[Naruto] Nefrytowe Łzy

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Teraz nie musiała już czekać na rozkaz. Skoro nie stwierdzono inaczej, w momencie ataku przeciwnika każdy shinobi zobowiązny jest odpowiedzieć.

Ci czterej byli uciekinierami, zdrajcami, przestępcami. W każdym miejscu w którym się znaleźli, ciążył na nich wyrok śmierci. Oddziały poszukiwaczy tropiły ich, zabijały, a następnie niszczyły ciała, żeby ewenetualne linie krwi czy inne cenne geny nie wpadły w ręce wroga. Albo i przyjaciela, bo ten czasem szybko zmieniał w oponenta.

Myślenie, oczywiście, nie przeszkadzało jej w biegu. Wpadła w trawę, zachodząc przeciwnika od innej strony, niż Kojiro.
- Kinzoku: Bukiyose no Jutsu! - krzyknęła, wydobywając tym samym katanę z treści zapisanych na bandażach. Wsunęła ją szybkim ruchem pod pachę i znów złożyła pieczęć.
- Bunshin no Jutsu! - i w tej samej chwili na przeciwnika, spomiędzy wysokich traw wypadły trzy Kyouko, każda trzymająca katanę wzniesioną do ciosu w inne miejsce na ciele. Prawdziwa Kyouko trzymała ją do szerokiego cięcia na wysokości piersi. Jej klony markowały cięcie w twarz i w nogi, tak żeby przeciwnik nie miał szans zasłonić się przed wszytkimi trzema - ponadto jedna atakowała z lewej, druga od przodu, a prawdziwa Kyouko z prawej.

Jeśli atakować nukeninów, to tak, żeby zabić.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Senbony Kojiro pomknęły w stronę przeciwnika. Ten wykonał zgrabny unik, jednocześnie zbijając część igieł wyciągniętym naprędce kunai. Wprawdzie kilka trafiło go, jednak były to co najwyżej draśnięcia - senbony są skuteczne właściwie tylko przy precyzyjnym trafieniu. Kojiro uśmiechnął się jednak. Przeciwnik był dobry, ale nie aż tak, by musieli obawiać się o własne życie. Wraz z Togashi powinni go pokonać, a w najgorszym razie powstrzymać do czasu, gdy sensei będzie miał wolne ręce. Uśmiech genina nie trwał jednak długo - wkrótce bowiem w jego stronę poleciało kontruderzenie iglic przeciwnika.

Kyouko zaatakowała zaraz po tym, jak nukenin wyrzucił serię senbonów w Kojiro, synchronizując swoje ruchy z kopiami utworzonymi za pomocą Bunshin no Jutsu. Zapomniała jednak, że zwykły Bunshin tworzy miraże niezdatne do walki. Jej przeciwnik najwyraźniej o tym nie zapomniał i zwyczajnie zignorował podobizny Kojiro, które w momencie zetknięcia się z nim rozpłynęły się w powietrzu. Musiał za to uskoczyć w tył przed wypadem dziewczyny, już po chwili jednak wyciągnął zza pleców wakizashi i zaczął parować kolejne ciosy. Nie był wprawdzie znacznie szybszy czy zwinniejszy od niej, ale był zdecydowanie silniejszy.

Tymczasem na drugim froncie Eriko ruszyła do walki. Rozpoczęła rzutem kunai, który jednak został odtrącony jednym celnym kopniakiem. Następnie w kierunku twarzy wroga wystrzelił jej szal. To było zdecydowanie coś niespodziewanego, jednak nukenin zareagował instynktownie, zasłaniając się ręką z wyciągniętym kunai. Szal owinął zarówno głowę jak i rękę, co umożliwiło przeciwnikowi wyśliźnięcie się z pułapki. Pył rozpylony z szalika sprawił, że zatoczył się do tyłu zakrywając oczy. W tym momencie trafił go kunai rzucony przez Atasuke. Trafił niecelnie, gdyż przeciwnik poruszał się w nieprzewidywalny sposób, jednak utkwił mu między żebrami. Nukenin szybko odzyskał wzrok i przytomność myślenia, jednak chwila wahania wystarczyła, by Mimoza złapał go swoim cieniem. Eriko, widząc co się dzieje, natychmiast przystąpiła do obijania gęby bezbronnego shinobi. Zadała jednak ledwo dwa ciosy i musiała odskoczyć. Część senbonów wyrzuconych przez drugiego nukenina była wymierzona właśnie w nią. Ta chwila przerwy wystarczyła, by dobiegł końca czas trwania Kagemane. Przeciwnik odzyskawszy kontrolę nad swoim ciałem, sięgnął natychmiast za plecy i już po chwili parasolka poszybowała w powietrze...

