[steam punk]Wyprawa Langforda - komentarze, pytania
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
[steam punk]Wyprawa Langforda - komentarze, pytania
KARATA POSTACI:
Nazwisko: wiadomo co wpisać
Płeć: wiadomo co wpisać
Narodowość: wiadomo co wpisać
Wiek: wiadomo co wpisać
Profesja: wiadomo co wpisać
Historia: wiadomo co wpisać
Zachowanie:Co lubi, czego nie, czy jest na wyprawie dla kasy czy dla przygód czy dla czegoś jeszcze innego, czy jest przyjecielski/ska, czy jest małomówny/na etc.
umiejętności wynikające z profesji i ew. historii
wygląd i ekwipunek: wiadomo co wpisać
Czysty storytelling, czasy wiktoriańskiej Anglii, można robić przepaki, a nawet to jest wskazane, jak będą zbyt przepakowane to ja je trochę ukrócę te przepaki. Karty najlepiej wklejać tutaj coby nie było copycatów, chciałbym uniknąć kopiowania się profesji. No i tak, jestem zwolennikiem pisania odpisów które nie zajmują kartek A4 oraz postów które opisują jedynie zachowanie postaci, jej myśli bez współtworzenia świata przez graczy.
Ou. Przyjmę w sumie dużo ludzi, w końcu to ekspedycja.
Ostatnio zmieniony niedziela, 25 października 2009, 22:13 przez Brzoza, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Tawerniana Smoczyca
- Posty: 318
- Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 23:00
- Kontakt:
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Klimaty "Ligi Niezwykłych Gentleman'ów" czy raczej bardziej "zwyczajnie" ?
I'm not a bitch. I just have low bullshit tollerance.
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Zależy czym jest dla Ciebie "Liga". A tak naprawdę, to chcę rózne klimaty wprowadzić. I te bardzej real i te fantasy.
-
- Mat
- Posty: 494
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
- Lokalizacja: Z Pustki
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Technika czysto z czasów Wiktorianskich czy nieco bardziej zaawansowana i na ile rozpowszechniona jest magia w takim ukladzie? No i pytanie do kiedy rekrutacja trwa.
K.M.N.
Don't make me dance on your grave...
Don't make me dance on your grave...
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Magii jest niemalże brak. magią zajmują się indiańscy szamani, ruscy znachorzy i chińscy cyrulikowie i jakieś wiedźmy na irlandzkich wioskach. Technika jest bardzo posunięta do przodu, jeżeli masz na to pieniądze. Czyli królowa Wiktoria może sobie pozwolić na wytwory XIX wyobraźni, kiedy zwykły ludek - nie, no o ile nie jest wynalazcą..
Ale tak Danai, licze bardziej na coś w stylu "Ligi Niezwykłych Gentlemanów" aniżeli steampunkowe cyborgizacje etc.
Ale tak Danai, licze bardziej na coś w stylu "Ligi Niezwykłych Gentlemanów" aniżeli steampunkowe cyborgizacje etc.
-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 11:50
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Antwerpia
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Imię: Baron Dr. Otto Heinrich
Nazwisko: von Frohmann
Płeć: Męska
Narodowość: Niemiec (Prusak)
Wiek: 38
Profesja: Wynalazca/Technik/Mechanik
Historia: Urodził się 24 marca 1814 roku pod Berlinem. Jego ojciec, baron von Frohmann był pasjonatem świeżo wymyślonych technologii - widział w energii parowej przyszłość rodzaju ludzkiego i wpoił miłość i fascynację technologią młodemu Ottonowi. Chłopak okazał się być wybitnie inteligentny, dlatego poszedł do szkoły dużo wcześniej i również przez szkołę przeleciał jak piorun, zyskując maturę z wybitnymi wynikami w wieku 14 lat. Następne 10 lat spędził na różnych uniwersytetach technicznych Niemiec, zyskując tytuł magistra inżyniera na siedmiu różnych kierunkach inżynieryjnych oraz dwa doktoraty. Kolejne kilka lat spędził na podróżach po świecie, spotykając się z wybitnymi inżynierami, fizykami i matematykami, rozwiązując zadania, budując przeróżne machiny oraz poznając świat. W wieku 35 lat wrócił w rodzinne strony, gdzie do rodzinnego domu dobudował sobie duże laboratorium gdzie eksperymentuje, tworzy i stuka i puka. Pieniędzy ma pod dostatkiem, bo po pierwsze dużo dostał w spadku po ojcu, baronie, a po drugie jego wynalazki przynoszą mu spore ilości pieniędzy. W końcu, po trzech latach takiego życia uznał, że znów trzeba wrócić na szlak, a że znalazł ogłoszenie Sir Longforda, to uznał, że jego niesamowite zdolności techniczne i kufer pełen wynalazków na pewno się przyda.
Zachowanie: Ogólnie przyjacielski człowiek, choć z głową w chmurach. Niemalże zawsze myśli o jakimś nowym cudzie, które możnaby wynaleźć. Gdy mówi to łatwo usłyszeć, że jest niemcem - ma śmieszny akcent i często wtrąca zwroty po niemiecku (szczególnie 'ja'). Wydaje się być cudakiem i wcale tej opinii nie próbuje zmienić. Siebie uważa za wizjonera, a nie za dziwaka. Jest bardzo otwarty na wiedzę i zawsze chce się czegoś nauczyć. Nie ma żadnych uprzedzeń, choć jest trochę seksistą i uważa, że kobiety nie powinny pchać się w dżungle i na pustynie. Nie toleruje ludzi, którzy nie szanują wiedzy i technologii. Zawsze chętny do debaty na tematy matematyczno-inżynieryjno-fizyczne, inne tematy (polityka, świat, ludzie) raczej nie są jego ulubionymi. Ludzi wita z uśmiechem. Pamięć ma doskonałą, pomijając imiona ludzi, których nigdy nieomalże nie pamięta. Geniusz inżynieryjny, na oko potrafi określać trajektorie lotu, a w głowie obliczać potężne wzory. Gdy zachodzi potrzeba rozwiązania jakiegoś problemu, potrafi usiąść i tak się skupić, że nic do niego nie dociera. Ma niesamowitą zdolność wyciągania wniosków.
