[DnD] Rekruci
: czwartek, 10 maja 2007, 13:04
Zmęczony i głodny wędrowiec przybył do miasteczka, a raczej dużej wsi jaką było Littlemohin, niecałą godzinę temu. Pedro bo tak właśnie się nazywał, nie miał nic w ustach od kilku dni i miał nadzieję, że w tej dziurze zdoła zarobić trochę pieniędzy. Chłopak był typowym poszukiwaczem przygód. Miał zawadiacki kapelusz z piórkiem, elegancki płaszcz z kapturem, kilka magicznych zabawek i stary, ale wciąż ostry rodzinny rapier (to ojciec twierdził, że jest magiczny, ale jak na razie żadnych specjalnych mocy nie przejawiał). Młodzieniec nie miał tylko jednej rzeczy, która cechuje podobnych mu awanturników, szczęścia. Niedawno fatum znowu dało o sobie znać. Przez dziwny zbieg okoliczności posądzono go o uwiedzenie, tuż przed jej ślubem, młodej szlachcianki. Była to poniekąd prawda, ale nie był to przecież powód do furii w jaką wpadli jej ojciec i narzeczony. Co tu dużo mówić, po tym wydarzeniu Pedro musiał uciekać, a jako, że robił to w znacznym pośpiechu, po drodze zgubił swoją sakiewkę i teraz zmuszony był znaleźć sobie jakieś zajęcie.
Po popołudni spędzonym na rozmowach z mieszczanami i właścicielem tawerny „Spity Kolos” okazało się, że chyba jako jedyne miasto w całym Torilu, Littlemohin nie potrzebuje najemników. Żaden potwór nie nawiedza okolicznych lasów, żadna banda nie grasuje na trakcie, mało tego nikomu nawet nic ostatnio nie zginęło. Jako, że chłopaka nikt nie chciał zatrudnić (nawet w charakterze parobka) Pedro, ostatkiem sił dowlókł się na centralny plac miasta.
- Zaciągnijcie się chłopy! – wysoki mężczyzna o rysach półorka przykuł uwagę awanturnika. Stał on na drewnianym podwyższeniu i wymachując sporym mieczyskiem przemawiał do ludzi zgromadzonych na placu.
- To dla was szansa! – wykrzykiwał – Będziecie nosić chorągwie księcia i... i dostaniecie własne miecze.
Sądząc po minach zgromadzeni młodzieńcy nie mieli najmniejszego zamiaru wstępować do wojska, a już na pewno taszczyć cudzych chorągwi.
Półork podrapał się po głowie porośniętej nierównymi kępkami włosów.
- Ludziska! Bez jaj! Nikt z was, chłopaki, nie chce poodrąbywać kilku orczych i goblinich łbów. Jedziemy na prawdziwą misję! To nie jakieś tam ćwiczenia. Ludziska, pomyślcie o tych wszystkich panienkach na naszej drodze.
To rzeczywiście był dobry argument, twarze kilku niedoświadczonych jeszcze młodzieńców oblały się rumieńcami.
Twarz półorka rozjaśnił uśmiech, czas na kolejny atut.
A żołd!- powiedział – Jak dla jakiegoś królewskiego gwardzisty albo inszego rycerza. – na potwierdzenie swoich słów sierżant wyjął zza pasa pokaźnych rozmiarów sakiewkę i zważył ją w dłoni, wydała ona przy tym przyjemny brzęczący dźwięk.
- To jak, zaciągacie się?
Kilku obserwujących go miejscowych zaczęło nerwowo szeptać między sobą jak gdyby nie będąc do końca pewnymi.
Dowódca spojrzał nerwowo na pustą listę, na której docelowa miały się znajdywać nazwiska nowych rekrutów. Jego kapral pokręcił głową to przedostatnia mieścina, a on nie miał jak dotąd nikogo.
