Neuroshima 1.5- Cold Steel [Zamknięta; Komentarze]
: sobota, 23 sierpnia 2008, 18:02
Mam zaszczyt przedstawić Panom, Paniom i całej reszcie...
...sesję NS w mym wykonaniu!
Gęstą, namacalną wręcz ciemność jesiennej nocy rozświetlały światła ciężarówek jadących przez las gdzieś na południe od Nowego Jorku- Samozwańczej Stolicy tego, co zostało z USA po 2020. Wysokie drzewa iglaste, powykręcane mutacją, tak że nie można było odgadnąć ich rzeczywistego gatunku, chyląc się nad drogą, umiejscawiały ten teren na granicy Appalachów. Noc była zimna, a jeszcze zimniejszy od samej nocy wiatr rozwiewał gęsty, gryzący dym wydobywający się z wydechu ciężarówek i pickupa. Jedynym źródłem ciepła były silniki, dławiące się ściekiem, którego nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwałby benzyną, a tym bardziej nie lał do baku. Jednak czy ktoś, kto postanowił doprowadzić do stanu jakiejkolwiek użyteczności fabrykę, gdzieś w zdziczałym nigdzie, choć z nieznanych przyczyn nikt nie podjął się tego od wielu lat?
Zwiad miesiąc temu doniósł, że odnalazł fabrykę, blisko umownej granicy terytoriów zależnych od dwóch państw-miast. Niezły stan, sporo surowego materiału i półproduktów w magazynie. Linie produkcyjne zniszczone przez czas i naturę, ale rzekomo łatwe do uładzenia. W końcu czemu blaszka miałaby obchodzić fabryka noży i ostrzy? To brzmiało jak bajka. Nawet pomijając osuwające się nań z od strony gór zwały błota, obraz był tak sielski, że brakowało tylko białego króliczka, szczypiącego zieloną trawkę.
Zakręt i prosta droga do fabryki. Pierwsze spojrzenie i pierwsze rozczarowanie. W środku paliło się niewyraźne światło. Jakby ogień. Widocznie członkowie karawany nie byli pierwszymi, którzy upatrzyli ją jako dom i schronienie w tych ciężkich czasach. Tak czy inaczej nie dadzą się spławić.
Już jutro ta fabryka będzie należeć do nich. Bez względu na środki.
Szablon karty na drugiej stronie.
Zapraszam do sesji.

...sesję NS w mym wykonaniu!
Gęstą, namacalną wręcz ciemność jesiennej nocy rozświetlały światła ciężarówek jadących przez las gdzieś na południe od Nowego Jorku- Samozwańczej Stolicy tego, co zostało z USA po 2020. Wysokie drzewa iglaste, powykręcane mutacją, tak że nie można było odgadnąć ich rzeczywistego gatunku, chyląc się nad drogą, umiejscawiały ten teren na granicy Appalachów. Noc była zimna, a jeszcze zimniejszy od samej nocy wiatr rozwiewał gęsty, gryzący dym wydobywający się z wydechu ciężarówek i pickupa. Jedynym źródłem ciepła były silniki, dławiące się ściekiem, którego nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwałby benzyną, a tym bardziej nie lał do baku. Jednak czy ktoś, kto postanowił doprowadzić do stanu jakiejkolwiek użyteczności fabrykę, gdzieś w zdziczałym nigdzie, choć z nieznanych przyczyn nikt nie podjął się tego od wielu lat?
Zwiad miesiąc temu doniósł, że odnalazł fabrykę, blisko umownej granicy terytoriów zależnych od dwóch państw-miast. Niezły stan, sporo surowego materiału i półproduktów w magazynie. Linie produkcyjne zniszczone przez czas i naturę, ale rzekomo łatwe do uładzenia. W końcu czemu blaszka miałaby obchodzić fabryka noży i ostrzy? To brzmiało jak bajka. Nawet pomijając osuwające się nań z od strony gór zwały błota, obraz był tak sielski, że brakowało tylko białego króliczka, szczypiącego zieloną trawkę.
Zakręt i prosta droga do fabryki. Pierwsze spojrzenie i pierwsze rozczarowanie. W środku paliło się niewyraźne światło. Jakby ogień. Widocznie członkowie karawany nie byli pierwszymi, którzy upatrzyli ją jako dom i schronienie w tych ciężkich czasach. Tak czy inaczej nie dadzą się spławić.
Już jutro ta fabryka będzie należeć do nich. Bez względu na środki.
Szablon karty na drugiej stronie.
Zapraszam do sesji.
