Doublepost, ale temat już dawno umarł, a gdybym zedytował, nikt by tego nie zauważył.
No więc ostatnio podczas planowania sesji "wymyśliłem" sobie kolejny problem.
Otóż jak robić dialogi?
Wiem, że to RolePlaying, więc powinienem odgrywać NPC.
Ale co, jeśli np. rozmowa toczy się z dwoma NPC lub co gorsza między nimi? Jak to zrobić?
Mówić, jakbym czytał z książki (Szlachcic powiedział-Zostawcie go, on nie wie o czym mowa. Zamaskowany człowiek, lekko zdezorientowany odpowiada-Mimo to, dla pewności wołałbym go uciszyć...), czy może mówić z samym sobą (Zza krzaków widzicie bandytę, który trzyma nóż przy szyi kupca.Ej, ty!Jeśli chcesz wyjść z tej polany bez szwanku musisz mi najpierw "pożyczyć" ten pierścień. Nie, proszę! To pamiątka rodzinna! Weź złoto, konia, cokolwiek, ale zostaw ten pierścień! Niech ci będzie, ale lepiej nie kręć się już w okolicach tego lasu...)?
Jedno może być trochę skomplikowane, ale już wyobrażam sobie miny moich przyszłych graczy przy drugiej opcji...
Co więc sugerujecie?
Rozpoczynanie RPG, a wiążące się z tym problemy
-
- Pomywacz
- Posty: 60
- Rejestracja: sobota, 9 czerwca 2012, 13:46
-
- Marynarz
- Posty: 303
- Rejestracja: piątek, 16 lutego 2007, 14:55
- Numer GG: 4382272
- Lokalizacja: Sosnowiec
- Kontakt:
Re: Rozpoczynanie RPG, a wiążące się z tym problemy
Zawsze gdy muszę odegrać rozmowę między dwoma lub więcej NPCami, skracam ją do streszczenia graczom o co kaman w tej rozmowie. Inaczej wygląda to po prostu głupio. Co innego jak w rozmowie z graczami bierze udział więcej niż jeden NPC, wtedy zawsze zaznaczam kto zabiera głos i mówię. Zresztą, jak nadasz dobrego charakteru postaciom, to będzie wiadomo kto to mówi nawet bez dopowiadania.
-
- Pomywacz
- Posty: 60
- Rejestracja: sobota, 9 czerwca 2012, 13:46
Re: Rozpoczynanie RPG, a wiążące się z tym problemy
Ok, więc gdy jest to mniej ważny dialog, lub po prostu szczegóły się nie liczą skracać to do "Meżczyzna odmówił.Spytał go, czy nie ma jakiejś lepszej oferty.".
Wymyśliłem już kilka wątków i zaplanowąłem większość rzeczy, mimo to teraz mam przed soba jedno z trudniejszych zadań-Zebrać drużynę.
Jeden znajomy stwierdził, że "nie będzie grał w jakieś wymyślane gierki na akartkach gdy ma komputer", drugi, który zamierzał grać niedługo się wyprowadza, więc za często by z nami i tak nie grał.
Trzeci nie wie o co chodzi w RPG, ale to w nim pokładam największe nadzieje.
A że jeden gracz nie wystarczy, wkrótce będę musiał popytać kilku dalszych znajomych (lub tych z harcerstwa, o ile wiem dwóch gra w neuroshimę, a jeden ma niezłą wyobraźnię, choć jeszcze w nic nie gra.).
Jak opisać RPG, żeby ich nie zniechęcić, tak jak tego pierwszego?
Zazwyczaj mówię, że to jakby improwizowana książka, gdzie Mistrz Gry jest narratorem, a gracze bohaterami.
Wymyśliłem już kilka wątków i zaplanowąłem większość rzeczy, mimo to teraz mam przed soba jedno z trudniejszych zadań-Zebrać drużynę.
