[Warhammer] Spisek w Bogenhafen [UWAGA: EROTYKA]

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Post autor: Ravandil »

Ravandil

Elf odetchnął z ulgą, kiedy kupił potrzebne mu rzeczy. Przede wszystkim cieszył się, że tak szybko udało się to wszystko załatwić, bo, co by nie mówić, chodzenie po straganach i oglądanie towarów nie należały do jego ulubionych zajęć. Strzały, które nieraz stanowiły o życiu jego i osób, z którymi podróżował, niezwłocznie umieścił w należnym im miejscu - kołczanie. Nóż schował za pazuchą, mając jednak nadzieję, że nie będzie miał go użyć podczas pobytu w mieście. Więcej na razie nie miał zamiaru kupować, wszystkie potrzeby może załatwić na bieżąco, poza tym reszta ekwipunku była nawet w dobrym stanie. Po załatwieniu sprawunków spotkał się z resztą towarzyszy. Rzuciło mu się w oczy zafrasowanie Konrada. Wiedział jednak, że z tym akolita musi poradzić sobie sam. Poza tym Ravandil nigdy nie miał głowy do spraw duchowych.
-Dobry pomysł z tym obiadem- odparł na propozycję Brocha -Lepiej nie iść głodnym na rozmowę z von Raukowem... Ale jak tylko zjemy, to będzie najlepiej niezwłocznie się do niego udać, pewnie nie lubi czekać- Elf zamyślił się. Po chwili mówił dalej -Myślę też, że powinniśmy uważać na tych Zieleniaków. Uwikłani są w jakieś podejrzane interesy i pewnie są dość wpływowi... Lepiej mieć się na baczności, bo nigdy nie wiadomo, do czego tacy mogą być zdolni, szczególnie, że odmówiliśmy im pomocy...- Resztę drogi do "Kota Burego" przebył w milczeniu, rozmyślając o ofercie niziołków, odmowie i o zadaniu, do jakiego von Raukowowi potrzebny jest zwiadowca. Ravandil jednego mógł być pewien - ten dzień będzie jeszcze pełny wrażeń.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Nie można powiedzieć, by akolita wyszedł z przybytku Morra szczególnie zadowolony. Zły czy smutny też nie był, prędzej pogrążony w własnych rozmyślaniach. Nie spodziewał sie jasnej, czytelnej, konkretnej interpretacji jego snu, ale to co usłyszał zdecydowanie mu wystarczyło. Z całego tego transu wyrwało go pytanie Brocha.
Zakładając, że wierzę w przepowiednie czy wróżby to zdecydowanie nic optymistycznego dla ludzkiego życia. Nie powiedzieli mi, że na pewno umrę, ale zaznaczyli wyraźnie duże prawdopodobieństwo. Najgorsze, a może przeciwnie: najlepsze, jest to, że, dalej zakładając że wierzę w przeopwiednie i wróżby, odbędzie się to tak, jak zawsze chciałem - w walce z czymś złym. Ech, nie wiem co o tym myśleć, może ten obiad odciągnie mnie od tej zagadki. Momentami mam wrażenie, że jestem ulubieńcem Sigmara. Ulubieńcem do przeróżnych gier, obserwacji, eksperymentów. Nawet bogowie, a już szczególnie patron Imperium musi się czasami odprężyć. Swoją wypowiedź podsumował uśmiechem z serii "tylko-żartowałem-nie-traktuj-poważnie-tego-co-mówię".
Popatrzał jeszcze na nowe wyposażenie najemnika.
Nie rozumiem Wernerze... Koń juczny i juki, tarcza... Czy planujesz jakąś większą wyprawę? Na przykład na Północne Pustkowia? Wiem, że to kusząca perspektywa, ale może lepiej poszukać jeszcze jakichś wrażeń w Imperium, co? Choć w sumie mogę się przejść z Tobą ten kawałek.... Na twarzy Konrada pojawił się drugi uśmiech z wyżej wspomnianej serii.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Zastanawiała się co takiego musieli powiedzieć akolicie kapłani. Ona z zasady im nie ufała, przecież wśród nich też mogli się trafić pazerni na pieniądze lub władzę. Morskie Elfy nie posiadały prawie świątyń ani tak shierarchizowanego stanu kapłańskiego. "Ludzie są straszni bojaźliwi" pomyślała. Elfy bogów traktowały jak potężne byty, lecz nie płaszczyły się przed nimi.
Była dość zadowolona z zakupów, co prawda nie skorzystała z usług kowala, ale nie było tu żadnego mistrza. " A zresztą w takiej dziurze" pomyślała i wzruszyła ramionami. Tunika jak oceniała, była całkiem niezłej jakości. Co prawda nie miała srebrnych zdobień, ale te można przecież naszyć. "Będę musiała znaleźć jakąś krawcową" stwierdziła " Ale to może poczekać".
Broch rzucił coś o obiedzie.
Ninerl przytaknęła słowom Ravandila: - Obiad to dobry pomysł. Masz rację, niziołki mnie trochę niepokoją... W końcu my jesteśmy zwykłymi przybłędami, a to jest ich teren. Miejmy nadzieję, że nic się nie zdarzy. Nie chcę być wplątana w dziwną sprawę, będąc na łasce lub nie, miejscowych władz.- nie chciała się przekonywac na ile są respektowane prawa Imperium i obywateli, w szczególności elfów. Szła równym krokiem, obserwując otoczenie- również z czystej ciekawości.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

Słysząc słowa Ravandila i Ninerl o niziołkach na jego twarzy pojawił się sardoniczny grymas.
- Nie wydaje mi się, byśmy mieli jeszcze z nimi do czynienia, chyba nie są na tyle głupi by porywać się na czwórkę zbrojnych. Chociaż z drugiej strony niczego nie można wykluczyć...Nie przejmowałbym się tym jednak zbytnio...
Odpowiedział również Konradowi:
- Od dłuższego czasu miałem w zamiarze kupić drugiego konia, żeby Gevaudan nie nosił moich rzeczy na swoim grzbiecie. Ten koń jest stworzony dla wysokiego siodła i wojny, nie chcę go obciążać dodatkowymi sakwami. A co do Północnych Pustkowi to myślałem o tym, wiesz - na twarzy Brocha pojaiwł się lekki uśmiech, który miał wskazywać na to że najemnik żartobliwie podszedł do tematu. - Nie, na razie nie wybieram się poza granice Imperium, choć sam Ulryk wie, co Valmir von Raukow ma w planach. Dlatego też zakupiłem kirys i tarczę...Przyda się... - po chwili nawiązał do wizyty akolity w świątyni Morra. - Liczę że kapłani się mylą i nie przyjdzie nam się rozstać w jakiejś bitwie, Konradzie...Na przedwczesną wizytę w domu Morra nie masz co liczyć, w końcu zawsze masz mnie za plecami i zawsze możesz na mnie liczyć...Poza tym ja nie wierzę w żadne przepowiednie i tobie również radzę...
Poklepał przyjaciela po plecach i ruszyli dalej ku gospodzie.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Po dokonaniu zakupów ruszyliście w kierunku „Kota Burego” z zamiarem zjedzenia solidnego obiadu. Po drodze Broch dowiedział się od jednego z mieszkańców (po zapłaceniu kilku pensów za informację), że Książe von Raukow zatrzymał się w najbardziej prestiżowym klubie Bogenhafen - „Złotym Pstrągu".

Gdy dotarliście w końcu do gospody Amosa, trwała właśnie pora obiadowa i większość stolików było już zajętych. Specjalnością dnia były piersi z kurczaka duszone w winie z ziemniakami, naleśniki z serem i kompot z gruszek. Amos dojrzał was już od wejścia i dania te po kilku chwilach wylądowały na waszym stoliku. Posiłki były wyśmienite i bardzo syte i po krótkim po obiadowym odpoczynku ruszyliście do zajazdu „Złoty Pstrąg”.

Trzy kwadranse minęły nim dotarliście do celu. Waszym oczom ukazała się ekskluzywna gospoda mieszcząca się w trzech osobnych budynkach połączonych ze sobą mostkami. W środku było jeszcze lepiej – bardzo drogie meble i wyszukany styl w jakim urządzono to miejsce sprawiały, że czuliście się tutaj jakoś dziwnie nieswojo, nieczesto dane wam było przebywać w takich miejscach, przyzwyczajeni byliście raczej do zwykłych karczm dla zwykłych ludzi. Zagadnęliście barmana o von Raukowa a on wskazał wam numer pokoju i piętro.

Kilka chwil zajęło wam nim go odnaleźliście. Przy drzwiach stało dwóch barczystych mężczyzn z mieczami, odzianych w tuniki z barwami Ostlandu, którym wytłumaczyliście po krótce w jakim celu zjawiliście sie tutaj. Warunkiem zobaczenia się z Księciem było zdanie broni na ręce jednego z ochroniarzy, co szybko, acz dość niechętnie uczyniliście. Rozbrojeni weszliście wraz z dwoma ostlandczykami do środka, którzy dość nieufnie wam się przyglądali.

Pokój zajmowany przez Księcia urządzony był niemal z takim samym przepychem jak cały zajazd i bardziej przypominał mały apartament. Szerokie łoże z baldachimem z najlepszych materiałów stało pod ścianą tuż obok okna; na podłodze leżał dywan z niedźwiedziej skóry. W kamiennym kominku płonęły leniwie drwa, kilka mebli z drewna najlepszej jakości porozstawiane były pod ścianami wymalowanymi w różne ciekawe wzory. Książę natomiast – wysoki, acz szczupły mężczyzna w sile wieku odziany w koszulę z herbem Ostlandu i czarne spodnie, siedział przy biurku i kończył pisać jakiś dokument. Podniósł ku wam wzrok – przenikliwe spojrzenie, prosty nos, wąskie usta i krótkie czarne włosy składały się na wizerunek tego mężczyzny. Wizerunek, który Broch dobrze znał. Widząc najemnika, na twarzy księcia pojawił się szeroki uśmiech.

- Kogo moje oczy widzą. „Krwawy Broch” we własnej osobie... – von Raukow podszedł i mocno uściskał middenlandczyka, choć wyglądał przy nim dość groteskowo, tak jak zresztą większość ludzi. - Sporo czasu się nie widzieliśmy, olbrzymie. Po Middenheim doszły mnie słuchy że twój oddział poszedł w rozsypkę. Tym bardziej cieszę się że cię widzę i że żyjesz, przyjacielu... - spojrzał po chwili na Konrada, Ninerl i Ravandila - Jak pewnie wiecie nazywam się Valmir von Raukow i jestem Księciem Ostlandu. Zapewne sprowadza was praca. Jest wśród was zwiadowca?
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

Obiady serwowane przez Amosa miały to do siebie, że zawsze były wyśmienite i nie można było powiedzieć na nie złego słowa. Nie inaczej było tym razem. Broch zajadał się ze smakiem żądając nawet dokładki. O ile naleśniki były „tylko” przednie, tak piersi z kurczaka były prawdziwym majstersztykiem kulinarnym pochłoniętym przez najemnika razy dwa.

Syty i w dobrym nastroju udał się wraz z kompanami do „Złotego Pstrąga”. Gdy znalazł się w środku uderzył w niego styl w jakim urządzono ten przybytek – sam nigdy nie lubił podobnych miejsc, unikał ich wręcz, twierdząc że zbiera się w nich śmietanka bogatych, rozkapryszonych snobów. Gdy w końcu dotarli do pokoju księcia, nie w smak było oddać najemnikowi broń jednemu z tych fircyków, ale skoro takie były wymogi, nie mógł nic na to poradzić i oddał najpierw miecz a potem sztylet umieszczony w cholewie buta. Ujrzawszy w końcu von Raukowa, radość Wernera była równie wielka jak ostlandczyka. Po pierwszym wybuchu radości odstąpił jednak nieco i złożył swemu byłemu dowódcy salut – nie jakiś niedbały czy żartobliwy, ale całkiem poważny. Chciał dać do zrozumienia, że żywi do niego szacunek, jaki żołnierz winien jest oficerowi, prywatna zażyłość zaś to inna sprawa. Dla ludzi nie obeznanych ze zwyczajami najemników, mogło to wyglądać co najmniej dziwnie.
- Ha! A po co byśmy się tutaj fatygowali jak nie po robotę właśnie. I choć ja osobiście zwiadowcą nie jestem, to pomyślałem, że może ci się przydać człowiek mojego pokroju... Wiesz przecież, że bezczynności nie cierpię. A moja kompania rzeczywiście nie istnieje. Po odparciu Chaosu w Middenheim zostało nas tak niewielu, że ciężko było to nazwać oddziałem. Każdy poszedł w swoją stronę... A tak w ogóle to co to za robota? - skończył swym ochrypłym głosem wpatrując się w swego byłego dowódcę z którym walczył ramię w ramię podczas Burzy Chaosu.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Z trudem wmusiła w siebie cały obiad- stanowczo cały to tutaj dla niej za dużo. "Czas się przestać tak objadać, Ninerl" pomyślała "Jeszcze się nabawisz rozstroju żołądka". Musiała chwilę odpocząć.
-Nie można odmówić naszemu gospodarzowi albo jego żonie talentu do kucharzenia, nieprawdaż?- westchnęła. W każdym razie gdyby jeszcze raz zawitała do tej dziury, jaką było to miasto, to już wiedziała gdzie się zatrzymać.
Chwilę potem wyszli, by spotkac się z tym dowódcą. "Jeśli on myśli, że będę uniżona i czołobitna, to się myli. Nie kłaniam się przed człowiekiem " pomyślała o von Raukowie. Chociaż z opisu Brocha nie wyglądał na nadętego paniczyka, a tacy żądali poniżania się przed nimi.
"Złoty Pstrąg" specjalnie nie zaskoczył Ninerl. Bywała już w takich lokalach, czasami dosc często, wyłącznie w interesach i ta tutaj nie była najbardziej luksusowym miejscem, jakie widziała. Nie lubiła takich lokali- ze względ na panującą w nich atmosferę i towarzystwo snobów. Wolała chociażby "Morską Gwiazdę", własność Aetherela. Była ciekawa, jak się mu wiedzie- gdy tylko wróci do Marienburga, musi koniecznie do niego zajrzeć.
Oddała niechętnie swoją broń- bez niej nie czuła się bezpiecznie. To nie był dom, nie otaczali jej rodacy. Czasami zastanawiała się, czy opuszczenie domu nie było błędem. Ale nie mogła odwrócić przyszłosci, a nawet nie chciała.
Pierwsze spojrzenie na Raukowa, potwierdziło słowa Brocha. To był wojownik, nie nadęty szlachciura.
-Witaj, panie- kiwnęła mu głową, nie zamierzała się kłaniać.- Jest, ale niech się sam wypowie- spojrzała na Ravandila.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Prawdopodobnie jako jedyny z całej czwórki miał właśnie pierwszy kontakt z takim miejscem jak "Złoty Pstrąg". Solidny, duży budynek, bogato urządzony, wewnątrz aż roiło się od przeróżnych myśliwskich trofeów czy dzieł sztuki. Rozglądał się dookoła z nieukrywanym podziwem. Całokształ psuli jednak ludzie w środku - bogaci, dobrze ubrani, każdy z nich z wyraźną tuszą. Akolita gdy tylko widział takich osobników, zawsze pytał samego siebie skąd oni biorą pieniądze na te wszystkie luksusy. Odpowiedzi do dzisiaj nie wymyślił.
Stał z tyłu całej gromady, jakoś nie miał nastroju by mówić. Tym bardziej, że Werner znał księcia, z pewnością lepiej się z nim dogada.
"Krwawy Broch"... Dlaczego mnie nie dziwi taki przydomek dla niego, no dlaczego? - pomyślał Konrad. Dlaczego mnie nie dziwi... rozpoczynała u akolity wiekszość pytań na temat rosłego najemnika, ale jak do wszystkiego innego, tak i do tego zdążył już przywyknąć. Na pytanie księcia zareagował podobnie jak Ninerl - spojrzał na Ravandila. Widząc, że ten nie kwapi się z wysunięciem przed szereg popchnął go do przodu, dodając: No nie wstydź się!. Miał nadzieję tylko, że po wyjściu z przybytku elf nie postanowi mu oddać za ten numer.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Post autor: Ravandil »

Ravandil

Obiad w "Kocie Burym" wyjątkowo mu smakował. Praktycznie tak jak zawsze nie zjadł wcale dużo, ale czuł się dobrze i nabrał sił na resztę dnia. Potem wraz z resztą drużyny niezwłocznie udał się do "Złotego Pstrąga", gdzie według informacji uzyskanych przez Brocha miał rezydować aktualnie książę von Raukow. Trzeba przyznać, że nieczęsto miał okazję widywać tak ekskluzywne i urządzone z takim przepychem miejsca. Zrozumiałe więc, że był pełen podziwu dla wystroju gospody. Drużyna szybko znalazła poszukiwany pokój, w którym mieszkał Książę. Zirytował go nieco brak zaufania ze strony straży przy drzwiach, ale wolał się nie opierać i oddał broń. Bez łuku i miecza czuł się trochę nieswojo, ale wiedział, że zważywszy na takie okoliczności jest w stanie to przetrzymać. Stanęli w końcu przed obliczem von Raukowa. Początek rozmowy zostawił Brochowi jako temu, który znał Księcia i wiedział jak z nim rozmawiać. Na pytanie dostojnika o zwiadowcę Ravandil poczuł na sobie wzrok Ninerl i Konrada, taki sam, jak w momencie, gdy pierwszy raz dowiedzieli się o tej pracy. Słowa Konrada puścił mimo uszu, jednak to, że został wypchnięty przez akolitę sprawiło, że przez chwilę w nim zagrzmiało. Udało mu się jednak zachować spokój. "Później to sobie wyjaśnimy... Tak, później". Zrobił krok do przodu i zwrócił się do von Raukowa, gdy już Werner skończył mówić. -Tak panie, jestem zwiadowcą i jestem gotów podjąć się tego zadania... Może pomówmy o szczegółach zadania i warunkach, na jakich będę pracował... Mam też nadzieję, że znajdzie się również jakaś praca dla moich towarzyszy- powiedział, po czym zamilkł i spojrzał wyczekująco na von Raukowa.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Książę przyjrzał się Ravandilowi. Przez chwilę wydawało się jakby ważył coś w myślach. Rozsiadł się wygodnie w fotelu przy biurku, was zapraszając do rozgoszczenia się na kanapie obok. Po chwili zaczął:

- Od pewnego czasu Stirland i Averland prowadzą ze spory spór zbrojny. Chodzi jak zwykle o władzę i tereny - po odparciu Chaosu, Stirland rości sobie prawa do niektórych averskich ziem. Ja, jako bliski przyjaciel byłego władcy Averlandu, Ruprechta Trzeciego postanowiłem zgłębić nieco wiedzę na temat tego konfliktu i dlatego potrzebny mi jest dobry zwiadowca. Jestem zdecydowany posłać swoje wojska na tereny Averlandu by wspomogły moich przyjaciół, jednak muszę mieć dokładne informacje. Muszę wiedzieć co dzieje się w Averlandzie, jak stoją ich wojska, jak sobie radzą, gdzie rozlokowane są siły nieprzyjaciela i jak poczynają sobie stirlandczycy na tych ziemiach. W tym celu udasz się do Averlandu... – von Raukow patrzył pewnie na Ravandila. - ...i rozpoznasz sytuację w regionie Averheim. Twoi towarzysze również niech jadą z tobą, zwłaszcza, że z pewnością przydadzą się tam ich umiejętności. Kraj pogrążony jest w wojnie więc różne cuda się tam dzieją. Gdy zbadasz sytuację, spiszesz wszystko i przyślesz kurierem do Ostlandu, dokładnie do Bohsenfels, gdyż tam obecnie rezyduję, dopóki Wolfenburg nie zostanie odbudowany. Mogę zapłacić wam... - na chwilę wstrzymał głos. - ...po sto koron na głowę. Pięćdziesiąt w ramach zaliczki, drugą część sumy wyślę natychmiast do Averheim po otrzymaniu raportu. Co wy na to? I nie martwcie się o drugą część zapłaty. Werner w czasie wojny poznał mnie na tyle iż wie, że dotrzymuję raz danego słowa. - usmiechnął się pod nosem patrząc na Brocha.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Słuchała i myślała " Sto koron, to nie taka mała kwota. Przydałaby mi się. A co do wojny...najwyższy czas Ninerl doświadczyć czegoś takiego, bardzo możliwe, że i tak coś podobnego bys przeżyła. Co prawda nie lubię takich widoków. Tylko hmm, przydałaby się nowa tożsamość na użytek Stirlandu...A tak poza tym, to może jakieś listy polecające do władz Averheimu? Albo coś podobnego?". Człowiek wyglądał na godnego zaufania, może nawet obejdzie się bez pisemnego konktraktu.
-Jedno pytanie, panie...czy ta misja jest całkowicie i ściśle tajna, czy jednak dostalibyśmy na przykład jakieś listy polecające do władz Averheimu? W domyśle twoich przyjaciół?- zadała pytanie, patrząc przenikliwie na człowieka.- Propozycja wydaje się uczciwa....
Czekała na wypowiedź reszty. Była ciekawa ich wypowiedzi.
Zastanawiała się dalej, bo praca nie była na pewno bezpieczna, a nie zamierzała kończyć na sznurze, jako szpieg zlinczowany przez drugą stronę. "Może nie będzie tak źle" pomyślała "Tylko wcześniej wyślę wiadomośc do rodziny, tak na wszelki wypadek".
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Władca Ostlandu przeszywał wzrokiem elfkę na wskroś. Był pewny siebie, tego nie można mu było odmówić.
- Zadanie jakie wam powierzyłem utrzymacie w ścisłej tajemnicy. Niepotrzebny jest nam rozgłos, macie jedynie rozejrzeć się po terenie i zdać mi raport jak sprawa wygląda. Nikt nie musi wiedzieć że działacie z mojego ramienia, zwłaszcza że w Averheim zapewne aż roi się od wszelkiej maści intrygantów, którym na rękę jest wojna ze Stirlandem. Najlepiej jeśli wyruszycie jutro z samego rana, chyba że macie jeszcze jakieś sprawy w mieście. Rozumiem że sto koron to kwota do przyjęcia przez was?
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

- Jak najbardziej, panie...
- uciął najemnik, przechodząc w oficjalny ton. - Sto koron to dobry pieniądz, zadanie również wydaje się być dość interesujące. W Bogenhafen nic nas już nie trzyma więc spokojnie możemy wyruszyć rankiem w kierunku Averlandu.
Wojna była tym, czym najemnik żył przez wiele lat. Walczył za pieniądze dla wielu krain. I choć wraz z kompanami nie został wynajęty w tym momencie do bezpośredniego uczestnictwa w starciu zbrojnym, to wieloletnie doświadcznie podpowiadało mu, że tak czy inaczej przyjdzie im się sprawdzić na averskich ziemiach. Tym bardziej cieszył się z zakupów poczynionych rano - tarcza i kirys przydadzą się jak diabli. Bezpośrednio pracować musiał Ravandil, gdyż chyba jako jedyny z czwórki znał się na zwiadzie i - może nawet nieco bardziej niż najemnik przypuszczczał - na szpiegostwie. Broch traktował tę misję raczej jako "wycieczkę z atrakcjami" i bynajmniej nie bagatelizował tego co dzieje się w Averlandzie, jednak na wojnach spędził tak wiele czasu, że kolejne starcia nie robiły dla niego wielkiej różnicy. Cieszył się na ten wyjazd; była to zdecydowana alternatywa dla nudnego Bogenhafen, a nudy olbrzymi najemnik nienawidził najbardziej.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Ravandil
Tawerniany Leśny Duch
Tawerniany Leśny Duch
Posty: 2555
Rejestracja: poniedziałek, 13 listopada 2006, 19:14
Numer GG: 1034954
Lokalizacja: Las Laurelorn/Dąbrowa Górnicza/Warszawa

Post autor: Ravandil »

Ravandil

Trzeba przyznać, że kwota wymieniona przez von Rauowa zrobiła na nim wrażenie. "W końcu to mnóstwo pieniędzy... i garść nowych doświadczeń". Wziął głęboki oddech i zwrócił się do Księcia -Dobrze, panie, przyjmuję twoją ofertę... Brzmi ona bardzo interesująco, zrobię wszystko, co w mojej mocy by wypełnić zadanie. I bardzo się cieszę, że moi przyjaciele będą mogli mi towarzyszy- kątem oka spojrzał na resztę drużyny -Wyruszymy, tak jak sobie życzysz, jutro rano, myślę, że nie sprawi nam to jakiegoś większego problemu-. Ravandil zamyślił się. Wiedział, że to nie będzie łatwe zadanie. Zresztą, w tym fachu nie ma łatwych zadań - tam gdzie jest wojna, tam zawsze kryje się jakieś niebezpieczeństwo. Otuchy dodało mu, że Konrad, Broch i Ninerl będą mu towarzyszyć, ich umiejętności na pewno okażą się przydatne. Szczególnie w nieznanym terenie. Jakoś tak się złożyło, że los w strony Averheim jeszcze go nie rzucił. Będzie to świetna okazja do sporządzenia kilku cennych notatek.
Elf rozejrzał się po pokoju. Czuł, że rozmowa zbliża się do końca i jego towarzysze mają już ochotę wyjść gdzieś na świeże powietrze. Zwrócił się więc do von Raukowa -Czy to wszystko, czego sobie życzysz panie? Bo jeśli tak, to podjęlibyśmy przygotowywania do wyjazdu... Ale może uregulujmy wcześniej sprawy finansowe-. Tutaj uciął. Zfreflektował się, że zaczyna mówić jak typowy najemnik. Zdecydowanie rozmowy o pieniądzach nie były jego mocną stroną. Nie speszył sie jednak i czekał, aż von Raukow odpowie.
Nordycka Zielona Lewica


Obrazek
http://www.lastfm.pl/user/Ravandil/

Obrazek
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Odpowiedziała spokojnym spojrzeniem na wzrok Raukowa.
-Zgadzam się z moimi towarzyszami- odparła- zarówno w kwestii... zaliczki, jak i terminu wyjazdu.- dokończyła.
Była ciekawa, co tam naprawdę się dzieje. Najbardziej nie podobało jej się słowo: intryganci- to zawsze zwiastowało duże kłopoty. A czasami bardzo duże kłopoty... Miała nadzieję, że tym razem, aż takie nie będą.
- Jeśli można, to poproszę o jak najwięcej informacji o tamtych terenach. Z prawie wszystkich- uniosła lekko brwi- dziedzin życia. Poza Brochem i chyba Konradem, ja i Ravandil nigdy nie byliśmy w tamtych okolicach.
Czekała na odpowiedź von Raukowa.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

100 złotych koron na głowę. Akolita nigdy nie przypuszczał, że przyjdzie mu służyć Sigmarowi za takie pieniądze. W ciągu ostatnich dwóch dni padały zdecydowanie za duże liczby w rozmowach o pieniądzach. Nie żeby był chciwy, ale niemal automatycznie zaczął sobie wyobrażać co można za takie pieniądze kupić. Trwało to jednak tylko chwilkę, bowiem Konrad zdał sobie sprawę, że tak naprawdę oprócz tych utęsknionych, nowych szat niczego praktycznie nie potrzebuje. Chyba dopiero teraz uświadomił sobie fakt jaki z niego do bólu minimalista.
Po tych przemyślaniach przyszła kolej na następne. Słuchając uważnie von Raukowa wywnioskował, że będzie brał udział w swoistej wojnie domowej! Walki z Chaosem, zewnętrznym wrogiem to przecież rzecz oczywista. Ale walki wewnątrz państwa? Sam tak naprawdę nie wiedział czy może w czymś takim brać udział. Po chwili jednak nadeszła odpowiedź na to pytanie. Brzmiała: "Jedność Imperium jest najwyższym dobrem". Ten fragment najważniejszego przykazania Patrona Imperium rozwiał wszelkie wątpliwości akolity na temat tego, jak ma postąpić. Nie wiedział tylko jak to oświadczyć swoją decyzję reszcie, w szczególności Wernerowi...
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Vibe
Marynarz
Marynarz
Posty: 317
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 15:59
Numer GG: 0
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Vibe »

Gdy tylko padły słowa o zapłacie, Książe skinął na swego barczystego ochroniarza, który po chwili otworzył jedną z szaf. Waszym oczom ukazała się wypchana po brzegi monetami mała torba podróżna. W momencie gdy sługa von Raukowa odliczał waszą dolę do czterech sakiewek, książę odpowiedział na pytanie Ninerl:

- Cóż ja mogę powiedzieć o Averlandzie. Na pewno jest tam obecnie dość niebezpiecznie, ale tego chyba sami zdążyliście się domyślić. Od strony terenu, jest to raczej jedna wielka równina, poprzecinana sporej wielkości miastami. Co do ludzi, to averowie są dość osobliwym ludem. Jeśli coś ich rozbawi podczas pogrzebu - śmieją się. Jeśli ktoś ich zdenerwuje, od razu łapią za broń. Bywają też niezgodni, kapryśni i zmienni. Różnią się wiele od nas, mieszkańców innych prowincji. Kolejnym problemem jest tron. Po abdykacji mojego wieloletniego przyjaciela Ruprechta (która, podejrzewam również była wynikiem intryg), zamiast poprowadzić porządną wojnę ze Stirlandem, Rada Averlandu decyduje się na rozciągniętą w czasie grę polityczną, zapewne pełną spisków. Po to was wynająłem i liczę na efekty waszej pracy, a szczególnie na twoje, zwiadowco... – spojrzał na Ravandila.

Chwilę potem ochroniarz skończył odliczać pieniądze i każdy z was otrzymał wypełnioną po brzegi sakiewkę .

- Tak jak obiecałem - pięćdziesiąt koron teraz, druga część po wykonaniu zadania i złożeniu raportu. A teraz napijmy się bo zaschło mi w gardle od tego gadania. Kurt! - skinął na swego ochroniarza i na stoliku pojawiła się po chwili karafka z czerwonym winem i pięć kieliszków. Książę rozlał trunek, po czym wzniósł kieliszek w górę.

- Za powodzenie waszej misji! - po czym przechylił do dna.

Jego spojrzenie wskazywało na to, że na jednej kolejce się nie skończy.
My name is Słejzi... Patryk Słejzi <rotfl>
Zablokowany