Sorrki za mały przestój chłopaki, ale miałem kilka ważnych spraw ostatnio na głowie. Jedziem dalej...
Gdy Archangel pojawił się przy Pyro, nagle za Warrenem zaczął materializować się humanoidlany stwór i mechanicznym głosem powiedział:
- Nastąpi skatalogowanie...
Mutant popatrzył na Archangela:
- W końcu Xavier mnie dopadł..wiedziałem że tak będzie...
W tym momencie Pyro wystrzelił pełną mocą, wprost w humanoida, który zniknął równie szybko jak się pojawił. Alerdyce wypalił swą moc i leżał teraz całkiem nieprzytomny na polu tuż obok Archangela. Wkrótce obok was pojawili się agenci S.H.I.E.L.D., którzy zabrali Pyro do swego samolotu. Zjawił się również sam Fury, który widząc wasze zdziwione miny powiedział:
- Zabieramy go...Dobra robota, X-Men - popatrzył na was i zapalił cygaro.
- Co on w ogóle pie*rzy? - Gambit popatrzył po towarzyszach - Jaki Xavier go dopadł? Chyba ten wirus całkowicie zeżarł mu mózg...Chociaż ta istota która pojawiła się za nim nie wyglądała zbyt przyjaźnie...Co więc robimy...Proponuję wrócć do bazy.
Gambit poprawił płaszcz i czekał na propozycje kolegów z drużyny.
-Dobra robota!!Ahh, ale się napracowaliśmy przy tym Pyro...Gambit , a myślałeś że będziemy uczestniczyć w następnej misji??Skądże znowu..Jedziemy lub lecimy albo co tam chcecie - dodał z uśmiechem.Dom czeka na nas.Przyda się trochę odpoczynku..
Warren wzbił się w powietrze i poleciał w stronę instytu Charlesa Xaviera.
"W końcu udało nam się nieco schłodzić tego ognistego chłopaka..Ciekawe ile jeszcze czeka nas podobnych przygód.."
- Za wiele się od niego nie dowiemy - stwierdził z niesmakiem patrząc na żołnierzy zabierających Allerdyce'a. - Remy ma rację, nic tu po nas. Wracajmy - rzekł drapiąc się ogonem za uchem.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę! Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Metaliczny dzwięk. Obok Fury'ego po chwili pojawił się Piotr w swojej ludzkiej postaci. Co z nim zrobicie? On wpadł w jakiś szał. Bylibyśmy wdzięczni za informacje, jeśli przesłuchania odniosą jakieś skutki. powiedział. Odetchnał głęboko, spojrzał na pola kukurydzy. Dobrze, że nam się udało. mruknął pod nosem i skierował się w stronę Blackbirda.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
- Co będziemy stali jak te kołki, wbijamy się do blackbirda i odlatujemy- powiedział z uśmiechem Bobby, po czym zaczął iśc w stronę samolociku X-menów. A do Piotra dodał.- Pamiętasz czy kiedykolwiek Fury powiedział nam o co w tym wszystkim biega, zaraz uraczy cię pewnie jakąs bajeczką- Ice-men przyjął na nowo zwyczajną formę.
Nigdy nam nic nie powiedział. Ale poprosić nie zaszkodzi. Nigdy nic nie wiadomo. odpowiedział i uśmiechnął się do Bobby'ego gdy wsiadali do samolotu.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
-Blackbird, wyłącz maskowanie i rozpocznij pionowe schodzenie dziecinko. - wydał komendę Cyclops. Gdy wszyscy zajęli swe miejsca zwrócił się do ekipy. - Nieźle nam poszło.
Samolot ruszył w stronę Instytutu Xaviera.
Alex siedział w samolocie i bawił się karta którą zwinął Gambitowi. -Ma kto jakieś pomysły co to mogło być??-zapytał Havok mając na mysli wydarzenia w których przed chwilą uczestniczył.
"Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni"