[DnD] Rekruci

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Turek »

Frihold Carmund
Niziołek odskoczył, nie zwrócił uwagi na zadrapane ramię nie było teraz na to czasu.
- Zabawimy się.- powiedział.
Kolejne cięcia, nie jeden krasnolud mógł pozazdrościć takiej walki, likantropy odskakiwały przed ostrzem topora i atakowały, tym razem niziołek nie dał się osaczyć, utrzymywał przeciwników na dystans za pomocą szerokich ciosów które z pewnością gdyby sięgały celu co najmniej poważnie by ich zraniły, Carmund nagle skrócił dystans do jednego szczurołaka i uderzył go trzonkiem topora w brzuch aż ten się zgiął i natychmiast rozpłatał mu czaszkę.
Mózg i krew likantropa rozbryzłą się na wszystkie strony lądujac na skóżni niziołka i na futrze jego przeciwników.
- Który następny?- spytał jednocześnie atakując…
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Nekonushi »

Dragonis Do'Urden

Dragonis stał przerażony, otoczony przez trzech napastników, niemal bezbronny. "No to jestem w d**ie ..." Nagle usłyszał
- Żywcem brać, tak przykazali! pouczył swoich kompanów największy ze zmiennokształtnych "Oho, a więc mam dla nich jakąś wartość ...."
- Jeśli uronimy choć kropelkę jego, tak cennej, krwi to Kościany Pan może zamienić nas w chodzące trupy, a tego nie chcemy, prawda? "Kościany Pan ? Oż w mordę jeża, co tu się do cholery dzieje !?"
pozostali dwaj przytaknęli, a jeden z nich wyjął z torby linę. "Dobra, nie ma czasu się nad tym teraz zastanawiać. Mam ostatnią szansę." Najpierw zdecydował się odwrócić ich uwagę. W tym celu wyczarował tuż przed swoją twarzą 3 tańczące światła, a następnie posłał je tak, by zaczęły krążyć wokół szczurołaków. Chwilę później zapamiętał w którym kierunku stoją szczurołaki i rzucił na siebie zaklęcie ciemności. Miał nadzieję, że szczurołaki spanikują. By dopełnić ich paniki, rzucił na nie z pamięci ogień faerie - mógł tylko mieć nadzieję, że zapamiętał, gdzie stali jego przeciwnicy i że spanikują od tego całkowicie.

Ostatecznie rozproszył kulę ciemności i rzucił na szczury deszcz kolorów. Ostatecznie jeśli były oszołomione zaczynając od tych które były najbardziej przytomne zaczął je zabijać swoim sztyletem. W końcu uciekł do swoich - bądź co bądź w grupie bezpieczniej. Pobiegł pomóc Richardowi i wbił sztylet w plecy maga, a potem zdecydował się pomóc Ninerl (Do MG - jeśli mi coś wcześniej nie wyjdzie i nie zaznaczyłem że mimo tego robię swoje dalej, to zatrzymaj mój post w tym miejscu)
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Erivan »

Gniew Ninerl dał jej siłę. Dziewczyna zdołała przełamać klątwę spowalniającą jej ruchy i biegła teraz na pomoc Motraxowi. Szybkie cięcie przez klatkę piersiową położyło kolejnego szczurołaka. Pseudosmok odleciał, najprawdopodobniej aby odpocząć, a półdrowka dyszała z wściekłości nad truchłem przeciwnika.

Murmandamus tak bardzo skupił się na magu, że zlekceważył likantropa biegnącego na niego z toporem. Gdy był już gotowy do wypuszczenia czaru, przeciwnik zamachnął się na niego bronią. Mimo tak niekorzystnej sytuacji, zaklinacz zdołaj jednak utrzymać czar i aby ratować życie wypuścił kwasową strzałę prosto w twarz zmiennokształtnego. Ten ryknął przeraźliwie, przewrócił się i próbował pozbyć się palącej mazi z pyska. Kilka chwil później przestał się poruszać.