Sierżant powoli tracił już nadzieję. Znów to samo, żaden nie odważy się aby pójść pierwszy i znów wszyscy rozejdą się, a jemu przyjdzie zaprząc konie do wozu i pojechać do następnej wioski błagając w modlitwach Korda o pomyślność podczas następnych poborów. Wtem rozmyślania półorka przerwał wybijający się ponad szepty tłumu dziarski głos.
- Ja się na to piszę!
Z tłoku wyskoczył średniego wzrostu młodzieniec w kapeluszu o szerokim rondzie z wetkniętym weń zielonym piórem.
-Błazen! pomyślał w pierwszej chwili sierżant. Dopiero później zwrócił on uwagę na rapier przypasany przy lewym udzie i ten charakterystyczny błysk w oku. -Awanturnik… jeszcze gorzej.
Podeszwy eleganckich, skórzanych butów Pedra stukały rytmicznie gdy ten wchodził po małych schodkach na podwyższenie. Zdjął kapelusz i nad wyraz dworsko ukłonił się przed mistrzem zaciągu. Na takie wyszukane powitanie półork zdołał odburknąć tylko -Cześć.
Młodzieniec podszedł do stolika przy którym siedział Surgins, siwy już kapral, który odpowiedzialny był za listę rekrutacyjną. Mężczyzna podsunął mu pod nos czystą księgę. Nagłówek u góry, który brzmiał KOTY został skreślony i ktoś napisał tam REKRUTY.
Pedro zawahał się przez chwilę, jednak perspektywa ciepłej strawy, sporego żołdu i przede wszystkim pięknych kobiet rozwiała jego wszelkie wątpliwości. – Możesz postawić krzyżyk jeśli nie umiesz pisać. ponaglił Surgins podając mu pióro. Chłopak wziął je do ręki i niezgrabnym pismem wyskrobał.
PEDRO MIGUEL DE CARTAGENA
Sierżant zajrzał mu przez ramię, uśmiechnął się i klepnął go po plecach tak mocno, że Pedro prawie przewrócił się, wzbudzając tym samym radość tłumu.
- Teraz ty już jeden z nas. półork miał ochotę uściskać swojego, jakby nie patrzeć wybawcę, ale szybko opamiętał się widząc mizerną sylwetkę chłopaka. Rzucił mu brzęczącą sakiewkę, objął jak ojciec i krzyknął.
- No chłopy, kto zaciąga się następny?
No właśnie, kto jeszcze się zaciągnie. Poszukuję grupy ok. 4 graczy, którzy chcieliby spróbować swoich sił w sesji w klimacie dnd. Wszystkie lokacje, które będzie wam dane przemierzyć są tylko moim pomysłem i raczej nie znajdziecie ich na żadnej mapie Torilu.
Teraz przedstawię wam sytuacje.
Miasto Hornheaven jest położone w dolinie Zielonych Pól. Mieszkańcy utrzymują się głównie z handlu, rolnictwa i rybołówstwa. Ten pierwszy jest możliwy dzięki położonej w górach krasnoludzkiej warowni. Brodacze mają bogate w minerały kopalnie, a Hornheaven jest jedynym ludzkim miastem w okolicy i stało się niejako pośrednikiem w kontaktach handlowych pomiędzy krasnoludami, a resztą cywilizowanego świata.
Niedawno w okolicy zaczęły pojawiać się dziwne postacie. Wędrowcy mówili o samotnym czarnym rycerzu objeżdżającym okoliczne tereny, o drowach widzianych niedawno na powierzchni, o liczu, który w górach zaszył się w opuszczonym mauzoleum, o rycerzach ciemności Hektora odbudowujących zrujnowaną czarną cytadelę na północy, o gigantach wzgórzowych śpiesznie zbierających się w jednym miejscu, o wielkim czerwonym smoku, którego cień zdolny jest przykryć całą wioskę, o znikających karawanach i o orkach jednoczących się na południu. To wszystko przeraziło Rustusa Erenwick’a, burmistrza miasta. Wspólnie ze swoim przyjacielem Oldramem, który piastuje godność mistrza zakonu i szkoły paladynów Ostrze Wiary, postanowił on poprosić o pomoc wojskową pana tych ziem Księcia Sylwana. Ten, gdy przejrzał dokładnie raporty zwiadowców, zrozumiał, że miasto w każdej chwili może zostać zaatakowane, a przecież stanowi ono najbardziej wysunięty na wschód punkt oporu. Jeśli Hornheaven padnie to orkowie będą mieli wolną drogę, aż do samej stolicy. Książe, nie zwlekając ogłosił w całym księstwie nabór do armii. Wszyscy rekrutowani w ten sposób żołnierze mieli udać się do Hornheaven by wzmocnić tamtejszy garnizon.
Czekam na karty. Chciałbym abyście nie robili zbyt silnych postaci. Jako nowi rekruci powinni oni dopiero zdobywać potrzebne doświadczenie (no chyba, że postać jest już doświadczonym najemnikiem, ale o tym już napiszecie w historii)
Karta powinna zawierać.
Imię, nazwisko (ewentualnie przydomek)
Wiek:
Rasa: dowolna podstawowa rasa, (ale nie zapominajcie, że tereny na których toczyć się będzie akcja zaludnione są głównie przez ludzi dlatego będziecie musieli w historii postaci opisać jak dana postać znalazła się tam podczas rekrutacji)
Klasa: wszystkie podstawowe klasy z podręcznika gracza do dnd, jeśli ktoś chce grać kimś o innej profesji to musi zyskać moje pozwolenie.
Religia: bóstwa z podręcznika dnd 3.0
Czary: Jeśli ktoś wybrał odpowiednią profesję
Atrybuty: (80 punktów do rozdania)
- Siła
- Zręczność
- Kondycja
- Inteligencja
- Mądrość
- Charyzma
Ekwipunek: podstawowy, magicznych przedmiotów raczej brak, no chyba, że wyda się to wam niezbędne i w historii ładnie opiszecie chwilę zdobycia go
Wygląd: wzrost, waga, włosy, ubiór itd
Osobowość: Cechy charakteru, nastawienie do świata i innych istot
Mocne strony: W czym postać jest naprawdę dobra, jakie są jej najlepsze umiejętności
Słabe strony: Jakie czynności postać prawie zawsze spie***, czego się boi.
Historia: Im dłużej tym lepiej, głównie na niej będę się opierał w przypadku, gdy chętnych będzie więcej niż miejsc.
Dlaczego się zaciągnął: Chęć zakosztowania wojskowego życia, przygód, pilna potrzeba złota czy zwykła nuda.
To tyle, ewentualne pytania proszę kierować do mnie w tym temacie, postaram się odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości. Pozdrawiam… i czekam na karty. KARTY na PW
Po popołudni spędzonym na rozmowach z mieszczanami i właścicielem tawerny „Spity Kolos” okazało się, że chyba jako jedyne miasto w całym Torilu, Littlemohin nie potrzebuje najemników. Żaden potwór nie nawiedza okolicznych lasów, żadna banda nie grasuje na trakcie, mało tego nikomu nawet nic ostatnio nie zginęło. Jako, że chłopaka nikt nie chciał zatrudnić (nawet w charakterze parobka) Pedro, ostatkiem sił dowlókł się na centralny plac miasta.
- Zaciągnijcie się chłopy! – wysoki mężczyzna o rysach półorka przykuł uwagę awanturnika. Stał on na drewnianym podwyższeniu i wymachując sporym mieczyskiem przemawiał do ludzi zgromadzonych na placu.
- To dla was szansa! – wykrzykiwał – Będziecie nosić chorągwie księcia i... i dostaniecie własne miecze.
Sądząc po minach zgromadzeni młodzieńcy nie mieli najmniejszego zamiaru wstępować do wojska, a już na pewno taszczyć cudzych chorągwi.
Półork podrapał się po głowie porośniętej nierównymi kępkami włosów.