Junshi, jak się łatwo domyślić nie miał takich problemów. Ostrze katany przeciwnika zablokował gołą dłonią, drugą ręką wykonując gest, jakby rzucał mu w oczy jakiś proszek. Nukenin natychmiast osunął się na ziemię. Następnie w dłoniach sensei pojawiło się nie wiadomo skąd osiem skalpeli, które pomknęły w kierunku uciekającego. Człowiek przerzucony przez jego plecy stanowił doskonałą zasłonę, nie mógł jednak zakryć jego nóg. Próba skoczenia powyżej lecących ostrzy sprawiła, że tylko lub aż trzy z nich trafiły jego nogi, przeszywając ciało i mięśnie na wylot, nie łamiąc jednak żadnych kości. Trafiony padł twarzą do przodu i zniknął w gęstwinie trawy do której udało mu się dobiec. Junshi nie gonił go jednak, lecz odwrócił się powoli do pozostałych walczących. Skrzyżował ręce na piersi, uśmiechnął się i zachęcająco skinął głową, czekając na rozwój wypadków.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Sytuacja rozwijała się dosyć pomyślnie, ale mimo wszystko nie do końca tak jakby sobie tego życzył. Na dodatek w powietrze poszybowała parasolka, co na ogół stanowiło znak, że zaraz ktoś będzie miał kłopot. Szkoda, że tym razem tym kimś mieli być członkowie drużyny 11. I można mieć pewność, że przeciwnik jest w te klocki lepszy niż Kojiro.

Zadziałał zanim zdążył pomyśleć, chwycił swój parasol i także wyrzucił go w powietrze. Wstrzymał się jednak przed aktywacją Jouro Senbon, to miało nadejść potem, póki co jednak powinien wywołać u nukeninów z Ame pewną konsternację i zdziwienie. Za to, gdy tylko jego własna broń znalazła się w górze spojrzał w kierunku wrażej i ocenił odległość. Jeśli wyskoczy to powinno się udać.

Ręce Kojiro migały szybko, gdy składał pieczęcie, palce przez lata ćwiczone w akademii same układały się w potrzebne kombinacje. A potem powstrzymując przez kilka sekund efekt techniki wyskoczył w powietrze i splunął sporą kulą wody w kierunku parasola należącego do nukenina.

Od razu po lądowaniu stworzył trzy bunshiny i otoczył wroga, z którym walczyła Kyouko. Igły rzucone przez klona nie są w stanie zrobić krzywdy. Jednak, kiedy z czterech kierunków lecą igły a tuż obok znajduje się dziewczyna z kataną i wyraźną rządzą mordu to nie ma zbyt wiele czasu, aby zastanawiać się, które są prawdziwe. Zwłaszcza, że z każdej z czterech serii przynajmniej kilka zmierza w kierunku witalnych punktów. Jeśli wszystko pójdzie jak trzeba to już druga salwa powinna skutecznie umieścić renegatowi igłę pod kolanem, a trzecia kilka igieł w różnych istotnych stawach. A wtedy zapewne pewna porywcza czternastolatka dokona dekapitacji.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Był lepszy niż się wydawało, ale gorszy niż się obawiała.

Lewa noga, katana do przodu, pchnięcie z przeniesieniem ciężaru ciała. Przeciwnik paruje.