Napastnicy rozbiegli się, gdy Frihold położył kolejnego z nich. Część uciekła w las, a reszta postanowiła spróbować swoich sił z kimś innym. W stronę niziołka kroczył jednak likantrop o głowę wyższy od reszty, ten sam, który kilka chwil wcześniej zabił Tharivola. Przejechał językiem po klindze swojego miecza, zlizując z niej krew wojownika. W jego oczach czaiło się szaleństwo. Skoczył na Friholda niczym dzika bestia, jego ruchy były jednak przemyślane. Najpierw ciął spokojnie, widać chciał sprawdzić przeciwnika, a gdy niziołek z łatwością sparował, uderzył jeszcze raz, nisko po nogach. Ostrze rozcięło udo, ale rana była zbyt płytka by poważnie zaszkodzić. Niziołek nie pozostawał dłużny, jego topór zahaczył o klatkę piersiową przeciwnika, ale ten wydawał się tego nie dostrzegać. Zignorował zupełnie strumień krwi i walczył dalej.

Richard wbił sztylet w brzuch maga i przekręcił. W tym samym momencie ostre jak brzytwa pazury kruka rozorały szyję przeciwnika. Uścisk zelżał i Richard mógł uwolnić się z niego całkowicie. Obcy mag upadł na ziemię i rył nogami trawę, charcząc.
- Mistrzu... ratuj. Błagam... jestem twoim uczniem... Mamrotał w agonii.
- Przyprowadzę... drowa... obiecuję... próbował jeszcze zatamować krwotoki, ale wkrótce jego oczy zamgliły się i umarł, z wyrazem lęku na twarzy.

Widząc to szczurołaki strapiły się, ale nie przerwały walki. Widać było, że śmierć tego czarodzieja nie była ważna, ktoś inny pchał ich umysły do walki.

Czary Dragonisa poskutkowały. Szczurołaki były zdezorientowane, ale nie przerażone. Mimo wszystko, nierozważny mag rzuci się na nie ze sztyletem. Swoją drogą było to wyjątkowo głupie posunięcie. Mógł przecież spokojnie uciec do reszty oddziału, ale widać brak doświadczenia wziął górę. Co prawda pierwszego przeciwnika zadźgał na śmierć, ale pozostali dwaj zdołali jako tako oprzytomnieć i rzucili się na chłopaka. Byli znacznie silniejsi i wkrótce drow leżał związany pod ich stopami. -Bierzemy go. wysapał przywódca, zdyszany i pokuty sztyletem.
Wtedy w jego skroń wbił się toporek do rzucania, bardzo ładny, mithrilowy, i spowodował gwałtowny zgon likantropa. Drugi ze stworów chciał uciekać, ale wkrótce dwie strzały przeszyły jego ciało. Z lasu wyszli spokojnie Pedro i Elianus, ten drugi rozciął więzy Dragonisa, nie starają się ukryć pogardliwego uśmiechu. Pedro wyszarpał toporek z głowy szczurołaka i mruknął coś w stylu - Zaczynam wątpić w siłę drowów...
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: murmandamus »

