Nie było mnie długo; czas napisać coś tu.
Od czego zacząć w poezji? Co polecacie przeczytać, jakich autorów, jakie książki mogą być pomocne przy szlifowaniu swoich umiejętności w pisaniu wierszy?
Po części zgadzam się z każdym z przedmówców. Zapoznaj się z całym programem szkolnym, od antyku do współczesności i jednocześnie pozwalaj sobie na odpływanie gdzieś na bok. Właściwie powinieneś czytać wszystko. Poezja to morze, jest jej naprawdę całe mnóstwo, i jest tak zróżnicowana jak rafa koralowa. Na początek zapoznaj się z najbardziej znanymi, potem czytaj to, co Ci sie podoba - wydaje mi się, że sam musisz siebie poprowadzić. Wtedy odkryjesz ukrytych, wspaniałych autorów, o których się w szkole nie mówi (ze względu na brak czasu - poezja WYMAGA czasu).
Warto zaznaczyć, że najlepiej większość z nas czuje się w poezji XX wieku. To oczywiste - jest to okres najbliższy naszej współczesności, więc autorzy tkwili w podobnej świadomości kulturowej, co my. Wiele się zmieniło, ale mamy z nimi nadal wiele wspólnego.
Osobiście kocham dwudziestolecie międzywojenne i jego twórców, ale także Wyspiańskiego darzę - niezrozumiałą przez wielu
- czcią.
W tym momencie muszę obronić mój pogląd o przydatności całej wielowiekowej poetyki w poezji współczesnej, czego nie uznaje Neprijatel.
Wojaczek mówi, że anapesty i amfibrachy donikąd nei prowadzą, Neprijatel za nim, że pisząc w zgodzie z poetyka nie zaistniejesz wśród wydawców. Nie zgadzam się. Podam za przykład mojego znajomego, którego wspominałem gdzies ostatnio. Jest studentem 4 roku polonistyki, wydawnictwa ubiegały się o jego wiersze, jest członkiem Związku Literatów Polskich. Jak pisze? Wg wszelkich norm poetyki. Rymy - są, sylabotonizm - jest. Pisze nierzadko sonety.
Dlaczego pisze dobrze i dlaczego ma na koncie już ze trzy tomiki (i jedna powieść, nawiasem)? Ponieważ umie operować tym wielkim dorobkiem kultury w dzisiejszym świecie twórczości. Dzisiaj, rzecz to jasna, nie mają prawa bytu wiersze w stylu Kochanowskiego, których rymy brzmią czasem za głośno. Dzisiaj zadaniem dla poety jest, po pierwsze, wybrać drogę tworzenia (poetyka czy nie) a następnie nauczyć się dostosowywać normy tworzenia poezji do dzisiejszej kultury i odbiorcy. I świata.
Na czym to właściwie polega? Nie chodzi przecież o to, żeby siedzieć z "Poetyką" Kulawika na kolanie, rysować wzór akcentów najpierw a potem wciskać słowa. Nie - zadaniem poety jest zdobycie zmysłu tworzenia świetnego w formie wiersza. Poznanie praw działania rytmu poetyckiego - i odruchowe go wręcz, artystyczne stosowanie. Zapoznanie się z wszystkimi stopami metrycznymi - i odrzucenie ich w tył umysłu; nie kierowanie się nazwami stóp ale poznanie rozkładu akcentów i jego naturalne stosowanie. Uświadomienie sobie wartości brzmienia wiersza i umiejętne stosowanie rymów. Żeby upiększały a nie czyniły wiersza dziecinnym.
Krótko mówiąc - trzeba się stać rzemieślnikiem. Takim, który poznał poetykę wzdłuż i wszerz i odstawił ją na półkę wiele lat wcześniej. Takim, który może rządzic akcentem, rymem, rytmem jak chce. Takim, który może wziąć tresć wiersza i nadać jej formę według swojego upodobania. Musi być mistrzem.
Sprawa jest bardzo trudna, wymaga wielu, wielu lat wprawy, ale uważam, że warto. Taki wiersz nigdy nie zginie. Kunszt słowa będzie trwał razem z językiem.
