[Demon: The Fallen] Taniec z Diabłem
: sobota, 21 lipca 2007, 18:27
Ogień pochodni lata wokół, stos płonie, wokół tańczą ludzie. Jest noc, lecz gwiazd na niebie nie widać, a księżyc świeci oślepiającą niebieską barwą. Jest zaćmienie, mieszkańcy okolicznych wiosek zebrali się na pustej polanie w środku lasu, nie różniącej się niczym od dziesiątek innych. Jedna kobieta wyskakuje przed stos, wyjąc przeraźliwie i wymachując jakąś figurką w powietrzu. Głowę figurki kieruje ku księżycowi.
Los Angeles, 1999 rok.
Stuk, stuk, stuk. Odgłos kroków musiał się rozchodzić po całym domu. A był to stary, klasyczny amerykański dom, zamieszkiwany przez średniej klasy afroamerykaninów. Można było wręcz wyczuć przesiąknięte zapachem ciast ściany, oraz delikatną warstwę kurzu na każdym stopniu schodów. Wszędzie były zawieszone obrazy dziadków, wujków, babć, i innych członków rodziny którzy postanowili uwiecznić się na płótnie. Oczywiście największy obraz w domu był zawieszony tuż nad kominkiem, przedstawiając modlącego się Chrystusa.
Ale detektyw Kohanek nie przyszedł tu na ciasto. Przyszedł tu, bo tragedia nawiedziła poczciwą rodzinę Jeffersonów. Stukot jego własnych stóp wreszcie ucichł, a on skierował się korytarzem w kierunku dużych, białych drzwi. Ani przez chwilę nie spoglądał się na elegancki, brązowy dywan. Przeszedł jeszcze kawałek, słysząc jak z pokoju dobiega dobrze mu znany szmer. Wyjrzał jeszcze przez okno, wmawiając sobie że szuka tam sprawcy. Tak naprawdę jego wzrok skierował się ku Pani Jefferson, szlochającej na ramionach jego koleżanki z pracy. Wszedł do wielkiego pokoju, mijając dobrze mu znaną żółtą taśmę, jaką zabezpieczało się miejsca zbrodni.
Wewnątrz była dwójka mężczyzn i kobieta w płaszczu, fotografująca czerwone łóżko w centrum pokoju.
- Och, Chryste, kto tu wpuścił tą harpię? – Jęknął Kohanek, posyłając reporterce pełne wyrzutu spojrzenie.
Klnąc cicho pod nosem, klepnął w ramię pomarszczonego policjanta obok, bazgrzącego coś w notesie. Gdy ten odchrząknął, detektyw odniósł dziwne wrażenie że po prostu nie chce podnosić wzroku.
- Ty, powiedz mi gdzie jest detektyw Gorsky?
Policjant przestał ruszać ołówkiem. Lekko odwrócił się do rozmówcy, lecz nie spojrzał mu w oczy.
- Siedzi w kiblu i rzyga już od pół godziny.
Fala seryjnych morderstw spowiła Miasto Aniołów. Mieszkańcy boją się bardziej niż zwykle, bo gdy wyjdą z domu, nie jest wcale powiedziane że wrócą. Patrole policyjne się zaostrzyły, a stróże prawa mają obowiązek zatrzymać każdego podejrzanego osobnika. Media nagłaśniają całą sprawę, winę zrzucając na polityków. Ci z kolei bronią się, winę zrzucając na LAPD i obiecując że dzięki dofinansowaniu ich funduszy, będzie można schwytać sprawców.
Religijni fanatycy odczytują to jako znaki o końcu świata. Setki ewangelistów wyruszyło na miasto, zasypując przerażonych ludzi proroctwami o Armagedonie. W telewizji spekuluje się nad nadnaturalnym charakterem morderców, czy przesłaniem za ich czynami. Co gorsze, wszystkie śledztwa pozostawiają poszukiwaczy bez śladów, co prowadzi tylko do jednego wniosku… Nie stoi za tym jedna osoba.
*Inni* mieszkańcy LA także odczuwają narastający niepokój. Niektórzy podobnie jak ludzie, zaczynali się zastanawiać nad tożsamością morderców. Wszyscy są też zgodni w jednej sprawie.
Ktokolwiek to robi, musi zostać zatrzymany.
Niniejszym otwieram rekrutację do kroniki Demon: The Fallen. Nie muszę raczej przypominać zasad rekrutacji, nie?