Miała ochotę pluć sobie w brodę. No jasne, przecież ninja z Wioski Ukrytej w Deszczu są geniuszami genjutsu. Nie wszyscy, to prawda, ale zdecydowana większość. Nic dziwnego że bez najmniejszych trudności rozpracował jej plan i rozpoznał które z atakujących dziewczyn są tylko klonami. No cóż, Taniec Półksiężyca na razie pozostawał poza jej zasięgiem, a zwyczajne klony, jak widać, to za mało.

Krok w tył, przenieść ciężar ciała, uchylić się w prawo pozwalając igłom Kojiro trafić tam gdzie powinny. A może to był tylko jego klon? Nieważne. Oby przeciwnik tym razem nie zdołał rozpracować go tak szybko.

Jej katana była dłuższa niż wakizashi, to oczywiste, sama Kyouko jednak była zbyt słaba, żeby wykorzystać przewagę długości ostrza. Wyjście nasuwało się samo - skoro jest silniejszy, należy być od niego szybszym.

Odskok w tył, rzut kataną - nie obliczony na to, żeby trafić, tylko na zdezorientowanie przeciwnika - i skok do przodu. Prawa ręka przy biodrze, zwinięta w pięść.
- Spróbuj zablokować TO! - krzyczy Kyouko, wyprowadzają szaleńczą furię uderzeń, rozmywających się w oczach. Druga z jej popisowych technik, Taren Ken...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Bosko! Trafiłam!
Teraz o ile przeciwnik nie był odporny na truciznę pyłku kwiatowego rodu Kamihoshi powinien odczuć ogólne osłabienie oraz podatność na halucynacje, a także zaburzenia zmysłu orientacji. Szal rozluźnił sploty wypuszczając oszołomionego nukenina, Eriko odskakując od senbonów rzuconych przez drugiego napastnika niemal położyła się na ziemi, a sieć rozłożona po gęstwinie traw opatuliła wpierw stopy, a następnie wyższe partie ciała przeciwnika, tak by otumaniony ninja stał się jej osobistą marionetką.

Dziewczyna przeturlała się po ziemi chowając za łydką kukiełki, przed ciągle nadlatującymi senbonami trzeźwego nukenina, przesuwając kukłę w pozycję obronną. Już wyobrażała sobie zdziwienie na twarzy obu przeciwników.
-Zróbmy sobie mały teatrzyk kukiełkowy! Atasuke przechwyć tego drugiego, spleciemy tych draniów tak by ich własne stawy, stały im oporem.

W takich chwilach Eriko często wpada w zadumę, wychwalając samą siebie w duchu za pył kwiatowy umożliwiający jej kontrolę nad ludźmi upośledzonymi jego działaniem.
/Krótka chwila na przemyślenia Eriko:
Opaska z przekreślonym znakiem wioski? Czyżby to nie nukeninowie? Wujaszek opowiadał mi o nich. Spodziewałam się większego wyzwania… ale i tym nie pogardzę, całkiem niezła zabawa
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Atasuke spojrzał na wydającą rozkazy Eriko.
-Ożyłaś kotku-Krzyknał. Był w swoim żywiole. Zranionego przez kuinaie zaopała bez kłopotu Dziewczyna. Teraz tylko pora na jego cień. Plan byl prosty.

-hej. typku! Chodź no tutaj.- Trzech Atasuke stała przed nim fotmuując. Jeżeli ten starał się cofnąć, automatycznie wpadł w przygotowany cień przez skrytego za nim Kairre. Taktyka była niezła.

Jeżeli chłopakowi udalo się, wkłada dłoń do torby. Nie zistał mu żaden kuinai. DOSKONALE. Przeciwnik wyciąga nóż. Mimoza układa tak dłoń, by u wroga tempa końcówka skierowana była w czoło. Kairra uderza się z całych sił w czoło.
Jeżeli jestem zamroczony, to ten dureń musi mieć niezłego krwiaka

Cala akcja trwa kilka sekund. Po tym chłopak zdyszany kończy technikę. Trwała troszke za długo
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Kiedy parasolka Kojiro wzbiła się w powietrze, nukenin zatrzymał się w osłupieniu i wytrzeszczył oczy. Był to poważny błąd, który natychmiast wykorzystała Kyouko, zadając serię zwodniczych ciosów. Przeciwnik był tak zaaferowany, że nie miał najmniejszych szans na zbicie prawdziwych ciosów wśród kilkunastu fint i po chwili padł na kolana, z kilkoma głębokimi ranami na torsie. - Kojiro... kun... - wycharczał, po czym padł na ziemię bez czucia. Paranoiczny umysł genina wypełnił się nagle setkami myśli. Zupełnie zapomniał o wyrzuconym w powietrze parasolu. I to nie tylko swoim.

Eriko oplątała nogi przeciwnika sznurkami czakry i użyła go, by zasłonić się przed iglicami. Kiedy jednak uderzyły w niego, natrafiły tylko na blok wody, który rozpłynął się niemal natychmiast. Oczywiście rozproszenie Mizu Bunshin no Jutsu strąciło z toru lotu zaledwie dwie pierwsze igły i Eriko musiała desperacko rzucić się w bok, by uniknąć pozostałych. Udało jej się to, choć zaryła przy tym nosem w ziemię.

Atasuke rozglądnął sie za przeciwnikiem. Podział musiał zastosować już po oberwaniu kunai, więc nie mógł być daleko. I rzeczywiście, Mimoza dostrzegł go próbującego zajść go od tyłu. Szybki obrót i...
- Kagemane no Jutsu!
Nukenin dał się złapać jak dziecko. Atasuke aż zaskoczyła łatwość tego sukcesu. Po za tym schwytany przeciwnik zdawał się uśmiechać, choć maska zasłaniająca dolną połowę twarzy utrudniała nieco ocenę. Genin niepewnie spojrzał w górę. Parasol został już otwarty, a dziesiątki igieł mknęło nakierowanych na niego. Było już za późno na ucieczkę.
Nagle Mimoza poczuł, że coś uderza go z ogromną siłą w plecy. Poleciał do przodu, zderzając się głowami z ciągniętym przez jego cień nukeninem. Atasuke był najwyraźniej bardziej twardogłowy, gdyż jego przeciwnik stracił przytomność. On za to poczuł, jak na czubku głowy wyrasta mu sporej wielkości guz. Odwrócił się by zobaczyć, co go trafiło. Za nim stał Junshi, z otwartą ręką wyciągniętą do przodu. I Kilkudziesięcioma senbonami wbitymi w plecy.
- Dobra robota. - Pochwalił ich. - Weźcie liny, które wyjąłem z torby, i zwiążcie ich. I... Kyouko-chan... czy mogłabyś wyjąć ze mnie te igły? - Z jego twarzy ani na chwilę nie znikał uśmiech, ale w jego oczach można było dostrzec, że odczuwa spory ból.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Kyouko oderwała błyszczące podnieceniem oczy od ostrza miecza. Szybkim ruchem wyjęła z kabury szmatkę, otarła ostrze jak zawsze po walce, nawet wtedy kiedy mogło się co najwyżej zakurzyć, i miecz z cichym pyknięciem został pochłonięty przez bandaże.
Natychmiast doskoczyła do sensei. Z całych sił próbowała powstrzymać rumieniec, ale było to trudniejsze niż wywołanie go. Sensei właśnie ją poprosił o pomoc! Była taka szczęśliwa... Umierający - a może tylko nieprzytomny, jaka to różnica? - shinobi Deszczu nie mógł tego nastroju ani spotęgować, ani zepsuć.
Jej palce z kobiecą delikatnością zaczęły wysuwać igły, jedna po drugiej.
- Kojiro, zajmij się najpierw tym, który próbował uciec. Pewnie ma nieźle pohartane nogi, ale lepiej jego zwiąż najpierw - Chimidoro-kun... To znaczy, Chimidoro-sensei, natychmiast poprawiła się w myślach, na pewno nie ma teraz głowy do tego, a nie należy nadmiernie ryzykować. Pewnie już nie ucieknie, ale może jeszcze założyć jakąś pułapkę, bo ręce z pewnością ma sprawne. Dlatego Kojiro - paranoik - nada się do tego najlepiej.
Kolejne igły trafiały jedna za drugą do kabury Kyouko, opuszczając plecy sensei.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