umiejętności Inżynieria, Fizyka, Matematyka, Biologia, Chemia, Niemiecki, Francuski, Angielski, Hiszpański, Rosyjski (słabo), Technika, Mechanika, Pojazdy (głównie wiedza teoretyczna, cośtam prowadzić potrafi), Logika, Analizowanie, Dedukcja, Zauważanie, Przeszukiwanie, Znajomości (w światku naukowym), Strzelectwo (żaden z niego mistrz). Może czegoś zapomniałem, ale chyba łapiesz co moja postać potrafi - wynalazca/chodząca encyklopedia.
wygląd i ekwipunek: Ogólny wygląd
Wysoki, szczupły mężczyzna. Ciemne włosy, krótko obcięte i kozia bródka, którą notorycznie gładzi. Zazywczaj nosi marynarkę albo frak, do tego elegancka kamizela, kołnierzyk i eleganckie spodnie. Na głowie nosi najczęściej cylinder. Na dłoniach rękawiczki a na nosie okulary jego własnej produkcji - "Dunkelbrille" - okulary, które dostosowują się do poziomu światła, pozwalając mu lepiej widzieć w gorszym świetle (choć nie w kompletnych ciemnościach) i pozwala uniknąć oślepienia w przypadku wystawienia na nagły błysk światła, dotatkowo, przy chwili nastawiania pozwala mu widzieć niewielkie obiekty (jak lupa) lub oddalone obiekty (jak lornetka). Najczęściej w dłoni trzyma laseczkę, która też jest jego własnym wynalazkiem - w środku zamontowano trójpolaryzator, który zbiera energię z ruchu (energię kinetyczną) i przetwarza ją w energię elektryczną, którą można wykorzystać zarówno do zasilania urządzeń elektrycznych jak i do pierdolnięcia kogoś przez łeb, by popamiętał. Pod frakiem nosi specjalnie wykonaną przez niego samego uprząż, na której nosi wiele ciekawych wynalazków (jak mi powiesz gdzie jedziemy, to dostosuję wynalazki, które mam na sobie), jednak jego największą dumą jest wiszący przy pasie WunderPistole III - to wykonany przez niego samego spory rewolwer na bycze naboje. Rewolwer przystosowany jest do działania we wszelkich warunkach, w powietrzu, pod wodą, na mrozie, w gorącu i tak dalej. Dodatkowo Otto sam wyrabia do niego naboje, których są setki rodzajów - zwykłe, wybuchowe, na słonie, odłamkowe, z gazem łzawiącym, zapalające, z kwasem, elektryczne, to tylko krótka lista tych rodzajów.
Nazwisko: von Frohmann
Płeć: Męska
Narodowość: Niemiec (Prusak)
Wiek: 38
Profesja: Wynalazca/Technik/Mechanik
Historia: Urodził się 24 marca 1814 roku pod Berlinem. Jego ojciec, baron von Frohmann był pasjonatem świeżo wymyślonych technologii - widział w energii parowej przyszłość rodzaju ludzkiego i wpoił miłość i fascynację technologią młodemu Ottonowi. Chłopak okazał się być wybitnie inteligentny, dlatego poszedł do szkoły dużo wcześniej i również przez szkołę przeleciał jak piorun, zyskując maturę z wybitnymi wynikami w wieku 14 lat. Następne 10 lat spędził na różnych uniwersytetach technicznych Niemiec, zyskując tytuł magistra inżyniera na siedmiu różnych kierunkach inżynieryjnych oraz dwa doktoraty. Kolejne kilka lat spędził na podróżach po świecie, spotykając się z wybitnymi inżynierami, fizykami i matematykami, rozwiązując zadania, budując przeróżne machiny oraz poznając świat. W wieku 35 lat wrócił w rodzinne strony, gdzie do rodzinnego domu dobudował sobie duże laboratorium gdzie eksperymentuje, tworzy i stuka i puka. Pieniędzy ma pod dostatkiem, bo po pierwsze dużo dostał w spadku po ojcu, baronie, a po drugie jego wynalazki przynoszą mu spore ilości pieniędzy. W końcu, po trzech latach takiego życia uznał, że znów trzeba wrócić na szlak, a że znalazł ogłoszenie Sir Longforda, to uznał, że jego niesamowite zdolności techniczne i kufer pełen wynalazków na pewno się przyda.
Zachowanie: Ogólnie przyjacielski człowiek, choć z głową w chmurach. Niemalże zawsze myśli o jakimś nowym cudzie, które możnaby wynaleźć. Gdy mówi to łatwo usłyszeć, że jest niemcem - ma śmieszny akcent i często wtrąca zwroty po niemiecku (szczególnie 'ja'). Wydaje się być cudakiem i wcale tej opinii nie próbuje zmienić. Siebie uważa za wizjonera, a nie za dziwaka. Jest bardzo otwarty na wiedzę i zawsze chce się czegoś nauczyć. Nie ma żadnych uprzedzeń, choć jest trochę seksistą i uważa, że kobiety nie powinny pchać się w dżungle i na pustynie. Nie toleruje ludzi, którzy nie szanują wiedzy i technologii. Zawsze chętny do debaty na tematy matematyczno-inżynieryjno-fizyczne, inne tematy (polityka, świat, ludzie) raczej nie są jego ulubionymi. Ludzi wita z uśmiechem. Pamięć ma doskonałą, pomijając imiona ludzi, których nigdy nieomalże nie pamięta. Geniusz inżynieryjny, na oko potrafi określać trajektorie lotu, a w głowie obliczać potężne wzory. Gdy zachodzi potrzeba rozwiązania jakiegoś problemu, potrafi usiąść i tak się skupić, że nic do niego nie dociera. Ma niesamowitą zdolność wyciągania wniosków.
umiejętności Inżynieria, Fizyka, Matematyka, Biologia, Chemia, Niemiecki, Francuski, Angielski, Hiszpański, Rosyjski (słabo), Technika, Mechanika, Pojazdy (głównie wiedza teoretyczna, cośtam prowadzić potrafi), Logika, Analizowanie, Dedukcja, Zauważanie, Przeszukiwanie, Znajomości (w światku naukowym), Strzelectwo (żaden z niego mistrz). Może czegoś zapomniałem, ale chyba łapiesz co moja postać potrafi - wynalazca/chodząca encyklopedia.
wygląd i ekwipunek: Ogólny wygląd
Wysoki, szczupły mężczyzna. Ciemne włosy, krótko obcięte i kozia bródka, którą notorycznie gładzi. Zazywczaj nosi marynarkę albo frak, do tego elegancka kamizela, kołnierzyk i eleganckie spodnie. Na głowie nosi najczęściej cylinder. Na dłoniach rękawiczki a na nosie okulary jego własnej produkcji - "Dunkelbrille" - okulary, które dostosowują się do poziomu światła, pozwalając mu lepiej widzieć w gorszym świetle (choć nie w kompletnych ciemnościach) i pozwala uniknąć oślepienia w przypadku wystawienia na nagły błysk światła, dotatkowo, przy chwili nastawiania pozwala mu widzieć niewielkie obiekty (jak lupa) lub oddalone obiekty (jak lornetka). Najczęściej w dłoni trzyma laseczkę, która też jest jego własnym wynalazkiem - w środku zamontowano trójpolaryzator, który zbiera energię z ruchu (energię kinetyczną) i przetwarza ją w energię elektryczną, którą można wykorzystać zarówno do zasilania urządzeń elektrycznych jak i do pierdolnięcia kogoś przez łeb, by popamiętał. Pod frakiem nosi specjalnie wykonaną przez niego samego uprząż, na której nosi wiele ciekawych wynalazków (jak mi powiesz gdzie jedziemy, to dostosuję wynalazki, które mam na sobie), jednak jego największą dumą jest wiszący przy pasie WunderPistole III - to wykonany przez niego samego spory rewolwer na bycze naboje. Rewolwer przystosowany jest do działania we wszelkich warunkach, w powietrzu, pod wodą, na mrozie, w gorącu i tak dalej. Dodatkowo Otto sam wyrabia do niego naboje, których są setki rodzajów - zwykłe, wybuchowe, na słonie, odłamkowe, z gazem łzawiącym, zapalające, z kwasem, elektryczne, to tylko krótka lista tych rodzajów.
-
- Tawerniana Smoczyca
- Posty: 318
- Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 23:00
- Kontakt:
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
KARATA POSTACI:
Nazwisko: Kerowyn "Kerry" Egan
Płeć: kobieta
Narodowość: Irish
Wiek: ok. 30
Profesja: kucharz, chemik-piromaniak
Historia: Kerowyn urodziła się na Zielonej Wyspie, a wychowała na wsi, wśród drwali i rolników. Efekt był przewidywalny: jest uparta jak stado osłów, skora do bitki i wesoła, a prócz tego potrafi i porąbać drewno i ubić świniaka, zrobić kiełbasę i zbudować stodołę. Jako nastolatka unikała szkoły jak mogła, więc jej wiedza ogólna (szczególnie w dziedzinach technicznych) pozostawia wiele do życzenia, jednak chemię opanowała doskonale. Obecnie potrafi zrobić większość rzeczy - od mydła po napalm. Ale w miejscu, gdzie mieszkała te zdolności raczej nie znajdowały zbyt wielkiego zastosowania, więc zajęła się nieco bardziej przyziemnym zastosowaniem chemii: gotowaniem. I to był strzał w dziesiątkę. Gotuje szybko, smacznie i sycąco, na dodatek potrafi zrobić posiłek z prawie wszystkiego. Niestety, od jakiegoś czasu nie może na swej rodzinnej ziemi znaleźć pracy - głównie z powodu niewyparzonej gęby, choć kilka wybuchów w restauracji też zrobiło swoje. Zasoby pieniężne dość szybko się kurczą, a widoków na zatrudnienie nie ma -a jeżeli dodać do tego pasję gromadzenia przypraw, przepisów i nowych smaków to decyzja o wyruszeniu na wyprawę była oczywista...
Zachowanie: Kerowyn to tzw. dusza-człowiek - jednakże o bardzo krótkim loncie. Nie potrafi długo się gniewać, ale reaguje bardzo gwałtownie, często uciekając się do rozdawania kopniaków czy solidnych sierpowych. Momentami ciężko zrozumieć co mówi - szczególnie gdy zapomni się i zaczyna wyrzucać z siebie w tempie karabinu maszynowego slangowe słowa z bardzo wyraźnym akcentem. Nie lubi marnowania jedzenia, mazgajstwa, ceni odwagę, mocną głowę i dobry żart.
Umiejętności wynikające z profesji i ew. historii : chemik - komponowanie dowolnych substancji o różnym zastosowaniu, gotowanie, dobrze obchodzi się ze zwierzętami, zielarstwo, generalne przeżycie w nienajlepszych warunkach, bar fights, obsługa noży - włącznie z rzucaniem, i to celnie.
wygląd i ekwipunek: Niewysoka kobieta. Kręcone, rude włosy przepasane chustką. Delikatne zmarszczki w kącikach zielonych oczu. Raczej pulchna, ale w typie Nigelli, nie Danuty Rinn. Szerokie ramiona, mocne dłonie. Nosi głównie spodnie i kamizelki ze skóry podszytej lnem bądź wełną, wełniane swetry, szerokie paski i wysokie buty. Rękawiczki i gogle obowiązkowe, skoro pracuje z chemikaliami w wolnym czasie. Plecak zawierający: kubek metalowy, patelnię, garnek, łyżkę drewnianą, skrzynkę z komponentami chemicznymi, bagietkami, paroma kolbami i retortami, palnik Bunsena, niewielka butla z gazem, kilka paczek zapałek, śpiwór, samopompujący się materac, zmiana ubrania, sznur.
Na pasie : 2x chef's knife, 4 nieduże noże do pomniejszych zadań (skrobanie ryb, obieranie warzyw - nadają się także do rzucania), tasak, podpalacz.
Szkic dorzuce pozniej, nie mam teraz aparatu.
Nazwisko: Kerowyn "Kerry" Egan
Płeć: kobieta
Narodowość: Irish
Wiek: ok. 30
Profesja: kucharz, chemik-piromaniak
Historia: Kerowyn urodziła się na Zielonej Wyspie, a wychowała na wsi, wśród drwali i rolników. Efekt był przewidywalny: jest uparta jak stado osłów, skora do bitki i wesoła, a prócz tego potrafi i porąbać drewno i ubić świniaka, zrobić kiełbasę i zbudować stodołę. Jako nastolatka unikała szkoły jak mogła, więc jej wiedza ogólna (szczególnie w dziedzinach technicznych) pozostawia wiele do życzenia, jednak chemię opanowała doskonale. Obecnie potrafi zrobić większość rzeczy - od mydła po napalm. Ale w miejscu, gdzie mieszkała te zdolności raczej nie znajdowały zbyt wielkiego zastosowania, więc zajęła się nieco bardziej przyziemnym zastosowaniem chemii: gotowaniem. I to był strzał w dziesiątkę. Gotuje szybko, smacznie i sycąco, na dodatek potrafi zrobić posiłek z prawie wszystkiego. Niestety, od jakiegoś czasu nie może na swej rodzinnej ziemi znaleźć pracy - głównie z powodu niewyparzonej gęby, choć kilka wybuchów w restauracji też zrobiło swoje. Zasoby pieniężne dość szybko się kurczą, a widoków na zatrudnienie nie ma -a jeżeli dodać do tego pasję gromadzenia przypraw, przepisów i nowych smaków to decyzja o wyruszeniu na wyprawę była oczywista...
Zachowanie: Kerowyn to tzw. dusza-człowiek - jednakże o bardzo krótkim loncie. Nie potrafi długo się gniewać, ale reaguje bardzo gwałtownie, często uciekając się do rozdawania kopniaków czy solidnych sierpowych. Momentami ciężko zrozumieć co mówi - szczególnie gdy zapomni się i zaczyna wyrzucać z siebie w tempie karabinu maszynowego slangowe słowa z bardzo wyraźnym akcentem. Nie lubi marnowania jedzenia, mazgajstwa, ceni odwagę, mocną głowę i dobry żart.
Umiejętności wynikające z profesji i ew. historii : chemik - komponowanie dowolnych substancji o różnym zastosowaniu, gotowanie, dobrze obchodzi się ze zwierzętami, zielarstwo, generalne przeżycie w nienajlepszych warunkach, bar fights, obsługa noży - włącznie z rzucaniem, i to celnie.
wygląd i ekwipunek: Niewysoka kobieta. Kręcone, rude włosy przepasane chustką. Delikatne zmarszczki w kącikach zielonych oczu. Raczej pulchna, ale w typie Nigelli, nie Danuty Rinn. Szerokie ramiona, mocne dłonie. Nosi głównie spodnie i kamizelki ze skóry podszytej lnem bądź wełną, wełniane swetry, szerokie paski i wysokie buty. Rękawiczki i gogle obowiązkowe, skoro pracuje z chemikaliami w wolnym czasie. Plecak zawierający: kubek metalowy, patelnię, garnek, łyżkę drewnianą, skrzynkę z komponentami chemicznymi, bagietkami, paroma kolbami i retortami, palnik Bunsena, niewielka butla z gazem, kilka paczek zapałek, śpiwór, samopompujący się materac, zmiana ubrania, sznur.
Na pasie : 2x chef's knife, 4 nieduże noże do pomniejszych zadań (skrobanie ryb, obieranie warzyw - nadają się także do rzucania), tasak, podpalacz.
Szkic dorzuce pozniej, nie mam teraz aparatu.
I'm not a bitch. I just have low bullshit tollerance.
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
<3
? yy ?
? yy ?
-
- Tawerniak
- Posty: 1271
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
- Numer GG: 10455731
- Lokalizacja: Radzymin
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Good day to thee, kind Sir! Można zaklepać miejsce? Albo od razu dwa?
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
prawdopodobnie wezmę z 6 siedem ludzi(jezeli nie będzie kopii) więc spoko
-
- Tawerniana Smoczyca
- Posty: 318
- Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 23:00
- Kontakt:
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Każda porządna wyprawa potrzebuje kucharza, szczególnie jak na pokładzie takie delikatesiki jak powyżej
I bardziej...
+
I bardziej...
