Moja pierwsza sesja
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 2
- Rejestracja: piątek, 5 grudnia 2008, 15:50
- Numer GG: 0
Re: Moja pierwsza sesja
Moja pierwsza sesja? 2 klasa podstawówki na świetlicy (z 10 dzieciaków się zleciało) system robiony własnoręcznie, ale jaki system, wystarczy jak powiem, że do wyboru były takie rasy jak: wiewiórka, bóbr, kura itp. Było świetnie XD
WTFMIA!?
-
- Szczur Lądowy
- Posty: 3
- Rejestracja: wtorek, 9 grudnia 2008, 21:56
- Numer GG: 0
Re: Moja pierwsza sesja
Chyba 5 klasa w system A. Sapkowskiego Oko Y potem złote czasy Warha i Cyberka. Dawne czasy to se ne wrati...
-
- Pomywacz
- Posty: 65
- Rejestracja: piątek, 25 stycznia 2008, 23:08
- Numer GG: 3286156
- Lokalizacja: Knurów
- Kontakt:
Re: Moja pierwsza sesja
Ja swoją sesję pamiętałem na tyle dobrze, że opisałem ją tutaj dość szczegółowo.
-
- Pomywacz
- Posty: 60
- Rejestracja: sobota, 9 czerwca 2012, 13:46
Re: Moja pierwsza sesja
Hmm... Mini-sesji było sporo, większość jeszcze zanim dowiedziałem się, czym jest RPG, lecz opiszę pierwszą poważną grę. Nie był to żaden system, a coś przypominającego sposób grania opisany w jednym ze świeżych artykułów, "Płynnych kościach".
Byłem (i nadal jestem) Mistrzem Gry, była to sesja wprowadzająca dla drużynowego spellade'a. Wędrował przez śnieżne pustkowia Vaccum, od kilku dni niczego nie jadł. Podsunąłem mu opis wiewiórki skaczącej po pobliskim drzewie. Dwa razy spróbował strącić ją nożami do rzucania, lecz nie miał szczęścia do kości, przez co zmarnował cenną broń. Przypomniał sobie, że umie rzucać zaklęcie ognistej kuli, więc postanowił z niej skorzystać. Wyrzucił sześć, więc ogień był tak wielki, że musiał zadowolić się spopieloną wiewiórką (nierozbudowany system magii FTW!). Jego postać miała wyjątkowo niską wytrwałość magiczną, przez co ognista kula zużyła prawie całą energię postaci. Postanowił odpocząć, lecz po kilkudziesięciu minutach obudził go hałas. Używając swojej lunety, odkrył, że grupa uzbrojonych mężczyzn idzie w jego kierunku. Szybko przygotował improwizowany kamuflaż (posypał się śniegiem i ukrył za skałą) i czekał, licząc na to, że wojownicy go ominą. Niestety, zatrzymało ich spalone drzewo. Wiedząc, że wkrótce zostanie wykryty, postanowił rzucić kamieniem, by odwrócić ich uwagę od siebie (kiepski pomysł). Wyrzucił 1, więc kamień trafił prosto w głowę jednego z mężczyzn. Nakazał towarzyszom odnalezienie tego, który to zrobił, a sam wraz z dwoma innymi rozpoczęli rozbijać obóz. Jego kryjówka była całkiem dobra, lecz poruszył się, co przyciągnęło uwagę jednego z szukających go mężczyzn. Zaczął się zbliżać do skały, więc bohater popchnął przeciwnika (mimo tego, że miał przy sobie miecz i trzy noże do rzucania). Gracz ten ma szczęście do kości jedynie w absurdalnych momentach, więc wyrzucił 6. Zdezorientowany przeciwnik stracił równowagę, upał na ziemię i został przekłuty przez wystającą z niej gałąź . Szybko ukrył zwłoki i założył jego pancerz. Zaczął oddalać się od grupy, lecz po minucie biegu usłyszał krzyki mężczyzn, którzy ruszyli za nim w pogoń po wykryciu ciała. Starając się zmylić wroga, naciął się mieczem i wyrzucił go w kierunku północnym, a sam udał się na wschód. Oczywiście nikt by się na to nie nabrał, lecz graczowi się śpieszyło, przez co skrótowo opisałem jego długą podróż do lasu Sallatribonu, gdzie ujrzał dym. Zakradł się do jego źródła, gdzie ujrzał mężczyznę siedzącego w zamyśleniu przy ognisku, który uważnie przypatruje się złamanemu łukowi, który trzyma w ręce. Tym zakończyła się jego pierwsza sesja, oczywiście osobą przy ognisku jest drugi gracz, trzeci leży ze złamaną nogą w pobliskich krzakach. Warto też wspomnieć, że ludzie, którzy go ścigali byli najemnikami wynajętymi przez jego ojca, by go odnaleźć i sprowadzić w bezpieczne miejsce (długa historia, może kiedyś zamieszczę jego kartę postaci).
Byłem (i nadal jestem) Mistrzem Gry, była to sesja wprowadzająca dla drużynowego spellade'a. Wędrował przez śnieżne pustkowia Vaccum, od kilku dni niczego nie jadł. Podsunąłem mu opis wiewiórki skaczącej po pobliskim drzewie. Dwa razy spróbował strącić ją nożami do rzucania, lecz nie miał szczęścia do kości, przez co zmarnował cenną broń. Przypomniał sobie, że umie rzucać zaklęcie ognistej kuli, więc postanowił z niej skorzystać. Wyrzucił sześć, więc ogień był tak wielki, że musiał zadowolić się spopieloną wiewiórką (nierozbudowany system magii FTW!). Jego postać miała wyjątkowo niską wytrwałość magiczną, przez co ognista kula zużyła prawie całą energię postaci. Postanowił odpocząć, lecz po kilkudziesięciu minutach obudził go hałas. Używając swojej lunety, odkrył, że grupa uzbrojonych mężczyzn idzie w jego kierunku. Szybko przygotował improwizowany kamuflaż (posypał się śniegiem i ukrył za skałą) i czekał, licząc na to, że wojownicy go ominą. Niestety, zatrzymało ich spalone drzewo. Wiedząc, że wkrótce zostanie wykryty, postanowił rzucić kamieniem, by odwrócić ich uwagę od siebie (kiepski pomysł). Wyrzucił 1, więc kamień trafił prosto w głowę jednego z mężczyzn. Nakazał towarzyszom odnalezienie tego, który to zrobił, a sam wraz z dwoma innymi rozpoczęli rozbijać obóz. Jego kryjówka była całkiem dobra, lecz poruszył się, co przyciągnęło uwagę jednego z szukających go mężczyzn. Zaczął się zbliżać do skały, więc bohater popchnął przeciwnika (mimo tego, że miał przy sobie miecz i trzy noże do rzucania). Gracz ten ma szczęście do kości jedynie w absurdalnych momentach, więc wyrzucił 6. Zdezorientowany przeciwnik stracił równowagę, upał na ziemię i został przekłuty przez wystającą z niej gałąź . Szybko ukrył zwłoki i założył jego pancerz. Zaczął oddalać się od grupy, lecz po minucie biegu usłyszał krzyki mężczyzn, którzy ruszyli za nim w pogoń po wykryciu ciała. Starając się zmylić wroga, naciął się mieczem i wyrzucił go w kierunku północnym, a sam udał się na wschód. Oczywiście nikt by się na to nie nabrał, lecz graczowi się śpieszyło, przez co skrótowo opisałem jego długą podróż do lasu Sallatribonu, gdzie ujrzał dym. Zakradł się do jego źródła, gdzie ujrzał mężczyznę siedzącego w zamyśleniu przy ognisku, który uważnie przypatruje się złamanemu łukowi, który trzyma w ręce. Tym zakończyła się jego pierwsza sesja, oczywiście osobą przy ognisku jest drugi gracz, trzeci leży ze złamaną nogą w pobliskich krzakach. Warto też wspomnieć, że ludzie, którzy go ścigali byli najemnikami wynajętymi przez jego ojca, by go odnaleźć i sprowadzić w bezpieczne miejsce (długa historia, może kiedyś zamieszczę jego kartę postaci).
Pineapple!