Chłopaka zamroczyło. Czuł potworny ból głowy. Przywalił jak dzik w sosne, jezeli można urzyć tak durnego porównania. Otworzył oczy powoli
"... liny... ich związać.... wyciagnać ze mnie te igły"
uslyszal slowa sensei. Skojarzył jego uderzenie.
Powoli wstał. Akcja była niezla... tylko jeden szczegól przegapił. Jedna rzecz mogła przekreślić wszystko. Mimo to był z siebie dumny. Razem z dziewczyną dali piekny popis współpracy. Jęknał. Czaszka niesamowicie mu pulsowala. Normalnie spokojnie zneutralizowałby ból, ale tedaz nie mógl sie za cholerę skupić. Wstał powoli. Podszedł do sensei'a i przykucnął. Schylił glowę
-Arigato Junshi sensei. Gdybyś nie zareagował pewnie mocno bym oberwał.-Wstal, ale sie zachwiał. Uśmiechnął się.
-Chyba troche posiedzę. To była niezla, nauczycielu, ale bolesna akcja.-Zwalił sie na ziemie o chwycił za głowę. Wiedział, ze tępe pulsowanie minie za pół godzinki, ale póki co trzeba bylo te półgodziny wytrzymać.

Spojrzał na Eriko-san
-To była piekna walka
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Nie mógł usłyszeć mojego imienia, bo nikt się do mnie nie zwracał w trakcie walki. Skąd mógłby mnie znać?” Ta i inne myśli odbijały się wewnątrz głowy Kojiro z niezwykłą prędkością. Chłopak potrafił w razie potrzeby myśleć szybko, ale to, co się działo było zbyt niepojęte nawet dla niego. Wiele wersji przeszło mu przez myśl, a wszystkie najbardziej prawdopodobne wiązały się z przypuszczeniem, że pochodzi z Ame.

Z ponurego zamyślenia wyrwał go głos Kyouko. Był może cholernie zdziwionym chłopcem, ale równocześnie był cholernie zdziwionym paranoikiem. Zresztą zdziwienie można odłożyć do przesłuchania pojmanych. Skrzywił się, gdy o tym pomyślał, znał, bowiem kilka skutecznych metod, ale wszystkie były o dziwo strasznie brutalne. Brutalność nie jest zła, ale poza nim było tu troje obrońców sprawiedliwości i uciśnionych a tacy nie przepadają za niczym, co jest skuteczne, ale nie odpowiada ich etyce. Pozostawało liczyć na inwencję nauczyciela – medyka. Taki medyk to z pewnością potrafi zrobić tak żeby bolało.

Tymczasem jednak trzeba było zająć się ostatnim z przeciwników. Chłopak wyjął kilka igieł i z bezpiecznego dystansu rzucił w leżącego przeciwnika. Po dwa senbony ulokowane w okolicach barku z każdej strony, powinny skutecznie unieruchomić ramiona delikwenta. Po drodze chłopak podniósł swój parasol, który w międzyczasie już wylądował, po czym go złożył. Z bronią w ręku szedł spokojnym, ale zdecydowanym krokiem, starając się zajść nukenina od ślepej strefy, tak, aby tamten nie mógł nawet zobaczyć końcówki parasola lecącej w kierunku jego potylicy. Cios był obliczony na pozbawienie wroga przytomności, w końcu jak się nie będzie rzucał to szybciej się go zwiąże.

Gdy skończył podszedł do jounina.
- Junshi-dono, mam pewną prośbę. Chciałbym abyśmy ich przesłuchali, jeśli to możliwe to bez obecności reszty drużyny.