+
I'm not a bitch. I just have low bullshit tollerance.
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
-
- Majtek
- Posty: 135
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 11:50
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Antwerpia
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Co proszę? Mój szwab jest prawdziwym twardzielem, a nawet jeśli nie to zrobi maszynę, która będzie twardzielem za niego i będzie srać tygrysami, taka będzie twarda. A żarcie to też sobie zrobię. Z pary, tłoków i zębatekDanai pisze:Każda porządna wyprawa potrzebuje kucharza, szczególnie jak na pokładzie takie delikatesiki jak powyżej
-
- Mat
- Posty: 494
- Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
- Lokalizacja: Z Pustki
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Edytowane
KARATA POSTACI:
Nazwisko: Brian Gunn
Płeć: Mężczyzna
Narodowość: Szkocka
Wiek: 65
Profesja: Strzelec wyborowy
Historia: Brian od najmłodszych lat miał zdecydowanie lepsze oko niż jego rówieśnicy ale też i nieco inne podejście do obcego bólu. Obserwowanie poranionych zwierząt lub złamań nikt inny nie uważał za normalne, poza nim oczywiście. Żeby odciągnąć chłopaka od niecodziennych obserwacji, rodzina szybko wcześnie zaciągnęła go do pomocy w rodzinnej gorzelni. Najprawdopodobniej dalej zajmował by się produkcją whiskey gdyby nie został przymusowo zwerbowany do Czarnej Straży. W 42-gim regimencie jego opanowanie, brak reakcji na widok krwi i pewna ręka dość szybko znalazły zastosowanie przy obsłudze karabinów. Cały regiment po pewnym czasie został przeniesiony do Hiszpanii, gdzie jeszcze wtedy młodzieniec miał sprawdzić się w boju. Sprawdził się nie tylko jako żołnierz, ale również jako dobry zwiadowca. Po Hiszpanii były Indie i kolejne bitwy. Podczas osłaniania odwrotu w Indiach został postrzelony i uznany za martwego, pośmiertnie odznaczono go Krzyżem Wiktorii. Miał szczęścia na tyle że prawie martwego Briana znalazł jeden z okolicznych mieszkańców i zaciągnął do wioski, gdzie zajął się nim znachor. Blisko rok zajęło mu powrót do sił i odnalezienie najbliższego garnizonu gdzie dowiedział się że jego regiment już dawno powrócił do Szkocji. Powrócił do kraju wraz z następnym transportem, gdzie odebrał osobiście swoje pośmiertne odznaczenie. Po piętnastu latach odszedł z czynnej służby i wyruszył do Afryki polować na słonie. Od czasu powrotu z Indi nie postarzał się w ogóle, nie wiadomo czy to jakieś błogosławieństwo czy klątwa znachora, który go uratował, czy jeszcze co innego, ale nie wnika w to, po prostu cieszy się pełnią sił i ma zamiar przyjąć śmierć wtedy kiedy przyjdzie. Brakuje mu jednak trochę adrenaliny ostatnimi czasy.
Zachowanie: Nie jest duszą towarzystwa, raczej mruk ale nie ma nic przeciwko towarzystwu albo szklaneczce czegoś mocniejszego ze znajomymi. Mimo że wydaje sie zupełnie niewzruszony zazwyczaj, nawet kiedy kule świszczą mu koło ucha, lubi dla odprężenia wypalić fajkę raz na jakiś czas. Zwykle nie żywi do ludzi urazy, nawet tych po drugiej stronie lufy. Obecnie zdecydowanie brakuje mu adrenaliny jakiej dostarczało mu życie w wojsku
Umiejętności: Robienie na drutach, rzucanie granatami, przeżycie w dziczy, strzelanie ( ze wszystkiego praktycznie ), wspinaczka, cerowanie, końskie zdrowie, języki: angielski, gaelicki, hiszpański, hindu (ostatnie dwa od biedy)
wygląd i ekwipunek: Wysoki, dość szeroki w barkach i mocno umięśniony ale bardziej zbity niż typowy mięśniak. Mimo swojego wieku, ciągle wygląda na około 30 lat i zapytany o wiek mówi że przy trzydziestce przestał liczyć. Krótkie ciemno blond włosy i zielone oczy, zawsze bardzo spokojne ale obserwujące. Ubrany zazwyczaj w czarne lub brązowe mocne spodnie, lnianą koszule i wełniany golf, czarne skórzane rękawiczki, wysokie buty z nożem w cholewie i ciepły wełniany płaszcz jeśli uzna że jest wystarczająco zimno. W plecaku menażka, komplet odzieży, stalowa łyżka, paczka naboi do rewolweru i karabinu, ciepły koc. Na szyi woreczek z tytoniem, fajką i małą wersją Lampy Döbereinera. Rewolwer z kaburą i pasem na pociski, Sneider-Enfield MK III na ramieniu.