Oczywiście nie neguję wierszy białych, nieregularnych. Ale myślę, że wielu poetów, tych którzy byli przeciwni poetyce (anapestom, amfibrachom), stosowało jej zasady ODRUCHOWO, bo byli artystami.
Kiedyś zaproszono naszą grupę literacką do Mielca na wieczorek poetycki. Tam czytałem swoje wiersze i potem przewodnicząca Towarzystwa Miłośników Ziemi Mieleckiej (;)) podziękowała mi za to, że tworzę wiersze rymowane, regularne, których forma podkreśla znaczenie. Nie mówię tego, żeby się pochwalić, ale żeby zaznaczyć, że warto kontynuować tradycję tworzenia poprzednich pokoleń.
Ach, jak patetycznie zakończyłem. ;P Mam nadzieję, że jest coś zrozumiałego w tym, co napisałem wyżej.
Co do książek: polecam "Poetykę" Adama Kulawika.
[quote=Sihamaah]Dobrze by było, gdybyście opisali Wasze początki z poezją.[/quote]
Jak to dawnooo byłooo... Dam tu mój jeden z pierwszych wierszy.
Zima
Delikatny śnieżny płatek
Upadł na śnieg.
Wzór - lodowy kwiatek
Przełamał swój brzeg.
Gałęzie przeciążone
Białymi czapami,
Ulice zapełnione
Barwnymi ozdobami.
Wiatr zagląda
W okna świąteczne.
Choinka wygląda
Jak drzewko serdeczne.
Ciepły blask świec
Z domów się wylewa.
W lesie za miastem wiec
Urządziły sobie drzewa.
Każdy skrawek ziemi
Przykryty białym puchem.
Jeden kawałek zieleni
Jest tylko wiosny okruchem.
Piękny biały śnieg
W świetle nocnego księżyca
Srebrzyście skrzy się.
Otacza go nocy szlafmyca.
Stoły zastawione
Wieczór umilają,
Światła zapalone
Zimę odpędzają.
Noc nad miastem zapadła,
Śnieg zasypał wszystko.
Ostatnia śnieżynka upadła,
Wiosna jest już blisko…
***
Cóż, mnie ten wiersz jstrasznie śmieszy.
Tak to wygladało na początku. U mnie zaczęło się w szóstej klasie podstawówki, gdy ułożyłem wiersz na przerwie dla pani z informatyki, żeby nas nie pytała.
Wtedy wszyscy zgodnie ogłosili mnie poetą. ;P Potem w 1 klasie gimnazjum zacząłem tworzyć tego typu wiersze, co wyżej... Potem chyba przejrzałęm na oczy i zacząłem pisać prozę, a potem wróciłem do wierszy. W 3 klasie wygrałem w kategorii proza taki konkrus lokalny i zaproszono mnie i innych laureatów do grupy literackiej, działającej przy Uniwersytecie Rzeszowskim. Ależ to był dla mnie świat artystów!
Wtedy już wracałem do poezji. No i tak, od wieczorku do wieczorku, kształtowała się moja twórczość.
Gadaliśmy o naszych wierszach, krytykowaliśmy siebie wzajemnie, i to było naprawdę świetne. Zresztą, wciąż jest.
A moi twórcy? Prawdę mówiąc, dopiero od roku-dwóch mam kilku moich mistrzów, jak Sergiusz Jesienin, rosyjski imażynista, czy wspomniany już Wyspiański, Lechoń czy nawet Różewicz (który swą twórczość odarł ze środków stylistycznych właściwie).
No i słucham Kaczmarskiego, którego również uważam za dobrego poetę.
Wnioski: szukaj grupy literackiej, czytaj (Wyspiańskiego, Staffa, Lechonia, Leśmiana, Gałczyńskiego, Gombrowicza, Baczyńskiego, Różewicza, Miłosza, Szymborską, Herberta, nawet ks. Twadowskiego, nawet Karola Wojtyłę - poznaj współczesne bieguny) mnóstwo (i jeszcze więcej pisz) i znajdź swoją tożsamość, a z nią - swoich mistrzów.
Pozdrawiam.