[Świat Mroku] Chicago
: sobota, 26 maja 2007, 22:05
Było gorące popołudnie, może nawet trochę za bardzo jak na tę porę roku. A był to środek maja, czas kiedy wilgotna i chłodnawa wiosna, zaczyna zamieniać się w piekące i duszne lato.
Wszystkie okna w biurze były otwarte, wszystkie wiatraki działały na maksymalnych obrotach. Samo pomieszczenie było całkiem przytulne, zaś mała liczba przedmiotów powodowała, że odnosiło się uczucie niewypowiedzianego komfortu. Modernistyczne biurko zbudowane ze szkła i stalowych rurek stało tuż przed oknem, dzięki czemu można było podziwiać panoramę całego miasta. A było to sześćdziesiąte szóste piętro Sears Tower, jednego z najwyższych budynków świata. Wyglądając przez okno można było dostrzec wielką Pętlę, a na niej małe punkciki samochodów. W pomieszczeniu znajdowało się dwóch mężczyzn, z czego jeden – łysy, o kościstej twarzy – siedział przy biurku, wpatrując się w zdjęcie przy czarnym laptopie.
- Twoje dziewczynki?
Drugi mężczyzna, łysiejący grubasek, odwrócił się od okna. Od paru minut stał w ciszy, wpatrując się w panoramę miasta.
- Tak, dzięki Bogu za takie dzieci. Obydwie mają oczy ich matki…
Gość obruszył się, spoglądając na swego gospodarza z ukosa. Puszysty urzędnik strasznie się pocił. Łysy mężczyzna zaczął się zastanawiać, czy to upał czy coś innego…?
- Thomas, myślę że rozumiesz moją sytuację. Ty postąpiłbyś tak samo…
- Nigdy bym cię nie zdradził! Chryste, Lucius, przecież jesteśmy kumplami!
Głos grubasa był słaby, piskliwy. Łysy mężczyzna – Lucius – dostrzegł że jego „przyjaciel” trzęsie się.
- Nie gorączkuj się tak, usiądź.
Thomas usłuchał się rady, siadając po chwili po drugiej stronie biurka. Próbował sięgnąć po szklankę wody, ale gdy wyciągnął po nią owłosioną łapę, przez przypadek potrącił swój kubek. Ten zatoczył się po blacie, po czym spadł na podłogę, rozbijając na kawałeczki. Urzędnik ukrył twarz w ramionach.
- Jak już mówiłem, nie ma powodu wpadać w panikę.
Lucius kontynuował, przenosząc wzrok z rodzinnego zdjęcia, prosto na fotografię ulubionej drużyny footbolowej Thomasa.
- Jeśli tylko zachowamy spokój, odegramy się na ludziach którzy ci grozili. Nie pozwolę skrzywdzić twojej żony, ani twoich dziewczynek.
Łysiejący mężczyzna podniósł powoli głowę, spoglądając z niedowierzaniem na swojego gościa. Dziwne, poznał go zaledwie dwa tygodnie temu, ale czuł do niego wielkie zaufanie, czuł bijącą od niego przyjacielskość.
- N… naprawdę?
Lucius uśmiechnął się do niego.
- Ależ oczywiście.
Thomas zaśmiał się wesoło, promienny uśmiech zawitał na jego twarzy. Uniósł ręce do góry i zaczął powtarzać w koło imię Jezusa, chwaląc go i dziękując za takiego przyjaciela. Był dobrym katolikiem.
Był.
Nagle, drzwi otworzyły się z wielkim łomotem. Nim zdążył zareagować, dwójka postaci znalazła się przy grubasie, łapiąc go brutalnie za ramiona.
- Ratunku!
Zaczął wrzeszczeć na całe gardło, wierzgać się z całych sił. Śmierdział teraz potem, silniej niż kiedykolwiek wcześniej.
Napastnicy rzucili grubasa pod ścianę, nie pozwalając mu jednak wykorzystać szansy ucieczki. Ponownie chwycili go twardo za ramiona i unieśli do góry.