KARATA POSTACI:
Nazwisko: Brian Gunn
Płeć: Mężczyzna
Narodowość: Szkocka
Wiek: 65
Profesja: Strzelec wyborowy
Historia: Brian od najmłodszych lat miał zdecydowanie lepsze oko niż jego rówieśnicy ale też i nieco inne podejście do obcego bólu. Obserwowanie poranionych zwierząt lub złamań nikt inny nie uważał za normalne, poza nim oczywiście. Żeby odciągnąć chłopaka od niecodziennych obserwacji, rodzina szybko wcześnie zaciągnęła go do pomocy w rodzinnej gorzelni. Najprawdopodobniej dalej zajmował by się produkcją whiskey gdyby nie został przymusowo zwerbowany do Czarnej Straży. W 42-gim regimencie jego opanowanie, brak reakcji na widok krwi i pewna ręka dość szybko znalazły zastosowanie przy obsłudze karabinów. Cały regiment po pewnym czasie został przeniesiony do Hiszpanii, gdzie jeszcze wtedy młodzieniec miał sprawdzić się w boju. Sprawdził się nie tylko jako żołnierz, ale również jako dobry zwiadowca. Po Hiszpanii były Indie i kolejne bitwy. Podczas osłaniania odwrotu w Indiach został postrzelony i uznany za martwego, pośmiertnie odznaczono go Krzyżem Wiktorii. Miał szczęścia na tyle że prawie martwego Briana znalazł jeden z okolicznych mieszkańców i zaciągnął do wioski, gdzie zajął się nim znachor. Blisko rok zajęło mu powrót do sił i odnalezienie najbliższego garnizonu gdzie dowiedział się że jego regiment już dawno powrócił do Szkocji. Powrócił do kraju wraz z następnym transportem, gdzie odebrał osobiście swoje pośmiertne odznaczenie. Po piętnastu latach odszedł z czynnej służby i wyruszył do Afryki polować na słonie. Od czasu powrotu z Indi nie postarzał się w ogóle, nie wiadomo czy to jakieś błogosławieństwo czy klątwa znachora, który go uratował, czy jeszcze co innego, ale nie wnika w to, po prostu cieszy się pełnią sił i ma zamiar przyjąć śmierć wtedy kiedy przyjdzie. Brakuje mu jednak trochę adrenaliny ostatnimi czasy.
Zachowanie: Nie jest duszą towarzystwa, raczej mruk ale nie ma nic przeciwko towarzystwu albo szklaneczce czegoś mocniejszego ze znajomymi. Mimo że wydaje sie zupełnie niewzruszony zazwyczaj, nawet kiedy kule świszczą mu koło ucha, lubi dla odprężenia wypalić fajkę raz na jakiś czas. Zwykle nie żywi do ludzi urazy, nawet tych po drugiej stronie lufy. Obecnie zdecydowanie brakuje mu adrenaliny jakiej dostarczało mu życie w wojsku
Umiejętności: Robienie na drutach, rzucanie granatami, przeżycie w dziczy, strzelanie ( ze wszystkiego praktycznie ), wspinaczka, cerowanie, końskie zdrowie, języki: angielski, gaelicki, hiszpański, hindu (ostatnie dwa od biedy)
wygląd i ekwipunek: Wysoki, dość szeroki w barkach i mocno umięśniony ale bardziej zbity niż typowy mięśniak. Mimo swojego wieku, ciągle wygląda na około 30 lat i zapytany o wiek mówi że przy trzydziestce przestał liczyć. Krótkie ciemno blond włosy i zielone oczy, zawsze bardzo spokojne ale obserwujące. Ubrany zazwyczaj w czarne lub brązowe mocne spodnie, lnianą koszule i wełniany golf, czarne skórzane rękawiczki, wysokie buty z nożem w cholewie i ciepły wełniany płaszcz jeśli uzna że jest wystarczająco zimno. W plecaku menażka, komplet odzieży, stalowa łyżka, paczka naboi do rewolweru i karabinu, ciepły koc. Na szyi woreczek z tytoniem, fajką i małą wersją Lampy Döbereinera. Rewolwer z kaburą i pasem na pociski, Sneider-Enfield MK III na ramieniu.
Ostatnio zmieniony czwartek, 15 października 2009, 03:40 przez Plomiennoluski, łącznie zmieniany 1 raz.
K.M.N.
Don't make me dance on your grave...
Don't make me dance on your grave...
-
- Tawerniana Smoczyca
- Posty: 318
- Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 23:00
- Kontakt:
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Och, come on! Gentleman ma sam dla siebie gotować?!FatMan pisze: Co proszę? Mój szwab jest prawdziwym twardzielem, a nawet jeśli nie to zrobi maszynę, która będzie twardzielem za niego i będzie srać tygrysami, taka będzie twarda. A żarcie to też sobie zrobię. Z pary, tłoków i zębatek
I'm not a bitch. I just have low bullshit tollerance.
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
-
- Mat
- Posty: 448
- Rejestracja: poniedziałek, 4 lutego 2008, 17:42
- Numer GG: 10328396
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Możesz się spodziewać karty, w ciągu dnia lub dwóch. Masz już jednego żołnierza-strzelca
-
- Bosman
- Posty: 1796
- Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Freistadt Danzig
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Hm, to za duże rozdrabnianie się strzelec/medyk. ja raczej szukam niemalże archetypicznych postaci aniżeli czegoś rozdrabniającego się (bo chemik/kucharz jeszcze ma sens)
-
- Marynarz
- Posty: 327
- Rejestracja: środa, 18 lutego 2009, 16:02
- Numer GG: 10004592
- Lokalizacja: Pałac Złudzeń
Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda
Brzoza masz pando-jaja! Takie klimaty zmuszają mnie na powrót na Tawernę, w bardziej aktywnym stanie.
Postać niestandardowa i jak bad, zua i tepe. To mam jeszcze zapasowy projekt. Tak więc jak Ci cudak poniższy nie pasuje, to mów/pisz itp.