Jeden znajomy stwierdził, że "nie będzie grał w jakieś wymyślane gierki na akartkach gdy ma komputer", drugi, który zamierzał grać niedługo się wyprowadza, więc za często by z nami i tak nie grał.
Trzeci nie wie o co chodzi w RPG, ale to w nim pokładam największe nadzieje.
A że jeden gracz nie wystarczy, wkrótce będę musiał popytać kilku dalszych znajomych (lub tych z harcerstwa, o ile wiem dwóch gra w neuroshimę, a jeden ma niezłą wyobraźnię, choć jeszcze w nic nie gra.).
Jak opisać RPG, żeby ich nie zniechęcić, tak jak tego pierwszego?
Zazwyczaj mówię, że to jakby improwizowana książka, gdzie Mistrz Gry jest narratorem, a gracze bohaterami.
Pineapple!
-
- Pomywacz
- Posty: 60
- Rejestracja: sobota, 9 czerwca 2012, 13:46
Re: Rozpoczynanie RPG, a wiążące się z tym problemy
Moje dawne "problemy" nie są już ważne, gdyż pojawił się prawdziwy problem- Brak drużyny.
Zwyczajnie nie jestem w stanie znaleźć w swoim otoczeniu kogoś, kto umiałby grać w RPG (Z wyjątkiem dwóch osób, lecz z nimi są inne problemy...), a gracze z harcerstwa opuścili drużynę...
Czy istnieje jakiś dobry sposób na zebranie drużyny?
Zwyczajnie nie jestem w stanie znaleźć w swoim otoczeniu kogoś, kto umiałby grać w RPG (Z wyjątkiem dwóch osób, lecz z nimi są inne problemy...), a gracze z harcerstwa opuścili drużynę...
Czy istnieje jakiś dobry sposób na zebranie drużyny?
Pineapple!
- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła
Re: Rozpoczynanie RPG, a wiążące się z tym problemy
Jeśli nie mieszkasz na wsi, to problemów być nie powinno. Przykłady rozwiązań:
- Konwenty. Tam najłatwiej spotkać ludzi ze swoich okolic, zwłaszcza jeśli konwent jest w miarę lokalny.
- Specjalistyczne wyszukiwarki sieciowe. Nie śledzę rynku, ale na pewno jakieś są.
- Fora. Choćby to tu.
- Inne nerdopodobne organizacje, np. szkoły języka japońskiego - jeśli nawet nie grają, to jest szansa, że zaczną.
- Konwenty. Tam najłatwiej spotkać ludzi ze swoich okolic, zwłaszcza jeśli konwent jest w miarę lokalny.
- Specjalistyczne wyszukiwarki sieciowe. Nie śledzę rynku, ale na pewno jakieś są.
- Fora. Choćby to tu.
- Inne nerdopodobne organizacje, np. szkoły języka japońskiego - jeśli nawet nie grają, to jest szansa, że zaczną.
-
- Pomywacz
- Posty: 60
- Rejestracja: sobota, 9 czerwca 2012, 13:46
Re: Rozpoczynanie RPG, a wiążące się z tym problemy
Jak na razie wszystko świetnie się układa. Zebrałem trzyosobową grupkę, każdemu poprowadziłem jedną sesję wprowadzającą (Opisuje sposób, w jaki postacie się spotkały), dwaj spróbowali mistrzowania (I wyszło... Przeciętnie- jeden słabo przemyślał swój scenariusz, a każdy rzut kością kończył się utratą kończyny przez pobliską postać, a drugi... szkoda gadać, wrogowie grzecznie czekali na nasze ataki, a sama sesja skończyła się ssaniem palca martwego barmana).
Mimo wszystko, pojawiły się problemy- sesję zamierzamy prowadzić przez skype ze względu na odległość dzielącą nasze domy. Czy sesje skype'owe mają jakieś wady poza brakiem uczucia towarzyszącego toczącej się kostce?
