac nieznajomego...
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
-
- Mat
- Posty: 514
- Rejestracja: poniedziałek, 5 czerwca 2006, 19:10
- Lokalizacja: z kapusty
Marc wołał do nieznanych mu ludzi, aby opuścili barki. Roland Jack Claudia i reszta pobiegli w kierunku jedynego najbliższego oświetlonego miejsca, kutra. Na pokład przyjęło ich dwóch mężczyzn w jaskrawych uniformach i żółtych hełmach. Gdy na barce nie było już ludzi Marc z lekkim opóźnieniem zaczął po kolei, co sekunda naciskać przyciski na konsoli. Z barek wystrzeliwały fontanny ognia i iskier na niebie rozbłyskiwały wielokolorowe gwiazdy a z budynku parlamentu spuszczono olbrzymie czerwone flagi ze swastyką w środku. Z wnętrza kutra wyszedł jakiś mężczyzna wyglądający na kierownika ubrany tak samo jak reszta załogi. Podszedł do Marca i powiedział -Dwudziestosekundowe opóźnienie! Co to ma być!? Wiesz jak twardogłowi lubią punktualność! Mogą mi się dobrać do skóry! Żeby mi to było ostatni raz. Kierownik zajęty Markiem dopiero po kilku minutach zauważył, że na pokładzie są nieproszeni goście. -A to, kto? Co to za cywile?! Co oni tu w ogóle robią?! krzyknął w kierunku Jacka, Davida, Claudii, Charliego i Rolanda...
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
[Jack]
- Spokojnie, prosze pana, bez nerwow. Niech pan nie krzyczy na tego biednego pana, to nasza wina. Doplynelismy na tamta barke, gdyz rozbil sie niedaleko nasz statek. Mamy suche ubrania, gdyz znalezlismy je w jednej z kajut. - Jack staral sie ukryc bezwladnosc reki.
- Spokojnie, prosze pana, bez nerwow. Niech pan nie krzyczy na tego biednego pana, to nasza wina. Doplynelismy na tamta barke, gdyz rozbil sie niedaleko nasz statek. Mamy suche ubrania, gdyz znalezlismy je w jednej z kajut. - Jack staral sie ukryc bezwladnosc reki.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
-
- Mat
- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt:
Marc Green
- Przepraszam panie kierwoniku. Wiem, że to święto zwycięstwa Rzeszy nad nad państwami sprzymierzonymi jednak nie mogłem pozwolić by przez to zginęli ludzie. - Marc powiedział do kierownika. Ten tylko machnął na niego ręką i wyszedł. Po chwili Marc powiedział cicho do Jacka:
- Co Ci się stało w rękę przyjacielu? Policja was ścigała, pewnie tak bo niby skąd to światło. - czekał na reakcje detektywa i myślał sobie - "Czyzby oni byli jednymi z nas?"
- Przepraszam panie kierwoniku. Wiem, że to święto zwycięstwa Rzeszy nad nad państwami sprzymierzonymi jednak nie mogłem pozwolić by przez to zginęli ludzie. - Marc powiedział do kierownika. Ten tylko machnął na niego ręką i wyszedł. Po chwili Marc powiedział cicho do Jacka:
- Co Ci się stało w rękę przyjacielu? Policja was ścigała, pewnie tak bo niby skąd to światło. - czekał na reakcje detektywa i myślał sobie - "Czyzby oni byli jednymi z nas?"
Meniyaki tsukete shinugaii!
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
[Jack]
-Chwila, chwila... Rzeszy...? Nie wiem... Nic nie pamietam. Mielismy wypadek, i stracilem pamiec... moze to w wyniku szoku... - Detektyw spojrzal na niego z przykroscia w oczach.
*Nie... tak nie moze byc... cholera! wspolczuje tym ludziom... *
-Chwila, chwila... Rzeszy...? Nie wiem... Nic nie pamietam. Mielismy wypadek, i stracilem pamiec... moze to w wyniku szoku... - Detektyw spojrzal na niego z przykroscia w oczach.