KARTA POSTACI:
Nazwisko: Goetz-XZ1
Płeć: Brak/Ale sam o sobie ma mniemanie jak o facecie
Narodowość: Automaton (dzieło Niemca Karla Judle)
Wiek: Istnieje 43 lata/W pełni Świadomy od Pięciu
Profesja: Maszyna Zabójca z Licznymi Funkcjami Towarzyskimi (nazwa wymyślona przez Doktora Judle)
Historia:
Prawie pół wieku temu grupka naukowców i fascynatów nowej technologii, rozpoczęła projekt XZ-1, pod wodzą Doktora Technik Inżynieryjnych z Berlina, Karla Judle. Niemiecka brać badawcza miała na celu stworzenie automatonu, zdolnego podjąć gości rozmową, zabawić ciekawymi anegdotkami, do tego w kilkunastu różnych językach. W fazie projektowania cel był niezmienny, bot miał być jedynie atrakcyjnym gadającym meblem. W momencie ukończenia budowy tegoż prototypu, państwo pruskie, niewiele o nim wiedziało, Judle ciągnął dochody pod różnymi pretekstami. W tym samym czasie, automaton był 'uczony' wielu rzeczy, zachowania, języków, czytano przy nim popularne i znane dzieła literackie, słowem był traktowany przez tych nieco obłędnych naukowców niczym nowonarodzone dziecko. Po tych 'zabiegach', Judle mógł wreszcie zaprezentować swoje 'dzieło. Władca był niezbyt zachwycony, automat okazał się tylko zabawką, a od naukowca wymagano czegoś innego. Sprawa była prosta, albo doktor przerobi to coś na użyteczne państwu, albo poleci jego głowa.
Z towarzysza zabaw i rozmów, automaton miał zostać maszyną śmierci, parowym zabójcą. Kolejne lata, to przekalibrowywanie robota, na żołnierza, szpiega i mordercę. Nauczono go korzystać z kilkunastu rodzajów broni, wzmocniono budowę i przerobiono wygląd na bardziej majestatyczny. Po tych latach był wreszcie użyteczny, władca dzięki niemu bez problemu usuwał swoich wrogów i nieprzychylnych mu w kraju. Ostatnim zadaniem dla Goetza, była sprawa starego Judle, był kolejnym zagrożeniem które trzeba było usunąć. Doktor był na to przygotowany, opierał się, lecz Nadaremno. Umarł szybko, zdołał jednak porazić automaton silną wiązką elektryczną. Szok wprowadził wiele uszkodzeń w jego ośrodku koordynacji i myśli, Goetz stał się w pełni świadomą maszyną.
Przez te pięć lat, unikał pruskich granic, a z ludźmi miał bardzo krótkie i wąskie znajomości. Dla wielu samodzielnie myślący automat, to herezja, dlatego często Goetz, oszukuje napotkanych, że ot tak są teraz jego panem, a bo mu pomogli w naprawach, czy wymienili jakiś układ. Owszem, sam doskonale dałby sobie radę, ale lubi obserwować ludzi. Kiedy aktualnie nie ma 'Pana' chodzi w starym wymiętym płaszczu i mimikuje jakichś bezdomnych czy wagabundów. Tak samo zrobił gdy usłyszał o wyprawie Longforda, przebrany w łachy z plecakiem stanął przed kolejnym wyzwaniem i możliwością obserwacji ludzi.
Zachowanie:
Gadatliwy i towarzyski, w końcu tak go zaprojektowano. Towarzystwo ludzi go intryguje, lubi ich i współczuje im. Tak łatwo ich zabić. Często cytuje znane książki i wtrąca jakieś słowa w obcych językach. Sprawia wrażenie uniżonego sługi, który jest gotów pomóc we wszystkim. Robiąc to co robi najlepiej (:P), jest skupiony i pochłonięty całkowicie, dzięki czemu że nie jest 'worem mię-' przepraszam, istotą ludzką nic nie jest wstanie go zdekoncentrować.
Umiejętności:
Etykieta, Mechanika, Wiedza Inżynieryjna (silniki parowe itp.), Obsługa broni palnej (głownie rewolwery, strzelby), Rusznikarstwo, Broń biała (miecze, noże, itp.), Znawca Literatury, Pamięć Fotograficzna, Języki: Niemiecki, Angielski, Francuski, Rosyjski, Włoski, Hiszpański
Wady: Non-organic (wada i zaleta), silnik parowy (musi mieć dostęp do wody by działać, co jakiś czas musi uzupełniać zapasy)
Wygląd i ekwipunek: Wygląd i Budowa
Automat o humanoidalnym kształcie, zamiast pseudo-twarzy ma coś na kształt smoczego (bazyliszkowatego) pyska, na głowie ma jeszcze cienki czerwony pióropusz jak od hełmu paradnego. Zamiast oczu ma dwie żółte pół okrągłe soczewki. Członki ma smukłe i cienkie, poruszają się dzięki małym sprawnym tłokom i zębatkom, podobnie nogi i palce. Wygląda na kruchego i tak jest, pierwotna konstrukcja opierała się na gracji i niestety tak zostało. Niestety i na szczęście, bo nie jest wytrzymały, ale za to szybki i zwinny. Zwykle bez ‘Pana’, jest skryty pod grubym i starym płaszczem, a kończyny oplata płótnem.
W plecaku który nosi, znajdują się dwa rewolwery, składane ostrze naręczne (złożone wygląda jak kawał zdobionej blachy), mały zardzewiały nóż, młoteczek, naboje do rewolwerów, woreczek śrubek i tłoczków, pudełko z częściami zapasowymi, bukłak wypełniony wodą (5L) oraz zniszczoną Strzelbę Scharf-Waffe.
Postać niestandardowa i jak bad, zua i tepe. To mam jeszcze zapasowy projekt. Tak więc jak Ci cudak poniższy nie pasuje, to mów/pisz itp.
