Najbardziej lubię prowadzić postacie, które są odzwierciedleniem "złotego środka". Lubię, gdy ma jakieś umiejętności magiczne, przeogromną wiedzę, ale też dość dobrze walczy, choćby wręcz.
Właśnie taką postacią jest mój kapłan Bane'a Eglish Azeleh. Długo pracowałem grą nad tym, żeby był taki wyśmienity. Co tu dużo mówić, ostatnio nie ma sobie równych.
Umysl, magia czy sila fizyczna?
-
- Majtek
- Posty: 133
- Rejestracja: czwartek, 18 stycznia 2007, 14:09
- Numer GG: 3705860
- Lokalizacja: Reda
- Kontakt:
-
- Pomywacz
- Posty: 47
- Rejestracja: poniedziałek, 12 czerwca 2006, 20:39
- Numer GG: 910275
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem złotego środka. Najczęściej takie postacie wydają mi się bardzo nierzeczywiste lub zbytnio nastawione na statystyki. Oczywistym jest że nie każdy mag musi być inteligentny czy mądry(nie wmówicie mi że każdy kto kończy dowolne kolegium magii w pierwszym lepszym systemie jest inteligentny i błyskotliwy, a do tego posiada dużą wiedzę ogólną. Po prostu wszędzie mogą trafić się wybrakowane egzemplarze, które nie chodziły na zajęcia, a w akademii trzymało ich tylko pochodzenie. Oczywiście w tej teorii nie uwzględniam pewnych konkretnych światów gdzie magia, tudzież magya, nie jest umiejętnością szkoloną w szkołach. Tam imbecyli trafiać się powinno więcej ). Tym bardziej nie każdy wojownik nie musi być głupim osiłkiem. To że będzie mądrzejszy od przeciętnego chłopa wcale nie znaczy że podążał on będzie filozofią złotego środka . Jasnym jest że wszelakiego sortu najemnicy myśleć zbyt wiele nie mogą, a ich sposób na życie wymusza specjalizację. Tak samo magowie którzy poświęcili się studiom i medytacji.
Z kapłanami sprawa ma się, w moim odczuciu, trochę inaczej. Kapłan spędza powiedzmy cztery godziny dziennie na modlitwie. Modlitwa ta może mieć różne formy, od walki po cichą kontemplację, co także w moim odczuciu wymusza specjalizację. Trudno mi wyobrazić sobie kapłana boga wojny który uczy się zielarstwa, a w czasie wolnym uprawia warzywa. Później idzie poczytać święte księgi, a na koniec dnia ćwiczy zabijanie bliźnich. Trochę to dla mnie nie logiczne ale jak kto lubi.
Jak, mam nadzieję, dało się zauważyć jestem zwolennikiem skrajnej specjalizacji. I nie chodzi mi tu bynajmniej o wojownika jako kupę mięcha przyjmującą troje na klatę(choć to też rodzaj specjalizacji), ale bardziej o kogoś szkolonego w walce i nie zatracającego podstawowych instynktów samozachowawczych(bo jak inaczej nazwiesz kogoś kto, mimo że zapakowany w puszkę, rzuca się na hordy przeciwników, licząc tylko na to że „ci z tyłu” zdejmą z niego to co go oblezie?). Inteligentny wojownik będzie raczej specjalizował się w trafianiu w miejsca witalne, z kolei charyzmatyczny będzie starał się wyprowadzić swojego(ludzkiego?) przeciwnika z równowagi.
A żeby nie było, że piszę jakieś dziwne rozważania, to moją ulubioną klasą jest złodziej włamywacz lub inna klasa chodząca(nie każda rasa umie chodzić, nie dajcie się zwieść) i zwiedzająca obszary samotnie. Mag renegat ukrywający się pod przebraniem maga zakonnego, jakiś intrygujący ślepy kanonier, albo każda inna klasa na którą będę miał pomysł ciekawszy niż napchanie statystyk.
Z kapłanami sprawa ma się, w moim odczuciu, trochę inaczej. Kapłan spędza powiedzmy cztery godziny dziennie na modlitwie. Modlitwa ta może mieć różne formy, od walki po cichą kontemplację, co także w moim odczuciu wymusza specjalizację. Trudno mi wyobrazić sobie kapłana boga wojny który uczy się zielarstwa, a w czasie wolnym uprawia warzywa. Później idzie poczytać święte księgi, a na koniec dnia ćwiczy zabijanie bliźnich. Trochę to dla mnie nie logiczne ale jak kto lubi.
Jak, mam nadzieję, dało się zauważyć jestem zwolennikiem skrajnej specjalizacji. I nie chodzi mi tu bynajmniej o wojownika jako kupę mięcha przyjmującą troje na klatę(choć to też rodzaj specjalizacji), ale bardziej o kogoś szkolonego w walce i nie zatracającego podstawowych instynktów samozachowawczych(bo jak inaczej nazwiesz kogoś kto, mimo że zapakowany w puszkę, rzuca się na hordy przeciwników, licząc tylko na to że „ci z tyłu” zdejmą z niego to co go oblezie?). Inteligentny wojownik będzie raczej specjalizował się w trafianiu w miejsca witalne, z kolei charyzmatyczny będzie starał się wyprowadzić swojego(ludzkiego?) przeciwnika z równowagi.
A żeby nie było, że piszę jakieś dziwne rozważania, to moją ulubioną klasą jest złodziej włamywacz lub inna klasa chodząca(nie każda rasa umie chodzić, nie dajcie się zwieść) i zwiedzająca obszary samotnie. Mag renegat ukrywający się pod przebraniem maga zakonnego, jakiś intrygujący ślepy kanonier, albo każda inna klasa na którą będę miał pomysł ciekawszy niż napchanie statystyk.
Imperare sibi maximum est imperium
-
- Marynarz
- Posty: 249
- Rejestracja: niedziela, 18 czerwca 2006, 20:16
- Numer GG: 2956891
- Lokalizacja: Celestrin
- Kontakt:
A ja też lubię wyciągać średnią, bo właśnie to wydaje mi się bardziej realistyczne. Mało kto w końcu posługuje się samym urokiem osobistym albo samą siłą, albo samym pomyślunkiem, i takie postacie bardzo szybko się nudzą, bo są przewidywalne. Tak samo jak ludzie - jak się wie, że ktoś myśli tylko muskułem, bardzo łatwo go przewidzieć. To, że moje postacie są normalne i cechowo zrównoważone, nie znaczy, że są nastawione na statystyki. Można być zrównoważonym na niskim poziomie też...
Wyciągnę więc swój osobisty złoty środek między Złotym Środkiem a Przeciwnikiem Złotego Środka i poczuję się idealnie(?)
edit.
boze co ja kłamię, przecież moje postacie zawsze mają kaleczną kondycję/wytrzymałość. To nie jest średnia Ale trzeba mieć jakieś słabości... Moje postacie lubią je kolekcjonować. Szkoda/dobrze że MG tego nie wykorzystuje.
Wyciągnę więc swój osobisty złoty środek między Złotym Środkiem a Przeciwnikiem Złotego Środka i poczuję się idealnie(?)
edit.
boze co ja kłamię, przecież moje postacie zawsze mają kaleczną kondycję/wytrzymałość. To nie jest średnia Ale trzeba mieć jakieś słabości... Moje postacie lubią je kolekcjonować. Szkoda/dobrze że MG tego nie wykorzystuje.