Przemiana

ODPOWIEDZ

Oceń tekst:

1
0
Brak głosów
2
0
Brak głosów
3
1
50%
4
0
Brak głosów
5
1
50%
6
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 2
Avitto
Majtek
Majtek
Posty: 132
Rejestracja: sobota, 29 września 2007, 15:25
Numer GG: 0
Lokalizacja: Północna Kraina Betonu

Przemiana

Post autor: Avitto »

Popełniłem ten tekst cały rok temu, w okresie wieeelkiego doła ;] to wystarczy za wstęp, zazwyczaj nie podejmuję takich tematów ot tak... A napisałem to dla poprawy nastroju. Bo śmierci nie należy się bać. Jest po prostu drugą stroną życia. Przechodzimy z życia w śmierć, a ze śmierci znów w życie. To cykl, nieskończony święty taniec. Przejdźmy jednak do treści...

-1-

Ciało poranione, pocięte szponami. Biała suknia z batystu skalana brunatną krwią. Podąża korytarzem ścian zakrzepłych od wsiąkniętej w nie krwi. Nie myśli, uruchamia instynkty, aby przeżyć jeszcze chwilę. Nawet oczy elfa nie mogły dojrzeć w tak grobowym mroku Ducha Nocy. Zatrzepotały skórzaste skrzydła, nagły błysk i szum peleryny. Pojawił się obok z ledwo słyszalnym stuknięciem buta o podłogę. Objął ją, unieruchomił. Nie wyrywała się, niemiała na to sił. Ani ochoty. Teraz poznała go, nikt jej tak nie dotykał. Czuła, że jest bezpieczna, była pewna. Rozdzieleni tragedią mieli szansę połączyć dusze na nowo. Wiedziała to, rozumiała, lecz w niej toczyła się ciągła walka instynktów z rozumem.
Rozmyślania przerwało jej ugryzienie w szyję. Wyobraziła sobie, że ją całuje, jak robił to wiele razy wcześniej. Tak długo nieczuła jego bliskości. Od chwili tragicznej śmierci, gdy płakała przy poprzebijanym włóczniami zwierzoludzi ciele ukochanego… Wtedy ogarnęła ją pustka.
Teraz ujrzała płomyk nadziei. Z błogich wspomnień o chwilach nad Tinual Aelin wyrwała ją Śmierć.
- Poprosił, bym się tobą zajął.
- Co się dzieje? – Zapytała szczerze zdziwiona widząc ni to szkieleta, ni demona w czarnym płaszczu i kosą w ręku.
- Twoje amrath nie wypełniło się, wrócisz w jego ramiona, gdy skończy się rytuał – rzekł głos wydobywający się bardziej ze ścian pomieszczenia niż spod kaptura, pod którym niebyło widać twarzy.
Milczała. Wiadomy jej był cel rytuału. Dusza wróci do ciała po zakończeniu przemiany.
- Tu zostaniesz tymczasowo. Kazał ci przekazać, że strzeże was Rilatar. – To rzekłszy, wręczył jej medalion Gilaur, po czym wsiąkł w krzywą ścianę.
„Tu” nie wyglądało przytulnie, ale musiało wystarczyć. „Jak w legendarnej Ngwawbarad.” pomyślała, a chwilę potem zasnęła na glinianej, ciepłej podłodze, mocno ściskając amulet w okaleczonej dłoni. Podróż duszy męczy dużo bardziej niż długa gonitwa słabego jeźdźca.

Widzę Twoją twarz w porannym słońcu.
Zawsze.
Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz była noc.
Co z tego?!
I tak widzę Twoją twarz w porannym słońcu.
Zawsze.
Często spotykamy się w nocy, w ciemnościach.
A ja i tak będę widział Twoją twarz w porannym słońcu.
Zawsze.
Obiecuję.

-2-

Siedzieli przytuleni na dachu swojej nowej posiadłości w ciepłą, jesienną noc, wpatrując się w zasypiającą wioskę. Światła paliły się już chyba tylko w jak zwykle hałaśliwej karczmie.
- Powiedz mi – rzekła, przełamując wszechobecną ciszę – czy ujrzę jeszcze kiedyś słońce, jego odbicia w rosie porannej, błyski w płynącym żywo strumieniu, czy poczuję to ciepło jego promieni na twarzy?
On dalej niewzruszenie milczał cały czas ją przytulając do siebie ramieniem.
„Wiesz, że nie.” pomyślał.
- Szkoda – powiedziała głosem pełnym szczerego smutku głosie – Ale ty jesteś dla mnie ważniejszy niż wszystkie wschody i zachody naszego Gilnar.
Znów milczeli długą chwilę, wymieniając kilka pocałunków i dotyków. Byli spokojni i opanowani, mieli świadomość, że czeka ich wiele wieków nowego życia. Nagle zatrzymali się.
„Pora na twoje pierwsze polowanie, moja Ainwen.”
Całkowicie poważna, pewna słuszności tych słów, lecz mimo to przerażona wizjami tego, co się stanie kiwnęła twierdząco głową, odrywając wzrok od światełek w gospodzie.

