Sesja w świecie WARHAMMER'A [4-5 graczy do 3 profesji)


-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa


-
- Marynarz
- Posty: 166
- Rejestracja: piątek, 5 sierpnia 2005, 21:11
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Łódź (podwodna^^)
- Kontakt:

Wiec by nie bylo dalszych pytan powiem: u mnie nie tworzy sie postaci opartej na statystykach, cyferkach i takich tam
Wystarczy mi historia w ktorej ma byc uwzgledione co i w jaki sposob sie nauczyl. Tylko tyle...
Imie
Rasa
Opis wygladu
Opis charakteru
Historia
Ekwipunek
jak ktos chce moze dodac profesje, ale nie tzreba sie tego tak sztywno trzymac...

Imie
Rasa
Opis wygladu
Opis charakteru
Historia
Ekwipunek
jak ktos chce moze dodac profesje, ale nie tzreba sie tego tak sztywno trzymac...

-
- Tawerniany Trickster
- Posty: 898
- Rejestracja: wtorek, 22 listopada 2005, 10:35
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:


1) fds swym krasnoludem Ernstem
2) krucaFuks z ludziem Joszko
3) Yacek
E D I T
4) Belath_Nunescu i pol-elf Elimano
Imie: Elimano
Rasa: Pół-elf
Opis wyglądu:
Wysoki poł-elf(190 cm wzrostu) o białych włosach siegających do ramion spod których
wzierały elfie szpiczaste uszy. Zielonooki o dość łagodnym wyrazie twarzy. Wygląda bardziej na
pełnokrwistego elfa niż pół-elfa. Jedyną sprawą jaka różni go od swoich elfich pobratymców jest to,
że ma dość szerokie barki. Nie nosi zbyt ciezkich zbroji, ale także nie są to zbroje lekkie, lekka
kolczuga na pikowanym kaftanie. Na barki zarzucony jest szary płaszcz z piękną
broszką przedstawiajacą łuk skrzyżowany z nierealnie dużą strzałą.
Długie oficerki/kozaki na małym obcasie siegały do 3/4 łydki. Spodnie wpadały w buty i lekko
się nadkładały na nie, tworząc iluzję grubszch nóg.
Opis charakteru:
Jest dobrym pół-elfem. Nie lubi walki w starciu, ale jeśli musi korzysta z małego sztyletu przy pasie
lub poprostu walczy wręcz, odrzucając łuk. Jeśli uda mu sie zdobyć miecz stara sie nim walczyć jak
najlepiej umie, lecz nie jest zbyt dobrze wyszkolony w tej dziedzinie. Stanowczo woli walke na dystans
lub walkę wręcz(jeśli będzie zmuszony), niż miecz i tarcze. Uwielbia wodę. Tak jak każdy "zielony"
kocha lasy i mógłby w nich spędzać wiekszość czasu. Alkohol lubi tylko okazjonalnie. Jedynymi rasami
jakich nienawidzi są orki, gobliny, nieumarli i inne odmiany tych jego zdaniem plugawych stworów.
Wychowywał sie wśród ludzi i krasnoludów. Lubi słuchać opowieści tych ostatnich.
Historia:
Urodził się na północy, gdzie wszysy ćwiczyli walke wręcz i fechtunek. Ona czuł, że to nie jego kierunek
lecz jego matka wysyłała go do szkoły walki wręcz mówiac, że kiedyś mu sie to przyda. Znikał z zajeć
fechtunku na rzecz łucznictwa. Gdy chodził na jego ulubione zajęcia z łucznictwa chował łuk niedaleko
starego młynu. Był to typowy chłopski niewyważony łuk. Cieciwa zrobiona była z zwykłego plecionego
sznurka. Bał sie powiedzieć matce, że uczy się strzelać z łuku. Jak to zawsze bywa jego matka się
o tym dowiedziała...O dziwo nie urządziła mu awantury, tylko poszła na strych mieszkania i wróciła z
pudłem o podłóżnym kształcie i dała je synowi z niezbyt uszczęśliwoną miną. W pudle był łuk...Ten sam
który ma teraz. Matka powiedziała, że to jedyna rzecz jaką ojciec jej zostawił. Mały Elimano nie mógł
na początku napiąć tego łuku. Dopiero po kilku latach udało mu sie założyć cięciwę. Kiedyś zajrzał do
tego pudła i zobaczył, że dno jest lekko podważone. Wyjął je całkiem i zauważył cały komplet cięciw.
Było ich pięć. Dwie grube, dwie cienkie i jedna średnia. zazwyczaj chodził z ta która pierwotnie była
założona na łuk. Na dalekie dystanse używał grubych, a na precyzyjne strzały cienkich. Średniej nie używał
w ogóle.
Pewnego dnia postanowił wyruszyc z swojego małego miasteczka i zobaczyc jak wygląda świat
poza jego bramami. Pożegnał się z matką, która dała mu ten właśnie płaszcz (jak sie okazało ojcie nie
zostawił tylko łuku, ale także płaszcz), obiecał, że wróci i poprostu odszedł. Po drodze wstąpił do
sklepu i kupił 3 kołczany strzał, mały sztylet, nożyk do róznych celów, krzesiwo (hubkę juz miał)
parę rękawic strzeleckich i ksiażkę na długie samotne wieczory. Wyruszył wystrzeliwując strzałę w
górę, gdzie strzała spadła tam zaczął podażać...
Ekwipunek:
Łuk refleksyjny, 5 cięciw, nożyk, sztylet, 3 kołczany strzał, krzesiwo, hubka, ksiażka, lekka kolczuga,
płaszcz, buty oficerki/kozaki.
2) krucaFuks z ludziem Joszko