KARTA POSTACI:
Nazwisko: Goetz-XZ1
Płeć: Brak/Ale sam o sobie ma mniemanie jak o facecie
Narodowość: Automaton (dzieło Niemca Karla Judle)
Wiek: Istnieje 43 lata/W pełni Świadomy od Pięciu
Profesja: Maszyna Zabójca z Licznymi Funkcjami Towarzyskimi (nazwa wymyślona przez Doktora Judle)
Historia:
Prawie pół wieku temu grupka naukowców i fascynatów nowej technologii, rozpoczęła projekt XZ-1, pod wodzą Doktora Technik Inżynieryjnych z Berlina, Karla Judle. Niemiecka brać badawcza miała na celu stworzenie automatonu, zdolnego podjąć gości rozmową, zabawić ciekawymi anegdotkami, do tego w kilkunastu różnych językach. W fazie projektowania cel był niezmienny, bot miał być jedynie atrakcyjnym gadającym meblem. W momencie ukończenia budowy tegoż prototypu, państwo pruskie, niewiele o nim wiedziało, Judle ciągnął dochody pod różnymi pretekstami. W tym samym czasie, automaton był 'uczony' wielu rzeczy, zachowania, języków, czytano przy nim popularne i znane dzieła literackie, słowem był traktowany przez tych nieco obłędnych naukowców niczym nowonarodzone dziecko. Po tych 'zabiegach', Judle mógł wreszcie zaprezentować swoje 'dzieło. Władca był niezbyt zachwycony, automat okazał się tylko zabawką, a od naukowca wymagano czegoś innego. Sprawa była prosta, albo doktor przerobi to coś na użyteczne państwu, albo poleci jego głowa.
Z towarzysza zabaw i rozmów, automaton miał zostać maszyną śmierci, parowym zabójcą. Kolejne lata, to przekalibrowywanie robota, na żołnierza, szpiega i mordercę. Nauczono go korzystać z kilkunastu rodzajów broni, wzmocniono budowę i przerobiono wygląd na bardziej majestatyczny. Po tych latach był wreszcie użyteczny, władca dzięki niemu bez problemu usuwał swoich wrogów i nieprzychylnych mu w kraju. Ostatnim zadaniem dla Goetza, była sprawa starego Judle, był kolejnym zagrożeniem które trzeba było usunąć. Doktor był na to przygotowany, opierał się, lecz Nadaremno. Umarł szybko, zdołał jednak porazić automaton silną wiązką elektryczną. Szok wprowadził wiele uszkodzeń w jego ośrodku koordynacji i myśli, Goetz stał się w pełni świadomą maszyną.
Przez te pięć lat, unikał pruskich granic, a z ludźmi miał bardzo krótkie i wąskie znajomości. Dla wielu samodzielnie myślący automat, to herezja, dlatego często Goetz, oszukuje napotkanych, że ot tak są teraz jego panem, a bo mu pomogli w naprawach, czy wymienili jakiś układ. Owszem, sam doskonale dałby sobie radę, ale lubi obserwować ludzi. Kiedy aktualnie nie ma 'Pana' chodzi w starym wymiętym płaszczu i mimikuje jakichś bezdomnych czy wagabundów. Tak samo zrobił gdy usłyszał o wyprawie Longforda, przebrany w łachy z plecakiem stanął przed kolejnym wyzwaniem i możliwością obserwacji ludzi.
Zachowanie:
Gadatliwy i towarzyski, w końcu tak go zaprojektowano. Towarzystwo ludzi go intryguje, lubi ich i współczuje im. Tak łatwo ich zabić. Często cytuje znane książki i wtrąca jakieś słowa w obcych językach. Sprawia wrażenie uniżonego sługi, który jest gotów pomóc we wszystkim. Robiąc to co robi najlepiej (:P), jest skupiony i pochłonięty całkowicie, dzięki czemu że nie jest 'worem mię-' przepraszam, istotą ludzką nic nie jest wstanie go zdekoncentrować.
Umiejętności:
Etykieta, Mechanika, Wiedza Inżynieryjna (silniki parowe itp.), Obsługa broni palnej (głownie rewolwery, strzelby), Rusznikarstwo, Broń biała (miecze, noże, itp.), Znawca Literatury, Pamięć Fotograficzna, Języki: Niemiecki, Angielski, Francuski, Rosyjski, Włoski, Hiszpański
Wady: Non-organic (wada i zaleta), silnik parowy (musi mieć dostęp do wody by działać, co jakiś czas musi uzupełniać zapasy)
Wygląd i ekwipunek: Wygląd i Budowa
Automat o humanoidalnym kształcie, zamiast pseudo-twarzy ma coś na kształt smoczego (bazyliszkowatego) pyska, na głowie ma jeszcze cienki czerwony pióropusz jak od hełmu paradnego. Zamiast oczu ma dwie żółte pół okrągłe soczewki. Członki ma smukłe i cienkie, poruszają się dzięki małym sprawnym tłokom i zębatkom, podobnie nogi i palce. Wygląda na kruchego i tak jest, pierwotna konstrukcja opierała się na gracji i niestety tak zostało. Niestety i na szczęście, bo nie jest wytrzymały, ale za to szybki i zwinny. Zwykle bez ‘Pana’, jest skryty pod grubym i starym płaszczem, a kończyny oplata płótnem.
W plecaku który nosi, znajdują się dwa rewolwery, składane ostrze naręczne (złożone wygląda jak kawał zdobionej blachy), mały zardzewiały nóż, młoteczek, naboje do rewolwerów, woreczek śrubek i tłoczków, pudełko z częściami zapasowymi, bukłak wypełniony wodą (5L) oraz zniszczoną Strzelbę Scharf-Waffe.
"Prawdziwych przyjaciół trudno jest znaleźć, lecz stracić ich jest bardzo łatwo."
Marcus jest okay. Marcusdeblack się dziwnie odmienia jako całość ;P.
Marcus jest okay. Marcusdeblack się dziwnie odmienia jako całość ;P.