[Bleach]Senkensha no Sabishii

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [Bleach]Senkensha no Sabishii

Post autor: Hose15 »

Kazamachi Kiru

Kiru patrzył cały czas na Zork'a, który teraz miał na sobie koszulę jednego z Oficerów. Akenaimi również miała go na oku. "Dobrze. Musimy mieć go pod kontrolą. Nie wiadomo co znów wymyśli...". Z tą myślą ruszył w stronę gmachu. Myślał cały czas o zebraniu Kapitanów. Ciekawiło go co zostanie na tym spotkaniu oznajmione.
Hol Gotei 13 był cholernie długi. Zork i Kyo udali się zapewne by ubrać ex - Taicho 5 Dywizji. Zatrzymali się. Kiru spojrzał na dwóch Oficerów. Wytwarzali jakieś Kidou. Czuć było u nich lekkie podniesienie reiatsu. Sam Kazamachi nie uwalniał energii duchowej ani trochę. Niebieskie światło zagłębiło się w jakiejś pół - przeźroczystej błonie. "Zaraz...zaraz. Gdzieś to kiedyś widziałem. Tak! To sprawka Ukitake - san'a. Jest bardzo dobry w używaniu Demonicznej Magii. Niemal po mistrzowsku się nią posługuje.
Po kilku minutach i kilku ceremoniałach wraz z Akenaimi wkroczyli na salę. Stali w niej wszyscy Kapitanowie Gotei 13, oprócz Zork'a, Kenpachi'ego i Mayuri'ego. Obejrzał całą salę, po czym siadł niedaleko Komamury. Myślał nad tym zabójstwem, lecz z zamyślenia wyrwał go głos Taichō 7 - ki. Do kłótni dołączyła się Unohana Retsu. Kiru zastanawiało to o co się tak wykłócają.
- Musimy zrzuć na wasze barki odpowiedzialność za dalsze losy Seireitei... - usłyszał głos Shunsui'a. Zastanowiły go te słowa. Kiru oczekiwał co jeszcze powie im Taichō 8 - ki.
Czerwona Orientalna Prawica
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Bleach]Senkensha no Sabishii

Post autor: Perzyn »

Atmosfera była ciężka. Można się było spodziewać, że takie wydarzenie wywoła wśród zgromadzonych silną reakcję. Napięcie, jakie dało się wyczuć pomiędzy najstarszymi stażem kapitanami Ukitake i Kyouraku a resztą było tak silne i znalazło sobie tak gwałtowne ujście w zachowaniu Sajin-taichō, że nawet nadzwyczaj w tych sprawach nieporadna Akenaimi je wyczuła. W sali rozgrywało się coś poważnego. Na niezbyt udolnie skrywane zaskoczenie i coś jakby nutę niezadowolenia z ich przybycia w głosie Taichō ostatniej, 13 dywizji. Cóż, była prawdopodobnie najłatwiejszą do oszukania osobą w pomieszczeniu.

Jednak okoliczności towarzyszące ich przybyciu okazały się niczym w porównaniu z wyraźną wrogością okazaną ex-taichō 5 dywizji. Kuchiki Byakuya, Komamura Sajin i Hitsugaya Toushiro tak otwarcie okazali swoje intencje, że i tak gęste powietrze stało się jeszcze gęstsze. Taichō 9 dywizji cieszyła się jednym z większych reiatsu pośród kapitanów, ale połączone ze sobą aury trzech kapitanów sprawiły, że nawet jej było ciężej oddychać. Wiedziała, że duchowe ciśnienie, jakie zapanowało było wystarczające by pozbawić słabszych shinigami przytomności, a kto wie czy nie życia.

Jednak nawet nie to wywarło na niej największy wrażenie, lecz słowa Kyouraku-taichō. W pierwszym momencie ich implikacje nawet nie dotarły do jej świadomości. Dopiero po kilkunastu sekundach wciąż brzmiące w jej uszach echem słowa nabrały sensu.
- Ale... – jej głos zaczynał się łamać, słychać było olbrzymią dozę zaskoczenia i jeszcze większą niepewności doprawionej szczyptą niezrozumienia. - Jak to?
Fenrisulfr
Pomywacz
Posty: 34
Rejestracja: niedziela, 13 kwietnia 2008, 19:06
Numer GG: 1061020

Re: [Bleach]Senkensha no Sabishii

Post autor: Fenrisulfr »

Zorklaqthl

Ostatni do sali wkroczył ex-taicho. Kroki starożytnego Azteka były powolne kroki dudniły głuchym, płaskim echem. Zork wtargnął do komnaty tak jak dym zanieczyszcza świeże powietrze. Oczy wszystkich zebranych odwróciły się w jego stronę. Ciszę która nastała przecinały tylko sporadyczne, ciche obelgi. Jego obecność była jak najbardziej nie chciana. Jego wyprostowana postura wydawała się mieć w sobie dużą garść bezczelności, nawet z samego faktu jego obecności. Mimo iż wyglądał na pewnego siebie, to w duszy czuł jakiś dziwny niepokój przyprawiający go o dreszcze. Uczucie to ciągnęło się za nim jak nieprzyjemna, gęsta, zimna mgła od momentu gdy opuścił pokój, w którym przyodział swoje stare szaty. Nie wiedział co mogło być tego powodem. Przypuszczał, że albo ktoś go śledził, albo jego nowe ubranie jest pod wpływem jakiegoś kidou. Nie ważne co to było. Bardziej obchodziło go to, że pomimo zrzucenia z siebie łańcuchów to perspektywa spętania go niewidzialnymi łańcuchami stworzonymi przez mistycyzm wywoływała w nim uczucie przegranej, tak głębokiej, że jego duch ledwo w stanie był je utrzymać. Mimo iż nie widział tych łańcuchów to ich nieme dzwonienie brzmiało w jego głowie niczym upiorne wspomnienie przeszłości i mroczny omen ostrzegający go przed przyszłością.
„Może to właśnie te moje kretyńskie rozmyślanie tak mnie niepokoi.”
Rozejrzał się po zebranych.
„Oho… jednak wciąż mnie nie lubią.”

- Ale... Jak to? – Usłyszał łamiący się głos Akenaimi.
-Jak to? Phi… po prostu ktoś z tu zebranych go zabił. – Powiedział półszeptem do Akenaimi. Jego dziki wzrok wpatrywał się w jakiś punkt w przestrzeni. – Możliwe, że to byłem ja… ale bardziej pomyśl, czy to nie był on.– Chudy palec Zorka wskazał stojącego tuż obok Kiru. - Ja byłem cały czas zamknięty.-

Nagle jego ruchy zrobiły się gwałtowne i szybkie. Stanął przed całą zebraną „radą”
-Który z was to zrobił? – Wypalił oschle w stronę wszystkich zebranych. – I dlaczego mnie wypuściliście? Jeśli myślicie, że będę ścigał któregoś z was by wymierzyć „sprawiedliwość” to zapomnijcie o tym. I jeśli uważacie, że to ja go zabiłem, to powiem wam, że w tym szaleństwie tylko ja, tak zwany szaleniec, mam alibi. Sami mnie przecież „odizolowaliście” i zamknęliście. –
"But I don't want to go among mad people," said Alice. "Oh, you can't help that," said the cat. "We're all mad here."
Zablokowany