W poślizgu
: niedziela, 26 sierpnia 2007, 23:50
NIe wiem do jakiego gatunku zaliczyć ten tekst.Pszę tylko o ocenę.Pisząc ten tekst myślałam o tych, którzy nie rozumieją i nie potrafią pojąć czegoś czego wizualnie nie ma.O miłości, cierpieniu, przebaczeniu.
Byłam strzępkiem nerwów.Mimo to liczyła się tylko praca, a pracocholiczką byłam okropną.Ja czarną owcą rodziny. Boże, gdzie Ty jeste??Czy naprawdę jestem taka jak o mnie mówią?Cóż złego zrobiłam, chciałam mieć tylko swoje życie, nie mogłam dłużej bez niego,a ciągle czułam, że jest skradzione, że mnie nie ma, jestem tylko mgłą...nieistniejącą.
...........................................
Przyszłaś tak nagle ,że nawet nie zdążyłam spojrzeć w Twe oczy. Byłaś taka inna, niezwykła. Po prostu było dziwnie. Już nie byłam sama.Zaczęłaś mną oddychać, myśleć i patrzyć moimi oczami. Stałam pośród nas skazana , a ludzie patrzyli
i uśmiechali się do mnie.Nie umiałam, zamknęłam się w sobie.Sen ,jawa, dzień, noc- zapach śmierci przy oknie.
Oszaleję, już dłużej tak nie mogę.Prawdą,znałam wasze myśli, wwiercały się w każdą myśl bezbronną.Boże jak mogłeś??
Tylko krzyczę i płaczę coraz mocniej , coraz głośniej. Widzę wasze łzy ,nie potraficie temu zapobiec.Wyrwana z życia, pomięta,
opluta, poniżona.
.........................................
Potem poszliśmy tam. Zalana łzami przyjęłam od Ciebie chustkę, zwykłą, papierową.Uśmiechnęłaś się do mnie, jeszcze nie rozumiałam, zdradzał mnie przyspieszony oddech.Byłaś całkiem obca, ale Twoja dłoń była bardzo mocna.Łapałaś mnie
nią każdą możliwą chwilą, nawet na odległość, nawet ,gdy Cię przy mnie nie było.
.........................................
Potem Cię zobaczyłam. Boże , Ty żyjesz,... ja żyję..Trzymałeś mą dłoń w swojej dłoni. Padło zaledwie kilka słów, a ja wciąż siedziałam na przeciw Ciebie.Patrzyłam na Ciebie i nie mogłam pojąć, że to takie proste,Boże jest dobrze, jest cudownie.
Pomyślałam tylko, że nie umiem już nawet zapłakać...
...................................
Ona wciąż jest ze mną, ale nauczyłam się oddzielać ją ode mnie na bezpieczną odległość.Czasem rozmawiam o mnie, onim z
Bogiem, czasem pomyślę o niej.I jestem ,wciąż jestem. Poddaję się i walczę, wciąż upadam i podnoszę.Tylko teraz w rzeczach prostych widzę niewyobrażalne piękno...
...........................................
Ona i ja, już tak chyba będzie, raz ona będzie górą, raz ja górą bedę...Tak sobie trwam w poślizgu pomiędzy dwiema
rzeczywistościami...
A miłosć....???
Miłości jest we mnie tyle, że dzielę się nią z każdym kto ją tylko przyjmie....
Byłam strzępkiem nerwów.Mimo to liczyła się tylko praca, a pracocholiczką byłam okropną.Ja czarną owcą rodziny. Boże, gdzie Ty jeste??Czy naprawdę jestem taka jak o mnie mówią?Cóż złego zrobiłam, chciałam mieć tylko swoje życie, nie mogłam dłużej bez niego,a ciągle czułam, że jest skradzione, że mnie nie ma, jestem tylko mgłą...nieistniejącą.
...........................................
Przyszłaś tak nagle ,że nawet nie zdążyłam spojrzeć w Twe oczy. Byłaś taka inna, niezwykła. Po prostu było dziwnie. Już nie byłam sama.Zaczęłaś mną oddychać, myśleć i patrzyć moimi oczami. Stałam pośród nas skazana , a ludzie patrzyli
i uśmiechali się do mnie.Nie umiałam, zamknęłam się w sobie.Sen ,jawa, dzień, noc- zapach śmierci przy oknie.
Oszaleję, już dłużej tak nie mogę.Prawdą,znałam wasze myśli, wwiercały się w każdą myśl bezbronną.Boże jak mogłeś??
Tylko krzyczę i płaczę coraz mocniej , coraz głośniej. Widzę wasze łzy ,nie potraficie temu zapobiec.Wyrwana z życia, pomięta,
opluta, poniżona.
.........................................
Potem poszliśmy tam. Zalana łzami przyjęłam od Ciebie chustkę, zwykłą, papierową.Uśmiechnęłaś się do mnie, jeszcze nie rozumiałam, zdradzał mnie przyspieszony oddech.Byłaś całkiem obca, ale Twoja dłoń była bardzo mocna.Łapałaś mnie
nią każdą możliwą chwilą, nawet na odległość, nawet ,gdy Cię przy mnie nie było.
.........................................
Potem Cię zobaczyłam. Boże , Ty żyjesz,... ja żyję..Trzymałeś mą dłoń w swojej dłoni. Padło zaledwie kilka słów, a ja wciąż siedziałam na przeciw Ciebie.Patrzyłam na Ciebie i nie mogłam pojąć, że to takie proste,Boże jest dobrze, jest cudownie.
Pomyślałam tylko, że nie umiem już nawet zapłakać...
...................................
Ona wciąż jest ze mną, ale nauczyłam się oddzielać ją ode mnie na bezpieczną odległość.Czasem rozmawiam o mnie, onim z
Bogiem, czasem pomyślę o niej.I jestem ,wciąż jestem. Poddaję się i walczę, wciąż upadam i podnoszę.Tylko teraz w rzeczach prostych widzę niewyobrażalne piękno...
...........................................
Ona i ja, już tak chyba będzie, raz ona będzie górą, raz ja górą bedę...Tak sobie trwam w poślizgu pomiędzy dwiema
rzeczywistościami...
A miłosć....???
Miłości jest we mnie tyle, że dzielę się nią z każdym kto ją tylko przyjmie....