Nie jestem również pewien, czy drużynie spodoba się setting- jeden uwielbia steampunk i postapo (ble.), drugi chciałby grać w zombie survival, a trzeciemu odpowiada dark fantasy (Tak, mam na myśli miłośnika krwi i latających kończyn), podczas gdy ja sam stworzyłem świat Narcassii, typowe high fantasy. Nie zdecydowaliśmy się również na system- nie cierpię, gdy w grze opartej na wyobraźni wszystko przedstawić można w postaci cyfr. Zainteresował mnie GURPS, głównie ze względu na uniwersalność, ale zniechęca mnie brak polskiej wersji językowej i to, że on również opiera się na licznych obliczeniach i tabelkach. (A przynajmniej tak słyszałem. I nie, nie jestem wrogiem matematyki-po prostu nie chcę wpychać jej do RPG).
Mam dużo czasu, więc opiszę moich graczy i ich pierwsze postacie-
Gracz 1-Wiktoriusz
Jego postać to krasnolud, specjalista od wszelkich toporów i siekier. Prawdopodobnie zostałby magiem, ale zapomniałem mu wspomnieć, że w Narcassii istnieje magia (Czy to nie oczywiste?). Jego historia nie jest zbyt rozbudowana-był drwalem, bandyci spalili mu dom, więc zamieszkał w lesie Sallatribonie i zaczął na nich polować. Tak, to wszystko. Od czasu do czasu wymyśli coś ciekawego, lecz śpieszy się przy decyzjach, przez co na wprowadzającej sesji złamał nogę (wyrzucił 1 próbując odskoczyć przed rozpędzonym wozem, jak inaczej miałem go ukarać?). Ma skłonności do walki, prawdopodobnie spróbuje zamordować Davida na jutrzejszej sesji. Ma pecha do wirtualnych kości, prawdziwymi nie graliśmy.
Gracz 2-David Arson
Gra człowiekiem, z tego, co pamiętam, wojownikiem. Specjalizuje się w mieczach jednoręcznych i tarczach. Jego historia jest odrobinę ciekawsza od "życiorysu" Wiktoriusza. Jak każdy bohater, narodził się w małej wiosce, jego starszy brat dołączył do legionu cesarstwa Rivadis. David chciał pójść w jego kroki, ćwiczył szermierkę i posługiwanie się tarczą. Już prawie był gotowy na zostanie legionistą, gdy jego miasto zaatakowali bandyci i porwali go. Tutaj zaczęła się wprowadzająca sesja, a zakończyła się przy ognisku, do którego trafili wszyscy bohaterowie. Przy pierwszej próbie ścięcia więzów oplatających jego dłonie odciął sobie lewy kciuk i kilka razy zaciął się w okolicy dłoni (Biedak wyrzucał same jedynki, po czwartej zlitowałem się nad nim). Jako jedyny mieszka w mojej okolicy, więc na sesjach będzie miał okazję rzucać prawdziwymi kostkami. Jego pomysły nie należą do najlepszych (Zdobiony miecz Rivadis? Eh, przy najbliższej okazji muszę pozbyć się tej ozdóbki, po co mi ona?), ale nie jest głupi-czasami potrafi wysilić wyobraźnię.
Gracz 3- Ryju (Lub, jak woli G3, "Ryuta")
Fan anime, postapo i steampunku, czyli prawie dokładne przeciwieństwo mnie. Gra elfem, do jego umiejętności należą rzucanie nożami, szermierka, podstawowa magia (Bardzo podstawowa, przez jego słabą wytrzymałość magiczną mdleje po trzech kulach ognia), przed Straszliwym Wypadkiem łucznictwo. Jego historia nie jest najgorsza, lecz chwilami naciągana. Był on synem szlachcica, który jednak nie miał z nim kontaktu z wielu przyczyn. Został wrobiony w morderstwo i usłyszał wyrok śmierci. Kilka godzin przed dniem, w którym miał zostać powieszony został wybawiony przez Tajemniczego Zakapturzonego Mężczyznę, który jednak umarł podczas misji ratunkowej. Ryju uciekł do Vacuum, ludzi wysłanych przez władze zabijał używając łuku, lecz jeden z nich uszkodził mu oko. Spotkał Starego Mądrego Człowieka, który nauczył go wytwarzać ogniste kule. Po kilku miesiącach wędrówki zaatakował go wilk, który przyozdobił mu twarz blizną X-kształtną. W Pustce zdążyłem jeszcze sprawić, by popełnił morderstwo na człowieku, który chciał mu pomóc (Tak, gałąź MOŻE zabić!), po czym pozwoliłem mu dostać się do Sallatribonu, gdzie spotkał resztę drużyny. Gracz jest pomysłowy, lecz chwilami lekkomyślny (Morderstwo wysoko postawionego przyjaciela ojca ze względu na to, że uznał go za łowcę nagród =P). Są duże szanse, że to on utrzyma drużynę przy życiu, jeśli nie zacznie się buntować przeciw fantasy.
Mogę zamieścić karty postaci graczy, ale chyba i tak już zbyt przynudzam, więc tym razem się wstrzymam
Cóż, to chyba wszystko, czym chciałem się pochwalić- życzcie mi powodzenia na pierwszej sesji, to od niej wszystko zależy!
Edit-Hej, dawno się tak nie rozpisałem!
Edit2-Jako ciekawostkę zamieszczę mapę Narcassii-
Edit3-Niestety, jeden z graczy przypomniał sobie, że nie może zagrać kilka godzin przed sesją, więc musieliśmy odwołać... W najbliższym tygodniu nie mamy dnia, w którym każdy mógłby pograć, a na samym początku wakacji Gracz 1 wyjeżdża na wakacje... Eh, same problemy z tym RPG!
Mimo wszystko, pojawiły się problemy- sesję zamierzamy prowadzić przez skype ze względu na odległość dzielącą nasze domy. Czy sesje skype'owe mają jakieś wady poza brakiem uczucia towarzyszącego toczącej się kostce?
Nie jestem również pewien, czy drużynie spodoba się setting- jeden uwielbia steampunk i postapo (ble.), drugi chciałby grać w zombie survival, a trzeciemu odpowiada dark fantasy (Tak, mam na myśli miłośnika krwi i latających kończyn), podczas gdy ja sam stworzyłem świat Narcassii, typowe high fantasy. Nie zdecydowaliśmy się również na system- nie cierpię, gdy w grze opartej na wyobraźni wszystko przedstawić można w postaci cyfr. Zainteresował mnie GURPS, głównie ze względu na uniwersalność, ale zniechęca mnie brak polskiej wersji językowej i to, że on również opiera się na licznych obliczeniach i tabelkach. (A przynajmniej tak słyszałem. I nie, nie jestem wrogiem matematyki-po prostu nie chcę wpychać jej do RPG).
Mam dużo czasu, więc opiszę moich graczy i ich pierwsze postacie-
Gracz 1-Wiktoriusz
Jego postać to krasnolud, specjalista od wszelkich toporów i siekier. Prawdopodobnie zostałby magiem, ale zapomniałem mu wspomnieć, że w Narcassii istnieje magia (Czy to nie oczywiste?). Jego historia nie jest zbyt rozbudowana-był drwalem, bandyci spalili mu dom, więc zamieszkał w lesie Sallatribonie i zaczął na nich polować. Tak, to wszystko. Od czasu do czasu wymyśli coś ciekawego, lecz śpieszy się przy decyzjach, przez co na wprowadzającej sesji złamał nogę (wyrzucił 1 próbując odskoczyć przed rozpędzonym wozem, jak inaczej miałem go ukarać?). Ma skłonności do walki, prawdopodobnie spróbuje zamordować Davida na jutrzejszej sesji. Ma pecha do wirtualnych kości, prawdziwymi nie graliśmy.