Murmandamus i Motrax

Murmandamus odetchnął gdy nagły atak szczurołaka został odparty przez jego czar pierwotnie wymierzony w maga. Szybko rozejrzał się i zobaczył że Richard chyba pchnął nożem duszącego go maga bo ten wywrucił się już na plecy i najwyraźniej konał. Ninerl i Motrax poradzili sobie z tamtymi szczurołakami a pojmany uprzednio Dragonis został uwolniony porzez odsiecz elfa i Pedra. Sytuacja wyglądała na opanowaną. Szybkie bicie serca powoli wracało do normalego rytmu a pobojowisko usłane było ciałami futrzastych wrogów i jednego maga. Walka cóż, wszyscy wyszli z niej cało. Dzięki Pelorowi choć za to. Podszedł do Richarda i kucnął przy ciele martwego maga.
Na twarzy denata malował się strach. Murmandamusowi zrobiło się niedobrze, pierwszy raz widział zabitego człowieka który przed momentem żył i chociarz starał się ich zabić, nie było to przyjemne uczucie, o ile co do smierci szczurołaków-plugawstwa zrodzonego z mrocznej magii nie miał skrupułów to tutaj na sercu mu się dziwnie zrobiło. Twarz murmandamusa blada zaczęła odzyskiwać kolory już ale gdy Zaklinacz kontenplował nad tym co się wydarzyło przyszła mu do głowy myśl on nieżyje już, może kiedyś on będzie taki martwy jak ten tu mag gdy będą kontunuować swą misję oby nie. I spojrzał na Richarda , nie wyczytał nic z jego twarzy dość beznamiętnej jak mu się wydawało, albo się dobrze maskował albo to że zabił,prawda że w walce' nie ruszyło go. Przyszła kolejna myśl *dobrze że ja nie musiałem...* Ręką sięgnął do twarzy trupa i zamknął mu powieki. Wstał i rzucił Richadowi ponure spojrzenie.
-Może ten tu ma coś co wskaże kim jest i dla kogo pracuje...jak chcesz przeszukaj go...w koncu ty go dostałeś.-powiedział po czym odwrócił się
zająć się Motraxem. Smoczek przyleciał z żałosnym popiskiwaniem do swego pana. Murmandamus wziął go na ręcę i przytulił.
-Dobrze się sprawiłej malutki-rzekł sprawdzając rany smoczka.-Nie są bardzo poważne rany powinny się dzięki twojej naturze zagoić do rana.-wyjął z torby smakołyk i podał chowańcowi.
-Pan bezpieczny bezpieczny-zapiszaczał motrax-złe szczury chciały zabić i pana i motraxa. Motrax nie lubi dużych szczurów.
Murmandamus podszedł do półdrowki upewniając się czy i jej nic nie jest.
-W porządku?-spytał dziewczyny-.Mam nadzieję że nie zraniły cię te szczurołaki.I dziękuję że pomogłaś temu tu mojemu dzielnemu druchowi-dodał wskazując smoczka który słysząc to z zadowoleniem i dumą wyprostował głowę.

[troszke niedoczytałem więc zakładam że to wszystko po całej walce robię jak się już bitwa skończy bo widzę że sotał jeden szczurek walczący z niziołkiem ]
Ostatnio zmieniony sobota, 2 czerwca 2007, 16:13 przez murmandamus, łącznie zmieniany 2 razy.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Turek »

Frihold Carmund
- On jest mój!- krzyknął niziołek parując cios.- Zapłacisz za śmierć tego człowieka.- dodał ciszej zwracając się do likantropa.
Niziołek wyprowadził kontrę toporem, ostrze zahaczyło o pierś szczurołaka, nie zareagował.
Kolejne parowania, uniki, riposty, szerokie cięcia, walka między Friholdem a Szczurołakiem rozgorzała na dobre.
Obaj poruszali się niezwykle szybko i zwinnie.
Niziołek postanowił skrócić dystans, chwycił topór prawą dłonią tuż pod ostrzem a lewą gdzieś na środku trzonka.
Skrócił dystans tak aby szczurołak nie mógł zamachnąć się mieczem, ciął po brzuchu a następnie odskoczył.
Cięcie nie było jednak tak mocne jak wyprowadzone z „normalnego” chwytu.
Znowu chwycił topór „normalnie” znowu natarł.
-„Gdybym sięgam mu do głowy strzaskałbym ją obuchem.”- pomyślał.
Niziołek nie sięgał do głowy napastnika, podczas walki nie ma tez czasu na wyskoki, postanowił sprowadzić przeciwnika na ziemię i tam rozbić mu czaszkę.
Sparował kolejny cios ostrzem topora i cofnął się o krok.
Chwilę stali na przeciw siebie, spojrzeli sobie w oczy.
Nagle niziołek zaatakował z szybkością błyskawicy, wyprowadził cios znad barka, cięcie było płaskie, w ostatniej chwili zmienił tor po którym szedł cios, teraz ostrze mknęło ku nogom likantropa.
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
Nekonushi
Bombardier
Bombardier
Posty: 890
Rejestracja: piątek, 22 września 2006, 10:04
Numer GG: 10332376
Skype: p.kot.l.
Lokalizacja: W-wa
Kontakt:

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Nekonushi »

