Kościół był dziwny. Zupełnie prosta konstrukcja. Całość z czerwonej cegły, bez zbędnych ozdób. Wnętrze ascetyczne. I nie wiadomo dlaczego, jak, po co wyrastała z niego wieża. Bardzo wysoka wieża, tak jak reszta budowli skonstruowana wyłącznie z czerwonej cegły. Na szczycie drewniany krzyż. I… ktoś. Białowłosy dobrze wiedział kto. Ruszył do prostych jak cały ten kościół, dębowych drzwi. Otworzył je, rozejrzał się. Wnętrze było…takie jak reszta, oświetlały go świecy porozstawiane chaotycznie, jak przez…
-Szaleńca-mruknął białowłosy-w sumie czego miałem się spodziewać….
Na środku kościoła stał mężczyzna. Czarna, gęsta czupryna i grzywka skutecznie zasłaniały to, co mężczyzna chciał ukryć. Zataić. Ubrany był niczym latynoski amant, powiewna koszula, odsłaniająca owłosiony tors, czarne, obcisłe skórzane spodnie. Oczy mężczyzny był niespotykane: Zieleń, idealna zieleń, pozostawiająca jednak w duszy coś niepokojącego…diabelskiego. Mężczyzna dotąd stał plecami do białowłosego, teraz jednak odwrócił się i uśmiechnął. Ale to nie był uśmiech, był to raczej spazm wykrzywiający twarz. Białowłosy nie dał się na to nabrać. Ruszył powolnym, dudniącym krokiem. Proste płytki mało nie pokruszyły się pod tymi tupnięciami. Kościół wypełnił tylko ten pusty dźwięk.
Tup…
Tup…
Tup…
-Jak zwykle musicie się wmieszać- Zaczął przypominający amanta mężczyzna- Nie rozumiesz że on jest nasz ?
- A co, jest podpisany ?
- Nie bawmy się w prawników. Dobrze wiesz że na to zasłużył.
- Czym ? Że nie może sobie poradzić ze swoimi problemami ?
- Słabe jednostki trzeba eliminować.
- Pieprzysz.
- Uuuu… Pan święty się denerwuje ?
- To nie jest zwykła słaba jednostka. On jest nasz, a ty go zostawisz. Rozumiesz ?
W tym momencie białowłosy wyciągnął pieczęć, pokazał ją czarnowłosemu.
-Hahaha- zaśmiał się mężczyzna na widok pieczęci- To na mnie nie działa. To się mnie nie ima.
- A to ?- Białowłosy jednym szybkim ruchem ręki wyciągnął z pochwy prostą, cienką stalową klingę- Czysta stal. To dotyczy każdego…
- Po co te nerwy, Michale…
- Oddasz nam go. Nie będziecie tu rządzić. Nie tu. Nie nim.
- Zrozum. Czasy waszego kółka rybackiego się skończyły, minęło dwa tysiące lat, przez ten czas wy siedzieliście tam- mężczyzna pokazał palcem ku górze- a my tu nie próżnowaliśmy, mamy wielu waszych kapłanów…
- Ale nie wszystkich- przerwał obcesowo białowłosy- są na tym świecie tacy, którzy pomagają nam utrzymać w działaniu to, jak ty to nazwałeś ?
- Kółko rybackie.
- Właśnie. A ja jestem tu po to żeby zając się śmieciami. Ty jesteś dla mnie tylko śmieciem. Nic nie wartym śmieciem.
- Widzisz tym się różnimy. Wy tam na górze nami gardzicie, uważacie nas za węża którego głowę może jakaś niewiasta od tak zdeptać. A my mamy do was… jakiś tam szacunek, dlatego wygramy.
- Może wygracie. Ale przekonajmy się kto wygra tu i teraz. O dusze tego śmiertelnika na wieży…
-Zginiesz, aniele !