Miał nadzieję, że nauczyciel się zgodzi, był pewien, że Junshi wszystko słyszał. Nie podobało mu się to, że czegoś nie wie, niewiedza sprawiała, że czuł się niepewnie. Kiedyś wielki filozof powiedział, że im więcej się wie tym więcej się widzi tego, czego się nie wie. Miał rację, jedna mała informacja, jaką był fakt, że ktoś z Ame go zna wystarczyła aby odkryć jak niewiele wie o swojej rodzinie i jej, a może także i swojej, przeszłości.
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Eriko wstała dzielnie ocierając twarz z brudnej gleby, po całej walce czuła niesmak w ustach, a nie była to sprawka trawy. Natychmiast zwróciła się ku Kojiro-san mrugając z uśmiechem ku Atasuke-kun.
-Czy mi się zdaje czy jeden z nich powiedział twoje imię?
Spytała strzepując kurz z szalika i mimo iż sprawiała takie wrażenie nie była obojętna odpowiedzi chłopaka.

Gdy ten zwrócił się do senseja, natychmiast dodała chowając dłonie pod szal.
-Jestem przeciw, w końcu nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic, na tym polega wzajemne zaufanie i Team Work, czyż nie?
Odpowiedziała będąc pewna, iż nikt nie był świadom jej wczorajszej „wieczornej przechadzki”.
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

Junshi siedział spokojnie, podczas gdy Kyouko wyjmowała senbony z jego pleców. Dziewczyna zauważyła, że powstrzymuje krwawienie, a krew w rankach po iglicach wyjątkowo szybko krzepnie, tworząc strupy. Kiedy wspomniała o czwartym nukeninie, pokręcił lekko głową.
- Uciekł. Nie jestem dobry w walce na dystans, a nie mogłem ryzykować życia porwanego. Ale jest ranny i obciążony, więc jak tylko zabezpieczymy tych tutaj, złapiemy go bez większych problemów.

Usłyszawszy Atasuke, skrzywił się nieco.
- Mieliście przewagę liczebną dwóch do jednego. Gdyby nie to, nie poradzilibyście sobie. A ty miałeś szanse zginąć bez mojej interwencji, choć nie jestem w stanie powiedzieć, jak dobrze były wycelowane te igły. Muszę przyznać, że współpraca idzie wam świetnie, ale musicie być znacznie ostrożniejsi i dotyczy to wszystkich, nie tylko Atasuke.

Po wypowiedzi Eriko, sensei uniósł obie ręce w uspakajającym geście.
- Spokojnie, tylko mi się tu nie kłóćcie. Jesteśmy teraz na terenie pod kontrolą Wioski Ukrytej w Trawach i złapaliśmy uciekinierów z Wioski Ukrytej w Deszczu. Zgodnie z prawem, musimy powiadomić jedną z tych wiosek, a najlepiej obie. Nie możemy przesłuchiwać więźniów... chyba, że osoba, którą zaatakowali jest przypadkowo obywatelem Kraju Ognia. Dlatego najpierw będziemy musieli odbić zakładnika. A co do ciebie, Kojiro-kun... Moja propozycja jest taka. Porozmawiamy zaraz na osobności i powiesz mi, dlaczego tak ci zależy na przesłuchaniu tych ludzi. A potem jak zdecyduję czy ich przesłuchać i o co pytać. Myślę, że to sprawiedliwe, prawda? - zwrócił się do całej grupy. - Tylko najpierw musimy poczekać, aż będę miał nieco mniej żelaza w organizmie...
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: BlindKitty »

Wyjęła ostatnią igłę i schowała do kabury, obok kunai i shurikenów. Zastanawiła się głęboko, odruchowo głaszcząc Chimidori-sensei po plecach, delikatnymi, długimi ruchami. Uśmiechnęła się do swoich myśli, choć ciężko było zgadnąć, jakie one są.
- Może ja i Kojiro ruszymy za nim w pościg? Skoro jest ranny, powinniśmy dać sobie z nim radę. A Junshi-sensei zostałby tu, wraz z pozostałą dwójką na wszelki wypadek. Jestem chyba najszybsza z całej naszej czwórki, a z Kojiro nieźle się uzupełniamy, bo on jest doskonały w walce dystansowej.