Gracz 2-David Arson
Gra człowiekiem, z tego, co pamiętam, wojownikiem. Specjalizuje się w mieczach jednoręcznych i tarczach. Jego historia jest odrobinę ciekawsza od "życiorysu" Wiktoriusza. Jak każdy bohater, narodził się w małej wiosce, jego starszy brat dołączył do legionu cesarstwa Rivadis. David chciał pójść w jego kroki, ćwiczył szermierkę i posługiwanie się tarczą. Już prawie był gotowy na zostanie legionistą, gdy jego miasto zaatakowali bandyci i porwali go. Tutaj zaczęła się wprowadzająca sesja, a zakończyła się przy ognisku, do którego trafili wszyscy bohaterowie. Przy pierwszej próbie ścięcia więzów oplatających jego dłonie odciął sobie lewy kciuk i kilka razy zaciął się w okolicy dłoni (Biedak wyrzucał same jedynki, po czwartej zlitowałem się nad nim). Jako jedyny mieszka w mojej okolicy, więc na sesjach będzie miał okazję rzucać prawdziwymi kostkami. Jego pomysły nie należą do najlepszych (Zdobiony miecz Rivadis? Eh, przy najbliższej okazji muszę pozbyć się tej ozdóbki, po co mi ona?), ale nie jest głupi-czasami potrafi wysilić wyobraźnię.
Gracz 3- Ryju (Lub, jak woli G3, "Ryuta")
Fan anime, postapo i steampunku, czyli prawie dokładne przeciwieństwo mnie. Gra elfem, do jego umiejętności należą rzucanie nożami, szermierka, podstawowa magia (Bardzo podstawowa, przez jego słabą wytrzymałość magiczną mdleje po trzech kulach ognia), przed Straszliwym Wypadkiem łucznictwo. Jego historia nie jest najgorsza, lecz chwilami naciągana. Był on synem szlachcica, który jednak nie miał z nim kontaktu z wielu przyczyn. Został wrobiony w morderstwo i usłyszał wyrok śmierci. Kilka godzin przed dniem, w którym miał zostać powieszony został wybawiony przez Tajemniczego Zakapturzonego Mężczyznę, który jednak umarł podczas misji ratunkowej. Ryju uciekł do Vacuum, ludzi wysłanych przez władze zabijał używając łuku, lecz jeden z nich uszkodził mu oko. Spotkał Starego Mądrego Człowieka, który nauczył go wytwarzać ogniste kule. Po kilku miesiącach wędrówki zaatakował go wilk, który przyozdobił mu twarz blizną X-kształtną. W Pustce zdążyłem jeszcze sprawić, by popełnił morderstwo na człowieku, który chciał mu pomóc (Tak, gałąź MOŻE zabić!), po czym pozwoliłem mu dostać się do Sallatribonu, gdzie spotkał resztę drużyny. Gracz jest pomysłowy, lecz chwilami lekkomyślny (Morderstwo wysoko postawionego przyjaciela ojca ze względu na to, że uznał go za łowcę nagród =P). Są duże szanse, że to on utrzyma drużynę przy życiu, jeśli nie zacznie się buntować przeciw fantasy.
Mogę zamieścić karty postaci graczy, ale chyba i tak już zbyt przynudzam, więc tym razem się wstrzymam
Cóż, to chyba wszystko, czym chciałem się pochwalić- życzcie mi powodzenia na pierwszej sesji, to od niej wszystko zależy!
Edit-Hej, dawno się tak nie rozpisałem!
Edit2-Jako ciekawostkę zamieszczę mapę Narcassii-
- Spoiler: Zaznacz cały
[img]http://i.imgur.com/mnX70TS.png?1[/img]
Edit3-Niestety, jeden z graczy przypomniał sobie, że nie może zagrać kilka godzin przed sesją, więc musieliśmy odwołać... W najbliższym tygodniu nie mamy dnia, w którym każdy mógłby pograć, a na samym początku wakacji Gracz 1 wyjeżdża na wakacje... Eh, same problemy z tym RPG!
Pineapple!