-Zginiesz diable
W tym momencie w ręku diabła pojawiła się nie wiadomo w jaki sposób broń, prosty, cienki miecz, podobny do anielskiej broni. Białowłosy ruszył na przeciwnika lekkim, rozkołysanym krokiem, machając mieczem nie zgodnie z rytmem ruchu. Diabeł stanął w pozycji obronnej, oczekując na atak. Dzieliły ich tylko 4 kroki, gdy anioł wyskoczył do góry i machnął mieczem, nie czekając na rezultat obrócił się i uderzył na odlew. Zobaczył rozciętą skórę, płytką ranę na twarzy diabła.
-Nieźle aniele, teraz ja pokarze na co mnie stać…
Diabeł wyskoczył z miejsca i pchnął mieczem do przodu, anioł obrócił się w lewo i od razu ciął, na oślep. Diabeł kontratakował szybkim uderzeniem z góry, Anioł sparował, odskoczył, ciął szeroko odsłaniając brzuch, diabeł to wykorzystał, pchnął szybko, tylko refleks Anioła uratował mu życie wieczne, ale rana wyglądała paskudnie.
- Nieźle, Gasparze, naprawdę nieźle
Diabeł ukłonił się elegancko i ruszył sprintem, wybił się, zanurkował, zakręcił, Anioł odsunął się. Normalny człowiek leżał by teraz na posadzce, ale Gaspar ustał na nogach, obrocił się i ciął powietrze. Przez chwile patrzyli sobie w oczy ciężko dysząc, pierwszy ruszył Anioł, zamarkował cięcie na prawo i uderzył dołe, szybko.
Za wolno.
Diabeł odskoczył i znalazł się za plecami przeciwnika.
-Przegrałem-pomyślał anioł za nim upadł na ziemie popchnięty przez diabła. Anielska broń poleciała gdzieś pod trzecią ławkę w drugim rzędzie.
-Dziś to ja wygrałem.
- Byłeś lepszy
- Dziękuje
- Pora na to. Zabierzesz mnie tam…
- Tak. Giń aniele. Żegnaj diable
Nie krzyknął. Diabeł nie krzyknął pchnięty zdradziecko ukrytym w cholewie buta sztyletem. Jęknął tylko cicho. Wiedział że przegrał. Wiedział co go czeka.
Wieczne potępienie.
Walka o duszę

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 2
- Rejestracja: piątek, 21 grudnia 2007, 19:07
- Numer GG: 0

-
- Bosman
- Posty: 2349
- Rejestracja: czwartek, 22 marca 2007, 18:09
- Numer GG: 9149904
- Lokalizacja: Wrzosowiska...
Re: Walka o duszę
POKARZE- W kontekście od pokazywać. Z wymienia sie na Ż, nie na RZ.
A teraz do opowiadania. Moim zdanie slabe, niespójne, wyrwane z kontekstu. Nie ukazaleś w ogóle natury Anioła- anioł się wścieka? Fajno, ale dlaczego on pierwszy atakuje, wyciaga klingę. Dlaczego chce walczyć z duzo wiekszynm od siebie. Poza tym diabeł też nie jest idiotą-nie porywał by się do walki z przeciwnikiem który może go choćby drasnać o dusze jednego pionka. Takie moje dywagacje. Poza tym co oznacza zdanie, że diabeł udał się na wieczne potępienie. Paradoks. Piekłem ktos rządzi- Szatan. Skoro i on jest potepiony (Przez kogo? Umierając? Czy Szatan w ogóle moze umrzeć?) to co sie dzieje z piekłem.
Poza tym walka samego diabła z aniołem jest moim zdaniem nieco trywialna. I to na miecze... sztylety w butach...
Co do formy- pocięte, niespójne, epizodyczna, brak jakiejkolwiek retardacji. Za duzo samej akcji na niecałej stronie A4
Co do treści - vide wyżej
A teraz do opowiadania. Moim zdanie slabe, niespójne, wyrwane z kontekstu. Nie ukazaleś w ogóle natury Anioła- anioł się wścieka? Fajno, ale dlaczego on pierwszy atakuje, wyciaga klingę. Dlaczego chce walczyć z duzo wiekszynm od siebie. Poza tym diabeł też nie jest idiotą-nie porywał by się do walki z przeciwnikiem który może go choćby drasnać o dusze jednego pionka. Takie moje dywagacje. Poza tym co oznacza zdanie, że diabeł udał się na wieczne potępienie. Paradoks. Piekłem ktos rządzi- Szatan. Skoro i on jest potepiony (Przez kogo? Umierając? Czy Szatan w ogóle moze umrzeć?) to co sie dzieje z piekłem.
Poza tym walka samego diabła z aniołem jest moim zdaniem nieco trywialna. I to na miecze... sztylety w butach...
Co do formy- pocięte, niespójne, epizodyczna, brak jakiejkolwiek retardacji. Za duzo samej akcji na niecałej stronie A4
Co do treści - vide wyżej
Mroczna partia zjadaczy sierściuchów
Czerwona Orientalna Prawica
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Pomywacz
- Posty: 38
- Rejestracja: czwartek, 3 lutego 2005, 13:19
- Numer GG: 1222286
- Lokalizacja: Kronso/Rzeszów
Re: Walka o duszę
1. "Kościół był dziwny" - nie zaczynasz wciągająco...
2. "Kościół był dziwny. Zupełnie prosta konstrukcja." - To w końcu był dziwny, czy normalny (prosta konstrukcja), czy może jeszcze inne znaczenie?
3. Masz problem z powtórzeniam, próbuj szukać synonimów.
4. "-Zginiesz, aniele ! | -Zginiesz diable" - To jest rozbrajające
5. W Wielu miejscach masz zbyt długie zdania, z których można zrobić 2-3, które dużo lepiej wyrażały to co chcesz przekazać, np. "W tym momencie w ręku diabła pojawiła się nie wiadomo w jaki sposób broń, prosty, cienki miecz, podobny do anielskiej broni".
6. Cały pierwszy akapit walki, to dwa zdania (zaledwie jedna kropka) i mnóstwo przecinków. Co powoduje, że całośc jest niezmiernie chaotyczna.
7. "- Tak. Giń aniele. Żegnaj diable" - Po co diabełsiebie żegna?
Chciałeś opisać walkę Światłości i Ciemności, niestety miast pokazać ich kontrasty, zaciekawić czytelnika obiema zmagającymi się postaciami, postawiłeś na szarość. I Anioł i Diabeł są szarzy, bezbarwni, oboje zachowują się jak ludzie, zwykli awanturnicy szukający zaczepki. Niestety nieciekawe. I choćbym się starał, oprócz samej tematyki, nie mogę znaleźć nic pozytywnego. Sama walka diabła z aniołem to za mało. Pozdrawiam.
2. "Kościół był dziwny. Zupełnie prosta konstrukcja." - To w końcu był dziwny, czy normalny (prosta konstrukcja), czy może jeszcze inne znaczenie?
3. Masz problem z powtórzeniam, próbuj szukać synonimów.
4. "-Zginiesz, aniele ! | -Zginiesz diable" - To jest rozbrajające

5. W Wielu miejscach masz zbyt długie zdania, z których można zrobić 2-3, które dużo lepiej wyrażały to co chcesz przekazać, np. "W tym momencie w ręku diabła pojawiła się nie wiadomo w jaki sposób broń, prosty, cienki miecz, podobny do anielskiej broni".
6. Cały pierwszy akapit walki, to dwa zdania (zaledwie jedna kropka) i mnóstwo przecinków. Co powoduje, że całośc jest niezmiernie chaotyczna.
7. "- Tak. Giń aniele. Żegnaj diable" - Po co diabełsiebie żegna?
Chciałeś opisać walkę Światłości i Ciemności, niestety miast pokazać ich kontrasty, zaciekawić czytelnika obiema zmagającymi się postaciami, postawiłeś na szarość. I Anioł i Diabeł są szarzy, bezbarwni, oboje zachowują się jak ludzie, zwykli awanturnicy szukający zaczepki. Niestety nieciekawe. I choćbym się starał, oprócz samej tematyki, nie mogę znaleźć nic pozytywnego. Sama walka diabła z aniołem to za mało. Pozdrawiam.
