- Jesteś pewna, że gliny nas nie widzą, Marvel Girl? – spytał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w dziwnych okularach, zerkając na siedzącego obok policjanta skupionego na gazecie i lukrowanym pączku.
- Przestań, Cyclops, manipulacja umysłem to pierwsze, czego nauczył mnie Profesor. – mruknęła rudowłosa kobieta krzywiąc się nieco. Popatrzyła przez szybę, zerkając na aparaturę wyznaczającą rytm serca młodego mężczyzny pogrążonego we śnie. – To straszne patrzeć, jak Bobby tam leży, zupełnie bezbronny. Wygląda jak zepsuta, porzucona przez wszystkich zabawka, albo coś jeszcze gorszego. – Jean zmarszczyła brwi skupiając wzrok na aparaturze.
- Jak to możliwe, że tak się wszystko spieprzyło? – rzucił Cyclops. – Profesor nie żyje, większość jego uczniów również.
- Bo większość jego uczniów uwierzyła w jego marzenie o symbiozie mutantów i ludzi. – odparła Jean. – I teraz wytłumacz rodzinom poległych, że walczyli o złotą sprawę…
- Czyli winisz o wszystko Xaviera? – Summers zezował na nią.
- Nie całkiem. – odrzekła rudowłosa. – Po prostu wkurza mnie, gdy kolejny z nas leży podpięty pod aparaty i nie wiadomo, czy z tego wyjdzie.
- To już koniec X-Men. – rzucił Cyclops. – Profesor nie żyje, a ja nie mam zamiaru uczestniczyć w tym dalej.
- Ani ja. – stwierdziła Jean. – I jesteś jedynym, Scott, który trzyma mnie na tym świecie.
- Jean, przecież wiesz, że ja…
- Ciii – przerwała mu zamykając usta dwoma palcami. – Nie musisz mi mówić, co czujesz. Jestem telepatką, zapomniałeś?
Nim zdążył coś odpowiedzieć, ich usta zamknął namiętny pocałunek.
* * *
Xavier’s Institute for Gifted Youngsters, Graveyard
Zimny, listopadowy deszcz bombardował hełm Mistrza Magnetyzmu, który, niczym posąg z granitu, wpatrywał się w niewielki nagrobek z wyrytymi na nim słowami „Charles Francis Xavier”. Nieco poniżej, mniejszymi literami widniał napis „Każde marzenie, które warto mieć, jest marzeniem, o które warto walczyć”. Erik przez dłuższą chwilę zawiesił wzrok na wybitych w kamieniu literach, po czym chwycił powiewającą pelerynę otulając się nieco. Zmarszczył brwi, obrzucając wzrokiem nagrobki poległych mutantów znajdujące się za posiadłością Xaviera w Salem Center. Tyle wspólnych bitew, tyle wspólnych rozmów. Wspomnienia nie dające o sobie zapomnieć.
- Tego chciałeś, stary druhu? – mruknął, wpatrując się w mogiłę mentora X-Men. – Czy czułbyś się teraz tak jak ja, wiedząc, że spełnienie twojego marzenia koegzystencji mutantów i ludzi kosztowało tak wiele?
Westchnął, zerkając w niebo.
- Twoich wspaniałych dzieci już nie ma, Charles. Rozproszyli się po świecie, gdy tylko twoje ciało zostało przysypane ziemią. – Magneto urwał, zdejmując swój hełm. Grube krople deszczu szybko zmoczyły jego białe włosy i twarz. – Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale by zapewnić spełnienie wszystkiego w co wierzyłeś, Charles, jestem gotów poświęcić wszystko, co jest mi najbliższe. Gotów jestem walczyć o twój sen…
- Piękna przemowa. – szorstki, basowy głos rozniósł się po okolicy. – Szkoda, że nic z niej nie wynika.
Gdy Magneto odwrócił wzrok, zobaczył za sobą postawnego mężczyznę o ciemnej barwie skóry z wypalonym „M” przecinającym prawą stronę jego twarzy, od czoła, aż po podbródek. To był Bishop. Ubrany w niebieski kostium z żółtymi elementami mierzył do niego z broni uśmiechając się zimno.
- To nie jest czas na wspominki, Magneto. – mruknął nie opuszczając broni. - Ktoś uruchomił alarmy zbliżeniowe, co oznacza, że wróg jest na terenie posiadłości. Obaj jesteśmy na otwartej przestrzeni, a nieprzyjaciel skanuje nas szykując się do ataku.
- Drogi Lucasie, pozwoliłem ci nosić broń byś mógł się bronić, a nie mierzyć z niej do mnie. – odparł spokojnie Magnus i ku zaskoczeniu Bishopa jednym gestem dłoni odebrał mu karabin plazmowy, po czym rozebrał broń na części pierwsze i złożył z powrotem przy użyciu swoich mocy.
- Strzelaj nad moim lewym ramieniem! – warknął nagle Magneto zakładając hełm.
- Że co? – Bishop zmarszczył brwi.
- Strzelaj!
X-Man wykonał polecenie Erika naciskając spust. Potężna fala plazmy uderzyła ponad ramieniem Mistrza Magnetyzmu posyłając w dal zmaterializowanego już Infinite.
- Jak? – spytał zdezorientowany Bishop przeładowując broń.
- Wyczułem zaburzenie w polu elektromagnetycznym zanim Infinite zdążył zakończyć teleportację. – rzucił oschle Magneto. – Przygotuj się, Lucas, to nie koniec…
Jakby na potwierdzenie tych słów, nad głową Magneto zaiskrzyło, po czym z otwartego portalu wychynął dobrze zbudowany mężczyzna pokryty dziwnymi tatuażami, a wraz z nim kilku innych.
- Vanisher! – warknął Magneto.
- Nie tym razem, Lensherr. – rzucił mężczyzna roztaczając nad sobą nowy portal. – Spotkamy się w piekle.
- Ty tchórzu! – rzucił Bishop widząc, jak Vanisher znika w stworzonej przez siebie dziurze czasowej.
- Zostaw! – powiedział Magneto. – Męstwo nigdy nie było jego mocną stroną. Zajmijmy się gośćmi.
Magnus wiedział co mówi, gdyż Vanisher pozostawił po sobie sześciu towarzyszy. Obaj mężczyźni nie kojarzyli ich twarzy, jednak ich powierzchowność mówiła sama za siebie. Oślizgli, wielcy, pałający nienawiścią, zdradzali przybyszów z innego wymiaru.
- Masz jakiś plan, Magneto? – zapytał Bishop naciskając spust i posyłając pierwszego stwora na tamten świat, gdy rzucił się na niego.
- Zostaw to mnie. – odparł Erik.
Bishop wzdrygnął się, słysząc zimne słowa Magneto. Chwilę później Mistrz Magnetyzmu wykonał kilka gestów dłońmi, po czym pięciu kolejnych przeciwników nadęło się niczym bańki, po czym eksplodowało zarzucając ich cuchnącymi wnętrznościami.
- Łatwo poszło. – rzucił Bishop przecierając twarz.
- Nie ciesz się zbytnio. – mruknął Magneto kierując się do wyjścia z cmentarza. – Prawdziwe zagrożenie dopiero się zbliża, a my musimy być przygotowani. Obiecałem to Charles’owi i słowa dotrzymam. Pora na nowe pokolenie X-Men, a czy mi w tym pomożesz czy nie, to już twoja sprawa…
* * *