- Ludziska! Bez jaj! Nikt z was, chłopaki, nie chce poodrąbywać kilku orczych i goblinich łbów. Jedziemy na prawdziwą misję! To nie jakieś tam ćwiczenia. Ludziska, pomyślcie o tych wszystkich panienkach na naszej drodze.
To rzeczywiście był dobry argument, twarze kilku niedoświadczonych jeszcze młodzieńców oblały się rumieńcami.
Twarz półorka rozjaśnił uśmiech, czas na kolejny atut.
A żołd!- powiedział – Jak dla jakiegoś królewskiego gwardzisty albo inszego rycerza. – na potwierdzenie swoich słów sierżant wyjął zza pasa pokaźnych rozmiarów sakiewkę i zważył ją w dłoni, wydała ona przy tym przyjemny brzęczący dźwięk.
- To jak, zaciągacie się?
Kilku obserwujących go miejscowych zaczęło nerwowo szeptać między sobą jak gdyby nie będąc do końca pewnymi.
Dowódca spojrzał nerwowo na pustą listę, na której docelowa miały się znajdywać nazwiska nowych rekrutów. Jego kapral pokręcił głową to przedostatnia mieścina, a on nie miał jak dotąd nikogo.
Sierżant powoli tracił już nadzieję. Znów to samo, żaden nie odważy się aby pójść pierwszy i znów wszyscy rozejdą się, a jemu przyjdzie zaprząc konie do wozu i pojechać do następnej wioski błagając w modlitwach Korda o pomyślność podczas następnych poborów. Wtem rozmyślania półorka przerwał wybijający się ponad szepty tłumu dziarski głos.
- Ja się na to piszę!
Z tłoku wyskoczył średniego wzrostu młodzieniec w kapeluszu o szerokim rondzie z wetkniętym weń zielonym piórem.
-Błazen! pomyślał w pierwszej chwili sierżant. Dopiero później zwrócił on uwagę na rapier przypasany przy lewym udzie i ten charakterystyczny błysk w oku. -Awanturnik… jeszcze gorzej.
Podeszwy eleganckich, skórzanych butów Pedra stukały rytmicznie gdy ten wchodził po małych schodkach na podwyższenie. Zdjął kapelusz i nad wyraz dworsko ukłonił się przed mistrzem zaciągu. Na takie wyszukane powitanie półork zdołał odburknąć tylko -Cześć.
Młodzieniec podszedł do stolika przy którym siedział Surgins, siwy już kapral, który odpowiedzialny był za listę rekrutacyjną. Mężczyzna podsunął mu pod nos czystą księgę. Nagłówek u góry, który brzmiał KOTY został skreślony i ktoś napisał tam REKRUTY.
Pedro zawahał się przez chwilę, jednak perspektywa ciepłej strawy, sporego żołdu i przede wszystkim pięknych kobiet rozwiała jego wszelkie wątpliwości. – Możesz postawić krzyżyk jeśli nie umiesz pisać. ponaglił Surgins podając mu pióro. Chłopak wziął je do ręki i niezgrabnym pismem wyskrobał.
PEDRO MIGUEL DE CARTAGENA
Sierżant zajrzał mu przez ramię, uśmiechnął się i klepnął go po plecach tak mocno, że Pedro prawie przewrócił się, wzbudzając tym samym radość tłumu.
- Teraz ty już jeden z nas. półork miał ochotę uściskać swojego, jakby nie patrzeć wybawcę, ale szybko opamiętał się widząc mizerną sylwetkę chłopaka. Rzucił mu brzęczącą sakiewkę, objął jak ojciec i krzyknął.
- No chłopy, kto zaciąga się następny?
No właśnie, kto jeszcze się zaciągnie. Poszukuję grupy ok. 4 graczy, którzy chcieliby spróbować swoich sił w sesji w klimacie dnd. Wszystkie lokacje, które będzie wam dane przemierzyć są tylko moim pomysłem i raczej nie znajdziecie ich na żadnej mapie Torilu.
Teraz przedstawię wam sytuacje.