Karty postaci proszę wysyłać na PW, z uwzględnioną pełną mechaniką oraz innymi ważnymi punktami. Jeśli ktoś byłby zainteresowany, lecz nie znał systemu, niech zgłosi się do mnie a z przyjemnością go wprowadzę.
Los Angeles, 1999 rok.
Stuk, stuk, stuk. Odgłos kroków musiał się rozchodzić po całym domu. A był to stary, klasyczny amerykański dom, zamieszkiwany przez średniej klasy afroamerykaninów. Można było wręcz wyczuć przesiąknięte zapachem ciast ściany, oraz delikatną warstwę kurzu na każdym stopniu schodów. Wszędzie były zawieszone obrazy dziadków, wujków, babć, i innych członków rodziny którzy postanowili uwiecznić się na płótnie. Oczywiście największy obraz w domu był zawieszony tuż nad kominkiem, przedstawiając modlącego się Chrystusa.
Ale detektyw Kohanek nie przyszedł tu na ciasto. Przyszedł tu, bo tragedia nawiedziła poczciwą rodzinę Jeffersonów. Stukot jego własnych stóp wreszcie ucichł, a on skierował się korytarzem w kierunku dużych, białych drzwi. Ani przez chwilę nie spoglądał się na elegancki, brązowy dywan. Przeszedł jeszcze kawałek, słysząc jak z pokoju dobiega dobrze mu znany szmer. Wyjrzał jeszcze przez okno, wmawiając sobie że szuka tam sprawcy. Tak naprawdę jego wzrok skierował się ku Pani Jefferson, szlochającej na ramionach jego koleżanki z pracy. Wszedł do wielkiego pokoju, mijając dobrze mu znaną żółtą taśmę, jaką zabezpieczało się miejsca zbrodni.
Wewnątrz była dwójka mężczyzn i kobieta w płaszczu, fotografująca czerwone łóżko w centrum pokoju.
- Och, Chryste, kto tu wpuścił tą harpię? – Jęknął Kohanek, posyłając reporterce pełne wyrzutu spojrzenie.
Klnąc cicho pod nosem, klepnął w ramię pomarszczonego policjanta obok, bazgrzącego coś w notesie. Gdy ten odchrząknął, detektyw odniósł dziwne wrażenie że po prostu nie chce podnosić wzroku.
- Ty, powiedz mi gdzie jest detektyw Gorsky?
Policjant przestał ruszać ołówkiem. Lekko odwrócił się do rozmówcy, lecz nie spojrzał mu w oczy.
- Siedzi w kiblu i rzyga już od pół godziny.
Fala seryjnych morderstw spowiła Miasto Aniołów. Mieszkańcy boją się bardziej niż zwykle, bo gdy wyjdą z domu, nie jest wcale powiedziane że wrócą. Patrole policyjne się zaostrzyły, a stróże prawa mają obowiązek zatrzymać każdego podejrzanego osobnika. Media nagłaśniają całą sprawę, winę zrzucając na polityków. Ci z kolei bronią się, winę zrzucając na LAPD i obiecując że dzięki dofinansowaniu ich funduszy, będzie można schwytać sprawców.
Religijni fanatycy odczytują to jako znaki o końcu świata. Setki ewangelistów wyruszyło na miasto, zasypując przerażonych ludzi proroctwami o Armagedonie. W telewizji spekuluje się nad nadnaturalnym charakterem morderców, czy przesłaniem za ich czynami. Co gorsze, wszystkie śledztwa pozostawiają poszukiwaczy bez śladów, co prowadzi tylko do jednego wniosku… Nie stoi za tym jedna osoba.
*Inni* mieszkańcy LA także odczuwają narastający niepokój. Niektórzy podobnie jak ludzie, zaczynali się zastanawiać nad tożsamością morderców. Wszyscy są też zgodni w jednej sprawie.
Ktokolwiek to robi, musi zostać zatrzymany.
Niniejszym otwieram rekrutację do kroniki Demon: The Fallen. Nie muszę raczej przypominać zasad rekrutacji, nie?
Karty postaci proszę wysyłać na PW, z uwzględnioną pełną mechaniką oraz innymi ważnymi punktami. Jeśli ktoś byłby zainteresowany, lecz nie znał systemu, niech zgłosi się do mnie a z przyjemnością go wprowadzę.