3) Yacek
E D I T
4) Belath_Nunescu i pol-elf Elimano
Imie: Elimano
Rasa: Pół-elf
Opis wyglądu:
Wysoki poł-elf(190 cm wzrostu) o białych włosach siegających do ramion spod których
wzierały elfie szpiczaste uszy. Zielonooki o dość łagodnym wyrazie twarzy. Wygląda bardziej na
pełnokrwistego elfa niż pół-elfa. Jedyną sprawą jaka różni go od swoich elfich pobratymców jest to,
że ma dość szerokie barki. Nie nosi zbyt ciezkich zbroji, ale także nie są to zbroje lekkie, lekka
kolczuga na pikowanym kaftanie. Na barki zarzucony jest szary płaszcz z piękną
broszką przedstawiajacą łuk skrzyżowany z nierealnie dużą strzałą.
Długie oficerki/kozaki na małym obcasie siegały do 3/4 łydki. Spodnie wpadały w buty i lekko
się nadkładały na nie, tworząc iluzję grubszch nóg.
Opis charakteru:
Jest dobrym pół-elfem. Nie lubi walki w starciu, ale jeśli musi korzysta z małego sztyletu przy pasie
lub poprostu walczy wręcz, odrzucając łuk. Jeśli uda mu sie zdobyć miecz stara sie nim walczyć jak
najlepiej umie, lecz nie jest zbyt dobrze wyszkolony w tej dziedzinie. Stanowczo woli walke na dystans
lub walkę wręcz(jeśli będzie zmuszony), niż miecz i tarcze. Uwielbia wodę. Tak jak każdy "zielony"
kocha lasy i mógłby w nich spędzać wiekszość czasu. Alkohol lubi tylko okazjonalnie. Jedynymi rasami
jakich nienawidzi są orki, gobliny, nieumarli i inne odmiany tych jego zdaniem plugawych stworów.
Wychowywał sie wśród ludzi i krasnoludów. Lubi słuchać opowieści tych ostatnich.
Historia:
Urodził się na północy, gdzie wszysy ćwiczyli walke wręcz i fechtunek. Ona czuł, że to nie jego kierunek
lecz jego matka wysyłała go do szkoły walki wręcz mówiac, że kiedyś mu sie to przyda. Znikał z zajeć
fechtunku na rzecz łucznictwa. Gdy chodził na jego ulubione zajęcia z łucznictwa chował łuk niedaleko
starego młynu. Był to typowy chłopski niewyważony łuk. Cieciwa zrobiona była z zwykłego plecionego
sznurka. Bał sie powiedzieć matce, że uczy się strzelać z łuku. Jak to zawsze bywa jego matka się
o tym dowiedziała...O dziwo nie urządziła mu awantury, tylko poszła na strych mieszkania i wróciła z
pudłem o podłóżnym kształcie i dała je synowi z niezbyt uszczęśliwoną miną. W pudle był łuk...Ten sam
który ma teraz. Matka powiedziała, że to jedyna rzecz jaką ojciec jej zostawił. Mały Elimano nie mógł
na początku napiąć tego łuku. Dopiero po kilku latach udało mu sie założyć cięciwę. Kiedyś zajrzał do
tego pudła i zobaczył, że dno jest lekko podważone. Wyjął je całkiem i zauważył cały komplet cięciw.
Było ich pięć. Dwie grube, dwie cienkie i jedna średnia. zazwyczaj chodził z ta która pierwotnie była
założona na łuk. Na dalekie dystanse używał grubych, a na precyzyjne strzały cienkich. Średniej nie używał
w ogóle.
Pewnego dnia postanowił wyruszyc z swojego małego miasteczka i zobaczyc jak wygląda świat
poza jego bramami. Pożegnał się z matką, która dała mu ten właśnie płaszcz (jak sie okazało ojcie nie
zostawił tylko łuku, ale także płaszcz), obiecał, że wróci i poprostu odszedł. Po drodze wstąpił do
sklepu i kupił 3 kołczany strzał, mały sztylet, nożyk do róznych celów, krzesiwo (hubkę juz miał)
parę rękawic strzeleckich i ksiażkę na długie samotne wieczory. Wyruszył wystrzeliwując strzałę w
górę, gdzie strzała spadła tam zaczął podażać...
Ekwipunek:
Łuk refleksyjny, 5 cięciw, nożyk, sztylet, 3 kołczany strzał, krzesiwo, hubka, ksiażka, lekka kolczuga,
płaszcz, buty oficerki/kozaki.

-
- Marynarz
- Posty: 166
- Rejestracja: piątek, 5 sierpnia 2005, 21:11
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Łódź (podwodna^^)
- Kontakt:
Przeczytałem karte ponizej (kiedy to czytacie to ta karta bedzie juz powyzej
) i utkwil mi w glowie jeden szczegol:
Oczywiscie moimi ulubionymi zywymi trupami
Z dziesiatek kart jakich napisalem ku chwale wiecznie nie-zyjacej rasy wybralem postac Dougana i pozwole sobie ja tutaj z inne sesji (i wogole z innego forum) zaimportowac. A wiec, Let`s Go
PLEEEEAAASEEE


I wtedy mnie osiwecilo. Juz wiedzialem jaka rasa musze zagracJedynymi rasami
jakich nienawidzi są orki, gobliny, nieumarli i inne odmiany tych jego zdaniem plugawych stworów.

Oczywiscie moimi ulubionymi zywymi trupami

Z dziesiatek kart jakich napisalem ku chwale wiecznie nie-zyjacej rasy wybralem postac Dougana i pozwole sobie ja tutaj z inne sesji (i wogole z innego forum) zaimportowac. A wiec, Let`s Go

To jak drogi MG? Moja postac moze byc?Imie: Dougan Firehead
Klasa: Nekromanta-Iluzjonista.
Rasa: Nieumarły
Wiek: 491 lat
Z wygladu wysoki człowiek sredniej postory, blada cera, dlugie siwe wlosy, brak zarostu, dumne rysy twarzy. Suchy glos, odruch przeciagania litery s, trudnosci z wymowa ciezkich spolglosek. Zwykłe ubranie bez ozdób, szary płaszcz przeciwdeszczowy, solidne brazowe buty, krotki miecz za paskiem, debowy kij w dloni.
Zwykly szary czlowiek nie wyrozniajacy sie z tłumu, jedno co go wyroznia to oczy bez blasku, glowe jednak czesto ukrywa pod kapturem i rzadko kto moze to dostrzec. Wszystko jest jednak iluzja, o ktorej nikt nie wie.
W rzeczywistosci wyglada nieco inaczej. Jak tylko zdejmie iluzoryczną powłoke ukazuje sie Paladyn Mrocznej Bogini. Przbywa mu z dwadziescia centymetrow, skora i ubior czarnieją zlewajac sie w zbroje koloru hebanu, uszy wydluzaja sie zamieniajac w rogi czarnego jak noc chelmu, z plecow niczym skrzydla wyrastaj mu przewieszone na krzyz pochwy z dwoma mieczami. Części skory, te ktore widac, wysuszaja sie i momentalnie kruszeja ukazujac białą i gladką jak po gotowaniu kość. Oczy, zwierciad.ła duszy, zapadają sie w oczodołach zastepowane przez dwa male czerwone punkciki.
-Historia:
Tak wyglada Dougan naprawde. A co umie? To długa historia wiec postaram sie wam ja strescic.
Po wojnie miedzy ludzmi a złotymi golemami niejaki Shau Plunderlot pół krwi człowiek, pół krwi elf polegl z reki nie byle kogo bo samego Wielkiego Mistrza. Niczym sepy, po bitwie zjawili sie nekromanci nieumarłych i wskrzesili tylu ludzi ilu sie dało. (czesc opisowa: I tu nastepuje ciekawostka. Animowany trup czlowieka ma resztki ciala na sobie wiec jest przez ludzi zwany zombi. Ma to swoje plusy bo gnijace cialo zararza truciczną agresora, jednak minusem jest znaczne ograniczenie ruchu, dlatego tylko niewielką część nowych "rekrutow" zostawia sie w takiej formie. Z reszty obdzierana jest skura zostawiajac sam kosciec.
Lecz czym jest wielka armia bez dowodców? Dowodca musi planowac, posiadac wiedze i doswiadczenie a przedewszytkim musi myśleć. Tylko jakies 9-10 % wskrzeszonych ozywiencow potrafi myslec a uwarunkowane jest to siłą z jaka czlowiek za życia pragnął żyć (sorki za powtorzenie)). Dougan bardzo tego pragnął wiec niedlugo po ozywieniu przestal byc miesem armatnim i został przeniesiony do koszar nieumarłych obdazonych inteligencja, gdzie został poddany solidnemu żołnierskiemu przeszkoleniu.
Douganowi nastepne dziesieciolecia upłyneły na mozolnym treningu władania mieczem (nieumarłym tak jak innym rasom obdazonym zyciem wiecznym "nie spieszy sie" tak jak np. ludziom, ponadto żywe trupy bardzo wolno sie uczą) Wkrotce wykazał sie znajomoscia magi wiec został przeniesiony do protektoratu paladynow, gdzie dano mu dostep do ksiag magi ciemnosci. Musiał jeszcze wiele zwojów przestudiowac i wiele w rzemiosle wojennym sie nauczyc nim spotkal go zaszczyt służenia samej Mrocznej Boginii i wstapienia w szeregi Paladynow Ciemności. Jak kazdy Paladyn (tak jak u ludzi) miał swoj honor i swoj Kodeks (prawie dokladne przeciwnienstwo kodeksow Paladynów Światła) ktory wyznaczał mu sciezke zycia. Dougan zgodnie z zasadami Kodeksu piął sie po drabinie awansow wojskowych najczesciej "zabijajac" wyzej postawionych nieumarłych az doszedl do generalskiego stołka i począł zagrazac samemu krolowi. Ten w trwodze o swoje "życie" wysłał oddział generała Dougana na samobojcza misje zdobycia mocno ufortyfikowanej twierdzy górskich elfów. Cała jego chwalebna armia poległa, jemu samemu udało sie zbiec. Nie mając juz poco wracac do Imperium nieumarłych postanowił zrealizować głeboko skrywane marzenie i odnaleść brata z ktorym sie rozdzielił tamtej feralnej nocy podczas ktorej zginął. Miał tylko mgliste pojecie gdzie tez moze byc Skiee, wiedzial tylko, że wtedy nie poległ.
Obecnie podrozuje w "przebraniu" po swiecie ludzi. W krolestwie nieumarłych chciez go zabic moglo zaledwie kilka żywych trupów, tutaj w swiecie zywych, jego smierci pragnie kazdy. Ludzie z jakąś paniką reaguja na przedstwicieli nieumarłej rasy. Sterotyp, że żywy trup pragnie tylko zabijac i ze chce zjesc czlowieka mocno sie zakozenił. Ludzie tak mysleli bo 90% rasy nieumarłych stanowi mięso armatnie, ktore istotnie tak sie zachowuje. Pozostałe 10% jest jednak obdazona inteligencja, posiada uczucia, zdobywa doswiadczenie, posiada honor, niektorzy ożywiency uwielbiają nawet sluchac muzyki (ludzie by wzieli muzyke nieumarłych za jakis jazgot nie do słuchania) a co najwazniejsze nieumarli rozwijaja sie. Maja włana bron, wlasne procesy produkcyjne, wlasne strategie sprawdzajace sie tylko przy tej rasie. Im wiecej mija czasu od "wyzwolenia" tym nieumarli są bardziej samodzielni.
Dougan jako Paladyn Ciemnosci nie najlepiej sie czuje na "poswieconej" ziemi jaka go otacza. Ma tutaj bardzo ograniczona moc, ledwo mu jej starcza na ukrywanie sie w ciele czlowieka. Skoro tylko zaczał podrozowac po swiecie żywych to musiał sie nauczyc neutralnej magii iluzji by ukrywac swoje nieumarłe ciało i noszona przez caly czas zbroje i tylko tyle z dziedziny iluzji potrafi.
Zalety i Wady:
Zaawansowana magia ciemnosci i nekromancji (im blizej poswieconych miejsc i poswieconej gleby tym jego zklecia maja slabszy skutek i vice versa bo im blizej przekletych miejsc i splugawionej gleby tym jego moc jest silniejsza.) Kiedy ma dość sił potrafi stworzyc iluzje jakiegos niedziwedzia, czy krokodyla jednak na te chwile to jest raczej marzenie. Przebywanie tak długi czas wsrod zywych i chodzenie po poswieconej ziemi odciska swoje pietno na jego duszy i "zdrowiu fizycznym." Niewiele trzeba aby jego kamuflarz rozmyl sie jak mgła, wystarczy go szturchnac czy rzucic cos w niego tak aby tego nie byl w stanie zlapac. Nawet zwykły deszcz moze go ujawnic, dlatego albo podrozuje miejąc pewnosc, ze natura go nie zaskoczy albo korzysta z okrytych wozów. Jego cielesność sprawia, ze kazdy napotkany paladyn Światła pragnąłby z miejsca jego smierci nie sluchajac co tez ma do powiedzenia, zreszta tak samo zareagowali by inni ludzie wiedzac, ze stoi przed nimi przedstawiciel tak znienawidzonej rasy, wiec musi niezwykle skutecznie sie ukrywac. Posiada umiejstnosci pozwalajace mu na skuteczne korzystanie z dwoch mieczy jednoczesnie, jednak prawdziwym mistrzem jest dopiero wtedy kiedy włada jednym ostrzem. Zaprawde w świecie nieumarłych nie było od niego lebszego szermierza i jesli by tylko był w pelni sił to by pokazał kazdemu napotkanemu paladynowi światła lekcja wladania tym orezem. Jego ludzka powłoka kuleje nie bez powodu, siły ktore go opuszczaja sprawiaja, ze juz w tym momecie rusza sie jak staruszek. Symuluje tylko swój kaszel aby kazda z napotkanych osob wziela go za ciezko chorego i nie dotykała.
Jako przedstawiciel nieumarłej rasy a w dodatku jako Paladyn Ciemności, nienawidzi paladynow swiatła oraz ludzi ktorzy paraja sie magią nekromacji (wedlug mniemania nieumarłych) zarezerwowaną tylko dla ożywiencow.





Ekhem.... Prowadze WarHammer'a, w ktorym w srodku Imperium Nekromancja ani Chaos nie maja szans na swobodne poruszanie sie, nawet pod przykrywka iluzji. Święta Inkwizycja i takie tam, chyba wiesz o co mi chodzi?
Poza tym co to za radocha grac taka postacia? Zobacz na krucaFuks'a i jego Joszko
I w archiwum sesji przeczytaj czego sie w ogole sesja tyczy, bedzie Ci latwiej dobrac cos realnego. Postac "ciekawa" ale zastanow sie jeszcze nad tym 




-
- Marynarz
- Posty: 166
- Rejestracja: piątek, 5 sierpnia 2005, 21:11
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Łódź (podwodna^^)
- Kontakt:
Ja juz sobie poradze
A radoche z prowadzenia nieumarłych postaci mam bo w innym przypadku po co bym robil te karte? Gdybym lubil elfy to bym zamiesczal karty elfow, a jako, ze lubie grac chodzacymi szkieletami dlatego zamieszczam ich karty
A inkwizycja mi nie przeszkadza
Najwyzej szybko zgine
Tak wiec ponawiam pytanie. Czy moge grac
PLEASE

P.S.
jesli sie nie zgodzisz to spoko, nic sie zlego nie stanie

A radoche z prowadzenia nieumarłych postaci mam bo w innym przypadku po co bym robil te karte? Gdybym lubil elfy to bym zamiesczal karty elfow, a jako, ze lubie grac chodzacymi szkieletami dlatego zamieszczam ich karty

A inkwizycja mi nie przeszkadza


Tak wiec ponawiam pytanie. Czy moge grac

PLEASE



P.S.
jesli sie nie zgodzisz to spoko, nic sie zlego nie stanie




-
- Marynarz
- Posty: 385
- Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
- Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
- Kontakt:

-
- Marynarz
- Posty: 166
- Rejestracja: piątek, 5 sierpnia 2005, 21:11
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Łódź (podwodna^^)
- Kontakt:

-
- Marynarz
- Posty: 385
- Rejestracja: czwartek, 5 stycznia 2006, 11:21
- Lokalizacja: Tam, gdzie słońce świeci inaczej
- Kontakt:
Przed postacią napiasłeś cytat moich słow i powiedziałeś:
A więc ciesze sie, zę dzieki mnie Cie oświeciło
I wtedy mnie osiwecilo. Juz wiedzialem jaka rasa musze zagrac.
A więc ciesze sie, zę dzieki mnie Cie oświeciło
"One day the sun will shine on you
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."
Turn all your tears to laughter
One day you dreams may all come true
One day the sun will shine on you..."

-
- Marynarz
- Posty: 166
- Rejestracja: piątek, 5 sierpnia 2005, 21:11
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Łódź (podwodna^^)
- Kontakt:
