Azazel
Azazel był zawiedziony że skończyło się tak szybko, chciał sobie jeszcze potrenować zanim znajdzie się w zawszonej rzeczywistości -Hej Jack !! Co byś powiedział na przyjacielski pojedynek bez broni ? DPrzydałby się jakiś sparing- powiedział Azazel- to Jak ?
3 osoba... w innej i tak niebede pisać
"Jeśli słowa wypowiada się z należytą pasją, a bogowie akurat się nudzą, bywa, że cały wszechświat przeformatowuje się wokół owych słów. Słowa zawsze miały moc odmieniania świata."
Wolam do komunikatora liczac ze wszyscy juz sie w niego zaopatrzyli: No z tego co slyszalem i widzialem 1 ekipa swoje zrobila a my jak jakies leszcze nawet nie mozemy sie do niej zblizyc tak zeby od razu nie zginac. Proponuje sie przegrupowac i przeprowadzic frontalny atak. Powiedzmy spotkanie na rynku wioski za 10min.
A po chwili mysle sobie Oby ktos przyszedl bo nigdy nie ukonczymy tego tutoriala...
Jezeli ktos przyjdzie proponuje zbiorowa akcje-polowa na dywersje a najlepsi strzelcy do sciagniecia Shivy od tylu.
Jesli nadal musze liczyc tylko na siebie krece sie po miasteczku szukajac Zaka i wspieram go w jego zamiarach(tj. on odwraca uwage a ja do niej strzelam)
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Nadir wreszcie trafił. Co prawda od razu po tym został zabity za pomocą shiurikena, ale trafił. Wszyscy wylądowali w przedsionkiu. Epyon nawet nie zauważył granatu, który poturlał się od górnej krawędzi dachu i wtoczył się do wnętrza domu. Shiva stanęła po środku i rzuciła -Dobra, Nadir - jesteś przywódcą. Masz za zadanie wyznaczyć sobei zastępnę i wydalić jedna osobę z powtarzajacą sięspecjalnoscią, zostanei przydzielona do inej grupy... i zabierz tego, jak mu tam, hemara z dolnego doku. Chyba już sobie troszkę popracował. Możecie skorzystać jeszcze z możlieosci dogrania się, lub wylogowac się. Jutro macie być na Płaszczu o dziesiątej rano, więc nie balować.- zakończyła, wylogowujac się.
1sza brygada:
Na zewnątrz stął Cervantes rzucił do was jeszcze: -Nie zapijcie za bardzo. Jutro chrzest wojenny w Matrixie, tam już nie ma szczęśliwej niesmiertelnosci! Przy okazji trochę nad wami popracuję jeszcze przed wejsciem do Matrixa! Możecie też pomęczyć się sami.- zasalutował i odszedł do "Kapitolu".
Jack i Azzazel:
Trenowaliście długo po kilku godzinach do matrycy weszło kilku ludzi. -No, no, no! Zółtodzioby sobie trenują...- powiedział jeden i się uśmiechnął. -Co powiecie na mały tournament?- zapytał drugi. Trzecia osoba - kobieta sojżała na nich. -Chyba nie mamy ich co pytać, przecież oni właśnei skończyli dostawac manto od Cervantesa.- skrzywiła się. -Byście im pomogli, a nie...- machnęła ręką, po czym poszła w kierunku jednego z bloków. Za nią poszła jeszcze grupka innych. -Dobra!- westchnął jeden. -Co wy tu trenujecie?- zapytał.
Azazel
Azazel wiedział że Jack na bliskie odległości może być niebezpieczny więc wiele się ruszał i zadawał kopniaki z dystansu, głównie obrotowe i z wyskoku, w miare możliwości starsł się stosować swój ulubiony manewr czyli odbicie się od ściany i mocny kopniak w twarz, starał się też wykonać "rowerek"..nie ustawał w walce dopuki nie przybyło im widzów: -No no Jack, musze przyznać że ten sparing był interesujący, trzeba to powtórzyć- powiedział z uśmiechem zadowolony, po czym zwrócił się do reszty- To był tylko mały sparing...trzeba szlifować swoje umiejętności,no a mały turnament nie zaszkodzi, o ile Jack się zgodzi...
Azazel w ogóle nie czuł zmęczenia, wręcz przeciwnie rozpierała go energia Hmmm....musze jeszcze włączyć jakiś program treningowy sztuk walki... pomyślał oczekując odpowiedzi
"Jeśli słowa wypowiada się z należytą pasją, a bogowie akurat się nudzą, bywa, że cały wszechświat przeformatowuje się wokół owych słów. Słowa zawsze miały moc odmieniania świata."
Chwilę popatrzył na przeciwników ruszył głową w lewo i prawo (tak, żeby strzyknęło) po czym powiedział. - Dobra... Rozgrzewkę już mamy za sobą.
Uśmiechnał się do Azazela. - Dawajcie! A może zawalczymy dwóch na dwóch?
Powiedział i spojrzał na przeciwników.
Podchodze do Nadira i mówię - to było dobre, zaimponowałeś mi. Myślałem, że już nikt tego nie zrobi - odwrócił się do grupy - ja zostaję jeszcze potrenować, ale sam nie będę przecież ćwiczył. Więc idzie ktoś ze mną? - czekam na odpowiedź, jeżeli nikt nie chce poćwiczyć, to ja też sobie idę.
Ostatnio zmieniony czwartek, 23 marca 2006, 16:51 przez Feniks 34, łącznie zmieniany 1 raz.