Dragonis Do'Urden

Z lasu wyszli spokojnie Pedro i Elianus, ten drugi rozciął więzy Dragonisa, nie starają się ukryć pogardliwego uśmiechu. Pedro wyszarpał toporek z głowy szczurołaka i mruknął coś w stylu
- Zaczynam wątpić w siłę drowów... Zignorował niemiłą uwagę Pedra. Cieszył się tylko, że przeżył.
- Zastanawiam się .... skąd ci przy ... szła do głowy .... ta cała siła drowów. dyszał ze zmęczenia. Kiedy Elianus zaczął go uwalniać, powiedział
- Dziękuję .... przyjacielu. Uśmiechnął się. - Chyba mogę cię tak nazywać ? Początkowo miał zadyszkę, ale już mu zaczęło przechodzić.
- Jestem wyczerpany, ale mogę walczyć. Co do walki - jeszcze się nie skończyła. Wskazał na obóz. - Lepiej tam pomóżcie. Sam gdy tylko się oswobodził, usiadł i zaczął odpoczywać. Po kilku sekundach wstał i wziął swój sztylet.
- Ja też chyba powinienem pomóc. W końcu pobiegł w głąb obozu i zaczął szukać tych przeciwników, których mógłby łatwo zabić. Jeśli takich znajdywał atakował ich sztyletem. Za każdym razem jednak nauczony doświadczeniem rozważał, czy warto podjąć ryzyko i zaatakować.
Obrazek
Obrazek
Czerwona Orientalna Prawica
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Delf »

Richard

Obcy mag upadł na ziemię i rył nogami trawę, charcząc, podczas gdy Richard gwałtownie omiótł wzrokiem otoczenie, by upewnić się, że zagrożenie minęło.
- Mistrzu... ratuj. Błagam... jestem twoim uczniem... Mamrotał w agonii.
Richard przykucnął niedaleko konającego, będąc jednak ostrożny, na wypadek gdyby zachciało mu się ostatniego, desperackiego ataku konającego. Omen przysiadł na ramieniu swego Pana. - Powinieneś wiedzieć, - zaczął zjadliwie Richard, na tyle cicho, by tylko umierający mógł go usłyszeć, - że zepsute narzędzia się wyrzuca...
- Przyprowadzę... drowa... obiecuję... mag próbował jeszcze zatamować krwotoki, ale wkrótce jego oczy zamgliły się i umarł, z wyrazem lęku na twarzy.
- Widzisz Omen - skomentował Richard, całkowicie ignorując zbliżenie się Murmandamusa - na jakie piękne ścierwo sobie zapracowałeś? Jest caaaały twój. Zaprowadź tylko pana Bradley'a do tego nieszczęsnego drowa, a poucztujesz sobie na wnętrznościach. I gałki oczne ma całe... Tylko tych likantropów nie tykaj, nie wiadomo, jak to świństwo robili. Ja tym czasem sprawdzę, czy ten tu nie ma przy sobie czegoś... niebezpiecznego.
Gdy kruk odleciał, Richard przetarł sztylet o trawę i zaczął systematycznie przeszukiwać ciało maga w poszukiwaniu wszelkich interesujących lub podejrzanych przedmiotów. Wszystko co znalazł złożył na stertę obok ciała, po czym rzucił Wykrycie Magii tak, by objęło zarówno przedmioty jak i zwłoki.

MG: Wychodzę z założenia, że w pobliżu nie ma już żadnych wrogów, przynajmniej takich nie będących z kimś w zwarciu. W innym przypadku po rozejrzeniu się Richard zareaguje na najbliższe zagrożenie. Jeżeli doszło do łupienia ciała i Richard nic nie znalazł, to i tak rzuca Wykrycie Magii na zwłoki. Wykrycie Magi rzuca dopiero gdy wszyscy przeciwnicy zostali wyeliminowani, żeby móc się bez przeszkód skoncentrować dla osiągnięcia jak najlepszych efektów.
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Erivan »

Szczuroczłek był silnym przeciwnikiem, ale nie dla walecznego niziołka. Upływ krwi zaczynał dawać o sobie znać. Likantrop dyszał coraz głośniej, a z kącików ust zaczęły mu już spływać strużki krwi. Frihold zaczekał na dogodny moment i silnym uderzeniem w nogi posłał przeciwnika na ziemię. Dobicie go było już tylko formalnością.