Wyprostowała się na całą wysokość, dopiero teraz uświadamiając sobie, że przez cały ten czas głaskała sensei po plecach.
- Inaczej może zdążyć coś zrobić. Może niekoniecznie wezwać pomoc, ale jakoś się zabezpieczyć, domyślając się, że zaatakujemy, to znaczy, ruszymy w pościg. Albo zabić jeńca, żeby go nie obciążał...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Perzyn »

Gdy usłyszał o losie, jaki spotka nukeninów to się skrzywił. Owszem, nie było się sensu dziwić, ale miał bardzo złe przeczucia. Siedzący gdzieś w środku głos, który nieustannie szeptał do niego o tym, co i jakie może stanowić zagrożenie znów się odezwał. Jeśli ci tutaj trafią, do Ame to może się spodziewać kłopotów. Najwygodniej by było gdyby jeńcy zostali przypadkowo zabici podczas próby ucieczki, ale to raczej nie wchodziło w grę, przynajmniej tak długo jak ich opiekunem był Junshi Chimidoro a nie Mizutori Minamo.

Gdy Togashi skończyła wyciągać z sensei’a senbony odszedł z nim na stronę i wyjaśnił, o co mu chodziło.
- Junshi-dono, jeden z nich zawołał mnie po imieniu, mimo, że nie mógł go usłyszeć podczas walki. Co więcej zwrócił się do mnie zwrotem kun, co znaczy, że traktuje mnie jak kogoś równego sobie. Nie wiem, co to znaczy, ale pragnę się dowiedzieć.

Nie byłby paranoikiem gdyby nie wydawało mu się podejrzane, że tak bardzo odstają od reszty rodzin z Konoha, ale nie miał dotychczas specjalnych poszlak, aby tę sprawę głębiej zbadać, teraz miał szansę się czegoś dowiedzieć. Owszem styl walki, jakim posługiwała się rodzina Mizutori wyraźnie wskazywał na Ame Gakure, ale znane mu były inne przykłady przejmowania metod przeciwnika, więc do tej pory nie miał twardych dowodów. A teraz pewien renegat mógłby rzucić nowe światło na tą sprawę.

Gdy usłyszał, co Junshi powiedział, gdy usłyszał jego rewelacje, po raz kolejny zwrócił się z prośbą.
- Jeżeli musimy ich komuś wydać to wolałbym, aby to była Kusa Gakure, mam wrażenie, że w Ame mogliby sprowadzić na mnie niebezpieczeństwo. Ale to już twoja decyzja Junshi-dono.

Po zakończonej rozmowie padła propozycja Kyouko. Spojrzał na jounina i kiwnął głową na znak, że popiera słowa dziewczyny. Miała dobry zmysł taktyki, szybko zrozumiała, że z możliwych kombinacji par taki właśnie podział w drużynie sprawdzi się najlepiej.
Alucard
Bosman
Bosman
Posty: 2349
Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
Numer GG: 9149904
Lokalizacja: Wrzosowiska...

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Alucard »

-Zaś cos schrzaniłem?-Mruknał
Był zły. Junshi sensei rzucił ich na głęboka wodę a potem wręcz podręcznikowo opierdzielił. Czemu go to niezdziwiło. Mimo to uważał walke za przykład współpracy między nimi i stwierdził, że jest to jakiś- mały bo maly, ale zawsze- sukces.
Wstał. Takie leżenie było bez sensu. Łeb juz mu nie pulsował, tylko stał się taki jakis ... ciezki.
-Idziemy? Tamci dwaj niech sie uganiają za pozostałym. Ich wola. Znając ich niesamowite zdolnosci, pewnie zaraz nas dogonią-uśmiechnał sie szczerze. Zdąrzył polubić całą paczkę. Nawet sensei. Tylko Kojiro- kun go wkurzał. Nie wiadomo dlaczego. Byl jakis... Kairra czul, że tamten uwaza sie za lepszego.

