Pierwszy Oficer Wojska Wschodniego Firelandu leżał na brzuchu, w błocie z rozrzuconymi rękoma jak człowiek martwy.
Jego niegdyś błyszcząca zbroja dziś była zniszczona, wgięta w paru miejscach, zadarta. Na lewej ręce naramiennika brakowało, pojawiło się na niej
natomiast wielkie rozcięcie sięgające pachy, krwawiące strasznie. Jego hełm leżał nieopodal, ciężkie krople deszczu bębiniły w nosal i w zniszczoną kolczugę.
Oficer uniósł z trudem głowę, potoczył wzrokiem naokoło. Pole bitwy - jak to na polu bitwy bywa - zasłane było trupami, zniszczonymi tarczami i połamanymi mieczami.
Nieopodal wlókł się koń z paskudną raną na brzuchu, koło niego kuśtykał niewielki lis z osmaloną sierścią. Oficer westchnął, jego oczy rozbiegły się. W jednej
chwili stracił świadomość. Zemdlał.
Nazywał się Edward Good. Dnia szesnastego października roku pańskiego, 459 Ery Lisa, zawołał go do swego zamczyska sam król Firelandski Zachariasz Etwas.
Edward wiedziony pragnieniem sławy i bogactwa, przyjął zaproszenie. Wieści o jego czynach musiały dotrzeć i do uszu królewskich.
Parę lat temu rozgromił niebezpieczną szajkę bandytów kręcącą się koło miasteczka Lissy. Odebrał nagrodę u wójta, ale te wydarzenie obudziło w nim żyłkę
poszukiwacza przygód. Miesiąc potem zarąbał bandytę Flexa Teestreya, znanego rzezimieszka w dolnym Polarcie. Niecały rok później, w tym samym miejscu, publicznie
schwytał szpiega Icewindów, dzięki czemu bitwa Wielka została wygrana przez Fireland.
Nic więc dziwnego, że król wezwał go do swego domostwa, gdyż wojna z Incewindem znów była bliżej niż można się było spodziewać.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Wejść - powiedział zmęczonym głosem król.
Drzwi otworzyły się.
- Witaj, Edward - król wskazał krzesło przed swoim biurkiem. - Siadaj, nie krępuj się.
Good niepewnie usiadł naprzeciwko swojego władcy.
- Czyny twoje dotarły niedawno do mych uszu. - podjął król po pewnym milczeniu.
- Ach tak.
- Ogromnie cieszą mnie twoje zasługi dla Firelandu.
- Nic wielkiego
- Owszem, nic, w stosunku do tego co zaraz ci powiem - król Zachariasz chrząknął lekko. - Incewind szykuje się na nas.
- Aha.
- Jak mi się wydaje grożąca nam wojna nie robi na tobie wrażenia?
- Ależ skąd! - zaprzeczył szybko Edward. - Ja... tylko zaniemówiłem.
- Zawsze tak mało mówisz?
Nie odpowiedział.
- Potrzebujemy rąk do pracy - ruszył król po krótkiej pauzie podczas której patrzyli sobie w oczy - Szczególnie dobrych rąk, takich jak twoje.
- Rozumiem.
- Wcielę cię do armii jako Pierwszy Oficer.
- Co? - zdumiał się Edward - Nie sądzę bym miał należyte...
- Masz wszystko czego potrzebuje dobry wojak. Łeb na karku, ostry miecz i żelazną dupę. - przerwał król - Słyszałem jak się charatałeś z Evelinem Crocą. Ponoć miałeś
ranę do czaszki przez całą mordę
Edward pomacał potężną bliznę przecinającą jego niebrzydką twarz. Nie zdążył zdziwić się na słownictwo króla.
- Pojedziesz rano do Erdalwed. Tam znajdziesz człowieka o imieniu Raysters Murroy. On wyrobi ci odznakę i będziesz mógł wrócić do mnie.
- Nie rozumiem.
- Nie musisz rozumieć. Ruszaj.
- Ale...
- Dalej, Edward. Nie każ mi powtarzać, proszę.
C.D.N
Historia Umierania cz.1/3
-
- Bombardier
- Posty: 895
- Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
- Numer GG: 0
Historia Umierania cz.1/3
to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił
-
- Marynarz
- Posty: 361
- Rejestracja: poniedziałek, 21 lipca 2008, 21:44
- Numer GG: 12362182
Re: Historia Umierania cz.1/3
Grafomaństwo najwyżej klasy ( w sensie negatywnym of course ). A ta gra słów to jakiś kiepski żart. I na pigmej tyle enterów ?
"Umysł rozkazuje ciału i ono jest posłuszne. Umysł rozkazuje sobie samemu i natrafia na opór."
- Lady Jessika Atryda, "Diuna" Herbert
- Lady Jessika Atryda, "Diuna" Herbert