Bradley, Pedro i Elianus szybko poradzili sobie ze szczurzymi niedobitkami. Rycerz podbiegł do Tharivola i przystawił mu ucho do piersi.
- Ten człowiek nie żyje. oznajmił ze smutkiem
- Nie znałem go dobrze, ale przysięgam na honor, że pomszczę go. Szczurołaki działały z czyjegoś rozkazu, ręczę za to głową. I przyrzekam, że ten ktoś zakosztuje mojego miecza.

Zorin, dzięki za grę. Tak to jest na wojnie, ofiary są po obu stronach konfliktu.

- Trzeba go pochować, tutaj. Nie możemy tachać zwłok aż do Hornheaven. To jeszcze dobre trzy dni drogi. Ciało może nie wytrzymać... w dobrym stanie. ocenił sytuację Elianus.
-Tak... powiedział nieprzytomnie sir Bradley
-Musimy godnie go pogrzebać. Nie chcę aby jego szczątki zostały pohańbione przez dzikie zwierzęta.

Richard przeszukał dokładnie ciało maga. Nie znalazł przy nim żadnych dokumentów, które pomogłyby rozszyfrować tożsamość tajemniczego napastnika. Przeciwnik, oprócz torby z komponentami magicznymi, miał na palcu tajemniczy, czarny sygnet, z wizerunkiem trupiej czaszki. Przedmiot ociekał wręcz czarną magią. Czarodziej posiadał też zwój, który jak się później okazało, był zwojem teleportacji.
Po rzuceniu zaklęcia Richard przekonał się, że magia zawarta zarówno w sygnecie, jak i w zwoju jest niezwykle potężna. Czar ujawnił też, że brosza przy pelerynie nieznajomego również posiada magiczne właściwości.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Turek »

Frihold Carmund
Szczurołak padł na ziemię wzbijając obłok kurzu, próbował się podnieść ale niziołek przydepnął go i obuchem strzaskał mu czaszkę która pękła jak jajko.
Frihold otarł ostrze topora o futro któregoś ze szczurołaków.
Zabrał miecz tego który zabił „szepta”.
- Przysięgi pomsty zostawmy na później gdy go pochowamy. Moglibyśmy go pochować normalnie ale wtedy jest ryzyko że zwierzęta zjedzą ciało, możemy też ułożyć stos i spalić go na nim. Wiecie jaki Bug był jego patronem?
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: murmandamus »

Murmandamus i Motrax

Murmandamus szedł z motraxem przez pobojowisko gdy dojrzał kilku członków drużyny skupionych przy leżącym księżycowym szepcie...
Gdy podchodził bliżej spostrzegł że się nie rusza i zabiło mu serce mocniej. Czyżby on...
Thivianol wojownik zwany księżycowym szeptem poległ. Murmandamus uklęknął przy ciele niezdolny do wypowiedzenia słowa. Pierwsza ofiara z jego odziału zginęła. Wojownik który jeszcze przed chwilą walczył z nimi broniąc się przed szczurołakami padł ugodzony smiertelnie. Jden z jego towarzyszy. W ciągu tych kilku dni podróży nie zdołał dobrze go poznać lecz czuł swoistą więź z tymi tutaj i cząstka tej więzi została utracona. Thinovnol umarł . Czy i oni byli skazani na podobną śmierć? W umyśle młodego zaklinacza pojawiła się niewesoła wizja smierci każdego z nich w walce. Istnienie a potem brak istnienia. Ale pustka która nagle zagościła w mu duszy była zimna. Czy musiał umrzeć?
Murmandamus wstał i chicho rzekł
-Pochowajmy go. Walczył dzielnie za nas i w naszej obronie.Należą mu się te honory i oby Pelor swiecił swą jasnością nad jego duszą.-po czym spuścił głowę.
Motrax starał się jakoś pocieszyć swego pana jednak bez większych rezultatów. Jeszcze minęło trochę czasu jak murmandamus chodził zachmurzony i zamyślony pogrążony jakby w refleksji nad życiem i śmiercią.
*Gdy zaciągałem się liczyłem się z tym, ale potem , teraz przeżyć smierć towarzysza to jeszcze inne doświadczenie, niespodziewane i szokujące, umarł, nie będzie więcej go przy ognisku z nami a i my możemy potem podzielić jego los, dokądkolwiek udała się jego dusza mam nadzieje że zazna spokoju tam.A czy i mi przyjdzie umrzeć? Nie już nie można się wycofać, jestem tutaj w tej misjii na dobre i złe.* W tej chwili murmandamus poczuł tęsknotę za domem, za surowym ojcem ,troskliwą matką,starszym bratem. Wszystkich ich dawno nie widział i nie wiadomo czy zobaczy. Czy jeśli zginie oni się dowiedzą w ogóle?
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Delf »