Od wczoraj czytał ksiązkę którą Junshi mu pozyczył. Chyba znalazł to, co go interesowalo. Spojrzał jeszcze raz na pożółkłe karty i oddal sensei dzieło o robakach.
-Dziekuję. Znalazłem. Nie ma sensu, żebym sie już martwił-mruknął
"Jasne, że nie. Dziadek jest juz trupem"-Pomyslał.
-Co w końcu robimy?
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Kawairashii
Bombardier
Bombardier
Posty: 827
Rejestracja: piątek, 13 kwietnia 2007, 17:04
Numer GG: 1074973
Lokalizacja: Sandland

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Kawairashii »

Bez inwencji twórczej... (niewiem co się dzieje)
Oddaje Turę
My Anime List
Obrazek
3 weeks to AvP Release.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [Naruto] Nefrytowe Łzy

Post autor: Delf »

- Arigatou gozaimasu, Kyouko-chan - powiedział Junshi wstając i rozprostowując plecy. - A co do twojej propozycji... Cóż, gdybym chciał zabić tamtego nukenina, z pewnością posłałbym właśnie was, bo zdecydowanie lepiej walczycie. Ale skoro mamy go złapać, to chyba jednak Eriko-chan i Atasuke-kun ze swoimi zdolnościami unieruchamiającymi lepiej się do tego nadają, prawda? Ale najpierw trzeba będzie go namierzyć...
Sensei podszedł do miejsca, w którym uciekający oberwał jego skalpelami i uklęknął. Chwilę potem zaczął kaszleć gwałtownie, zasłaniając usta dłonią. Atak ustał niemal natychmiast, a Junshi złożył zakrwawioną ręką kilka pieczęci i przycisnął ją do ziemi. Gdy ją podnosił, dostrzegli, że zwisa z niej coś małego, czarnego i kudłatego. Sensei następnie ułamał drugą ręką źdźbło trawy, zbroczone krwią nukenina i przytknął je do wiszącego obiektu.
- No malutki, znajdziesz go dla mnie?
Już po chwili czarne, skórzaste skrzydła rozpostarły się i wszyscy mogli zobaczyć, że palców jounina trzyma się niewielki nietoperz. Po chwili wzbił się on w powietrze i poszybował nad trawami, od czasu do czasu zatrzymując się nad jakimś punktem i zataczając przez chwilę koła.
- Eriko-chan, Atasuke-kun, podążajcie za nim, a na pewno znajdziecie cel. Liczę na was!

Kiedy dwójka geninów zniknęła już z zasięgu wzroku, a zapewne także i słuchu, Junshi zwrócił się do pozostałej pary.
- Dobrze, a teraz znajdziemy jakieś zajęcie także dla was... - podszedł do swojej torby i wyciągnął jakiś niewielki pakunek, a następnie wręczył go Kyouko. - Kyouko-chan, tak dobrze poradziłaś sobie z moimi plecami, że z pewnością mogę powierzyć ci opatrzenie tej dziewczyny, którą wcześniej podziurawiłaś. Nie chcemy przecież, żeby nam umarła, prawda? - Geninowie ze zdziwieniem stwierdzili, że w bandaże zawinięta jest fiolka z solami trzeźwiącymi. - Kojiro-kun z pewnością jest zatroskany o zdrowie osoby, która zawołała go po imieniu, więc na pewno chętnie ci pomoże. A ja w tym czasie siądę sobie, o, na tamtym kamieniu, plecami do was, i zajmę się moim szkicownikiem. To jak, wiecie już, co macie robić? Tylko żeby wam nic głupiego do głowy nie strzeliło! - Mrugnął do nich po raz ostatni, po czym zrobił dokładnie to co zapowiedział i pogrążył się w rysowaniu.
Zablokowany