Miasto Hornheaven jest położone w dolinie Zielonych Pól. Mieszkańcy utrzymują się głównie z handlu, rolnictwa i rybołówstwa. Ten pierwszy jest możliwy dzięki położonej w górach krasnoludzkiej warowni. Brodacze mają bogate w minerały kopalnie, a Hornheaven jest jedynym ludzkim miastem w okolicy i stało się niejako pośrednikiem w kontaktach handlowych pomiędzy krasnoludami, a resztą cywilizowanego świata.
Niedawno w okolicy zaczęły pojawiać się dziwne postacie. Wędrowcy mówili o samotnym czarnym rycerzu objeżdżającym okoliczne tereny, o drowach widzianych niedawno na powierzchni, o liczu, który w górach zaszył się w opuszczonym mauzoleum, o rycerzach ciemności Hektora odbudowujących zrujnowaną czarną cytadelę na północy, o gigantach wzgórzowych śpiesznie zbierających się w jednym miejscu, o wielkim czerwonym smoku, którego cień zdolny jest przykryć całą wioskę, o znikających karawanach i o orkach jednoczących się na południu. To wszystko przeraziło Rustusa Erenwick’a, burmistrza miasta. Wspólnie ze swoim przyjacielem Oldramem, który piastuje godność mistrza zakonu i szkoły paladynów Ostrze Wiary, postanowił on poprosić o pomoc wojskową pana tych ziem Księcia Sylwana. Ten, gdy przejrzał dokładnie raporty zwiadowców, zrozumiał, że miasto w każdej chwili może zostać zaatakowane, a przecież stanowi ono najbardziej wysunięty na wschód punkt oporu. Jeśli Hornheaven padnie to orkowie będą mieli wolną drogę, aż do samej stolicy. Książe, nie zwlekając ogłosił w całym księstwie nabór do armii. Wszyscy rekrutowani w ten sposób żołnierze mieli udać się do Hornheaven by wzmocnić tamtejszy garnizon.
Czekam na karty. Chciałbym abyście nie robili zbyt silnych postaci. Jako nowi rekruci powinni oni dopiero zdobywać potrzebne doświadczenie (no chyba, że postać jest już doświadczonym najemnikiem, ale o tym już napiszecie w historii)
Karta powinna zawierać.
Imię, nazwisko (ewentualnie przydomek)
Wiek:
Rasa: dowolna podstawowa rasa, (ale nie zapominajcie, że tereny na których toczyć się będzie akcja zaludnione są głównie przez ludzi dlatego będziecie musieli w historii postaci opisać jak dana postać znalazła się tam podczas rekrutacji)
Klasa: wszystkie podstawowe klasy z podręcznika gracza do dnd, jeśli ktoś chce grać kimś o innej profesji to musi zyskać moje pozwolenie.
Religia: bóstwa z podręcznika dnd 3.0
Czary: Jeśli ktoś wybrał odpowiednią profesję
Atrybuty: (80 punktów do rozdania)
- Siła
- Zręczność
- Kondycja
- Inteligencja
- Mądrość
- Charyzma
Ekwipunek: podstawowy, magicznych przedmiotów raczej brak, no chyba, że wyda się to wam niezbędne i w historii ładnie opiszecie chwilę zdobycia go
Wygląd: wzrost, waga, włosy, ubiór itd
Osobowość: Cechy charakteru, nastawienie do świata i innych istot
Mocne strony: W czym postać jest naprawdę dobra, jakie są jej najlepsze umiejętności
Słabe strony: Jakie czynności postać prawie zawsze spie***, czego się boi.
Historia: Im dłużej tym lepiej, głównie na niej będę się opierał w przypadku, gdy chętnych będzie więcej niż miejsc.
Dlaczego się zaciągnął: Chęć zakosztowania wojskowego życia, przygód, pilna potrzeba złota czy zwykła nuda.
To tyle, ewentualne pytania proszę kierować do mnie w tym temacie, postaram się odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości. Pozdrawiam… i czekam na karty. KARTY na PW