AMAZING X-MEN
written by Acid
Witam!
Tym oto krótkim wprowadzeniem zapraszam do mojej rekrutacji osadzonej w uniwersum Marvela. Ostatnio mocno siedzę w serialu animowanym X-Men Evolution i postanowiłem zorganizować dla Was, drodzy Gracze sesję, która przeniesie Was we wspaniały świat mutantów. Wiem, było sporo innych sesji, które padały po mniej więcej dwóch stronach, ja jednak nie zamierzam się poddawać, zwłaszcza, że mam przygotowany scenariusz, który, jeśli będzie nam się dobrze grać przerodzi się w mini-kampanię.
Tym, którzy nie przeczytali powyższego wprowadzenia spieszę wyjaśnić, że sesja odbiegać będzie znacznie od tego, co znają sympatycy serialu bądź oryginalnych komiksów z „X” w logo. W mojej wizji uniwersum (a wiadomo że w świecie Marvela jest ich wiele) Profesor Xavier poległ w mentalnej walce z Shadow King’iem w ostatecznym starciu na Muir Island, a Uncanny X-Men którzy przeżyli to wydarzenie, poszli w rozsypkę. Władzę nad szkołą przejął Magneto, który zamierza kontynuować marzenie Xaviera, a wraz z nim kilka znanych z uniwersum postaci (jakich, to się okaże w samej przygodzie





Kod: Zaznacz cały
[AVATAR] <bez mangowych wrzutów poproszę>
[b]Imię i nazwisko:[/b]
[b]Imię kodowe:[/b] <albo wymyślicie sami, albo Wam pomogę>
[b]Wzrost:[/b]
[b]Waga: [/b]
[b]Wiek:[/b] <ograniczenie - od 18 do 22 lat, tylko żebym nie miał samych 22-latków>
[b]Kolor włosów: [/b]
[b]Kolor oczu: [/b]
[b]Zajęcie/zawód:[/b] <czym zajmuje się postać, gdy nie jest X-Man, np. student, sportowiec, pracownik biurowy, whateva>
[b]Hobby:[/b]
[b]Narodowość:[/b] <nie musi być Amerykańska, nie popadać jednak w skrajności – Araba władającego dwoma katanami na pewno nie przyjmę>
[b]Miejsce narodzin:[/b]
[b]Znani krewni:[/b]
[b]Osobowość:[/b] <zachowanie, wady, zalety itd., niech ta postać żyje i ma swoje nawyki, przyzwyczajenia>
[b]Wygląd:[/b] <w tym znaki szczególne, jeśli Wasza postać takowe posiada, np. tatuaże, kolczyki itd.>
[b]Umiejętności:[/b] <czyli w czym postać jest dobra, np. obsługa komputera, mechanika etc. 18-latka umiejącego prowadzić czołg na pewno nie przyjmę.>
[b]Moc:[/b] <im dokładniejszy opis, tym większe pole do popisu tak dla Gracza jak i MG, więc radzę się postarać>
[b]POZIOM 1:[/b]
[b]POZIOM 2:[/b]
[b]POZIOM 3:[/b]
[b]POZIOM 4:[/b]
[b]POZIOM 5:[/b]
[b]Biografia:[/b] <co najmniej 1,5 A4, to Wy opisujecie, jak Magneto ściągnął Was do Instytutu, żeby nie trzeba było o tym pisać przez kilka stron na sesji, zwłaszcza, że zaczynacie na poziomie 2 Waszej mocy. Nie żebym jakoś specjalnie potrzebował, ale przy pisaniu historii zżywacie się z postacią, co jest In plus jeśli chodzi o samą sesję. >


Karty przysyłajcie na PW, pytania zadawajcie w temacie. Rekrutacja trwa do momentu aż uzbieram 4-6 osób, z którymi będę chciał grać (a jest kilku fanów Marvela na forum z którymi chciałbym zagrać

Pozdrawiam!
Acid.