Dziś po raz pierwszy przelałaś krew.
Karmazynowy płyn życia na Twoich wargach,
Płynie leniwie w księżyca promieniach…

Dziś zaspokoiłaś krwi żądzę,
Życia Twego przędzę
Przerwać chcieli Łowcy…

Parujesz, tniesz i zabijasz,
By krew z ludzkiego bydła wysysać…

-3-

Powrót do świadomości był okrutny, wręcz brutalny. Ciało dwumetrowego obrońcy wioski osunęło się po jej ciele w kałużę świeżej krwi. Kiedy poczuła żądzę, nie patrząc na nic, rzuciła się na najbliższą osobę, by się nasycić. Rozerwała mu zachłannie szyję, zupełnie jak pierwsza lepsza strzyga, po czym chciwie chłeptała bulgocącą krew, przytknąwszy usta do przeciętej wpół aorty. Teraz miała te obrazy w myślach i nie mogła pojąć swojej zaciekłości ani przypomnieć sobie, że kiedykolwiek to zrobiła.
- Chyba oszczędziłam mu cierpień w tym pośpiechu – zupełnie poważna szukała dobrej strony tego, co się stało, wciąż nie mogąc pojąć swojego zachowania – Widziałeś to, prawda?
On tylko westchnął. Polował już jakiś czas, miał więc więcej samokontroli. Jej nigdy takiej nie widział, sam był zaskoczony. W myślach rozważał przyszłość w obecnym stanie rzeczy, zignorował pytanie milczeniem.
- Siemyśl o tym, mój Glinkan’ie. Zaprzątasz sobie przyszłością, a ona od ciebie nie zależy.
„Może i tak, ale myśląc o Tobie nie sposób mi nie troszczyć się o przyszłość.” -pomyślał.
- Już nie jesteś człowiekiem, nie musisz gospodarować czasem, masz go w nadmiarze. Nie martw…
„Ty też nie jesteś już elfką. Widziałem sam, nie umiesz się jeszcze kontrolować w nowym ciele. Kiedyś to sprowadzi na nas zgubę, wierzaj mi.”
Przez chwilę szybowali bezszelestnie, w niczym niezagłuszonej ciszy, nie odzywając się do siebie. Minęli zagajnik, swoją rezydencję, swój nowy dom, docierając nad szumiącą wodę obijającą się o skały. Wylądowali miękko na krawędzi klifu.
„Nasza miłość nie może umrzeć tak jak my. Pokonaliśmy Tę barierę, ale właśnie nasze nowe wcielenia prowadzą do melldune.”
- Zawsze byłeś mi mentorem w sprawach życia i przetrwania, wiesz? – Powiedziała słodko, – ale twoje materialne podejście do miłości boli mnie i razi. Oboje jesteśmy młodzi…
„Jak na człowieka, to kończyłem swoje złote lata.” – Wtrącił nieprzyjemnie i rażąco.
Martwe serce bruxsy ożywiło się. Chwyciła do za dłonie, pocałowała.
- Mnie też jest trudno. Musimy zapomnieć o przeszłości i przyszłości, to one nas prowadzą ku zgubie.
Odpowiedział na jej pocałunek. Prawą dłonią ujął za ramię, zdejmując płaszcz i rozwiązując suknię pod szyją…

On był malarzem
Jego dłonie pędzlami
Ona jego płótnem
Z naniesionymi szkicami
Dopieszczał swoje dzieło
W każdym elemencie
W nocy ciemnościach
Przy szumiącym akompaniamencie

Zaiste, dużo czasu minęło do chwili, w której ich byt się jako tako ustabilizował. Nigdy jednak nie będzie to życie. Już do tragicznego końca zmuszeni są skrywać się w ciemnościach posiadłości, gdy na niebie pojawia się pierwsze promienie nadchodzącego dnia.

#################################################

Dorzucam dla chętnych muzykę, pasuje do klimatu...
http://www.wrzuta.pl/audio/l891gmmX4k/
Informuję jeszcze, że nazwy własne to moje własne wybryki słowotwórcze, cząstki wziąłem ze słownika języka sindarińskiego ;) ewentualne tłumaczenia mogę przesłać PW lub inaczej... wystarczy jedno słowo ;]
Pozdrawiam
Avitto
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Re: Przemiana

Post autor: BAZYL »

- zakrzepłe ściany?
- drobne błędy,
- Opowiadanie o niczym.
- Ale zgrabnie napisane.
- 3.
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
ODPOWIEDZ