Richard

- Musimy godnie go pogrzebać. Nie chcę aby jego szczątki zostały pohańbione przez dzikie zwierzęta.
- Nie chcę nikomu narzucać światopoglądu, - wtrącił Richard znad zwłok czarnego maga - ale sugerowałbym kremację, i to zarówno dla naszego kompana jak i dla reszty trupów. Mam wrażenie, że nasz przeciwnik jest biegłym nekromantą. Nie chcemy chyba zasilić wroga potencjalnym wojskiem i, przede wszystkim, informacjami, prawda?

Richard nie był na tyle głupi by włożyć znalezione przedmioty, a już zwłaszcza by użyć zwoju. Czarna magia może oznaczać klątwę, a do nieznanych teleportów wchodzą tylko samobójcy. Zwój jednak może się przydać, jeżeli znajdą się w podbramkowej sytuacji... lub jeżeli trzeba będzie kogoś dyskretnie wyeliminować. Co do broszy, to postanowił, że w wolnym czasie (choć na razie nie zapowiadało się, by miał go mieć pod dostatkiem) spróbuje zbadać ją uważniej - jej magia była najwyraźniej najsłabsza, a zatem powinna być najprostsza do zrozumienia. Zawinął przedmioty w fragmenty materiału oddarte z szaty martwego czarodzieja a zwój włożył do swojego tubusu z papierem. Uzupełnił też swoją torbę z komponentami o te znalezione przy ciele maga - nigdy nie wiadomo ile czasu minie zanim znów nadarzy się na to okazja.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Opadła na kolana, dysząc. Zerwanie zaklęcia wyssało z niej siły i czuła się przez chwilę słabo.
Rozejrzała się, ale już było właściwie po walce. Wrogowie jednak, mimo swojej przewagi, nie wygrali starcia. Dostrzegła ciało jednego z nich- tego człowieka. Miał na imię, chyba Tharivol?
Po chwili dotarły do niej słowa zaklinacza.
- Wszystko w porządku, czuję się tylko troche zmęczona. Nie musisz dziękować, w końcu jesteśmy drużyną.- uśmiechnęła się słabo. Wstała ciężko i podeszła do ciała, nie zwracając uwagi na rozmowy towarzyszy. Przykucnęła i poprosiła Władce Umarłych o bezpieczną podróż w zaświaty i sprawiedliwy sąd. Ścisnęła w dłoni swój wisiorek ze znakiem Kelemvora. O swoim patronie-bogu myślała jak o opiekuńczym, starszym bracie. Dlatego zawsze się modliła swoimi słowami, nie zważając na oficjalne formułki.
Po kilku minutach koncentracji, odetchnęła i wstała. "Trzeba zająć się żywymi " pomyślała.
Dotarły do niej słowa Elianusa.
Masz rację.- potaknęła.
Richard i Frihold sugerowali kremację.
- Czemu nie...- dziewczyna zgodziła się z nimi - Skoro i tak już wiedzą, gdzie jesteśmy. Ciekawe tylko skąd...- w jej głosie zabrzmiała podejrzliwość.- Pewnie zdradził ktoś z dowództwa. I komu potrzebny żywy drow? Do czego? To mnie niepokoi. Mam nadzieję, że na pół-drowy nie polują- dodała.