*Nie... tak nie moze byc... cholera! wspolczuje tym ludziom... *
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
David Hadre
Słysząc te wszystkie informacje które nieopatrznie wypowiedzieli nieznajomi Dave tylko przeklął szpetnie pod nosem. " Pięknie najpierw świat w którym złoża surowców się wyczerpały teraz świat gdzie Rzesza wygrała drugą wojne, co będzie dalej. Może świat w którym kanibalizm jest częscią kultury społecznej." Chłopaka coraz bardziej ogarniało przeczucie że nigdy nie trafią na ich świat, tylko będą błądzić bez szans na wyrwanie się z tego szaleństwa.
Słysząc te wszystkie informacje które nieopatrznie wypowiedzieli nieznajomi Dave tylko przeklął szpetnie pod nosem. " Pięknie najpierw świat w którym złoża surowców się wyczerpały teraz świat gdzie Rzesza wygrała drugą wojne, co będzie dalej. Może świat w którym kanibalizm jest częscią kultury społecznej." Chłopaka coraz bardziej ogarniało przeczucie że nigdy nie trafią na ich świat, tylko będą błądzić bez szans na wyrwanie się z tego szaleństwa.
-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Claudia Greenal
Claudia wystraszyła się na widok flag ze swastyką, ale raczej nie dała tego po sobie poznać (w obecności 'kierownika').
"A już myślałam, że tu będzie lepiej." - pomyślała.
Kiedy kierownik wyszedł powiedziała:
- Ronald! Ile mamy czasu do...
Claudia zwróciła swoją uwagę, na obcego mężczyznę i w ostatniej chwili zamiast 'zjazdu', użyła innego słowa:
- ...odlotu?
- Naszego samolotu. - dodała szybko
Widać było, że jest zdenerwowana.
Claudia wystraszyła się na widok flag ze swastyką, ale raczej nie dała tego po sobie poznać (w obecności 'kierownika').
"A już myślałam, że tu będzie lepiej." - pomyślała.
Kiedy kierownik wyszedł powiedziała:
- Ronald! Ile mamy czasu do...
Claudia zwróciła swoją uwagę, na obcego mężczyznę i w ostatniej chwili zamiast 'zjazdu', użyła innego słowa:
- ...odlotu?
- Naszego samolotu. - dodała szybko
Widać było, że jest zdenerwowana.
-
- Mat
- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt:
Marc Green.
Zdziwiony pytaniem Claudii powiedzial.
- Odlotu samolotu? Przecież samoloty nie lataja w święta. Dobra mówcie kim jesteście. Widzę, że jeden z was jest ranny w rękę, a ta panienka coś kręci. - zdezorientowany trochę tą sytuacją Marc zaczął się powoli denerwowac.
Zdziwiony pytaniem Claudii powiedzial.
- Odlotu samolotu? Przecież samoloty nie lataja w święta. Dobra mówcie kim jesteście. Widzę, że jeden z was jest ranny w rękę, a ta panienka coś kręci. - zdezorientowany trochę tą sytuacją Marc zaczął się powoli denerwowac.
Meniyaki tsukete shinugaii!
-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
[Jack]
-Tak, tak. Marto, samolot odlatuje jutro, o 10. Teraz sobie przypominam... I po czesc wypadek... Pamietam. Nagle cos wybuchlo. Chyba rury z gazem. Odlamek jednej trafil mnie w reke. Potem wybuchl pozar, wiec skoczylismy do wody. Mielismy przyplynac tu na samolot. Jutro odlatujemy. - spojrzal na robotnika surowym wzrokiem. - A teraz nie bedziemy panu przeszkadzac w pracy, do widzenia panu! - Skierowal sie do wyjscia na lad, nie ogladajac sie za siebie.
-Tak, tak. Marto, samolot odlatuje jutro, o 10. Teraz sobie przypominam... I po czesc wypadek... Pamietam. Nagle cos wybuchlo. Chyba rury z gazem. Odlamek jednej trafil mnie w reke. Potem wybuchl pozar, wiec skoczylismy do wody. Mielismy przyplynac tu na samolot. Jutro odlatujemy. - spojrzal na robotnika surowym wzrokiem. - A teraz nie bedziemy panu przeszkadzac w pracy, do widzenia panu! - Skierowal sie do wyjscia na lad, nie ogladajac sie za siebie.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
-
- Mat
- Posty: 550
- Rejestracja: środa, 5 lipca 2006, 08:45
- Kontakt: