[Call of Cthulhu] Gra Trzech


-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:

-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:
Marcus:
Telefon nie działa, to może być wynik burzy. Gdy przechodziłeś przy komisariacie usłyszałeś strzały ze środka.
Nicole:
Wyszłaś w zamieć w swoich rakietach śnieżnych. Dość trudno chodzić, widać na 5m. Nie wiesz właściwie gdzie iść.
Karl:
Mikael krzyknął "Potwory!! Har roi hintho thai!" i wystrzelił w policjanta. Karl odskoczył do pomieszczenie za nim, ale na schodach się poślizgnął i sturlał się na sam dół. Mikael wystrzelił jeszcze kilka pocisków w policjanta, jeden z nich odbił się od metalowego elementu ściany przez co aktywował alarm. Trochę poturbowany Karl zobaczył jak stalowe drzwi piwnicy się zamknęły. Rozejrzał się: na stole na środku leżą zwłoki ze zmazakrowaną głową. Przy ścianie leżą dwa inne ciała. Jest dużo szafek na około i otwór wentylacyjny.
Telefon nie działa, to może być wynik burzy. Gdy przechodziłeś przy komisariacie usłyszałeś strzały ze środka.
Nicole:
Wyszłaś w zamieć w swoich rakietach śnieżnych. Dość trudno chodzić, widać na 5m. Nie wiesz właściwie gdzie iść.
Karl:
Mikael krzyknął "Potwory!! Har roi hintho thai!" i wystrzelił w policjanta. Karl odskoczył do pomieszczenie za nim, ale na schodach się poślizgnął i sturlał się na sam dół. Mikael wystrzelił jeszcze kilka pocisków w policjanta, jeden z nich odbił się od metalowego elementu ściany przez co aktywował alarm. Trochę poturbowany Karl zobaczył jak stalowe drzwi piwnicy się zamknęły. Rozejrzał się: na stole na środku leżą zwłoki ze zmazakrowaną głową. Przy ścianie leżą dwa inne ciała. Jest dużo szafek na około i otwór wentylacyjny.

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Marcus
Przedzierajac się przez zamieć która była nie do zniesienia zdawało mu sie że usłyszał strzał stanął niepewnie nie bedac ufnym dźwięką które go dochodzą, ale gdy usłyszał kolejne strzały szybko je zidentyfikował, I nei czekajac długo Chwytając za swoja broń udał się czym predzej w ich strone, nawet niemiał chyba pojęcia że wchodzi na komisariat gdy wyłamywał drzwi i zgodnei z procedurą iście policyjną przeczesywał obiekt w którym sie znalazł.
Przedzierajac się przez zamieć która była nie do zniesienia zdawało mu sie że usłyszał strzał stanął niepewnie nie bedac ufnym dźwięką które go dochodzą, ale gdy usłyszał kolejne strzały szybko je zidentyfikował, I nei czekajac długo Chwytając za swoja broń udał się czym predzej w ich strone, nawet niemiał chyba pojęcia że wchodzi na komisariat gdy wyłamywał drzwi i zgodnei z procedurą iście policyjną przeczesywał obiekt w którym sie znalazł.

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill

-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill


-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Marcus
Marcus, odskoczył by schować sie za czymś co mogło by osłonic go od strzałów poczym uparł sie by zdjąć delikwęta który zagraża zdrowiu i życiu obecnych na komisariacie. w tym celu powtarzał strzały az do skutku. Choelra ile ta policyjna bron którą on ma mozę meic naboi pomyślał chwile mhmm według procedury niepwoinno mu zostac juz z byt wiele kul.
Marcus, odskoczył by schować sie za czymś co mogło by osłonic go od strzałów poczym uparł sie by zdjąć delikwęta który zagraża zdrowiu i życiu obecnych na komisariacie. w tym celu powtarzał strzały az do skutku. Choelra ile ta policyjna bron którą on ma mozę meic naboi pomyślał chwile mhmm według procedury niepwoinno mu zostac juz z byt wiele kul.

-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3653
- Rejestracja: sobota, 19 listopada 2005, 11:02
- Numer GG: 777575
- Lokalizacja: Poznań/Konin
Marcus
Marcus stara sie przylgnać plecami do sciany w ktorej znajduja się drzwi gdzie wszedł szaleniec Karlowi wskazuje by poszukał broni. Powoli zgodnie ze swym stanem wiedzy o działniu w takich sytuacjach postanowil wtargnąć do biura i obezwłądnic Delikwenta. nawet z eskutkiem śmiertelnym dla szaleńca.
Marcus stara sie przylgnać plecami do sciany w ktorej znajduja się drzwi gdzie wszedł szaleniec Karlowi wskazuje by poszukał broni. Powoli zgodnie ze swym stanem wiedzy o działniu w takich sytuacjach postanowil wtargnąć do biura i obezwłądnic Delikwenta. nawet z eskutkiem śmiertelnym dla szaleńca.


-
- Kok
- Posty: 928
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
- Numer GG: 1692393
- Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
- Kontakt:
Karl Black
Przyglądam się ciałom jakie znajdują się w pomieszczeniu i dookoła. Zaglądam do szafek i sprawdzam jak stoi sytuacja z otworem wentylacyjnym. Czy można się do niego dostać, a jeśli tak to czy w nim się zmieszczę. Sprawdzam również, czy nie ma tu jakiś przedmiotów które mogły by pomóc mi w przetrwaniu przy ponownym spotkaniu z Mikaelem (czyt. Kije, rury, noże, broń palna cokolwiek). Sprawdzam czy mam przy sobie dokumenty zabrane z domu Grace. Podchodzę jeszcze do drzwi, by zobaczyć jak są zamknięte, lecz przed próba dokonania tego sprawdzam, czy nie widać Mikaela, gdyż nie chce oberwać kulka od niego. Jeśli go zobaczę, nie próbuje ich otworzyć i wracam do obszukiwania szafek.
Przyglądam się ciałom jakie znajdują się w pomieszczeniu i dookoła. Zaglądam do szafek i sprawdzam jak stoi sytuacja z otworem wentylacyjnym. Czy można się do niego dostać, a jeśli tak to czy w nim się zmieszczę. Sprawdzam również, czy nie ma tu jakiś przedmiotów które mogły by pomóc mi w przetrwaniu przy ponownym spotkaniu z Mikaelem (czyt. Kije, rury, noże, broń palna cokolwiek). Sprawdzam czy mam przy sobie dokumenty zabrane z domu Grace. Podchodzę jeszcze do drzwi, by zobaczyć jak są zamknięte, lecz przed próba dokonania tego sprawdzam, czy nie widać Mikaela, gdyż nie chce oberwać kulka od niego. Jeśli go zobaczę, nie próbuje ich otworzyć i wracam do obszukiwania szafek.

-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:
Marcus:
Tam nie ma Karla. W pomieszczeniu biurowym jest tylko ciało policjanta przy drzwiach prowadzących do piwnicy. Jest tu dużo szafek i na tyłach przez otwarte drzwi widzisz areszt. Ktoś kto przed chwilą wszedł na komisariat karze ci rzucić broń.
Nicole:
Barman zgodził się - ubrał się i wyszedł z tobą na zewnątrz. Po chwili dotarliście do komisariatu. Jakiś mężczyzna z bronią stoi przy zwłokach policjanta. Barman nagle wyjął rewolwer i mierząc do nieznajomego mówi mu żeby rzucił broń.
Karl:
Drzwi są zamknięte na stałe - są z metalu. Masz przy sobie dokumenty. W pomieszczeniu jest dużo ostrych przedmiotów używanych przy sekcjach zwłok. W jednej z szafek znalazłeś strzykawkę z zielonym święcącym czymś. Co ciekawsze obok strzykawki leżą dwie duże torebki białego proszku <otworzyłeś ją kluczami leżącymi na stole>. Za tymi rzeczami leży jeszcze nóż i kilka kartek papieru zapisanych na maszynie do pisania:
Tam nie ma Karla. W pomieszczeniu biurowym jest tylko ciało policjanta przy drzwiach prowadzących do piwnicy. Jest tu dużo szafek i na tyłach przez otwarte drzwi widzisz areszt. Ktoś kto przed chwilą wszedł na komisariat karze ci rzucić broń.
Nicole:
Barman zgodził się - ubrał się i wyszedł z tobą na zewnątrz. Po chwili dotarliście do komisariatu. Jakiś mężczyzna z bronią stoi przy zwłokach policjanta. Barman nagle wyjął rewolwer i mierząc do nieznajomego mówi mu żeby rzucił broń.
Karl:
Drzwi są zamknięte na stałe - są z metalu. Masz przy sobie dokumenty. W pomieszczeniu jest dużo ostrych przedmiotów używanych przy sekcjach zwłok. W jednej z szafek znalazłeś strzykawkę z zielonym święcącym czymś. Co ciekawsze obok strzykawki leżą dwie duże torebki białego proszku <otworzyłeś ją kluczami leżącymi na stole>. Za tymi rzeczami leży jeszcze nóż i kilka kartek papieru zapisanych na maszynie do pisania:
Ktoś dobija się do drzwi. Zobaczyłeś, że można uciec otworem wentylacyjnym, ale jest ona bardzo ciemny.16. Marcin.
9 lat. To dużo, czy mało czasu? Prawie cała nieskończoność dla kogoś kto siedzi samotnie w jednym małym pomieszczeniu z łóżkiem, nożem i dywanem. Przez 9 lat, można nożem zapełnić wszystkie dostępne miejsca ściany wyrytymi napisami. Tyle czasu wystarczy, żeby zastanowić się nad sobą i tworzyć różne rzeczy, ale najgorsze jest to, że zawsze można wyjść. Za straszliwą cenę, ale istnieje wolny wybór. Potęgi żerują właśnie na źle pojętej wolności. Bo cóż to za wybór między życiem wśród ludzi, a życiem ukochanej? Marcin wolał zostać w niewoli niż przyczynić się do śmierci jedynej osoby, którą uważał za swoją miłość. 9 lat obserwował świat przez otwarte drzwi przez które nie wolno mu było przejść w związku z groźbą wyrytą na ścianie. Nie wiedział, czy to jest prawda czy nie, ale wolał nie ryzykować jej życia. Napis głosił:
"Czekaj tu zdradziecki chłopcze
Lub ci złą wiadomość obwieszcze
Wybierz między swoją niewolą
A miłości twej wielką niedolą
Wybierz źle to dziewczyna umrze
Czekaj a będzie zapewne dobrze
Nie musisz ani jeść ani pić
Możesz spokojnie bez tego żyć"
Był wyryty prostym pismem przypominającym trochę czcionką runy celtów, ale to było w języku polskim. 9 lat tyle czasu Marcin spędził w tej dziwnej celi, ciągle czytając ten wiersz i pisząc różne głupoty na ścianach. Stracił praktycznie całą swoją młodość tam. Od 16 do 25 roku życia siedział sam, czasem mówiąc do siebie, a czasem do ludzi, których widział za drzwiami, którzy jednocześnie jego nie widzieli. Po 9 latach uzmysłowił sobie, że jeżeli nie wyjdzie to umrze tam. Wiersz głosił zresztą, że jest zdrajcą, ale obok był jego własny napis sprzed kilku lat "Kocham Olę - Marcin". Postanowił wyryć jeszcze jedno słowo. Poddał się, został pokonany przez tego, kto mu to zrobił. Napisał "Przepraszam" i zemdlał. W śnie przypomniało mu się jego życie sprzed zamknięcia. Miał kochających i dobrych rodziców, z którymi czasami się sprzeczał, ale i tak mniej żywiołowo niż jego rówieśnicy. Miał też dziewczynę, która go kochała i on kochał ją. Miał ładny pokój, większy niż cela, w której spędził 9 lat swojego życia. Miał... Ale wszystko to stracił. Nawet nie wiedział za co. Czym sobie zasłużył na taką karę? Czym?
Obudził się. Przez drzwi zobaczył, że na podwórku między jego blokiem, a sąsiednim jest jasno, ale nie ma ludzi. Świat dopiero się budzi, był wczesny ranek. Powoli, na kolanach, szlochając ruszył w stronę drzwi. Jego brudne, blond włosy opadły mu na oczy, oprócz zmian związanych ze starzeniem się nic się nie zmieniło. Włosy nie urosły, ani o milimetr od 9 lat. Tak długich i nudnych 9 lat. Stojąc na kolanach przed drzwiami wyjął z kieszeni swoich spodni Urban Camo scyzoryk. Był ze Szwajcarii i spośród 4 ostrzy tylko jedno było dobre i nigdy się nie stępiło. Pomyślał po raz kolejny o samobójstwie, ale nie mógł tego zrobić. Nie umiał. Cisnął nóż przed siebie i widział jak upada na trawę podwórka na wolności. Zalał się łzami i krzycząc słowo "Przepraszam" przeszedł na czworaka przez drzwi. Poczuł zapach świeżo ściętej trawy i w oddali usłyszał warkot kosiarki. Odwrócił się i zobaczył swój blok mieszkalny. 9 lat minęło, ale jego dom się nie zmienił zbytnio. Uwagę tylko przyciągały ładne okna, które wszyscy mieli. Nagle wokół leżącego Marcina pojawiło się 7 postaci ubranych w białe szaty ze szpiczastymi czapkami na głowach. Było jedynie widać ich oczy, wszystkie skupione i przeszywające go na wylot. Jeden z nich podniósł prawą rękę i wtedy z rękawa wysunęła się dłoń o dość długich palcach. Przywódca wyszeptał:
- La Santa Campańa nie rzuca słów na wiatr. Wrócimy do ciebie. Patrz. - cała siódemka zniknęła, a Marcin odwrócił wzrok i zobaczył swoją dziewczynę, która wyszła spomiędzy bloków. Chciał krzyknąć, ale nie mógł. Zaczął machać jednak rękoma do niej. Zobaczyła go i krzyknąwszy jego imię ruszyła pędem rzucając po drodze siatki, które niosła. Niespodziewanie dla niej ułamała się gałąź z drzewa, pod którym przebiegała i spadła jej prosto na głowę. Ostra część przebiła jej czaszkę. Zginęła na miejscu. Marcin pod wpływem impulsu rzucił się w stronę scyzoryka i przeciął sobie żyłę od nadgarstka do łokcia. Umarł po kilku strasznych chwilach, w których bardzo cierpiał fizycznie i psychicznie. Choć zginął fizycznie tak samo jak jego ukochana, którą zdradził to jednak przeżyła jego esencja - to co chrześcijanie nazywają duszą. Zwłoki obojga dwudziestolatków zostały zabrane przed godziną 9:00, o której to skończył swoją pracę robotnik z kosiarką. Nie chcąc mieć nieprzyjemności nie powiedział przestawicielom władzy o tym, że widział wszystko dokładnie, a nawet spostrzegł coś więcej. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów La Santa Campańa została zobaczona przez człowieka, o którym ta grupa nic nie wiedziała.

-
- Marynarz
- Posty: 389
- Rejestracja: środa, 21 grudnia 2005, 13:29
- Lokalizacja: Silent Hill