Sorry, że nie było tak długo mojego posta, ale padł mi komp i w dodatku praca...sami rozumiecie
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
murmandamus
Pomywacz
Posty: 70
Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 17:39

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: murmandamus »

Murmandamus i Motrax

Zaklinacz odethcnął swieżym powietrzem. Wciąż przybity po smierci swojego towarzysza oczekiwał dalszych rozkazów dowódcy. Podszedł do Ninerl by upewnić się czy wszystko wporządku z dziewczyną. Trzymając swego motraxa spoczywającejo w jego ramionach którego rany najwyraźniej goiły się już, zagadnął.
-W porządku Ninerl?-
Upewniając się że nie jest ranna znów zagadnąl.
-Dziękuję że wspomogłaś mojego chowańca, mój mały mógłby zginąć gdyby nie ty-i uśmiechnął się do niej.
-Jestem twoim dłużnikiem.-pogłaskał motraxa.
Smoczek zadowolony czknął obłoczkiem dymu i położył główkę spowrotem na ręcę która go niosła mrużąc oczy odpoczywając.
Erivan
Marynarz
Marynarz
Posty: 150
Rejestracja: środa, 21 marca 2007, 20:30
Numer GG: 6737454

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Erivan »

- Spalić go? Skoro nie mamy innego wyjścia... tak... to dobry pomysł. Bradley wciąż wpatrywał się w martwą twarz kompana
-Będziemy potrzebowali oczywiście drewna. Ułożymy duży stos, nie zamierzam spać tej nocy. Po drzewo chodźcie dwójkami, albo trójkami, widziałem kilka szczurołaków zmykających w las. Bestie uciekły już pewnie daleko, znam je na tyle, że wiem iż pozbawione przewagi liczebnej i dowódcy idą szybko w rozsypkę. Trochę ostrożności jednak nie zawadzi. po tych słowach klęknął obok zwłok Tharivola
- Wybaczcie mi, ale chcę jeszcze chwilę pomodlić o spokój jego duszy.
Turek
Marynarz
Marynarz
Posty: 195
Rejestracja: czwartek, 22 lutego 2007, 16:10
Numer GG: 9601340

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Turek »

Frihold Carmund
- Dobra niech ktoś idzie ze mną, im szybciej sprawimy ostatnią przysługę tym lepiej, poza tym pomożecie mi zanieść pnie.

Niziołek poszedł do lasu z towarzyszami do lasu i wyciął sosnę, zatachali ją na pole walki, potem poszedł po kolejną, topór znowu zagłębił się w drewnie.
Parę drzew wystarczyło.
Wszyscy pomogli ułożyć drzewna na stos.
Frihold pozbierał broń przeciwników pokonanych przez „Szepta” i miecz szczurołaka który go pokonał.
Broń złożył u stóp wojownika a jego miecz wcisnął mu w zimną dłoń.
- Podpalcie to.- powiedział wspierając się na toporze.
Dobył miecza i zasalutował orężem gdy drewno zapłoneło...
Pozdrowienia od Gretunda z Forum Poltergeist.
Delf
Marynarz
Marynarz
Posty: 360
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 19:38
Numer GG: 0

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Delf »

Richard

Richard nie był zainteresowany ponownym zwiedzaniem lasu i zbieraniem opału. Zamiast tego zaofiarował się do znoszenia zmarłych na stos, przy okazji dbając, by nic cennego z ich ekwipunku się nie zmarnowało. Po co palić dobry sprzęt? Oczywiście nieporęczne rzeczy takie jak broń dokładał do stosu, lepiej nie zostawiać wrogowi dodatkowego zaopatrzenia.
Kiedy Frihold i inni powrócili z drewnem, przejął dowodzenie nad przygotowaniem i podpalaniem stosu. Ostatecznie był jedynym ekspertem w tej sprawie, może poza Bradley'em, ale ten był chyba ciągle niedysponowany. *Co to za dowódca, który tak reaguje na śmierć jednej osoby? Powinien raczej zainteresować się resztą oddziału. Martwi nie potrzebują naszej pomocy, ich dusze same znajdą właściwą drogę. To żywi zwykle potrzebują przewodnictwa.*
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [DnD] Rekruci

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Pozbierała drewno na stos ich byłego towarzysza. Sier Bradley zaczynał ją denerwować. "Ile mozna się modlić" pomyślała. "Zaczyna mnie to wkurzać. Kiedyś zanim on się zorientuje, ktoś mu podetnie gardło. A on nie zdąży zreagowac, bo będzie musiał się modlić" westchnęła przerwracając oczyma.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Zablokowany