Ofiara wiedziała już co ją czeka. Dlatego zaczęła się wierzgać i wrzeszczeć przeraźliwie.
Za późno. Nawet nie musieli otwierać okna. Identyfikacja ciała trochę potrwa… cholera, zebranie jego kawałków z chodnika zajmie policji tydzień.
Na koniec Lucius podszedł do okna, do dwóch postaci tam stojących.
- Kłamałem.
Niniejszym otwieram rekrutację nowej sesji, rozgrywającej się w uniwersum Świata Mroku. Pewnie spytasz się siebie – „No dobra, ale jaki to system?”
Odpowiem, iż jest to niespodzianka. Mimo tego chcę żeby wszelcy chętni zgłaszali się tutaj, albo poprzez pw (ewentualnie łapali mnie na gg). Gdy stwierdzę że nadeszła odpowiednia chwila, określę bardziej realia tej sesji.
Póki co mogę dać kilka słów wstępu. Powyższy prolog nie ma wielkiego związku z fabułą, choć poprzedza wydarzenia sesji. Jego celem jest wprowadzenie potencjalnych graczy w brutalny, okrutny świat Chicago. Półświatek przestępczy, skorumpowana władza, bezwzględne korporacje… i tajne społeczeństwo, które bierze aktywny udział w życiu (i nie-życiu) miasta. Od razu chcę zaznaczyć że nie będzie to zwyczajna sesja, podczas której pędzimy na przód ku naszemu celowi. Nie, temat (na forum sesji) tej sagi będzie miejscem rozgrywania pojedynczych historii, czasem powiązanych ze sobą fabułą, a czasem zupełnie sobie odległych. Dlatego nie ma wielkich oporów, jeśli podczas jednego epizodu gracze piją krew i spiskują, ukrywając się w cieniach… podczas gdy w drugim odgrywają łowców takich stworzeń. Oczywiście zamierzam uwzględnić całą mechanikę, łącznie ze wszystkimi rzutami kośćmi.
Jeśli ktoś czułby się zainteresowany, proszę o kontakt, a udzielę więcej informacji.
Wszystkie okna w biurze były otwarte, wszystkie wiatraki działały na maksymalnych obrotach. Samo pomieszczenie było całkiem przytulne, zaś mała liczba przedmiotów powodowała, że odnosiło się uczucie niewypowiedzianego komfortu. Modernistyczne biurko zbudowane ze szkła i stalowych rurek stało tuż przed oknem, dzięki czemu można było podziwiać panoramę całego miasta. A było to sześćdziesiąte szóste piętro Sears Tower, jednego z najwyższych budynków świata. Wyglądając przez okno można było dostrzec wielką Pętlę, a na niej małe punkciki samochodów. W pomieszczeniu znajdowało się dwóch mężczyzn, z czego jeden – łysy, o kościstej twarzy – siedział przy biurku, wpatrując się w zdjęcie przy czarnym laptopie.
- Twoje dziewczynki?
Drugi mężczyzna, łysiejący grubasek, odwrócił się od okna. Od paru minut stał w ciszy, wpatrując się w panoramę miasta.
- Tak, dzięki Bogu za takie dzieci. Obydwie mają oczy ich matki…
Gość obruszył się, spoglądając na swego gospodarza z ukosa. Puszysty urzędnik strasznie się pocił. Łysy mężczyzna zaczął się zastanawiać, czy to upał czy coś innego…?
- Thomas, myślę że rozumiesz moją sytuację. Ty postąpiłbyś tak samo…
- Nigdy bym cię nie zdradził! Chryste, Lucius, przecież jesteśmy kumplami!
Głos grubasa był słaby, piskliwy. Łysy mężczyzna – Lucius – dostrzegł że jego „przyjaciel” trzęsie się.
- Nie gorączkuj się tak, usiądź.