- No to czas na trening Powiedziałem do siebie i zalogowałem się do programu treningowego. Z szafki wzięłem dwie beretty i zapytałem się będących już w środku czy moge się do nich dołączyć.
No panowie pogratulowac pogratulwac... Udalo sie moze nie my pierwsi dostalismy swojego wroga ale nie uleglismy swoim slaboscia i tak musimy wlasnie walczyc. Za Zion! Niestety sa tez zle wiadomosci... Jak slyszeliscie mamy za duzo Cieni u nas i bedzie reorganizacja... Na zastepce wybieram Ciebie Zak-to mowiac kieruje wzrok na Zaka, podchodze i sciskam mu dlon-Dobrze jest miec za soba kogos kto reprezentuje podobne poglady bo ci co maja decydowac musza to robic zgodnie i szybko zeby nie narazac tych ktorzy na rozkazy czekaja.
Podchodze do Feniksa: W takim wypadku zostaje mi podziekowac Tobie za wspolprace. Dzielnie walczyles i z checia bym z Toba dalej dzialal ale takie odgorne przepisy sam wiesz jak to z biurokracja bywa... Mam nadzieje ze w 1szej brygadzie bedziesz sie spisywal rownie dobrze jak u nas. Zreszta nie ma co sie dzielic razem ku chwale Jah i wszystkich ludzi zyjacych przez Niego i dla Niego zniszczymy wroga.
Do wszytkich z mojej brygady: Czas wolny do jutra. Spedzajcie go jak chcecie. Cwiczcie,odpoczywajcie ,swietujcie, jak dusza pragnie. Osobiscie proponuje bar ktory mijalismy w drodze tutaj. Zak- idziemy?.
Jesli Zak sie zgadza idziemy na piwko sie zrelaksowac.Wypijamy 2 a potem idziemy zobaczyc co u Hemara i wiciagamy go z doku na kolejne piwko zeby on tez sie zrelaksowal. Jesli nie siadam wygodnie w fotelu chwile odpoczywam, ide po Hemara a pozniej wpadam do matrixa treningowego i staram sie poprawic swoje umiejetnosci uinikania pociskow i innych atakow.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Mężczyzna był sfrustrowany. Wyszedł z budynku trzaskając drzwiami i skierował się do tego samego baru, co Nadir i Zak.
-Piwo - powiedział do barmana, gdy podszedł do szynkwasu. Oparł się plecami o ladę, rozglądając się po spelunie.
Stanał na zupełnie innym gruncie... jest na czyms w rodzaju kilkupoziomowgo parkingu i padły na niego spojzenia zdziwionych trenujacych. -A ty tu czego? Chyab pomyliłeś pasma..- mruknęła kobieta. -Patrzcie, ma palmtopa w kieszeni, czyli haker, a dwie beretty ściska...- zaśmiałsie chłopak w okularach. -Pozwól, kolego po fachu, ze ci wytumaczę, an czym polega nasze zadanie.- zaczął. -To ty mu tłumacz, ale na najniższym pietrze!- odpowiedziała kobietai dwa strzaly posłały obu na najnizsze pietro. na samym dole chłopak mruknął -Jestem Cypher.- roztarł sobie otylice i wyciągnął z kieszeni palmtopa. -Teraz patrz. TO jakby tworzyć świat....- wystukał conieco na paltopie, siegnął ręka w dół i Z PODŁOGI wyciagnął ciężki karabin maszynowy. Wystukał jeszcze coś i wygiągnął pasmo amunicji Z KOLUMNY, zanurzajac w niej rękę, jakby zanurzał ją w wodzie. Trzeba tylko wiedzieć co zrobic![/i]- zaśmiałsie i poduczył Kodera Hakerstwa.
Masz nową specjalizację "HAKERSTWO". Jesteś od teraz w stanie (bedac w Matrixie):
-Stworzyć:
Pistolet:
DE
Glock
SMG:
EMP
UZI
Amunicję do powyższych
Tłumik do EMPa i UZI
Granat Dymny
Ścianę 2x2 matry o szerokości 0,4 metra
Nauka teg owszystkiego troche ci zajęła więc gdy sie wylogowałeś uderzyłeś od razu do swojego mieszkania i zamknąszy drzwi za soba nawet nei męczyłeś się prysznicem. Po prostu padłeś wyczerpany an łóżko.
-Usunąć:
nabój z komory pistoletu (pojedynczy)
okrągły kawał ściany cementowej, lub ceglanej o promieniu 0,75 metra i max grubosci 0,5 metra.
Feniks:
Wyszło na to, ze wszyscy mieli dosć Matrixa jak na dzis ale Zak zapytał o to, czy ktos chce trenować...
Dzięki za promocję, Bracie Chodźmy na to piwo, a jak szczęscie nam dopisze, to może uda się skonbinować trochę pięknej, zielonej roślinki i podłapać pozytywny klimacik...
No to chodzmy moze maja tu jakies pozytywne bary z pozadna muzyka do ktorej mozna sie pobujac i w ktorych na znak "One love" wszyscy odpowiadaja ci w ten sam sposob. Tylko moze najpierw zgarnijmy Hemara bo jak juz sie rozsiadziemy i zapalimy to straci czlowiek w tej calej zabawie poczucie czasu i sie nam tam w dokach chlopak zameczy-usmiecham sie szeroko do Zaka i ide z nim poszukac jakies miejscowy do zabawy
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.