Thomas usłuchał się rady, siadając po chwili po drugiej stronie biurka. Próbował sięgnąć po szklankę wody, ale gdy wyciągnął po nią owłosioną łapę, przez przypadek potrącił swój kubek. Ten zatoczył się po blacie, po czym spadł na podłogę, rozbijając na kawałeczki. Urzędnik ukrył twarz w ramionach.
- Jak już mówiłem, nie ma powodu wpadać w panikę.
Lucius kontynuował, przenosząc wzrok z rodzinnego zdjęcia, prosto na fotografię ulubionej drużyny footbolowej Thomasa.
- Jeśli tylko zachowamy spokój, odegramy się na ludziach którzy ci grozili. Nie pozwolę skrzywdzić twojej żony, ani twoich dziewczynek.
Łysiejący mężczyzna podniósł powoli głowę, spoglądając z niedowierzaniem na swojego gościa. Dziwne, poznał go zaledwie dwa tygodnie temu, ale czuł do niego wielkie zaufanie, czuł bijącą od niego przyjacielskość.
- N… naprawdę?
Lucius uśmiechnął się do niego.
- Ależ oczywiście.
Thomas zaśmiał się wesoło, promienny uśmiech zawitał na jego twarzy. Uniósł ręce do góry i zaczął powtarzać w koło imię Jezusa, chwaląc go i dziękując za takiego przyjaciela. Był dobrym katolikiem.
Był.
Nagle, drzwi otworzyły się z wielkim łomotem. Nim zdążył zareagować, dwójka postaci znalazła się przy grubasie, łapiąc go brutalnie za ramiona.
- Ratunku!
Zaczął wrzeszczeć na całe gardło, wierzgać się z całych sił. Śmierdział teraz potem, silniej niż kiedykolwiek wcześniej.
Napastnicy rzucili grubasa pod ścianę, nie pozwalając mu jednak wykorzystać szansy ucieczki. Ponownie chwycili go twardo za ramiona i unieśli do góry.
Ofiara wiedziała już co ją czeka. Dlatego zaczęła się wierzgać i wrzeszczeć przeraźliwie.
Za późno. Nawet nie musieli otwierać okna. Identyfikacja ciała trochę potrwa… cholera, zebranie jego kawałków z chodnika zajmie policji tydzień.
Na koniec Lucius podszedł do okna, do dwóch postaci tam stojących.
- Kłamałem.
Niniejszym otwieram rekrutację nowej sesji, rozgrywającej się w uniwersum Świata Mroku. Pewnie spytasz się siebie – „No dobra, ale jaki to system?”
Odpowiem, iż jest to niespodzianka. Mimo tego chcę żeby wszelcy chętni zgłaszali się tutaj, albo poprzez pw (ewentualnie łapali mnie na gg). Gdy stwierdzę że nadeszła odpowiednia chwila, określę bardziej realia tej sesji.
Póki co mogę dać kilka słów wstępu. Powyższy prolog nie ma wielkiego związku z fabułą, choć poprzedza wydarzenia sesji. Jego celem jest wprowadzenie potencjalnych graczy w brutalny, okrutny świat Chicago. Półświatek przestępczy, skorumpowana władza, bezwzględne korporacje… i tajne społeczeństwo, które bierze aktywny udział w życiu (i nie-życiu) miasta. Od razu chcę zaznaczyć że nie będzie to zwyczajna sesja, podczas której pędzimy na przód ku naszemu celowi. Nie, temat (na forum sesji) tej sagi będzie miejscem rozgrywania pojedynczych historii, czasem powiązanych ze sobą fabułą, a czasem zupełnie sobie odległych. Dlatego nie ma wielkich oporów, jeśli podczas jednego epizodu gracze piją krew i spiskują, ukrywając się w cieniach… podczas gdy w drugim odgrywają łowców takich stworzeń. Oczywiście zamierzam uwzględnić całą mechanikę, łącznie ze wszystkimi rzutami kośćmi.
Jeśli ktoś czułby się zainteresowany, proszę o kontakt, a udzielę więcej informacji.